O, jak stroików, to te z giełdy towarowo-kwiatowej nadają się wyśmienicie - po prostu sztywniejsze, gęściej tkane, mniej "siepiące się" podczas cięcia czy po prostu lepszej jakości tekstylnej nie są potrzebne. Lepiej kupić tyle samo metrów za 12 zł niż za 18,90 :) Ale do karczochów, do niczego, śliskie, nie chciały się zginać, nie trzymały kształtu. Polecam jednak sprawdzone źródło, żeby potem się nie rozczarować - macać trzeba, mówiąc kolokwialnie, macać
Ja wstążki wykorzystuję głównie jako element dekoracyjny w stroikach, wiankach, bukietach itp. Nie robiłam nigdy "karczochów", ale dzięki za uwagę odnośnie wstążek, myślę że dotyczy ona głównie tekstylnych. Nie zastanawiałam się nigdy nad ich jakością plastyczną, ponieważ na moje potrzeby, te z giełdy zupełnie wystarczą.
Ja wstążki na giełdzie kupiłam tylko raz, i niestety zamiast na bombki karczochy mogłam ich używać wyłącznie jako kokardy do ozdabiania prezentów i stroików - były za miękkie i nie układały się ładnie podczas prób misternego ich zaginania i zwijania. Pewnie były to tasiemki florystyczne, a nie stricte pasmanteryjne, skusiłam się na cenę, nie było do końca warto, choć muszę przyznać, że niemal wszystkie zakupione już wykorzystałam :)
Teraz korci mnie, żeby jeszcze przed świętami podjechać na drugą giełdę, większą, która z roku na rok coraz bardziej się rozrasta. Może tam znajdę rzeczy, których na pierwszej giełdzie zabrakło :)
Tak, bardzo często odwiedzam giełdę. Najbliższą mam w Krakowie na ulicy Balickiej.Nasza nazywa się kwiatowa. Uwielbiam buszować po niej, polując na "perełki" cenowe, czyli coś co kosztuje grosze, nie powala na pierwszy rzut oka na kolana, a moja wyobraźnia widzi cudeńka, które można z tego wyczarować. Szczególnie lubię kupować susz egzotyczny i wstążki. Mam zaprzyjaźnionych sprzedawców, z którymi można pożartować, dostać upuścik, gratisik, ale są też tacy których omijam szerokim łukiem i nigdy już u nich nie kupię, ponieważ sprzedali mi kiepski towar. U nas jest jeden mankament, nie we wszystkich pawilonach może kupić zwykły detalista. W niektórych jest limit kwotowy np. trzeba kupić towaru za min. 200 zł. lub trzeba mieć zarejestrowaną firmę. Wiele osób lubi galerie, ja mogłabym przesiadywać całymi dniami na giełdzie kwiatowej. No przesadziłam z całymi dniami, nasza czynna jest do dziesiątej, niektóre pawilony handlują do dwunastej.
Wkn (2014-12-04 18:18)
Dzięki za miłe słowo, to taka tam zwykła byle jaka opowieść :)
joannaantoni (2014-12-04 13:26)
Zaczytałam się w tekst jak w jakąś świąteczną opowieść... Miło się zrobiło. Szkoda, że nie znam u siebie takich miejsc, muszę popytać.
Wkn (2014-12-03 10:38)
O, jak stroików, to te z giełdy towarowo-kwiatowej nadają się wyśmienicie - po prostu sztywniejsze, gęściej tkane, mniej "siepiące się" podczas cięcia czy po prostu lepszej jakości tekstylnej nie są potrzebne. Lepiej kupić tyle samo metrów za 12 zł niż za 18,90 :) Ale do karczochów, do niczego, śliskie, nie chciały się zginać, nie trzymały kształtu. Polecam jednak sprawdzone źródło, żeby potem się nie rozczarować - macać trzeba, mówiąc kolokwialnie, macać
SŁAWKA (2014-12-03 09:10)
Ja wstążki wykorzystuję głównie jako element dekoracyjny w stroikach, wiankach, bukietach itp. Nie robiłam nigdy "karczochów", ale dzięki za uwagę odnośnie wstążek, myślę że dotyczy ona głównie tekstylnych. Nie zastanawiałam się nigdy nad ich jakością plastyczną, ponieważ na moje potrzeby, te z giełdy zupełnie wystarczą.
pa1982 (2014-12-03 08:34)
jak w raju,mogłabym cały dzień tam spędzić,ja często odwiedzam centrum ogrodnicze Jucca w Tarnowie Podgórnym.
Wkn (2014-12-03 07:38)
Ja wstążki na giełdzie kupiłam tylko raz, i niestety zamiast na bombki karczochy mogłam ich używać wyłącznie jako kokardy do ozdabiania prezentów i stroików - były za miękkie i nie układały się ładnie podczas prób misternego ich zaginania i zwijania. Pewnie były to tasiemki florystyczne, a nie stricte pasmanteryjne, skusiłam się na cenę, nie było do końca warto, choć muszę przyznać, że niemal wszystkie zakupione już wykorzystałam :)
Teraz korci mnie, żeby jeszcze przed świętami podjechać na drugą giełdę, większą, która z roku na rok coraz bardziej się rozrasta. Może tam znajdę rzeczy, których na pierwszej giełdzie zabrakło :)
SŁAWKA (2014-12-02 11:42)
Tak, bardzo często odwiedzam giełdę. Najbliższą mam w Krakowie na ulicy Balickiej.Nasza nazywa się kwiatowa. Uwielbiam buszować po niej, polując na "perełki" cenowe, czyli coś co kosztuje grosze, nie powala na pierwszy rzut oka na kolana, a moja wyobraźnia widzi cudeńka, które można z tego wyczarować. Szczególnie lubię kupować susz egzotyczny i wstążki. Mam zaprzyjaźnionych sprzedawców, z którymi można pożartować, dostać upuścik, gratisik, ale są też tacy których omijam szerokim łukiem i nigdy już u nich nie kupię, ponieważ sprzedali mi kiepski towar. U nas jest jeden mankament, nie we wszystkich pawilonach może kupić zwykły detalista. W niektórych jest limit kwotowy np. trzeba kupić towaru za min. 200 zł. lub trzeba mieć zarejestrowaną firmę. Wiele osób lubi galerie, ja mogłabym przesiadywać całymi dniami na giełdzie kwiatowej. No przesadziłam z całymi dniami, nasza czynna jest do dziesiątej, niektóre pawilony handlują do dwunastej.