Jako osoba, która swoją przygodę z piciem herbaty rozpoczęła... w swojej pracy, w herbaciarni, pod okiem mistrza w tej dziedzinie, mogę powiedzieć, że wiem coś na jej temat. Szczerze mówiąc, wiem całkiem sporo. Od mojej przygody z tą pracą minęło wiele lat, ale napar herbaciany ciągle towarzyszy mi w życiu. Zajmuje miejsce, które u wielu niepodzielnie ma kawa.
Jest kilka rodzajów herbat. Czy wiedzieliście, że czarna i zielona herbata to te same plantacje, a różni je jedynie stopień fermentacji (zielona herbata jest cześciowo sfermentowana, czarna całkowicie)? Że czerwona herbata nazywa się oolong, a biała to creme de la creme tych niesamowitych listków? Albo czy zdawaliście sobie sprawę, że do herbat ekspresowych, tak powszechnie używanych w gospodarstwach domowych dodaje się popiołu?
Zapraszam wszystkich Wielko Żarłoków na herbatę Brunona Schulza, coś zupełnie innego i niesamowitego. Idealna na romantyczny wieczór!
Zaparzamy imbryk czarnej herbaty (najlepsza będzie czarna wędzona lapsang).
Kiedy naciągnie (około 3 minut), dolewamy 30ml soku malinowego i 30ml likieru ziołowego Polmosu.
Delektujemy się!