Tata wstaje zawsze z rana,
ja tam sobie smacznie śpię.
Mróz za oknem, biało wszędzie,
tata już do auta mknie.
Musi przecież zgarnąć z auta,
cały, biały wielki puch.
Bo inaczej spóźni tata
się do pracy znów.
Kiedy już obudzę się,
i wyglądam za okienko.
Tata ciągle zgarnia z auta,
ten puszysty, biały śnieg.
Może tacie coś podpowiem,
może tata zgodzi się.
Bo tak pomyślałem sobie.
że z łyżwami będzie lżej.
Że nie trzeba wcześniej wstawać,
na tym mrozie marznąć tak.
Że te łyżwy to jest pomysł,
dla tatusia jak w sam raz.
Tata łyżwy już wyciąga,
już do pracy szybko mknie.
Bo to zdrowo, szybciej , sprawniej,
i nie marznie z rana się.
Teraz mama jest zmartwiona,
bo co latem tata zrobi.
Trzeba chyba tacie wiosną,
Kupić szybkie łyżworolki.