Odważyłam się w końcu zrobić majonez. Nie mogłam już znieść smaku octu w kupowanych.
Przepis miałam od Bahati - jajko i 200 ml oleju jako baza. Pierwsze podejście - wszystko wrzuciłam do miksera z nożem na dole - wylądowało w zlewie, po 10 minutach miksowania nadal miałam wodę.
Drugie wyszło jak trzeba - tylko jajko z dodatkami i powoli dolewany olej. Zamiast miksera z nożem, trzepaczka do piany Przesoliłam - nie wiem czy podana ilość była dla mnie za dużo czy też sypnęłam podwójnie. To drobiazg do korekty - tym bardziej, że majonez dodany do sałatki, do której już nie dodałam grama soli i wszystko się wyrównało.
Jakie są Wasze patenty i sposoby na domowy majonez?
Czy ktoś wie dlaczego nie wyszło w mikserze z nożem (bo przepisy z netu pozwalają na to). Może przegapiłam moment gęstnienia? i za długo miksowałam?
Wieki temu robiłam majonez i sama nie wiem jak mi się udał ? Pamiętam,że był idealny. Ale myślę,że to właśnie trzeba uchwycić ten moment by nie przedobrzyć.
Miksując trzepaczką do piany - majonez gęstniał było widoczne. Korzystając z miksera z nożem - nie było śladu tego.
Dokładnie tak jak zachowuje się ubijane jajko - trzepaczką napusza się i można robić biszkopt. z nożem na dole tylko rozbełtuje się, nie napuszając. Takie są moje obserwacje.
Majonez robię w ten sposób, że do miseczki wbijam samo żółtko i dodaję szczyptę soli, potem wyciskam trochę soku z cytryny i ok. łyżki musztardy najlepiej sarepskiej, ale może być też każda inna. Wszystkie te składniki mieszam ręczną trzepaczką i powoli dolewam olej lejąc po ściance miseczki, a przy tym cały czas kręcę trzepaczką, nie ubijam. Od razu robi się gęsty. Potem można go sobie jeszcze dosmaczyć solą, pieprzem ziołowym czy innymi ulubionymi przyprawami. :)
Domowy blenduję wg sposobu z cincin - wszystko z lodówki (słoik i 'żyrafa', blender ręczny też). Kolejno wrzucam/ wlewam wszystko do słoika, moc na maxa, nie poruszam nim przez parę sekund, jak pojawia się emulsja na dole słoja zaczynam lekko unosić blender, potem na dół (2 lub 3 razy) i wystarczy.
Z solą nie pomogę, bo jej prawie nie używam, podobnie jak octu i pieprzu - na starość mnie odrzuca od nich :D.
Kolejność wrzucania składników do słoja dopiszę później - muszę znaleźć notatki ...
Dopisano 2017-7-17 14:29:7:
Składniki dodawać kolejno: jajko (żółtko musi pozostać całe), olej (ok. 200 - 250 ml), 2 łyżki soku z cytryny, soli 2 szczypty, pieprz do smaku, ewentualnie 1/2 łyżeczki musztardy (gładkiej). Słoik o dopasowanej do blendera średnicy (u nas po majonezie winiarskim XXL - chyba 700 ml). Z braku odpowiedniego słoja używałam kielicha od miksera - też wychodził.
Sok z cytryny i przyprawy można dodać po ukręceniu majonezu, ale wtedy będzie rzadszy :((. Niestety nie można go zbyt długo przechowywać.
Co do oleju, to odradzam sezamowy - nigdy więcej, wyszedł koszmarek kulinarny, blee.
Jeszcze jedno pytanie - odnośnie jajek - jak je przygotowujecie. Wiem, że te kupowane w sklepie są przed trafieniem do sprzedaży naświetlane UV. Teoretycznie salmonella nie powinna się trafić. Ja się salmonelli nie boję - spożywam jajka surowe bez obaw i bez parzenia, mycia itp. Wierzę sprzedawcy wielkopowierzchniowemu (nie kupuję jajek od baby itp). Ale nie miałabym odwagi podać takiego majonezu gościom - bo moja choroba to efekt ewentualnie mojej beztroski, a choroba innych to moja odpowiedzialność.
Bo w zanurzenie jaja we wrzątku do końca nie wierzę, a dłuższe trzymanie w nim zrobi mi jajko gotowane.
Ja kupuję od znajomej - jak dotąd bez konsekwencji zdrowotnych :D.
Dokładne mycie i sparzenie wrzątkiem odkazi skorupkę. Jak zaraza siedzi w żółtku, to domowymi sposobami jej nie ubijemy. Ja ryzykuję i raz na jakiś czas kręcę majonez, przechowuję w lodówce 2-3 dni. Dodaję go najczęściej do sosu jajowego, nigdy do sałatek które stoją godzinami na stole w ciepełku. Nie daję 'salci' okazji do rozmnożenia i tyle. Upały są chyba najlepszym czasem dla wszelkich zatruć, więc wtedy nie jemy jaj surowych lub na miękko.
Odważyłam się w końcu zrobić majonez. Nie mogłam już znieść smaku octu w kupowanych.
Przepis miałam od Bahati - jajko i 200 ml oleju jako baza.
Pierwsze podejście - wszystko wrzuciłam do miksera z nożem na dole - wylądowało w zlewie, po 10 minutach miksowania nadal miałam wodę.
Drugie wyszło jak trzeba - tylko jajko z dodatkami i powoli dolewany olej. Zamiast miksera z nożem, trzepaczka do piany Przesoliłam - nie wiem czy podana ilość była dla mnie za dużo czy też sypnęłam podwójnie. To drobiazg do korekty - tym bardziej, że majonez dodany do sałatki, do której już nie dodałam grama soli i wszystko się wyrównało.
Jakie są Wasze patenty i sposoby na domowy majonez?
Czy ktoś wie dlaczego nie wyszło w mikserze z nożem (bo przepisy z netu pozwalają na to). Może przegapiłam moment gęstnienia? i za długo miksowałam?
Wieki temu robiłam majonez i sama nie wiem jak mi się udał ? Pamiętam,że był idealny. Ale myślę,że to właśnie trzeba uchwycić ten moment by nie przedobrzyć.
Miksując trzepaczką do piany - majonez gęstniał było widoczne.
Korzystając z miksera z nożem - nie było śladu tego.
Dokładnie tak jak zachowuje się ubijane jajko - trzepaczką napusza się i można robić biszkopt. z nożem na dole tylko rozbełtuje się, nie napuszając. Takie są moje obserwacje.
Ekkore nie robiłam majonezu, ale moja teściowa zawsze robi i ona właśnie robi mikserem z trzepaczkami bo to trzezba ubijać, powoli daje oleju.
Majonez robię w ten sposób, że do miseczki wbijam samo żółtko i dodaję szczyptę soli, potem wyciskam trochę soku z cytryny i ok. łyżki musztardy najlepiej sarepskiej, ale może być też każda inna. Wszystkie te składniki mieszam ręczną trzepaczką i powoli dolewam olej lejąc po ściance miseczki, a przy tym cały czas kręcę trzepaczką, nie ubijam. Od razu robi się gęsty. Potem można go sobie jeszcze dosmaczyć solą, pieprzem ziołowym czy innymi ulubionymi przyprawami. :)
Domowy blenduję wg sposobu z cincin - wszystko z lodówki (słoik i 'żyrafa', blender ręczny też).
Kolejno wrzucam/ wlewam wszystko do słoika, moc na maxa, nie poruszam nim przez parę sekund, jak pojawia się emulsja na dole słoja zaczynam lekko unosić blender, potem na dół (2 lub 3 razy) i wystarczy.
Z solą nie pomogę, bo jej prawie nie używam, podobnie jak octu i pieprzu - na starość mnie odrzuca od nich :D.
Kolejność wrzucania składników do słoja dopiszę później - muszę znaleźć notatki ...
Dopisano 2017-7-17 14:29:7:
Składniki dodawać kolejno: jajko (żółtko musi pozostać całe), olej (ok. 200 - 250 ml), 2 łyżki soku z cytryny, soli 2 szczypty, pieprz do smaku, ewentualnie 1/2 łyżeczki musztardy (gładkiej).Słoik o dopasowanej do blendera średnicy (u nas po majonezie winiarskim XXL - chyba 700 ml).
Z braku odpowiedniego słoja używałam kielicha od miksera - też wychodził.
Sok z cytryny i przyprawy można dodać po ukręceniu majonezu, ale wtedy będzie rzadszy :((.
Niestety nie można go zbyt długo przechowywać.
Co do oleju, to odradzam sezamowy - nigdy więcej, wyszedł koszmarek kulinarny, blee.
Robiłam zawsze blenderem z nożami i wychodził. Wiec diabeł chyba tkwi gdzie indziej.
Będę próbować ,aż znajdę swoją metodę.
Jeszcze jedno pytanie - odnośnie jajek - jak je przygotowujecie.
Wiem, że te kupowane w sklepie są przed trafieniem do sprzedaży naświetlane UV. Teoretycznie salmonella nie powinna się trafić.
Ja się salmonelli nie boję - spożywam jajka surowe bez obaw i bez parzenia, mycia itp. Wierzę sprzedawcy wielkopowierzchniowemu (nie kupuję jajek od baby itp).
Ale nie miałabym odwagi podać takiego majonezu gościom - bo moja choroba to efekt ewentualnie mojej beztroski, a choroba innych to moja odpowiedzialność.
Bo w zanurzenie jaja we wrzątku do końca nie wierzę, a dłuższe trzymanie w nim zrobi mi jajko gotowane.
Polewam wrzątkiem i ma być dobrze! :)
Ja kupuję od znajomej - jak dotąd bez konsekwencji zdrowotnych :D.
Dokładne mycie i sparzenie wrzątkiem odkazi skorupkę. Jak zaraza siedzi w żółtku, to domowymi sposobami jej nie ubijemy. Ja ryzykuję i raz na jakiś czas kręcę majonez, przechowuję w lodówce 2-3 dni. Dodaję go najczęściej do sosu jajowego, nigdy do sałatek które stoją godzinami na stole w ciepełku. Nie daję 'salci' okazji do rozmnożenia i tyle.
Upały są chyba najlepszym czasem dla wszelkich zatruć, więc wtedy nie jemy jaj surowych lub na miękko.