Pewna Pani i kot geniusz zbrodni
Zrobili się z wieczora głodni
Kot leniwie nieco podrapał się za uchem,
Godnie zasiadł w kąciku na parapecie
A Pani z burczącym już przecież brzuchem,
Robiła ciasto o jakim zaraz się dowiecie.
Wyciągała z szafek potrzebne składniki
Kot strzygł uszami i robił uniki
Zagniatała ciasto roznosząc aromaty
Kot ziewał i prężył futrzane krągłości
Wlazł w mąkę upaprał szafki i blaty
Pani ważyła dzielnie odpowiednie ilości
Futerko usmarował margaryną
I patrzy teraz z dziwną miną
Nos brudny ma cały od czekolady
Wąsy spalił od piekarnika
Brak temu kotu chyba ogłady
Nabroi i w kącie gdzieś znika!
Tymczasem ciasto piękne pachnące
Z pieca Pani wyjęła gorące
I choć wcale to nie jest zdrowo
Ciepłe z mlekiem pałaszowali
Bawili się przy tym morowo
Kot geniusz i jego Pani
Pan zaś zaspany całkiem
Odkrył ich obżarstwo rankiem
Tu mleko rozlane, łapka w mące odbita
A tam czekolada i okruszki
Kota podrapał Panią ucałował i kwita
I to już koniec bajuszki