Na rozstajach siadłam
umęczona srodze.
I w prawo i w lewo
droga równa drodze.
Jedna kamienista,
druga grzęźnie w błocie.
W jednej się ubrudzę,
w drugiej się upocę.
Podszedł do mnie Anioł.
Szedł za mną w pół kroku.
Czeka co wybiorę,
Stanął trochę z boku.
Prowadź mnie Aniele!
Dalej iść nie mogę.
Dobrze - Anioł na to,
Tylko wybierz drogę.