Kupiłam buraki. Początkowo wydawały mi się dziwne. Brunatno bure, bardzo twarde. Ale to chyba było tylko wrażenie, bo po kilku dniach, gdy zabrałam się za robienie, już wyglądały normalnie. Być może sam fakt ciągłego zraszania.
Zakwas stoi sobie od poniedziałku. Krótko, wiem. Ale niepokoi mnie kolor, który nie ma nic wspólnego z piękną czerwienią, raczej z wodą po plukaniu brudnej sciery.
Nie pierwszy raz robię. Ale nijak nie pamiętam koloru. Być może to normalne, a ja nie zaglądałam, odstawiajac gdzieś. Teraz stoi na widoku, więc. .
W moim zakwasie są buraki i woda. Skórka od chleba. I pierwszy raz sól. Niestety, stoi w plastikowym dzbanku, nic innego nie miałam do nastawienia, słoiki mam tylko małe.
Muszę uzbroić się w cierpliwość czy też czeka mnie wigilia bez barszczu?
Skoro buraki były takie brunatne,może i woda nie będzie mocno czerwona.Po 2 dniach jeszcze nie wiadomo.Powinna teraz nabierać intensywnego koloru.Jeśli zakwas ładnie pachnie,nie tworzy się pleśń ani śluz,to powinien być dobry.Szkoda,że w braku słoja nie nastawiłąś w garnku-obojętnie,emaliowanym czy stalowym.Może przelej.Jak się wytworzy kwas,nie wiadomo,czy nie będzie reakcji z plastikiem.Do celów spożywczych można używać tylko takich z atestem,powlekanych często parafiną.
Z powodu plastiku nie powinno być problemu. Ja ogórki kisze w plastikowych butelkach po wodzie i wszystko jest super. Mój tata kisił barszcz w plastikowym wiaderku i super wyszedł.
Jak barszcz będzie się kisił jakieś 5-7 dni to spróbuj czy smakowo jest dobry. Może to jakaś dziwna odmiana tych buraczków i dlatego ten kolor.
Ja jakoś tak sceptycznie podchodzę do plastików.Wiem,że wiele ludzi kisi tez w butelkach.Nie chodzi mi o to,że się nie udadzą,tylko że może coś niepożądanego przejdzie do kiszonki.To tak,jak np z aluminium ,miedzią,czy ołowiem. W plastikowych wiadrach też kisiłam ogórki i kapustę,ale,jak pisałam,kupiłam te z atestem.Wiem,żyć wiecznie nie będę,ale może te zaplanowane 108 lat się uda?
Nie wiem jakie buraki mają "za wielką wodą" ale moje ostatnie kilka podejsc do zakwasu konczyło sie wylewaniem wszystkiego do kibelka...albo śluz, albo blotnista breja...chyba mało buraka w buraku ;) przed Wigilią mam plan z robić raz, jesli po raz kolejny nie wyjdzie na Wigilii wystąpi kartonowy Krakus podgrzany i przelany do dzbanka...trudno. Poczekaj na rozwój wypadków ;) moze sie uda....
Pamiętam,pisałaś.Ja na szczęście mam swoje buraki.Jak braknie,kupuję w znajomym warzywniaku,też niezłe.Nie pamiętam,może ze 2czy3 razy mi się zepsuł zakwas,ale to jak było za zimno. Co do Krakusa,mają też niezły koncentrat,w butelce.Czasem kupuję,nie zawsze chce się kisić.starcza na długo.Również dobry barszczyk jest z Hortexu,w kartonie. Oj,jak zapachnie reklamą,będziemy bite.
Mnie się zepsuł zakwas na barszcz po dodaniu chleba. Kiszę tak, jak kisiła moja mama-zero chleba, zero soli, sporo czosnku, a jeśli mam, to trochę baldachów kopru. Chleb też bywa różny, więc nie dodaję. Nie mając innego naczynia zakisiłabym w zwykłych szklanych słoikach. Ściągałaś piankę, jak rozumiem? Aha, Gesslerówka zwróciła kiedyś uwagę na kolor i zapach zakwasu-podjechało jej stęchlizną, czyli buraki były źle przechowywane.
Chleb nie jest konieczny,ale przyspiesza kiszenie.Oczywiście,jak piszesz,powinien być dobry.Ja daję najczęściej razowy,na zakwasie,skórkę lub kromkę. Pianki nigdy nie ściągam.To naturalny objaw kiśnięcia.
Sól nie jest tu przeszkodą.Skoro się nie pieni,chyba jeszcze nie kiśnie.Ciepło pewnie masz,niepotrzebnie pytam.Jeśli coś,to wina w burakach pewnie.Może je tak zmutowano,żeby przetrwały wieki bez psucia jak te ziarna zbóż w piramidach? Może pomógłby jakiś zakwas?W przypadku np mleka czy kapusty kiszonej pomaga kwas mlekowy. To tak teoretycznie,bo nie pobiegniesz po kwas.
Ja dopiero nastawię,dzisiaj lub jutro. Jeden słój tak zwykle,tylko buraki,czosnek i chleb.Do drugiego dam po kawałku warzyw,świeży chrzan i przyprawy,czyli pieprz,ziele,liść..Oby tylko zakisł,bo nie mam w domu za ciepło.
Pewnie,że można.Dobrze,że mi przypomniałaś.U mnie tak temperatura niestabilna.Jak było ciepło,to i ze 4 -5dni mu wystarczały. Tak na pzryszłość,to chyba kupie kwas mlekowy.kiedyś nie było problemu,teraz u mnie nie kupię.chyba tylko przez internet.
Kupiłam buraki. Początkowo wydawały mi się dziwne. Brunatno bure, bardzo twarde.
Ale to chyba było tylko wrażenie, bo po kilku dniach, gdy zabrałam się za robienie, już wyglądały normalnie. Być może sam fakt ciągłego zraszania.
Zakwas stoi sobie od poniedziałku. Krótko, wiem. Ale niepokoi mnie kolor, który nie ma nic wspólnego z piękną czerwienią, raczej z wodą po plukaniu brudnej sciery.
Nie pierwszy raz robię. Ale nijak nie pamiętam koloru. Być może to normalne, a ja nie zaglądałam, odstawiajac gdzieś. Teraz stoi na widoku, więc. .
W moim zakwasie są buraki i woda. Skórka od chleba. I pierwszy raz sól.
Niestety, stoi w plastikowym dzbanku, nic innego nie miałam do nastawienia, słoiki mam tylko małe.
Muszę uzbroić się w cierpliwość czy też czeka mnie wigilia bez barszczu?
Skoro buraki były takie brunatne,może i woda nie będzie mocno czerwona.Po 2 dniach jeszcze nie wiadomo.Powinna teraz nabierać intensywnego koloru.Jeśli zakwas ładnie pachnie,nie tworzy się pleśń ani śluz,to powinien być dobry.Szkoda,że w braku słoja nie nastawiłąś w garnku-obojętnie,emaliowanym czy stalowym.Może przelej.Jak się wytworzy kwas,nie wiadomo,czy nie będzie reakcji z plastikiem.Do celów spożywczych można używać tylko takich z atestem,powlekanych często parafiną.
Z powodu plastiku nie powinno być problemu. Ja ogórki kisze w plastikowych butelkach po wodzie i wszystko jest super. Mój tata kisił barszcz w plastikowym wiaderku i super wyszedł.
Jak barszcz będzie się kisił jakieś 5-7 dni to spróbuj czy smakowo jest dobry. Może to jakaś dziwna odmiana tych buraczków i dlatego ten kolor.
Ja jakoś tak sceptycznie podchodzę do plastików.Wiem,że wiele ludzi kisi tez w butelkach.Nie chodzi mi o to,że się nie udadzą,tylko że może coś niepożądanego przejdzie do kiszonki.To tak,jak np z aluminium ,miedzią,czy ołowiem.
W plastikowych wiadrach też kisiłam ogórki i kapustę,ale,jak pisałam,kupiłam te z atestem.Wiem,żyć wiecznie nie będę,ale może te zaplanowane 108 lat się uda?
Nie wiem jakie buraki mają "za wielką wodą" ale moje ostatnie kilka podejsc do zakwasu konczyło sie wylewaniem wszystkiego do kibelka...albo śluz, albo blotnista breja...chyba mało buraka w buraku ;) przed Wigilią mam plan z robić raz, jesli po raz kolejny nie wyjdzie na Wigilii wystąpi kartonowy Krakus podgrzany i przelany do dzbanka...trudno. Poczekaj na rozwój wypadków ;) moze sie uda....
Pamiętam,pisałaś.Ja na szczęście mam swoje buraki.Jak braknie,kupuję w znajomym warzywniaku,też niezłe.Nie pamiętam,może ze 2czy3 razy mi się zepsuł zakwas,ale to jak było za zimno.
Co do Krakusa,mają też niezły koncentrat,w butelce.Czasem kupuję,nie zawsze chce się kisić.starcza na długo.Również dobry barszczyk jest z Hortexu,w kartonie.
Oj,jak zapachnie reklamą,będziemy bite.
Polecam barszcz Glumandy. Zawsze wychodzi.
Mnie się zepsuł zakwas na barszcz po dodaniu chleba. Kiszę tak, jak kisiła moja mama-zero chleba, zero soli, sporo czosnku, a jeśli mam, to trochę baldachów kopru. Chleb też bywa różny, więc nie dodaję.
Nie mając innego naczynia zakisiłabym w zwykłych szklanych słoikach. Ściągałaś piankę, jak rozumiem?
Aha, Gesslerówka zwróciła kiedyś uwagę na kolor i zapach zakwasu-podjechało jej stęchlizną, czyli buraki były źle przechowywane.
Chleb nie jest konieczny,ale przyspiesza kiszenie.Oczywiście,jak piszesz,powinien być dobry.Ja daję najczęściej razowy,na zakwasie,skórkę lub kromkę.
Pianki nigdy nie ściągam.To naturalny objaw kiśnięcia.
Zakisilam w dzbanku do napojów, słoiki mam za małe, zresztą ogórki w wielkich slojach też są plastikowe. Nie ogórki tylko słoje.
Nie mam żadnej piany, nic. Smaku też żadnego, przynajmniej do czasu zakładania wątku. Potem nie próbowałam Chleb mam z własnego wypieku.
Ja ten zakwas robię od lat. Teraz pierwszy raz dodałam soli. No i pierwszy raz mam buraki, których nie jestem pewna.
Nic, czekamy, zobaczymy w poniedziałek, może się namysli.
Sól nie jest tu przeszkodą.Skoro się nie pieni,chyba jeszcze nie kiśnie.Ciepło pewnie masz,niepotrzebnie pytam.Jeśli coś,to wina w burakach pewnie.Może je tak zmutowano,żeby przetrwały wieki bez psucia jak te ziarna zbóż w piramidach?
Może pomógłby jakiś zakwas?W przypadku np mleka czy kapusty kiszonej pomaga kwas mlekowy.
To tak teoretycznie,bo nie pobiegniesz po kwas.
No właśnie nie kisnie. Mam buraki zalane wodą.
Fakt, że warzywa tutaj o wiele trwalsze.
Mowisz, że wszystko mutanty?
Niekoniecznie,ale teraz nie wiemy,co kupujemy,chyba,że od znajomego gospodarza.
Mój barszcz się namyślił. Burakom znudziło się moczenie i puściły kolor..
Może one też są "southern style" i na wszystko mają czas...hehhee
To niech jeszcze puszczą "bulki" i będzie dobrze.Musza zafermentować,bo inaczej żaden piekny kolor nie pomoże.
Zaczyna. Zaczyna smakować jak woda po ogórach małosolnych - ehhehee.
Będzie z niego barszcz...
Trochę długo się namyślał,leniwy jakiś,ale ważne,że się ruszył.
Pewnie dlatego tak długo bo buraki podobno były bardzo twarde po kupieniu. Ważne, ze do świąt zdążą się zakisić.
Już gotowe. Dzisiaj była degustacja - wraz z uszkami.
Dam mu jeszcze dwa dni - i do słoików
A to dzisiejszy obiad
Uszka robiłaś sama?
Na spółkę ze Ślubnym lepiliśmy.
Ale farsz i ciasto temi ręcami...
Ja dopiero nastawię,dzisiaj lub jutro.
Jeden słój tak zwykle,tylko buraki,czosnek i chleb.Do drugiego dam po kawałku warzyw,świeży chrzan i przyprawy,czyli pieprz,ziele,liść..Oby tylko zakisł,bo nie mam w domu za ciepło.
Jolka, dolej kilka łyzek kwasu z kiszonych ogórków-pobudzisz proces kiszenia
Pewnie,że można.Dobrze,że mi przypomniałaś.U mnie tak temperatura niestabilna.Jak było ciepło,to i ze 4 -5dni mu wystarczały.
Tak na pzryszłość,to chyba kupie kwas mlekowy.kiedyś nie było problemu,teraz u mnie nie kupię.chyba tylko przez internet.
...właśnie mój jeden wielki glut spłynął w kibelku....:(