Lasy moje, żywicą sosen pachnące,
Nęcące zapachem drzew i grzybów,
Mchów wiecznie zielonymi dywanami,
Igliwiem, liśćmi przetykanymi w dziwne wzory.
Jeziora moje, lustra nieba,
Błyszczące srebrem, bielą, błękitem,
Sitowiem pachnące i tatarakiem,
Pluskaniem ryb wabiące i woda czystą.
Pola moje, szarzejące na horyzoncie,
Znaczone kwadratami błękitnymi lnu,
Żółcące się kwieciem rzepaku,
Bielejące prześcieradłami gryki.
Rzeki moje, nici srebrzysto-bure,
Wijące się wśród pól, łąk i lasów,
Zamknięte między brzegami,
Czasem wolność odzyskujące wiosną.
Góry moje, nieba sięgające nieba palcami szczytów,
Świerkami pachnące, groźne skały zimne
Twarde, a serca zmiękczające najtwardsze.
Wy, wieczni strażnicy w kolorowych strojach.
Ziemio moja, łzami niebios opłakiwana,
Gromami oświetlana, omiatana wiatrami,
Ogrzewana promieniami Słońca
Bądź zawsze tak piękna, bądź … wieczna.
(01.05.2007.)