Z nadejściem wiosny na straganach pojawia się coraz więcej pachnących ziół. Bazylia, tymianek, rozmaryn i oregano kuszą soczystą zielenią i zapraszają do wspólnego gotowania. Szczęściarze uprawiający przydomowe ogródki podglądają niecierpliwie podrabatkową wędrówkę pędów mięty, która niespodziewanie wystawia do deszczu niecierpliwe główki osadzone na długich szyjach. Rozrasta się delikatna jasnozielona melisa, leniwie przeciąga grubolistna szałwia, a lawenda poziewuje w słońcu, mrużąc fioletowe oczy. Ta ostatnia, pachnąca wieczornym upojeniem będzie skwapliwie wskakiwać do miseczki z rozpuszczoną czekoladą, z której w połączeniu ze słodką śmietanką powstaną wytrawne trufle - wyłącznie dla wybrednych koneserów domowych słodyczy.
Rozmarzyłam się nieco, a przecież nie planowałam artykułu "na słodko". Miało być co prawda o zmysłach, ale w pierwszej kolejności wzroku, a dopiero później smaku. Chodziło mi mianowicie o to, abyście spojrzeli na zioła "maślanymi oczami". Maślanymi, bo przecież mało jest śniadań tak prostych, a jednocześnie tak wyrafinowanych w smaku jak bułka z masłem i ziołami, której towarzyszy niestrudzona straż przyboczna w postaci dojrzałego malinowego pomidora. Kto nie wierzy, że zwykła kajzerka, szwedka, czy byle poznańska gnieciucha posmarowana masłem wymieszanym z bazylią i przykryta opasłą czerwoną oponką może być bohaterem poranka, ten nie wie, ile traci.
Kto zgadnie, jak dostąpić kulinarnego zaszczytu wstąpienia do kręgu wtajemniczenia? Rzecz jest można by rzec banalna. Przede wszystkim należy złożyć uroczystą obietnicę nieużywania wiosną i w czasie kanikuły suszonych ziół tam, gdzie nie jest to absolutnie konieczne. Po drugie ukryć w najgłębszych zakamarkach lodówki wszystkie margaryny i półmasła w podejrzanie niskiej cenie. Po trzecie, mimo wczesnej pory, zrzucić kapcie oraz szlafrok i wyskoczyć po świeże chrupiące pszenne bułeczki. Fanatycy zdrowej żywności, którzy grubym głosem nawołują do spożywania wyłącznie zawierającego dużo błonnika pełnowartościowego razowego pieczywa na zakwasie pewnie przeżegnają się w tym momencie lewą nogą... ale uwierzcie mi, nie ma nic przyjemniejszego niż mała maślana rozpusta od czasu do czasu. W ramach rehabilitacji możemy następnego dnia upiec na dzikich kulturach drożdży żytni bochen z otrębami oraz dynią i odbudować w oczach dietetyków nasz nadwyrężony wizerunek mądrego zjadacza chleba.
Mamy więc bułki, mamy masło, w doniczkach czekają zioła. Zastanawiamy się, które wybrać, rozsądnie zgadując, że użycie wszystkich na raz może skończyć się niezbyt smacznie. Ja zwykle sięgam w pierwszej kolejności po królową ziół - czyli bazylię. Ubieram ją dość ascetycznie w świeżo zmieloną sól morską, wydobywając klasykę smaku i aromatu. Jeszcze tylko pomidory. Bez pomidorów się nie obejdzie. Najlepiej nie prostu z solarium, lecz wygrzanych w prawdziwym wakacyjnym słońcu. Może jeszcze plaster dojrzałego żółtego sera. Nic więcej mi do porannego szczęścia nie potrzeba.
Szukających mocniejszych "maślanych wrażeń" namawiam do łączenia bazylii z listkami świeżego tymianku, drobinkami soli morskiej oraz, jeśli ktoś lubi szczyptą mieszanki ziół do sałatek. Z takiego zestawu składników powstanie idealne masło dla niewolników fixów, mixów, kostek oraz torebek. Nawet oni zauważą, że natura (choć przyznaję, nieco zliftingowana) może być smaczna.
Kto ma ochotę na kanapkę z masłem ziołowym i kurczakiem, niech sięgnie po tymianek i oregano lub liście kolendry. Na górę rozpustny kleks majonezu i szybki lunch gotowy.
A maślane śniadanie ze znajomymi na wczasach pod gruszą? Zapanujcie poranek lub popołudnie ze świeżymi ziołami. Zamiast typowo polskiego akcentu z lat 80-tych w postaci pajdy ze smalcem i kiszonego ogórka okraszonego dobrze uwarzonym chmielowym napitkiem niech pojawią się rumiane bułki, pachnące smakowe masła oraz bukiet świeżych warzyw wyciągniętych prosto z grządki, lub chociaż wprost ze straganu. Oto moje propozycje na maślane śniadanie ze znajomymi:
1 kostka masła (200g), 1 łyżka porwanych lub posiekanych liści świeżej bazylii, 2 łyżeczki listków świeżego tymianku, szczypta świeżo zmielonej soli morskiej, szczypta gotowej mieszanki ziół do sałatek (o zgrozo!)
Wszystkie składniki mieszamy (zioła najłatwiej połączyć z masłem w temperaturze pokojowej), przekładamy do miseczki, przykrywamy i przechowujemy w lodówce. Na godzinę przed podaniem na stół wyjmujemy z chłodziarki, aby masełko dało się łatwo rozsmarować. Jeśli planujemy podanie masła do ciepłych tostów, wcześniejsze wyjmowanie z lodówki nie jest konieczne. Wskazany dodatek świeżych pomidorów.
Masełko czosnkowo-pietruszkowe
1 kostka masła (200g), świeży czosnek (ilość wg upodobań), 1 łyżka posiekanej natki pietruszki (w zimie może być mrożona), szczypta soli
Ząbki czosnku zgniatamy lekko trzonkiem dużego noża - dzięki temu z łatwością zdejmiemy z nich skórkę. Przeciskamy przez praskę, mieszamy z masłem, solą i natką pietruszki. Masełko czosnkowo-pietruszkowe smakuje wyśmienicie z pieczywem i małosolnym ogórkiem. Można też nim smarować bagietki przeznaczone do pieczenia lub grillowania. Lub użyć jako smaczne wypełnienie do de volaille'a.
Masełko papryczkowe
1 kostka masła (200g), 1 ostra papryczka chilli, szczypta soli ziołowej
Papryczce chilli odetnij łodyżkę, następnie strąk przekrój na pół i wyjmij gniazdo nasienne. Najlepiej wykonuj te czynności w kuchennych rękawiczkach, aby nie podrażnić skóry. Papryczkę posiekaj drobno i wymieszaj z miękkim masłem oraz solą ziołową. Podaj do świeżego pieczywa i żółtego sera. Dodatkowo możesz zaserwować w osobnym naczyniu cząstki różnobarwnej papryki o łagodnym smaku.
A do młodych ziemniaków...
Masło koperkowe:
pół kostki masła (100g), 1 łyżka posiekanego koperku (w zimie może być mrożony), opcjonalnie ząbek czosnku
Miękkie masło połącz z posiekanym koperkiem. Jeśli chcesz, dodaj też przeciśnięty przez praskę czosnek. Mieszankę nałóż na folię spożywczą, uformuj zgrabny rulon i włóż do lodówki na kilka godzin. Przed podaniem na stół do parujących ziemniaków wałeczek masła pokrój w zgrabne talarki i ułóż dekoracyjnie na półmisku.
Smacznego.