Artykuły

wiersze dla dzieci





 

ZOO



W Zoo dzisiaj rano spacerowałem,

Nie uwierzycie co tam widziałem!



Tyle tam zwierząt, dużych i małych,

Czarnych i rudych, brązowych, białych...



W cętki i w prążki, w łatki i w paski,

Wszystkim im chętnie biłem oklaski!



Widziałem małpy i koczkodana.

Stała też zebra, żyrafa, lama.



Było tam dużo dziwnych toperzy.

Przepraszam Pana, czy Pan nie wierzy?



Toperzy niby nie ma w ogóle?

A ja widziałem! W każdym szczególe.



Mówi Pan, że to są NIETOPERZE?

Wiem co widziałem! Panu nie wierzę!



Były tygrysy, lwy i lamparty.

Ich przestraszyłem się nie na żarty!



Skakał też kangur, co torbę nosił,

Wszystkim zakupy w torbie przynosił.



Pani tez myśli, że ja coś zmyślam?

Kangur mi przyniósł w niej loda w wiśniach!



Później niedźwiedzie widziałem chyba,

I stała klatka - dla wieloryba.



Ja mówię prawdę, spytajcie mamy!

Wszystkie słowiki na niej siedziały.



Odwiedziliśmy z mamą ptaszarnię.

Co w niej widziałem nikt z was nie zgadnie.



Tam hipopotam się kąpał w wannie!

Ciągle się bałem, że z niej wypadnie.



A ptaki wszystkie pouciekały,

Widocznie kąpać się z nim nie chciały.



Mamo no powiedz! Czyż tak nie było?

Oj synku! Znowu Ci się przyśniło.







 



Kłótnie na choince



Na choince dzisiaj, jak w święta co roku

Trwają spory ozdób, co do ich uroku.



Wśród gałązek wrzawa, panuje zgiełk wielki.

Istna awantura, sypią się igiełki.

 

Od samego rana krzyczą bąbki stale:

Jestem najpiękniejsza! Ja błyszczę wspaniale!”



Lampki wykrzykują: „My protestujemy!

Wszak tylko my tutaj pięknie migoczemy!”



W tej chwili łańcuchy podniosły się z krzykiem:

My jesteśmy przecież złotym naszyjnikiem.”



Słodkości w pazłotkach szeleszczą ze złości,

My sprawiamy innym tak wiele radości!”



Tylko jeden czubek nie mówi nic wcale,

Nos spuścił na kwintę, gdyż jest sam jak palec.



Nie w głowie mu wcale uroda i piękno,

Gdyż kolejne święta samotne dlań będą.



Spogląda na bąbki, lampki i słodkości.

Tak licznej rodziny bardzo im zazdrości.



Cóż, że powieszono go na samym szczycie?

Marzy o kimś bliskim, a nie o zaszczycie.



Niech więc każdy człowiek w dzień zwykły, czy w święta,

Docenia swych bliskich, samotnych pamięta!



 

Moje przygody



Wspaniałe przygody codziennie przeżywam.

Dziś jestem piratem i na statku pływam.



Mogę być kowbojem na Dzikim Zachodzie,

Trollem, który w króla zmienia się o wschodzie.



Lub nawet królewną z dwoma warkoczami,

Siedzącą na wieży, w zamku ze smokami.



Pewnie zastanawiasz się jak ja to robię?

Tajemnicę zdradzę. Ale tylko Tobie!



W mięciutkim fotelu wygodnie zasiadam,

Książkę w rękę biorę i w świat cudów wpadam!



W świat przepięknych bajek wraz z książką wędruję.

Wspaniałe przygody dla mnie wyczaruje.



Chciałbyś pewnie co dzień mieć przygody nowe?

Więc Ty również czytaj książki przygodowe.





 

Niemądry po szkodzie



Dzisiaj na podwórku śmieszną rzecz widziałem:

Pies swój ogon gonił! Ja się z niego śmiałem.



Ciągle biegał w kółko, szczekał, warczał, sapał.

Ogon wciąż uciekał, pies go prawie łapał.



Trwało to dość długo, biegać nie przestawał,

Wciąż o krok od celu, lecz się nie poddawał.



Nagle się udało! W ogon wbił swe zęby!

Wtedy głośno zawył i uciekł przejęty.



Pies się na swój ogon śmiertelnie obraził,

Do budy się schował i z niej nie wyłaził.



Nic nie nauczyło go to wydarzenie.

Co spojrzy na ogon to słychać warczenie.



I grozi mu często, nie spuszczając wzroku:

Bardziej Cię pogryzę, więc mnie nie prowokuj!”






 

Wskazówki się nie lenią



Na moim zegarku (ja nie kłamię wcale!)

Ścigają się co dzień trzy wskazówki stale.



Ta mała - najgrubsza bardzo wolno chodzi.

W ciągu doby tarczę dwa razy obchodzi.



Godziny odmierza i raczej nie „śmiga”

Pozostała dwójka często ją prześciga



Inna - trochę chudsza, minuty wskazuje,

I nie chcąc się spóźnić szybciej maszeruje.



Jej ruchy liczyłem, będę z wami szczery:

Okrąża tak razy aż dwadzieścia cztery!



A trzecia - chudzina, pędzi bezustannie!

Obrotów nie zliczę, choć liczę starannie.



Jej praca niełatwa, czas w sekundach mierzy.

Na zliczeniu każdej bardzo jej zależy.



Kto się tylko przyjrzy zaraz to dostrzega -

Wskazówka szczuplejsza im szybciej wciąż biega.



Jeśli pragniesz schudnąć - nie siedź! Czasu szkoda!

Ruch to na schudnięcie najlepsza metoda.



Nie próbuj się zatem od ruchu wymigać.

Zamiast w domu siedzieć lepiej idź pobiegać!



 

Strajk Nutek



Raz na pięcioliniach nutki strajkowały,

Więc w ramach protestu się poprzestawiały,

I już nikt nie zagra z nich melodii świetnych,

Dopóki nie spełni żądań ich konkretnych!



My żądamy Klucza, aby nas ochronił,

Będzie nas pilnował, w razie czego bronił.

Chcemy aby stanął tu na pięciolinii.

To jest nasz postulat i o to prosimy!”



Aby grać muzykę żądania spełniono

i Klucz Wiolinowy w liniach postawiono.

Od tamtego czasu Klucz na straży stoi,

Porządku pilnuje chociaż... sam się boi.




 

Szpilki wbijają szpile



Już zapada wieczór, zrobiło się cicho,

Lecz daje się słyszeć szeptanie i chichot.



Podejdźmy więc bliżej i zobaczmy sami.

To znowu się śmieją buty z obcasami!



Buty z obcasami zwane też „szpilkami”

Co noc obmawiają innych za plecami.



Adidasy, kapcie, kozaki, sandały...

spały już dość twardo, a szpilki się śmiały...



Spójrz tylko na niego! Udaje kozaka!

A my przecież wiemy, że z niego pokraka!”



A takie dwa kapcie... Wybacz, palcem wskażę.

Wciąż się podlizują! To są pantoflarze!”



Spójrz na adidasy! Sportowców udają!

A jak się przebiegną Zmęczone padają!”



Zaś takie sandały... Aż mi wstyd jest za nie!

Jakieś tam paseczki... To jest ich ubranie?!”



Minęła już północ, już ranek nadchodzi,

One wciąż gadają, choć już słońce wschodzi.



Wszystkie buty wstały rześkie i się śmieją.

A naszym plotkarkom oczy się już kleją.



Dzisiaj jest impreza. Pan z Panią się zbiera.

Pani sobie buty do tańców wybiera...



Wybór padł na szpilki. Tak bywa zazwyczaj.

Impreza je czeka... Nie odpoczną dzisiaj.



Buty z obcasami w tańcu zasypiają.

Szpilki innych kobiet wciąż je obmawiają!



Też obgadujecie kogoś za plecami?

Ośmieszeni zostać możemy My sami!


 

Zabawa w dom



Pewnego dnia Julka w dom bawić się chciała...

Fartuch pani domu bardzo chętnie wdziała.



Wszystkie koleżanki w ten dzień zaprosiła,

Wielkie pranie ubrań najpierw zarządziła.



Co w domu znalazły wrzucały do pralki:

Kurtki, buty, płaszcze, kapelusze, halki,



Suknię ślubną mamy i garnitur taty,

Pościel kolorową, czarny kocyk w łaty.



Ależ miny miały, gdy pranie wieszały!

Spośród tylu rzeczy tylko koc poznały.



Wszystkie inne rzeczy były szaro-bure.

Czy się zniechęciły? Ależ skąd! W ogóle!



Później wymyśliły wielkie prasowanie.

Takie prasowanie to dla nich wyzwanie!



Z kąta wyciągnęły jakąś deskę starą.

Żelazko włączyły. O! jak bucha parą!



Bawiły się chętnie kwadrans, może więcej.

Palce poparzyły, nie było już chętnej.



Efekt prasowania był do przewidzenia:

Kilka dziur spalonych, liczne poparzenia.



Julka wtedy jednak pomysł miała taki:

Obiad ugotujmy! Rosół albo flaki!”



Ich pomysły różne, apetyty także
Garnek tylko jeden, choć pojemny wszakże.



Każda przyrządzała co lubi najbardziej:

Kaczkę, ruskie, klopsy, kiełbasę w musztardzie.



Do garnka wrzuciły, co w lodówce stało.

By zjeść obiad jednak chętnych brakowało.



Cóż, że przypalone? To problem nieznaczny.

Popatrzmy się z bliska na ten obiad smaczny:



Kiełbasa i keczup, twaróg i cukierki...

Jak zjeść kaczkę w sosie, w którym są obierki!?



Za sprzątanie domu wcale się nie brały.

Ze zmęczenia padły. Trzy godziny spały.



Choć dziewczynki małe bawić się w dom chciały,

Nie było tak łatwo jak się spodziewały.



Choć od tego czasu upłynął już miesiąc

Nie nudzą się wcale klockami się bawiąc.


 


 
Czyżykowe problemy



Siedzi Czyżyk na gałęzi.

Ależ go dziś wszystko mierzi!

Słońce, które w oczy świeci

I wiatr, co owiewa plecy.

Wszystko go dziś denerwuje:

Słowik, który podśpiewuje

I kot swoim wdzięcznym „miau”.

Czyżyk niemal wpada w szał!



Złoszczą go nawet robaki,

Chociaż to rarytas taki!

Nawet ta przepiękna rzeka...

Czyżyk się po prostu wścieka!



Czemuż złości się ten ptak?

Moi drodzy , to jest tak:

Czyżykowa śliczna dama

Już innemu jest oddana.



Czyżyk dostał zaproszenie

Na ślub piękny jak marzenie.

Siedzi smutny na gałęzi...

Wszystko go tak strasznie mierzi!





 

Zupa patrzy na mnie!



W wazie pełnej zupy, na mym własnym stole,

Pływają dziś Oka w niedzielnym rosole.



Czemu patrzą na mnie te oka w rosole?

Czy się obawiają, że zupę posolę?



Na powierzchni zupy leżą czujnie sobie

Bacznie obserwują co ja z nimi zrobię.



One obserwują, więc też patrzę na nie

I się zastanawiam – co się zaraz stanie?



Biorę w rękę łyżkę, zanurzam starannie.

Jak mam przełknąć Oka, które patrzą na mnie?



Patrzeć będąc głodnym? Mam pomysły lepsze!

Uwaga nie patrzcie! Bo solę i pieprzę!



Teraz kiedy Oka przyprawami straszę

Na pewno nie patrzą, więc jem, nie grymaszę.



Wiecie o czym myślę, będąc najedzonym?

Lepiej zjeść samemu, niż zostać zjedzonym!”



















































































Artykuł udostępniony przez:

eli79
Przejdź do pełnej wersji serwisu