Artykuły

..Poniedziałkowe spotkanie (1/6)

Poniedziałkowe spotkanie(1/6) 

     Niespodziewana przygoda

 Dzisiaj rano gdy zobaczyłem słoneczko w moim oknie,
Spojrzałem na niebo i zjadłem śniadanie,
Wiadro chwyciłem i pojechałem na grzybobranie.
Ale ..już wiecie kochani …spóźniłem się okropnie,
Grzybki już dawno wyzbierano,
A te co zostały ktoś zebrał dziś rano …
Troszkę zmartwiłem się i zapał mój gdzieś znikł…
Lecz  co to, ścieżynką leśną idę i słyszę …aaaaaaaaaapsik,
Patrzę wokoło nikogo nie widzę,
A…psik, ktoś kichnął, a…psik….
Oczy zamykam, otwieram, …wokoło patrzę….
A…psik …lecz nikogo nie ma …
Gdzieś się schował łotrze …
Znów, a..psik …mój spokój znikł.
Wiaderko odwracam na denku siadam,
Patrzę pod nogi i …niemal nie padam,
Bo w smudze cienia …
Wydaje mi się ..czy mam  przywidzenia:
Żółty kubraczek, niebieskie butki, spodnie czerwone,
Paseczek złoty, na głowie miast czapeczki widzę …koronę!
Widziały wiele już moje oczy ale korony na głowie króla,
I to żywego …tego przenigdy, nawet na wyspach Hula Gula.
Patrzymy obaj na siebie, nie wiemy jak się zachować,
Ja mocno zaskoczony,  ludzik  w koronie …jakby chciał się schować,
Wiec przedstawiam się, zagadując do niego w swojej ludzkiej mowie:
Witam Waszą Maleńkość Wysoką,  widzę, że nie bardzo coś zdrowie…
Katarek, Wasza  Krasnoludkośc chwyciła okrutny…
To tak jak u nas ludzi …kichasz Waść i żeś smutny…
Na to Jego Wysokość dwornie również się przedstawił,
Czym mnie też z kłopotliwej sytuacji wybawił,
Podał swoje imię, …Lisiczek Czwarty jemu było…
Od słowa , do słowa wszystko się wyjaśniło.
Otóż wczoraj, na leśnej ścieżce odbywał jak co ranka spacerek szybki,
Spotkał przedszkolaka, który z mamą przyjechał do lasu na grzybki,
Chłopczyk straszny miał katar i apsikał okropnie …
Nie myślał Jego Wysokość, że ten ludzki zarazek  krasnoludki dotknie.
Zwyczajem krasnoludków wyszedł, z całą świtą, więc na spotkanie,
Nie przewidział biedak co dalej się stanie …
Przedszkolak kichnął, zarazki poleciały
Wielka strugą na króla jak i orszak cały…
Co dalej się stało przewidzieć łatwo przecie,
Wielka choroba zapadła w krasnoludków świecie.
Król wielce zatroskany, o radę mnie prosi,
O naród swój się martwi, choć sam katusze znosi,
Co chwila aaa..psika,i nos swój wyciera,
Już chyba dziesiątą chustę z kieszeni wybiera.
Myślałem, jak pomóc ludkowi chorobą dotkniętemu
I jego królowi, Lesiczkowi Czwartemu…
Kanapki więc wyciągam , króla też częstuję …
I nagle…mam lekarstwo … zapach czosnku czuję…
Kanapki z czosnkiem zwykle do lasu biorę,
Najlepsze lekarstwo na „katarską” zmorę,
Bo jeśli czasem nogi, rosą mam zmoczone,
Kataru ja nie załapię, a ode mnie córki ani też żona…
Król, co prawda, troszeczkę się krzywił
Ale zjadł odważnie, czym mnie nie zadziwił.
Do picia miałem sok z malin, z woda rozcieńczonym
On łyknął z kubeczka (przez dworzanina podstawionym).
Kanapki podzieliłem między orszak mały,
Które, wzorem króla, wszystkie krasnale odważnie pozjadały.
Chwile tak sobie porozmawialiśmy, czas szybko upłynął
Królowi humorek powrócił, katar też  mu minął.
Dworzanie wokół nas radośnie biegali,
Już wcale (po kanapce z czosnkiem) nie …”apsikali”
Wszak krasnale to naród mądry, odważny i zdrowy,
Choć leczą się leśnymi,  pachnącymi ziołami,
Dojdzie im zapach nowy…czosnkowy,
Bo na Jego Wysokości prośbę (malutkie żądanie)
Muszę wziąć parę ząbków czosnku na  …następne grzybobranie.

                                                                                                            (cdn)


(25.09.2006.) 

Artykuł udostępniony przez:

Janek
Przejdź do pełnej wersji serwisu