Ostatki to nie tylko pączki!
Alina Ert-Eberdt (podroze.pl)
Austriacy, Czesi i Szwajcarzy kultywują bardzo wdzięczną tradycję ostatków, które przypadają na trzy dni przed Środą Popielcową.
Zapusty to nasze rodzime określenie karnawału, a mięsopusty są staropolskim synonimem ostatków. Żegnając się z mięsem na czas Wielkiego Postu (mięsa opust) w dawnej Polsce tak hulano i swawolono, że obcokrajowcy nie mogli pohamować słów zgorszenia. Jeden z ambasadorów Turcji po powrocie do Stambułu rozpowiadał, że "w pewnej porze roku chrześcijanie dostają wariacji i dopiero jakiś proch sypany im potem w kościołach na głowy leczy z takowej".
Dopóki tańce były dozwolone tylko od Nowego Roku do Środy Popielcowej karnawał był jedyną okazją do spotykania się płci odmiennych. Zawsze jego rezultatem była pewna liczba oświadczyn i zaręczyn. Dziś można bawić się w pubach i klubach przez cały rok, więc nie przywiązuje się do karnawału prawie żadnego znaczenia. W Polsce. Bo w Austrii, Czechach i w Szwajcarii ta tradycja nadal jest żywa.
W Czechach preludium do ostatków jest już w Tłusty Czwartek. Panuje przekonanie, że tego dnia człowiek powinien jeść i pić do syta, aby przez cały rok zachował zdrowie i siły. Najhuczniejsze zabawy rozpoczynają się w ostatnią niedzielę karnawału (w tym roku 26 lutego), a kulminacją jest wtorek poprzedzający Popielec, z tym że tego dnia zabawa kończy się z wybiciem północy.
Na Morawach popularne jest świniobicie, które jest okazją do spotkania się w gronie rodziny, przyjaciół i specjalnie zaproszonych gości. Na stołach pojawiają się wtedy potrawy z wieprzowiny: gotowana karkówka (vepro-knedlo-zelo), boczek, knedle, a jako dodatek do nich - kapusta o słodko-kwaśnym smaku.
W Szwajcarii odbywa się wiele ludycznych zabaw. W Tschaggatta (dolina Lotschental w Wallis) mężczyźni w owczych lub kozich futrach, przepasani paskami z krowimi dzwonkami i w maskach na twarzach suną barwnymi korowodami po dolinie (23-25 lutego). W Zug odbywa się parada uliczna "Greth Schell", której uczestnicy rozdają obserwatorom cukierki, ciasteczka, kiełbaski i inne smakołyki (27 lutego). W Lucernie koniec karnawału łączony jest z pożegnaniem zimy. Przebierańcy przechadzają się ulicami aż przez kilka dni, a orkiestry wygrywają skoczną, marszową muzykę (23 lutego-1 marca). Orkiestry wychodzą na ulice także w Zurychu, gdzie parady przebierańców zaplanowane są od 3 do 5 marca.
Karnawał w Europie - historia
Opracowała: p. Ludwika Jung z Liceum Ekon. nr 6 przy ulicy Solipskiej w Warszawie.
Karnawał, po staropolsku zwany zapustami, to czas liczony od Nowego Roku lub od Trzech Króli i trwający aż do Środy Popielcowej.
Nazwa pochodzi od łacińsko-włoskiego "carnavale", czyli rozstania z mięsem, co w Polsce przetłumaczono "mięsopust", określając tym jednak ostatnie dni karnawału. Słowo "karnawał" nawiązuje także do łacińskiego "carrus navalis", jak w starożytnym Rzymie zwano łódź na kołach - ukwiecony rydwan boga Dionizosa, pojawiający się na rzymskich ulicach podczas hucznych obchodów powitania wiosny.
W średniowieczu z obchodów karnawałowych słynęła przede wszystkim Wenecja, a po jej upadku w XVIII w. - Rzym. Niemal równie huczny bywał w tamtych czasach karnawał w Hiszpanii, Portugalii i we Francji; bawiono się także w Niemczech, Czechach, na Rusi i na Bałkanach.
Bardzo szybko przeszczepione na nasz grunt europejskie zabawy karnawałowe nabrały swoistego charakteru i polskiego wyrazu, zgodnie z duchem i temperamentem narodowym, z tradycją polską i obyczajem.
Z godnie z duchem tym i zwyczajem karnawał staropolski suty, hałaśliwy, wesoły i szumny był czasem różnych uciech: polowań, kuligów, poczęstunków, tańców i swawoli.
W "Kiermaszu wieśniackim", zbiorku sowizdrzalskim z początku XVII w. pisano:
Mięsopusty, zapusty,
Nie chcą państwo kapusty,
Wolą sarny, jelenie
I żubrowe pieczenie.
Mięsopusty, zapusty,
Nie chcą panie kapusty,
Pięknie za stołem siądą
kuropatwy jeść będą.
A kuropatwy zjadłszy,
Do taneczka powstawszy,
Do tańca małmazują
i tak sobie popijają.
Księża gromili te szaleństwa, w XVI w. Grzegorz z Żarnowca twierdził, że "większy zysk czcimy diabłu trzy dni rozpustnie mięsopustując, aniżeli Bogu czterdzieści dni nieochotnie poszcząc".
Po miastach zwłaszcza i zwłaszcza w pańskich rezydencjach odbywały się wystawne karnawałowe uczty i bale. Bywały one swego rodzaju giełdą małżeńską dla dobrze urodzonych panien, które tańczyły pod czujnym okiem matek, babek i ciotek i w ten tylko sposób dobrze wychowane panny mogły zawierać znajomości i pozyskiwać konkurentów, spośród których rada rodzinna wybierała najlepiej skoligaconego i najmajętniejszego.
Skromniejsze wieczorki taneczne, zabawy i bale urządzali w miastach, w zapusty, dla swej młodzieży kupcy i rzemieślnicy, a tam "szły wiechcie z butów i drzazgi z podłogi".
K ipiący radością, wesoły i huczny, choć inny w swym charakterze, był także karnawał chłopski; w zapusty wolno było niemal wszystko, a w każdym razie dużo więcej niż zazwyczaj.
Jak wszędzie, tak i na wsi, najweselej i najhuczniej obchodzono ostatni tydzień karnawału i od Tłustego Czwartku po tzw. "kusy wtorek". Powiadano, że w ten "zapuśny" lub "combrowy " czwartek tyle razy należy próbować boczku i słoniny, ile razy kot ogonem ruszy.
W Tłusty Czwartek nie mogło nigdzie zabraknąć smażonych na tłuszczu słodkich racuchów, blinów, ""pampuchów" oraz delikatniejszych pączków i chrustów.
Wg Jędrzeja Kitowicza wykwintny pączek godny najlepszego stołu był "...tak pulchny, tak lekki, że ścisnąwszy go w ręku, zanowu się rozciąga do swej objętości, a wiatr zdmuchnąłby go z półmiska".
Pączki jadane na wsi przeciwnie, były solidne, wielkie, dobrze wypełnione marmoladą lub powidłami i dość twarde, tak, iż można było specjałem tym nabić niezłego guza i podsinić oko.
Tłusty czwartek był jednak tylko wstępem do szaleństw ostatnich trzech dni przed popielcem, kiedy to we wszystkich domach było wielu gości i dużo tłustego, pożywnego jedzenia, żeby każdy mógł najeść się do syta przed nadchodzącym Wielkim Postem. A w karczmach "drzazgi szły z podłogi" od skocznych obertasów, szfajerów, mazurów, krakowiaków , szuraków i innych tańców.
W zapusty w karczmach zbierały się i tańczyły stateczne gospodynie. Zachęcano je do zabawy śpiewając:
Kiej ostatki, to ostatki,
cieszcie się dziouchy i matki,
kiej ostatki to ostatki,
niech tańcują wszystkie babki,
kiej ostatki, to ostatki,
niech się trzęsą babskie zadki.
W niektórych regionach polski zachowały się ślady archaicznych procedur. Należy do nich zwyczaj tzw. "ścięcia śmierci" , "ściana Mięsopusta" , "zabijanie grajka" oraz liczne pochody przebranych i zamaskowanych postaci.