Przepisy

Wigilijna śląska moczka

  • Stopień trudności

    Średnio trudny

Składniki:

Ok. 40 dag piernika do moczki (na Śląsku do kupienia w każdej szanującej się piekarni. Jest nieco twardszy od normalnego, mniej słodki i bez nadzienia),

1 butelka ciemnego piwa,

drobno posiekane bakalie: figi, daktyle, orzechy włoskie i laskowe,

namoczone rodzynki, 

Cukier, cukier waniliowy do smaku.

Wywar 1:

4 oczyszczone głowy karpia, 

1 korzeń pasternaku,

 1 mała cebula, 

1 marchewka,

mały kawałek selera.

Wywar 2:

ok. 1/2 kg suszonych owoców z przewagą śliwek 

skórka z cytryny

cukier do smaku

Opis:

Wprawdzie do Wigilii jeszcze sporo czasu, ale zapach suszonych grzybów nastroił mnie nieco nostalgicznie.... Postanowiłam więc się podzielić się przepisem na tradycyjną śląską moczkę, tym badziej, że coraz częściej odchodzi się od wersji pierwotnej (czytaj: wywaru z ryb) na korzyść np. kompotu agrestowego. W moim domu takie wynalazki uznawane są jednak za herezję i bez wywaru z głów nie ma prawdziwej moczki! Odważnych zachęcam więc do świątecznego eksperymentu... Kwestie ilości bakalii i cukru regulujemy zgodnie z własnymi preferencjami. Ja uwielbiam wersję "na bogato".

Rozpoczynamy od wywaru 1. Wszystkie podane składniki gotujemy na małym ogniu w stosunkowo niewielkiej ilości wody (wystarczy, że lekko zakryje ryby). Dodajemy szczyptę soli. Gdy wywar jest gotowy, przelewamy go przez gęste sito. Potrzebujemy jedynie czysty bulion.

W drugim garnku gotujemy kompot z suszu. Nie przesadzamy z wodą. Wywar ma być esencjonalny.

Piernik zalewamy w misce ciemnym piwem, by dokładnie się namoczył. Następnie już rozpadający się od nadmiaru wchłoniętej wilgoci przecieramy przez sito.  Uzyskaną masę dodajemy do kompotu, dolewamy stopniowo bulion. Konsystencja ma być stosunkowo rzadka, ale nie wodnista. Na koniec dodajemy bakalie. U nas w domu łącznie ok. 3 dużych garści posiekanych i garść rodzynek. Słodzimy do smaku cukrem, dodajemy też cukier waniliowy (w niektórych domach podaje się wersję lekko kwaskowatą, my wolimy słodką). Całość gotujemy na bardzo małym ogniu, bardzo często mieszając. Po ostatecznym odparowaniu nadmiaru płynów moczka jest gęsta i aromatyczna. I baaardzo lubi się przypalać, na co absolutnie nie wolno jej pozwolić! 

Na stół wigilijny podajemy ją w wersji mocno schłodzonej. Wśród tzw. osobników wrażliwych profilaktycznie pomijamy milczeniem rybny składnik. I tak go nie wyczują, bo to przecież pyszny deser. Smacznego!

Przepis udostępniony przez:

yennefer
Przejdź do pełnej wersji serwisu