Artykuły

Gniew się gniewa, ale tylko na niby - o kipiącym historią miejscu, które warto odwiedzić

Od 1992 roku na zamku w Gniewie parskają i tętnią kopytami konie, szumią skrzydła husarii, po piasku uciekają świnie na sznurkach z brzuchami wypchanymi sianem, a dzieci rozdziawiają buzie na widok duchów skradających się po monumentalnych murach. Wszystko za sprawą organizatorów corocznych imprez plenerowych, które pozwalają na spotkania z historią przybliżaną w na pewno nie nudny i tradycyjny sposób.

Na co może liczyć turysta odwiedzający to niemal tysiącletnie miasto i zaglądający do najpotężniejszej twierdzy Zakonu Krzyżackiego leżącej po lewej stronie Wisły?

Imprezy na zamku prawie nie cichną. Od wiosny aż do końca roku organizatorzy proponują coraz to nowe atrakcje w postaci turniejów rycerskich, bitew, oblężeń, inscenizacji, festynów, festiwali oraz świąt, np. Staropolskich Świąt Bożego Narodzenia. Nie zapomina się tu o dzieciach. Specjalnie dla nich przygotowano widowisko "Wakacje z duchami", podczas którego najmłodsi z ust przewodnika, prawdziwego zawadiaki o krzykliwym narratorskim talencie dowiadują się wielu ciekawostek z historii miasta, zamku oraz ich rezydentów.

Kto się w Gniewie gniewa?

Naszą opowieść zaczniemy właśnie od głośnego widowiska, którego głównymi bohaterami są Gniewskie duchy, wyłaniające się znienacka z mroku i opowiadające dawne miasta i zamku dzieje. Wraz z grupą śmiałków, zachęcani groźnym pokrzykiwaniem naszego dziwacznego przewodnika, wchodzimy po omacku w ciemną czeluść komnaty i ustawiamy się pod jedną ze ścian. Ciężkie drzwi z trzaskiem odcinają nas od świata i machina opowieści rusza wraz ze światłem wyciekającym ze schowanych wysoko nad naszymi głowami projektorów. W całkowitej ciemności, otoczeni hałasem, dymem i błyskami wystrzałów, niepokój odczuwają nawet dobrze zbudowani mężowie, trzymający pocieszające dłonie na drżących karkach swych małoletnich latorośli. Kiedy w środek naszej grupy wpada właśnie odrąbana przez gniewskiego kata głowa jakiegoś nieszczęśnika, przestajemy trzymać nerwy na wodzy i w murach zamku rozlega się pełen zaskoczenia zbiorowy krzyk.

Tak naprawdę widowisko przeznaczone jest dla widzów niemal w każdym wieku. Co prawda osoby wrażliwe na hałas muszą czasem zatkać uszy dłońmi, ale duchy pojawiające się w opowieści straszą tylko trochę, a podczas trwającego około 20 minut widowiska z ust kilku narratorów, można dowiedzieć się mnóstwa ciekawych rzeczy z historii miasta i zamku. Dźwięczny głos Krystyny Czubówny, która wzięła udział w projekcie "Wakacje z duchami" prowadzi nas poprzez wieki, przypominając zarówno o chwilach triumfu, jak i o dramatycznych losach budowli.

Zamek wzniesiono pod koniec XIII wieku, gdy należącą do Królestwa Polskiego ziemię gniewską opanowali Krzyżacy. Wtedy też Gniew uzyskuje prawa miejskie i błyskawicznie się rozwija. Powstaje ratusz, kamienice i słynny kościół św. Mikołaja. W XV wieku miasto na ponad 300 lat wraca we władanie Polski i nadal gospodarczo jest bardzo silne. Warto wspomnieć, że najsłynniejszym starostą gniewskim był Jan III Sobieski, który ponieważ czasy były niepewne, a ziemia gnieźnieńska wraz z potężnym zamkiem uchłodziły za najbezpieczniejsze części kraju, sprowadził tu całą swoją rodzinę. Ukochana Maria Kazimiera narzekała jednak na przenikliwy chłód panujący w zamkowych murach. Aby zadbać o zdrowie i kondycję małżonki przyszły król kazał wznieść dla niej wygodny i ciepły drewniany dwór modrzewiowy. Po oryginalnej budowli ślad niestety nie pozostał. Stojący na skarpie pałacyk, osunął się do rzeki. Odbudowano go i po zaborach, zaadaptowano na spichlerz. Obecnie mieści się tam hotel.

Na spichlerz przerobiony został zresztą cały zamek. Trzeba przyznać, że nie historia nie rozpieszczała tej potężnej twierdzy zbudowanej na planie czworoboku. Podczas potopu szwedzkiego zamek został zniszczony w tak dużym stopniu, że wymagał zbudowania niemalże na nowo. Po pierwszym rozbiorze Prusacy chcieli go nawet rozebrać. Na szczęście do tego nie doszło. Aby przemienić go w spichlerz, zniszczono średniowieczne sklepienia, rozebrano dwie wieże, mury od zewnątrz otynkowano, ale sam zamek przetrwał. Pod koniec XIX wieku przeszedł jeszcze jedną metamorfozę - tym razem na ciężkie pruskie więzienie. Potem w 1921 roku niemal doszczętnie spłonął z niewiadomych powodów, a odbudowany podczas II wojny światowej ponownie stał się więzieniem - tym razem dla polskich rodzin.

O historii samego miasta oraz twierdzy można by pisać wiele. Spragnionych wiedzy odsyłam do oficjalnej strony Zamku Gniew zamek-gniew.pl, na której każdy znajdzie więcej informacji z lat przeszłych oraz mnóstwo aktualności.

Można też do Gniewu po prostu przyjechać i na żywo chłonąć atmosferę tego magicznego miejsca, które każemu ma coś intrygujące do zaoferowania. Dwa lata temu całkowicie pochłonęły mnie szarże husarii, która łopotem słynnych skrzydeł ogłuszała niknących w piaskowej kurzawie oglądających. Starcia rycerzy, próbujących wzajemnie skruszyć kopie i wysadzić przeciwnika z siodła, gonitwy z kopią do pierścienia i saracena, pokazy panowania nad wierzchowcami... okazały się równie absorbujące. W tym roku zamek powitał nas skromnie. Gospodarzy, których zadaniem było przeniesienie nas w dawne czasy jakby mniej, goście też nie dopisali w liczbie odpowiadającej licznikowi wizyt z lat poprzednich. Kameralna atmosfera wynikała chyba z potrzeby rozłożenia imprezy na wiele letnich tygodni. Ja przyjechałam na występy Polsko-Australijskie. I bynajmniej nie wyjechałam rozczarowana. A konie... mimo przymocowanych do stajennych boksów tabliczek z dużymi napisami "Nie karmić, nie głaskać - gryzą!" okazały się łagodne jak baranki i łase na pieszczoty. Wyciągały miękkie chrapy do przechodzących i chyliły piękne głowy, licząc na dotyk otwartej dłoni". I jak tu stosować się do zakazów?!

Wrócę tam na pewno. Może podczas kolejnej wizyty obejrzę wreszcie słynną bitwę dwóch Wazów...

Na koniec kilka ciekawostek:

Od 2002 roku corocznie odbywa się na zamku w Gniewie impreza historyczno-batalostyczna "Vivat Vasa" - inscenizacja bitwy króla polskiego Zygmunta III Wazy oraz króla szwedzkiego Gustawa II Adolfa, upamiętniająca starcie polsko-szwedzkie pod Gniewem w 1626 roku.

Czy wiecie, jakie duchy straszą w Gniewie? Czasem pojawia się tam duch pobożnego i spokojnego komtura gniewskiego zamku - Zygfryda von Ramungena, który odwodził wielkiego mistrza zakonu od bitwy pod Grunwaldem i w końcu sam w niej zginął. Widziano go rzekomo podczas wielkiego pożaru twierdzy w 1921 roku. Można go też zobaczyć podczas widowiska "Wakacje z duchami", podobnie jak jego okrutnego imiennika - innego gniewskiego komtura, którego duch wciąż pokutuje w studni na zamkowym dziedzińcu.

Do Gniewu można przyjechać obejrzeć "gonitwę na ostre" - konkurencję, w której rycerze z Polski i zza granicy na poważnie wysadzają się z siodła i kruszą kopie. Widowisko to corocznie przyciąga dużą liczbę widzów.

Artykuł udostępniony przez:

Wkn
Przejdź do pełnej wersji serwisu