1. Balony nadmuchiwany sodą i octem
Do butelki po wodzie wlewamy szklankę octu. A żeby było ciekawiej wsypałyśmy trochę barwnika spożywczego. Agnieszka wybierała kolory i tak przy możliwościach jakie miała (czerwony, żółty, różowy, zielony, niebieski, czarny, czekoladowy) padło na niebieski i czarne. Oczywiście barwnik nie skutkuje niczym podczas eksperymentu, może jedynie to że cały proces zachodzący w butelce jest ciekawszy, lepiej widoczny.
Do balonu wsypujemy sodę. W jednym wylądowały dwie łyżki a w drugim już tylko jedna. Oba się pięknie napompowały.
Balon nakładamy na butelkę. Ta czynność przypadła mi w udziale, dlatego starałam się go nałożyć tak aby soda nie wpadła do środka. Tę przyjemność pozostawiłam Agnieszce.
2. Eksperyment z octem, oleje i sodą
Do wysokiej szklanki (lepszy byłby wazonik, ale jakoś nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego w domu) wsypujemy opakowanie sody oczyszczonej – z tym dała sobie radę Aga samodzielnie.
Potem dostąpiłam zaszczytu wlania delikatnie – po ściance – oleju do szklanki. Tak aby sody nie wzburzyć.
Całą resztę robiła Agnieszka pod moim czujnym okiem. Do szklanki wlewamy ocet, tak pół szklanki. Wsypujemy barwniki, jak przystało na Agę znowu ciemne. Udało mi się przemycić do jednej szklanki żółty barwnik.
Potem strzykawką, pipetą bądź jak u nas gruszką nabieramy octu i wlewamy do oleju i … patrzymy jak krople octu powoli opadają na dół, jak wywołują reakcję po zetknięciu z sodą i jak z kolei krople idą do góry i buzują.
3.Eksperyment z wodą, sodą i kwaskiem cytrynowym
Do tego eksperymentu potrzebujemy szklanek wg uznania, w zależności ile kolorków chcemy zrobić. Bibułę maszczoną, kwasek cytrynowy oraz sodę oczyszczoną.
Wywołujemy burzę w szklance wody. I tak do szklanek wlewamy gorącą wodę (do ok. 2/3 wysokości szklanki), wkładamy krepinę.
W jednej szklance mieszamy gorącą wodę z sodą oczyszczoną.
Krepinę odcedzamy, do szklanek z kolorową wodą wsypujemy kwasek cytrynowy, można połowę paczki a można i całą paczkę na szklankę.
Do strzykawki, pipety bądź gruszki naciągamy wodę z sodą i wlewamy do szklanki z kolorowym roztworem. Reakcję widać natychmiast:)
4. Eksperyment z olejem, wodą, mlekiem, sokiem
Tym razem eksperyment, który ma na celu pokazać że ciecze mają różną gęstość ale też trochę eksperyment urozmaiciłyśmy.
Potrzebne będą: woda, olej, mleko, gęsty sok, barwniki.
Najpierw w małej ilości wody mieszamy barwniki. Do szklanki wlewamy olej i małą łyżeczką bądź pipetą wlewamy barwnik do oleju.
I co się stanie? Barwnik z olejem się nie wymiesza, tworzy barwne kuleczki. A po wymieszaniu kuleczki robią się mniejsze i mniejsze, ale się nie wymieszają z olejem. Aga wytrwale sprawdzała czy mam rację :)
Do szklanki wlewamy wodę a potem olej z kolorowymi kulkami. Olej z wodą, mimo szczerych chęci Agni nie chciał się wymieszać.
Teraz lejemy kolejne ciecze (u nas to był sok i mleko, ale to może być jeszcze płyn do naczyń czy cola) i patrzymy co się dzieje.
A potem Aga intensywnie wszystko miesza i … wszystko oprócz oleju daje się wymieszać, ale ten olej uparcie zostaje na wierzchu :)
5. Dzieła sztuki z mleka i barwnika
Do szklanek nalewamy trochę wody i zabarwiamy barwnikami spożywczymi.
Do głębokiego talerza wlewamy mleko.
Łyżeczką bądź pipetą nalewamy barwnika do mleka i mieszamy patyczkiem do uszu bądź łyżeczką
6. Co się rozpuszcza w wodzie ?
Do 6 szklanek wlewamy wodę (do połowy szklanki).
na spodeczkach (małych miseczkach) szykujemy nasze produkty, u nas były to:
cukier
kawa rozpuszczalna
miód
płatki owsiane
kawa sypka mielona
Cukier, kawa rozpuszczalna i sól, wiadomo, rozpuściły się bez problemu. Z miodem trwało to ździebko dłużej ale też się rozpuścił. Natomiast kawa sypana i płatki się nie rozpuściły.
Oczywiste?
Oczywiste, ale dla czterolatki to było ciekawe doświadczenie.
7. Wulkan
Kupiłam opakowanie glinki samo schnącej , którą obłożyliśmy szklankę (lepsza była by podłużna i wąska ale nie mieliśmy odpowiedniej a i jedno opakowanie glinki by nie starczyło).
I tu pojawia się pewne wyzwanie, mianowicie taka glinka powinna 24 godziny w suchym miejscu odstać do stwardnienia. Przy mojej niecierpliwej czterolatce było to nierealne.
Natomiast dzięki temu mogę powiedzieć, że glinka się nie rozpadła podczas eksperymentu.
Po zabawie wyczyściłam i zostawiłam do wyschnięcia. I teraz mamy gotowy wulkan do powtórnej zabawy.
A więc tak, do wulkanu wsypujemy barwnik czerwony i 1/3 lub więcej (wedle uznania) sody oczyszczonej.
A teraz wlewamy ocet i podziwiamy efekty.
Octu Aga wlała całą butelkę, oczywiście partiami, nie naraz. I za każdym razem wulkan pokazywał na co go stać.