Raz cebulka i sałatka, które dotąd żyły w zgodzie,
po sąsiedzku wczesnym rankiem, plotkowały o ogrodzie:
o ogórkach, marcheweczce i zielonej pietruszeczce
i sąsiedzie swym buraczku, co w czerwonym chodzi fraczku.
Rzodkieweczce całej w pąsach i fasolki długich wąsach.
Dotąd wszystkich obmawiały, aż się same posprzeczały.
Wtem cebulka się odzywa: mnie najczęściej się używa.
Do mięs wszelkich i twarożków, pysznych zupek i pierożków.
Posiekana, zrumieniona, jestem wręcz niezastąpiona.
I to nie są wcale kpiny, mam najwięcej witaminy.
Tak, więc jestem najważniejsza i z pewnością najsmaczniejsza.
Tu sałatka się odzywa: przesadziłaś moja miła.
Pozostałe wszak jarzyny, mają także witaminy.
Mnie na przykład zieleniutką, kruchą, smaczną i słodziutką,
Do pieczeni i w śmietanie,zawsze się na stoły daje.
A czerwona rzodkieweczka pysznie leży na kromeczkach.
Ogóreczki, pomidory wszyscy jedzą bez przekory.
Ty sałato pospolita, nikt o zdanie cię nie pyta.
Rośniesz tu dla dekoracji i jak zwykle nie masz racji.
Wnet przerośnie twoja główka, chyba wtedy zje cię krówka.
Nim skończyła swą relację, ktoś ją wyrwał na kolację
I udusił z cielęciną, posypaną zieleniną.
Jakże wielce się zdziwiła, gdy na stole zobaczyła,
W salaterce ułożoną, swą sąsiadkę wyszydzoną.
Na zielonych jej listeczkach, leży jajko w plastereczkach.
Każdy prosi o dokładki, wychwalając smak sałatki.
Gdy cebula to ujrzała, wprost ze złości posiniała.
Późno błąd swój zrozumiała i przeprosić nie zdołała
bo wraz z mięsem i sałatką do żołądków poszły gładko.