Przepisy

Chocolate Chips Cookies czyli ciastka jak kołpaki

  • Stopień trudności

    Łatwy

Składniki:

1. Ok. 200g masła  w temperaturze pokojowej - lepiej nieco więcej niż nieco mniej

2. 3/4 szklanki białego cukru

3. 3/4 szklanki brązowego cukru

4. 2 duże jajka

5. 2 1/4 szklanki mąki

6. Łyżeczka sody

7. Szczypta soli

8. Czekolada w kawałkach

9. Bonusy własnego pomysłu na przykład orzechy

*10. Ekstrakt z wanilii albo cukier wanilinowy

Opis:

1. Na dobry początek miękkie masło traktujemy z miksera lub pięści - nie za długo, byle nieco utrzeć. Następnie dosypujemy obie szklanki cukru; muszę się w tym miejscu przyznać bez bicia, że nie wiem, jak bardzo postać rzeczy zmienia cukier brązowy. Podejrzewam, że jeżeli damy sobie spokój z burżujskimi zabawami i użyjemy w całości białego, to nic wielkiego się nie stanie, ale głowy sobie za to nie dam uciąć. Całość mieszamy bezpardonowo; radzę sobie dać spokój z mikserem.

Nie, ta gęsta konsystencja zaprawy murarskiej nie jest niczym dziwnym. Tak ma być. Tak, dałam się na to złapać przy pierwszym eksperymentowaniu z tym przepisem.

Czas na jajka. Wbijamy je osobno i powoli. Zanim wbijemy drugie, pilnujemy żeby pierwsze dokładnie się rozprowadziło w masie. Konsystencja murarska traci nieco ze swojej betonowatości, ale tylko nieco. To też jest normalne. Po jajkach możemy dodać łyżeczkę ekstraktu z wanilii albo cukru wanilinowego - ja użyłam tego drugiego i było w dechę.

2. W osobnym naczyniu mieszamy mąkę, sól i sodę, po czym dodajemy całość do punktu numer 1. Dalej bez filozofii - mieszamy aż konsystencja jednolita. Na koniec dodajemy czekoladę i znów mieszamy. Wiem, skomplikowane.

W zasadzie na koniec ja zawszę dzielę ciasto na dwie części. Połowę ciastek robię z białą, drugą z mleczną czekoladą. Rzecz jasna jak ktoś ma ułańską fantazję i smak na orzechy, rodzynki czy inne bakalie, to droga jak najbardziej wolna.

3. Teraz czas na finalizację projektu. Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni w trybie góra-dół. W międzyczasie blachę wykładamy papierem do pieczenia i na tak przygotowaną powierzchnię zwilżonymi wodą palcami nakładamy porcje ciasta.

I teraz rzecz bardzo ważna: te porcje mają być małe. Wielkości tarczy zegarka ręcznego i grubości streszczenia "Kamizelki". Za pierwszym razem dałam tyle, ile daję przy innych ciastkach i wszystko rozpłynęło mi się w jeden placek.

Każdą serię pieczemy po 12-14 minut, aż ciastka lekko zbrązowieją. Gotowe wyciągami i zostawiamy aż ostygną - dopiero wtedy twardnieją. Praktycznie zawsze rozpływają się do rozmiarów niewielkich kołpaków samochodowych; w tym ich urok i uroda.

Cholernie kaloryczne, niezwykle smaczne, fenomenalnie popularne w Anglii i Stanach.

Smacznego :)

Przepis udostępniony przez:

Narrator
Przejdź do pełnej wersji serwisu