Troszeczkę o polskiej, Wielkanocnej tradycji drożdżowej:
Pieczenie bab wielkanocnych było wydarzeniem pełny emocji i można było by je nazwać pewnego rodzaju „misterium” Kucharka, pani domu i wszystkie ,,domowe” kobiety zamykały się w kuchni na klucz. Mężczyznom wstęp był wzbroniony. Najbielszą mąkę pszenną przesiewano przez gęste sito, a donicach ucierani setki(!) żółtek z cukrem rozpuszczano w wódce szafran (który nie tylko pięknie barwił ciasto, ale i użyczał mu korzennego aromatu), mielono migdały, przebierano rodzynki i tłuczono w moździerzach wonną wanilię, robiono z drożdży zaczyn. Nałożone do form babowych ciasto, nakrywano lnianymi obrusami, gdyż ,,zaziębiona” baba nie rosła i miała zakalec. Uszczelniano więc, w obawie przed przeciągami, okna i drzwi kuchni.
Odpowiednio wyrośnięte baby wsadzano ostrożnie do pieca piekarskiego. Wreszcie, gdy na drewnianej łopacie wyjmowano z gorących czeluści piekarnika, nierzadko w kuchni rozlegały się dramatyczne okrzyki i płacz: zanadto przyrumieniona lub ,,usiadła” baba była kompromitacją. Wyjęte z pieca baby kładziono najostr4ożniej na puchowych pierzynach, by stygnąc nie zgniotły się. Rozmawiano szeptem, jako że i hałas mógł delikatnemu ciastu zaszkodzić. Wystudzone obficie i pięknie lukrowano.
Najsłynniejsze i najdelikatniejsze były baby ,,puchowe” i ,,muślinowe”.
Tekst pochodzi z książki ,,W staropolskiej kuchni i przy staropolskim stole”

 Artykuły
Artykuły 
		
	 
	 Najnowsze przepisy
Najnowsze przepisy Ostatnie artykuły
Ostatnie artykuły Najnowsze galerie
Najnowsze galerie Najnowsze filmy
Najnowsze filmy Ostatnio na forum
Ostatnio na forum Ostatnie komentarze
Ostatnie komentarze Tagi
Tagi