Jako ,że dziś Dzień Dziecka niech będzie wesoło ,zabawnie,kolorowo,truskawkowo,malinowo a w sercu kwitnie dziecięca radość Wchodźcie,rozmawiajcie,częstujcie się ciastem z truskawkami ,pyszną kawą i herbatą
Jednym słowem, zapraszam do kawiarenki ,a na zachętę oczywiście truskawki
Witajcie czerwcowo i sobotnio Nie wiem jak Wy się czujecie, ale ja w duszy ciągle jestem dzieckiem Pewnie to zasługa moich rodziców - zawsze celebrujemy wszystkie święta - Dzień Matki, Ojca czy Dziecka. Nic wielkiego, bo to zazwyczaj ciacho lub lody, jakiś obiad, ale bywa też wzruszająco...
Sobotni poranek przywitał mnie słońcem. Chmur nie brakuje więc będzie pogoda w kratkę. Póki co kawa. Jak ja uwielbiam jej zapach. Otworzyłam okno. Fajna cisza. Jakoś dziwnie mało samochodów jeździ. Jak jest taka atmosfera, to automatycznie zaczynam myśleć o urlopie
Wczoraj zrobiłam zakupy i dziś już mam luzik. Muszę iść na ten swój ogródek trochę go ogarnąć, bo wczoraj nie było kiedy. Ale mieliśmy ulewę wieczorem. Już dawno nie było tak rzęsistego deszczu. Grzmotów też nie brakowało.
Dużo słońca dla wszystkich i radosnego świętowania!
U mnie jest tak samo. Każde z tych świąt się u nas obchodzi. Na Dzień Matki dostałam fartuszek kuchenny ''idealna mama'' oraz bukiet tulipanów
A dzieci choć już duże ,to jednak zawsze dzieci i z tej okazji przeważnie robimy sobie wypad na lody ,a jak chłodniej (tak jak dziś) to do knajpki na obiad albo pizzę. No i oczywiście upominki muszą być. Zwykle coś z odzieży
Dziś z racji tego ,że córka kontuzjowana świętujemy w domu. Będzie pizza i biszkopt z truskawkami
Co do pogody ,to wczoraj troszkę pogrzmiało,leciutko popadało,a dziś od rana chłodno,chmurzasto i tylko patrzeć aż się rozpada. Jednak w sercu świeci słońce
Wszystkiego najlepszego drogie dzieci w każdym wieku.
Goplana dzięki za nowe otwarcie, miło będzie się gościć z duszą dziecka. I pojeść truskawek. I wiele innych fajnych rzeczy.
Wczoraj zerwałam większość brzoskwin, dzisiaj albo jutro czeka mnie wykrawanie robaków i pestek. Myślę upiec ciasto z galaretką brzoskwiniowa, sernik gotowany. Generalnie powinny poleżeć. Ale w tygodniu nie mam czasu, a za tydzień impreza córki, trzeba będzie się na tym skoncentrować. Bo mi nie pomoże. Mąż też za bardzo nie. Znaczy by pomógł, tylko ja nie mam cierpliwości tłumaczyć, potrzebuje szczegółowych instrukcji. Prędzej zrobię sama.
Dzisiaj jedziemy na zakupy spożywcze do nowego marketu. Mamy zniżkę, coś tam kupimy, zabieramy córkę.
Nie spędziliśmy z nią tyle czasu co teraz, odkąd się wyprowadziła. Widzimy się codziennie. Ktoś musi ją obsługiwać w minimalnym zakresie. Ale i tak super daje radę. Prawa ręka, prawa noga i w dużym zakresie samoobsługowa.
Witaj Ekkore. Widzę ,że Twoja Córka ,tak jak i moja ,mimo kontuzji rwie się by tylko nie leżeć ani nie siedzieć. Właśnie sprząta w łazience, choć mówiłam ,że ja to zrobię. Straszne sińce jej powychodziły i ma obrzęki na obu stopach. Nie powiem powoli maleją ,ale dalej nie wygląda to dobrze.
Moja mieszka sama, więc siłą rzeczy musi. Tu nie ma czegoś takiego jak chorobowe, połamancy, którzy mogą chodzić, jeździć pracują. Dobrze, że praca daje transport, przywożą i odwożą ją, inaczej musielibyśmy się zorganizować jakoś. Albo zdejmowalaby orteze z nogi. Automatyczna skrzynia biegów pozwala na prowadzenie jedną ręką. Ale to nadwyrężanie jest ryzykowne. Marta ma spuchniętą dłoń, ale moi chirurdzy powiedzieli, że to normalne, spokojnie może czekać do wizyty we wtorek. Dla nas lepiej, bo kosztowałoby dużo, gdybyśmy musieli iść w ubiegłym tygodniu. Od dzisiaj ma ubezpieczenie.
To nie służba zdrowia. Nie ma czegoś takiego jak zwolnienie lekarskie, nie ma urlopów wypoczynkowych, macierzyńskich gwarantowanych, płatnych, choć sporo jest rzeczy zwyczajowych czy w dobrym tonie, wszystko zależy od umowy z pracodawcą. Niemniej zawsze możesz wziąć bezpłatne- czego raczej nikt nie robi, bo rachunki się same nie zapłacą. Chyba, że już nie ma wyjścia. Moja córka ma przydział urlopu i chorobowego płatnego progresywnie, za każdy przepracowany miesiąc może wziąć tyle i tyle dni. Tyle, że ona nie ma miesiąca pracy...
W tej ortezie ona chodzi całkiem normalnie, nawet bez utykania. A dzisiaj na zakupach jeździła sobie skuterkami zakupowymi, w dużych marketach są takie.
Hej, heej Pyszny czerwiec i znowu dzień świąteczny. Ja muszę gnać do pracy, kończymy zabezpieczanie grządek przed Lu i stawiamy indiański namiot pod ogórki kupne. Jest wesoło ale plecy już mi trzeszczą a ręce opadły już daaawno. Smaczna ta nowa Kawiarenka, posiedzę chwilkę i podjem ile oczy pochłoną Fajnego czerwca, na słodko lub słono, byle zdrowego i spokojnego
Witaj Smosiu Mam nadzieję,że będziesz wpadać częściej. Oby tylko ten światłowód zrobili do porządku. Jednakże jak się da ,zawsze wpadaj i pisz co u Ciebie,a i oszczędzaj trochę plecy i ręce,nic ważniejszego od zdrowia
Pogoda nam się wyraźnie popsuła,ale nawet lepiej ,bo był taki zaduch ,że ledwo można było oddychać. Karetki u nas co rusz kursowały,a wszystko jeszcze przed nami. Chyba ,że lato będzie deszczowe.
Witam niedzielowo Ale miałam snów. Wyszły z mojej głowy jakieś lęki, niepokoje... Tak czy siak, wyspałam się. Teraz tradycyjnie kawa ze spienionym mlekiem a w zasadzie, to już się powoli kończy i w planach herbata z cytryną. No tak! Znowu zapomniałam! Kupiłam sobie miód fasolowy z zamysłem, że wieczorem przygotuję sobie w szklance i wypiję rano, na czczo. Trzeci dzień z rzędu zapominam o tym. Hm...muszę sobie wymyślić jakaś przypominajkę Znacie miód fasolowy? To taki polski miód manuka. Niedawno o tym poczytałam i postanowiłam koniecznie kupić. W smaku jest mniej słodki, ma delikatną nutę kwaśności i jest bardziej łagodny. Zwyczajnie przepyszny Ze wszystkich miodów najsłabiej alergizuje jeśli ktoś jest uczulony na miód. Polecam poczytać o tym pszczelim złocie jeśli ktoś nie zna - super właściwości. Woda się gotuje, to biegnę parzyć herbatę. Komu, komu? Dobrego dnia
Jak znajdę to kupię ten fasolowy miód, nie mam chyba uczulenia na miody /sporo go zjadamy, kupujemy lub dostajemy prosto z pasiek/. Poza tym my oboje z rodzin pszczelarskich więc mamy go już w genach
Moim naj jest wrzosowy, podarowała mi taki znajoma, od swoich znajomych pszczelarzy kupiła. Nie ma go zbyt wiele więc jest drogi i cena, z niezbyt wiarygodnego źródła, odstrasza, ale kiedyś sobie zamówię i znowu będę delektować się jego smakiem
Dobra niedzielka Pochmurna, chwilkami deszczowa i to nas cieszy. Mieszczuchy pewnie narzekają, my małorolni oddychamy z ulgą, rolnicy to już z radości skaczą do sufitu. Potrzeba tej wody, bardzo bo ile można podlewać, 2gą wielką konewkę dokupiłam i krążyłam między krzaczkami, stąd plecy obolałe i ręce do kolan wyciągnięte.
Jak DD minął?, my wieczne dzieciaki pizzę dostaliśmy, sama piekłam na suszonych drożdżach i chyba 1szy raz je właściwie potraktowałam /posypałam cukrem i zalałam letnią wodą/ bo ciasto wyszło pyyyszne. Kiedyś wsypywałam suszone, jak te instant, do mąki, ale wychodziła plaskata plastelina, wczoraj już rosły fajnie i smacznie. Chyba już takie będę kupować, fajne są, nie spleśnieją i smakują lepiej od innych.
A teraz do kuchni, karczek na mnie czeka, może znów wg Marioli bo jest teraz u nas naj, naj.
Smacznej i wesołej niedzieli życzę nam Wszystkim, pa
Hej hej w niedzielę. Dzień wczorajszy przeleciał na kursowaniu wte i wefte, przez wożenie córki, ale dobrze, że tak blisko mieszka. Obiad był u nas.
Niedziela przejdzie też szybko, nie wiadomo kiedy.
Ja lubię miody. Moje dwa ulubione to czarna szałwia oraz sumac, to z nowych smaków. A z polskich to chyba spadziowy, prawie czarny. I biały, kremowy to chyba rzepakowy był. Tyle, że to niezbyt zdrowe, patrząc na rundup i wszystkie modyfikacje genetyczne.
U nas w stanie jest jeszcze miód w kolorze fioletowym. To rzadkość wielka, cenę ma zawrotną i wyprzedaje się na pniu, gdy tylko jest sezon. Nigdy nie jadłam, tylko czytałam, widziałam cenę i napisy w miejscach, gdzie jest sprzedawany sold out. Nie pamiętam nazwy rośliny teraz.
Manuka nie wywarła na mnie żadnego wrażenia. Nie warta swojej ceny, jeżeli idzie o smak. A zdrowotność, nigdy nie zjem tyle miodu, żeby mogło mieć jakiś wpływ na zdrowie.
Wczoraj nieźle polało, dziś chłodniej ,jak dla mnie wymarzona pogoda. Jednak jak komuś zimno zapraszam na gorącą herbatę z dodatkiem miodu. A jak ciepło na lemoniadę Co kto sobie życzy ,no i oczywiście kawa jak na kawiarenkę przystało
Już po śniadaniu? Co tam dobrego jadłyście? U mnie dziś chleb ze smalcem i ogórkiem małosolnym. Przepis od Alman. W sobotę nastawiłam a dziś miodzio w ustach. Chrupiące ,po prostu idealne. A przy okazji ,pozdrawiam i jeśli możesz to napisz parę słów nasza weteranko
U mnie śniadanie zwykle przed 12tą, 'za jednym zasiadem z obiadem Wczoraj były tosty: 1'maślane z żurawiną podkarpacką /z Białki/ i 2' czosnkowe grillowe /w lidlu kupuję/ z musztardą i boczkiem. Miała być smażenica na jogurcie tureckim /aldikowym/, z kaszką, ale wyszła mi dopiero na kolację
Poważnie?? Tak późno jadasz śniadanie? U mnie o tej godzinie to już prawie obiad gotowy hihi. Ale niektórzy tak mają ,że w ogóle nie jedzą śniadań,a ponoć to najważniejszy posiłek dnia.
Jak zwykle weekend był za krótki. Czeka mnie pracowity tydzień, trzeba wszystko na imprezę przygotować. Mam nadzieję, że się wyrobię. Bo od środy do piątku przeprowadzam się do pracy.
U mnie deszczowo i gorąco, lekkie tropiki się zrobiły.
Wczoraj zebrałam wszystkie brzoskwinie. Tyle z całego drzewa. Plus to co zjedliśmy na bieżąco, samo spadło, zgniło oraz zwierzyniec nieproszony zjadł. Został mi ten koszyk na chleb, takich co muszą jeszcze dojrzeć. A z tego większego koszyka wyszło mi kilogram brzoskwin, dodałam żurawinę, mam 6 słoiczków po 120 g. Za rok muszę koniecznie czymś popryskac, ani jednej brzoskwini bez robaka.
Ładne brzoskwinki. My kiedyś mieliśmy morelę ,ale nam uschła. Podobny los spotkał czereśnię. W zeszłym roku piorun uderzył i połowa poleciała,zresztą rodziła co 2 lata.
Dobry wtoreczek bo wilgotny i spokojny. Wreszcie obsadziłam moje poletka i wypchnęłam sadzonki z garażu. Mam: w skrzyniach ponad 20cia pomidorów, w 11tu odmianach' 6 pomidorów z marketu i 5 moich cukinek, nowa odmiana więc nie wiem co mi z nich wyrośnie, upchniete na grządce podwyższonej; oraz 10 moich ulubionych cukinii, znanych i od lat powtarzanych, w tym 2ie przy nowych podporach - stelaż mamy z 8miu prętów, 5 zajęły ogórki kupione a reszta eksperymentalnie dla cukinii Zbieram tylko szczypior z ozimej czerwonej cebuli, koperek samosiejek i dzikie poziomki /aromat i smak rewelacyjny, ślimaki też go doceniły /. Niebawem czosnek ozimy zacznę podbierać bo taki lubię najbardziej, gdy nawet ząbków nie ma tylko małą główkę. Na małosolne to jeszcze poczekamy,ogórki nawet nie mają kwiatów, ale niebawem chyba ruszą, tak jak moje cukinie i pomidory sklepowe. Teraz czas na ładowanie prania, suche już zdjęłam, przygotowanie obiadu, może roladki jak u Goplany? Goplana Z czym ten karczek rolowałaś?? Mam pieczarki, boczek i korniszony. Może coś z tego zawinę. Udanego, smacznego dnia
Cześć Smosia :) U mnie klasyka -boczek,kiełbasa,ogórek kiszony i cebula. Oczywiście zanim zrolowałam zawartość każdy rozbity kotlet nasmarowałam musztardą. Nie dość ,że to daje super smak ,to sprawia ,że mięso jest kruchutkie i szybciej się robi
Już wtorek. Listy zakupów rozpisane, ciągle dopisuję nowe rzeczy. Nie mam za wiele czasu na przygotowania, przez pracę. Ale co zrobić, trzeba dostosować się do rzeczywistości.
Śniło mi się, że mieliśmy milion na koncie, pojawił się. Ja go wypłaciłam i nosiłam w torebce, w kopercie (strasznie płaski był, taki nierealny). Chciałam pokazać mężowi i zanieść gdzieś na lokatę. No i gdzieś ta kopertę zapodziałam, jak klucze, w torebce. Zaczęłam przeszukiwać kieszonki i zadzwonił budzik. Nie wiem czy znalazłam. Zważywszy, że był z nie wiadomo skąd, to wcale żalu czy strachu we śnie nie czułam.
Moja koleżanka wolna od tętniaka. Wczoraj miała kontrolę, po pół roku życia w strachu, dowiedziała się, że zasuszyl się w 95 %. Nie ma szansy na odbudowę, blokady działają. Miała dwie godziny strachu dłużej, bo jej lekarz operował nagły przypadek, gdy pękł. Ale dla niej już jest po wszystkim. Wszystkie razem z nią się cieszymy.
Córka ma dzisiaj kontrolę nogi i ręki. Zobaczymy jak wyjdzie, co powiedzą. Będę czekała na wieści, jedzie z mężem.
Witam środowo Goplano, już biegnę, bo doszło do mnie, że stawiasz dobrą kawę Ktoś mi ukradł wtorek. Na szczęście zostawił środę Wczoraj byłam cały dzień w biegu. Dziś muszę załatwić co nie co więc też mi pewnie dzionek zniknie migiem. Kiedy wróciłam wczoraj wieczorem do domu okazało się, że sąsiad zza ściany podciął mi pięknie moją część żywopłotu. Sama bym tego nie zrobiła, bo jest wysoki i szeroki. Teraz myślę jak tu się odwdzięczyć. Chyba kupie dobre wino i jakieś czekoladki...? Papiery na biurku czekają więc nie ma zmiłuj - biorę się za pracę. Łyk kawy i zmykam. Dobrego dnia
Hej, hej. To ja się wprowadziłam do pracy. Z ekspresem i patelnią do naleśników. Ekspres, bo jest prosty do transportu, na jeden kubek kawy. A patelnia, bo planuję jutro zrobić naleśniki dzieciakom i lepszej nie ma na świecie.
Córka była wczoraj u lekarza, ale tylko od stopy. Bo tak ja zarejestrowali. Stopa ok, orteza na dwa tygodnie jeszcze Dzisiaj wraca do tego od ręki. A to było ważniejsze. Kolejną kontrolę postara się mieć u ogólnego, bo to proste złamania przecież.
Super ,że stopa w porządku. 2 tygodnie zlecą, choć wiadomo, że jak człowiek choruje to każdy dzień się dłuży. Moja też była wczoraj u lekarza. Dziś wróciła do pracy. Noga co prawda wciąż mocno sina ,ale nie ma powodu ,żeby być dalej na l4.
Wszystkiego najlepszego Alicjo-Alman z okazji 2 dekad pobytu na Wielkim Żarciu! To kawał czasu,a Ty ciągle jesteś z nami tutaj,choć ostatnio rzadziej z wiadomego powodu..
Almanko nasza, ja też życzę Ci tylko tego, co naj, naj... a dodatkowo cierpliwości, chęci i czasami tęsknoty za Kawiarenką a przede wszystkim duuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo zdrowia. Moje gratulacje!
Witam czwartkowo Lubię czwartki, bo to takie małe piątki Pogoda całkiem przyjemna, ale nie jest zbyt ciepło. jak wychodziłam z domu, to było zaledwie 10 stopni. Tak czy siak spacer zrobiony więc dobra energia jest.
Koleżanka w pokoju obok siedzi naburmuszona i odzywa się przez zęby z miną "nie podchodź do mnie". Spytałam grzecznie czy jest na mnie o coś zła - usłyszałam, że nie. Na tym kończę dochodzenie. Nie cierpię takich sytuacji, one przenoszą atmosferę na innych pracowników. Każdy ma jakieś problemy, ale kiedy jest się w firmie, to powinno się zachowywać bardziej dojrzale i nie robić niepotrzebnych "kwasów".
Dziś dzień zakupów. Kartka do Lidla i na pobliski ryneczek (bo do rynku mu daleko) zrobiona. Nadal nie mam "smaka" na nic, po za sałatkami czy surówkami. Tak więc szału nie będzie - nakupuję warzyw i może drobiową galaretkę (jak trafię w ulubionym, ekologicznym sklepie).
A Wy gdzie robicie zakupy? Wolicie te wielkopowierzchniowe sklepy czy może małe osiedlowe sklepiki?
Różnie robię zakupy,ale przeważnie w tych wielkich sklepach typu Lidl czy Biedronka. Nie mówię,że całkiem omijam te mniejsze sklepiki,bo tam też zdarzy mi się kupować,ale cenowo drożej. No i bazar. Lubię się tam zaopatrywać w warzywa ,żur i czasem mleko od babć. Nie ominę,zawsze wspomogę. Np dzisiaj.
Jeśli chodzi o pogodę to u nas bardzo gorąco,już rano było 19 stopni.
Oj, bardzo żałuję, że na moim ryneczku nie ma takich "babć" są tylko stragany z warzywami przywożonymi z hurtu. Często mają kosmiczne ceny, ale dobrego twarogu czy zielonej pietruszki nie kupię w tych sieciowych, dużych sklepach. Zauważyłam, że Lidl z Biedronką wszedł (chyba) w jakiś układ. Dla przykładu kupuję mleko 3,2% z Piątnicy w Biedronce, bo w Lidlu jest ta firma, ale tylko 2%. Moim zdaniem, to celowe działanie żeby klient kręcił się od sklepu, do sklepu, bo wtedy przy okazji kupi coś jeszcze.
Witajcie Kochane Dziewczyny, no córeczki moje prawie. Wczoraj zaliczyłam wizytę w klinice okulistycznej w sprawie kwalifikacji na usunięcie zaćmy. Niestety, ryzyko u mnie jest bardzo duże, że po tym zabiegu mogę widzieć jeszcze gorzej, prawie jak we mgle, a to z uwagi na fakt, że od dawna cierpię na dystrofię rogówki, i podczas zabiegu na zaćmę ta może zmętnieć i będzie konieczny przeszczep rogówki natychmiast. Wyjścia są dwa - pozostać z tym co jest, licząc na cud, że moze ta zaćma nie będzie posuwać się w zastraszającym tempie lub udać się do Katowic, gdzie jest profesor, który robi za jednym podejściem zaćmę i przeszczep rogówki. Oba rozwiązania są "super", ale biorąc pod uwagę mój wiek i inne jeszcze schorzenia i uwarunkowania, wybieram wariant drugi... co ma być to będzie.... co ma wisieć nie utonie... Myślę, że wyrastam na jakąś męczennicę chyba i co 2 lata jakieś nowe "coś" mnie dotyka. Najbardziej rozbawiła mnie moja przyjaciółka, bo kiedy tak się skarżyłam do niej, że te wszystkie nieszczęścia jakoś do mnie lgnę, ona po krótkim namyśle powiedziała - jesteś bardzo dobrą kobietą, robisz dużo dobrego dla innych, a wszystkie osoby, które zostawały świętymi, miały wcześniej takie różne przykre doświadczenia... Myślałam, że padnę... ja nie chcę być świętą, ja chcę żyć spokojnie jak człowiek, chcesz to bierz to na siebie i sama zostań świętą... potem chwilę nie gadałyśmy, ale już jest między nami OK, choć ciągle jej to pamiętam.
Wysiliłam wzrok i tyle napisałam. Czasem mam lepsze widzenie, czasem gorsze, ale na szczęście jeszcze nie jestem całkiem ślepa.
Nawet nie pamiętałam o tej dacie... 20 lat na WŻ... Ekkore tylko ma dłuższy chyba... Dziękuję Wam za pamięć.
No to zapraszam na lampkę szampana, jak święto to świętujmy.
Kończę, bo i wzrok mi się kończy a oczy zalewają łzy. Trzymajcie się zdrowo.
Alman trzymaj się, ja trzymam wirtualne kciuki, za każdą decyzję jaką podejmuesz. Może mimo wszystko warto umówić się na konsultacje do kliniki, jak oni to widzą, bo bez tego operacji z narszu chyba nie zrobią, wtedy już wszystko będzie jasne co i jak.
Mnie dwudziestka strzeliła w marcu, jesteśmy równolatki, hehehe. Gratulacje weteranko.
Ja biegam do malutkiego aldika, ma to co lubimy, nie jest drogi i jakościowo przebija pozostałe. Lidl coraz częściej odwiedzamy bo: mają wielkie lodówy zapakowane dobrym mięsem, rybami i frytkami znów mają ciekawą ofertę delux /mleczko adwokatowe w gorzkiej czekoladzie polecam/ sporo promocji kawy jest ulubiona pepsi bez cukru, często promocyjna. Rynek, hala targowa tylko gdy kupuję czosnek i cebulę ozimą do sadzenia. Nie mamy małych sklepików bo wszystkich klientów przejęły wielkie, znane wszystkim markety. Mięsne i firmowe cukiernicze tylko zostały, ale nie mam czasu i sił by tam gnać. Szkoda, wiek robi swoje, gnuśnieję , wybieram zakupy internetowe, byle szybko i wygodnie odwalić niezbędne sprawy.
Pierwsza noc w pracy za mną. Było spokojnie, w łóżku, bez wstawania. Zasypianie poszło gorzej, ale dla nich to nowa sytuacja. A i fakt, że oni chyba piekielnie późno chodzą spać. A ja starałam się ucelowac pomiędzy. Ale przeżyliśmy wszyscy. Jutro już ich odwożę do babci.
Kończę kawę i biorę się za naleśniki. Będzie pyszne śniadanie. Przyniosłam mój dżem z brzoskwin. Zobaczymy czy będzie im smakował, bo słodki po mojemu.
Ja zakupy robię w marketach, mam swoje ulubione na konkretne zakupy. To co jest takie same kupuję tam, gdzie ma najniższą cenę, zazwyczaj Walmart. No i ma dobre warzywa i owoce bo jest ogromna rotacja produktów. Do Aldi chodzę rzadko, po europejskie smaki. Warzyw i nabiału nie kupuję, bo choć tańszy, to gorszy jakościowo. Lidl dobrze wystartował, potem zrobił się bardziej meksykański. A teraz jeszcze ceny wzrosły, że nie jest już moim ulubionym marketem. Do marketów z wyższej półki chodzę po konkretny zakup, który tylko tam jest. Czasami i inne rzeczy kupię tam drożej, żeby już nie latać po innych sklepach.
Małe sklepy to u nas rzadkość. I niestety mają wysokie ceny, dużo przetworzonej żywności.
W maju otworzyli nam nowy market, z tych droższych. Na zwykłe zakupy za drogi, ale na ekstrawagancję czemu nie. Mają wielki wybór win, piwa z dystrybutora, własną wedzarnue, duży wybór serów. W planach jest market organic. I jeszcze wielki market ze wszystkim do domu. Ale to przyszłość, dopiero pozwolenie na lokalizację dostali. Nie budują nowego, ale czasem to prościej.
Dobry wieczorny czwartek Miał być spokojny i relaksowy a wyszło jak zwykle. Ledwo rybę pieczarkową upichciłam. Coraz mniej wydajna jestem Naplanuję, nakupuje a potem coś mi wypada, zasiedzę się przed tivi i po robocie. Najczęściej jednak czas pożera mi ogródek, zwierzaki i pogaduchy. I znowu wybory a ja znowu nie mam na kogo głosować... Pójdę, bo cieszy mnie nasza obecność w Unii, do niedzieli mam czas na wybranie kandydatki TAK, chcę głosować na kobietę bo my jesteśmy bardziej pracowite i odpowiedzialne w pracy.
Takie, jak zawsze u nas, proste i szybkie: pieczarki obrane i pokrojone na dowolne kawałki /ja na pół lub na 4ry kroiłam/ podsmażam je na maśle klarowanym /sama klarowałam / wrzucam mrożoną rybę jak pieczarki są już lekko brązowe /miałam płaty dorsza/ rybę, łopatką w garnku, pokruszyłam na drobne, doprawiłam: lidlowa przyprawa do ryb z młynka, pieprz cytrynowy i co tylko do tego pasuje, np. suszone pomidory z czosnkiem i bazylią. Koniec pracy i smacznego
Piątek, piąteczek, piąteluniek. Jupi! Czekałam, czekałam i się doczekałam. Jeszcze tylko 5 godzin i luzik Po pracy umówiłam się z przyjaciółką. Mamy takie fajne miejsce z klimatem gdzie można spokojnie posiedzieć i zjeść coś smacznego. Zazwyczaj zamawiamy sałatę z wątróbką na ciepło i z malinami. Przepyszne. Wczoraj zrobiłam zakupy, pranie i posprzątałam mieszkanie więc wykonałam swój plan Przy okazji mycia parapetów bardziej przyjrzałam się oknom. O mamo! Jakie brudne szyby! Nie ma zmiłuj - jutro zabieram się za mycie okien. Musze też ciachnąć kolejne, nowe pędy bambusów, bo wyskoczyły za mocno w górę. Tak więc plany już są Dziś pogoda niespecjalna. Trochę chłodno i na dodatek będzie padać. A jak u Was? Dobrego dnia
Miało padać ale na obietnicach, zapowiedziach stanęło. Jutro od rana podlewam by ratować moje plony. Czekam na nowe cukinie bo już widać zalążki - kuleczki jak dynia potem pomidory i czosnek. Ja też okna mam na myśli, ale nie uciekną, może deszcz je umyje, będzie tylko środek do pucowania
Dzień dobry w piątkowy poranek. Jeszcze ciemno, ale dzień już wstaje powoli. W nocy była dyskoteka na całego. Błyskało, brzmiało, lało. Jak wyszłam na zewnątrz, to temperatura jak w tropikach. Zaczyna się okres "oszczędności" na wodzie - ciepły prysznic z nieba, tylko się namydlić przed wyjściem. To taki lokalny żart.
Dzieciaki śpią. Gdzieś o 12 już się zbieram w drogę, o 2 mam spotkać babcię i oddać towarzystwo. W sumie będzie trzy godziny jazdy wte i nazat.
Byliśmy wczoraj na pizzy. Dzieciaki, my i córka. Naprawdę fajnie było. Mały zjadł cały wielki kawałek pizzy sam, bez krojenia. Najpierw trzymałam mu, ale jak popatrzył jak my jemy, odezwała się Zosia Samosia. Mieliśmy radochę na całego.
A jak wrócę do domu to zaczyna się robota w kuchni. Listę czynności rozpisałam, żeby potem się nie zdziwić, że coś zapomniałam.
Witam sobotnio Wczorajszy dzionek udany. Wróciłam do domu po 19-ej i pomyślałam, że wyskoczę jeszcze ogarnąć bambusy i trochę zgrabię tę resztę liści od nich. Poszło szybko. No i wtedy przyszło mi do głowy, że umyję jedno okno. Potem drugie, trzecie... Tym sposobem prawie skończyłam. Jeszcze jedno zostało. Ale się cieszyłam Tym sposobem dzisiaj będę miała więcej czasu i pojadę że stroikiem na cmentarz, bo obiecałam, że któregoś dnia to zrobię a czas leci. Przy okazji zrobię sobie fajny spacer.
Wczoraj oczywiście zamówiłam sałatkę z wątróbką. Czytałam menu dwa razy i kusiło jeszcze parę pozycji z karty, ale przegrały z sałatką Tym razem maliny zostały zastąpione plasterkami truskawek. Nadal smaczna kompozycja. Cebula czerwona była tylko lekko zeszklona i chrupała pod zębem. Cyknęłam dla Was fotkę. To co - wspólna kawa? Już zaparzyłam. Czestujcie się.
Witaj Smakosiu Kiedy przeczytałam wczoraj o tej wątróbce z malinami,przyznam ,że mnie zaintrygowała. Ku mojemu zdziwieniu jest przepis na Wielkim Żarciu i z opisu wynika ,że bardzo podobny. A ,że lubię wątróbkę z pewnością spróbuję. Dzięki za inspirację. Co do kawy ,oczywiście,nie ma to jak dobry początek dnia z pysznym naparem
A tu przepis na wątróbkę. Chyba taka sama, albo bardzo podobna?
Właśnie wróciłam z targu zaopatrzona w młode ziemniaki i botwinę. Już jakiś czas chodziła za mną botwinka i właśnie dzisiaj będzie na obiad. A na kolację bób
Dodatkowo zakupiłam czereśnie i truskawki. Te pierwsze po 14 zł,a truskawki po 11. Zdarzyło mi się kupić nawet za 10 czereśnie,ale nie były zbyt słodkie.
Na deser będę piekła ciasto z truskawkami. Polecam z moich przepisów,proste a smakowite.
I już sobota. Wieczorem goście, dużo mniej niż miało być. A może być jeszcze mniej.
Koleżanki mąż poleciał do Niemiec w trybie natychmiastowym, nie wiadomo czy zobaczy jeszcze ojca. Nagłe pogorszenie. Oni mieli lecieć całą rodziną za dwa tygodnie. Polecą, ale dzieci dziadka mogą nie zobaczyć. Nie wiem czy przyjdą w tej sytuacji, choć to zawsze oderwanie myśli.
Zmarła nagle moja koleżanka, ledwie dwa lata starsza, nigdy jej nie widziałam, znałyśmy się tylko wirtualnie, z grupy wędzarniczej. Obie z Bydgoszczy, w podobnym wieku i mieszkałyśmy trzy godziny od siebie. Jak przeczytałam wiadomość, to myślałam, że to o jej mamie i pomyślałam jakie podobne. W życiu bym nie pomyślała, że to ona...
Wczoraj zjadłam pierwsze borówki i jeżyny z ogródka. Kończymy brzoskwinie, już im za długo leżeć, zaczynają gnić. Czekam następnego sezonu.
Zaraz idę do roboty. Jajka ugotowałam, warzywa na sałatkę po kawie. I gulasz. Potem zakupy. I mąż może wozić wszystko powoli. A ja będę działać kuchennie. Sernik Zosi, nasz ulubiony upieczony, tylko polewa jeszcze.
To była impreza magisterska mojej córki. Taki amerykański zwyczaj, po zakończeniu etapu edukacji, zaczynając od końca liceum rodzice robią przyjęcie dla dziecka, mają okazję spotkać się ze znajomi, pochwalić sukcesem dziecka, a absolwent dostaje prezenty, zazwyczaj finansowe na dalszą drogę. Nie są to ogromne kwoty od poszczególnej osoby normalnie, ile kto chce i może, ale koperta do koperty i trochę się nazbiera. Czasami są to dary w wyposażeniu, czasami nic. Jak kto chce i uważa.
Witam niedzielowo Przyniosłam kawę że spienionym mlekiem. Czestujcie się. Piękne słońce o poranku, ale już w południe niebo ma być całkowicie zachmurzone więc cieszę się tą chwilą. Wczoraj poszłam na cmentarz tak, jak zaplanowałam i odwiedziłam wszystkie miejsca. Wszędzie było coś do zrobienia, ale na spokojnie i z przyjemnością, no słońce świeciło, ptaki śpiewały a dookoła duuuuuużo pięknej przyrody. W drodze powrotnej jeszcze spory kawałek zrobiłam na piechotę więc licznik wskazał ponad 10 tyś kroków. Fajny i pożyteczny dzionek. Rano skończyłam myć ostatnie, największe okno i byłam mega zadowolona z tego dnia. Dziś wstałam z dobrą energią. Mam w planach to, czego nie lubię czyli farbowanie włosów. Już najwyższy czas, bo odrosty biją po oczach
Ale ptaki śpiewają za oknem! Pięknie! Wszystko dzięki temu, że nie ma w tej chwili tylu aut na ulicy - szum nie zakłóca przyrody. Kupiłam pysznego melona w Lidlu - nazwa Cantaloupe. Polecam. Udanego dnia dla wszystkich !
Ja też kupiłam, miałam pokroić na imprezę. Ale przed nie zdążyłam, a potem koleżanka sałatkę przyniosła. Będzie dla nas, ser pleśniowy, cantaloupe, owijane szynką dojrzewającą.
Wstałam przed 5:00 ,za oknem deszczyk ale ciepło. Położyłam się z nadzieją,że jeszcze zasnę ,ale nic z tego. Wzięłam się więc za przygotowywanie rosołu. Właśnie się gotuje. Na drugie będzie grillowana karkówka ,fasolka szparagowa,małosolne i ziemniaki z koperkiem. Do tego kompot z brzoskwiń.
Na deser ciasto z truskawkami.
A u Was co tam na obiadek? Póki co zapraszam na poranną kawusię
Twój obiad skojarzył mi się z takimi rodzinnymi, niedzielnymi obiadami. Dwa dania i kompot i ciasto na deser. Wszystko pachnące wiosną i domowym przygotowywaniem. Suuuper! U mnie to rzadkość. Dwóch dań nie robię, bo jakoś nie ma komu jeść. Jak jestem sama czyli bez Połówka w domu, to obiad jest prosty i zazwyczaj kontynuacją tego, co otworzyłam lub napoczełamdzień wcześniej . U mnie dziś to samo, co wczoraj Micha sałaty z ogórkiem, papryką, pietruszką, cebulą i fetą. Ktoś powie, że słabo, ale ja właśnie tak lubię najbardziej
U mnie obiad dwudaniowy jest tylko w niedzielę. W tygodniu albo zupa albo drugie danie. Ciasto też tylko w dni świąteczne. Rzadko bywa w zwykłe dni. Przeważnie jakiś deser typu budyń czy kisiel albo po prostu owoce. W okresie takim jak teraz jemy codziennie po kilka razy. Jutro np planuję knedle serowe z truskawkami. Póki sezon trzeba korzystać
Impreza udana wielce. Balowaliśmy od 3 po południu, do 9. Ludzie powoli zaczynali się rozchodzić wcześniej, ale najbardziej wytrwali, zostali do 9. I to nie moje polskie baby, tylko rodzice przyjaciółki mojej córki, oboje z polskimi korzeniami.
Jedzenia zrobiłam ogrom. I tylko jedna sałatka owocowa doszła z zewnątrz. Teraz musimy zjeść wszystko. Na śniadanie sałatka, na obiad sałatka, jutro sałatka, gulasz do słoików (jaki dobry wyszedł). Było dużo mnie ludzi niż zakładaliśmy pierwotnie. Część wcześniej powiedziała, że nie przyjdzie, część podejrzewaliśmy, że nie przyjdzie. Ale wcale nie było źle, idealnie, czas dla wszystkich.
Pomieszczenie klubowe super. Cztery pokoje, kuchnia, dwie łazienki. Za to co zapłaciliśmy, to namiotu byśmy nie wynajęli. Mąż pół dnia zwozil tam, potem przez dwie godziny ogarnialiśmy i wywoziliśmy, bo trzeba było klucz do rana oddać (komu by się chciało wstawać). Pomocy ze strony córki nie było za wiele, jeszcze my musieliśmy jej pomagać.
Największą furore zrobiła nasza polska tradycyjna sałatka, wszystkim smakowała bardzo. A moje plany gotowania były większe, hehehe. Tylko z racji pracy musiałam spauzowac, czas nie jest z gumy.
Tak gadałam, że straciłam głos kompletnie. Dzisiaj jest lepiej już. Ciekawe czy to będzie infekcja, bo nie czuję żadnego drapania w gardle. Czy organizm osłabiony emocjami, tak zareagował, gdy adrenalina opadła.
Witam poniedziałkowo Dzień zaczął się pogodnie, ale na termometrze zaledwie 10 stopni. Póki co nie było jeszcze okazji żeby wskoczyć w sukienkę. Trzy "nowe" czyli "z drugiej ręki" czekają na wieszaku O wyborach nic nie powiem, bo wolę nie poruszać tego tematu Dziś mam konkretne plany, raczej obowiązkowe, do odhaczenia więc popołudnie szybko zleci. Kawa już była więc teraz herbata i szybkie śniadanie a potem wracam do papierów na biurku. Dobrego startu w nowy tydzień
Dobry poniedziałek bo bez porannego podlewania, w nocy lało i grzmiało. Po wyborach?? napiszę a co mi tam, emerytka może być szczera /nikt mi w pracy nie będzie już bruździł / - rozczarowująca frekwencja, wynik prawie bez niespodzianek. Moja kandydatka nie pojedzie. Jak to w demokracji, raz w pociągu, kilka razy na peronie /bo miejsc brak/. Teraz, po kawie bio-sojowej, czas na ucztę - mam gotowca od wczoraj, farsz burrito, nie jem zawijanego, zagryzam chrupiącą sałatą, posypaną szczypiorkiem i koperkiem. No i obiad schabowy, śliwkowy lub pieczarkowy. Fajnie, że można odsapnąć od upału i suszy. Smacznego dnia, tygodnia
Pogoda u nas zmienna,jak to pogoda Kropi ,ale mnie odpowiada taka aura. Miałąm dziś robić knedle z truskawkami,ale moi sobie zażyczyli koktajl. Będą więc mielone,ziemniaki i sałata ze śmietaną.
Poza tym u nas znowu pogrzeb. Właśnie mąż przekazał,że jego bliska ciocia zmarła na rozległy zawał. Robili wszystko co się dało,ale nic nie mogli zrobić.. Takie życie. Dlatego trzeba się cieszyć każdym dniem. Pozdrawiam serdecznie
Hej, hej w poniedziałek. Wczoraj był dzień lenia, taki całkowity. Chwilami byłam zmęczona. Skończyliśmy sałatki, dzisiaj na obiad rozprawimy się z sernikiem. Powoli zapas jedzenia zacznie znikać.
To prawda. Nigdy nie wiadomo kiedy dostaniemy powołanie do innego świata. Trzeba żyć tu i teraz, nie odkładać niczego na kiedyś. Bo życie kruche i ulotne.
Każdego, bez wyjątku i często bez uprzedzenia. Taki lajf' jak mawiają... To nie tylko teoria, sprawdzone i udowodnione: aktywni, energiczni, z optymistycznym podejściem do życia i planami na przyszłość żyją dłużej od pesymistów a na pewno ciekawiej i przyjemniej
Dzień dobry Jak spałyście duszki kawiarniane? Wszyscy zdrowi? albo chociaż na chodzie? Idę popracować w ogrodzie, przekwitły rododendrony i czekają na ogławianie czyli wycinanie suchych, szpecących kwiatów.
Dziś na obiad powtórka z wczorajszego schabu śliwkowego: nacięty prawie do końca, jak książka, posmarowany powidłami śliwkowymi, faszerowany śliwkami suszonymi /kieszonki czyli 2ie pajdki łączone/, duuużo pieprzu cytrynowego, bazylii i ciut tymianku, sporo papryki wędzonej na wierzchu, pieczone w naczyniu żaroodpornym, pod przykryciem, na maśle klarowanym, podlane wodą. Fajnego i smacznego wtorku, pa
Wyspałam się dzisiaj jak nigdy,to pewnie przez pogodę. Dziś też umiarkowanie. Na obiad planuję pieczonki,ale nie w kociołku na ognisku ,tylko na gazie. Do tego kubek maślanki i nic więcej nie trzeba. Na deser maliny.
Ja dalej zachrypnięta, nie mam pojęcia jak się pozbyć. Chora się nie czuję, a na strunach głosowych coś siedzi.
Moi pracodawcy przywieźli nam z ukraińskiego sklepu torbę słodyczy i kiełbasy, wyglądają zacnie. Są też cukierki ze Śnieżki i krówki, chyba milanowskie.
Dzisiaj pierwsza gimnastyka Małego, jako, że Mała nie ma obozu, idzie z nami, to będzie wielka radocha i duże uproszczenie, on ją kopiuje na maksa, idzie mu całkiem, całkiem.
U mnie stała temperatura 30-33 w dzień, rano 18-20. I tak do końca września plus minus.
Dzisiaj na śniadanie skończyłam brzoskwinie - miska jogurtu, płytki migdałowe i garść żurawiny. Objadlam się na maksa. Na lunch będą marchewki i papryki z hummusem, z imprezy. Dzieciaki mi pomogą jeść. A na obiad sery i winogrona. I coraz bliżej końca imprezowych pozostałości.
Ano czas leci nieubłaganie. Lada chwila wakacje. Dzieci będą miały radochę
Na chrypkę ,przynajmniej w moim przypadku sprawdza się płukanie gardła solanką. A na krtań surowe białko jajka. Metoda może zdawać się kontrowersyjna ,ale wyjątkowo skuteczna. Mój brat tak od dziecka leczy krtań i tchawicę. Wiem,że większość boi się salmonelli,ale wystarczy jako dobrze umyć i sparzyć. W końcu bakterie znajdują się tylko na skorupce,nie w samym jajku.
Ja nie mam salmonellowych obiekcji, tylko surowe jajko mi nie przejdzie. Ale sposób pamiętam z dzieciństwa, kogiel mogiel na chrypkę, a na lepszy głos całe jajko wysiorbane ze skorupki. Gardło plucze wodą utleniona. Nos solanka, bo mam wrażenie, że to wszystko to nadwyzki wydzieliny z zatok, po tygodniu bez kotów na wakacjach ciągle nie mogę dojść do normalnego stanu. Chyba, że mi się alergia nasiliła.
Jak masz alergię na sierść ,to jak najbardziej tak może być. Mój małżonek tak ma ,uczulony jest właściwie na wszystko. Na sierść,na trawę,na pyłki,kurz. Najczęściej o tej porze kicha,smarczy,kaszle mimo ,że bierze swoje leki. 2x do roku dostaje też zastrzyki odczulające. Martwi się ,że jak tak dalej pójdzie to astmy dostanie jak mój chrzestny.
Nie wiem jak u Was ,ale u nas chłodnawo i zapowiada się deszcz. Wstałam dziś o 5:15 i nie wiem jak to zrobiłam ,ale potknęłam się o stopień i mocno walnęłam w kolano. Ból okropny. Zaraz posmarowałam maścią z altacetem, bo lodu jak na złość brakło. Złe to prędko się zrobi,a potem cierpieć ból. A tu przed nami wyjazd. Za 10 dni jedziemy na kilka dni do Buska Zdroju. Mam nadzieję,że mi przejdzie,bo stawiamy głównie na spacery. Poza tym dziś pogrzeb cioci. Mam nadzieję,że jakoś dam radę pójść..
Ja mam lewe kolano 'zwichrowane - rano nic mu nie dolega, jak pochodzę wokół domu i zwierzaków to zaczyna mnie boleć. Nic to, starość tak ma, jak boli to znak, że żyję
Gdyby faceci rodzili dzieci? każdy miałby tylko po jednym Mamy to samo, eMa ból jest zawsze wyjątkowo dotkliwy a jak mnie coś boli to: ja tylko udaję cierpiącą. Szkoda słów, na szczęście już mam z górki na pazuuurrki i nie będę zbyt dłuuugo marudzić. Dobranoc
Oj ,gdyby faceci mieli dzieci rodzić ,to ludzkość z pewnością by wyginęła. Już teraz świadomie kobiety rezygnują z macierzyństwa (ich prawo) ,a co dopiero mężczyźni. Dziś głównie stawia się na wygodę,karierę ,dzieci schodzą na dalszy plan. Takie bynajmniej są moje spostrzeżenia.
A liśćmi kapusty ,albo chrzanu próbowałaś obkładać? Stary sposób ,ale bywa skuteczny. Moja babcia zaawansowana reumatyczka tak się ratowała od bólu ,bo mawiała,że od tych ''taboletek to tylko żyć'' boli
Boli to mnie wątroba więc oszczędzam biedaczkę i nie łykam tabletek. Kolano próbuję 'przechodzić, jak nie minie bolenie to zacznę smarować maścią. Tyle wiem - po co truć cały organizm tabletkami skoro są już tubki cuuudowne co miejscowo działają
Dopisano 2024-6-15 10:42:27:
Kolejne podejście, disco na łączach psuje wszystko... Moje Babcie też uczyły, ale ja zbyt późno urodzona albo One za krótko żyły więc nic nie pamiętam. Szkoda. Liście kapusty białej, lekko rozbite by puściły sok to na okłady życi by nie puchła i nie bolała po zastrzykach Moje kolano przepracowane, przy podlewaniu i dźwiganiu konewek je nadwyrężyłam :((
Dobra środa Wczoraj nas wicher męczył, krzaki i krzaczki wywracał. Część podwiązałam, reszta leży i czeka na wsparcie eMa bo są wysokie i sama nie dam rady. Na szczęście nie połamał roślin, odżyją,dadzą nam niedługo pomidorki i winogron. Poza tym obiad muszę wymyślić, znowu mięsny, może z makaronem roślinnym, z soczewicy. Deser pomijam, reszta szpera w szafkach lub lodówce i je co lubi. Maliny powoli różowieją, pigwy w tym roku nie będzie, mróz ją ogołocił z kwiatów i zawiązków, jak nazrywam parę sztuk, dla zapachu, to będzie cud.
A co tutaj tak pusto? wakacje, urlopy czy inne sprawy macie na głowach? Dziwne i smutne, bo przecież wklepać choć parę słów zawsze można. Już nie nuuudzę, pa
Smosiu, a jak ma być inaczej. Zostało nas 4 i piąta Alman z doskoku. Na wielkie dyskusje to nie ma co liczyć w tak "licznym" gronie. Ale co zrobisz, życie jest jakie jest.
Gimnastyka była super. Mały zachwycony. To już kolejne dziecko, które prowadzam tam, pierwsze z taką radością z uczestniczenia. On ma dopiero półtora roku, a wspinał się niemalże bez pomagania. Z Małą zaczęliśmy chodzić jak miała 2 lata. I z nią czas mi się ciągnął, teraz 45 minut przeszło jak 10, ciągle za krótko.
Dzisiaj mam dentystę, odbiór kolejnych ramek aparatu, powinnam dostać 4. I potem znowu 4. I może będzie koniec. Zapłacone, niech się prostują, zawsze większy zapas na przyszłość. Dziąsła ani zęby mocniejsze nie będą, zmiany będą szły w gorszą stronę, to żadna nowina. Ale przynajmniej teraz szyjki zębowe są schowane w dziąsłach.
Martwi mnie nieobecność Smakosi. Może wyjechała już na urlop? Odezwij się ,bo jakoś tak smutno się zrobiło. Poza tym wciąż na myśl przychodzi mi Nadia. Jeśli nas czytasz to pozdrawiam serdecznie/ Może w końcu się uda odblokować i zawitasz do nas? Było by super. Oczywiście kawiarenka otwarta jest dla każdego ,więc jeśli tylko macie ochotę wejdźcie i rozgoście się ,zapraszam serdecznie
Witam czwartkowo Patrzę na te swoje wpisy do kawiarenki i normalnie zdębiałam - ostatni raz pisałam w niedzielę i dziś już czwartek Ja byłam przekonana, że we wtorek coś "naskrobałam". Może nie wysłałam, albo coś mi się pomyliło...? Sama nie wiem...? Sorry kobitki! Już się melduję
Czy u Was też tak zimno? Chodzę ciągle w kurtce. Niby cienka, ale to jednak ciągle kurtka. Rano było tylko 8 stopni. Popołudniu wiatr szaleje i nawet jak wyjdzie słońce, to jest uporczywe uczucie chłodu.
Dziś mam spokojny dzień, bo szefostwo wyjechało. Luzik Kota nie ma, myszy harcują
Zmobilizowałam się i umówiłam się na przegląd do stomatologa pod koniec miesiąca. Na przyszły tydzień do fryzjera podciąć włosy. Taka mała mobilizacja
Dziś dzień zakupowy. Tradycyjnie kartka z zapiskami zrobiona, ale tylko cztery pozycje wyszły, bo nie mam pomysłów a bardziej chęci na gotowanie. Jak czytam o waszym pichceniu, to aż mi się robi głupio. Zaglądam na stronę o gotowaniu, przepisów od licha i trochę, a ja robię sobie sałatkę
Witam. Miałam dobre chęci, by coś dziś skrobnąć, ale... słabo jakoś dziś widzę. Piszę z nosem na ekranie. Ale melduję, że żyję, wprawdzie jak... pies w studni, jak mówi porzekadło, ale żyję.Trzymajcie się zdrowo, może jutro będzie lepszy dzień.
Chociaż robisz sałatki. Bo ja wyciągam już gotowe i stawiam na stół. Takie poimprezowe dojadanie wszystkiego. Była taca serów i winogrona, były sałatki. Był hummus z pokrojonymi paprykami i marchewkami mini. A dzisiaj gulasz ze słoika, będzie wreszcie okazja posmakować uczciwie. A do pracy mam resztę winogron, resztę orzechów i żurawiny, taki lunch. Do zjedzenia został ananas, pewnie zrobię szaszłyki oraz cantaloupe, ten będzie z serem pleśniowym, owijany szynką dojrzewającą. No i jeszcze buraki na barszcz, którego nie zdążyłam zrobić na imprezę. Mam świąteczne uszka, upiekę a la paszteciki.
Piątek, piąteczek, piąteluniek Spałam niespokojnie. Jakieś dziwne sny miałam. Budziłam się z myślą, że jutro się wyśpię
Za oknem szaro i chłodno. Zakupy wczoraj zrobiłam, ale szaleństwa nie było. Z nieplanowanych artykułów pojawił się bób. Lubicie? Jak go podajecie? Ja najczęściej tak zwyczajnie czyli z wody, bez omasty czy innych takich. Łupinka zwykle ląduje w koszu czyli wyciskam zawartość prosto do ust
Robię herbatę i zabieram się za śniadanie, bo potem nie będzie czasu na jedzenie. Dziś mam bajgla z makiem (z Lidla) a w środku pół awokado z solą i pieprzem. Pychota!
Hej hej piątkowo. Byłam wczoraj z dzieciakami na placu zabaw. Mały wdrapal się na najwyższą zjeżdżalnie i przygotował do zjeżdżania. Serce mi zamarlo, bo taki mały, na górę nie zdążę. Czekałam pod zjeżdżalnią. A on po prostu zjechał. A jaką radość na twarzy miał. I potem jeszcze i jeszcze. Nawet poganiał siostrę, gdy poszli razem. Taka zjeżdżalnia i ledwie wystający mały lepek. To za kolejnym zjeżdżaniem, gdy byłam pewna, że sobie radzi. I jak wysokości się nie boi, tak bujany most, który jest w części placu dla maluchów paraliżuje go. Po południu było pływanie. Po raz pierwszy poszedł do wody z radością, po swoich 10 minutach nie chciał wyjść do przebieralni. Jak wcześniej płakał przed wyjściem do wody, tak teraz po wyjściu. Ale super progres.
Ja bobu nie lubię. Mój mąż preferuje puszkowy, zjada sobie jako deser.
Jedzenie powoli się zjada. Ale fakt, z tego co przygotowałam, w ograniczonym zakresie, można by jeszcze jedną imprezę zrobić. I pomyśleć, że plany były większe, tylko czasu zabrakło.
Buraki przejrzane, wytrzymają do przyszłego tygodnia. A my w niedzielę do kina i gdzieś na lunch.
Idę myśleć o śniadaniu, bo pora. Pomysły mi się kotłują w głowie. Trzeba coś wybrać z tego. Stanie na serach różnych, warzywach. A do pracy wezmę hummus z warzywami. I już bliżej końca zapasów.
Mój brat też był taki spryciarz,wszędzie się wdrapał,żadne drzewo nie było dla niego przeszkodą. Mama nieraz zamierała ze strachu,ale nigdy nie spadł. Swoją drogą fajny blondasek z podopiecznego
Nawet nie wiedziałam,że jest w sprzedaży bób w słoiku. Oczywiście nie jadłam,ale dla mnie też tylko świeżo ugotowany i to taki brązowy ,bo zielonego niezbyt lubię.
Hej, heej A kupione, hercikowe może być? Ja na lenia totalnego teraz w kuchni i domu wszystko odwalam. Muszę dobrać stelaże i formy prowadzenia dla naszych winorośli, 5 sztuk tylko, ale stress wielki, jak to u nowicjuszy. Pogoda piękna więc gnam do ogrodu, pa. Udanego wypoczynku
Witam sobotnio U Was słońce, a u mnie deszczyk. Użyłam zdrobnienia, bo nie jest to typowy deszcz. Tak, czy siak szaro i ponuro. Wstałam wcześnie, zmieniłam pościel, zrobiłam pranie i nim chmury się otworzyły ogarnęłam ten swój ogródek. Teraz luzik, bo posprzątałam wczoraj. Bób czeka w lodówce, bo muszę zjeść już otwarte pierogi. Najchętniej bym sięgnęła po michę sałaty. Jakoś nie chce mi się znudzić. Jeśli chodzi o ciastka, to mam serca toruńskie - gotówce piernikowe, ale bardzo smaczne. Dobrego dnia
Witam w sobotę. Gorąc od rana, słońce nie wstało jeszcze na dobre a już 22 stopnie. Będzie więcej.
Mamy nowych polskich znajomych, na razie zna ich tylko jedna koleżanka, ale są otwarci na kontakty, więc grupa nam się powiększy.
Wczoraj zaświtał nam pomysł wyjazdu, mam trzy dni wolnego na koniec miesiąca. Z weekendem to 5. Ale szybko upadł, choć trasa była ciekawa. Ale w dużym mieście gorąco, a i chodzenie po górach w takich upałach trudne. Posiedzimy (znaczy ja posiedzę, chyba, że mąż weźmie wolne), ogarniemy trochę w ogrodzie, może w końcu umyjemy dom. Wieczorem rozłożymy sobie kino zewnętrzne na tarasie. I czas zleci. Poza tym muszę zrobić badanie krwi oraz mam termin do dentysty, półroczny przegląd (wszystko bym poprzekładala).
No i trzeba ubezpieczenie za samochody zapłacić, a to duża kwota jest.
U nas w tej chwili jest 26 stopni. Gorąc jak nie wiem,a to dopiero połowa czerwca. Ciekawe jak będzie w wakacje,bo w zeszłym roku były afrykańskie upały niemal cały lipiec i sierpień. Niemal,bo oczywiście deszcz też był ,ale nie tyle ile by się chciało.
Póki pamiętam... Kto ma Netflixa, to polecam trzy fajne filmy. Jeden, to komedia z nowej produkcji czyli "Teściowie" cześć 2. Drugi, to obyczajowy, pełen dobrych emocji, w świetnej obsadzie film pt. " Miłość jak miód" z 2024 r. Kobiecy ale nie głupi A trzeci to doskonale wyreżyserowany i zagrany film kryminalno-sensacyjny "Kolory zła: Czerwień " .
W drugiej połowie czerwca. Leci ten czas prawda? Ani na chwilę nie chce się zatrzymać, a dogonić go też nie sposób. Dlatego śpieszę z rana do kawiarenki,by Was niedzielnie powitać,poczęstować kawą i ciastem. Dodam,że mało słodkie,także w boczki nie powinno wejść
Ciacho pyszne, właśnie takie jemy, hercikowe Kawusia jak marzenie. U nas tylko z kawiarki, dodaję niby mleko, dziś owsiane, wczoraj kokosowe. Ciekawe czy te roślinne podróbki mleka też można spieniać. Kiedyś sprawdzę. Ślę pozdrowienia, szybko póki sieć jest ok.
Witam niedzielowo Goplana tak kusi od rana ciastem i kawą, że nie da się odmówić Siadam wygodnie i zatapiamy się w porannej ciszy. Słychać tylko pojedyncze auta za oknem. Stanęłam na balkonie i kiedy poczułam zapach powietrza miałam przez moment wrażenie jakbym była na urlopie. Wczoraj kosili u nas trawę, jest wilgotno, bo trochę popadało i teraz te zapachy są tak intensywne, że aż można przenieść się myślami na łąkę. Goplana wspomniała, że już połowa miesiąca. Faktycznie, czas biegnie bardzo szybko. No ale ja czekam na swój wyjazd urlopowy w głuszę, naturę i ciszę więc cieszę się, że to prawie za miesiąc. Mnie nie przerażają te umykające dni, bo ja odhaczam. Gorzej, że na urlopie pędzi jeszcze szybciej Póki co u mnie za oknem szaro, ale podobno później ma się pojawić trochę słońca. Dobrego dnia
Zgadzam się w całej rozciągłości, że czas gna jak oszalaly. Może, gdy czekamy w kolejce albo na coś zwalnia ciut, ale za to przyspiesza w trakcie chwil przyjemnych. Wakacje są zawsze najkrótsze.
Delektuję się poranną kawą na zewnątrz, z widokiem na świeżo skoszona trawę. Zaraz wybiorę się po miętę, na śniadanie sałatka z burrata, jeżynami, borówkami i malinami oraz awokado. Owoce zebrane u siebie.
Na 11 idziemy do kościoła, a potem do kina. Na inside out, część drugą (nie wiem jaki tytuł po polsku). Teoretycznie powinniśmy zjeść jakiś lunch przed, plan jest na kanapkę, ale zobaczymy jak nam się msza dziś przeciągnie.
Na obiad w planie cantaloupe, szynka dojrzewającą i brie. Ale jak pójdziemy jeść to pewnie przesunie się na jutro.
Dzięki za wirtualne ciacho, takie najlepsze.
My nie mamy teraz Netflixa. Po tym jak ktoś nam ukradł konto, nie dało się odblokować bez podania numeru karty, a na to nie byliśmy gotowi (mąż sprawdził potem, taka jest procedura), za to udało się zamknąć (w co nie wierzyłam, bo poszło za łatwo). Może na jesieni, a może wcale. Mąż się złości, że nic nie chcę oglądać. Ale w jego liście i na podstawie tego co ogląda to wojenne, fantazy, anime i SF. A ja nie lubię, szkoda mi czasu na udawanie, że oglądam (choć czasami to robię). Przeglądając ofertę, on gna tak, że nawet nie zdążę jednego wyrazu z tytułu przeczytać, szczególnie, gdy mogłoby mnie zainteresować. Wczoraj oddał mi pilota. I obejrzeliśmy całkiem fajny film, trochę romansidło w starym stylu (w oryginale węgierski), nawet jemu się podobało. I na podstawie tego w propozycjach był drugi, komedia romatyczna, przyjemna, choć ciut naciągana odnośnie realizmu, ale oboje bawiliśmy się świetnie.
Witam niedzielnie i ciepło, słonecznie Od rana, nawet wcześniej mamy zamęt psi, imieninowy i taki ogólny. Wczorajszą Solenizantkę dzisiaj dopiero mogłam obdarować, bo tak wyszło. Wymyślił eM, że na płocie zawiesimy drobny podarunek i kwiatki, fajnie wyszło bo w tym miejscu często wiszą odsąsiadowe świeże zioła lub warzywa dla nas. Radocha i szczęście w oczach obu stron, zza płota i nasze, starczają na cały dzień. Warto pielęgnować i celebrować takie chwile bo dzięki nim życie nabiera uroku Teraz chwila na pisanie, jak sieć pozwoli wysłać, czytanie i kolejne lekcje dla początkujących hodowców winorośli Idzie to powoli, ale ale plany rozwoju plantacji są /dokupię kolejne krzewy/, kosztem grządek, które już nie chcą rodzić /cukinia nie rośnie, nie plonuje jak powinna, ogórki marnieją w oczach/. Obiad chyba z pizzą w roli głównej, może sałatka lub niby kanapki z krakersów i past rybnej lub jajecznej. Pozdrawiam i udanej niedzielki życzę
Masz całkowitą rację Smosiu,warto pielęgnować i celebrować takie chwile. Każdy miły gest wiele znaczy. A taki jest wyjątkowo fajny. Miło znaleźć na płocie kwiatki ,a sąsiad jak to mówią jest najbliższy I co ważne dobry ,bo nie zawsze tak jest. Na szczęście my mamy dobrych ,choć na płocie nikt nigdy nic nie wieszał,ale np jak mieliśmy truskawki ,to podrzuciliśmy koszyczek. Oni zaś z kolei przyszli z winem. Tata jak do nas zajedzie ,a sąsiad akurat go zobaczy ,zawsze obdaruje czymś dobrym z pola. Ostatnio dostał całą naręcz rabarbaru
Film był fajny, nawet bardzo. Niby bajka, ale bardziej dla dorosłych. O emocjach nastolatki, jakże prawdziwe.
A potem w domu mąż włączył jakiś głupi i nudny film, który nam się wysypał i zginął z pola widzenia. Nie żałowaliśmy tego wcale. Ale zdobyliśmy wiedzę, że struś pędziwiatr nie jest wcale strusiem, tylko to road runner, ptak charakterystyczny dla Arizony i przyległych stanów. Wydaje dokładnie takie same dźwięki. I jest bardzo szybki. Ale postać z kreskówki, dzieciństwo, jak teraz zmienić nastawienie, hehehe.
Macie racje, miłe gesty ze strony sąsiadów i dla nich są ważne. My żyjemy solo. Nie znam moich sąsiadów, witamy się z daleka, gdybym spotkała ich na mieście, bez powiązania z domem, miałabym problem, aby rozpoznać. Każdy długo pracuje, a jak jest na zewnątrz to od frontu wsiada do samochodu i wywozi/przywozi kosze na śmieci. Jak siedzi na zewnątrz to od tyłu.
Dzisiaj i jutro zabiegany dzień. Mała zaczyna obóz, a Mały ma dziś story time a jutro gimnastykę. Damy radę.
Macie rację - te sąsiedzkie relacje bywają udane i warto je pielęgnować. Ja też takie mam i cenię to sobie bardzo. Po jednej stronie starsza pani, która kiedyś przegoniła złodzieja gdy włamał się do mojego mieszkania. Po drugiej emerytowany policjant z żoną, który podcina mi mój żywopłot. Ja staram się rewanżować skoszonym trawnikiem. A starszej sąsiadce chętnie robię zakupy jeśli tego potrzebuje (bo ma dzieci więc wiadomo...) albo czasami zanoszę coś od siebie np. upieczony chleb. Fajnie mieć obok przyjaznych ludzi. Takie kwiatki na płocie, to piękny pomysł i ile w tym radości dla obu stron
Tydzień zaczął się całkiem miło. Zrobiło się trochę cieplej, ale chmur pełno i zapowiadają jakieś opady deszczu. Oby nie, bo mam jasne, materiałowe adidasy i szkoda mi je przemoczyć.
Mam już trochę planów na ten tydzień - angielski, fryzjer, do rodziców... Zleci.
Dziękuję, chętnie 2gą wypiję. Piszę, czytam i kupuję, a sieć mnie wywala :(( i wszystko razem z tekstem albo koszem zakupów leci w kosmos. Mam dość tych awarii... Pozdrawiam i ślę póki jestem on-line
Mała nie ma obozu. Został skasowany. Pewnie za mało chętnych, tyle, że nikt nas nie powiadomił. Przed wejściem czekaliśmy tylko my. I co dziwne młoda dziewczyna, pracownica, pomoc przy dzieciach. Ona też nie wiedziała, że obozu nie ma. A może tylko Mała była zapisana i zapomnieli powiadomić. Nie wiadomo.
Pojechaliśmy na story time do biblioteki, dzisiaj Mała znowu pójdzie na gimnastykę. W kolejne dni zabiorę je do parku. Może wykupią im wstęp do małpiego gaju, mamy taki, niech idą się wyszaleć. Zawsze to lepiej w klimatyzowanym niż na dworze w 36 stopniach, bo takie upały nadciągają. Obecne 31 będzie zimnem, hehehe.
Witam wtorkowo Pewnie moja pogoda by się Wam podobała - 23 stopnie, słońce często za chmurami i do tego lekki wiaterek. Sprawdziłam czy nie będzie padać. Niby nie, ale chmurzy się cały czas. Może zrobię sobie mały spacer do domu...? Ja jakoś szczęśliwie bardzo dobrze znoszę upały i wykorzystuję to gdy jest okazja. Połówek czasami mnie stopuje, ale ja mam wrażenie, że jestem na baterie słoneczne i im cieplej, tym więcej mi się chce. Takie dziwadło ze mnie Oczywiście, że w 40 stopniach nie będę "biegać" Tyle, że takie temperatury, to tylko na urlopie i to nie w Polsce. Nie mam dziś nic na obiad i nie wiem na co mam ochotę. Wczoraj zjadłam resztę bobu. Hm...może rozmrożę pizzę...? O właśnie! To dobra myśl Tylko mi to przyszło do głowy, to zaraz poczułam się głodna Jutro idę do fryzjera. Może strasznie nie zarosłam, ale musiałam sobie pokombinować tak, żeby dobrze wypadło kolejne strzyżenie przed urlopem. Bo oczywiście, jak już się pewnie domyślacie ciągle o nim myślę Co poczuję zapach trawy, albo jest taka fajna, poranna cisza, to "biegnę" myślami do miejsca, które zarezerwowałam. Wierzę, że mnie nie zawiedzie, że będzie tak, jak sobie wymarzyłam
No a póki co trzeba jeszcze trochę popracować Dobrego dnia
Dopisano 2024-6-18 14:1:57:
No to już się nacieszyłam pogodą i spacerem Właśnie poczułam, że coś mnie dziwnie uciska but...zdarłam sobie skórę, bo pierwszy raz w tym sezonie założyłam swoje ulubione baleriny. Każdego roku to samo. Wy też tak macie? Niby wygodne, sprawdzone obuwie a po zimie stopa jakaś "rozklapiona" czy co? Przezornie zabrałam pudełko plastrów
Dla mnie te 23 to chłodne ciepło, bardziej na długie spodnie i lekki sweterek. Przyjemne ciepło to jest tak 25-30. Gorąco to gdzieś do 33. I dopiero powyżej to upał.
Organizm się dostosowuje.
Nasi znajomi, lecąc do rodziny, do Indii, zatrzymali się w Dubaju. I kolega powiedział, że nawet jemu było za gorąco, 40 plus stopni. Do tego sucho. Ale dzięki temu łatwiej znieść temperaturę, bo się człowiek nie poci. Po doświadczeniach w Arizonie nie czuje się upału, sle skóra sucha jak papier. Dlatego Dubaj żyje nocą...
Mnie nawet sandały potrafią obetrzeć. Nawet jak poprzedni sezon był super, tak kolejny może oznaczać rany. Dlatego nie lubię nowych butów, w starych zawsze szansa, że nie obetra.
Z piękną pogodą na zewnątrz. U Was też słonecznie? Uwielbiam poranki ,jak miło zjeść sobie śniadanko na tarasie,wypić kawkę. Swoją drogą serdecznie zapraszam Dziś mam kanapeczki z pomidorem i szczypiorem. Lubicie? Bo ja bardzo. Najbardziej takie pomidorki prosto z krzaczka,ale jeszcze muszę trochę poczekać. A na obiad mam zaplanowany Gyros jak z knajpy. To na razie tyle
Witam środowo Goplano, już biegnę na ten Twój taras - dwa razy mi nie trzeba mówić, jak mogę zjeść wśród natury
U mnie niestety szaro, buro i ponuro. Rano otwierałam parasol, bo zaliczyłam mżawkę. Na szczęście nie ma dużego wiatru więc nie jest źle. Po pracy fryzjer więc dzionek szybko mi zleci. Wczoraj kupiłam młode ziemniaki - wreszcie smaczne. Jakoś wcześniej zakupione były zupełnie bezsmakowe. Te , jak zapewniali są polskie. Do nich masełko i pomidor z cebulą. Niczego więcej nie potrzebowałam
Wczoraj byłam na osiedlowym "ryneczku". Ceny mnie powalają: truskawki są po 19,99 i 25,00 zł, wiśnie (mało czerwone) po 25 zł, czarna porzeczka (pojemnik) chyba ok. 400 g 12 zł. Czy tylko mi się wydaje, że drogo? Może w innych miejscach w tym samym mieście są niższe ceny, ale u mnie tak to wygląda.
Zrobię herbatę z cytryną. Ktoś jest chętny? Dobrego dnia
Jeszcze parę dni temu można było u nas kupić truskawki za 12 zł a wczoraj były już po 22-24 zł. Najtaniej mieli w warzywniaku ,bo 18 zł ale właściciel mówił,że to ostatnia taka cena,bo następny dowóz oznacza drożej. Spytałam o jagody,a na te nie ma co liczyć,bo w lesie braki ,a jak komuś się uda uzbierać to liczy sobie 50 zł za litr! Tego jeszcze nie było. Oto co zrobiły tegoroczne przymrozki. Za szybko lato przyszło,a potem nagłe ochłodzenie i kaput dla warzyw i owoców. Stąd te ceny i to się raczej nie zmieni.
Aaaa, to tak to wygląda. Ja myślałam, że to na mojej dzielnicy tak drogo albo w moim mieście Czasami tak bywało, że większość pisała o niskich cenach a u mnie często były dużo wyższe.
W pracy przywitał mnie zapach chloru i kupy. Pies w nocy dostał rozwolnienia, zafajdala ostatni dywan w domu. Ciekawe co zjadła na zewnątrz. Dzisiaj przychodzą sprzątać, to trochę ogarną. Nie wiem jak zatrzymam małego, żeby nie szedł na górę, bo bramki zdjęte na schodach, wyciągali dywan na zewnątrz.
U mnie już po truskawkach, teraz arbuzy, borówki i brzoskwinie. Ceny zazwyczaj całym rokiem stałe, choć w tym roku wyższe. No ale wszystko podrożało.
Czeka mnie pewnie kolejny długi dzień w pracy, dobrze, że w przyszłym tylko dwa dni. I potem trzy wolne, z weekendem to 5. I się cieszę, że nigdzie nie jedziemy. Już mam plany. Zrobię lody, jakąś wędlinę z szynkowara, pójdę na ploty. A poza tym badanie krwi i dentysta. I zleci. A może mąż weźmie wolne, to umyjemy w końcu dom.
Pogoda zapowiada się słonecznie,choć w nocy popadało ,nawet ciut pogrzmiało i teraz jest czym oddychać. Jak ktoś wstał to zapraszam na poranną herbatę ,na kawę o wiele później ,bo o 7 mam wyjazd i zejdzie mi do południa co najmniej.
Miłego dnia wszystkim i czasem oderwijcie się od pracy,by wstąpić do kawiarenki napić się czegoś dobrego i pogawędzić. Wszak nie tylko pracą człowiek żyje
Witam czwartkowo Skoro Goplana powiedziała, że "nie tylko pracą człowiek żyje", to w te pędy przydreptałam do Kawiarenki Święta racja! Trzeba się odrywać i robić sobie miłe przerywniki Rano 11 stopni. Szału nie ma. Bez kurtki nie da się wyjść. Jak będę wychodzić o 15-ej, to na termometrze ma być 21. Wczoraj znowu zrobiłam sobie na obiad młode ziemniaki z masłem i pomidora z młodą cebulką. Ech, jakie to dobre, proste i szybkie. Dziś idę do rodziców więc zjem mięso. Jem je bardzo sporadycznie - w sumie od okazji do okazji i jakoś mi tego nie brakuje. Wczoraj byłam u fryzjera i dziś mam ciut odnowioną fryzurę. "Odnowienie", to słowo klucz, bo zmian nie widać Mam jednego kolegę, który zauważa każde, choćby najmniejsze różnice. Inni nic nie zauważyli. Zawsze mnie zastanawia jak to się dzieje, że niektórzy ludzie są aż tak spostrzegawczy a inni (jak ja) rzadko zauważają zmiany...? A jak to jest u Was? Ja mam czuja jeśli chodzi o charaktery, ale wygląd omijam wzrokiem i idę dalej.
Słońce za oknem powoduje, że nie chce mi się nic robić. Znów czuję, że energia mnie odrywa od papierów i sugeruje żeby wyjść na zewnątrz Jak tu wysiedzieć do 15-ej. Jej, jeszcze tyle godzin Dobrego dnia
Ja nie jestem spostrzegawcza, nie przywiązuje wagi do szczegółów, wszystko jest jakąś kompozycją i dopiero zaburzenie tego spowoduje większą uwagę. Potrafię oglądać nie widząc tego co oglądam, jeżeli mnie nie interesuje akurat. Jakby rzec omiatam wzrokiem. Wyczuwam natomiast ludzkie emocje, wibracje, wszystkie drobne tarcia, szpile. Czuję przez skórę ludzi, którzy wzbudzają moje podejrzenie, nie ufam im, wyczuwam w nich coś złego. Mamy tu polską koleżankę, starsza pani, pod 80tke. Bardzo toksyczna. Mieszka z synem, z którym nie utrzymuje kontaktu (pod jednym dachem). Ja od początku trzymałam dystans, gdy inne się cieszyły z takiej fajnej znajomej. I na dzień dzisiejszy nikt z nią nie rozmawia, syn traktuje jak powietrze. Zostałam jej ja, z największym dystansem do niej, która w jakiś sposób jej pomaga. Bo mimo wszystko niczego złego mi nie zrobiła. To są drobiazgi- sprawdzę jej coś w necie, coś wytłumaczę, jej korespodencja przychodzi na mój adres. Nie ubedzie mnie od tego. Jestem pełna podziwu dla niej, ile potrafi sama załatwić w tym wieku, w tak mało przychylnych warunkach dla niej (ale sama na to zapracowała).
Kolejny dzień w pracy, kolejny gorący. Dzisiejsza służba od 6, także śniadanie zjadłam tu. Jako, że banda jeszcze śpi, to mam chwilę na internet. Dzisiaj dzień wodnych atrakcji, kupili im zjeżdżalnię z wodotryskiem, mnie przyjdzie sprawdzić jak to działa. Bo im tylko udało się zmontować. Na zabawę już nie było czasu.
Od toksycznych ludzi z daleka. Osobiście znałam taką babkę. Truła całą swoją rodzinę. Zawsze musiało być tak jak ona chce,bo inaczej domowy terror. Nikt nie miał prawa ich odwiedzić,bo sobie tego nie życzyła. Mówiła to nawet wprost. A jak odchodziła ,to jej ostatnie słowa brzmiały-wybaczam wam wszystkim... Zero skruchy do samego końca.
Jawnie toksyczni to pół biedy najgorsze są 'słodkie żmijki obu płci, nawet dzieciaki bywają takie. Milutkie takie, uprzejme i nigdy nie przeklinają tylko sączą jad powolutku byś nie zauważyła. Brrr, jak sobie przypomnę to widzę zjawy z horrorów
Powiedziałabym raczej, że wazeliniarze,co słodzą ,przymilają się,głównie jak czegoś chcą,tak,że aż niedobrze się robi. A uprzejmy czy nie przeklinający zły,no raczej bym nie powiedziała.
W I Dzień Lata. Oficjalnie mamy astronomiczne lato Oby tylko nie było takich upałów ,bo potem nawałnice itp. U mnie jest ciepło,ale nie gorąco. Ptaszki śpiewają,przepiękny poranek. A jak jest u Was? Smosiu ,jesteś tam? Bo coś ostatnio cisza,nie mówiąc o Alman,no ,ale tu wiadomo,że nie zawsze się da.
W każdym razie zapraszam do kawiarenki każdego kto ma ochotę Drzwi zawsze szeroko otwarte,truskawek ,malin i soczystego arbuza nie brakuje no i oczywiście kawki
Arbuza porywam, kawę dopiję i w drogę do kuchni Malinki u nas też zrywam, po parę sztuk, podobnie poziomki dzikie i mniej dzikie, z ogrodniczego. Truskawki, samosiejki, ananasówki tylko zostały pod płotem i skubiemy jak ślimaki coś zostawią
Dobry piąteczek ;) Dzisiaj pospałam, mogę planować dzień na maksa, może niektóre okna machnę na błysk, jak tylko zdecyduję od którego zacząć. Humor poprawiły mi cukinie i ogóraski, chyba lekko mi odbija na ich punkcie... Wczoraj nornice podkopały im korzenie, lekko przywiędły ale nie poddały się. Cały dzień i wieczorem podlewałam je, podsypywałam i dzisiaj wstały Poza tym wszystko w biegu, jak to u nas w sezonie, na dodatek badania nas czekają w ramach programu profilaktyka 40+. Uważajcie na toksyny, ludzkie też
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Jupi!!! Uwielbiam być sama w pracy. Nikt, nic nie chce i szef co chwile nie woła. Jest szansa, że tak będzie przynajmniej do 10-ej
Jak się wprowadzałam do nowo wyremontowanego biura, to byłam tą osobą, która dostała pokój , gdzie są dwa wąskie okna. Prawie cała reszta ma takie ogromne. Zazdrościłam im i trochę biadoliłam, że architekt wymyślił mi dwa wąskie. Wyobraźcie sobie, że okazało się, iż tych wielkich nie należy otwierać, bo są za ciężkie i trzeba włączać klimatyzację, której ja nie toleruję. Ostatecznie wyszło na to, że mam teraz otwarte na oścież oba wąskie okna i jest super! Pokój wywietrzony, widok ładny, ptaki słychać więc dobrze na tym wyszłam Nie cierpię klimatyzacji a raczej moje zatoki jej nie tolerują. A Wy możecie korzystać z "klimy"?
Wczoraj wróciłam późnym wieczorem i jak wskoczyłam do łóżka, to "padła" w 10 sekund. Spałam jak dziecko. Rano 4.45 byłam żywczyk Na termometrze było 15 stopni więc całkiem przyjemnie. Zaliczyłam spacer. Ponoć dziś będzie 27 popołudniu, ale duuuużo gęstych chmur, które raczej przyniosą deszcz. Póki co u mnie niebo w większości szare.
Po pracy planuję zakupy weekendowe i chcę wysprzątać mieszkanie. Myślałam żeby w sobotę skosić trawnik, ale zapowiadają deszczowy dzień. Hm...zobaczę jutro - może coś się zmieni.
Na obiad planuję michę surówki z selera naciowego z dodatkami (migdały prażone, żurawina, pietruszka zielona, jogurt i odrobina miodu). Będzie pysznie
Hej, hej już piątek. I za krótki weekend. Mamy służbę u psa w południe, córka jedzie na spotkanie po latach, oazowych (high school ministry to się tu nazywa) grup. A poza tym zakupy.
Moja starsza pani to typ słodkiej, łapówkarskiej żmijki. Bardzo otwarta, bardzo miła. Taka, co jak dasz palec, to weźmie resztę. Za wszystko obdarowuje tym czego nie potrzebujesz, bo tak, bo lubi. Gra osobę, która potrzebuje pomocy, przy czym doskonale daje za chwilę radę sama. Ja wiem, że nie zna angielskiego. Natomiast jak kiedyś córka ją spotkała w sklepie, rozmawiały po angielsku. Pytałam się czy jest pewna, że to ona. Dopóki wszystko jest po jej myśli, jest słodko. A jak staniesz okoniem przeciwko, wtedy włącza się jej schizofreniczny tryb, stajesz się zagrożeniem, winnym wszystkiego. Ja bardzo mało wiem o niej, unikam wszelkich zażyłości. Ale z tego co wiem, to jest często zmienne.
Mnie klima nie przeszkadza wcale. Tu się nie da bez niej. Przeszkadza mi tylko jak wieje na mnie wprost (zresztą ciepłym też). W Polsce zawsze byłam chora, tutaj nie ma związku. I nikt nie odgrzybia tego. Tylko wymienia się filtry czy to w domu, czy w samochodzie. Jak pytałam na początku o odgrzybianie, to jakbym była kosmitą.
Właśnie o taki typ ludzi mi chodzi-najgorsi. Dopóki czegoś chcą to milusie ,kochane,a jak coś nie po ich myśli,wychodzi prawdziwe oblicze. Miałam zresztą kiedyś taką ''przyjaciółkę''. Dobra byłam,dopóki na każde zawołanie a jak raz odmówiłam ,bo nie mogłam,zostałam nazwana 100% egoistką. Dziś nie mamy kontaktu i jest mi z tym bardzo dobrze.
Powiem, że ja chwilami zazdroszczę wszystkim znających ją, że się nacięli na niej, zerwali więzi. Ja nigdy nie miałam więzi z nią, mimo, że od początku wiem przez skórę jaka jest, nigdy nie zrobiła mi nic złego, żeby powiedzieć odwal się. To co robię dla niej, nie kosztuje mnie nic, jest jakby przy okazji, jak nie mogę czegoś tam zrobić, mówię wprost. Nie spotykamy się towarzysko, nie zapraszam jej do siebie, nie wożę do lekarza, trzymam męża i córkę na dystans od niej, zawsze zbyt zajęci swoimi sprawami. I tak trwam, do kolejnego jej problemu, do kolejnej wersji wydarzeń. Czasami dni, czasami miesiące.
Nie rozumiem jej syna. Owszem namieszała mu w życiu. Ale to on ją tu ściągnął, załatwił zieloną kartę. Mieszkają pod jednym dachem. To ciągle jego matka, jaka by nie była. Jakaś podstawowa opieka, transport do lekarza, itp powinny mieć miejsce.
Myślę tak samo - mama, jaka by nie była, to zawsze mama i choćby w podstawowym stopniu zasługuje na pomoc. Przecież ten syn może to wyraźnie zaznaczyć - np., że do lekarza itd.
Każda córka tak myśli i nawet wyrodnej matce pomaga. Synkowie bywają różni, niektórzy matkom tylko składają wizyty lub przesyłają pozdrowienia i to rzadko. Znałam kobietę, wychowała 3ch synów a gdy owdowiała to musiała liczyć na sąsiadów, później opiekunkę bo żaden nie miał czasu ani warunków by matkę zabrać do siebie. Jej fajnym mieszkaniem chętnie zajęli się, bo było sporo warte...
Świat, nasze życie zmienia się, ale czy musi zmieniać się na gorsze? Tak mnie przy niedzieli naszło
Ja tak na szybko się przywitać,bo dzisiaj jedziemy na kilka dni do Buska Zdroju. Nigdy nie byłam,a okazja się nadarzyła ,więc czas ruszać w drogę. Od nas to tylko 2 godziny z porywami do trzech w zależności od natężenia ruchu. Dziś sobota ,więc pewnie będziemy szybciej,no chyba cały czas będzie padać.
Tak czy inaczej kawiarenka otwarta całodobowo. Jak mi się uda zajrzę do Was ,a tymczasem zapraszam jak zawsze
Witam sobotnio Ale super poranek - 19 stopni i mżawka. Jeszcze w tym sezonie, rano nie było tak ciepło. Stałam chwilę na balkonie i oddychałam pełną piersią Herbata wypita. Czas na kawę że spienionym mlekiem. Już robię. Wpadajcie
U mnie dopiero zaczyna się przejaśniać, a już 23 stopnie na zewnątrz. W dzień ma być 35. Ale i tak wyszłam na zewnątrz z poranną kawą. Tak ma być cały tydzień. Na poniedziałek burza zapowiadana. Ale temperatury nie obniży, tylko tropiki zrobi.
Wspaniałego wypoczynku, naładuj baterie Goplano.
Poza tym robocza domowo sobota. Zawsze coś się znajdzie.
Plany na śniadanie muszę zmienić, bo mi rukola zgorzkniała. Sałatki z łososiem nie będzie. Trzeba kupić inną sałatę dzisiaj.
Witam niedzielnie Jak cichutko i cieplutko tutaj. U nas poranny chłodek, ptaki świergolą a ja zaliczyłam wstępne podlewanie by ratować plony, głównie przed nornicami, trochę przed suszą. Czekam na kolejne cukinie, nowe dla mnie,kuliste i smaczne. 1szą pokroiłam cieniutko jak pomidora, wyszło fajne carpaccio bez dodatków by poczuć smak świeżonki. Radzą je faszerować, jak obrodzą to może spróbuję nadziewać mięsem lub serem. Czas planować obiad, bo śniadanie zwykłe, chyba jajcowe będzie. Może zawijaniec jak pizza wg wużetu. Poza tym jest nieźle, słonko wychodzi, forma ok i humory dopisują. Dobrej i smacznej niedzielki życzę
Witam niedzielowo Na kolanach mam miseczkę z twarożkiem a w nim papryka czerwona i ogórek w kostkę. Lubię taki prosty zestaw. W Biedronce kupuję serek o nazwie Poznański. Jest bez zagęszczaczy. Prosty skład jak dawniej homogenizowany a do tego pyszny i niedrogi. Polecam. Za oknem pogodnie, ale chlodno. Niby 17 stopni, ale przez wiatr czuję się większy chłód. Myślałam żeby skosić trawę, ale chyba przedłożę to na jutro. Jak dobrze, że to niedziela i to rano. Przed nami cały dzień. Niech będzie miły!
Nie widziałam u nas tego serka. Następnym razem jak będę w Biedronce ,będę specjalnie wyglądać. Lubię serek homogenizowany naturalny przypominający smakiem ten z PRL-u. Jako dziecko robiłam na słodko,a teraz tylko jak Ty z papryką ,pomidorkiem czy rzodkiewką ,no i szczypiorem o tej porze roku
W mojej "Biedronce" stoi zawsze w takich kartonikach (jak zgrzewka) i nie ma tego dużo - przeważnie dwa lub trzy. Pamiętam, jak poleciłam rodzicom. Nie mogli znaleźć. Twierdzili, że u Nich nie ma> Powiedziałam żeby pokazali zdjęcie komuś z obsługi i okazało się, że jest, ale mała ilość więc trudno zauważyć. Teraz już kupują regularnie
I już niedziela. Dzień ojca dzisiaj, 30 lat jak mojego taty nie ma z nami. Już trochę starsza jestem, niż on gdy odszedł.
Upałów ciąg dalszy, ale poranną kawę wypiłam na zewnątrz. Zaraz śniadanie, nie wiem czy to zjem tutaj, czy zdecyduję się na klimatyzowane wnętrze. Dzisiaj idziemy jeść, takie zaległe uroczystości, moje i męża urodziny, Dzień matki, graduacja córki. No i dzisiejszy polski dzień ojca (amerykański był tydzień temu).
Nadchodzący tydzień to tylko dwa dni pracy, potem wolne. Dobrze, że nie pojedziemy nigdzie, w tym wilgotnym upale ciężko by było. A sięga aż po Nowy Jork. Ja się cieszę na pobyt w domu, coś upiekę, zrobię wędliny z szynkowara. I czas przeleci raz dwa. A przede wszystkim się wyśpię, dziś obudziłam się o 6. Zważywszy, że spać poszłam jak do pracy, to całkiem długi nocny wypoczynek.
Muszę dzisiaj nastawić buraki na barszcz, w końcu. Będzie na środę. Albo na czwartek. Bo ja w głowie to mam miliony pomysłów, nigdy nie wiem na co się zdecydować. Jak przychodzi co do czego, to już ich nie pamiętam i nie mam pojęcia co by tu zrobić. Wracają, gdy już zjem, coś zupełnie innego niż myślałam.
To Tato młodo odszedł. Moja Mama też bardzo młodo,miała ledwo 35 lat. Tak to już w życiu jest ,że nigdy nie ma pewności,że się dożyje sędziwego wieku i to jeszcze w zdrowiu..
Witam I pozdrawiam z Buska Zdrój. Jest super. Pogoda dopisuje, niby gorąco ale powiewa przyjemnie wiatr. Od wczoraj spacerujemy, zwiedzamy, nie mówiąc o atrakcjach na jakie trafiliśmy. W tej chwili jestem już w pokoju, wymęczona, a nawet opalona choć się nie opalałam A to parę fotek
Witam poniedziałkowo Tydzień zaczął się pogodnie, ale nadal chłodno. Plany częściowo już są. Dziś spotkanie i może jak się uda, to skoszę trawę. W tym tygodniu mam przegląd u stomatologa. Trochę się stresuję - oby było wszystko OK. To tak na szybko, bo papiery na biurku mnie "wołają". Dobrego startu w nowy tydzień
Upały się rozkręcają, dziś ma być burza, oby, bo deszcz potrzebny. Miejmy nadzieję, że ziemia jeszcze tak nie wyschła, że zrobi się powódź. W Arizonie rzeki (czy może koryta strumyków) są generalnie suche. Jak spadnie deszcz, to nic nie wsiąka, zagrożenie powodziowe, bo siła wody zabiera wszystko. Widziałam zdjęcia z zeszłego tygodnia, połowa drogi zerwana, a druga pokryta mułem. Normalnie to śmiesznie wygląda, bo wszędzie sucho i piasek, a przy każdym korycie cieku wodnego po deszczu stoi tablica ostrzegająca o powodzi.
Goplana wypoczywaj, ciesz się tym czasem wolnym od codzienności. Będziesz miała co wspominać, a my ci oglądać na bieżąco.
Obiad rodzinny był bardzo fajny. Objedzoni po kokardki, ja wzięłam sobie cebulki (kwiat kaktusa), do podziału na wszystkich i małą porcję zeberek. Zjedliśmy połowę cebulek, resztę zabrałam do domu. Spróbuję podgrzać w airfryer, bo w mikrofali to porażka. W ostateczności zasili kompost. Tak to wygląda. Zdjęcie z biblioteki googli.
Witam :) Fajne, tez bym zjadła trochę takiego kaktusa. Mikrofala może też opiekać, jak każdy piekarnik, grillować. Kiedys piekłam nawet w niej małe serniki. Kupiłam taką bo chwalili /nie ma talerza obrotowego/ i była w dobrej cenie, do podgrzewanie i gotowania warzyw na parze, ale jak poczytałam instrukcję to zaczęłam próbować i wyszło ok.
U nas fajna, letnia pogoda, bez upałów. Niebawem będzie cieplej, nawet gorąco. Szkody są i u nas, blisko alman, plony będą mniejsze albo i zerowe. Domy i drogi też ucierpiały. Mam nadzieję, że Almanka jest cała i zdrowa.
Ja planowałam obiad wg wużetu a poszło jak zwykle, świeżutką szparagówkę dostałam zza płota i ugotowałam. Potem zamieszałam leczo z pieczarkami i różnymi kiełbasami, ciecierzycą, nawet smaczne.
Goplana fotki super, na pierogi mam teraz smak. Może jutro ugotuję bo dzisiaj musimy zapasy pożreć.
Witam wtorkowo U mnie poprawa pogody, co oznacza, że rano było 15 stopni. Teraz 24 i trochę chmur. Ogólnie mówiąc całkiem przyjemnie. Po pracy umówiłam się z przyjaciółką. Będziemy wybierać dla Niej oprawki do okularów. Hm...nie mam nic na obiad. Tradycyjnie najchętniej bym zjadła jakąś sałatę z fetą i innymi warzywami. Jak będzie czas, to zrobię, bo nie wiem jak ten czas mi się dzisiaj porozkłada. Trawy nie kosiłam i wychodzi na to, że dopiero jutro się za nią wezmę o ile znowu coś mi nie wyskoczy Tak to jest z tym planowaniem Dzionek leci bardzo szybko więc wracam do papierów na biurku. Miłego popołudnia
Plany niestety często lubią się krzyżować,ale jak to mówią,co się odwlecze to nie uciecze. Przede mną też koszenie i to sporej wysokości trawy. Nawet bym nie pomyślała,że tak urośnie za te parę dni,tym bardziej,że cały czas gorąc.
Chyba dziś się zabiorę za koszenie, bo jutro i pojutrze może u nas popadać. Ale tak, jak mówisz - "plany lubią się krzyżować" Zobaczymy co dziś zdziałam.
Smosiu moja mikrofala nie opieka. W Polsce mieliśmy taką z funkcją. Cebulki podgrzaliśmy w airfryer, nie zwróciło im to życia.
Ulewa przeszła wczoraj, jeszcze szybciej wyschła. Kolejna tura ma być od jutra. Oby, bo woda potrzebna. Ja mam wolne od jutra. Na piątek wizyta u nowej polskiej koleżanki, w czwartek może lunch z kolejną nową (o ile będzie jej pasowało, choć sugerowała czwartek lub piątek, więc może). Najprościej byłoby zebrać do kupy obie. Ale piątkowa zaprosiła mnie do siebie do domu, ja ją ledwie pamiętam, poznałyśmy się na świeceniu koszyczków, rozmawiałyśmy kilkanaście minut, głupio zwalić jej cały zastęp polskich bab. Czwartkowa z kolei jest podobnej klasy znajomą innej, spotkały się na zakupach, też tylko krótka rozmowa. A poza tym pobranie krwi jutro rano - załapię się rzutem na taśmę na ważność skierowania, tylko do 28 (miesiąc od wizyty u lekarza). Załatwienie nowego nie problem, ale potrwa chwilę. A tak będę miała z głowy. No i dentysta w czwartek rano. Odczyszcza mi się zęby, dziur może nie będzie, nie wiem czy będą coś robić, bo to oznaczałoby zmiany w aparacie. Mnie nic nie boli. Zobaczymy co i jak.
Oooo, to obie będziemy miały w czwartek wizytę u stomatologa. Je też kontrolnie. Oby nic nie było
Ciekawa jestem Twojej refleksji, po spotkaniu z nowymi koleżankami, czy przypadną Ci do "gustu", czy może mocno odmienne "mentalnie"...? Różnie to bywa. Tak, czy siak - niech będzie miło
Śpieszę z powitaniem ,bo przez ostatnie 2 dni nie miałam jak się odezwać. Otóż jestem już w domu. Te kilka dni były tak intensywne,że czuję zmęczenie ,ale takie pozytywne Jeśli ktoś nie był w Busku to polecam pojechać.
Dziś powrót do rzeczywistości. Pora brać się za pracę. Trawnik wymaga skoszenia i to w trybie pilnym. Poza tym powrót do kuchni. Miło było dla odmiany zjeść sobie obiad który był ugotowany przez kogoś innego. Dziś jednak trzeba samemu zrobić. Będzie zupa koperkowa i ryż z truskawkami. Na ten upał nie wyobrażam sobie nic innego.Dzisiaj u nas ma być 30 stopni. W tej chwili już 21
Witam środowo Zawsze, jak wchodzę w kawiarenkowy wątek, to w oczy rzucają się te truskawki od Goplany. Wtedy uświadamiam sobie, że sezon w pełni a ja jadłam je góra 3 razy. Jakoś średnio mi smakowały. Tylko raz były super - takie małe, niepozorne. Jak trafię na nie w tym samym miejscu, to kupię z pewnością.
Dziś wskoczyłam pierwszy raz w sukienkę. Co prawda długa, ale zawsze sukienka Myślę, że w kolorach Ekkore - szafirowo-ruda Niestety nie było mi zbyt ciepło gdy "maszerowałam" - pokryłam się gęsią skórką Ot, zachciało mi się kobiecej odmiany
Wczorajszy dzionek przeleciał tak, że nawet nie było czasu żeby sobie zrobić upragniona sałatkę. Skończyło się na jajecznicy ze szczypiorem i pomidorem. Dziś mam nadzieję skosić trawnik. Jak będzie obadamy
Ze spotkań zdam relację, miejmy nadzieję, że dopasują się do naszego towarzystwa. Jest nas mało, cieszymy się na każdą polską osobą. Jesteśmy jak rodzina, choć w komplecie widzimy się rzadko, to pocztą pantoflową wiemy co u każdej. I zawsze Jesteśmy gotowe do pomocy każdej.
Siedzę w oczekiwaniu na utoczenie krwi, wykorzystuję czas. Taki początek domowych wakacji. Ogarnę trochę dom, może pranie. I coś upiekę. Chyba, że len nie pozwoli. To jutro albo pojutrze. Albo wcale.
Nasza ma spowolnienie w odrastaniu, także koszenie się odwlecze. Nie podlewam, bo i tak głównie chwast. Jeszcze kilka lat temu mieliśmy od frontu, z rolki, ale jak kladli światłowód, naniesli chwastu, także szkoda lać wody. Jak spadnie deszcz, wszystko odżyje. A to już pojutrze.
Takie śniadanie sobie zafundowałam. Odgrzane, a w zasadzie zapieczone gifry z mozzarella. Na to sałata, Łosoś, pomidor, cebula, kapary i pieprz poza kadrem. Częstujcie się, akurat na lunch u Was.
Dobry wieczorek albo podwieczorek, zależy o której idziecie spać. Ja padam jak dzidziuś i nawet nie pamiętam snów. Nic nie ugotowałam, poza makaronem dla eMa, ziemniaków dla mnie /pure torebkowe/ bo pucuję okna, piorę zasłony, firany i narzuty. Upał dzisiaj dopadł za wcześnie i nie dałam rady, zostały dodatkowe 2wa okna na jutro więc pucowanie będzie wydłużone. Mokre pranie rozwieszam na poręczy, suszarkach składanych i nawilżam pokoje. Nie narzekam, fajnie rosną nowe cukinki, ogórki za chwilkę będą do kiszenia i może pomidory dojrzeją wcześniej. Jestem umęczona, ale zadowolona bo odwalam roboty zaległe. W planach badania moje, eM też chce zaliczyć profilaktykę 40+ i sprawdzić co u niego w sercu i brzuszku gra. Idę podlewać, koty kojcowe do domu zabrać i do wyrka bo już oczyska kleją się, jutro znów pobudka o świcie. Spokojnej nocy
Podziwiam za kondycję. ja w upały ledwo zipię i z oknami męczyłabym się przez tydzień,dlatego odkładam to na chłodniejsze dni. Co do prania to też rozwieszam na poręczy,ale pościele W pogodę to tylko na dworze, bo chwila moment i suche. Na szczęście u nas zewnętrzne rolety robią za izolację i w domu nie ma gorąca ,zwłaszcza na dole.
Uff jak gorąco. Jedyne co się chce to leżeć w wodzie popijając zimne napoje
Nie ma jednak tak dobrze. Czas zakasać rękawy i brać się do roboty. Trawa aż się prosi ,by ją wykosić i już nie ma zmiłuj. Na szczęście córka to zrobi za mnie. Na obiad dziś schabowe z ziemniakami z wody i mizeria. Dawno nie było i tak jakoś smak naszedł
Wielkimi krokami zbliża się lipiec. Konkretnie za 3 dni. Kolejka wypada na Alman,ale.. no właśnie,cichutko coś i nie wiem czy... Dlatego następna w kolejce jest Smakosia. Co Ty na to? Pisałaś ,że będziesz miała urlop i wyjazd,ale wystarczy ,że otworzysz,a już będzie dobrze Dobrze?
A teraz pora na śniadanie. Zapraszam na twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem,do tego po kromeczce razowca ,no i oczywiście kawa
Witajcie Kochane Dziewczyny! Wiem, pamiętam, że moja kolej w lipcu i oczywiście otworzę kawiarenkę, wszak zawsze byłam obowiązkowa i zdyscyplinowana. Powoli też wyłażę z dołka.... Może jakoś dam radę gościć Was w kawiarence w ten wakacyjny czas. Trzeba brać na klatę co przynosi życie, bo lepiej to już chyba nie będzie, bo dobrze to już było. Trzymajcie się zdrowo.
Witam czwartkowo Ale pogoda! dziś jest bardzo ciepło. Rano miałam 19 stopni. Uuuuu, jak komfortowo się szło Pierwszy raz w krótkim rękawku bez "gęsiej skórki". Spacer niestety nie był komfortowy, bo naciągnęłam sobie coś w lewej stopie i mam nogę trochę spuchniętą po zewnętrznej stronie kostki (której już nie widać) i tylna część nad piętą. Tak już jest od 4 dni i Altacet nie daje rady pomóc. Hm...powinnam smarować czymś przeciwzapalnym? Nie da się nie chodzić, bo ciągle coś... Macie może jakieś doświadczenie i możecie mi doradzić? Chodzić muszę.
Uf! Wczoraj udało mi się skosić trawę. Super, bo dziś już by nie było szans - stomatolog czeka po pracy a po 17-ej chyba będzie padać. Zakupy przekładam na jutro, bo wrócę do domu wieczorem. Niesamowite jak szybko ten dzień ucieka.
Ale fajnie Alman, że wyłazisz z dołka. Czekamy na Twoje poranne ciasta. Te wirtualne najlepsze, nigdy się nie kończą, można jeść bez ograniczeń i nie tuczą.
Smakosiu jak spuchnięte, ja bym radziła mimo wszystko do lekarza. Szczególnie jak spuchnięte Czasami mała pierdółka gorsza od złamania, lepiej wiedzieć niż sobie zaszkodzić. Z doraźnych rzeczy, smaruj kremem na opuchnięcia i owiń bandazem elastycznym, dosyć ciasno, ale nie za ciasno, żeby krew krążyła.
Dzień mi przeleciał ot tak. Buraki na barszcz zapleśniały, za wilgotno na ferment. Został mi wywar warzywny, będzie dzisiaj zupa krem z cebuli i sera, szkoda mi go wylac.
Zobaczcie jakie dwie niespodzianki wczoraj znalazłam. Dwa persimony. Pierwsze od posadzenia drzewka. Od razu podlałam, zapsikalam czymś na ekosystem, mam gdzieś organic, chcę mieć owoce. Wróciłam mokra jak szczur, a to było po 8 rano. W dzień było 36 stopni w cieniu, przez połowę dnia przez okno nie wyglądało, raczej na chłodniejszy pochmurny dzień. Zapowiadana burza chyba rozejdzie się po kościach. Zobaczymy.
Dziewczyny, jesteście niezawodne. Dziękuję za porady. Wiem, że lekarz, to zawsze najlepsze rozwiązanie. Gorsza sprawa, że dostać się do niego, to już insza inszość. Jeszcze poczekam przez weekend. Liczę, że przyszło niespodziewane, bez jakiegoś urazu więc może samo minie z małą pomocą. Właśnie wróciłam do domu i nie było szans na odpoczynek, ale teraz noga już ułożona wygodnie i posmarowaną Altacetem. Muszę poszukać bandaża. Tylko czy ja go mam...? Kapusty natomiast nie mam na 100%, ale jutro mogę kupić. Jeszcze raz bardzo dziękuję.
U stomatologa poszło szybko, ale niestety miejsce wskazane przeze mnie może wymagać wymiany plomby. Umówiłam się na 14 sierpnia, bo jest spora kolejka oczekujących. Ponoć nie ma potrzeby się spieszyć. No to poczekam.
U mnie burza i deszcz. Podlewa rośliny całkiem mocno. Dobrej nocy
Jak tam noga Smakosiu? Altacet pomógł? Oby Ci przeszło jak najprędzej. A z tą kapustą dobry pomysł. Pamiętam,że babcia tak robiła. Owijała liśćmi swoje kolana,potem bandażowała i szła spać. Pomagało,a miała zaawansowany reumatyzm i w dodatku osteoporozę. Daj znać czy widać kostkę
Piątek, piąteczek, piąteluniek Melduję się popołudniowo, bo dziś nie miałam rano czasu. Melduję, że po nocy z bandażem rano już kostkę było widać. Niestety teraz znowu spuchnięta, ale już mniej i też mniej boli. Miałam jechać jutro do rodziców, ale przełożyliśmy to ma poniedziałek a weekend będzie na regenerację. Właśnie przeszła burza...a nie, jeszcze nie przeszła, ciągle grzmi. Deszcz spokojnie pada. Na ulicy mniejszy ruch i zrobiło się całkiem przyjemnie. Zaparzyłam kawę i cieszę się chwilą. Ktoś się przysiądzie?
Spotkanie było fajne, jesteśmy już stałymi bywalczyniani tej restauracji, lubianymi przez obsługę. Byliśmy do końca, pośmiałyśmy się z dziewczynani, że jak potrzebują do domu, to mają nas wyrzucić i już. Obsługa poszła, a my jeszcze gadałyśmy na dworze (ale wyszłyśmy same wcześniej, bez wyganiania). Nowa koleżanka z gatunku cicha woda. Bardzo spokojna, cicha, ale pociągająca za sznurki. To pierwsze wrażenie, zobaczymy w którą stronę. Bo bycie cichym nie musi być złe. Moje dzwonki alarmowe się nie rozdzwoniły.
Zaraz wychodzę do drugiej, tym razem do domu jedziemy.
Jak wrócę, to dzień szybko mi się skończy, bo to pewnie koło 3 po południu będzie.
Upałów ciąg dalszy, wczorajszy deszcz się rozmyślił. Następny w niedzielę, zobaczymy co będzie.
Witam sobotnio Poranek takiego dnia, to jedna z piękniejszych chwil weekendowych. Nie dość, że jeszcze czeka niedziela, to na dodatek dzień dopiero startuje Za oknem słoneczny poranek, obok kawa z mlekiem, przez uchylone okno wpada fajne, świeże powietrze. Noga wysoko uniesioną i widać kostki - jest poprawa Do szukałam się informacji analizując budowę anatomiczną i objawy, że mam nadwyrężone ścięgno Achillesa. Radzą usztywnić bandażem elastycznym, nie chodzić, położyć wyżej a jak mocno spuchnięte, to okładać lodem. Tak więc dwa dni weekendowe spędzę na kanapie. Oby tyle wystarczyło, żeby poczuć znaczną poprawę. Muszę mniej chodzić żeby zregenerować. Oj, to już dla mnie "kara", ale jak trzeba, to trzeba, bo urlop zaraz i muszę to zregenerować. Dzwon w kościele wybił ósmą godzinę. Lubię, kiedy go słychać . Jakoś tak zawsze odświętnie się robi Nie odczuwam wtedy atmosfery miasta, jest w tym coś "przytulnego". Zaraz zaparzę herbatę z cytryną. Też pijecie taką, czy wolicie czarną? Ja bez cytryny nie lubię, zwyczajnie mi nie wchodzi. Jedynie jak byłam w Turcji, to ten ich sposób parzenia pozwalał na wypicie. A może to była zwyczajnie magia miejsca...? Mam wrażenie, że dzięki temu, że dodaję cytrynę, to nie mam kamienia na zębach a piję bardzo dużo herbaty. A jak to jest u Was? Czas pomyśleć o śniadaniu. U mnie tradycyjnie szakszuka. Dobrego dnia
U mnie herbata, to musi być zawsze gorąca, nawet w upalny dzień. To mi najlepiej gasi pragnienie. W ogóle nie pijam napojów. Z zimnych, to jedynie woda i wino
Ja nie jestem herbaciana, piję bardzo mało. Ale jak już to musi być gorąca. I bez cytryny. Żadne ice tea. Z cytryną to woda z miętą. Mąż bardzo lubi herbatę z cytryną, zawsze wciska sok z połówki.
Ja mam dużo kamienia. Teraz czyściła mi godzinę piętnaście (ale też wolna była), po 3 miesiącach i w międzyczasie usuwali przód jeszcze. Teraz wynika to z wydzieliny alergicznej i noszenia aparatu. Wcześniej ślina wypłukała, teraz mam kałuże w ramkach aparatu, to i więcej mułu się osadza- mówiąc obrazowo.
Wczorajsze polskie spotkanie było super. Nowa Polka jest taka nasza, klapotalysmy ponad 4 godziny. Poszłyśmy z jedzeniem, wyszłyśmy z jedzeniem, tylko innym. Zrobiła kołaczki, ale nie na żółtkach tylko na serze philadelphia. Jakie dobre, przepis zapisany, muszę zrobić koniecznie. A na śniadanie mam darowaną sałatkę. A dzisiaj jedziemy na farmę na borówki.
Niby wolne a na nic nie mam czasu. I jutro już niedziela.
Tak to jest z tym wolnym - zawsze najszybciej ucieka i brakuje czasu "na wszystko" Super, że się dopasowałaś z kobitkami. Pewnie szybko powtórzycie spotkanie. A może warto skrzyknąć wszystkich z mężami itp. na jakieś wspólne ognisko czy inne biesiadowanie na polanie?
Witam niedzielowo Ooo, pierwsza jestem! To i dobrze, bo chciałam Wam przynieść kawę i pierniczki toruńskie na dobry początek dnia. Czestujcie się.
Dziś jest najcieplejszy poranek w tym roku czyli 22 stopnie. Ale przyjemnie Wiem, że nie wszyscy się cieszą, bo nie mogą wychłodzić mieszkania, ale ja mam komfortowo. Taki plus mieszkania przy parku a jednocześnie rekompensata za to, że mam wewnątrz ciemno. Chyba zaraz będzie padać. Idą deszczowe chmury. Dziś, kiedy otworzyłam po piątej okno wkurzyłam się, bo piętro wyżej wynajmują różni faceci mieszkanie (Polacy i Ukraińcy).. jako, że ciepło za oknem, to imprezowali na balkonie. Wcale nie głośno, ale o tej godzinie, to słychać tak, jakby siedzieli 2 moim pokoju. Na dodatek musiałam słuchać ukraińskich piosenek. Jak to jest, że młodzi, fizycznie sprawni faceci są w Polsce a u nas myśli się o tym, aby polscy żołnierze czy rezerwiści jechali na Ukrainę. Sorry, że polotykuję, ale nie zgadzam się na taką politykę.
No i już pada. Tak ma być przez dwie godziny a potem temperatura zacznie rosnąć. Nic to, bo ja nadal siedzę w domu, ale ścięgno ma się już lepiej. W poniedziałek wieczorem będzie największy "egzamin", bo po całym dniu, to się okaże co i jak. Dziś na obiad planuje bób. Tak więc pichcenia nie będzie. U Was pewnie niedzielne obiady i jak zwykle same pyszności Pochwal się się.
Ostatni dzień czerwca więc chcę podziękować naszej Gospodyni za kolorową, nowalijkową i pełną serdeczności Kawiarenkę. Ciepłe uściski i ..."dzwoneczki"
Cześć Smakosiu , u nas w tej chwili już 28 stopni,max ma być 34 i zapowiedź burzy. Wcale bym się nie zdziwiła,bo nie ma czym oddychać. Wcale się nie dziwię,że się wkurzyłaś. Pobudka o 5 rano w taki sposób z pewnością do przyjemnych nie należy ,no i podzielam politycznie Twoje zdanie, jak najbardziej. Cieszę się ,że z nogą lepiej. Jakbyś tak dłużej ją oszczędziła wyszło by jej na zdrowie,ale jak się nie da ,to może do pracy podjechać autobusem? Jeśli to możliwe. Obiadek fajny. Mnie też by starczył ''boberek'',ale rosół niestety musi być,bo mężowski by mi nie darował Uwielbia tą zupę i tradycyjnie w niedzielę po prostu być musi. A na drugie będzie kalafior i mięso z rosołu. To i tak sporo jak na taki upał. ja najchętniej to bym zupę owocową z makaronem zjadła ...
Ja także dziękuję Ci za regularne odwiedziny ,było mi bardzo miło ,a dzwoneczki piękne
Dziś ostatni dzień czerwca. Goplana dzięki za ciepły, nie tylko na zewnątrz, taki przytulny miesiąc. Miło było się gościć. U mnie upały z szansą na deszcz, jeszcze jest. Oby się nie rozmyło jak poprzednio.
Byłyśmy na jagodach, to jest borowkach. W jakieś 40 minut każda z nas zebrała po galonie. Zrobiłam sernik gotowany, trzy, a nawet czterowarstwowy. Ciasto, masa serowa, masa serowa z borowkami i same borówki (galaretka) na górę. Jeszcze nie krojone. Jako, że mam arbuza i borówki, to będą dominować w posiłkach. Dzisiaj na lunch arbuz, a na obiad ciasto. Jutro będzie jakaś zamiana w kolejności posiłków. A na śniadanie zrobię sobie sałatkę z burrata, awokado, brzoskwinia i borowkami.
Resztę borówek zamrożę, ale może za tydzień lody zrobię.
W czwartek święto, ja najprawdopodobniej w pracy. Moi jakoś nie celebruja świąt, zawsze mają dyżury. A jako, że nigdzie nie pojechaliśmy, to wolnego niet. Chyba, bo nic nie mówili.
Tak ,dziś ostatnia niedziela,dzisiaj się rozstaniemy,dzisiaj się rozejdziemy...aż do jutra ale już w lipcu ,w kawiarence Alman
Ja także dziękuję Ci Ekkore za wspaniałe 30 dni,że zawsze znalazlaś czas by wpaść do kawiarenki i zawsze coś fajnego napisać i poczęstować swoimi dobrociami. Jeszcze raz dzięki
To tak na zakończenie. Wspomniany sernik gotowany. Musiałam rozkroić i oczywiście spróbować, bo inaczej język by mi uciekł. Po wielkim talerzu sałatki. Na długo mi starczy.
Smakowity koniec czerwcowej kawiarenki. Wygląda nadzwyczaj smakowicie. ja miałam okazję jeść kilkakrotnie sernik gotowany ,natomiast sama nie odważyłam się zrobić z obawy,że mi się zważy ser. Dlatego jak jak nadarza się impreza typu urodziny ,czy święta ,Bratowej Mama zawsze robi i za każdym razem pychota.
Witajcie w Czerwcowej Kawiarence
Jako ,że dziś Dzień Dziecka niech będzie wesoło ,zabawnie,kolorowo,truskawkowo,malinowo a w sercu kwitnie dziecięca radość Wchodźcie,rozmawiajcie,częstujcie się ciastem z truskawkami ,pyszną kawą i herbatą
Jednym słowem, zapraszam do kawiarenki ,a na zachętę oczywiście truskawki
Goplano, jaki radosny start! Tyle dobroci, kolorów i ciepłych słów - po prostu pięknie!
Przyjmij na dobry początek
Witajcie czerwcowo i sobotnio
Nie wiem jak Wy się czujecie, ale ja w duszy ciągle jestem dzieckiem Pewnie to zasługa moich rodziców - zawsze celebrujemy wszystkie święta - Dzień Matki, Ojca czy Dziecka. Nic wielkiego, bo to zazwyczaj ciacho lub lody, jakiś obiad, ale bywa też wzruszająco...
Sobotni poranek przywitał mnie słońcem. Chmur nie brakuje więc będzie pogoda w kratkę. Póki co kawa. Jak ja uwielbiam jej zapach. Otworzyłam okno. Fajna cisza. Jakoś dziwnie mało samochodów jeździ. Jak jest taka atmosfera, to automatycznie zaczynam myśleć o urlopie
Wczoraj zrobiłam zakupy i dziś już mam luzik.
Muszę iść na ten swój ogródek trochę go ogarnąć, bo wczoraj nie było kiedy.
Ale mieliśmy ulewę wieczorem. Już dawno nie było tak rzęsistego deszczu. Grzmotów też nie brakowało.
Dużo słońca dla wszystkich i radosnego świętowania!
U mnie jest tak samo. Każde z tych świąt się u nas obchodzi. Na Dzień Matki dostałam fartuszek kuchenny ''idealna mama'' oraz bukiet tulipanów
A dzieci choć już duże ,to jednak zawsze dzieci i z tej okazji przeważnie robimy sobie wypad na lody ,a jak chłodniej (tak jak dziś) to do knajpki na obiad albo pizzę. No i oczywiście upominki muszą być. Zwykle coś z odzieży
Dziś z racji tego ,że córka kontuzjowana świętujemy w domu. Będzie pizza i biszkopt z truskawkami
Co do pogody ,to wczoraj troszkę pogrzmiało,leciutko popadało,a dziś od rana chłodno,chmurzasto i tylko patrzeć aż się rozpada. Jednak w sercu świeci słońce
Wszystkiego najlepszego drogie dzieci w każdym wieku.
Goplana dzięki za nowe otwarcie, miło będzie się gościć z duszą dziecka. I pojeść truskawek. I wiele innych fajnych rzeczy.
Wczoraj zerwałam większość brzoskwin, dzisiaj albo jutro czeka mnie wykrawanie robaków i pestek. Myślę upiec ciasto z galaretką brzoskwiniowa, sernik gotowany.
Generalnie powinny poleżeć. Ale w tygodniu nie mam czasu, a za tydzień impreza córki, trzeba będzie się na tym skoncentrować. Bo mi nie pomoże. Mąż też za bardzo nie. Znaczy by pomógł, tylko ja nie mam cierpliwości tłumaczyć, potrzebuje szczegółowych instrukcji. Prędzej zrobię sama.
Dzisiaj jedziemy na zakupy spożywcze do nowego marketu.
Mamy zniżkę, coś tam kupimy, zabieramy córkę.
Nie spędziliśmy z nią tyle czasu co teraz, odkąd się wyprowadziła. Widzimy się codziennie. Ktoś musi ją obsługiwać w minimalnym zakresie.
Ale i tak super daje radę. Prawa ręka, prawa noga i w dużym zakresie samoobsługowa.
Witaj Ekkore. Widzę ,że Twoja Córka ,tak jak i moja ,mimo kontuzji rwie się by tylko nie leżeć ani nie siedzieć. Właśnie sprząta w łazience, choć mówiłam ,że ja to zrobię. Straszne sińce jej powychodziły i ma obrzęki na obu stopach. Nie powiem powoli maleją ,ale dalej nie wygląda to dobrze.
Moja mieszka sama, więc siłą rzeczy musi.
Tu nie ma czegoś takiego jak chorobowe, połamancy, którzy mogą chodzić, jeździć pracują.
Dobrze, że praca daje transport, przywożą i odwożą ją, inaczej musielibyśmy się zorganizować jakoś. Albo zdejmowalaby orteze z nogi. Automatyczna skrzynia biegów pozwala na prowadzenie jedną ręką. Ale to nadwyrężanie jest ryzykowne.
Marta ma spuchniętą dłoń, ale moi chirurdzy powiedzieli, że to normalne, spokojnie może czekać do wizyty we wtorek.
Dla nas lepiej, bo kosztowałoby dużo, gdybyśmy musieli iść w ubiegłym tygodniu.
Od dzisiaj ma ubezpieczenie.
Nie do wiary, że trzeba chodzić do pracy że złamaną ręką czy nogą.
A czasami narzekamy na naszą służbę zdrowia...
To nie służba zdrowia.
Nie ma czegoś takiego jak zwolnienie lekarskie, nie ma urlopów wypoczynkowych, macierzyńskich gwarantowanych, płatnych, choć sporo jest rzeczy zwyczajowych czy w dobrym tonie, wszystko zależy od umowy z pracodawcą.
Niemniej zawsze możesz wziąć bezpłatne- czego raczej nikt nie robi, bo rachunki się same nie zapłacą. Chyba, że już nie ma wyjścia.
Moja córka ma przydział urlopu i chorobowego płatnego progresywnie, za każdy przepracowany miesiąc może wziąć tyle i tyle dni.
Tyle, że ona nie ma miesiąca pracy...
W tej ortezie ona chodzi całkiem normalnie, nawet bez utykania.
A dzisiaj na zakupach jeździła sobie skuterkami zakupowymi, w dużych marketach są takie.
To jednak mimo wszystko u nas pod tym względem jest lepiej.
Też tak myślę Ogólnie mówiąc - potwierdza się przysłowie " wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma"
Oj tak, zawsze to sobie powtarzamy i siedzimy w PL
O,to, to ,dokładnie
Hej, heej
Pyszny czerwiec i znowu dzień świąteczny.
Ja muszę gnać do pracy, kończymy zabezpieczanie grządek przed Lu i stawiamy indiański namiot pod ogórki kupne. Jest wesoło ale plecy już mi trzeszczą a ręce opadły już daaawno.
Smaczna ta nowa Kawiarenka, posiedzę chwilkę i podjem ile oczy pochłoną
Fajnego czerwca, na słodko lub słono, byle zdrowego i spokojnego
Witaj Smosiu
Mam nadzieję,że będziesz wpadać częściej. Oby tylko ten światłowód zrobili do porządku. Jednakże jak się da ,zawsze wpadaj i pisz co u Ciebie,a i oszczędzaj trochę plecy i ręce,nic ważniejszego od zdrowia
Witam niedzielnie
Pogoda nam się wyraźnie popsuła,ale nawet lepiej ,bo był taki zaduch ,że ledwo można było oddychać. Karetki u nas co rusz kursowały,a wszystko jeszcze przed nami. Chyba ,że lato będzie deszczowe.
Witam niedzielowo
Ale miałam snów. Wyszły z mojej głowy jakieś lęki, niepokoje... Tak czy siak, wyspałam się.
Teraz tradycyjnie kawa ze spienionym mlekiem a w zasadzie, to już się powoli kończy i w planach herbata z cytryną.
No tak! Znowu zapomniałam! Kupiłam sobie miód fasolowy z zamysłem, że wieczorem przygotuję sobie w szklance i wypiję rano, na czczo. Trzeci dzień z rzędu zapominam o tym. Hm...muszę sobie wymyślić jakaś przypominajkę
Znacie miód fasolowy? To taki polski miód manuka. Niedawno o tym poczytałam i postanowiłam koniecznie kupić. W smaku jest mniej słodki, ma delikatną nutę kwaśności i jest bardziej łagodny. Zwyczajnie przepyszny Ze wszystkich miodów najsłabiej alergizuje jeśli ktoś jest uczulony na miód. Polecam poczytać o tym pszczelim złocie jeśli ktoś nie zna - super właściwości.
Woda się gotuje, to biegnę parzyć herbatę. Komu, komu?
Dobrego dnia
A ja chętnie się napiję. O miodzie manuka słyszałam,nie wiedziałam tylko,że to fasolowy
Ten miód fasolowy, to odpowiednik słynnego miodu manuka, który jak wiadomo nie pochodzi z Polski.
Jak znajdę to kupię ten fasolowy miód, nie mam chyba uczulenia na miody /sporo go zjadamy, kupujemy lub dostajemy prosto z pasiek/.
Poza tym my oboje z rodzin pszczelarskich więc mamy go już w genach
Moim naj jest wrzosowy, podarowała mi taki znajoma, od swoich znajomych pszczelarzy kupiła. Nie ma go zbyt wiele więc jest drogi i cena, z niezbyt wiarygodnego źródła, odstrasza, ale kiedyś sobie zamówię i znowu będę delektować się jego smakiem
Dobra niedzielka
Pochmurna, chwilkami deszczowa i to nas cieszy. Mieszczuchy pewnie narzekają, my małorolni oddychamy z ulgą, rolnicy to już z radości skaczą do sufitu.
Potrzeba tej wody, bardzo bo ile można podlewać, 2gą wielką konewkę dokupiłam i krążyłam między krzaczkami, stąd plecy obolałe i ręce do kolan wyciągnięte.
Jak DD minął?, my wieczne dzieciaki pizzę dostaliśmy, sama piekłam na suszonych drożdżach i chyba 1szy raz je właściwie potraktowałam /posypałam cukrem i zalałam letnią wodą/ bo ciasto wyszło pyyyszne.
Kiedyś wsypywałam suszone, jak te instant, do mąki, ale wychodziła plaskata plastelina, wczoraj już rosły fajnie i smacznie.
Chyba już takie będę kupować, fajne są, nie spleśnieją i smakują lepiej od innych.
A teraz do kuchni, karczek na mnie czeka, może znów wg Marioli bo jest teraz u nas naj, naj.
Smacznej i wesołej niedzieli życzę nam Wszystkim, pa
U mnie dzisiaj też karkówka ,z tym,że jako rolady śląskie. Do tego młode ziemniaczki i mizeria. Oczywiście rosół jako pierwsze danie
Hej hej w niedzielę.
Dzień wczorajszy przeleciał na kursowaniu wte i wefte, przez wożenie córki, ale dobrze, że tak blisko mieszka.
Obiad był u nas.
Niedziela przejdzie też szybko, nie wiadomo kiedy.
Ja lubię miody.
Moje dwa ulubione to czarna szałwia oraz sumac, to z nowych smaków.
A z polskich to chyba spadziowy, prawie czarny.
I biały, kremowy to chyba rzepakowy był. Tyle, że to niezbyt zdrowe, patrząc na rundup i wszystkie modyfikacje genetyczne.
U nas w stanie jest jeszcze miód w kolorze fioletowym. To rzadkość wielka, cenę ma zawrotną i wyprzedaje się na pniu, gdy tylko jest sezon. Nigdy nie jadłam, tylko czytałam, widziałam cenę i napisy w miejscach, gdzie jest sprzedawany sold out.
Nie pamiętam nazwy rośliny teraz.
Manuka nie wywarła na mnie żadnego wrażenia. Nie warta swojej ceny, jeżeli idzie o smak. A zdrowotność, nigdy nie zjem tyle miodu, żeby mogło mieć jakiś wpływ na zdrowie.
Witam po niedzieli
Wczoraj nieźle polało, dziś chłodniej ,jak dla mnie wymarzona pogoda. Jednak jak komuś zimno zapraszam na gorącą herbatę z dodatkiem miodu. A jak ciepło na lemoniadę Co kto sobie życzy ,no i oczywiście kawa jak na kawiarenkę przystało
Już po śniadaniu? Co tam dobrego jadłyście? U mnie dziś chleb ze smalcem i ogórkiem małosolnym. Przepis od Alman. W sobotę nastawiłam a dziś miodzio w ustach. Chrupiące ,po prostu idealne. A przy okazji ,pozdrawiam i jeśli możesz to napisz parę słów nasza weteranko
U mnie śniadanie zwykle przed 12tą, 'za jednym zasiadem z obiadem
Wczoraj były tosty: 1'maślane z żurawiną podkarpacką /z Białki/ i 2' czosnkowe grillowe /w lidlu kupuję/ z musztardą i boczkiem.
Miała być smażenica na jogurcie tureckim /aldikowym/, z kaszką, ale wyszła mi dopiero na kolację
Poważnie?? Tak późno jadasz śniadanie? U mnie o tej godzinie to już prawie obiad gotowy hihi. Ale niektórzy tak mają ,że w ogóle nie jedzą śniadań,a ponoć to najważniejszy posiłek dnia.
Jak zwykle weekend był za krótki.
Czeka mnie pracowity tydzień, trzeba wszystko na imprezę przygotować.
Mam nadzieję, że się wyrobię. Bo od środy do piątku przeprowadzam się do pracy.
U mnie deszczowo i gorąco, lekkie tropiki się zrobiły.
Wczoraj zebrałam wszystkie brzoskwinie. Tyle z całego drzewa. Plus to co zjedliśmy na bieżąco, samo spadło, zgniło oraz zwierzyniec nieproszony zjadł.
Został mi ten koszyk na chleb, takich co muszą jeszcze dojrzeć. A z tego większego koszyka wyszło mi kilogram brzoskwin, dodałam żurawinę, mam 6 słoiczków po 120 g.
Za rok muszę koniecznie czymś popryskac, ani jednej brzoskwini bez robaka.
Ładne brzoskwinki. My kiedyś mieliśmy morelę ,ale nam uschła. Podobny los spotkał czereśnię. W zeszłym roku piorun uderzył i połowa poleciała,zresztą rodziła co 2 lata.
Dobry wtoreczek
bo wilgotny i spokojny. Wreszcie obsadziłam moje poletka i wypchnęłam sadzonki z garażu.
Mam:
w skrzyniach ponad 20cia pomidorów, w 11tu odmianach'
6 pomidorów z marketu i 5 moich cukinek, nowa odmiana więc nie wiem co mi z nich wyrośnie, upchniete na grządce podwyższonej;
oraz 10 moich ulubionych cukinii, znanych i od lat powtarzanych, w tym 2ie przy nowych podporach - stelaż mamy z 8miu prętów, 5 zajęły ogórki kupione a reszta eksperymentalnie dla cukinii
Zbieram tylko szczypior z ozimej czerwonej cebuli, koperek samosiejek i dzikie poziomki /aromat i smak rewelacyjny, ślimaki też go doceniły /.
Niebawem czosnek ozimy zacznę podbierać bo taki lubię najbardziej, gdy nawet ząbków nie ma tylko małą główkę.
Na małosolne to jeszcze poczekamy,ogórki nawet nie mają kwiatów, ale niebawem chyba ruszą, tak jak moje cukinie i pomidory sklepowe.
Teraz czas na ładowanie prania, suche już zdjęłam, przygotowanie obiadu, może roladki jak u Goplany?
Goplana Z czym ten karczek rolowałaś??
Mam pieczarki, boczek i korniszony. Może coś z tego zawinę.
Udanego, smacznego dnia
Cześć Smosia :) U mnie klasyka -boczek,kiełbasa,ogórek kiszony i cebula. Oczywiście zanim zrolowałam zawartość każdy rozbity kotlet nasmarowałam musztardą. Nie dość ,że to daje super smak ,to sprawia ,że mięso jest kruchutkie i szybciej się robi
Już wtorek.
Listy zakupów rozpisane, ciągle dopisuję nowe rzeczy.
Nie mam za wiele czasu na przygotowania, przez pracę. Ale co zrobić, trzeba dostosować się do rzeczywistości.
Śniło mi się, że mieliśmy milion na koncie, pojawił się. Ja go wypłaciłam i nosiłam w torebce, w kopercie (strasznie płaski był, taki nierealny). Chciałam pokazać mężowi i zanieść gdzieś na lokatę.
No i gdzieś ta kopertę zapodziałam, jak klucze, w torebce. Zaczęłam przeszukiwać kieszonki i zadzwonił budzik. Nie wiem czy znalazłam. Zważywszy, że był z nie wiadomo skąd, to wcale żalu czy strachu we śnie nie czułam.
Moja koleżanka wolna od tętniaka. Wczoraj miała kontrolę, po pół roku życia w strachu, dowiedziała się, że zasuszyl się w 95 %.
Nie ma szansy na odbudowę, blokady działają.
Miała dwie godziny strachu dłużej, bo jej lekarz operował nagły przypadek, gdy pękł.
Ale dla niej już jest po wszystkim. Wszystkie razem z nią się cieszymy.
Córka ma dzisiaj kontrolę nogi i ręki. Zobaczymy jak wyjdzie, co powiedzą. Będę czekała na wieści, jedzie z mężem.
Jeju ,jaka ulga z tym tętniakiem. Oby we wszystkich przypadkach tak zadziałało.
Witam środowo
Zapraszam na poranną kawę . Na dworze mały chłodek ,więc będzie w sam raz
Witam środowo
Goplano, już biegnę, bo doszło do mnie, że stawiasz dobrą kawę
Ktoś mi ukradł wtorek. Na szczęście zostawił środę
Wczoraj byłam cały dzień w biegu. Dziś muszę załatwić co nie co więc też mi pewnie dzionek zniknie migiem. Kiedy wróciłam wczoraj wieczorem do domu okazało się, że sąsiad zza ściany podciął mi pięknie moją część żywopłotu. Sama bym tego nie zrobiła, bo jest wysoki i szeroki. Teraz myślę jak tu się odwdzięczyć. Chyba kupie dobre wino i jakieś czekoladki...?
Papiery na biurku czekają więc nie ma zmiłuj - biorę się za pracę.
Łyk kawy i zmykam.
Dobrego dnia
Fajnego masz sąsiada Mój jak podcina rów,to naszego ani kawałka nie podkosi
Hej, hej.
To ja się wprowadziłam do pracy.
Z ekspresem i patelnią do naleśników.
Ekspres, bo jest prosty do transportu, na jeden kubek kawy.
A patelnia, bo planuję jutro zrobić naleśniki dzieciakom i lepszej nie ma na świecie.
Córka była wczoraj u lekarza, ale tylko od stopy. Bo tak ja zarejestrowali. Stopa ok, orteza na dwa tygodnie jeszcze
Dzisiaj wraca do tego od ręki. A to było ważniejsze.
Kolejną kontrolę postara się mieć u ogólnego, bo to proste złamania przecież.
Super ,że stopa w porządku. 2 tygodnie zlecą, choć wiadomo, że jak człowiek choruje to każdy dzień się dłuży. Moja też była wczoraj u lekarza. Dziś wróciła do pracy. Noga co prawda wciąż mocno sina ,ale nie ma powodu ,żeby być dalej na l4.
A ręka córki mocno obita, a nie złamana.
Co za konował z tego pierwszego lekarza.
Ale lepiej w szynie gdy nie złamane niż odwrotnie.
20 lat minęło jak jeden dzień!
Wszystkiego najlepszego Alicjo-Alman z okazji 2 dekad pobytu na Wielkim Żarciu! To kawał czasu,a Ty ciągle jesteś z nami tutaj,choć ostatnio rzadziej z wiadomego powodu..
Dużo zdrowia i wracaj do nas
Pozwól, że się "podepnę"
Almanko nasza, ja też życzę Ci tylko tego, co naj, naj... a dodatkowo cierpliwości, chęci i czasami tęsknoty za Kawiarenką a przede wszystkim duuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo zdrowia.
Moje gratulacje!
Witam czwartkowo
Lubię czwartki, bo to takie małe piątki
Pogoda całkiem przyjemna, ale nie jest zbyt ciepło. jak wychodziłam z domu, to było zaledwie 10 stopni. Tak czy siak spacer zrobiony więc dobra energia jest.
Koleżanka w pokoju obok siedzi naburmuszona i odzywa się przez zęby z miną "nie podchodź do mnie". Spytałam grzecznie czy jest na mnie o coś zła - usłyszałam, że nie. Na tym kończę dochodzenie. Nie cierpię takich sytuacji, one przenoszą atmosferę na innych pracowników. Każdy ma jakieś problemy, ale kiedy jest się w firmie, to powinno się zachowywać bardziej dojrzale i nie robić niepotrzebnych "kwasów".
Dziś dzień zakupów. Kartka do Lidla i na pobliski ryneczek (bo do rynku mu daleko) zrobiona. Nadal nie mam "smaka" na nic, po za sałatkami czy surówkami. Tak więc szału nie będzie - nakupuję warzyw i może drobiową galaretkę (jak trafię w ulubionym, ekologicznym sklepie).
A Wy gdzie robicie zakupy? Wolicie te wielkopowierzchniowe sklepy czy może małe osiedlowe sklepiki?
Dobrego dnia
Różnie robię zakupy,ale przeważnie w tych wielkich sklepach typu Lidl czy Biedronka. Nie mówię,że całkiem omijam te mniejsze sklepiki,bo tam też zdarzy mi się kupować,ale cenowo drożej. No i bazar. Lubię się tam zaopatrywać w warzywa ,żur i czasem mleko od babć. Nie ominę,zawsze wspomogę. Np dzisiaj.
Jeśli chodzi o pogodę to u nas bardzo gorąco,już rano było 19 stopni.
Oj, bardzo żałuję, że na moim ryneczku nie ma takich "babć" są tylko stragany z warzywami przywożonymi z hurtu. Często mają kosmiczne ceny, ale dobrego twarogu czy zielonej pietruszki nie kupię w tych sieciowych, dużych sklepach. Zauważyłam, że Lidl z Biedronką wszedł (chyba) w jakiś układ. Dla przykładu kupuję mleko 3,2% z Piątnicy w Biedronce, bo w Lidlu jest ta firma, ale tylko 2%. Moim zdaniem, to celowe działanie żeby klient kręcił się od sklepu, do sklepu, bo wtedy przy okazji kupi coś jeszcze.
Witajcie Kochane Dziewczyny, no córeczki moje prawie.
Wczoraj zaliczyłam wizytę w klinice okulistycznej w sprawie kwalifikacji na usunięcie zaćmy. Niestety, ryzyko u mnie jest bardzo duże, że po tym zabiegu mogę widzieć jeszcze gorzej, prawie jak we mgle, a to z uwagi na fakt, że od dawna cierpię na dystrofię rogówki, i podczas zabiegu na zaćmę ta może zmętnieć i będzie konieczny przeszczep rogówki natychmiast.
Wyjścia są dwa - pozostać z tym co jest, licząc na cud, że moze ta zaćma nie będzie posuwać się w zastraszającym tempie lub udać się do Katowic, gdzie jest profesor, który robi za jednym podejściem zaćmę i przeszczep rogówki. Oba rozwiązania są "super", ale biorąc pod uwagę mój wiek i inne jeszcze schorzenia i uwarunkowania, wybieram wariant drugi... co ma być to będzie.... co ma wisieć nie utonie...
Myślę, że wyrastam na jakąś męczennicę chyba i co 2 lata jakieś nowe "coś" mnie dotyka.
Najbardziej rozbawiła mnie moja przyjaciółka, bo kiedy tak się skarżyłam do niej, że te wszystkie nieszczęścia jakoś do mnie lgnę, ona po krótkim namyśle powiedziała - jesteś bardzo dobrą kobietą, robisz dużo dobrego dla innych, a wszystkie osoby, które zostawały świętymi, miały wcześniej takie różne przykre doświadczenia...
Myślałam, że padnę... ja nie chcę być świętą, ja chcę żyć spokojnie jak człowiek, chcesz to bierz to na siebie i sama zostań świętą... potem chwilę nie gadałyśmy, ale już jest między nami OK, choć ciągle jej to pamiętam.
Wysiliłam wzrok i tyle napisałam. Czasem mam lepsze widzenie, czasem gorsze, ale na szczęście jeszcze nie jestem całkiem ślepa.
Nawet nie pamiętałam o tej dacie... 20 lat na WŻ... Ekkore tylko ma dłuższy chyba... Dziękuję Wam za pamięć.
No to zapraszam na lampkę szampana, jak święto to świętujmy.
Kończę, bo i wzrok mi się kończy a oczy zalewają łzy.
Trzymajcie się zdrowo.
Alman trzymaj się, ja trzymam wirtualne kciuki, za każdą decyzję jaką podejmuesz.
Może mimo wszystko warto umówić się na konsultacje do kliniki, jak oni to widzą, bo bez tego operacji z narszu chyba nie zrobią, wtedy już wszystko będzie jasne co i jak.
Mnie dwudziestka strzeliła w marcu, jesteśmy równolatki, hehehe.
Gratulacje weteranko.
Trzymam kciuki. Myślę, że opcja nr 2 jak najbardziej, ja też podjęłabym taką decyzję. Jeszcze raz wszystkiego dobrego ma kolejne 20 lat
I znów dokonałaś doskonałego wyboru
Co ma być i tak będzie, ale dobre wybory pomogą a może nawet przywrócą w pełni zdrowie
Gratulacje, 20 lat, sporo i zasług wiele, kolejnych wielu lat w Żarłokowie życzę. Podziwiam wytrwałość i zapał, rzadkie to cechy w obecnych czasach
Ja biegam do malutkiego aldika, ma to co lubimy, nie jest drogi i jakościowo przebija pozostałe.
Lidl coraz częściej odwiedzamy bo:
mają wielkie lodówy zapakowane dobrym mięsem, rybami i frytkami
znów mają ciekawą ofertę delux /mleczko adwokatowe w gorzkiej czekoladzie polecam/
sporo promocji kawy
jest ulubiona pepsi bez cukru, często promocyjna.
Rynek, hala targowa tylko gdy kupuję czosnek i cebulę ozimą do sadzenia.
Nie mamy małych sklepików bo wszystkich klientów przejęły wielkie, znane wszystkim markety. Mięsne i firmowe cukiernicze tylko zostały, ale nie mam czasu i sił by tam gnać.
Szkoda, wiek robi swoje, gnuśnieję , wybieram zakupy internetowe, byle szybko i wygodnie odwalić niezbędne sprawy.
Pierwsza noc w pracy za mną. Było spokojnie, w łóżku, bez wstawania.
Zasypianie poszło gorzej, ale dla nich to nowa sytuacja. A i fakt, że oni chyba piekielnie późno chodzą spać. A ja starałam się ucelowac pomiędzy.
Ale przeżyliśmy wszyscy. Jutro już ich odwożę do babci.
Kończę kawę i biorę się za naleśniki. Będzie pyszne śniadanie.
Przyniosłam mój dżem z brzoskwin.
Zobaczymy czy będzie im smakował, bo słodki po mojemu.
Ja zakupy robię w marketach, mam swoje ulubione na konkretne zakupy. To co jest takie same kupuję tam, gdzie ma najniższą cenę, zazwyczaj Walmart. No i ma dobre warzywa i owoce bo jest ogromna rotacja produktów.
Do Aldi chodzę rzadko, po europejskie smaki. Warzyw i nabiału nie kupuję, bo choć tańszy, to gorszy jakościowo.
Lidl dobrze wystartował, potem zrobił się bardziej meksykański. A teraz jeszcze ceny wzrosły, że nie jest już moim ulubionym marketem.
Do marketów z wyższej półki chodzę po konkretny zakup, który tylko tam jest. Czasami i inne rzeczy kupię tam drożej, żeby już nie latać po innych sklepach.
Małe sklepy to u nas rzadkość. I niestety mają wysokie ceny, dużo przetworzonej żywności.
W maju otworzyli nam nowy market, z tych droższych. Na zwykłe zakupy za drogi, ale na ekstrawagancję czemu nie. Mają wielki wybór win, piwa z dystrybutora, własną wedzarnue, duży wybór serów.
W planach jest market organic.
I jeszcze wielki market ze wszystkim do domu. Ale to przyszłość, dopiero pozwolenie na lokalizację dostali. Nie budują nowego, ale czasem to prościej.
Dobry wieczorny czwartek
Miał być spokojny i relaksowy a wyszło jak zwykle.
Ledwo rybę pieczarkową upichciłam.
Coraz mniej wydajna jestem
Naplanuję, nakupuje a potem coś mi wypada, zasiedzę się przed tivi i po robocie.
Najczęściej jednak czas pożera mi ogródek, zwierzaki i pogaduchy.
I znowu wybory a ja znowu nie mam na kogo głosować...
Pójdę, bo cieszy mnie nasza obecność w Unii, do niedzieli mam czas na wybranie kandydatki TAK, chcę głosować na kobietę bo my jesteśmy bardziej pracowite i odpowiedzialne w pracy.
Fajnego wieczoru i spokojnej nocy
Ryba pieczarkowa? A coś bliżej
Takie, jak zawsze u nas, proste i szybkie:
pieczarki obrane i pokrojone na dowolne kawałki /ja na pół lub na 4ry kroiłam/
podsmażam je na maśle klarowanym /sama klarowałam /
wrzucam mrożoną rybę jak pieczarki są już lekko brązowe /miałam płaty dorsza/
rybę, łopatką w garnku, pokruszyłam na drobne, doprawiłam:
lidlowa przyprawa do ryb z młynka, pieprz cytrynowy i co tylko do tego pasuje, np. suszone pomidory z czosnkiem i bazylią.
Koniec pracy i smacznego
Jak zwykle brzmi pysznie. Dzięki
Piątek, piąteczek, piąteluniek. Jupi!
Czekałam, czekałam i się doczekałam. Jeszcze tylko 5 godzin i luzik Po pracy umówiłam się z przyjaciółką. Mamy takie fajne miejsce z klimatem gdzie można spokojnie posiedzieć i zjeść coś smacznego. Zazwyczaj zamawiamy sałatę z wątróbką na ciepło i z malinami. Przepyszne.
Wczoraj zrobiłam zakupy, pranie i posprzątałam mieszkanie więc wykonałam swój plan Przy okazji mycia parapetów bardziej przyjrzałam się oknom. O mamo! Jakie brudne szyby! Nie ma zmiłuj - jutro zabieram się za mycie okien. Musze też ciachnąć kolejne, nowe pędy bambusów, bo wyskoczyły za mocno w górę. Tak więc plany już są
Dziś pogoda niespecjalna. Trochę chłodno i na dodatek będzie padać.
A jak u Was?
Dobrego dnia
U nas bez słonka, bez deszczu,bez wiatru czyli umiarkowanie
Miało padać ale na obietnicach, zapowiedziach stanęło.
Jutro od rana podlewam by ratować moje plony.
Czekam na nowe cukinie bo już widać zalążki - kuleczki jak dynia
potem pomidory i czosnek.
Ja też okna mam na myśli, ale nie uciekną, może deszcz je umyje, będzie tylko środek do pucowania
U mnie też okna czekają na umycie. Co prawda niedawno myłam ,ale od tego pylenia znowu wyglądają jak po zimie
Dzień dobry w piątkowy poranek. Jeszcze ciemno, ale dzień już wstaje powoli.
W nocy była dyskoteka na całego. Błyskało, brzmiało, lało. Jak wyszłam na zewnątrz, to temperatura jak w tropikach. Zaczyna się okres "oszczędności" na wodzie - ciepły prysznic z nieba, tylko się namydlić przed wyjściem. To taki lokalny żart.
Dzieciaki śpią. Gdzieś o 12 już się zbieram w drogę, o 2 mam spotkać babcię i oddać towarzystwo. W sumie będzie trzy godziny jazdy wte i nazat.
Byliśmy wczoraj na pizzy. Dzieciaki, my i córka. Naprawdę fajnie było. Mały zjadł cały wielki kawałek pizzy sam, bez krojenia. Najpierw trzymałam mu, ale jak popatrzył jak my jemy, odezwała się Zosia Samosia. Mieliśmy radochę na całego.
A jak wrócę do domu to zaczyna się robota w kuchni. Listę czynności rozpisałam, żeby potem się nie zdziwić, że coś zapomniałam.
Witam sobotnio
Wczorajszy dzionek udany. Wróciłam do domu po 19-ej i pomyślałam, że wyskoczę jeszcze ogarnąć bambusy i trochę zgrabię tę resztę liści od nich. Poszło szybko. No i wtedy przyszło mi do głowy, że umyję jedno okno. Potem drugie, trzecie... Tym sposobem prawie skończyłam. Jeszcze jedno zostało. Ale się cieszyłam Tym sposobem dzisiaj będę miała więcej czasu i pojadę że stroikiem na cmentarz, bo obiecałam, że któregoś dnia to zrobię a czas leci. Przy okazji zrobię sobie fajny spacer.
Wczoraj oczywiście zamówiłam sałatkę z wątróbką. Czytałam menu dwa razy i kusiło jeszcze parę pozycji z karty, ale przegrały z sałatką Tym razem maliny zostały zastąpione plasterkami truskawek. Nadal smaczna kompozycja. Cebula czerwona była tylko lekko zeszklona i chrupała pod zębem. Cyknęłam dla Was fotkę.
To co - wspólna kawa? Już zaparzyłam. Czestujcie się.
Dobrego dnia
Witaj Smakosiu Kiedy przeczytałam wczoraj o tej wątróbce z malinami,przyznam ,że mnie zaintrygowała. Ku mojemu zdziwieniu jest przepis na Wielkim Żarciu i z opisu wynika ,że bardzo podobny. A ,że lubię wątróbkę z pewnością spróbuję. Dzięki za inspirację. Co do kawy ,oczywiście,nie ma to jak dobry początek dnia z pysznym naparem
A tu przepis na wątróbkę. Chyba taka sama, albo bardzo podobna?
Wątróbka z malinami
Witam sobotnio
Właśnie wróciłam z targu zaopatrzona w młode ziemniaki i botwinę. Już jakiś czas chodziła za mną botwinka i właśnie dzisiaj będzie na obiad. A na kolację bób
Dodatkowo zakupiłam czereśnie i truskawki. Te pierwsze po 14 zł,a truskawki po 11. Zdarzyło mi się kupić nawet za 10 czereśnie,ale nie były zbyt słodkie.
Na deser będę piekła ciasto z truskawkami. Polecam z moich przepisów,proste a smakowite.
Ciasto z owocami szybkie
I już sobota.
Wieczorem goście, dużo mniej niż miało być. A może być jeszcze mniej.
Koleżanki mąż poleciał do Niemiec w trybie natychmiastowym, nie wiadomo czy zobaczy jeszcze ojca. Nagłe pogorszenie.
Oni mieli lecieć całą rodziną za dwa tygodnie.
Polecą, ale dzieci dziadka mogą nie zobaczyć.
Nie wiem czy przyjdą w tej sytuacji, choć to zawsze oderwanie myśli.
Zmarła nagle moja koleżanka, ledwie dwa lata starsza, nigdy jej nie widziałam, znałyśmy się tylko wirtualnie, z grupy wędzarniczej. Obie z Bydgoszczy, w podobnym wieku i mieszkałyśmy trzy godziny od siebie.
Jak przeczytałam wiadomość, to myślałam, że to o jej mamie i pomyślałam jakie podobne. W życiu bym nie pomyślała, że to ona...
Wczoraj zjadłam pierwsze borówki i jeżyny z ogródka. Kończymy brzoskwinie, już im za długo leżeć, zaczynają gnić.
Czekam następnego sezonu.
Zaraz idę do roboty.
Jajka ugotowałam, warzywa na sałatkę po kawie.
I gulasz. Potem zakupy.
I mąż może wozić wszystko powoli.
A ja będę działać kuchennie.
Sernik Zosi, nasz ulubiony upieczony, tylko polewa jeszcze.
Witam. Poczytałam troszkę i mam pytanie do Ekkore, bo chyba coś mi jednak uciekło - z jakiej okazji ta imprezka się szykuje?
To była impreza magisterska mojej córki.
Taki amerykański zwyczaj, po zakończeniu etapu edukacji, zaczynając od końca liceum rodzice robią przyjęcie dla dziecka, mają okazję spotkać się ze znajomi, pochwalić sukcesem dziecka, a absolwent dostaje prezenty, zazwyczaj finansowe na dalszą drogę.
Nie są to ogromne kwoty od poszczególnej osoby normalnie, ile kto chce i może, ale koperta do koperty i trochę się nazbiera. Czasami są to dary w wyposażeniu, czasami nic. Jak kto chce i uważa.
Witam niedzielowo
Przyniosłam kawę że spienionym mlekiem. Czestujcie się.
Piękne słońce o poranku, ale już w południe niebo ma być całkowicie zachmurzone więc cieszę się tą chwilą.
Wczoraj poszłam na cmentarz tak, jak zaplanowałam i odwiedziłam wszystkie miejsca. Wszędzie było coś do zrobienia, ale na spokojnie i z przyjemnością, no słońce świeciło, ptaki śpiewały a dookoła duuuuuużo pięknej przyrody. W drodze powrotnej jeszcze spory kawałek zrobiłam na piechotę więc licznik wskazał ponad 10 tyś kroków. Fajny i pożyteczny dzionek. Rano skończyłam myć ostatnie, największe okno i byłam mega zadowolona z tego dnia.
Dziś wstałam z dobrą energią. Mam w planach to, czego nie lubię czyli farbowanie włosów. Już najwyższy czas, bo odrosty biją po oczach
Ale ptaki śpiewają za oknem! Pięknie! Wszystko dzięki temu, że nie ma w tej chwili tylu aut na ulicy - szum nie zakłóca przyrody.
Kupiłam pysznego melona w Lidlu - nazwa Cantaloupe. Polecam.
Udanego dnia dla wszystkich !
Ze spienionym mlekiem,moja ulubiona ,dziękuję
Ja też kupiłam, miałam pokroić na imprezę.
Ale przed nie zdążyłam, a potem koleżanka sałatkę przyniosła.
Będzie dla nas, ser pleśniowy, cantaloupe, owijane szynką dojrzewającą.
Witam niedzielnie
Wstałam przed 5:00 ,za oknem deszczyk ale ciepło. Położyłam się z nadzieją,że jeszcze zasnę ,ale nic z tego. Wzięłam się więc za przygotowywanie rosołu. Właśnie się gotuje. Na drugie będzie grillowana karkówka ,fasolka szparagowa,małosolne i ziemniaki z koperkiem. Do tego kompot z brzoskwiń.
Na deser ciasto z truskawkami.
A u Was co tam na obiadek? Póki co zapraszam na poranną kawusię
Twój obiad skojarzył mi się z takimi rodzinnymi, niedzielnymi obiadami. Dwa dania i kompot i ciasto na deser. Wszystko pachnące wiosną i domowym przygotowywaniem. Suuuper!
U mnie to rzadkość. Dwóch dań nie robię, bo jakoś nie ma komu jeść.
Jak jestem sama czyli bez Połówka w domu, to obiad jest prosty i zazwyczaj kontynuacją tego, co otworzyłam lub napoczełamdzień wcześniej . U mnie dziś to samo, co wczoraj Micha sałaty z ogórkiem, papryką, pietruszką, cebulą i fetą. Ktoś powie, że słabo, ale ja właśnie tak lubię najbardziej
U mnie obiad dwudaniowy jest tylko w niedzielę. W tygodniu albo zupa albo drugie danie. Ciasto też tylko w dni świąteczne. Rzadko bywa w zwykłe dni. Przeważnie jakiś deser typu budyń czy kisiel albo po prostu owoce. W okresie takim jak teraz jemy codziennie po kilka razy. Jutro np planuję knedle serowe z truskawkami. Póki sezon trzeba korzystać
Impreza udana wielce.
Balowaliśmy od 3 po południu, do 9.
Ludzie powoli zaczynali się rozchodzić wcześniej, ale najbardziej wytrwali, zostali do 9.
I to nie moje polskie baby, tylko rodzice przyjaciółki mojej córki, oboje z polskimi korzeniami.
Jedzenia zrobiłam ogrom. I tylko jedna sałatka owocowa doszła z zewnątrz. Teraz musimy zjeść wszystko. Na śniadanie sałatka, na obiad sałatka, jutro sałatka, gulasz do słoików (jaki dobry wyszedł).
Było dużo mnie ludzi niż zakładaliśmy pierwotnie. Część wcześniej powiedziała, że nie przyjdzie, część podejrzewaliśmy, że nie przyjdzie.
Ale wcale nie było źle, idealnie, czas dla wszystkich.
Pomieszczenie klubowe super. Cztery pokoje, kuchnia, dwie łazienki. Za to co zapłaciliśmy, to namiotu byśmy nie wynajęli.
Mąż pół dnia zwozil tam, potem przez dwie godziny ogarnialiśmy i wywoziliśmy, bo trzeba było klucz do rana oddać (komu by się chciało wstawać). Pomocy ze strony córki nie było za wiele, jeszcze my musieliśmy jej pomagać.
Największą furore zrobiła nasza polska tradycyjna sałatka, wszystkim smakowała bardzo.
A moje plany gotowania były większe, hehehe. Tylko z racji pracy musiałam spauzowac, czas nie jest z gumy.
Tak gadałam, że straciłam głos kompletnie.
Dzisiaj jest lepiej już.
Ciekawe czy to będzie infekcja, bo nie czuję żadnego drapania w gardle.
Czy organizm osłabiony emocjami, tak zareagował, gdy adrenalina opadła.
Witam poniedziałkowo
Dzień zaczął się pogodnie, ale na termometrze zaledwie 10 stopni. Póki co nie było jeszcze okazji żeby wskoczyć w sukienkę. Trzy "nowe" czyli "z drugiej ręki" czekają na wieszaku
O wyborach nic nie powiem, bo wolę nie poruszać tego tematu
Dziś mam konkretne plany, raczej obowiązkowe, do odhaczenia więc popołudnie szybko zleci.
Kawa już była więc teraz herbata i szybkie śniadanie a potem wracam do papierów na biurku.
Dobrego startu w nowy tydzień
Dobry poniedziałek
bo bez porannego podlewania, w nocy lało i grzmiało.
Po wyborach?? napiszę a co mi tam, emerytka może być szczera /nikt mi w pracy nie będzie już bruździł / - rozczarowująca frekwencja, wynik prawie bez niespodzianek.
Moja kandydatka nie pojedzie. Jak to w demokracji, raz w pociągu, kilka razy na peronie /bo miejsc brak/.
Teraz, po kawie bio-sojowej, czas na ucztę - mam gotowca od wczoraj, farsz burrito, nie jem zawijanego, zagryzam chrupiącą sałatą, posypaną szczypiorkiem i koperkiem.
No i obiad schabowy, śliwkowy lub pieczarkowy.
Fajnie, że można odsapnąć od upału i suszy.
Smacznego dnia, tygodnia
Witajcie
Pogoda u nas zmienna,jak to pogoda Kropi ,ale mnie odpowiada taka aura. Miałąm dziś robić knedle z truskawkami,ale moi sobie zażyczyli koktajl. Będą więc mielone,ziemniaki i sałata ze śmietaną.
Poza tym u nas znowu pogrzeb. Właśnie mąż przekazał,że jego bliska ciocia zmarła na rozległy zawał. Robili wszystko co się dało,ale nic nie mogli zrobić..
Takie życie. Dlatego trzeba się cieszyć każdym dniem. Pozdrawiam serdecznie
Współczuję, ile lat miała Ciocia?
74 lata
To troszkę za wcześnie odeszła, ale dobre i to (*)
Hej, hej w poniedziałek.
Wczoraj był dzień lenia, taki całkowity. Chwilami byłam zmęczona. Skończyliśmy sałatki, dzisiaj na obiad rozprawimy się z sernikiem. Powoli zapas jedzenia zacznie znikać.
To prawda. Nigdy nie wiadomo kiedy dostaniemy powołanie do innego świata.
Trzeba żyć tu i teraz, nie odkładać niczego na kiedyś. Bo życie kruche i ulotne.
Tu i teraz, i do przodu bo śmierć każdego goni.
Tych szybszych dopada ciut później
Goni ,goni aż dogoni ...każdego. Ciekawa teoria z tymi szybszymi
Każdego, bez wyjątku i często bez uprzedzenia. Taki lajf' jak mawiają...
To nie tylko teoria, sprawdzone i udowodnione: aktywni, energiczni, z optymistycznym podejściem do życia i planami na przyszłość żyją dłużej od pesymistów a na pewno ciekawiej i przyjemniej
To prawda
Dzień dobry
Jak spałyście duszki kawiarniane?
Wszyscy zdrowi? albo chociaż na chodzie?
Idę popracować w ogrodzie, przekwitły rododendrony i czekają na ogławianie czyli wycinanie suchych, szpecących kwiatów.
Dziś na obiad powtórka z wczorajszego schabu śliwkowego:
nacięty prawie do końca, jak książka, posmarowany powidłami śliwkowymi,
faszerowany śliwkami suszonymi /kieszonki czyli 2ie pajdki łączone/,
duuużo pieprzu cytrynowego, bazylii i ciut tymianku, sporo papryki wędzonej na wierzchu,
pieczone w naczyniu żaroodpornym, pod przykryciem, na maśle klarowanym, podlane wodą.
Fajnego i smacznego wtorku, pa
Witam
Wyspałam się dzisiaj jak nigdy,to pewnie przez pogodę. Dziś też umiarkowanie. Na obiad planuję pieczonki,ale nie w kociołku na ognisku ,tylko na gazie. Do tego kubek maślanki i nic więcej nie trzeba. Na deser maliny.
A teraz pora najwyższa na kawę. Komu kawki?
Wiecie, że już 1/3 miesiąca za nami.
Jak to leci.
Ja dalej zachrypnięta, nie mam pojęcia jak się pozbyć. Chora się nie czuję, a na strunach głosowych coś siedzi.
Moi pracodawcy przywieźli nam z ukraińskiego sklepu torbę słodyczy i kiełbasy, wyglądają zacnie. Są też cukierki ze Śnieżki i krówki, chyba milanowskie.
Dzisiaj pierwsza gimnastyka Małego, jako, że Mała nie ma obozu, idzie z nami, to będzie wielka radocha i duże uproszczenie, on ją kopiuje na maksa, idzie mu całkiem, całkiem.
U mnie stała temperatura 30-33 w dzień, rano 18-20. I tak do końca września plus minus.
Dzisiaj na śniadanie skończyłam brzoskwinie - miska jogurtu, płytki migdałowe i garść żurawiny. Objadlam się na maksa.
Na lunch będą marchewki i papryki z hummusem, z imprezy. Dzieciaki mi pomogą jeść.
A na obiad sery i winogrona. I coraz bliżej końca imprezowych pozostałości.
Ano czas leci nieubłaganie. Lada chwila wakacje. Dzieci będą miały radochę
Na chrypkę ,przynajmniej w moim przypadku sprawdza się płukanie gardła solanką. A na krtań surowe białko jajka. Metoda może zdawać się kontrowersyjna ,ale wyjątkowo skuteczna. Mój brat tak od dziecka leczy krtań i tchawicę. Wiem,że większość boi się salmonelli,ale wystarczy jako dobrze umyć i sparzyć. W końcu bakterie znajdują się tylko na skorupce,nie w samym jajku.
Ja nie mam salmonellowych obiekcji, tylko surowe jajko mi nie przejdzie.
Ale sposób pamiętam z dzieciństwa, kogiel mogiel na chrypkę, a na lepszy głos całe jajko wysiorbane ze skorupki.
Gardło plucze wodą utleniona.
Nos solanka, bo mam wrażenie, że to wszystko to nadwyzki wydzieliny z zatok, po tygodniu bez kotów na wakacjach ciągle nie mogę dojść do normalnego stanu. Chyba, że mi się alergia nasiliła.
Jak masz alergię na sierść ,to jak najbardziej tak może być. Mój małżonek tak ma ,uczulony jest właściwie na wszystko. Na sierść,na trawę,na pyłki,kurz. Najczęściej o tej porze kicha,smarczy,kaszle mimo ,że bierze swoje leki. 2x do roku dostaje też zastrzyki odczulające. Martwi się ,że jak tak dalej pójdzie to astmy dostanie jak mój chrzestny.
Chrypka w końcu minęła?
Witam w środku tygodnia
Nie wiem jak u Was ,ale u nas chłodnawo i zapowiada się deszcz. Wstałam dziś o 5:15 i nie wiem jak to zrobiłam ,ale potknęłam się o stopień i mocno walnęłam w kolano. Ból okropny. Zaraz posmarowałam maścią z altacetem, bo lodu jak na złość brakło. Złe to prędko się zrobi,a potem cierpieć ból. A tu przed nami wyjazd. Za 10 dni jedziemy na kilka dni do Buska Zdroju. Mam nadzieję,że mi przejdzie,bo stawiamy głównie na spacery. Poza tym dziś pogrzeb cioci. Mam nadzieję,że jakoś dam radę pójść..
Tymczasem pozdrawiam i zdrówka życzę Wszystkim
Dzieki, przyda się
Ja mam lewe kolano 'zwichrowane - rano nic mu nie dolega, jak pochodzę wokół domu i zwierzaków to zaczyna mnie boleć. Nic to, starość tak ma, jak boli to znak, że żyję
Mój mężowski tak gada-jak cię boli to znak ,że żyjesz, ale jak jego coś zaboli,albo ma stan podgorączkowy to umiera
Gdyby faceci rodzili dzieci? każdy miałby tylko po jednym
Mamy to samo, eMa ból jest zawsze wyjątkowo dotkliwy a jak mnie coś boli to: ja tylko udaję cierpiącą.
Szkoda słów, na szczęście już mam z górki na pazuuurrki i nie będę zbyt dłuuugo marudzić.
Dobranoc
Oj ,gdyby faceci mieli dzieci rodzić ,to ludzkość z pewnością by wyginęła. Już teraz świadomie kobiety rezygnują z macierzyństwa (ich prawo) ,a co dopiero mężczyźni. Dziś głównie stawia się na wygodę,karierę ,dzieci schodzą na dalszy plan. Takie bynajmniej są moje spostrzeżenia.
A liśćmi kapusty ,albo chrzanu próbowałaś obkładać? Stary sposób ,ale bywa skuteczny. Moja babcia zaawansowana reumatyczka tak się ratowała od bólu ,bo mawiała,że od tych ''taboletek to tylko żyć'' boli
Boli to mnie wątroba więc oszczędzam biedaczkę i nie łykam tabletek.
Kolano próbuję 'przechodzić, jak nie minie bolenie to zacznę smarować maścią.
Tyle wiem - po co truć cały organizm tabletkami skoro są już tubki cuuudowne co miejscowo działają
Dopisano 2024-6-15 10:42:27:
Kolejne podejście, disco na łączach psuje wszystko...Moje Babcie też uczyły, ale ja zbyt późno urodzona albo One za krótko żyły więc nic nie pamiętam. Szkoda.
Liście kapusty białej, lekko rozbite by puściły sok to na okłady życi by nie puchła i nie bolała po zastrzykach
Moje kolano przepracowane, przy podlewaniu i dźwiganiu konewek je nadwyrężyłam :((
A nie da rady jakiegoś szlaufa załatwić? Noszenie konewek z wodą to faktycznie wyczyn.
Dobra środa
Wczoraj nas wicher męczył, krzaki i krzaczki wywracał.
Część podwiązałam, reszta leży i czeka na wsparcie eMa bo są wysokie i sama nie dam rady.
Na szczęście nie połamał roślin, odżyją,dadzą nam niedługo pomidorki i winogron.
Poza tym obiad muszę wymyślić, znowu mięsny, może z makaronem roślinnym, z soczewicy. Deser pomijam, reszta szpera w szafkach lub lodówce i je co lubi.
Maliny powoli różowieją, pigwy w tym roku nie będzie, mróz ją ogołocił z kwiatów i zawiązków, jak nazrywam parę sztuk, dla zapachu, to będzie cud.
A co tutaj tak pusto? wakacje, urlopy czy inne sprawy macie na głowach?
Dziwne i smutne, bo przecież wklepać choć parę słów zawsze można.
Już nie nuuudzę, pa
Smosiu, a jak ma być inaczej. Zostało nas 4 i piąta Alman z doskoku.
Na wielkie dyskusje to nie ma co liczyć w tak "licznym" gronie.
Ale co zrobisz, życie jest jakie jest.
Gimnastyka była super.
Mały zachwycony. To już kolejne dziecko, które prowadzam tam, pierwsze z taką radością z uczestniczenia. On ma dopiero półtora roku, a wspinał się niemalże bez pomagania. Z Małą zaczęliśmy chodzić jak miała 2 lata. I z nią czas mi się ciągnął, teraz 45 minut przeszło jak 10, ciągle za krótko.
Dzisiaj mam dentystę, odbiór kolejnych ramek aparatu, powinnam dostać 4. I potem znowu 4.
I może będzie koniec.
Zapłacone, niech się prostują, zawsze większy zapas na przyszłość. Dziąsła ani zęby mocniejsze nie będą, zmiany będą szły w gorszą stronę, to żadna nowina.
Ale przynajmniej teraz szyjki zębowe są schowane w dziąsłach.
Tak, życie w pośpiechu i w nerwach, do tego choroby i inne nieszczęścia...
Spokojnej nocy, nabieraj sił dla młodego wojowniczego zdobywcy
Martwi mnie nieobecność Smakosi. Może wyjechała już na urlop? Odezwij się ,bo jakoś tak smutno się zrobiło. Poza tym wciąż na myśl przychodzi mi Nadia. Jeśli nas czytasz to pozdrawiam serdecznie/ Może w końcu się uda odblokować i zawitasz do nas? Było by super. Oczywiście kawiarenka otwarta jest dla każdego ,więc jeśli tylko macie ochotę wejdźcie i rozgoście się ,zapraszam serdecznie
Witam czwartkowo
Patrzę na te swoje wpisy do kawiarenki i normalnie zdębiałam - ostatni raz pisałam w niedzielę i dziś już czwartek Ja byłam przekonana, że we wtorek coś "naskrobałam". Może nie wysłałam, albo coś mi się pomyliło...? Sama nie wiem...? Sorry kobitki! Już się melduję
Czy u Was też tak zimno? Chodzę ciągle w kurtce. Niby cienka, ale to jednak ciągle kurtka. Rano było tylko 8 stopni. Popołudniu wiatr szaleje i nawet jak wyjdzie słońce, to jest uporczywe uczucie chłodu.
Dziś mam spokojny dzień, bo szefostwo wyjechało. Luzik Kota nie ma, myszy harcują
Zmobilizowałam się i umówiłam się na przegląd do stomatologa pod koniec miesiąca. Na przyszły tydzień do fryzjera podciąć włosy. Taka mała mobilizacja
Dziś dzień zakupowy. Tradycyjnie kartka z zapiskami zrobiona, ale tylko cztery pozycje wyszły, bo nie mam pomysłów a bardziej chęci na gotowanie. Jak czytam o waszym pichceniu, to aż mi się robi głupio. Zaglądam na stronę o gotowaniu, przepisów od licha i trochę, a ja robię sobie sałatkę
Dobrego dnia
Witam. Miałam dobre chęci, by coś dziś skrobnąć, ale... słabo jakoś dziś widzę. Piszę z nosem na ekranie.
Ale melduję, że żyję, wprawdzie jak... pies w studni, jak mówi porzekadło, ale żyję.Trzymajcie się zdrowo, może jutro będzie lepszy dzień.
Almanko nasza, jutro z pewnością będzie lepszy dzień. Śle uściski i nieustająco wypatruję Ciebie
Witaj Alman. Jak się cieszę ,że się odezwałaś. Oby jak najczęściej było tych lepszych dni. Dużo zdrówka i jedz jagody ,na oczy wspaniałe.
Chociaż robisz sałatki. Bo ja wyciągam już gotowe i stawiam na stół.
Takie poimprezowe dojadanie wszystkiego.
Była taca serów i winogrona, były sałatki. Był hummus z pokrojonymi paprykami i marchewkami mini.
A dzisiaj gulasz ze słoika, będzie wreszcie okazja posmakować uczciwie.
A do pracy mam resztę winogron, resztę orzechów i żurawiny, taki lunch.
Do zjedzenia został ananas, pewnie zrobię szaszłyki oraz cantaloupe, ten będzie z serem pleśniowym, owijany szynką dojrzewającą.
No i jeszcze buraki na barszcz, którego nie zdążyłam zrobić na imprezę.
Mam świąteczne uszka, upiekę a la paszteciki.
A jeszcze rosół czeka w kolejce.
O matulu! Tyle tego, że może warto wcześniej jakieś urodziny zrobić
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Spałam niespokojnie. Jakieś dziwne sny miałam. Budziłam się z myślą, że jutro się wyśpię
Za oknem szaro i chłodno.
Zakupy wczoraj zrobiłam, ale szaleństwa nie było. Z nieplanowanych artykułów pojawił się bób. Lubicie? Jak go podajecie? Ja najczęściej tak zwyczajnie czyli z wody, bez omasty czy innych takich. Łupinka zwykle ląduje w koszu czyli wyciskam zawartość prosto do ust
Robię herbatę i zabieram się za śniadanie, bo potem nie będzie czasu na jedzenie. Dziś mam bajgla z makiem (z Lidla) a w środku pół awokado z solą i pieprzem. Pychota!
Dobrego dnia!
Czy lubię bób? Bardzo i to właśnie taki jak piszesz,prosto z wody,bez masła,bez niczego,po prostu. Wczoraj kupiłam kg i na dziś właśnie będzie
Hej hej piątkowo.
Byłam wczoraj z dzieciakami na placu zabaw. Mały wdrapal się na najwyższą zjeżdżalnie i przygotował do zjeżdżania. Serce mi zamarlo, bo taki mały, na górę nie zdążę. Czekałam pod zjeżdżalnią. A on po prostu zjechał. A jaką radość na twarzy miał.
I potem jeszcze i jeszcze. Nawet poganiał siostrę, gdy poszli razem.
Taka zjeżdżalnia i ledwie wystający mały lepek. To za kolejnym zjeżdżaniem, gdy byłam pewna, że sobie radzi.
I jak wysokości się nie boi, tak bujany most, który jest w części placu dla maluchów paraliżuje go.
Po południu było pływanie. Po raz pierwszy poszedł do wody z radością, po swoich 10 minutach nie chciał wyjść do przebieralni. Jak wcześniej płakał przed wyjściem do wody, tak teraz po wyjściu. Ale super progres.
Ja bobu nie lubię. Mój mąż preferuje puszkowy, zjada sobie jako deser.
Jedzenie powoli się zjada.
Ale fakt, z tego co przygotowałam, w ograniczonym zakresie, można by jeszcze jedną imprezę zrobić. I pomyśleć, że plany były większe, tylko czasu zabrakło.
Buraki przejrzane, wytrzymają do przyszłego tygodnia. A my w niedzielę do kina i gdzieś na lunch.
Idę myśleć o śniadaniu, bo pora. Pomysły mi się kotłują w głowie.
Trzeba coś wybrać z tego.
Stanie na serach różnych, warzywach.
A do pracy wezmę hummus z warzywami.
I już bliżej końca zapasów.
Mój brat też był taki spryciarz,wszędzie się wdrapał,żadne drzewo nie było dla niego przeszkodą. Mama nieraz zamierała ze strachu,ale nigdy nie spadł. Swoją drogą fajny blondasek z podopiecznego
Raz próbowałam bób ze słoika. Dla mnie nie do jedzenia. Nie wiem o co chodzi, ale mi smakuje zupełnie inaczej, niż taki świeżo gotowany.
Nawet nie wiedziałam,że jest w sprzedaży bób w słoiku. Oczywiście nie jadłam,ale dla mnie też tylko świeżo ugotowany i to taki brązowy ,bo zielonego niezbyt lubię.
Witam sobotnio
Zapowiada się gorący dzień. Już teraz słońce wysoko. Przynajmniej pranie mi prędko wyschnie A tymczasem lecę z kawą i herbatą na dobry początek dnia.
Wpadajcie ,dyskutujcie,pijcie napoje jakie Wam pasują a może macie jakieś ciastko ,to mile widziane. ja na razie myślę co by tu zrobić za ciacho
Hej, heej
A kupione, hercikowe może być?
Ja na lenia totalnego teraz w kuchni i domu wszystko odwalam.
Muszę dobrać stelaże i formy prowadzenia dla naszych winorośli, 5 sztuk tylko, ale stress wielki, jak to u nowicjuszy.
Pogoda piękna więc gnam do ogrodu, pa.
Udanego wypoczynku
Może być i hercikowe ,chętnie spróbuję nowości
Witam sobotnio
U Was słońce, a u mnie deszczyk. Użyłam zdrobnienia, bo nie jest to typowy deszcz. Tak, czy siak szaro i ponuro.
Wstałam wcześnie, zmieniłam pościel, zrobiłam pranie i nim chmury się otworzyły ogarnęłam ten swój ogródek.
Teraz luzik, bo posprzątałam wczoraj.
Bób czeka w lodówce, bo muszę zjeść już otwarte pierogi. Najchętniej bym sięgnęła po michę sałaty. Jakoś nie chce mi się znudzić.
Jeśli chodzi o ciastka, to mam serca toruńskie - gotówce piernikowe, ale bardzo smaczne.
Dobrego dnia
Pierniki toruńskie ,no oczywiście ,jak najbardziej. Dawno ich w sklepie nie widziałam,a są bardzo pyszne
Witam w sobotę.
Gorąc od rana, słońce nie wstało jeszcze na dobre a już 22 stopnie. Będzie więcej.
Mamy nowych polskich znajomych, na razie zna ich tylko jedna koleżanka, ale są otwarci na kontakty, więc grupa nam się powiększy.
Wczoraj zaświtał nam pomysł wyjazdu, mam trzy dni wolnego na koniec miesiąca.
Z weekendem to 5.
Ale szybko upadł, choć trasa była ciekawa.
Ale w dużym mieście gorąco, a i chodzenie po górach w takich upałach trudne.
Posiedzimy (znaczy ja posiedzę, chyba, że mąż weźmie wolne), ogarniemy trochę w ogrodzie, może w końcu umyjemy dom.
Wieczorem rozłożymy sobie kino zewnętrzne na tarasie.
I czas zleci.
Poza tym muszę zrobić badanie krwi oraz mam termin do dentysty, półroczny przegląd (wszystko bym poprzekładala).
No i trzeba ubezpieczenie za samochody zapłacić, a to duża kwota jest.
U nas w tej chwili jest 26 stopni. Gorąc jak nie wiem,a to dopiero połowa czerwca. Ciekawe jak będzie w wakacje,bo w zeszłym roku były afrykańskie upały niemal cały lipiec i sierpień. Niemal,bo oczywiście deszcz też był ,ale nie tyle ile by się chciało.
Póki pamiętam...
Kto ma Netflixa, to polecam trzy fajne filmy. Jeden, to komedia z nowej produkcji czyli "Teściowie" cześć 2. Drugi, to obyczajowy, pełen dobrych emocji, w świetnej obsadzie film pt. " Miłość jak miód" z 2024 r. Kobiecy ale nie głupi A trzeci to doskonale wyreżyserowany i zagrany film kryminalno-sensacyjny "Kolory zła: Czerwień " .
Dzięki za podrzucenie pomysłu jakie obejrzeć ,bo tyle ich jest i niektóre tak nudne albo krwawe ,że wyłączam
Super, mam bo nasz orang'utan wcisnął go do pakietu. My chcieliśmy coś innego, ale musieliśmy dokupić sobie sami, bez umowy co jest ciut droższe.
Kobiece lubię, prawie wszystkie, nawet głupiutkie bo taka głupota mnie bawi /w życiu, realu, to raczej wkurza/.
Dziękuję bardzo
Witajcie
W drugiej połowie czerwca. Leci ten czas prawda? Ani na chwilę nie chce się zatrzymać, a dogonić go też nie sposób. Dlatego śpieszę z rana do kawiarenki,by Was niedzielnie powitać,poczęstować kawą i ciastem. Dodam,że mało słodkie,także w boczki nie powinno wejść
A tymczasem czas nastawić na rosół...
Ciacho pyszne, właśnie takie jemy, hercikowe
Kawusia jak marzenie.
U nas tylko z kawiarki, dodaję niby mleko, dziś owsiane, wczoraj kokosowe.
Ciekawe czy te roślinne podróbki mleka też można spieniać.
Kiedyś sprawdzę.
Ślę pozdrowienia, szybko póki sieć jest ok.
Witam niedzielowo
Goplana tak kusi od rana ciastem i kawą, że nie da się odmówić
Siadam wygodnie i zatapiamy się w porannej ciszy. Słychać tylko pojedyncze auta za oknem. Stanęłam na balkonie i kiedy poczułam zapach powietrza miałam przez moment wrażenie jakbym była na urlopie. Wczoraj kosili u nas trawę, jest wilgotno, bo trochę popadało i teraz te zapachy są tak intensywne, że aż można przenieść się myślami na łąkę. Goplana wspomniała, że już połowa miesiąca. Faktycznie, czas biegnie bardzo szybko. No ale ja czekam na swój wyjazd urlopowy w głuszę, naturę i ciszę więc cieszę się, że to prawie za miesiąc. Mnie nie przerażają te umykające dni, bo ja odhaczam. Gorzej, że na urlopie pędzi jeszcze szybciej
Póki co u mnie za oknem szaro, ale podobno później ma się pojawić trochę słońca.
Dobrego dnia
Zgadzam się w całej rozciągłości, że czas gna jak oszalaly.
Może, gdy czekamy w kolejce albo na coś zwalnia ciut, ale za to przyspiesza w trakcie chwil przyjemnych. Wakacje są zawsze najkrótsze.
Delektuję się poranną kawą na zewnątrz, z widokiem na świeżo skoszona trawę.
Zaraz wybiorę się po miętę, na śniadanie sałatka z burrata, jeżynami, borówkami i malinami oraz awokado. Owoce zebrane u siebie.
Na 11 idziemy do kościoła, a potem do kina.
Na inside out, część drugą (nie wiem jaki tytuł po polsku).
Teoretycznie powinniśmy zjeść jakiś lunch przed, plan jest na kanapkę, ale zobaczymy jak nam się msza dziś przeciągnie.
Na obiad w planie cantaloupe, szynka dojrzewającą i brie. Ale jak pójdziemy jeść to pewnie przesunie się na jutro.
Dzięki za wirtualne ciacho, takie najlepsze.
My nie mamy teraz Netflixa. Po tym jak ktoś nam ukradł konto, nie dało się odblokować bez podania numeru karty, a na to nie byliśmy gotowi (mąż sprawdził potem, taka jest procedura), za to udało się zamknąć (w co nie wierzyłam, bo poszło za łatwo).
Może na jesieni, a może wcale.
Mąż się złości, że nic nie chcę oglądać. Ale w jego liście i na podstawie tego co ogląda to wojenne, fantazy, anime i SF.
A ja nie lubię, szkoda mi czasu na udawanie, że oglądam (choć czasami to robię).
Przeglądając ofertę, on gna tak, że nawet nie zdążę jednego wyrazu z tytułu przeczytać, szczególnie, gdy mogłoby mnie zainteresować.
Wczoraj oddał mi pilota.
I obejrzeliśmy całkiem fajny film, trochę romansidło w starym stylu (w oryginale węgierski), nawet jemu się podobało.
I na podstawie tego w propozycjach był drugi, komedia romatyczna, przyjemna, choć ciut naciągana odnośnie realizmu, ale oboje bawiliśmy się świetnie.
Witam niedzielnie i ciepło, słonecznie
Od rana, nawet wcześniej mamy zamęt psi, imieninowy i taki ogólny.
Wczorajszą Solenizantkę dzisiaj dopiero mogłam obdarować, bo tak wyszło.
Wymyślił eM, że na płocie zawiesimy drobny podarunek i kwiatki, fajnie wyszło bo w tym miejscu często wiszą odsąsiadowe świeże zioła lub warzywa dla nas.
Radocha i szczęście w oczach obu stron, zza płota i nasze, starczają na cały dzień. Warto pielęgnować i celebrować takie chwile bo dzięki nim życie nabiera uroku
Teraz chwila na pisanie, jak sieć pozwoli wysłać, czytanie i kolejne lekcje dla początkujących hodowców winorośli
Idzie to powoli, ale ale plany rozwoju plantacji są /dokupię kolejne krzewy/, kosztem grządek, które już nie chcą rodzić /cukinia nie rośnie, nie plonuje jak powinna, ogórki marnieją w oczach/.
Obiad chyba z pizzą w roli głównej, może sałatka lub niby kanapki z krakersów i past rybnej lub jajecznej.
Pozdrawiam i udanej niedzielki życzę
Masz całkowitą rację Smosiu,warto pielęgnować i celebrować takie chwile. Każdy miły gest wiele znaczy. A taki jest wyjątkowo fajny. Miło znaleźć na płocie kwiatki ,a sąsiad jak to mówią jest najbliższy I co ważne dobry ,bo nie zawsze tak jest. Na szczęście my mamy dobrych ,choć na płocie nikt nigdy nic nie wieszał,ale np jak mieliśmy truskawki ,to podrzuciliśmy koszyczek. Oni zaś z kolei przyszli z winem. Tata jak do nas zajedzie ,a sąsiad akurat go zobaczy ,zawsze obdaruje czymś dobrym z pola. Ostatnio dostał całą naręcz rabarbaru
Za krótki weekend się skończył.
Film był fajny, nawet bardzo. Niby bajka, ale bardziej dla dorosłych.
O emocjach nastolatki, jakże prawdziwe.
A potem w domu mąż włączył jakiś głupi i nudny film, który nam się wysypał i zginął z pola widzenia. Nie żałowaliśmy tego wcale.
Ale zdobyliśmy wiedzę, że struś pędziwiatr nie jest wcale strusiem, tylko to road runner, ptak charakterystyczny dla Arizony i przyległych stanów. Wydaje dokładnie takie same dźwięki. I jest bardzo szybki.
Ale postać z kreskówki, dzieciństwo, jak teraz zmienić nastawienie, hehehe.
Macie racje, miłe gesty ze strony sąsiadów i dla nich są ważne.
My żyjemy solo. Nie znam moich sąsiadów, witamy się z daleka, gdybym spotkała ich na mieście, bez powiązania z domem, miałabym problem, aby rozpoznać.
Każdy długo pracuje, a jak jest na zewnątrz to od frontu wsiada do samochodu i wywozi/przywozi kosze na śmieci.
Jak siedzi na zewnątrz to od tyłu.
Dzisiaj i jutro zabiegany dzień. Mała zaczyna obóz, a Mały ma dziś story time a jutro gimnastykę.
Damy radę.
Witam poniedziałkowo
Macie rację - te sąsiedzkie relacje bywają udane i warto je pielęgnować. Ja też takie mam i cenię to sobie bardzo. Po jednej stronie starsza pani, która kiedyś przegoniła złodzieja gdy włamał się do mojego mieszkania. Po drugiej emerytowany policjant z żoną, który podcina mi mój żywopłot. Ja staram się rewanżować skoszonym trawnikiem. A starszej sąsiadce chętnie robię zakupy jeśli tego potrzebuje (bo ma dzieci więc wiadomo...) albo czasami zanoszę coś od siebie np. upieczony chleb. Fajnie mieć obok przyjaznych ludzi.
Takie kwiatki na płocie, to piękny pomysł i ile w tym radości dla obu stron
Tydzień zaczął się całkiem miło. Zrobiło się trochę cieplej, ale chmur pełno i zapowiadają jakieś opady deszczu. Oby nie, bo mam jasne, materiałowe adidasy i szkoda mi je przemoczyć.
Mam już trochę planów na ten tydzień - angielski, fryzjer, do rodziców... Zleci.
Udanego dnia
Witam wtorkowo
Zapraszam na poranną kawkę albo herbatkę miętową Napiszcie co tam u Was słychać ,miło popijać kawusię w towarzystwie
Dziękuję, chętnie 2gą wypiję.
Piszę, czytam i kupuję, a sieć mnie wywala :(( i wszystko razem z tekstem albo koszem zakupów leci w kosmos.
Mam dość tych awarii...
Pozdrawiam i ślę póki jestem on-line
Wpadaj zawsze jak jesteś online
Witam wtorkowo.
Kolejny gorący dzień.
Mała nie ma obozu. Został skasowany.
Pewnie za mało chętnych, tyle, że nikt nas nie powiadomił.
Przed wejściem czekaliśmy tylko my. I co dziwne młoda dziewczyna, pracownica, pomoc przy dzieciach. Ona też nie wiedziała, że obozu nie ma.
A może tylko Mała była zapisana i zapomnieli powiadomić. Nie wiadomo.
Pojechaliśmy na story time do biblioteki, dzisiaj Mała znowu pójdzie na gimnastykę.
W kolejne dni zabiorę je do parku.
Może wykupią im wstęp do małpiego gaju, mamy taki, niech idą się wyszaleć. Zawsze to lepiej w klimatyzowanym niż na dworze w 36 stopniach, bo takie upały nadciągają. Obecne 31 będzie zimnem, hehehe.
U nas też upał-27 stopni ,w dodatku ani kapki wiatru. Jak będzie takie lato ,to nie wiem gdzie się ukryję przed tą afryką.
Witam wtorkowo
Pewnie moja pogoda by się Wam podobała - 23 stopnie, słońce często za chmurami i do tego lekki wiaterek. Sprawdziłam czy nie będzie padać. Niby nie, ale chmurzy się cały czas. Może zrobię sobie mały spacer do domu...?
Ja jakoś szczęśliwie bardzo dobrze znoszę upały i wykorzystuję to gdy jest okazja. Połówek czasami mnie stopuje, ale ja mam wrażenie, że jestem na baterie słoneczne i im cieplej, tym więcej mi się chce. Takie dziwadło ze mnie Oczywiście, że w 40 stopniach nie będę "biegać" Tyle, że takie temperatury, to tylko na urlopie i to nie w Polsce.
Nie mam dziś nic na obiad i nie wiem na co mam ochotę. Wczoraj zjadłam resztę bobu. Hm...może rozmrożę pizzę...? O właśnie! To dobra myśl Tylko mi to przyszło do głowy, to zaraz poczułam się głodna
Jutro idę do fryzjera. Może strasznie nie zarosłam, ale musiałam sobie pokombinować tak, żeby dobrze wypadło kolejne strzyżenie przed urlopem. Bo oczywiście, jak już się pewnie domyślacie ciągle o nim myślę Co poczuję zapach trawy, albo jest taka fajna, poranna cisza, to "biegnę" myślami do miejsca, które zarezerwowałam. Wierzę, że mnie nie zawiedzie, że będzie tak, jak sobie wymarzyłam
No a póki co trzeba jeszcze trochę popracować
Dobrego dnia
Dopisano 2024-6-18 14:1:57:
No to już się nacieszyłam pogodą i spacerem Właśnie poczułam, że coś mnie dziwnie uciska but...zdarłam sobie skórę, bo pierwszy raz w tym sezonie założyłam swoje ulubione baleriny. Każdego roku to samo. Wy też tak macie? Niby wygodne, sprawdzone obuwie a po zimie stopa jakaś "rozklapiona" czy co? Przezornie zabrałam pudełko plastrówDla mnie te 23 to chłodne ciepło, bardziej na długie spodnie i lekki sweterek.
Przyjemne ciepło to jest tak 25-30.
Gorąco to gdzieś do 33.
I dopiero powyżej to upał.
Organizm się dostosowuje.
Nasi znajomi, lecąc do rodziny, do Indii, zatrzymali się w Dubaju.
I kolega powiedział, że nawet jemu było za gorąco, 40 plus stopni. Do tego sucho. Ale dzięki temu łatwiej znieść temperaturę, bo się człowiek nie poci.
Po doświadczeniach w Arizonie nie czuje się upału, sle skóra sucha jak papier.
Dlatego Dubaj żyje nocą...
Mnie nawet sandały potrafią obetrzeć.
Nawet jak poprzedni sezon był super, tak kolejny może oznaczać rany.
Dlatego nie lubię nowych butów, w starych zawsze szansa, że nie obetra.
Pewnie,że tak mam. Zupełnie jakbym buty założyła pierwszy raz.
Co do obiadu ,to u mnie dziś kalafiorowa ,a na drugie pierogi z truskawkami. Jak ktoś ma ochotę to zapraszam. Do tego kompot z agrestu i czereśni.
Może i za późno na jedzenie, ale takich dobroci, to ja nie odmówię
Witam środowo
Z piękną pogodą na zewnątrz. U Was też słonecznie? Uwielbiam poranki ,jak miło zjeść sobie śniadanko na tarasie,wypić kawkę. Swoją drogą serdecznie zapraszam
Dziś mam kanapeczki z pomidorem i szczypiorem. Lubicie? Bo ja bardzo. Najbardziej takie pomidorki prosto z krzaczka,ale jeszcze muszę trochę poczekać. A na obiad mam zaplanowany Gyros jak z knajpy. To na razie tyle
https://wielkiezarcie.com/przepisy/gyros-jak-z-knajpy-30023973
Witam środowo
Goplano, już biegnę na ten Twój taras - dwa razy mi nie trzeba mówić, jak mogę zjeść wśród natury
U mnie niestety szaro, buro i ponuro. Rano otwierałam parasol, bo zaliczyłam mżawkę. Na szczęście nie ma dużego wiatru więc nie jest źle.
Po pracy fryzjer więc dzionek szybko mi zleci.
Wczoraj kupiłam młode ziemniaki - wreszcie smaczne. Jakoś wcześniej zakupione były zupełnie bezsmakowe. Te , jak zapewniali są polskie. Do nich masełko i pomidor z cebulą. Niczego więcej nie potrzebowałam
Wczoraj byłam na osiedlowym "ryneczku". Ceny mnie powalają: truskawki są po 19,99 i 25,00 zł, wiśnie (mało czerwone) po 25 zł, czarna porzeczka (pojemnik) chyba ok. 400 g 12 zł. Czy tylko mi się wydaje, że drogo? Może w innych miejscach w tym samym mieście są niższe ceny, ale u mnie tak to wygląda.
Zrobię herbatę z cytryną. Ktoś jest chętny?
Dobrego dnia
Jeszcze parę dni temu można było u nas kupić truskawki za 12 zł a wczoraj były już po 22-24 zł. Najtaniej mieli w warzywniaku ,bo 18 zł ale właściciel mówił,że to ostatnia taka cena,bo następny dowóz oznacza drożej. Spytałam o jagody,a na te nie ma co liczyć,bo w lesie braki ,a jak komuś się uda uzbierać to liczy sobie 50 zł za litr! Tego jeszcze nie było. Oto co zrobiły tegoroczne przymrozki. Za szybko lato przyszło,a potem nagłe ochłodzenie i kaput dla warzyw i owoców. Stąd te ceny i to się raczej nie zmieni.
Aaaa, to tak to wygląda. Ja myślałam, że to na mojej dzielnicy tak drogo albo w moim mieście Czasami tak bywało, że większość pisała o niskich cenach a u mnie często były dużo wyższe.
Hej hej.
W pracy przywitał mnie zapach chloru i kupy.
Pies w nocy dostał rozwolnienia, zafajdala ostatni dywan w domu.
Ciekawe co zjadła na zewnątrz.
Dzisiaj przychodzą sprzątać, to trochę ogarną.
Nie wiem jak zatrzymam małego, żeby nie szedł na górę, bo bramki zdjęte na schodach, wyciągali dywan na zewnątrz.
U mnie już po truskawkach, teraz arbuzy, borówki i brzoskwinie.
Ceny zazwyczaj całym rokiem stałe, choć w tym roku wyższe. No ale wszystko podrożało.
Czeka mnie pewnie kolejny długi dzień w pracy, dobrze, że w przyszłym tylko dwa dni.
I potem trzy wolne, z weekendem to 5.
I się cieszę, że nigdzie nie jedziemy.
Już mam plany.
Zrobię lody, jakąś wędlinę z szynkowara, pójdę na ploty.
A poza tym badanie krwi i dentysta.
I zleci.
A może mąż weźmie wolne, to umyjemy w końcu dom.
Witam porannie
Pogoda zapowiada się słonecznie,choć w nocy popadało ,nawet ciut pogrzmiało i teraz jest czym oddychać. Jak ktoś wstał to zapraszam na poranną herbatę ,na kawę o wiele później ,bo o 7 mam wyjazd i zejdzie mi do południa co najmniej.
Miłego dnia wszystkim i czasem oderwijcie się od pracy,by wstąpić do kawiarenki napić się czegoś dobrego i pogawędzić. Wszak nie tylko pracą człowiek żyje
Witam czwartkowo
Skoro Goplana powiedziała, że "nie tylko pracą człowiek żyje", to w te pędy przydreptałam do Kawiarenki Święta racja! Trzeba się odrywać i robić sobie miłe przerywniki
Rano 11 stopni. Szału nie ma. Bez kurtki nie da się wyjść. Jak będę wychodzić o 15-ej, to na termometrze ma być 21.
Wczoraj znowu zrobiłam sobie na obiad młode ziemniaki z masłem i pomidora z młodą cebulką. Ech, jakie to dobre, proste i szybkie. Dziś idę do rodziców więc zjem mięso. Jem je bardzo sporadycznie - w sumie od okazji do okazji i jakoś mi tego nie brakuje.
Wczoraj byłam u fryzjera i dziś mam ciut odnowioną fryzurę. "Odnowienie", to słowo klucz, bo zmian nie widać Mam jednego kolegę, który zauważa każde, choćby najmniejsze różnice. Inni nic nie zauważyli. Zawsze mnie zastanawia jak to się dzieje, że niektórzy ludzie są aż tak spostrzegawczy a inni (jak ja) rzadko zauważają zmiany...? A jak to jest u Was? Ja mam czuja jeśli chodzi o charaktery, ale wygląd omijam wzrokiem i idę dalej.
Słońce za oknem powoduje, że nie chce mi się nic robić. Znów czuję, że energia mnie odrywa od papierów i sugeruje żeby wyjść na zewnątrz Jak tu wysiedzieć do 15-ej. Jej, jeszcze tyle godzin
Dobrego dnia
Niesamowite ,że u Was tak chłodno. U nas dziś ma być 30 stopni. W tej chwili jest już 19 choć dopiero po 7
Przesyłam do Ciebie ciepełko, niech będzie
Ja nie jestem spostrzegawcza, nie przywiązuje wagi do szczegółów, wszystko jest jakąś kompozycją i dopiero zaburzenie tego spowoduje większą uwagę.
Potrafię oglądać nie widząc tego co oglądam, jeżeli mnie nie interesuje akurat.
Jakby rzec omiatam wzrokiem.
Wyczuwam natomiast ludzkie emocje, wibracje, wszystkie drobne tarcia, szpile.
Czuję przez skórę ludzi, którzy wzbudzają moje podejrzenie, nie ufam im, wyczuwam w nich coś złego.
Mamy tu polską koleżankę, starsza pani, pod 80tke. Bardzo toksyczna. Mieszka z synem, z którym nie utrzymuje kontaktu (pod jednym dachem). Ja od początku trzymałam dystans, gdy inne się cieszyły z takiej fajnej znajomej.
I na dzień dzisiejszy nikt z nią nie rozmawia, syn traktuje jak powietrze.
Zostałam jej ja, z największym dystansem do niej, która w jakiś sposób jej pomaga.
Bo mimo wszystko niczego złego mi nie zrobiła. To są drobiazgi- sprawdzę jej coś w necie, coś wytłumaczę, jej korespodencja przychodzi na mój adres. Nie ubedzie mnie od tego.
Jestem pełna podziwu dla niej, ile potrafi sama załatwić w tym wieku, w tak mało przychylnych warunkach dla niej (ale sama na to zapracowała).
Kolejny dzień w pracy, kolejny gorący.
Dzisiejsza służba od 6, także śniadanie zjadłam tu. Jako, że banda jeszcze śpi, to mam chwilę na internet.
Dzisiaj dzień wodnych atrakcji, kupili im zjeżdżalnię z wodotryskiem, mnie przyjdzie sprawdzić jak to działa. Bo im tylko udało się zmontować. Na zabawę już nie było czasu.
Od toksycznych ludzi z daleka. Osobiście znałam taką babkę. Truła całą swoją rodzinę. Zawsze musiało być tak jak ona chce,bo inaczej domowy terror. Nikt nie miał prawa ich odwiedzić,bo sobie tego nie życzyła. Mówiła to nawet wprost. A jak odchodziła ,to jej ostatnie słowa brzmiały-wybaczam wam wszystkim... Zero skruchy do samego końca.
Jawnie toksyczni to pół biedy
najgorsze są 'słodkie żmijki obu płci, nawet dzieciaki bywają takie.
Milutkie takie, uprzejme i nigdy nie przeklinają tylko sączą jad powolutku byś nie zauważyła. Brrr, jak sobie przypomnę to widzę zjawy z horrorów
Powiedziałabym raczej, że wazeliniarze,co słodzą ,przymilają się,głównie jak czegoś chcą,tak,że aż niedobrze się robi. A uprzejmy czy nie przeklinający zły,no raczej bym nie powiedziała.
Wazeliniarza łatwo rozpoznać, milusie żmijki o wiele trudniej...
Na szczęście tutaj ani jednych, ni drugich nie spotykamy
Bardzo refleksyjny ten Twój wpis o starszej Pani. Mocno "rysuje" Twoją osobę. Naprawdę pięknie!
Witam piątkowo
W I Dzień Lata. Oficjalnie mamy astronomiczne lato Oby tylko nie było takich upałów ,bo potem nawałnice itp. U mnie jest ciepło,ale nie gorąco. Ptaszki śpiewają,przepiękny poranek. A jak jest u Was? Smosiu ,jesteś tam? Bo coś ostatnio cisza,nie mówiąc o Alman,no ,ale tu wiadomo,że nie zawsze się da.
W każdym razie zapraszam do kawiarenki każdego kto ma ochotę Drzwi zawsze szeroko otwarte,truskawek ,malin i soczystego arbuza nie brakuje no i oczywiście kawki
Arbuza porywam, kawę dopiję i w drogę do kuchni
Malinki u nas też zrywam, po parę sztuk, podobnie poziomki dzikie i mniej dzikie, z ogrodniczego. Truskawki, samosiejki, ananasówki tylko zostały pod płotem i skubiemy jak ślimaki coś zostawią
Dobry piąteczek ;)
Dzisiaj pospałam, mogę planować dzień na maksa, może niektóre okna machnę na błysk, jak tylko zdecyduję od którego zacząć.
Humor poprawiły mi cukinie i ogóraski, chyba lekko mi odbija na ich punkcie...
Wczoraj nornice podkopały im korzenie, lekko przywiędły ale nie poddały się. Cały dzień i wieczorem podlewałam je, podsypywałam i dzisiaj wstały
Poza tym wszystko w biegu, jak to u nas w sezonie, na dodatek badania nas czekają w ramach programu profilaktyka 40+.
Uważajcie na toksyny, ludzkie też
Udanego dnia, pa
Piątek, piąteczek, piąteluniek! Jupi!!!
Uwielbiam być sama w pracy. Nikt, nic nie chce i szef co chwile nie woła. Jest szansa, że tak będzie przynajmniej do 10-ej
Jak się wprowadzałam do nowo wyremontowanego biura, to byłam tą osobą, która dostała pokój , gdzie są dwa wąskie okna. Prawie cała reszta ma takie ogromne. Zazdrościłam im i trochę biadoliłam, że architekt wymyślił mi dwa wąskie. Wyobraźcie sobie, że okazało się, iż tych wielkich nie należy otwierać, bo są za ciężkie i trzeba włączać klimatyzację, której ja nie toleruję. Ostatecznie wyszło na to, że mam teraz otwarte na oścież oba wąskie okna i jest super! Pokój wywietrzony, widok ładny, ptaki słychać więc dobrze na tym wyszłam
Nie cierpię klimatyzacji a raczej moje zatoki jej nie tolerują. A Wy możecie korzystać z "klimy"?
Wczoraj wróciłam późnym wieczorem i jak wskoczyłam do łóżka, to "padła" w 10 sekund. Spałam jak dziecko. Rano 4.45 byłam żywczyk Na termometrze było 15 stopni więc całkiem przyjemnie. Zaliczyłam spacer. Ponoć dziś będzie 27 popołudniu, ale duuuużo gęstych chmur, które raczej przyniosą deszcz. Póki co u mnie niebo w większości szare.
Po pracy planuję zakupy weekendowe i chcę wysprzątać mieszkanie. Myślałam żeby w sobotę skosić trawnik, ale zapowiadają deszczowy dzień. Hm...zobaczę jutro - może coś się zmieni.
Na obiad planuję michę surówki z selera naciowego z dodatkami (migdały prażone, żurawina, pietruszka zielona, jogurt i odrobina miodu). Będzie pysznie
Dobrego dnia pracusie!
Hej, hej już piątek.
I za krótki weekend.
Mamy służbę u psa w południe, córka jedzie na spotkanie po latach, oazowych (high school ministry to się tu nazywa) grup.
A poza tym zakupy.
Moja starsza pani to typ słodkiej, łapówkarskiej żmijki. Bardzo otwarta, bardzo miła.
Taka, co jak dasz palec, to weźmie resztę. Za wszystko obdarowuje tym czego nie potrzebujesz, bo tak, bo lubi. Gra osobę, która potrzebuje pomocy, przy czym doskonale daje za chwilę radę sama. Ja wiem, że nie zna angielskiego. Natomiast jak kiedyś córka ją spotkała w sklepie, rozmawiały po angielsku. Pytałam się czy jest pewna, że to ona.
Dopóki wszystko jest po jej myśli, jest słodko.
A jak staniesz okoniem przeciwko, wtedy włącza się jej schizofreniczny tryb, stajesz się zagrożeniem, winnym wszystkiego.
Ja bardzo mało wiem o niej, unikam wszelkich zażyłości. Ale z tego co wiem, to jest często zmienne.
Mnie klima nie przeszkadza wcale. Tu się nie da bez niej. Przeszkadza mi tylko jak wieje na mnie wprost (zresztą ciepłym też).
W Polsce zawsze byłam chora, tutaj nie ma związku. I nikt nie odgrzybia tego.
Tylko wymienia się filtry czy to w domu, czy w samochodzie.
Jak pytałam na początku o odgrzybianie, to jakbym była kosmitą.
Właśnie o taki typ ludzi mi chodzi-najgorsi. Dopóki czegoś chcą to milusie ,kochane,a jak coś nie po ich myśli,wychodzi prawdziwe oblicze. Miałam zresztą kiedyś taką ''przyjaciółkę''. Dobra byłam,dopóki na każde zawołanie a jak raz odmówiłam ,bo nie mogłam,zostałam nazwana 100% egoistką. Dziś nie mamy kontaktu i jest mi z tym bardzo dobrze.
Powiem, że ja chwilami zazdroszczę wszystkim znających ją, że się nacięli na niej, zerwali więzi.
Ja nigdy nie miałam więzi z nią, mimo, że od początku wiem przez skórę jaka jest, nigdy nie zrobiła mi nic złego, żeby powiedzieć odwal się. To co robię dla niej, nie kosztuje mnie nic, jest jakby przy okazji, jak nie mogę czegoś tam zrobić, mówię wprost. Nie spotykamy się towarzysko, nie zapraszam jej do siebie, nie wożę do lekarza, trzymam męża i córkę na dystans od niej, zawsze zbyt zajęci swoimi sprawami.
I tak trwam, do kolejnego jej problemu, do kolejnej wersji wydarzeń. Czasami dni, czasami miesiące.
Nie rozumiem jej syna. Owszem namieszała mu w życiu. Ale to on ją tu ściągnął, załatwił zieloną kartę. Mieszkają pod jednym dachem. To ciągle jego matka, jaka by nie była. Jakaś podstawowa opieka, transport do lekarza, itp powinny mieć miejsce.
Myślę tak samo - mama, jaka by nie była, to zawsze mama i choćby w podstawowym stopniu zasługuje na pomoc. Przecież ten syn może to wyraźnie zaznaczyć - np., że do lekarza itd.
Każda córka tak myśli i nawet wyrodnej matce pomaga.
Synkowie bywają różni, niektórzy matkom tylko składają wizyty lub przesyłają pozdrowienia i to rzadko.
Znałam kobietę, wychowała 3ch synów a gdy owdowiała to musiała liczyć na sąsiadów, później opiekunkę bo żaden nie miał czasu ani warunków by matkę zabrać do siebie.
Jej fajnym mieszkaniem chętnie zajęli się, bo było sporo warte...
Świat, nasze życie zmienia się, ale czy musi zmieniać się na gorsze?
Tak mnie przy niedzieli naszło
Smutne to, nawet bardzo...
Witam w deszczową sobotę
Ja tak na szybko się przywitać,bo dzisiaj jedziemy na kilka dni do Buska Zdroju.
Nigdy nie byłam,a okazja się nadarzyła ,więc czas ruszać w drogę. Od nas to tylko 2 godziny z porywami do trzech w zależności od natężenia ruchu. Dziś sobota ,więc pewnie będziemy szybciej,no chyba cały czas będzie padać.
Tak czy inaczej kawiarenka otwarta całodobowo. Jak mi się uda zajrzę do Was ,a tymczasem zapraszam jak zawsze
Życzę żeby niebo było błękitne i żebyś super odpoczęła. Dobrej drogi. Uściski!
Dziękuję Smakosiu
Odpoczywaj, spaceruj i opowiadaj lub wklejaj fotki.
Pogoda jest zmienna więc i na słonko też przyjdzie pora
Pozdrawiam :)
Witam sobotnio
Ale super poranek - 19 stopni i mżawka. Jeszcze w tym sezonie, rano nie było tak ciepło. Stałam chwilę na balkonie i oddychałam pełną piersią
Herbata wypita. Czas na kawę że spienionym mlekiem.
Już robię. Wpadajcie
U mnie dopiero zaczyna się przejaśniać, a już 23 stopnie na zewnątrz. W dzień ma być 35. Ale i tak wyszłam na zewnątrz z poranną kawą.
Tak ma być cały tydzień. Na poniedziałek burza zapowiadana. Ale temperatury nie obniży, tylko tropiki zrobi.
Wspaniałego wypoczynku, naładuj baterie Goplano.
Poza tym robocza domowo sobota. Zawsze coś się znajdzie.
Plany na śniadanie muszę zmienić, bo mi rukola zgorzkniała. Sałatki z łososiem nie będzie.
Trzeba kupić inną sałatę dzisiaj.
Dziękuję,postaram się naładować,choć trochę. Wyjeżdżamy o 13:30 a więc już niebawem. Tymczasem pozdrawiam dziewczyny
Witam niedzielnie
Jak cichutko i cieplutko tutaj. U nas poranny chłodek, ptaki świergolą a ja zaliczyłam wstępne podlewanie by ratować plony, głównie przed nornicami, trochę przed suszą.
Czekam na kolejne cukinie, nowe dla mnie,kuliste i smaczne. 1szą pokroiłam cieniutko jak pomidora, wyszło fajne carpaccio bez dodatków by poczuć smak świeżonki. Radzą je faszerować, jak obrodzą to może spróbuję nadziewać mięsem lub serem.
Czas planować obiad, bo śniadanie zwykłe, chyba jajcowe będzie.
Może zawijaniec jak pizza wg wużetu.
Poza tym jest nieźle, słonko wychodzi, forma ok i humory dopisują.
Dobrej i smacznej niedzielki życzę
Obiad jajcowy to jaki? w sensie ,że kotlety jajeczne? Nie robiłam całe wieki. Zapomniałam nawet jak smakują
Witam niedzielowo
Na kolanach mam miseczkę z twarożkiem a w nim papryka czerwona i ogórek w kostkę. Lubię taki prosty zestaw. W Biedronce kupuję serek o nazwie Poznański. Jest bez zagęszczaczy. Prosty skład jak dawniej homogenizowany a do tego pyszny i niedrogi. Polecam.
Za oknem pogodnie, ale chlodno. Niby 17 stopni, ale przez wiatr czuję się większy chłód.
Myślałam żeby skosić trawę, ale chyba przedłożę to na jutro.
Jak dobrze, że to niedziela i to rano. Przed nami cały dzień. Niech będzie miły!
Nie widziałam u nas tego serka. Następnym razem jak będę w Biedronce ,będę specjalnie wyglądać. Lubię serek homogenizowany naturalny przypominający smakiem ten z PRL-u. Jako dziecko robiłam na słodko,a teraz tylko jak Ty z papryką ,pomidorkiem czy rzodkiewką ,no i szczypiorem o tej porze roku
W mojej "Biedronce" stoi zawsze w takich kartonikach (jak zgrzewka) i nie ma tego dużo - przeważnie dwa lub trzy.
Pamiętam, jak poleciłam rodzicom. Nie mogli znaleźć. Twierdzili, że u Nich nie ma> Powiedziałam żeby pokazali zdjęcie komuś z obsługi i okazało się, że jest, ale mała ilość więc trudno zauważyć. Teraz już kupują regularnie
I już niedziela.
Dzień ojca dzisiaj, 30 lat jak mojego taty nie ma z nami.
Już trochę starsza jestem, niż on gdy odszedł.
Upałów ciąg dalszy, ale poranną kawę wypiłam na zewnątrz.
Zaraz śniadanie, nie wiem czy to zjem tutaj, czy zdecyduję się na klimatyzowane wnętrze.
Dzisiaj idziemy jeść, takie zaległe uroczystości, moje i męża urodziny, Dzień matki, graduacja córki. No i dzisiejszy polski dzień ojca (amerykański był tydzień temu).
Nadchodzący tydzień to tylko dwa dni pracy, potem wolne. Dobrze, że nie pojedziemy nigdzie, w tym wilgotnym upale ciężko by było. A sięga aż po Nowy Jork.
Ja się cieszę na pobyt w domu, coś upiekę, zrobię wędliny z szynkowara. I czas przeleci raz dwa. A przede wszystkim się wyśpię, dziś obudziłam się o 6. Zważywszy, że spać poszłam jak do pracy, to całkiem długi nocny wypoczynek.
Muszę dzisiaj nastawić buraki na barszcz, w końcu. Będzie na środę. Albo na czwartek.
Bo ja w głowie to mam miliony pomysłów, nigdy nie wiem na co się zdecydować. Jak przychodzi co do czego, to już ich nie pamiętam i nie mam pojęcia co by tu zrobić.
Wracają, gdy już zjem, coś zupełnie innego niż myślałam.
To Tato młodo odszedł. Moja Mama też bardzo młodo,miała ledwo 35 lat. Tak to już w życiu jest ,że nigdy nie ma pewności,że się dożyje sędziwego wieku i to jeszcze w zdrowiu..
Witam
I pozdrawiam z Buska Zdrój. Jest super. Pogoda dopisuje, niby gorąco ale powiewa przyjemnie wiatr. Od wczoraj spacerujemy, zwiedzamy, nie mówiąc o atrakcjach na jakie trafiliśmy. W tej chwili jestem już w pokoju, wymęczona, a nawet opalona choć się nie opalałam A to parę fotek
Ale się u Ciebie dzieje! Suuuuper. Cieszę się, że jesteś taka rozentuzjazmowana i pozytywnie zmęczona
Dziękujemy za zdjęcia
Witam poniedziałkowo
Tydzień zaczął się pogodnie, ale nadal chłodno.
Plany częściowo już są. Dziś spotkanie i może jak się uda, to skoszę trawę. W tym tygodniu mam przegląd u stomatologa. Trochę się stresuję - oby było wszystko OK.
To tak na szybko, bo papiery na biurku mnie "wołają".
Dobrego startu w nowy tydzień
Upały się rozkręcają, dziś ma być burza, oby, bo deszcz potrzebny.
Miejmy nadzieję, że ziemia jeszcze tak nie wyschła, że zrobi się powódź.
W Arizonie rzeki (czy może koryta strumyków) są generalnie suche. Jak spadnie deszcz, to nic nie wsiąka, zagrożenie powodziowe, bo siła wody zabiera wszystko. Widziałam zdjęcia z zeszłego tygodnia, połowa drogi zerwana, a druga pokryta mułem.
Normalnie to śmiesznie wygląda, bo wszędzie sucho i piasek, a przy każdym korycie cieku wodnego po deszczu stoi tablica ostrzegająca o powodzi.
Goplana wypoczywaj, ciesz się tym czasem wolnym od codzienności. Będziesz miała co wspominać, a my ci oglądać na bieżąco.
Obiad rodzinny był bardzo fajny. Objedzoni po kokardki, ja wzięłam sobie cebulki (kwiat kaktusa), do podziału na wszystkich i małą porcję zeberek.
Zjedliśmy połowę cebulek, resztę zabrałam do domu. Spróbuję podgrzać w airfryer, bo w mikrofali to porażka. W ostateczności zasili kompost.
Tak to wygląda. Zdjęcie z biblioteki googli.
Witam :)
Fajne, tez bym zjadła trochę takiego kaktusa.
Mikrofala może też opiekać, jak każdy piekarnik, grillować.
Kiedys piekłam nawet w niej małe serniki.
Kupiłam taką bo chwalili /nie ma talerza obrotowego/ i była w dobrej cenie, do podgrzewanie i gotowania warzyw na parze, ale jak poczytałam instrukcję to zaczęłam próbować i wyszło ok.
U nas fajna, letnia pogoda, bez upałów.
Niebawem będzie cieplej, nawet gorąco.
Szkody są i u nas, blisko alman, plony będą mniejsze albo i zerowe.
Domy i drogi też ucierpiały. Mam nadzieję, że Almanka jest cała i zdrowa.
Ja planowałam obiad wg wużetu a poszło jak zwykle, świeżutką szparagówkę dostałam zza płota i ugotowałam.
Potem zamieszałam leczo z pieczarkami i różnymi kiełbasami, ciecierzycą, nawet smaczne.
Goplana fotki super, na pierogi mam teraz smak. Może jutro ugotuję bo dzisiaj musimy zapasy pożreć.
Fajnego dnia, tygodnia
Zrobiłaś pierożki? Te były po świętokrzysku. Z mięsem,ale czymś jeszcze,bardzo dobre
Witam wtorkowo
U mnie poprawa pogody, co oznacza, że rano było 15 stopni. Teraz 24 i trochę chmur. Ogólnie mówiąc całkiem przyjemnie.
Po pracy umówiłam się z przyjaciółką. Będziemy wybierać dla Niej oprawki do okularów.
Hm...nie mam nic na obiad. Tradycyjnie najchętniej bym zjadła jakąś sałatę z fetą i innymi warzywami. Jak będzie czas, to zrobię, bo nie wiem jak ten czas mi się dzisiaj porozkłada.
Trawy nie kosiłam i wychodzi na to, że dopiero jutro się za nią wezmę o ile znowu coś mi nie wyskoczy Tak to jest z tym planowaniem
Dzionek leci bardzo szybko więc wracam do papierów na biurku.
Miłego popołudnia
Plany niestety często lubią się krzyżować,ale jak to mówią,co się odwlecze to nie uciecze. Przede mną też koszenie i to sporej wysokości trawy. Nawet bym nie pomyślała,że tak urośnie za te parę dni,tym bardziej,że cały czas gorąc.
Chyba dziś się zabiorę za koszenie, bo jutro i pojutrze może u nas popadać. Ale tak, jak mówisz - "plany lubią się krzyżować" Zobaczymy co dziś zdziałam.
Smosiu moja mikrofala nie opieka. W Polsce mieliśmy taką z funkcją.
Cebulki podgrzaliśmy w airfryer, nie zwróciło im to życia.
Ulewa przeszła wczoraj, jeszcze szybciej wyschła.
Kolejna tura ma być od jutra. Oby, bo woda potrzebna.
Ja mam wolne od jutra. Na piątek wizyta u nowej polskiej koleżanki, w czwartek może lunch z kolejną nową (o ile będzie jej pasowało, choć sugerowała czwartek lub piątek, więc może). Najprościej byłoby zebrać do kupy obie.
Ale piątkowa zaprosiła mnie do siebie do domu, ja ją ledwie pamiętam, poznałyśmy się na świeceniu koszyczków, rozmawiałyśmy kilkanaście minut, głupio zwalić jej cały zastęp polskich bab.
Czwartkowa z kolei jest podobnej klasy znajomą innej, spotkały się na zakupach, też tylko krótka rozmowa.
A poza tym pobranie krwi jutro rano - załapię się rzutem na taśmę na ważność skierowania, tylko do 28 (miesiąc od wizyty u lekarza). Załatwienie nowego nie problem, ale potrwa chwilę.
A tak będę miała z głowy.
No i dentysta w czwartek rano. Odczyszcza mi się zęby, dziur może nie będzie, nie wiem czy będą coś robić, bo to oznaczałoby zmiany w aparacie. Mnie nic nie boli.
Zobaczymy co i jak.
Oooo, to obie będziemy miały w czwartek wizytę u stomatologa. Je też kontrolnie. Oby nic nie było
Ciekawa jestem Twojej refleksji, po spotkaniu z nowymi koleżankami, czy przypadną Ci do "gustu", czy może mocno odmienne "mentalnie"...? Różnie to bywa. Tak, czy siak - niech będzie miło
Na pewno przypadniecie sobie do gustu. Zwykle pierwsze wrażenie jest najprawdziwsze. Miłego spotkania
Witam w środku tygodnia
Śpieszę z powitaniem ,bo przez ostatnie 2 dni nie miałam jak się odezwać. Otóż jestem już w domu. Te kilka dni były tak intensywne,że czuję zmęczenie ,ale takie pozytywne Jeśli ktoś nie był w Busku to polecam pojechać.
Dziś powrót do rzeczywistości. Pora brać się za pracę. Trawnik wymaga skoszenia i to w trybie pilnym. Poza tym powrót do kuchni. Miło było dla odmiany zjeść sobie obiad który był ugotowany przez kogoś innego. Dziś jednak trzeba samemu zrobić. Będzie zupa koperkowa i ryż z truskawkami. Na ten upał nie wyobrażam sobie nic innego.Dzisiaj u nas ma być 30 stopni. W tej chwili już 21
A tymczasem zapraszam na lemoniadę
Witam środowo
Zawsze, jak wchodzę w kawiarenkowy wątek, to w oczy rzucają się te truskawki od Goplany. Wtedy uświadamiam sobie, że sezon w pełni a ja jadłam je góra 3 razy. Jakoś średnio mi smakowały. Tylko raz były super - takie małe, niepozorne. Jak trafię na nie w tym samym miejscu, to kupię z pewnością.
Dziś wskoczyłam pierwszy raz w sukienkę. Co prawda długa, ale zawsze sukienka Myślę, że w kolorach Ekkore - szafirowo-ruda Niestety nie było mi zbyt ciepło gdy "maszerowałam" - pokryłam się gęsią skórką Ot, zachciało mi się kobiecej odmiany
Wczorajszy dzionek przeleciał tak, że nawet nie było czasu żeby sobie zrobić upragniona sałatkę. Skończyło się na jajecznicy ze szczypiorem i pomidorem. Dziś mam nadzieję skosić trawnik. Jak będzie obadamy
Dobrego dnia
Koniecznie nadrabiaj truskawkowe zaległości. Zajadać póki są,by się dowitaminizować U mnie dziś będą na deser razem z czereśniami
Hm...znowu nie było okazji żeby kupić, ale może jutro...?
Ze spotkań zdam relację, miejmy nadzieję, że dopasują się do naszego towarzystwa.
Jest nas mało, cieszymy się na każdą polską osobą. Jesteśmy jak rodzina, choć w komplecie widzimy się rzadko, to pocztą pantoflową wiemy co u każdej. I zawsze Jesteśmy gotowe do pomocy każdej.
Siedzę w oczekiwaniu na utoczenie krwi, wykorzystuję czas.
Taki początek domowych wakacji.
Ogarnę trochę dom, może pranie.
I coś upiekę. Chyba, że len nie pozwoli. To jutro albo pojutrze. Albo wcale.
Dobry plan
Ja właśnie rozmyślam nad trawą, że może jednak nie dziś...?
Nasza ma spowolnienie w odrastaniu, także koszenie się odwlecze. Nie podlewam, bo i tak głównie chwast. Jeszcze kilka lat temu mieliśmy od frontu, z rolki, ale jak kladli światłowód, naniesli chwastu, także szkoda lać wody. Jak spadnie deszcz, wszystko odżyje.
A to już pojutrze.
Takie śniadanie sobie zafundowałam.
Odgrzane, a w zasadzie zapieczone gifry z mozzarella. Na to sałata, Łosoś, pomidor, cebula, kapary i pieprz poza kadrem.
Częstujcie się, akurat na lunch u Was.
Chętnie poczęstuję się kanapeczką. Bardzo smaczna
No masz! Za późno przyszłam - talerz pusty
To u mnie identyczny plan
Dobry wieczorek
albo podwieczorek, zależy o której idziecie spać. Ja padam jak dzidziuś i nawet nie pamiętam snów.
Nic nie ugotowałam, poza makaronem dla eMa, ziemniaków dla mnie /pure torebkowe/ bo pucuję okna, piorę zasłony, firany i narzuty.
Upał dzisiaj dopadł za wcześnie i nie dałam rady, zostały dodatkowe 2wa okna na jutro więc pucowanie będzie wydłużone.
Mokre pranie rozwieszam na poręczy, suszarkach składanych i nawilżam pokoje.
Nie narzekam, fajnie rosną nowe cukinki, ogórki za chwilkę będą do kiszenia i może pomidory dojrzeją wcześniej.
Jestem umęczona, ale zadowolona bo odwalam roboty zaległe.
W planach badania moje, eM też chce zaliczyć profilaktykę 40+ i sprawdzić co u niego w sercu i brzuszku gra.
Idę podlewać, koty kojcowe do domu zabrać i do wyrka bo już oczyska kleją się, jutro znów pobudka o świcie.
Spokojnej nocy
Dobry ranek
Podziwiam za kondycję. ja w upały ledwo zipię i z oknami męczyłabym się przez tydzień,dlatego odkładam to na chłodniejsze dni. Co do prania to też rozwieszam na poręczy,ale pościele W pogodę to tylko na dworze, bo chwila moment i suche. Na szczęście u nas zewnętrzne rolety robią za izolację i w domu nie ma gorąca ,zwłaszcza na dole.
Witam czwartkowo
Uff jak gorąco. Jedyne co się chce to leżeć w wodzie popijając zimne napoje
Nie ma jednak tak dobrze. Czas zakasać rękawy i brać się do roboty. Trawa aż się prosi ,by ją wykosić i już nie ma zmiłuj. Na szczęście córka to zrobi za mnie. Na obiad dziś schabowe z ziemniakami z wody i mizeria. Dawno nie było i tak jakoś smak naszedł
Wielkimi krokami zbliża się lipiec. Konkretnie za 3 dni. Kolejka wypada na Alman,ale.. no właśnie,cichutko coś i nie wiem czy... Dlatego następna w kolejce jest Smakosia. Co Ty na to? Pisałaś ,że będziesz miała urlop i wyjazd,ale wystarczy ,że otworzysz,a już będzie dobrze Dobrze?
A teraz pora na śniadanie. Zapraszam na twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem,do tego po kromeczce razowca ,no i oczywiście kawa
Nie ma sprawy. Jeśli Alman napisze, że da radę, to super a jak nie, to w lipcu otworzę drzwi kawiarenki
Witajcie Kochane Dziewczyny! Wiem, pamiętam, że moja kolej w lipcu i oczywiście otworzę kawiarenkę, wszak zawsze byłam obowiązkowa i zdyscyplinowana. Powoli też wyłażę z dołka.... Może jakoś dam radę gościć Was w kawiarence w ten wakacyjny czas.
Trzeba brać na klatę co przynosi życie, bo lepiej to już chyba nie będzie, bo dobrze to już było.
Trzymajcie się zdrowo.
Almanko nasza kochana ,ale się cieszę. Nawet nie wiesz jak Oby Cię było jak najwięcej ,a to co złe i doskwierające opuszczało.
Ale super! Jakie pozytywne wieści! Cieszę się, bo jak już otworzysz Kawiarenkę, to jest nadzieja, że będziesz zaglądać częściej
Witam czwartkowo
Ale pogoda! dziś jest bardzo ciepło. Rano miałam 19 stopni. Uuuuu, jak komfortowo się szło Pierwszy raz w krótkim rękawku bez "gęsiej skórki". Spacer niestety nie był komfortowy, bo naciągnęłam sobie coś w lewej stopie i mam nogę trochę spuchniętą po zewnętrznej stronie kostki (której już nie widać) i tylna część nad piętą. Tak już jest od 4 dni i Altacet nie daje rady pomóc. Hm...powinnam smarować czymś przeciwzapalnym? Nie da się nie chodzić, bo ciągle coś... Macie może jakieś doświadczenie i możecie mi doradzić? Chodzić muszę.
Uf! Wczoraj udało mi się skosić trawę. Super, bo dziś już by nie było szans - stomatolog czeka po pracy a po 17-ej chyba będzie padać. Zakupy przekładam na jutro, bo wrócę do domu wieczorem. Niesamowite jak szybko ten dzień ucieka.
Dobrego dnia
Ale fajnie Alman, że wyłazisz z dołka. Czekamy na Twoje poranne ciasta. Te wirtualne najlepsze, nigdy się nie kończą, można jeść bez ograniczeń i nie tuczą.
Smakosiu jak spuchnięte, ja bym radziła mimo wszystko do lekarza. Szczególnie jak spuchnięte Czasami mała pierdółka gorsza od złamania, lepiej wiedzieć niż sobie zaszkodzić.
Z doraźnych rzeczy, smaruj kremem na opuchnięcia i owiń bandazem elastycznym, dosyć ciasno, ale nie za ciasno, żeby krew krążyła.
Dzień mi przeleciał ot tak.
Buraki na barszcz zapleśniały, za wilgotno na ferment. Został mi wywar warzywny, będzie dzisiaj zupa krem z cebuli i sera, szkoda mi go wylac.
Zobaczcie jakie dwie niespodzianki wczoraj znalazłam. Dwa persimony. Pierwsze od posadzenia drzewka. Od razu podlałam, zapsikalam czymś na ekosystem, mam gdzieś organic, chcę mieć owoce.
Wróciłam mokra jak szczur, a to było po 8 rano.
W dzień było 36 stopni w cieniu, przez połowę dnia przez okno nie wyglądało, raczej na chłodniejszy pochmurny dzień.
Zapowiadana burza chyba rozejdzie się po kościach. Zobaczymy.
Dokładnie Ekkore,masz całkowitą rację,ja też bym szła do lekarza,zwłaszcza,że noga opuchnęła tak ,że kostki nie widać.
Smakosiu, rozbij liść kapusty lekko, aby puścił sok, obłóż nogę i opakuj bandażem elastycznym,,, możesz to robić na noc.
Dziewczyny, jesteście niezawodne. Dziękuję za porady.
Wiem, że lekarz, to zawsze najlepsze rozwiązanie. Gorsza sprawa, że dostać się do niego, to już insza inszość. Jeszcze poczekam przez weekend. Liczę, że przyszło niespodziewane, bez jakiegoś urazu więc może samo minie z małą pomocą.
Właśnie wróciłam do domu i nie było szans na odpoczynek, ale teraz noga już ułożona wygodnie i posmarowaną Altacetem. Muszę poszukać bandaża. Tylko czy ja go mam...? Kapusty natomiast nie mam na 100%, ale jutro mogę kupić. Jeszcze raz bardzo dziękuję.
U stomatologa poszło szybko, ale niestety miejsce wskazane przeze mnie może wymagać wymiany plomby. Umówiłam się na 14 sierpnia, bo jest spora kolejka oczekujących. Ponoć nie ma potrzeby się spieszyć. No to poczekam.
U mnie burza i deszcz. Podlewa rośliny całkiem mocno.
Dobrej nocy
Jak tam noga Smakosiu? Altacet pomógł? Oby Ci przeszło jak najprędzej. A z tą kapustą dobry pomysł. Pamiętam,że babcia tak robiła. Owijała liśćmi swoje kolana,potem bandażowała i szła spać. Pomagało,a miała zaawansowany reumatyzm i w dodatku osteoporozę. Daj znać czy widać kostkę
A co tutaj tak cichutko? Cisza przed burzą ,a może odwrotnie u Was burza i kryjecie się przed deszczem i piorunami?
Jakkolwiek by nie było w kawiarence zawsze dobra pogoda. Wpadajcie ,bo bez Was smutno
Zapraszam na koktajl truskawkowy. Świeżo zrobiony
Piątek, piąteczek, piąteluniek
Melduję się popołudniowo, bo dziś nie miałam rano czasu.
Melduję, że po nocy z bandażem rano już kostkę było widać. Niestety teraz znowu spuchnięta, ale już mniej i też mniej boli. Miałam jechać jutro do rodziców, ale przełożyliśmy to ma poniedziałek a weekend będzie na regenerację.
Właśnie przeszła burza...a nie, jeszcze nie przeszła, ciągle grzmi. Deszcz spokojnie pada. Na ulicy mniejszy ruch i zrobiło się całkiem przyjemnie.
Zaparzyłam kawę i cieszę się chwilą.
Ktoś się przysiądzie?
Dobrego dnia
Hej, hej.
Z racji wolnego nie mam czasu na nic.
Spotkanie było fajne, jesteśmy już stałymi bywalczyniani tej restauracji, lubianymi przez obsługę. Byliśmy do końca, pośmiałyśmy się z dziewczynani, że jak potrzebują do domu, to mają nas wyrzucić i już.
Obsługa poszła, a my jeszcze gadałyśmy na dworze (ale wyszłyśmy same wcześniej, bez wyganiania).
Nowa koleżanka z gatunku cicha woda. Bardzo spokojna, cicha, ale pociągająca za sznurki. To pierwsze wrażenie, zobaczymy w którą stronę. Bo bycie cichym nie musi być złe. Moje dzwonki alarmowe się nie rozdzwoniły.
Zaraz wychodzę do drugiej, tym razem do domu jedziemy.
Jak wrócę, to dzień szybko mi się skończy, bo to pewnie koło 3 po południu będzie.
Upałów ciąg dalszy, wczorajszy deszcz się rozmyślił.
Następny w niedzielę, zobaczymy co będzie.
Witam sobotnio
Poranek takiego dnia, to jedna z piękniejszych chwil weekendowych. Nie dość, że jeszcze czeka niedziela, to na dodatek dzień dopiero startuje
Za oknem słoneczny poranek, obok kawa z mlekiem, przez uchylone okno wpada fajne, świeże powietrze. Noga wysoko uniesioną i widać kostki - jest poprawa Do szukałam się informacji analizując budowę anatomiczną i objawy, że mam nadwyrężone ścięgno Achillesa. Radzą usztywnić bandażem elastycznym, nie chodzić, położyć wyżej a jak mocno spuchnięte, to okładać lodem. Tak więc dwa dni weekendowe spędzę na kanapie. Oby tyle wystarczyło, żeby poczuć znaczną poprawę. Muszę mniej chodzić żeby zregenerować. Oj, to już dla mnie "kara", ale jak trzeba, to trzeba, bo urlop zaraz i muszę to zregenerować.
Dzwon w kościele wybił ósmą godzinę. Lubię, kiedy go słychać . Jakoś tak zawsze odświętnie się robi Nie odczuwam wtedy atmosfery miasta, jest w tym coś "przytulnego".
Zaraz zaparzę herbatę z cytryną. Też pijecie taką, czy wolicie czarną? Ja bez cytryny nie lubię, zwyczajnie mi nie wchodzi. Jedynie jak byłam w Turcji, to ten ich sposób parzenia pozwalał na wypicie. A może to była zwyczajnie magia miejsca...?
Mam wrażenie, że dzięki temu, że dodaję cytrynę, to nie mam kamienia na zębach a piję bardzo dużo herbaty. A jak to jest u Was?
Czas pomyśleć o śniadaniu. U mnie tradycyjnie szakszuka.
Dobrego dnia
Witam sobotnio
Pogoda znowu daje się we znaki. Zwłaszcza dla ludzi starszych. Co rusz u nas karetki na sygnale,jak co roku zresztą.
Herbata ,tak tylko z cytryną,chyba ,że piję zieloną albo Pu-erh to wtedy nie.
A swoją drogą co powiecie na ice tea? O takiej porze roku tylko chłodne napoje,byle nie bardzo zimne,bo wtedy o ból gardła najłatwiej
A tymczasem pora na kawę,napijecie się? Zapraszam
U mnie herbata, to musi być zawsze gorąca, nawet w upalny dzień. To mi najlepiej gasi pragnienie. W ogóle nie pijam napojów. Z zimnych, to jedynie woda i wino
Ja nie jestem herbaciana, piję bardzo mało.
Ale jak już to musi być gorąca. I bez cytryny.
Żadne ice tea.
Z cytryną to woda z miętą.
Mąż bardzo lubi herbatę z cytryną, zawsze wciska sok z połówki.
Ja mam dużo kamienia. Teraz czyściła mi godzinę piętnaście (ale też wolna była), po 3 miesiącach i w międzyczasie usuwali przód jeszcze.
Teraz wynika to z wydzieliny alergicznej i noszenia aparatu. Wcześniej ślina wypłukała, teraz mam kałuże w ramkach aparatu, to i więcej mułu się osadza- mówiąc obrazowo.
Wczorajsze polskie spotkanie było super.
Nowa Polka jest taka nasza, klapotalysmy ponad 4 godziny. Poszłyśmy z jedzeniem, wyszłyśmy z jedzeniem, tylko innym.
Zrobiła kołaczki, ale nie na żółtkach tylko na serze philadelphia. Jakie dobre, przepis zapisany, muszę zrobić koniecznie.
A na śniadanie mam darowaną sałatkę.
A dzisiaj jedziemy na farmę na borówki.
Niby wolne a na nic nie mam czasu.
I jutro już niedziela.
Tak to jest z tym wolnym - zawsze najszybciej ucieka i brakuje czasu "na wszystko"
Super, że się dopasowałaś z kobitkami. Pewnie szybko powtórzycie spotkanie. A może warto skrzyknąć wszystkich z mężami itp. na jakieś wspólne ognisko czy inne biesiadowanie na polanie?
Witam niedzielowo
Ooo, pierwsza jestem! To i dobrze, bo chciałam Wam przynieść kawę i pierniczki toruńskie na dobry początek dnia. Czestujcie się.
Dziś jest najcieplejszy poranek w tym roku czyli 22 stopnie. Ale przyjemnie Wiem, że nie wszyscy się cieszą, bo nie mogą wychłodzić mieszkania, ale ja mam komfortowo. Taki plus mieszkania przy parku a jednocześnie rekompensata za to, że mam wewnątrz ciemno. Chyba zaraz będzie padać. Idą deszczowe chmury.
Dziś, kiedy otworzyłam po piątej okno wkurzyłam się, bo piętro wyżej wynajmują różni faceci mieszkanie (Polacy i Ukraińcy).. jako, że ciepło za oknem, to imprezowali na balkonie. Wcale nie głośno, ale o tej godzinie, to słychać tak, jakby siedzieli 2 moim pokoju. Na dodatek musiałam słuchać ukraińskich piosenek. Jak to jest, że młodzi, fizycznie sprawni faceci są w Polsce a u nas myśli się o tym, aby polscy żołnierze czy rezerwiści jechali na Ukrainę. Sorry, że polotykuję, ale nie zgadzam się na taką politykę.
No i już pada. Tak ma być przez dwie godziny a potem temperatura zacznie rosnąć. Nic to, bo ja nadal siedzę w domu, ale ścięgno ma się już lepiej. W poniedziałek wieczorem będzie największy "egzamin", bo po całym dniu, to się okaże co i jak.
Dziś na obiad planuje bób. Tak więc pichcenia nie będzie.
U Was pewnie niedzielne obiady i jak zwykle same pyszności
Pochwal się się.
Ostatni dzień czerwca więc chcę podziękować naszej Gospodyni za kolorową, nowalijkową i pełną serdeczności Kawiarenkę. Ciepłe uściski i ..."dzwoneczki"
Cześć Smakosiu , u nas w tej chwili już 28 stopni,max ma być 34 i zapowiedź burzy. Wcale bym się nie zdziwiła,bo nie ma czym oddychać. Wcale się nie dziwię,że się wkurzyłaś. Pobudka o 5 rano w taki sposób z pewnością do przyjemnych nie należy ,no i podzielam politycznie Twoje zdanie, jak najbardziej.
Cieszę się ,że z nogą lepiej. Jakbyś tak dłużej ją oszczędziła wyszło by jej na zdrowie,ale jak się nie da ,to może do pracy podjechać autobusem? Jeśli to możliwe. Obiadek fajny. Mnie też by starczył ''boberek'',ale rosół niestety musi być,bo mężowski by mi nie darował Uwielbia tą zupę i tradycyjnie w niedzielę po prostu być musi. A na drugie będzie kalafior i mięso z rosołu. To i tak sporo jak na taki upał. ja najchętniej to bym zupę owocową z makaronem zjadła ...
Ja także dziękuję Ci za regularne odwiedziny ,było mi bardzo miło ,a dzwoneczki piękne
Dziś ostatni dzień czerwca.
Goplana dzięki za ciepły, nie tylko na zewnątrz, taki przytulny miesiąc. Miło było się gościć.
U mnie upały z szansą na deszcz, jeszcze jest. Oby się nie rozmyło jak poprzednio.
Byłyśmy na jagodach, to jest borowkach. W jakieś 40 minut każda z nas zebrała po galonie.
Zrobiłam sernik gotowany, trzy, a nawet czterowarstwowy. Ciasto, masa serowa, masa serowa z borowkami i same borówki (galaretka) na górę. Jeszcze nie krojone.
Jako, że mam arbuza i borówki, to będą dominować w posiłkach.
Dzisiaj na lunch arbuz, a na obiad ciasto. Jutro będzie jakaś zamiana w kolejności posiłków.
A na śniadanie zrobię sobie sałatkę z burrata, awokado, brzoskwinia i borowkami.
Resztę borówek zamrożę, ale może za tydzień lody zrobię.
W czwartek święto, ja najprawdopodobniej w pracy. Moi jakoś nie celebruja świąt, zawsze mają dyżury. A jako, że nigdzie nie pojechaliśmy, to wolnego niet. Chyba, bo nic nie mówili.
Tak ,dziś ostatnia niedziela,dzisiaj się rozstaniemy,dzisiaj się rozejdziemy...aż do jutra ale już w lipcu ,w kawiarence Alman
Ja także dziękuję Ci Ekkore za wspaniałe 30 dni,że zawsze znalazlaś czas by wpaść do kawiarenki i zawsze coś fajnego napisać i poczęstować swoimi dobrociami. Jeszcze raz dzięki
To tak na zakończenie. Wspomniany sernik gotowany.
Musiałam rozkroić i oczywiście spróbować, bo inaczej język by mi uciekł.
Po wielkim talerzu sałatki. Na długo mi starczy.
Smakowity koniec czerwcowej kawiarenki. Wygląda nadzwyczaj smakowicie. ja miałam okazję jeść kilkakrotnie sernik gotowany ,natomiast sama nie odważyłam się zrobić z obawy,że mi się zważy ser. Dlatego jak jak nadarza się impreza typu urodziny ,czy święta ,Bratowej Mama zawsze robi i za każdym razem pychota.
Smaczne i kolorowe pożegnanie, dzięki Wam za starania i czas poświęcony nam.
Goplanko kochana jak zwykle było fajnie i przyjemnie.
Dziękuję pięknie
Ja też Ci dziękuję Smosiu, radości Ty nasza