Przepisy

brownies

  • Stopień trudności

    Średnio trudny

Składniki:

3 tabliczki gorzkiej czekolady ( im więcej czekolady w czekoladzie tym lepiej )

6 jaj

Kostka masła

300 g cukru

100 g mąki

Kilka cukierków krówka albo toffi

Opis:

W październiku miałam okazję „wizytować” Szkocję.  Spędziłam kilka dni u sympatycznego polskiego małżeństwa. Przegonili mnie najpierw po uliczkach Edynburga, uczciwie uprzedzając, że na dobrą kawę to tutaj liczyć nie można. Potem kazali jeździć autobusem miejskim a na końcu kazali jeść. Kuchnia szkocka powiedzmy sobie szczerze nie jest tym, co lubię najbardziej. Jakoś nie udało mi się przełknąć sławnej śniadaniowej owsianki a i jaja na twardo, podane w kieliszku budziły co najmniej moje zdziwienie . Moi znajomi, już "zakonserwowani" natomiast zjadali wszystko uczciwie i w dużych ilościach, poprawiając kupowanymi w pobliskich marketach słodyczami. Między innymi zachwalali bardzo jakieś dziwne ciasteczka, ciemne, pachnące o tajemniczej nazwie „Brownies”. Nic mi ta nazwa nie mówiła ale od czego wujek Google. Poszukałam przepisu i co? Okazało się, że są to, sławne ponoć, amerykańskie ciasteczka powstałe w wyniku… błędu kucharki, Mildred Schrumpf,  która zapomniała dodać do nich proszku do pieczenia. Pokroiła więc niewyrośnięte  ciasto na małe kwadraty i… niskie, dość wilgotne ciastka (czyli mówiąc wprost – czekoladowy zakalec) podbiły Amerykę a potem cały świat. Postanowiłam pokazać, że i ja potrafię i po przyjeździe do domu, w zaciszu własnej kuchni zmierzyłam się z wyzwaniem.

Myślałam sobie – spokojnie, to ciasto z zasady jest „popsute” więc nie da się go bardziej zepsuć. Ale pieczenie nie jest moją najmocniejszą stroną. Zdecydowanie wolę gotować, na tym polu czuję się znacznie pewniej. Tylko ta moja ambicja – pokazać, że potrafię.

Podobno wyszło - komisja skłądająca się z męża i znajomych oceniła je na ocenę pt "niebo w gębie"

zrobiłam je tak:

2 tabliczki czekolady i masło należy rozpuścić (podobno najlepiej w łaźni wodnej ale ja to robię w kuchence mikrofalowej), lekko przestudzić

W tak zwanym międzyczasie ubić jaja z cukrem, dodać rozpuszczoną, lekko przestudzoną  czekoladę z tłuszczem i przesianą mąkę. Wymieszać wszystko dokładnie. Ja to ciasto piekę w kwadratowej teflonowej tortownicy o boku ok. 25 cm. Normalną blachę trzeba wyłożyć papierem do pieczenia bo ciasto jest dość ciężkie i lubi przywierać. W elektrycznym piekarniku z termoobiegiem piekę je 35 – 40 min w temperaturze 180 stopni ( do suchego patyczka). Po upieczeniu jeszcze ciepłe ostrożnie wyjmuję, przewracam do góry nogami” i z pozostałej roztopionej czekolady robię polewę, którą smaruje ciasto ( boki też). Na samym końcu roztapiam krówki albo toffi i na powierzchni ciasta robię ozdobne „mazaki”. Ciasto musi dobrze wystygnąć, najlepsze jest drugiego dnia. Ponoć można je jeść na gorąco z lodami i bitą śmietaną ale ja nigdy nie próbowałam. Przygotowanie ciasta zajmuje około godziny.

Przepis udostępniony przez:

major
Przejdź do pełnej wersji serwisu