Przechwalał się mróz bez końca
I tak powiedział do słońca:
Wszystkie pochwały ten zbierze
Kto z futra człowieka rozbierze.
Mróz z radości podskakuje:
Ja go zaraz lodem skuję
I rozdmuchał zawieruchę
Człowiek przykrył się kożuchem.
I okręcił się w swe futro
Chyba wyjdzie z niego jutro
Mróz chciał zmrozić go do kości
Lecz posiwiał aż ze złości.
Nic mrożenie mu nie dało
Słonko już się uśmiechało
Uśmiech słonka był radosny
Człowiek poczuł zapach wiosny.
Promyk słońca doń dociera
Człowiek z futra się rozbiera
Wszędzie wiosną zapachniało
Słonko z mrozem znów wygrało.