Komentarze do artykułu

Skomentuj Wróć do artykułu "Jak ugotować zupę pomidorową w USA?"

Beata28 (2014-02-24 15:47)

....to znowu ja :) zapomnialam dopisac,ze zupke 100% pomidorowa po "plskiemu" :) tez mozna dostac np.(miedzy innymi)w sklepie "Polmart" sprzedaja tam (polska kuchnia)obiady na wynos) Zapewniamiz  w innych State w innych miastach tez sa polskie sklepy. A gdzie nas zreszta nie ma? ;)

Beata28 (2014-02-24 15:36)

Witam. Mieszkam w USA 29 lat i musze powiedziec,ze nie jest tak zle :) Ja tam nie narzekam :) Kochani! To jest "druga" Polska ;) Sa "tu"  przeciez  "polskie" sklepy,takie jak:Syrena"   "Biedronka"  "Bratek" "Pulaski"  "Krakus" i wiele,wiele innych.Sa  "polskie restauracje,agencje,kluby o czym tu mowa :) Wiec jesli ktos ma  smak na "polski" chlebek zasuwamy  do "Polmart" do sklepu,gdzie pieka polski pieczywo,gdzie wyroby maja wlasne itd....itd....itd....Pozdrawiam rodakow ;) - Beata

Marengo (2008-11-28 14:17)

Witaj, Sceptyczna!

dzieki za miłe słowa i ciekawy opis kulinarnego widzenia Ameryki. Ja niestety nie mogę Ci pomóc bo nie jestem mistrzem przepisów, ale tu pewno znajdziesz całą masę kulinarnych recept. Zapraszam do korespondencji! Miło jesli sie znów odezwiesz! Pozdrawiam z dalekiego Gdanska!
Marengo
PS. Dobry numer z tym "cooking meat"!

Sceptyczna (2008-11-24 10:49)

Bardzo mnie ucieszylo i rozsmieszylo Twoje sprawozdanie, Marengo. Zywy, plastyczny jezyk, doceniam tym bardziej, ze mieszkam od 20-tu lat w Kalifornii, ale choc miasto uniwersyteckie, nie ma w nim zadnych Polakow. W bibliotece uniwersyteckiej straszy Mickiewicz i Sienkiewcz, jedyna wiec polskojezyczna radosc to internet. Otworzylam te strone, bo zbliza sie Thanksgiving i, jak co roku, jestem zaproszona do rodziny amerykanskiego narzeczonego, ktorzy oczywiscie podejmuja indykiem, kukurydza i ziemniakami, setka surowek i za slodkich ciast, ale po tylu latach ich rozpuscilam i oczekuja ode mnie polskiej "egzotyki". Wydawalam juz galabki, faworki, barszcz z uszkami, sledziki i takie rozne. W tym roku zabraklo mi inwencji, ale nie sadze, zeby pomidorowa byla czyms swiatecznym. Zwazywszy iz moje akademickie kalifornijskie miasteczko jest przesadnie PC, nikt z moich znajomych nie je miesa. Jak sobie smaze schabowe, zoatawiam kartke na drzwiach - Cooking meat. I nikt wtedy nie puka do drzwi (ciekawe, czy na policje tez by zadzialalo). Ludzie, pomozcie - jakas nietrudna przystawka bezmiesna, ale polska, ktora bede wiozla przez dwie godziny samochodem, jesli trzeba odgrzac, to mam mikrofalowke do dyspozycji. Mysle o nalesnikach z grzybami - byla tesciowa przyslala suszone prawdziwki, ale troche mi ich zal, chcialabym miec na Wigilie.

   Jesli chodzi o Twoje uwagi o jedzeniu w Stanach. Duzo prawdy, ale tez za krotko byles, zeby docenic mozliwosci tego kraju. Jasne - dobrego pieczywa nie uswiadczysz, ani dobrej wedliny. Cale szczescie moj byly polski malzonek mieszka w Chicago i w momentach "dobroci dla zwierzat" przysyla mi najlepsza polska wedline. Oczywiscie - chipsy, chrupki, polprodukty wszedzie. Zjesc czegos normalnego po 10-tej wieczorem sie nie da. Napoje gazowane strasza, piwo nie ma smaku, pomidory - zapachu. O owocach sezonowych nie ma mowy. Ale - moje miasteczko jest szczegolne - wszyscy hodujemy warzywa (jeszcze jem wlasne pomidory i wlasnie zasadzilam kalafiory) i kazdy ma przynajmniej ze dwie kury. Sa jednak i knajpy i ludzie, ktorzy gotuja jak marzenie, uzywajac wspanialych przypraw tak, ze sol zupelnie niepotrzebna. Jasne, ze rodzina, gdzie rodzice zasuwaja jak szaleni, odzywia sie czasami frytkami i potwornymi usmazonymi w oleju kurczakami, szczegolnie nastolatki lubia takie dania. Szalenie mnie przeraza otylosc mlodych ludzi, Moj syn (24 lata) wychowany na dietetycznej polskiej kuchni (tak, tak, jest cos takiego) jest szczuply, wiekszosc jego znajomych juz ma brzuchy. Ogolny wniosek - przeleciales sie przez Ameryke powierzchownie, bo ja spotkalam i ciagle spotykam ... "szczesliwych Indian". Dzieki za wysluchanie - Sceptyczna

słodki buraczek (2008-10-09 09:55)

Świetnie się czyta. Niezła doza homoru :-)

Zośka (2008-10-09 00:05)

Wcale mnie nie dziwią zwyczaje Amrykanów. Tam jak ktoś coś chce i porafi ugotować to jest gość.
Marengo, lektura Twojego tekstu dała mi wiele radości  i z przyjemnością przeczytam więcej, newet jeśli trochę ściemniasz!

Aleex (2008-09-15 16:10)

Brawo Marengo !!! Świetnie napisane, dynamiczne i dowcipne. Pozdrawiam cieplutko, Aleex.

marinik (2008-05-20 15:22)

he he- dopiero dzis dotarlem do tego artykulu.
Mi tam sie podoba, choc oczywistym jest, ze calosc jest mocno przerysowana, a ta pomidorowa nie moze byc ani polska ani ameryklanska pomidorowa. Inna sprawa, ze dobra kuchnia jest przeciez tez inna w kazdej restauracji, w kazdym domu i u kazdego kucharza. Moja pomidorowa musi byc slodkawa, choc czesto ludzie patrza na mnie z obrzydzeniem jak ja dosmaczam.

erka (2008-01-11 15:51)

A ja sie usmialam jak norka, z dwoch wzgledow, jak te biedne dzieciny lataly po sklepie w poszukiwaniu produktow, i wyobrazilam sobie ta piekna duza kuchnie zywcem wyjeta z katalogu "home depot" w ktorej nigdy sie nie gotowalo.
Prawda podstawowa - AMERYKANIE tak jak ANGOLE nie posiadaja kuchnii mam na mysli tzw. cuisine - pomimo faktu ze kolonie posiadali w roznych stronach swiata.
Swietne, naprawde.

piegusowa (2007-12-27 16:22)

Bardzo mi się podobało!!!
Uśmiałam się okrutnie!!!
 A tak przy okazji: niektórzy czepiają się szczegółów typu zły angielski, wyolbrzymienie i takie tam..
 Jednak zastanówmy się, czy tutaj każdy jest mistrzem polskiej czy angielskiej ortografii?
A czy w powieściach i opowiadaniach są tylko fakty?
Nie, jest jeszcze wspaniała fikcja, która te fakty ubarwia.
 I w tym tkwi odpowiedź, dlaczego je czytamy...

Gdyby tę samą sytuację oddał ktoś, niemający daru pisania - wyszłaby z tego mdła gadanina nudnego turysty z Polski, który jak zwykle stęka i narzeka..
Tymczasem otrzymaliśmy kawałek śmiesznego tekstu, który w założeniu ma bawić.
 I bawi, no chyba, że mam kiepskie poczucie humoru.
 Rozumiem, że komentarze służą komentowaniu, ale jeśli się kogoś beszta za próbę twórczości różnego rodzaju- ludzie przestaną pisać.
 Dla wrażliwego człowieka brak komentarza - to już komentarz.
Tymczasem - brawo, Marengo!

Kotlinka (2007-12-19 22:35)

RRRany, dawno się tak nie uśmiałam!!! Gratulacje gorące z I miejsca- podwójnego, w konkursie i...w kuchni:-)

eve20 (2007-12-19 00:17)

Ja mieszkam w Angli tu jest podobnie, a na dodatek spedzam tu swieta:( ale na szczescie brat juz jedzie z zapasami POLSKIEGO jedzenia:) sa tu polskie sklepy ale nie wszystko sie dostanie!

Marengo (2007-12-17 23:25)

Balbino! Tak to odczuwalismy, a chwyty literackie nieco upiększyły rzeczywistośc. niemniej nasi gospodarze nie gotowali nigdy ,tylko kupowali gotowce. :)

Marengo (2007-12-17 23:22)

Ave! odpowiadam: wygralismy konkurs krajowy w 2007 w kwietniu, dlatego dostalismy prawo wyjazdu do USA na finały. W 2006 nie prowadziłem grupy:) Pozdrawiam.

Balbina71 (2007-12-17 16:00)

WIELKA przesada z tym o czym piszesz!

Ave (2007-12-16 21:43)

Marengo, mam pytanie - czy byliście laureatami krajowego konkursu Odyseja Umysłu z 2006 r ?

Janek (2007-12-16 21:09)

No, przebrnąłem po dwakroć przez artykuł jak też i komentarze. Pośmiać się, ...nie miałem z czego. Podobne w "wytyku" artykuły już czytalem w zapomnianych (może i większości nieznanych również) pisemkach "Szpilki"..."Kaktus" czy "Karuzela".  Znalazłoby się i kilka innychpism, mniej satyrycznych ale równie "obiektywnych", co do całokaształtu nie tylko kuchni "hamerykańskiej", czy też wyżywienia Polaków w samolotach. Żadnego drinka nie serwowano(???) ...czy moze wstyd o tym pisać? Nie jest to zresztą ważne.
Co do pomidorowej ...Widać, że Marengo i ekipa Odyseuszy nie ma absolutnie pojęcia o gotowaniu: nie jest wcale potrzebne mięsiwo do pomidorówy, jak i ryż, a jak wyjeżdza się za granicę to ...trzeba jednak wiedzieć jak amerykanie piszą "przecier" czy 'koncentrat pomidorowy"...a jeśi zna się tylko "ketchup"..z tego języka, to nie gotuje się pomidorówki, no i małolatów po zakupy nie wysyła.
 Nawiasem mowiąc, dzieci najlepiej uczą się gotować, właśnie od pomidorówki zaczynając, a nie od rosołu ...
  Wracając do artykułu, widać wyrobioną(!!!) rękę, a i dobrego "prześmiewcę"...wolałbym jednak o nas Polakach więcej . Po kilku dniach pobytu ja nie krytykowałbym nieznanej kuchni, chociaż o gotowanu mam większe pojęcie, aniżeli o pisaniu...
Pozdraiwam ...czekam na następne ...moze wspomnienia z "wypadu" ale może coś o Odyseuszach...niekoniecznie w tym dziale.
Swoją drogą, wrzuć jakiś swój przepis  ...na pomidorowkę niekoniecznie.
Pozdrawiam
Janek

P.S.
Choroba, nie ma działu "poezja" tylko "twórczość"...jednak Olimp Ciebie bardziej lubi niż "poetów"

luckystar (2007-12-16 20:30)

Ups.... chyba nie jestem kobieta.... Doskonale czytam mapy :))))) A o Marengo sie nie marwie ;) napewno sobie poradzi doskonale, czego zreszta Mu zycze :) i napewno bede stala czytelniczka :))

EWA007 (2007-12-16 20:24)

No, w końcu Marengo nie startował w konkursie języka angielskiego. Zresztą, chyba mniejszym grzechem są takie błędy w obcym języku niż  ortograficzne w ojczystym, co zdarza się nicoletii w komentarzach. Tekst  dowcipny,świetnie się czyta, język żywy, bogaty.

Wkn (2007-12-16 20:15)

Moim skromnym zdaniem błędy były jak najbardziej zamierzone, ale może niech się sam autor na ten temat wypowie, jeśli mu starczy do Was cierpliwości. Jak tak dalej pójdzie, biedny Marengo będzie w pocie czoła zadowalał niezadowolonych, usiłując jak Syzyf zaliczyć kolejne szczeble dwóch szkół prowadzonych przez Wytrawnych Użytkowników: Szkołę Gotowania i Szkołę Pisania Dobrych Felietonów. Na szczęście zapału mu nie brakuje, obyście tego za szybko skutecznie nie zmienili, bo też lubię czytać jego artykuły. A liści bobkowych, że nie zauważył na półce w supermarkecie, cóż, na pewno każdyz Was kojarzy to zdanie "Dlaczego mężczyźni nie słuchają, a kobiety nie potrafią czytać map" - to samo tyczy się innego rodzaju postrzegania podczas szukania przedmiotów. To, co dojrzy kobieta, może zostać łatwo przeoczone przez mężczyznę. Widocznie na zakupach byli sami faceci Odyseusze, hihihi

nicoletia (2007-12-16 19:51)

Podoba mi sie artykul ale raza mnie bledy jezykowe typu not exist-> don't exist  albo soupe->soup. Wybaczcie ale to moje zboczenie zawodowe :)

luckystar (2007-12-16 02:00)

Ludzie nie dajmy sie zwariowac, jako narod nie jstesmy wcale lepsi od innych, a kulinarnie tez mimo pojedynczych sukcesow Ameryki nie zdobylismy. Na tak ogromna Polonie w Nowym Yorku, nie mamy ani jednej renomowanej restauracji, jak moi amerykanscy znajomi upominaja sie czasem, zeby zapoznac ich z polska kuchnia to niestety, zabieram ich na Brighton Beach do rosyjskiej restauracji i mowie, ze to prawie takie samo. Niestety w polskich restauracjach nawet jak trafi sie na nieprzesolone i mniej ociekajace tluszczem to z reguly nie jest wykwintnie podane, Polakom czesto zal wydac pieniedzy na kelnerke i jest pani Zosia wolajaca z okienka "schabowy", "dla kogo ruskie" no i niesmiertelny zestaw surowek, czyli kapusta kiszona, salata zielona i marchewka, albo buraczki.
Moim gosciom posmakowala kiedys kapusta z grochem, ale jakos sie o nia tez nie upominaja, wiec moze to tylko grzecznosc?? Nie wiem, wiem natomiast, ze moj amerykanski maz nawet jak poszedl do lazienki w polskiej kawiarni (super ciastka) i nie bylo papieru toaletowego to tez nic nie powiedzial, zeby nie robic mi przykrosci. Dopiero jak ja poszlam zaraz po nim i potem podeszlam do obsugujacej pani i dyskretnie wyszeptalam, ze nie ma papieru to byl bardzo zdziwiony, jak za chwile pani podeszla do naszego stolika i wreczyla mi .....rolke papieru toaletowego (???) - kultura obsugi (???). Mozna krytykowac, mozna sie nasmiewac, mozna byc doskonalym satyrykiem, ale nie musi to byc zlosliwe i przesycone wlasna supremacja, bo wtedy jest niesmaczne i traci syndromem "mniejszosci", zeby nie powiedziec dosadnie tak jak mowi moj maz :)) Marengo piszesz wspaniale, czuje tu profesjonalne pioro, ale moze pisz troche wiecej prawdy.
Nie uwierze nigdy, ze w supermarkiecie nie bylo lisci bobkowych, faktycznie nie mozna kupic kosci, czyli szkieletow z czegokolwiek nie tylko z kurczaka, ale tez osobiscie nie przyszoby mi do glowy kupowac szkielet kurczaka, jesli mozna kupic kurczaka i miec mieso a nie tylko kosci. Kurczaki sa najtanszym gatunkiem miesa w Stanach. Miasto Rochester znam, bylam 2 razy przy okazji odwiedzin u Tescia w Buffalo, nie jest to dziura, owszem male sympatyczne miasteczko (moje zdanie). Z drugiej strony nie wiem ile osob z czytajacych zdecydowaloby sie na przyjecie 8 osob z obcego kraju pod dach i jeszcze dla nich gotowalo, ja napewno bym tego nie zrobila. Lubie grzyby marynowane, ogorki kiszone ale jakos nie widze w nich tych samych wartosci odzywczych jak w swierzych, moze to ja sie nie znam ?? Kuchnia polska jest smaczna, bo sie na niej wychowalam, wiec wiadomo mam sentyment, natomiast jest stosunkowo ciezka, bo te wszystkie salatki w majonezie, sprobujcie to samo bez i jest duzo smaczniejsze i zdrowsze, te miesa i ryby panierowane smazone na tluszczu, a przeciez pieczone zdrowsze. Tak naprawde to najzdrowsza kuchnia jest srodziemnomorska, moja ulubiona tajska, meksykanska, bo kocham ostre i te roznorodnosc przypraw, a z lzejszych wloska i grecka. Za polska kuchnia nie tesknie, co nie znaczy, ze moje gotowanie nie ma polskich nalecialosci. Jesli chodzi o podboj swiata lyzka czy widelcem??? 
Powtorze za Kokliko - stawiam na zurek :)))

malutka_megi (2007-12-16 00:45)

Bardzo ciekawy artykul,moja ciotka jak byla u swojego syna w Ameryce to czesto im robiła przecier pomidorowy i ogorki kwaszone hhehehe teraz wiem dlaczego.Powiedziala tez po powrocie ze pojechali na grzyby pelno bylo tam grzybow nikt ich nie zbierał , nazbierali cale kosze ciotka zrobila im w occie w sloiczkach marnowane , dopiero sąsiedzi jej syna poznali smak grzybow i byli zachwyceni.

Ave (2007-12-16 00:22)

Jednak Marengo pęknie z dumy skoro został ustawiony w jednym szeregu z Eco. :))))))) I kto nam bedzie pisał artykuły w tym nowo stworzonym dziale ?

makusia (2007-12-16 00:17)

super opisane ,,jak bym film ogladała ,  nie mam słów :) usmiałam się zdrowo , świetne , czekam na wiecej :))

Marengo (2007-12-15 23:56)

Dziękuje za tyle aż na goraco uwag poczynionych! Najpierw- za te bardziej krytyczne, gdyż nie pozwalaja mi osiąść na laurach, zaraz potem za pochlebne-kto bowiem nie lubi (a zwłaszcza facet) jak mu miłe rzeczy mówią (i to w wiekszości płeć przeciwna !). Osobno; dla smakosi, która mi tyle uwag pochlebnych i pochwał poczyniła, że chyba bym z dumy pękł, gdybym nie był skromny z natury :) Dziękuje Ci smakosiu z całego serca. Juz szykuję kolejny artykuł:). Ukłon w stronę Ave; dziekuję za uwagi krytyczne, jakoż rzeczywiscie starałem się nie przesadzac, to pewna antyjankesowska tendencję tam widac.:) Nie bylismy w knajpce-nie było okazji. Nie znaleźliśmy przecieru- gapy, co się spieszyły, kampus- sama prawda potwierdzona przez setkę polskich "odyseuszy", co do reszty: zawsze mozna pisac lepiej i duzo lepiej. Na tym polega postęp. Spróbuję zatem :)

Wkn (2007-12-15 20:47)

Po tym, co napisałaś, Ave, odniosłam wrażenie, że Umberto Eco ze swoimi "Zapiskami na pudełku od zapałek", w których zawarł sławetny opis lotu samolotem (hm, czyżby inspiracja tego artykułu, czy zbieg okoliczności?) podczas którego miał do czynienia z wybuchającym jak purchawka ciasteczkiem, miałby u Ciebie raczej niskie notowania własnie ze wzgędu na felietonistyczny krytycyzm

Ave (2007-12-15 19:08)

Pióro lekkie, czyta sie znakomicie, ale... zawsze jest jakieś ale... mój patriotyzm lokalny, czyt. polski,  poczuł się mile połechtany (to z okazji wygranej w finałach na międzynarodowych włościach) natomiast reszta mi nie do końca smakuje (skoro jestesmy na stronie kulinarnej zastosuję adekwatne do niej słownictwo). Lot samolotem zapachniał mi francuskim winem, ale to "ciasteczko" jakby go zmąciło. Potem było realistycznie, aż do bólu, jak po zjedzeniu kwaśnej cytryny... potrafię zrozumieć, że jedzenie w kampusie Wam nie odpowiadało (podobno takie "plastikowe" jedzenie tam podają) ale dla chcącego... Jakże w tym momencie przydała by się szczypta słodkiej wanilii w postaci opisu jakiejś miłej knajpki, ktorej w tej miejscowosci napewno nie brakuje, z opiesem , dowcipnym i błyskotliwym - jaką  tam dobrą (i miejscową) potrawę spróbowaliście... A tak nawet ta polska pomidorowa z keczupu, nie zrównoważyła tego dziegdziu w miodzie. Jesli chcesz kpić, zdobądź się na wysiłek i bądź bardziej bezstronny, w Stanach je sie nie tylko takie "paskudne jedzenie", a polskie jadło też bywa mało wysublimowane. Kpiarsko - humorystyczny ton nie zawsze zapewnia równowagę smakową...
Pewnie będę jedyną osobą, która doda troche soli i pieprzu do tej potrawy, ale bez nich niektóre potrawy po prostu są niejadalne :)
Serdecznie pozdrawiam i głodna czekam na dalsze dania...

behemotka84 (2007-12-15 18:11)

I powiedzcie mi jak to jest że co drugi młody człowiek marzy o "szikago" a jak sie już niedaj Boże tam znajdzie to tęsknota za prawdziwym polskim chlebem przewyższa chęc zarabiania dudków na ten amerykański. Marengo nie jestem wielką patryjotką ale jestem dumna z polskiego smaku, (a kuchnie kaszubska sląska poznańska krakowska sa przerózne ) z polskiej tradycji i swiadomości kulinarnej, no i z Ciebie:)))

nadia (2007-12-15 17:38)

A ja stawiam na kazde polskie danie, ktore zrobi w danym kraju furore ;) W Anglii udalo mi sie oczarowac Anglikow aromatycznym rosolem i niezwyklym lekarstwem na kaszel jakim byl syrop z cebuli ;) Dlatego jestem naprawde dumna Marengo,ze oczarowales Amerykanow nasza pomidoroweczka ( mniam )  no i ze zajeliscie 1 miejsce w finalach Odysei!
P.S. Te doswiadczenia z francuskim ''ciasteczkiem'' tez sa bardzo cenne, bo coz, nigdy nie wiadomo gdzie nas los rzuci...
Dziekuje i pozdrawiam :)

kokliko (2007-12-15 03:59)

Marengo, nie mowie,ze Nieprawda, toc tylko bylam w USA  trzy razy,ale na  trzy to moze byc wielka nieznajomosc
Ale pomodori pelatti sa wszedzie, i nigdy przenigdy nikt w zamian nie zastepowal ich ketchupem, choc na okraglo przyjmowano nas najprzerozniejszymi "sugo"do najprzerozniejszych klusek.
A jak, wyobraz sobie  wyszlaby prawdziwa zupa rybna  w Pcimiu Gornym? Przeciez tam tez jest dostep do ryb slodko-wodnych. A ta nasza zupa pomidorowa w Neapolu? Chyba lepiej pochwalic sie krupnikiem albo grzybowa.
Nie zaslynelismy zadna pomidorowa na swiecie,bo wszyscy ja robia, to choc propagujmy krupnik, moze bedzie z zczego sie pochwalic.Ja stawiam na nidoceniony zurek.    kokliko

smakosia (2007-12-14 22:32)

Marengo, jak dobrze, że Cię mamy. Gratuluję wygranych finałów, życzę dalszych wyjazdów i kolejnych podbojów kulinarnych. Czemu Ci tego życzę? Dobra...będę szczera - chcę żebyś pisał, dalej i wiecej i jeszcze więcej... :-) Póki co dziękuję za powyższe i pozdrawiam :-)

till (2007-12-14 22:28)

Najbardziej ujęła mnie dyskrecja w odparowywaniu wody z keczupu :))))

luckystar (2007-12-14 22:25)

Z przyjemnoscia przeczytalam Twoj kolejny atrykul, tym razem na temat kraju, w ktorym mieszkam od 23 lat. Troche przypomina mi on wypowiedz mojej ciotki, ktora lata temu poleciala wlasnie do North Caroliny odwiedzic swoja corke (moja kuzynke), ktora mieszkala w jakiejs wsi zabitej dechami, ktorej nawet nie bylo na mapie samochodwej stanu NC. Ciocia, a bylo to na dwa miesiace przed moim wyjazdem do Nowego Yorku, krotko stwierdzila: "gdzie ty jedziesz, tam nawet nie ma chleba tylko jakas wata" jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy wlasnie po przylocie do NY nie moglam sie najesc roznych przepysznych gatunkow chleba. No coz widocznie z widzeniem innego kraju, bo nie tylko Ameryki jest tak jak z zakochana dziewczyna, ktora patrzy i widzi to tylko to co chcialaby widziec. Potem po slubie wzrok sie zaostrza i zaczynaja przeszkadzac rozrzucone brudne skarpetki i niedomyte uszy meza :)))
Niemniej artykul bardzo interesujacy i niezaprzeczalnie napisany wspanialym piorem - Gratuluje i ciesze sie niezmiernie, ze kolejny talent zasilil szeregi Wielkiego Zarcia. Z pozdrowieniami - maryla

Przejdź do pełnej wersji serwisu