Czerwiec jest w połowie roku. Czary dzieją się co kroku. Jest Dzień Dziecka i Dzień Ojca. Od dziś więcej będzie słońca. Pojawiają się kijanki. Dzieci puszczać będą wianki. Chrząszcze,osy i szerszenie. Wkrótce letnie przesilenie. Są borówki,żurawina,chmiel truskawki i jeżyna. Babcia nuci stare pieśni. Szpaki skaczą po czereśni. Mak,nagietek i niecierpek. Babcia ścina zioła sierpem. Bo w sobótkę w środku nocy całkiem sami bez pomocy, Pełni czystej w nas dobroci Odnajdziemy Kwiat Paproci..
Witajcie w Czerwcowej Kawiarence Rozgośćcie się, poczęstujcie ciastem z truskawkami i kawą. Uraczcie codziennymi wpisami i zdjęciami
Goplano, jakie urocze, pełne klimatu i refleksji otwarcie Kawiarenki. Suuuuuper! Ten wiersz przypomniał, że czerwiec ma w sobie tyle "dobroci". Na dodatek fotki oddają jego urok, bo ciasto z truskawkami i moje ukochane maki. Zawsze ich wszędzie wypatruję i za każdym razem zachwycam się tak samo mocno. Nawet jak jest jeden przy drodze, to też potrafi mnie rozmiękczyć Ten początek letniego miesiąca niesie nadzieję, że wreszcie zrobi się cieplej. Dodatkowo pozwala biec myślami do urlopowego okresu i dodaje mi energii
Obudziłam się, popatrzyłam w okno i widzę słońce na konarach drzew. Jest spory wiatr, ale już radośniej na zewnątrz. U nas dziś ma być jakaś burza, ale to się jeszcze okaże . Szkoda by było, bo jest sporo imprez dla dzieci na świeżym powietrzu. A skoro mowa o dzieciach ... Wszyscy nimi jesteśmy Tak więc miłego i radosnego świętowania!
Wszystkiego najlepszego dla wszystkich dzieci, małych, dużych, wewnętrznych. Spędźmy miło ten dzień.
Córka przeprowadzona, już na nowym swoim. Pies oczywiście oznaczył jej mieszkanie, pierwsze co, to się zsikal. Znaczy moje. Dobrze, że ma twarde podłogi. Przynajmniej na tą chwilę. Niestety pies podrapie.
Dzisiaj chłodny poranek, ledwie 12 stopni. Brrrr.
Miałam gotować gulasz z jagnięciny, ale się rozmyśliłam. Bo musiałby się dusić całkiem bez nadzoru. I zapomniałam kupić pieczarek. Za to będą sery i wędliny, mamy jeden, który trzeba już zjeść.
Tak sobie myślę, czy jadłam kiedyś jagnięcinę i mi się przypomniało-jadłam raz, bodajże w zakopiańskiej knajpce. W każdym razie w górach. U nas na targu co prawda przyjeżdżają górale ,oferują zakup jagnięcinę,ale czy faktycznie nią jest ,to nie wiem. Tak czy inaczej tania nie jest,a nie chciałabym sknocić tak szlachetnego mięsiwa.
Dziękuję za życzenia. W końcu każdy z nas jest dzieckiem, czy to rodziców ,czy w samym środku duszy.
Witam, pozdrawiam czerwcowo i dziękuję za super i piękny maj chodź zimny, my już wracamy z ZOO byliśmy w Łodzi polecam,pozdrawiam serdecznie i życzę miłego, pięknego dnia
Ja też dziękuję za wspaniałą majówkę u Ciebie. Zawsze nas raczyłaś swoimi smakołykami,normalnie aż się chciało zjeść. Szkoda,że przez komputer się nie da Pozdrawiam w Dniu Dziecka. U nas dzisiaj piękna pogoda. Wczoraj też była,ale po południu zaczęło lać,że wszędzie pełno kałuży. Dzisiaj przepięknie. Dzieci mają ubaw
Ja kupuję udziec bez kości na gulasz. Jest na stałe w sprzedaży Cena zbliżona do wołowiny. Za bardziej szlachetne miesiwo - coś a la żeberka płaci się sporo. Za tą cenę, jakbym miała jeść, to w restauracji, gdy przygotują jak trzeba. W ofercie jest jeszcze coś a la schab jagnięcy. Niby jako dostępne w sklepie. Ale nigdy nie widziałam jeszcze na żywo. Czasami korci mnie, aby zamówić do odbioru i zobaczyć co będzie. Ale z drugiej, skoro widziałam tylko obrazek, to nie mam pojęcia co zacz. Jak się okaże zylaste?
Czasami kupuję mieloną jagnięcine, zeby zrobić kofty bez patyka, w formie kotletów mielonych. Bardzo dobre są.
Witam poniedziałkowo Nie pada! A to ci nowość! Tak ma być do wtorku, bo od środy wieczór znowu deszcze. Ech! Lniane spodnie czekają, letnie spódnice też. Dzień zaczął się intensywnie, nawet nie mam czasu na śniadanie, jem z doskoku. Po pracy jadę do rodziców wiec powrót wieczorem. dzień zleci ekspresowo. Dobrego startu w nowy tydzień
Oj ciężko się dziś oczy otwierało, spać się chciało. Ale człek dał radę. Teraz tylko odliczanie dni do przylotu siostry i siostrzeńca. I radość z jego radości, że tyle zobaczy. On się cieszy na wszystko. Większość czerwca będę słomiana wdowa, mąż ma wyjazdy służbowe. Gdzieś w Stanach, o już wiem Detroit. I potem Norwegia. Będzie wracał z Bostonu tym samym samolotem co siostra. Nawet z Amsterdamu będą lecieć tą samą trasą, tylko siostra kilka godzin wcześniej. Fajnie, że choć kawałek trasy im się sparował. Mniej czekania na lotnisku docelowym i bez konieczności ekstra wyjazdu, za jednym zamachem.
Brzoskwinie ledwie się zaczęły, a ja już mam dosyć. Ile można jeść. Dzielić się nie będę, bo robaczywe, głupio. Na weekend zrobię sernik gotowany z galaretką brzoskwiniowa, powinno być dobre.
Dopiero teraz mam chwilunię by coś napisać,bo tak praktycznie cały czas jestem w rozjazdach. Dziś między innymi byłam u neurologa z synkiem. Rano chłodno,a w południe 25 stopni. Lato idzie do nas wielkimi krokami. Deszcz też jest,a owszem. Wczoraj znów jak nie lunęło ,to tak padało od 21-2 w nocy
Z racji tego,że nie było mnie dziś niemal cały dzień,to na obiad właściwie to co wczoraj. Tylko surówka inna ,a był rosół ,ziemniaki młode z wody i bitki wołowe w sosie własnym. Wczoraj była surówka z kalarepki ,dziś buraczki ze słoika.
To na razie tyle. Wyjątkowo musze napić się kawy o tej porze,bo senność nie daje mi normalnie funkcjonować. Położyłabym się już teraz ,a szkoda pięknego dnia Pozdrawiam
Dużo masz pracy widzę. Wędzenie, przetwory, bo chyba z nadmiaru brzoskwiń zrobisz jakiś dżem lub marmoladę, albo po prostu w syropie.
Gumbo kojarzę z Twoich przepisów,abo wpisów,już teraz dokładnie nie pamiętam. W każdym razie widziałam na WuŻet. Nie miałam jeszcze okazji zrobić,a mężowski byłby z pewnością zadowolony.
Gumbo to w moich przepisach. W Polsce trudne do zrobienia z powodu braku okry i kiełbasy andouille (choć amerykańska i tak odbiega od francuskiego oryginału, wspólne z nim ma jedynie zachowana nazwę i pisownię, no ale to amerykańskie, nie francuskie danie). Ja zaraz na początku pobytu oglądałam w telewizji, w programie kulinarnym. I od początku wiedziałam, że będę lubiła, z ekranu telewizora.
Moja wersja odbiega od oryginału. Nie robię bazowej zasmażki, która jest niejako sercem zupy, daję więcej warzyw, które potem miksuje. Zdecydowaliśmy z mężem wczoraj, że zdecydowanie wolimy moją wersję. Ale darowane, nie wymagało stania przy kuchni, ciepłe, dobre.
Brzoskwinie na razie zjadamy luzem. Generalnie już mam dosyć. W weekend zrobię sernik z brzoskwiniowa galaretką (gotowane, na agar, agar, bo szybciej i prościej) oraz lody brzoskwiniowe. Dżem mam ciągle z zeszłego roku, choć bardzo mało wyszło, z powodu robaków, większość odpadła. W tym roku brzoskwinie zdrowsze są. Większe. I chyba lepsze w smaku.
Witam w pięknie zapowiadający się czwartek, u mnie jest 3:25 ptaszki pięknie śpiewają,w nocy padał deszcz i była burza, ja z rana idę na zakupy do biedry bo jest promocja na masło 2+2 gratis, na kapustę młodą i na arbuza, dzisiaj będę gotowała na obiad pulpeciki gotowane w młodej kapuście do tego kartofle, ostatnio piekłam chleb bananowy z przepisu malinamarzenamalina1@wp.pl, polecam bardzo dobry,pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego,słonecznego dnia
Witam czwartkowo Jakaś przerwa mi się zrobiła od Kawiarenki. Wszystko przez zamieszanie, które mam w pracy - sporo się dzieje, jakieś zakusy na restrukturyzację więc rozmów nie brakuje i stresów oczywiście też. Wczoraj przyjechał Połówek więc we wtorek miałam akcję zapełniania lodówki i garnka - "męskie jedzenie" wkroczyło do domu W środę zawitało słońce a w zasadzie już we wtorek, ale dziś szłam pod parasolem. Rzuciłam okiem na prognozę długoterminową więc w moim rejonie wypogodzi się dopiero za tydzień a póki co przelotne deszcze i duuuużo chmur. No to się nacieszyłam słońcem No nic - praca na biurku czeka więc zmykam. Dobrego dnia
Pogoda dziś jakaś niepewna, duszno ,zupełnie jakby zbierało się na burzę. Wczoraj było u nas 30 stopni, także przeskoki temperatury wysokie. Dziś mamy 23 st. Zaraz zabieram się za koszenie,póki nie pada. Wiaterek się fajny zrobił,więc będzie się fajnie kosiło. Poza tym zastanawiam się co zrobić na obiad. Hmm ,dziś chyba będzie spaghetti. Tymczasem zapraszam na kawę
Ehhh. Ciężki dzień. Najpierw zaspałam, godzinę dobrze, że szłam później, to wyrobiłam się do pracy. Nie wiem jak nie słyszałam albo jak wyłączyłam budzik, zamiast go uśpić. Bo wszystko mam ustawione, nic nie wyciszone. Dzisiaj będę spać ze strachem.
Do tego problemy z synem. Generalnie podejrzewałam, ale pewności nie miałam, tylko matczyne przeczucie. Dzisiaj rozmawiał z mężem (pisemnie, on nie uznaje normalnej rozmowy), zwolnił się albo go zwolnili. Praca zabiera mu za dużo życia. Tylko z czego będzie żył. Dno okazało się za płytkie, że znowu wraca. A ja mogę pracować po 14 i więcej godzin. Żeby on miał dopłatę do mieszkania. Wiem, że to niczego nie naprawia, ale poprawia samopoczucie matki, bo bym sobie nie wybaczyła, gdyby z powodu bezdomności coś sobie zrobił. Teraz czekają mnie kolejne dni, tygodnie, miesiące w strachu - gdy nie odbije się od dna, a bagno go pochłonie całkowicie. Jemu dobrze w stanie trutnia społecznego, a ja się zamartwiam. Ale z zakletego kręgu depresji, może się wyrwać tylko on.
Wiem, że nie szukasz rad i też takich nie mam. Ty już to wszystko przerabiałaś, przeżyłaś i masz niestety duże doświadczenie. Wielki podziw za tę siłę i mądrą (w moim odczuciu) postawę. Oby tym razem coś Cię miło zaskoczyło... Trzymaj się "dzielna Mamo".
Piątek, piąteczek, piąteluniek Jestem niewyspana i czuje jeszcze trochę to przeziębienie. Niby nic, ale jednak trochę mnie zmęczyło. Wczoraj pogoda nie zawiodła - padało, jak zapowiadali Dziś od rana bardzo chłodno. Nawet nie miałam ochoty na spacer, bo szłam jakaś skulona. Założyłam kurtkę jeansową a na dobrą sprawę powinnam wskoczyć w taką dużo cieplejszą. Cieszę się, że już weekend na wyciągnięcie ręki. Oby udało się odpocząć i oderwać głowę od zamieszania pracowniczego. Miłego dnia
A u nas pogoda super. Wczoraj po południu popadało,a dziś od rana słoneczko z leciusieńkim wiaterkiem. To naprawdę świetnie ,bo w szkole synka organizowany jest Dzień Rodziny na wolnym powietrzu. Atrakcji ma być sporo,między innymi alpaki. Byłoby naprawdę szkoda zwłaszcza dla dzieciaków jakby się rozpadało.
Poza tym się już zbieram ,bo imprezka zaczyna się punkt 10:00 a więc zaraz
U mnie wczoraj znowu długi dzień. A miał być krótki. I przed wyjściem emergency. Taki urok pracy u chirurgow. Ale za to dzisiaj wolne.
Malutka wczoraj marudna bardzo. Pogoda plus 4 ząb. Nie chce jeść za bardzo. Choć na dorosłe jedzenie otwiera pyska i drze się, gdy nie chcesz dać albo próbujesz oszukać czymś innym. Ale też może kamień milowy rozwoju? Ona nie lubi się poruszać, choć wiele potrafi. Przemieszcza się po pokoju, choć jeszcze nie zarejestrowałam jak. Zazwyczaj w pozycji niekomfortowej nie wraca do poprzedniej, tylko się drze, że nie lubi. Ale wczoraj sama usiadła z leżącego. To widziałam. I zaczęła się wspinać do wstawania, całkiem wysoko uniosła tyłek. A jak przychodzi pora na rozwój dzieci w tym momencie mniej jedzą.
Skoro mam wolne, to rozprawię się z brzoskwiniami. Będą lody brzoskwiniowe, będzie sernik albo jakiś galaretkowiec. A na obiad wczorajsza sałatka (z planów, nie robiłam obiadu, bo było za późno na jedzenie, mąż coś sobie sam zjadł, ja też w biegu coś). I może skończę temat brzoskwin. Najtrudniejsze w uprawianiu jest to, że wszystko jest w jednym czasie, nie możesz zjeść dwóch sztuk, tylko 50 dajmy na to.
i pogodnie. Czerwiec słoneczny i deszczowy zarazem,ale przynajmniej wszystko rośnie jak powinno Wszystko tanieje ,mam na myśli owoce. czoraj kupiłam truskawki już po 10 zł,a czereśnie po 18 zł. Oczywiście ceny różne,były także po 26 zł,gdy 2 dni wcześniej cena ''szpaczych'' przysmaków to 44 za kg Moja czereśnie nawet dobrze nie dojrzały a szpaczyska się już z nimi rozprawiły. Wpadły jak szarańcza i po wszystkiemu
A co dobrego gotujecie? U mnie letniego ciąg dalszy. Dziś zupa truskawkowa z makaronem,albo znowu botwinka. Zależy czego zażyczą sobie domownicy
Wczoraj zerwałam brzoskwinie, nie wszystkie jeszcze, pewnie dzisiaj dokończę. Zrobiłam lody, zrobiłam przekombinowanego jogurtowca z brzoskwiniami, muszę zrobić na górę galaretkę ze zmiksowanych owoców jeszcze, zrobiłam sałatkę na obiad, ledwie zużyłam owoce zerwane wcześniej.
Dzisiaj ugotuję jeszcze chutney brzoskwiniowy, już sprawdzałam przepisy. Zrobię go w wersji ostrej, bo inaczej dla mnie będzie za słodkie. Może pozbędę się brzoskwiniowego problemu, a przynajmniej go ogarnę. Bo już jeżyny dojrzewają.
Poza tym jak sobota - pranie, zakupy. Idziemy też do kina, na mission impossible, długie siedzenie.
Przynoszę Wam lody - kwaskowate, mało słodkie, z dodatkiem mięty do brzoskwin. Częstujcie
Witam sobotnio Za oknem burza i oczywiście deszcz. Zdążyliśmy wrócić z cmentarza i luuu! Na obiad będzie sałatka grecka i kotlety z boczniaków. Jest też boczek do upieczenia, ale zdecydowaliśmy, że będzie na jutro. Dziś zastąpią go boczniaki. Owoce faktycznie tanieją. My niestety wczoraj kupowaliśmy truskawki jeszcze po 19,90 za kilogram. Póki co czereśnie bardzo drogie, bo chyba importowane a te polskie były niedojrzałe. Za lody dziękuję, bo mam postanowienie, że nie jem ich do urlopu, ale dobrej kawy z przyjemnością się napiję. W planach wieczór we dwoje przy dobrym winie i zjemy trochę opóźniony obiad. Dobrego popołudnia jeszcze
Śpiąca jak mało kiedy. Pewnie to przez pogodę. Słonko od 6:00 zaglądało mi w okno, a teraz raptem wyszły chmury i wygląda na to, że zaraz będzie padać.
Zaraz będę nastawiać na rosół. Na drugie będą schabowe, fasolka szparagowa i ziemniaki z wody lekko okraszone masłem i posypane koperkiem. Do tego kompot truskawkowo czereśniowy. Na podwieczorek placek ucierany z truskawkami. Wpadajcie ,zwłaszcza na ciasto i pogaduszki
Witam niedzielowo Padało i pewnie padać będzie. Można się lenić , ale mi się nie chce. Wolałabym wykorzystać ten czas robiąc jakiś wypad w naturę, wykorzystując to, że w domu jest Połówek. Póki co siedzimy w "chałupie" ,próbujemy coś zaplanować, ale łatwo nie jest. Nie da się wyjechać gdzieś dalej, bo wszędzie aura taka sama. Ech! Słoneczko, gdzie ty, gdzie...? Na obiad będzie ten zamarynowany dwa dni temu boczek. Czas najwyższy upiec go ładnie w piekarniku, w rękawie. Do tego młode ziemniaki z koperkiem i ogórki małosolne. U mnie nie będzie pieczenia miasta. Mam kawałek strucli serowej z ulubionej piekarni a Połówek ma lody więc starczy tych dobroci. Czas na kawę Dobrego dnia
Smakosiu trzymam kciuki za wytrwanie w postanowieniu. Choć oczywiście wierzę, że na pewno się uda.
Moje ciasto przekombinowane, za bardzo chciałam zużyć brzoskwinie. No i przez to myślenie o nich, zamiast rozpuścić żelatynę w gorącej wodzie, wsypałam proszek do miksera, na zimno, bo przecież się rozpuści. A jednak nie. Dziwne wyszło, choć zjeść się da. Nic to, ile zjem, tyle zjem, bo mąż we wtorek wyjeżdża służbowo, reszta zasili kompost.
Dzisiaj gulasz z jagnięciny. Z brzoskwiniami oczywiście. Wymyśliłam sobie sos brzoskwiniowy do gotowania - z mięta, ostrymi paprykami. Wszystko z wolnowara. Już czuję smak. Poza tym chutney brzoskwiniowy (z przepisu na niego wymyśliłam sos) oraz kolejna porcja lodów, tym razem z regularnym cukrem, dla siostry i siostrzeńca.
Witam poniedziałkowo, pogoda była piękna, ale dzisiaj zimno i wieje, wczoraj była córka z chłopakiem na obiedzie i zrobiłam na życzenie córki Fish and chips,a że jej chłopak lubi racuchy to zrobiłam oczywiście z przepisu Żoną Zosia, polecam pyszne,ja wstaję bo syn wstaję do szkoły 6:30 i poprosił mnie czy zrobię mu na śniadanie kluski z serem, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i cudownego dnia
Witam poniedziałkowo No i po weekendzie. Zleciało migiem. Wczoraj cały dzień padało więc zero wychodzenia z domu. Dziś natomiast zimny i wilgotny poranek. Po pracy skoczymy z Połówkiem do rodziców a na jutro chcę sobie wziąć dzień urlopu. Zrobiłam gorącą herbatę. Może ktoś reflektuje? Dobrego dnia
To co dobre szybko się kończy. Nam weekend zleciał raczej deszczowo,ale nie nawałnicowo jak pokazują w wiadomościach. Wczoraj raz zagrzmiało i raz zabłysło,ale obeszło bokiem. Dziś od rana padało,dopiero z godzinę temu wyszło słońce Jak się udał boczek?
To tak samo jak mój ,nie zje skrzydełek,nawet się nie chwyci. Mówi,że co tam na nich jest,nic i nie przekonasz go ,że jednak trochę mięska uświadczysz.
A jak smakował gulasz,wszak brzoskwiniowo-miętowa jagnięcina to dość odważne połączenie. Bynajmniej nie miałam okazji jeść,ale nie ukrywam,że gdyby mi zaserwowano,z pewnością bym spróbowała.
Super połączenie. Przyszło mi do głowy, gdy czytałam przepisy na chutney. Ale koniecznie musi być na ostro, przełamane kwasna nutą. Nawet nie dawałam kwasnego, samo wyszło. Mam przyprawę meksykańską tajin,lekko ostro kwaśna. Zbiła się razem, jak puknełam, to poleciało więcej niż planowałam. Ale wyszło super.
Mój mąż je skrzydełka bez kości. Nie przekonasz go, że tyle mięsa na skrzydelku to nie ma, że to kawałki piersi. Skoro nazywa się skrzydełko, to nim jest. Takie oszukaństwo dla dorosłych przeciwników kości.
Ja sama nigdy nie jadłam żeberek, ja nie pies, żeby obgryzac kości. Próbowałam kilka razy w restauracji, ale nigdy nie były takie jak widziałam wyjście przed, w innym miejscu, które zachęciło mnie do zamówienia.
Dopiero w Stanach nauczyłam się jeść i bardzo lubię. Zdarza mi się wybrać zamiast steków.
No to świetnie,często przez przypadek tworzą się nowe smaki. Może kiedyś zjem,jak będę miała choć kawałek jagnięciny. A skoro Ty mówisz,że pyszne,to tak z pewnością jest. Robiłam trochę Twoich przepisów i korzystałam ze wskazówek,zawsze było w 10
Co do żeberek,to lubię kapuśniak ,ale tylko na wędzonych,no i żeberka w kapuście. Luks,ale tylko wtedy gdy chłodno,najczęściej jesienią lub zimą.
Ja nie lubię gotowanych. Pieczone, wędzone do miękkości. Najlepiej natarte na sucho, ale z sosem po wierzchu, wypieczonym też zjem.
Udało mi się wysuszyć żeberka ostatnio, choć myślałam, że to praktycznie niemożliwe. Były już dobre, ale było za wcześnie, to niech sobie siedzą. Ale i tak były super, mąż objadl kości do zera, choć u niego to rzadkość.
Witam wtorków U mnie dziś spokojny poranek, bo mam wolny dzień. Co prawda pobudka była po 5-ej, bo zapomniałam wieczorem wyłączyć budzik. Kawa już wypita, teraz druga herbata i powoli można zacząć myśleć o śniadaniu. Pewnie tradycyjnie jajka. Jak mam wolny dzień, to jest okazja sięgnąć po nie. Połówek jeszcze jest. Wyjeżdża jutro. Oznajmił mi z rana, że mam nie myśleć o gotowaniu i trochę się wyluzować. Zarządził, że zjemy coś w mieście. OK, czemu nie. W zasadzie, to chętnie bym poszła na jakąś dobrą pizzę np. tuńczykową albo warzywną czyli z bakłażanem i cukinią . Pogoda lipna , na dziś zapowiadają deszcze i nie ma co liczyć na to, że się pomylili Dobrego dnia
Mąż pojechał, już leci. Wraca w piątek. Na obiad zrobię sobie sałatkę z brzoskwiniami i serem pleśniowym. Poza tym muszę pozbierać jeżyny i maliny po pracy.
Gorąco na zewnątrz. I ciśnienie skacze. Od tego roku (lub w poprzednim) zatoki mi zaczęły to odczuwać. Głowa boli, że niemalże odpadnie, po czym ból znika jak ręką odjął. Ból typowo zatokowy, z uciskiem przy nosie. Jak jest stałe ciśnienie, nic się nie dzieje. Dziwne to. A nigdy nie wierzyłam mężowi, gdy mówił, że mu zatoki szaleją wraz z ciśnieniem. Aż mnie dopadło.
Hej ,hej ,ja tak na chwilkę. Dostałam zaproszenie do kuzynki na parapetówkę. Życie tak jej się ułożyło,że zaczyna wszystko od nowa. No nie ważne. Pytanie jest takie ,co kupić,bo przecież z pustą ręką nie pójdę. Może coś doradzicie? Kwiatki odpadają ,mówi,że zraziła się na dobre do wszelkich doniczkowych
Jeżeli pijąca to dobry alkohol pod jej gusta. W formie koszyka z dodatkowymi serami, kabanosami i czekoladą na deser. Ewentualnie jakiś domowy bibelet. Albo coś z gratów kuchennych, po uzgodnieniu.
W Stanach super prezentem są karty podarunkowe do konkretnego sklepu. Zbierasz więcej kasy, możesz coś kupić większego. My tak mamy huśtawkę ogrodową.
Hm...to jest zawsze kłopotliwe. Może jakiś ozdobny lampion? Są ładne ratanowe albo szklane z metalowymi łączeniami. Można stawiać w domu albo na balkonie czy tarasie. Ja ostatnio też miałam takie zakupy. Prezent znalazłam w TKMaxx. Mają bardzo duży dział z różnymi rzeczami do domu. Piękną ceramikę, lampki, świeczniki itp. Zakres cenowy spory więc chyba na każdą kieszeń.
Super pomysł ten lampion i świece. Myślę, że każdemu by się spodobał. W styczniu córka na zabawie karnawałowej, podczas loterii fantowej wylosowała właśnie taki lampion. Bardzo mi się spodobał, że też o tym nie pomyślałam. Kuzynce też na pewno przypadnie do gustu Dziękuję Smakosiu
Pogoda znów płata figle i mamy deszczyk, ale co tam i tak jest fajnie. Przynajmniej warzywa rosną jak trzeba, owoce też. Wszystko potrzebuje wody.
Właśnie zaparzyłam kawę, dołączycie? W końcu trzeba sobie zrobić małą przerwę
A po kawce biorę się za obiad. Dziś zupa kalafiorowa i pierogi z truskawkami. Do tego kompot także z truskawek. Dajcie znać co tam u Was i jak się czujecie przez te zmiany pogodowe
Witam środowo Rano szaro i mokro, ale powoli zaczyna się rozjaśniać i jest to realna zapowiedź, że wreszcie od jutra trochę więcej słońca. Nie do wiary, to już prawie połowa czerwca a jeszcze nie było lata Dziś wieczorem Połówek wyjeżdża. Jak zawsze smutno będzie się rozstawać. ale...już za miesiąc się zobaczymy, bo wtedy zaczniemy urlop Tak więc od jutra zaczynam odliczanie A póki co praca na biurku czeka więc zmykam. Dobrego dnia
Witam czwartkowo Niebo pogodne. Może to nie jest taki klasyczny błękit jak na fotkach wakacyjnych, ale dobre i to. Połówek już w swojej pracy, ale pewnie za miesiąc będę jechała do Niego więc inaczej dziś patrzymy na tę naszą rozłąkę. Cieszę się na myśl o weekendzie, który ma szansę na sporą dawkę słońca. W planach małe zakupy, ale tylko warzywa i jajka. Mam w domu sporą ilość owczej fety więc będę się zajadać grecką sałatką. Więcej mi nic nie trzeba Jutro muszę iść do fryzjera. Zaplanowałam sobie wizyty tak, żeby potem "ogarnąć czuprynę" przed samym urlopem. W pracy mam trochę stresów. Przyszły tydzień będzie bardzo ważny i nie ukrywam, że jestem trochę zestresowana, ale...póki co czekam. Macie może ochotę na herbatę z cytryną? Zaparzę w dzbanku. Dobrego dnia
Dziś pogoda słoneczna z odrobiną wietrzyku. Fajnie jest,choć wiele osób narzeka ,że za chłodno. ja z kolei nie znoszę upałów ,ani ogólnie gorąca. Źle się wtedy czuję,teraz jest w sam raz.
Co tam gotujecie? U mnie miały być wczoraj pierogi,ostatecznie z braku czasu był ryż z truskawkami. Bardzo dobry ,polecam. Od jakiegoś czasu chodzi za mną bób. Niestety ceny póki co z kosmosu. W warzywniaku kosztuje 50 zł. Na targu 5 zł mniej za kg. Sprzedają w pół kg woreczkach,ale mało kto się skusi. Truskawki powindowały w górę,są za 15 a czereśnie 26 zł za kg.
Prawie połowa czerwca a ja jeszcze nie robiłam małosolnych. Za to kupiłam kilka na spróbowanie. Nie ma to jak wyrób własny.
Masz rację - nie ma to jak własne małosolniaki. Też jeszcze nie robiłam. Kupiłam na szybko w Lidlu, w woreczkach, z wodą, koprem itd. Niestety, to nie to samo. Niby nie były złe, ale...
Moje perspektywy są na razie w szarych barwach. Wyklarowało się, pracę mam do końca sierpnia. Wyprowadzają się. W sumie to znaki było widać od dawna, choć oni zaprzeczali. Teraz niby nie fer postępowanie obecnego pracodawcy i decyzja na już. Raczej dostali oboje zatwierdzenie, a historia dla publiki, czyli dla niani. Teoretycznie chcą, żebym z nimi pojechała na początek. Ale to kwestia zamieszkania, przy mojej pensji nie warte wyprowadzki. A mój mąż ma teraz za dobre warunki, żeby myśleć o przeprowadzce na zasadzie poszukiwania pracy. Zresztą parę lat temu dostal cynk od kolegi czy raczej pośrednik dostał cynk, praca znalazła go sama, tam jest duża fabryka z branży, rozmawiał z pośrednikiem, ale na pierwszej rozmowie się skończyło. Wszystko kwestia pieniędzy. Nie przeprowadzisz się jak nie musisz na gorsze warunki.
Zresztą w tym roku prawie się przeprowadziliśmy. Praca idealna dla męża, lokalizacja na emeryturę wspaniała. Ale nie jesteśmy na emeryturze, sporo brakuje. Rozeszło się o pracę dla mnie (mała miejscowość i konieczność prawie godzinnego dojazdu przy sprzyjających warunkach do większego), ceny domow (atrakcyjna lokalizacja, góry i zalew oraz bliskość - godzina z kawałkiem- największego lotniska w Stanach) oraz system premiowy (niższa pensja, za to wysoka premia kwartalna. Niby od zawsze. Tyle, że z premiami różnie bywa, nie do końca wierzę). Skończyło się na dialogu i wizycie na miejscu męża. Zamieszanie związane z przeprowadzką nie warte ceny. Dla mnie. Dużo i długo rozmawialiśmy wtedy. Może gdyby nie teść na utrzymaniu - ośrodek nie poczeka na pieniądze pierwsze trzy miesiące, gdy mężowska pensja byłaby mniejsza niż ta sprzed tegorocznej podwyżki (to też był element wiążący nas tu gdzie jesteśmy) oraz ja bez pracy nie wiadomo jak długo. Tak miało być.
Zobaczymy co czas przyniesie. Jakoś spokojna jestem. W ostateczności pojadę do Polski, zajmę się teściem, na spokojnie ogarniemy nasze mieszkanie do sprzedaży, załatwimy mu wizę i przywieziemy tutaj. Bo na wizie można ubiegać się o przedłużenie w Stanach, na ESTA po trzech miesiącach trzeba wrócić.
Dobra koniec roztkliwiania i analizowania możliwości. Zaraz trzeba się zbierać do pracy.
Problem brzoskwiniowy zakończony. W dwa dni od zerwania zaczęły się psuć od środka, za dużo deszczu i za dużo słońca dostały. Trzeba było działać. W poniedziałek ugotowałam dwie porcje dżemu, na więcej nie miałam czasu po pracy. I pektyny. A co zostało wczoraj zagotowalam, bez cukru, bez dodatków i do słoików (żeby mrozić nie mam miejsca w zamrazalnikach). Będzie jako baza do lodów, ciasta czy nawet dżemu. I myślę, że na przyszłość tak będę robić.
Piątek, piąteczek, piąteluiniek Słońce i 8 stopni na termometrze. Nie można tego nazwać letnim sezonem, ale potem temperatura ma wzrosnąć do 21. Po pracy fryzjer i prędko do domu, bo mam gościa. W pracy mam multum informacji, które są bardzo niepokojące. To mnie przytłacza. Chcą rozwiązać naszą "placówkę" i rozpocząć działalność na nowych zasadach, łącząc z inną i wiąże się to z redukcjami itp. Ręce opadają. Jedyny powód całego działania, to układy i układziki... Autentycznie brak mi słów, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Więcej nie mogę napisać. Teraz czekanie... Dobrze, że jutro sobota. Zakupy mam zrobione więc planuję odpocząć. Herbata z cytryną, miętą i sokiem malinowym czeka. Częstujcie się. Dobrego dnia
Takie działania, jak u Ciebie w pracy, są bardzo stresujące. To tak jak działania wszelkiej maści managerów, żeby się wykazać, tak naprawdę niczego nie zmieniające w praktyce,ctylko utrudniające życie pracownikom. Współczuję i trzymam kciuki za pomyślność.
Witam w pięknie zapowiadającą się sobotę,jakie plany macie na dzisiaj???Ja potem idę na rynek po szczaw bo mężowi się zachciało zupy szczawiowej i oddzielnie kartofle, a potem pewnie pojadę na rower, życzę Wam miłego, upalnego i spokojnego dnia
Witam sobotnio Nie ma to jak słońce ! Zaraz jest lepsza energia. Dzień będzie odpoczynkowy w ciepłych promykach Nie chcę myśleć o pracy, ale się nie udaje. Dzwonią znajomi i pytają co się u nas w firmie dzieje. Wszyscy zaskoczeni i z niedowierzaniem, że można podejmować (sorry za słowo) tak kretyńskie decyzję...
Śniadanie zjedzone - szakszuka. Kawa wypita, pranie zrobione, zakupy mam więc teraz luzik. Gdyby ktoś reflektował na herbatę z miętą i z cytryną, to zostawiam pełny dzbanek.
i bardzo pogodnie. Wreszcie lato można by powiedzieć,słonecznie,ale nie upalnie Byłam z rana na bazarku. Zaopatrzyłam się w ogórki. Wreszcie będą swojskie małosolne. Kupiłam także bób boberek Co prawda dalej drogi,bo 26 kg ale przynajmniej nie 50 zł jak ostatnio. Właśnie się gotuje. Mmm co za zapach. Mężowski co rusz dopytuje kiedy będzie Kupiłam też trochę czereśni i truskawek. Te pierwsze pyszne słodziutkie,a drugie jak na mój gust za kwaskowe. Zdecydowanie potrzebują więcej słońca. Najwyraźniej mają teraz szansę U mnie w tym roku raczej nie będzie. Ślimaki jakoś omijają na szczęście,za to sarenki podjadają co się da Niebawem biorę się za robienie szczawiowej. Mania wzbudziła nie tylko mój apetyt,także będzie dzisiaj wypas warzywno owocowy
Herbatki jak zawsze z chęcią się napiję. Dziś najlepiej iced tea.
Znowu za krótki weekend. Tyle do zrobienia, a mało czasu. Nic to.
W głowie myśli się kotłuja co zrobić z pracą. Coraz bardziej się skłaniam do wyjazdu z nimi. Bardzo szkoda mi dzieci. Starszej dwójki. Malutka nie będzie mnie pamiętała wcale. Nowe miejsce, nowa szkoła, nowe twarze. Tyle stresu na malutkie głowy, mające problemy z zasypianiem i ciągłym snem.
I tak sobie myślę jechać do grudnia. Z opcją, że jak oni znajdą nową nianię a ja nową pracę, bez możliwości czekania do nowego roku, wtedy zakończymy wcześniej. Dla nas to będzie też okazja poznania nowego miejsca, tam nas nie było jeszcze A po grudniu zobaczę co dalej. Muszę pracować do 67 roku, taki jest pełny wiek emerytalny. Mogę przejść mając 62, ale wtedy połowa emerytury tylko i bardzo duże ograniczenie w zarobkach, gdybym równocześnie chciała pracować.
Czas pokaże, co ma być to będzie.
Koniec marudzenia, trzeba się brać za szykowanie do wyjścia.
Witam w piękną niedzielę, ja z rana upiekłam ciasto drożdżowe z przepisu xenka https://wielkiezarcie.com/przepisy/drozdzowka-nocna-przepyszna-30014898 ,polecam,na 10 idę na TRX a na obiad będzie pierś z kurczaka, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i cudownego dnia
Drugi dzień pogodnie, a nawet gorąco. U mnie właśnie gotuje się rosół. Jak zwykle o tej porze. Na drugie będzie szponder w sosie śmietanowym,ziemniaki i mizeria. Na deser ciasto z truskawkami. Po południu jadę do kuzynki na parapetówkę
Pozdrawiam i życzę Wszystkim słonecznej i smacznej niedzieli
Chyba jednak Wz ciągle generuje zyski spore. Bo taki nawał reklam jak teraz...więc się opłaca.
Dzień dobry w niedzielę. Miał być spokojny dzień w domu (tylko kościół), a jeszcze musimy jechać naprawiać ścianę u córki. Odziedziczyła dziurę z mieszkaniem, ale zapomniała ją zgłosić. Jak poprzednio straciła kaucję, to teraz wszystko na tip top. Także najpierw zakupy - pasta (nawet mieliśmy w domu starą, sprzed 9 lat, twarda jak skała, hehehe) i szpachelka, bo ta nie chce się objawic w garażowych gratach. Trochę pędzli znalazłam, szpachelki nie. I potem do niej.
Goplana co kupiłaś na prezent?
Smakosiu a jak Ty z pracą w tym całym zamieszaniu? Musisz się martwić tym w tej chwili?
Mania super ciasto, takie wirtualne to mogę jeść bez ograniczeń.
U mnie dzisiaj na obiad a la kofty. Znaczy kotlety mielone z jagnięciny i cielęciny (bo nie mam wołowiny), doprawione jak kofty. Do tego salatka z oliwkami, pomidorkami i fetą, tzatzyki oraz chutney brzoskwiniowo miętowy.
Hm...nie mam pewności co będzie z moim stanowiskiem. Ponoć pracę nam gwarantują, ale... W moim przypadku dybluje się stanowisko po połączeniu dwóch placówek. Jako, że dyrektorem jest i będzie po połączeniu osoba z tamtej firmy, to zostawia sobie swoich ludzi a nas gdzieś "poprzestawia" więc nie wiem jak będzie...?
Witam poniedziałkowo Wczoraj, późnym wieczorem rozpadało się i tak zostało do dziś. Poranek pod parasolem. Tyle dobrego, że nie jest chłodno, mogłam wyjść w koszuli, bez kurtki. Popołudniu powinno się wypogodzić. I dobrze, bo chcę iść do rodziców i muszę zrobić zakupy. Ten tydzień jest ciut krótszy, bo w czwartek przypada święto - cieszę się. A póki co herbata z miętą i cytryną - częstujcie się. Dobrego dnia
U mnie tragedie powodziowe. Od 14 czerwca. West Virginia bardzo mocno zalana, fala była na tyle silna, że dom, apartamentowiec się zawalił. U nas ciężka noc. Burza na okrągło, dyskoteka na całego. Co człek kimnal, to deszcz walący o dach na zmianę z alarmami powodziowymi, całą noc przychodziły. Rano poszłam na obchód. Kanał wody po brzegi, ale z drogi osiedlowej zeszło. Do pracy jechałam przez zalaną w dwóch miejscach ulicę, blisko domu. Ale tam to norma przy huraganach. Teraz czas na obeschniecie, bo wieczorem ma być kolejna runda.
Aż mnie zmroziło na samą myśl o takich kataklizmach. W dodatku to norma jak określiłaś. Straszne to jest,ale na żywioł nie ma rady,a przynajmniej nie do końca ,bo nawet studzienki się przepełniają i zalewają ulice. Oby jak najmniej tego było.
Tak to wyglądało. Woda przeszła przez blok mieszkalny, wypływała oknami. Tak jakby ktoś wybudował dom w środku rzeki, do tego pod wodospadem. A dom był pod skalą/ścianą wzgórza.
Zdjęcie screen z googli, z wiadomości.
U mnie w górach po Helen, we wrześniu będzie rok, wszystko się zmieniło. Najgorsze jest to, że zbocza są niczym nie zabezpieczone, drzewa nie narosly jeszcze, no bo jak. Co większy deszcz wszystko jedzie znowu w dół.
Witam wtorkowo Kolejny chłodny poranek, ale bez deszczu. Teraz się rozchmurzyło i zapowiada się pogodny dzień. Spieszę się po pracy do domu, bo jestem umówiona więc spaceru nie będzie. Papiery na biurku czekają więc zmykam. Dobrego dnia
Hej, hej. Dacie wiarę, że już jesteśmy w drugiej połowie miesiąca. Przeleciało jak z bicza strzelił.
U mnie dalej deszczowo, ale z mniejszym natężeniem, chyba dzisiejszy poranek był ostatnim z mokrych. Plus 30 plus stopni. Do końca tygodnia będzie po 35. Czyli normalnie.
Damy,damy ,czas się z nami nie cacka ,tylko leci jakby go kto gonił
W dodatku pogoda w kratkę,ale i tak fajnie. Wczoraj byłam na bierzmowaniu chrześniaka to wisiała nad nami taka chmura,że tylko lunie ,ale wytrzymało. A dziś od rana piękna pogoda. Ciekawe jak będzie w Boże Ciało.
Dziś imieniny naszej Nadii. Wiedz, że o Tobie pamiętamy i czekamy kiedy będziesz mogła się odezwać. Wszystkiego najlepszego i najserdeczniejsze pozdrowienia
Witam środowo Jupi! Jutro spokojny poranek z kawą, bez biegu do autobusu i na luzie Dziś po pracy idę z przyjaciółką na kawę. Mam tylko nadzieję, że nie zmieni się pogoda i można będzie usiąść gdzieś na zewnątrz. Poranny spacer zaliczony, ale powiem Wam, że jednak ciągle jest chłodno. Już myślę tylko o urlopie. Połówek też wczoraj wspomniał, że umówił nas ze znajomymi i szuka tańszych połączeń do Niego więc oboje zaczęliśmy radośnie planować. Dobrze - potrzebuję takiej dawki dobrej energii Miłego dnia
Pogoda ma być dzisiaj cały dzień Także miłego spotkania z koleżanką ,nie ma to jak pogaduszki przy chłodzącym napoju pod gołym niebem,no moze pod parasolem,żeby za bardzo nie grzało w głowę U nas żadnych chmur, za to piękne lazurowe niebo ,no i słońce. Jutro mam gości. Będę robiła pieczonki, więc impreza typowo plenerowa. Liczę, że będzie ładnie tak jak dziś Zastanawiam się jeszcze nad ciastem, ale najpewniej będzie biszkopt z masą śmietanową, truskawkami i galaretką,a jak nie to może kruche z truskawkami? Zobaczę jeszcze
Witam, ale miałam stresa przez znikającą stronę, mam nadzieję że nigdy nie zniknie, a czemu tak się robi???zniknęła jak był mi potrzebny akurat przepis,pozdrawiam serdecznie i życzę miłego, spokojnego i pięknego dnia
Super, że siostra Cię odwiedzi i będziecie mogły spędzić razem wyjątkowy czas. Zróbcie sobie we dwie trochę zdjęć. Te zostaną na zawsze i będą Wam przypominać wyjątkowe, wspólne dni.
O jak fajnie ,że siostra Cię odwiedzi i wspólnie zwiedzicie kawałek Ameryki Nie ma to jak spędzony razem czas z okazją na zwiedzanie. A jest co zobaczyć! Oby tylko nie było niespodzianek pogodowych, bo to w tym jest najgorsze.
Piątek , piąteczek, piąteluniek Jej, jak fajnie! Tyle wolnego! Bardzo się cieszę. Też zaglądałam i nie mogłam uwierzyć, że ktoś mógł tak mocno "zatrzasnąć drzwi" do naszej Kawiarenki. Oj, oj! Spotkanie z przyjaciółką upłynęło bardzo miło. Świadomość , że w czwartek jest wolny dzień dodawała nam radosnej energii. Wczoraj odpoczęłam a dziś obudziłam się "nakręcona" i zabrałam się z marszu za pracę. Pomyłam okna, wysprzątałam wszystkie kąty w mieszkaniu i ogarnęłam przybalkonowy ogródek . Było co robić. Bambusy wystrzeliły nowymi gałazkami zrzucając ogrom liści a raczej łupin okalających nowe pędy. Sporo wycięłam. Napadł mnie jakiś Komar i dziabnął mnie tak skutecznie, że mam teraz "jajo" nad brwią. Dziwnie skóra zareagowała. A może to nie był komar...? Na obiad zrobiłam moją ulubioną sałatkę z fetą. Tym razem dodałam pół gruszki. Całkiem dobre połączenie. Chyba teraz czas na kawę. Ktoś się skusi? Dobrego dnia
Przepraszam, że nie odpisałam wczoraj - nie zaglądałam na WŻ. Sałatka jest bardzo prosta. U mnie to pół dużej papryki czerwonej, dwa ogórki gruntowe ( wszystko kroję w większe kawałki), cebula w piórka (najlepiej taka łagodna), pomidorki i pół opakowania fety. Wszystko zalewam oliwą z oliwek z cytryną, koperkiem (ale niekoniecznie), z pieprzem i solą. Bardzo lubię te torebeczki sałatkowe Knorra - ziołowo koperkową najbardziej. Proste i przepyszne.
Chyba wreszcie będzie pogodnie, przynajmniej na najbliższe dni. Oby ,bo bardzo dużo osób narzeka ,że ma już dość zmieniającej się aury. W czwartek miałam gości. Siedzieliśmy sobie na tarasie pod parasolem i czekaliśmy na pieczonki z ogniska. W pewnym momencie zerwał się wiatr i zaczęło padać,ale dosłownie na chwilkę. Zrobiło się bardzo zimno ,by za 10 minut wyszło słońce i nagle bardzo ciepło. Normalnie takie psikusy pogodowe mieliśmy, ale ostatecznie nie trzeba było ewakuować się do domu i spędziliśmy czas na świeżym powietrzu do samego wieczora
Witam w sobotę zapowiada się piękna pogoda, ja ulepiłam pierogi z soczewicą, teraz jestem na fitness, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i upalnego dnia
I już sobota. Wczoraj miałam praktycznie cały dzień poza domem. Z krótkimi przerwami na bycie w nim, przynajmniej jedno pranie zrobiłam.
Rano zdałam mieszkanie córki, z głowy jeden etap. Potem zakupy. I do koleżanki, odebrać klucze do domu, żeby przekazać je innej. Pogadałyśmy, było miłe przed i wczesne popołudnie. Wróciłam do domu, pokręciłam się trochę, nastawiłam obiad i dostałam smsa czy bym nie chciała przyjechać na urodziny jej córki. Takich rzeczy się nie odmawia, zdążyłam zjeść i w drogę. Na prezent dałam kasę w kopercie i jakieś słodycze z domu, nawet nie było gdzie jechać. Zresztą i tak nie miałam pojęcia co może 11 latka chcieć. Przyjechała też koleżanka, której miałam przekazać klucz, ale zostalu mnie w domu, hehehe. Czeka mnie wyprawa do niej. Widocznie tak miało być, życie towarzyskie musi być.
Dzisiaj dzień ogarniania w domu. I kolejne zakupy.
Witam w piękną niedzielę, jakie macie na dzisiaj plany, ja z córką umówiam się na rowery, ma być piękna pogoda, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i cudownego dnia
Rzeczywiście pięknie,nawet gorąco,ale tak się tego póki co nie odczuwa,bo jest fajny rześki wiaterek.
Jakie plany? Jak zwykle niedzielny obiad-rosół ,karkówka z grila,pieczone ziemniaki i ogórki małosolne. Na podwieczorek ciasto z jagodami. Najzwyklejsze biszkoptowe posypane jagódkami. Już są. Zakupiłam słoik od pani sprzedającej przy trasie. Potem dłuższy spacer nad rzekę
Mój mąż w Norwegi zwiedza na maksa, ma wolny weekend. Podsyła zdjęcia, to mi się bardzo podoba.
Ja wczoraj ogarnęłam łazienki, pranie zakupy. A dzisiaj jest nocna wyprzedaż, od 5 po południu, w jednym ze sklepów, mającym końcówki serii. Pojadę zobaczyć. Kupiliśmy tam dwa krzesła na zewnątrz w regularnej cenie. Bo tylko dwa nam się zużyły na amen od wilgotnego powietrza. I stwierdziliśmy, że jak jeszcze będą, to dokupimy 4 w promocyjnej cenie. Jak mają być nasze to będą.
Dzisiaj na obiad rozpusta. Mississippi roast z wolnowaru. Z puree z kalafiora, zamiast z ziemniaków. Będzie na dwa dni, resztę zamrożę. Po kawie trzeba nastawić wolnowar, żeby było na popołudnie. Ciągle myślę co zjeść na śniadanie. Wszystko bym chciała i na nic nie mam ochoty.
W piątek na urodzinach jadłam pyszne ciasto. Mango tiramisu. Poprosiłam o przepis. To całkiem wegańskie ciasto, moja koleżanka jest wegetarianką, z okazjonalnymi odstępstwami. I powiem, że byłam zaskoczona, że nie ma tam jajek, a krem jest z nerkowcow. To wszystko, w połączeniu z cukrem brzozowym (koleżanka dostała wielką torbę przez pomyłkę, nie kazali jej oddawać) i mlekiem kokosowym, dało imbirowy posmak. Nie lubię, ale w tym wypadku poezja. Koniecznie muszę zrobić, może nie dokładnie jak w przepisie, spód z jajkami, a może właśnie eksperyment w domu. Nie dzisiaj, mam czas pomyśleć.
Kubki smakowe zaczęły wariować. Tiramisu mango,to musi być bardzo smaczne. Mam w zamrażalniku woreczek i nie bardzo wiem co z nim zrobić,myślisz ,że mrożone nadawało by się do tego ciasta?
Ciasto, spód jest z mango - myślę, że to zastępnik jajek, jako mokry skladnik. Potrzebne jest puree. Potem warstwa masy z nerkowcow. I na górę świeże owoce mango w paski, tak było u niej. Ale przecież można zrobić a la galaretkę z mango, dostosować do siebie.
To było ciasto jednowarstwowe, ale przecież można zrobić przekładane, na więcej warstw. W przepisie jest opcja na więcej składników. I chyba metryczne też.
Pogoda zapowiada się upalna jak na lato przystało. Zresztą wczoraj też taka była. Młodzi świętowali I Dzień Lata na festynie. Były śpiewy,muzyka a nawet rzucanie wianków. Myślałam,że ten zwyczaj odszedł do lamusa ,ale jednak nie. Co prawda nie o północy ale jednak. To fajnie ,że się podtrzymuje tradycje,choć niestety już coraz mniej..
Witam poniedziałkowo Obudziłam się a za oknem było dziwnie ciemno. Okazało się, że nadchodziła burza. Parę razy grzmotnęło, zaczęło ostro padać, ale nim wyszłam już było po wszystkim. miałam farta. Szłam na sucho w 18 stopniach. Piękny poranek. Wreszcie wskoczyłam w spódnicę, t-shirt i lekkie adidasy. Fajnie się poczułam, bo wreszcie w letnim klimacie. W weekend złapałam trochę słońca. Dziś Dzień Ojca. Miałam iść do rodziców, ale przełożyliśmy na środę, bo popołudniu znowu ma być burzowo. Otworzyłam okno na oścież. Mimo szumu samochodów słychać jak ptaki ćwierkają. Pewnie się cieszą, że spadło troch deszczu. Dobrego startu w nowy tydzień
Prezent na imieniny w postaci prawnuka, to jest super prezent. Jaka radość.
Mnie początek tygodnia przywitał rozstrojem nerwowym. Z powodu syna i jego szantażu emocjonalnego. Tak jakbyśmy mu nigdy nie pomagali. Nie mam siły, tym bardziej, że za chwilę stracę pracę. Musi się wygrzebać sam, bo będzie znowu jak poprzednio. Musi wziąć odpowiedzialność za siebie, a nie winić nas.
Wczoraj udało mi się kupić jedno krzesło, także mamy trzy nowe i trzy stare. Przynajmniej te stare zuzyja się na amen.
A poza tym zafundowałam sobie sprzątanie kuchni. Przelałam gorące do blendera, było do pełna. No i szybkość obrotów wywaliła zamknięcie do wylewania. Trochę odlalam, myślałam, że wcześniej nie docisnelam, ale też było za dużo. Powtórka. Człowiek się uczy, przy gorącym tylko połowa kielicha. Dobrze, że tylko mały otwór do wylewania otworzyło. Bo gdyby pokrywę, to pewnie i sufit byłby brudny. A tak tylko blat, drzwi szafki i wezystko co na blacie.
Twoja "blenderowa akcja" przypomniała mi jak kiedyś niespodziewanie otworzył mi się spód dzbanka z przygotowanymi składnikami koktajlu - kefir, oliwa itd. Chciałam dokręcić, bo coś nie działało i (jak to ja - myląc kierunki) odkręciłam. Ale miałam sprzątanie. Mycie szafki, półek w środku, blat, podłoga i szuflady, bo nawet tam się wlało spływając po blacie. Z takich "niespodzianek" pamiętam też sprzątanie jak z dość dużej wysokości spadła na kafle butelka oleju. Ech! Wtedy to było co robić
Przygody z blenderem nie miałam,za to z szybkowarem,a konkretnie mój mąż. Dostaliśmy od teściowej w prezencie ślubnym. Zakupiła go 10 lat wcześniej na wycieczce w ZSRR. Mężowski koniecznie chciał go wypróbować gotując w nim ziemniaki. Niestety otworzył zbyt wcześnie. Dekiel i zawartość wylądowały na suficie i omal ten dekiel nie trafił go w głowę. W ostatniej chwili zrobił unik. Ziemniaki natomiast zdążyły go ''dopaść'' i poparzyć
Niesforny prezent został natychmiast wyrzucony na podwórko. Babcia wzięła go na ''pojnik'' dla kur. Od tamtej pory ani myślę o zakupie szybkowaru, choć bratowa czy koleżanka mają i sobie chwalą. Niestety choć minęło 28 lat nie przekonałam się i tak pewnie zostanie
Depresja to straszna choroba ,syn nie myśli jasno a kogo za to obwini? Oczywiście najbliższych Wiem jakie to przykre i jak jest Ci ciężko. Dopóki jednak nie zrozumie, że ma problem nie wiele do niego dotrze. Terapia to najlepsze co by zrobił dla siebie i dla Was. W końcu dziecko choć dorosłe zawsze nim pozostanie...
Najgorsze jest to, że Wy cierpicie, bo chcielibyście pomóc, ale... przeszliście już tę ścieżkę i jak się okazuje nie zawsze można pomóc. Co gorsza bywa tak, że pomaganie szkodzi, bo jak to mówią "trzeba sięgnąć dna, żeby móc się potem odbić"...
Witam wtorkowo Dobrze, że zdecydowaliśmy wczoraj z rodzicami, że pojadę do Nich innego dnia, bo zapowiadali jakąś wichurę. No i była. W przeciągu 15 minut wydarzyło się tyle, że aż nie do wiary. Gałęzie latały jak liście jesienią. Potem, nagle zaczęło padać i wiatr lekko się zmniejszył. Jeszcze koło 22-ej słyszałam jak strażacy tną konary, które spadły na ulicę. Rano zobaczyłam pocięte drzewo. Dziś zachmurzenie po całości i znowu chłodno. Po pracy szybko do domu, bo mam angielski. W pracy pozorna cisza. Wszyscy wiedzą, że idzie "nowe", ale już nie mamy siły na te rozmowy i nakręcanie się. Czekamy na rozwój sytuacji. Koleżanka przyniosła mi trochę czereśni z ogródka. Mówi, że jeszcze nie do końca dojrzały. Jak dla mnie bardzo smaczne. Pierwsze w tym roku. Nie kupowałam, bo jakieś drogie (24-26 zł) i blade. A jak ceny u Was? Zmykam, bo co chwile ktoś do mnie wchodzi i wreszcie zapomnę kliknąć "wyślij" Dobrego dnia
No to rzeczywiście niezła wichura. U nas nie było źle. Co prawda padało,nawet burza była,ale tak normalnie jak to w lecie bywa. Choć alert na komórce zapowiadał co innego. Widać po prostu ominęło nas najgorsze,bo tam gdzie córka pracuje ,była taka ulewa,że straż pożarna nie nadążała z odpompowywaniem wody i w pewnym momencie tak walnął piorun ,że zgasło światło. Zaraz jednak zaświeciło,w końcu w szpitalu mają zasilanie awaryjne.
U nas ceny wahają się między 20 a 22 zł za czereśnie,a zdarzyło się,że były po 18,ale tylko raz i na jednym stoisku. Natomiast jak wspomniałam wcześniej pojawiły się jagody. Za litr pani ode mnie wzięła 20 zł,więc moim zdaniem nie jest źle w porównaniu z cenami z zeszłego roku.
Dziękuję bardzo za słowa, one zawsze koja albo wyzwalają myślenie. Dzięki za opcję wygadania się.
U mnie upały, ostrzeżenia przychodzą. Dzisiaj 38 stopni. Przyszły tydzień zapowiada 35, z być może jedną burzą jutro. Ewentualnie się rozmyśli.
Kupiłam środek na komary, żeby spryskac ogród, żeby siostrzeniec mógł się bawić. Mam wrażenie, że tylko rozwscieczylam towarzystwo. Wczoraj, jak byłam zbierać jeżyny, latały jak głupie, pozarly mnie porządnie. Takie to ekologiczne odstraszanie. Pozostaniemy przy indywidualnym psikaniu (ja nie mogę, zapach mi przeszkadza), naklejkach i bransoletkach (Kupiłam nowy zapas).
Jak masz tylko taką potrzebę, śmiało, wygadaj się. Każda z nas ma jakiś krzyż większy czy mniejszy. Ja od 23 lat mierzę się z chorobą syna. Różnie bywało, kilka razy nawet na granicy śmierci był. Teraz jest w miarę dobrze. W takim sensie, że nie musimy jak w jego dzieciństwie spać z ''bombą zegarową'' pod poduszką ,bo nigdy nie wiadomo było kiedy wystrzeli i będziemy musieli pędem jechać do szpitala..
Skoro mowa o pogryzieniu. W niedzielę córkę pogryzły meszki jak byli na festynie. Konkretnie podczas jazdy rowerkiem wodnym. Płynęli w czwórkę ,a wściekłe owady dopadły tylko ją. Pogryzienie bolało aż do wczoraj.
Jakkolwiek to zabrzmi, dostajemy taki ciężar, jaki jesteśmy w stanie udźwignąć....
U mnie w górach zniszczenia ogromne, odbudowa w ślimaczy tempie, trochę do przodu, znowu wstecz. Otworzyli wreszcie, a w zasadzie dopiero otworzą w ten weekend, było tylko wejście zaproszonych gości jeden z ważniejszych punktow widokowych i tras w górach. Był też góral z koparką. I napisał, że choć na dole widać dewastacje, powolny progres, to z góry wszystko wydaje się spokojne, ciche. I tak wygląda nasze codzienne życie, na mniejszą lub większą skalę.
Ślimacze tempo,ale tempo,ważne ,że do przodu. A te zdjęcia co pokazałaś,jednym słowem dramat. Od razu skojarzyły mi się z ubiegłoroczną powodzią i ludźmi którzy potracili dorobek życia...
Tam jest większy problem, bo poza dorobkiem ludzie potracili teren, nie ma gdzie postawić domu. Bo albo góra objechala, albo rzeka zmieniła bieg, działka jest rzeką teraz np.
Jeździliśmy na spływ oponami, taka leniwa rzeka, z kilkoma przyspieszeniami. Teraz rzeka ma jakąś kategorię prędkości, tylko kajaki z wioslem, do tego sugerują wycieczki z przewodnikiem.
Jaka u Was pogoda? Bo u mnie słoneczna od samiuśkiego świtu, do tego lekki wiaterek. Właśnie siedzę na tarasie i popijam gorącą herbatę z miętą i się zastanawiam co zrobię na obiad. Na drugie danie będą pierogi z jagodami. Po raz pierwszy w tym roku. A zupa? Hmm, botwinka,brokułowa a może szczawiowa? Zobaczymy. Na razie trzeba jakieś śniadanie zrobić. Może szakszuka? Dawno nie było
Witam środowo Goplano, mówisz szakszuka na tarasie? Ja też chcę! U mnie bułka żytnia z awokado przy otwartym oknie Pogoda w kratkę. Ponoć ma padać i chyba się nie mylą w aplikacji, bo takie ciężkie chmury wiszą na niebie, że strach patrzeć Wczoraj na obiad zorganizowałam sobie wyjadanie resztek po weekendzie. Miałam trochę żółtej fasoli do ugotowania i resztę już ugotowanego bobu. Wyłuskałam środek i podgrzałam z odrobina masła. Teraz lodówka oczyszczona - wreszcie. Chociaż nie - jeszcze mam sporo rukoli. Normalnie nie mam kiedy tego jeść. Jak jestem sama w domu, to nie jest to takie proste. Najlepiej mi wychodzi wyjadanie papryki. Lubicie? Ja uwielbiam czerwoną. Każdego dnia jem chociaż połówkę. Dziś po pracy jadę do rodziców. W planach sznycle z indyka smażone jak "schaboszczak" i mizeria do tego. Dla mnie bez ziemniaków, bo już od lat nie łączę ich z mięsem. Wiem, że niektórzy się dziwią, ale kiedyś posłuchałam trochę o tym i pomyślałam, że to nie głupie i nauczyłam się takiego odżywiania z niełączeniem ze sobą niektórych produktów. No i zaczęło padać. Bardzo nietypowe to lato. Mam tylko nadzieję, że lipiec będzie słoneczny. Albo chociaż jego druga połowa, bo wtedy zaczynam urlop Czas na herbatę z cytryną. Komu, komu...? Dobrego dnia
Pogoda to u mnie upalna... ekstremalny tydzień, 35-38 stopni, jak się wychodzi to aż zatyka. Wieczorem, o 21 było jeszcze 31, a dzisiaj o 4 rano 29. Niby nic nadzwyczajnego, coroczne lato, czasami z przerwami na te trochę chłodniejsze.
Pojutrze moi goście przylatują, do domu pewnie dotrą już po północy, ale w Stanach będą w piątek. Cieszę się, czekam.
W pracy wielka radość. Mały kończy z pieluchami. Jeszcze na jakiś czas zostaną na noc. W weekend, u dziadków ze dwa razy sam powiedział, że chce siku. Skoro tak, nie można zmarnować. W poniedziałek od razu bokserki. Trochę wpadek było, bardziej z powodu pokapywania pezed i po, mokre trzeba zmienić, nie przekonasz, że tak bywa. Wczoraj już kontrolował, sam mówił, że chce. Dalej problemem była tzw 2. Jedna w majty, dobrze, że na twardo, druga po południu do nocnika. Samo przyszło, gdy wcześniejsze próby kończyły się protestem. Co prawda jakiś udział w tym w tym ma wyprawa do sklepu john deer i zakup jakieś zabawki. Skoro przekupstwo w szczytnym celu działa... Nagroda się należy. W poprzedniej pracy był zegarek. Tak bardzo chciał, że w piątek wyszłam z pracy, zostawiając dziecko w pampersie, wróciłam w poniedziałek z w pełni korzystajacym z toalety. I to bez wpadek. Znaczy zdarzyły się z powodu samodzielności i nieporadnosci w obsłudze, za wolno. Ale to drobiazgi
Witam czwartkowo Dziś rano było 9 stopni, ale potem szybko temperatura rosła i teraz są 24 stopnie. Słońce generalnie za chmurami, ale łaskawie wygląda od czasu do czasu. Wczoraj spędziłam miło czas z rodzicami a po powrocie do domu poszłam odebrać paczkę z Temu. Kupiłam sobie za 110 zł zegarek smartwatcha. Normalnie jestem mile zaskoczona, bo jakość wykonania jest doskonała, ma od groma różnych funkcji i dodatkowo był drugi pasek. Dziś założyłam pierwszy raz i wszyscy stwierdzili, że świetny. Jak ktoś szuka, to mogę szczerze polecić taki zakup na Temu. Nie mogę się nadziwić, że tam jest tyle tego wszystkiego i w tak atrakcyjnych cenach. Kusza mnie jeszcze naczynia. Te w stylu marokańskim, ręcznie malowane - ech! Dziś mam gościa więc po pracy szybko do domu. Powinnam zrobić zakupy, ale chyba mi się nie uda. Aaaa! Jutro też można Dobrego dnia
Prawda, że zleciało? Już jutro ruszają wczesnym polskim ranem, u mnie ciągle będzie jeszcze czwartek.
Dla Małego to duży krok do przodu. On jest dużym dzieckiem, nie grubym tylko dużym. Koszulki na 5 lat (nosi je od wieku dwóch) stają się za ciasne i krótkie, ma 2 lata i prawie 8 miesięcy teraz. Buty ma w rozmiarze starszej, prawie 6 letniej siostry. Gatki miał kupione w rozmiarze S dla chłopców. Są ciasnawe, choć wygląda super w nich, po domu lata tylko w bokserkach, żeby zdążyć, niezłe ciacho będzie z niego. Kupili mu M. Jak leżą, wydają się duze, jak ubrał idealne, może ciut długie, bo długość ciała ciągle jest 2-3l atka. Śmialiśmy się, że jak będzie miał 7 lat, to ciuchy i bieliznę będzie dzielił z tatą.
Poza tym upał. Wczorajsza burza skończyła się na wietrze, jak fajnie było na dworze, ciemnym otoczeniu na burzę, kilku pomrukach bez kropli deszczu.
U nas też upał niebywały, ponad 30 stopni a to dopiero początek. Żeby chociaż jakiś wietrzyk jak wczoraj, a tu nic. W takie pogody fatalnie się czuję. Na szczęście w następną niedzielę wyjeżdżamy nad morze i niezależnie jaka będzie pogoda będę zadowolona.
Piątek, piąteczek, piąteluniek Ostatni w tym miesiącu...i lipiec i urlop i może wreszcie trochę więcej lata Poranek z temperaturą 17 stopni i jakoś chłodno, ale pewnie dlatego, że wczoraj padało. Chyba mocniej w nocy, bo wszędzie kałuże. Dziś tez ma być aura w kratkę więc parasolka obciążyła torebkę. Oby chociaż w weekend było słonecznie. Wczoraj miałam mieć gościa, ale nie przyszedł i będzie dziś. Nie lubię tego przekładania, ale jak trzeba, to trzeba. W związku z tym zrobiłam sobie zakupy. Najbardziej zależało mi na papryce, ale ostatnio w moich sklepach jest jakaś blada albo miękka. Kupiłam kalafiora, bo dawno nie jadłam. Najlepiej mi smakuje taki lekko twardy, nie przegotowany i polany masłem. Kiedyś zrobiłam różyczki kalafiora w cieście naleśnikowym, smażone w większej ilości oleju. Wyszło bardzo smacznie. Myślę, że w tempurze byłoby super. A Wy w jakiej postaci jadacie kalafiora? U mnie już pada. Ale nie ma co marudzić - przyroda potrzebuje wody. Dobrego dnia
Ja też kupiłam dziś kalafiora. Jak robię? Tradycyjnie, dzielę na różyczki i w bułce albo saute czy gotuję zupę. Jadłam raz sałatkę z surowego, ale absolutnie nie przypadła mi do gustu. Musi być chociaż al'dente. Twój sposób wydaje się ciekawy. Może zrobię dziś na próbę? A trzeba go najpierw obgotować,czy surowy w ciasto i na patelnię?
Gotujesz al'dente albo mocniej (jak się lubi). Robisz ciasto naleśnikowe, ale takie rzadsze. Małe kawałki maczasz w cieście i na gorący olej do zrumienienia. Przepyszne. Polecam.
Hej hej. Moi goście już w powietrzu (albo nawet wylądowali), pierwszy etap, do Amsterdamu.
Upałów ciąg dalszy, jeszcze przez kolejny tydzień. Teoretycznie burze, ale zobaczmy czy nie wyschną w powietrzu.
Ja lubię kalafiora. Ale na miękko, wtedy z bułką tartą i mieszanką masła i oliwy. I tylko to na obiad. Inaczej może być bardziej aldente, bez niczego, najwyżej nogi zostaną, gdy będą twardsze. Surowego nie zjem, nawet w sałatce. Bardzo lubię ostatnio modny "ryż " z kalafiora, czyli potarty na grubych oczkach surowy kalafior i potem podgotowany (ja kupuję mrożony, już przygotowany). Puree też, choć ono mocno podchodzi wodą.
Mam małą artystkę w pracy. Uwielbia wszystkie prace plastyczne, taśma klejąca wyzwala jej wyobraźnię. Sama sobie wymyśliła, żeby zalaminowac swoje prace, tak aby nie zniszczyła ich Malutka. Nie znając znaczenia słowa laminować. Obkleiła swoje obrazki, raz przy razie, teraz Malutka nie przeżuje ich. Naprawiła plastikowy hełm strażacki. Wczoraj zbudowała coś, z tego co było dookoła niej. Pytam o nazwę tej kreacji artystycznej, najpierw było tłumaczenie co to znaczy, potem popatrzyła na to co zrobiła- wieża Eiffla. Znalazłam jej zdjęcia paryskiej, i bardzo podobne. Zobaczcie same... Może w przyszłości nigdy nie będzie na czas. Bo minuty przed wywalają jej aktywność artystyczną, trzeba poganiać i przypominać. Ale za to ma naprawdę duszę artysty, kreatora.
Witam w sobotę ale czy będzie piękna to się okaże, ja zaraz wstaję na kawkę i na spacerek z Pieskiem, jakie macie na dzisiaj plany???Ja wczoraj piekłam karkówkę na obiad z przepisu czrnula, polecam pyszna https://wielkiezarcie.com/przepisy/karczek-na-slodko-rewelacja-30041151 polecam Was serdecznie i życzę pięknego, spokojnego i miłego dnia
I tym samym ostatnią sobotę miesiąca. Smakosiu czy lipiec będzie Twój? Z pewnością, zwłaszcza 25-ego Lecz czy zechcesz otworzyć kawiarenkę,bo z tego co wypatrzyłam ,to Twoja kolej Daj znać.
Hej, hej po nocy pełnej wrażeń i stresu. Siostra nie zdążyła na drugi samolot, przebookowali jej bilet przez najgorsze lotnisko w Stanach. Dobrze, że kontrola poszła sprawnie. I oczywiście ostatni samolot (w sumie trzy), już do nas opóźniony przed startem, w sumie to chyba 2 godziny, bo przesuwali, potem jeździli po lotnisku. Jak już dolecieli, to też ich dalej trzymali w samolocie z godzinę. Do domu dotarli przed sama 4, a teoretycznie powinni koło północy. Mąż po swoim locie czekał na nich, potem musiał jeszcze jechać. Padł jak betka, gdy my jeszcze gadałyśmy. Ja wstałam. Bo normalna pora wstawania do pracy, organizm już nie chciał zasnąć, kawa na tarasie przy swiergocie ptaków. Będzie ciężki dzień, bo mało spałam, sprawdzając ciągle status samolotu, gadając z siostrą i mężem przez komunikator i smsy.
Najważniejsze, że dojechali, zmęczeni, ale w nie najgorszej kondyncji. Walizki, trzy, bo zabrali im jeden podręczny, może kiedyś dojadą, bo na razie to zwiedzają świat. Podobno dziś wieczorem mają być. Podobno.
Były plany zakupowe, są dalej, tylko przesuną się w czasie.
Upał od samego rana, a co będzie dalej? No nic ,trzeba cienia szukać I dużo wody z cytryną lub miętą pić. Póki co ponawiam pytanie. Jutro koniec czerwca i tym samym koniec "Czerwcówki''. Smakosiu odezwij się czy otworzysz "Lipcówkę'' a może ktoś inny zechce? Byłoby miło
Witam niedzielowo Nie wiem kiedy mi uciekła sobota. Dzień był niby spokojny, ale co chwilę coś. Co tam ja - Ekkore Ty to się miałaś! U Was to dopiero się działo . Już sobie wyobrażam jak mocno siostra musiała być zmęczona i podenerwowana. Wy też mieliście intensywne godziny. Ech! Dobrze, że wszystko szczęśliwie się zakończyło. Oby jeszcze ten bagaż dotarł i powoli zapomnicie o tych stresach. Dziś już tylko cieszcie się sobą i odpoczywajcie
Melduję, że Kawiarenka w lipcu zostanie otwarta rzeź Smakosię Wierzę , że wybaczycie mi, iż od 12-go będę nadzieję zaglądać - wiecie jak to jest jak człowiek wyjedzie... Ale póki co we wtorek otwieram "drzwi"
Wczoraj pogoda zrobiła miłą niespodziankę, bo nawet można było trochę posiedzieć na słońcu . Dziś od rana ciepło, ale idzie sporo chmur. Wczoraj zrobiłam sobie na obiad miskę sałaty z wędzonym łososiem a dziś...hm...może ziemniaki i marynowany śledź do tego...? Zobaczę jeszcze. Na śniadanie twarożek z czerwoną papryką. Dobrego dnia
No to świetnie, że nasza kawiarenka będzie otwarta w wakacje ja też będę nie do końca obecna, bo wyjeżdżam za tydzień. A właściwie za 6 dni, bo po drodze noclegujemy u przyjaciółki .Spotkamy się po 2 latach ,choć przez telefon rozmawiamy często. Jednak kto wie, może mi się uda odezwać do Was Podejrzewam, że tak, choć z telefonu nie cierpię pisać, bo mi się android bardzo wtrąca i muszę go pilnować ,by nie napisał bzdur Robi mi też psikusy i dzwoni do rożnych osób. Też tak macie? Poważnie się zastanawiam nad zmianą aparatu ,bo zaczyna działać mi na nerwy i co? Telefon
Smakosiu ,nowa sałatka? Zapomniałam wspomnieć ,ze ta z fetą,o którą prosiłam o przepis zrobiła furorę w domu. Już 3x ją robiłam i znowu zrobię,bo dopytują Kalafiora robię dzisiaj na obiad ,oczywiście w cieście naleśnikowym,czyli po Twojemu. Mam nadzieję ,że im zasmakuje. Ba,jestem pewna
Ale fajnie! Ciesze się, że sałatka. Wam posmakowała. Czasami takie proste, oczywiste zestawienia nam umykają a potem okazuje się, że są ulubionymi Tak właśnie jest u mnie. Ta z łososiem, to dokładnie te same składniki, tylko fetę zastępuję wędzonym łososiem i dodaję rukolę. Też polecam
Ja tylko na moment. I też informuję, że w lipcu będzie mnie mniej, ale postaram się bywać.
Bagaży nie ma. Wczoraj byliśmy na zakupach, częściowo też dla nich, bo przecież nic nie mają, spoza tego co mieli w podręcznym, którego im nie zabrali. Ale w tej złej sytuacji, jest dobry promyk. Siostra ma ubezpieczenie bagażu, gdzie dostanie ponad 200 dolarów na dzień dzisiejszy, przy tak niskim kursie plus od linii lotniczych ileś tam za każdy dzień zwłoki. I jest jeszcze spora szansa, że jedna walizka zaginęła na amen. Moja śliwowica... Ptasie mleczko dotrze pewnie roztopione na amen.
Dzisiaj nad ocean, choć powinniśmy zostać w domu, żeby czekać na bagaże. Ale to jedyny termin, gdy możemy być tam. Nie można zrobić tego mojemu siostrzeńcowi, być tak blisko i nie zaliczyć. Jakoś to będzie.
Fajnie, że się rozgadałaś, bo byłam ciekawa pierwszych wieści Skoro walizka zaginęła i trzeba kupić nowe rzeczy, to niech przynajmniej coś z tego pozytywnego zostanie. Rekompensata finansowa z pewnością się przyda. Rozumiem, że jak bagaż się znajdzie, to siostra i tak dostanie rekompensatę? Udanych, wspólnych wycieczek.
Witam poniedziałkowo Dziś ostatni dzień miesiąca i zaczynamy wakacyjno-urlopowy lipiec. Jupi! Goplano, dziękuję za miłą atmosferę i Twoje "zaopiekowanie". Jak zawsze było serdecznie i smakowicie
Zapowiada się słoneczny dzień. Rano było tylko 13 stopni więc szłam w długim rękawie, ale popołudnie będzie przyjemne.
No i czerwiec dobiegł końca. Jutro zaczyna się lipiec i oczywiście wakacje Czas najprzyjemniejszy zwłaszcza dla dzieci i młodzieży. W końcu czekali na to cały rok Pamiętam jak ja na nie czekałam, choć nie do końca ,bo to oznaczało najintensywniejsze prace w polu. Zbiór truskawek, ziemniaków, zboża. Wycieczki z babcią rowerami do lasu na jagody już o 6 rano. Oj działo się działo, ale za to po skończonej pracy wypoczynek nad rzeką lub jeziorem. Wieczorem pieczenie kiełbasek na ognisku z koleżankami. Wyjazd na kolonie. To były czasy
To prawda, najlepsze i najsmaczniejsze wspomnienia. Zapach chleba pieczony przez dziadków. Pierogi z jagodami, śliwkami czy truskawkami, polane gęstą swojską śmietaną z cukrem. Ziemniaki ze skwarkami ,szczypiorkiem i kwaśnym mlekiem. Gar kompotu ugotowany z samego rana, a wypity pod wieczór. Zupa owocowa ze swojskim makaronem grubo krojonym. Dużo osób nie lubi,ale my z bratem uwielbialiśmy Naleśniki z serem i rodzynkami. Wszystko gotowane na piecu podpalanym drewnem. Smak niepowtarzalny, pachnący latem w całym tego słowa znaczeniu Całe lato gotowane było na takim piecu,bo zimą normalnie na gazie,który założyli nam w 1982 roku.
Goplana dziękuję bardzo za przyjemny miesiąc w naszej kawiarence. Od jutra gościmy się u Smakosi.
Ale intensywny dzień był. Bardzo gorąco, chyba najwyższa temperatura powietrza z czasów naszej bytnosci na plaży. Choć nie było tego aż tsk czuć, poza bardzo gorącym piaskiem - to było tylko auc, auc. Przez silny wiatr (ale za to przyjemny). Fale były ogromne, choć Siostrzeńcowi to nie przeszkadzało, był uradowany. A nam serca ze strachu zamierały, gdy znikał pod falą. Wzięłam kapoki, żeby się bujać na fali, oczywiście się nie dało, ale ubraliśmy jego w ten za duży kapok, zaciągnęlismy paski na maksa i tak był w wodzie z mężem. Ja nawet nie weszłam dalej, wystarczył mi jeden raz, gdy wracająca woda wymyla piasek spod stóp a kolejna fala wywróciła. Nie było jak się podnieść. Raczki, mimo smarowania 80tka spieczone. I to w miejscach smarowanych,cale bardzo wrażliwych u mnie. Bardzo wysokie UV, ale to też standard. Mnóstwo piasku, czy raczej żwirku z plaży zabrane. Był wszędzie, włącznie z miejscami intymnymi. I nie chciał się wymyć. Mąż nawet całkiem ładne muszelki "złowił ".
A potem byliśmy na forcie. Mały zmęczony, już nie chciał, marudził. A siostra chciała, więc wysłałam męża i ją na zwiedzanie, a ja sobie z chłopakiem usiadłam na ławce w chłodzie. Po jakiś 10 minutach znudziło mu się siedzenie. Poszliśmy zwiedzać we dwoje, obeszlismy większość, gdy zobaczył mamę, zaczął znowu marudzić, wiedząc, że ona ulegnie. Na koniec dostał pamiątkę, temperowke w kształcie armaty. Do domu wróciliśmy coś o 7 wieczorem, zaczynając od wymywania piasku. A potem zupa, dobrze że z dnia poprzedniego, to szybko, pozole verde. I trzeba było spać. Dzisiaj do pracy, a Siostrzeniec musi odpocząć.
Dwie walizki dotarły, jednej losu ciągle nie znamy. Refundacja jest za opóźniony bagaż powyżej 16 godzin, to z ubezpieczenia, a od linii lotniczych, za każdy dzień. Więc ciągle jeszcze jakieś zakupy możemy zrobić.
Po takim intensywnym dniu na słońcu, pełnym atrakcji, to tylko spać Szkoda, że musiałaś iść do pracy. Przydałby się chociaż jeszcze jeden dzień. Siostra z pewnością odetchnęła widząc walizki. Ciekawe kiedy ta ostatnia się pojawi...?
Czerwiec jest w połowie roku.
Rozgośćcie się, poczęstujcie ciastem z truskawkami i kawą. Uraczcie codziennymi wpisami i zdjęciami
Czary dzieją się co kroku.
Jest Dzień Dziecka
i Dzień Ojca.
Od dziś więcej będzie słońca.
Pojawiają się kijanki.
Dzieci puszczać będą wianki.
Chrząszcze,osy i szerszenie.
Wkrótce letnie przesilenie.
Są borówki,żurawina,chmiel
truskawki i jeżyna.
Babcia nuci stare pieśni.
Szpaki skaczą po czereśni.
Mak,nagietek i niecierpek.
Babcia ścina zioła sierpem.
Bo w sobótkę w środku nocy
całkiem sami bez pomocy,
Pełni czystej w nas dobroci
Odnajdziemy Kwiat Paproci..
Witajcie w Czerwcowej Kawiarence
Witam niedzielowo i czerwcowo


Tak więc miłego i radosnego świętowania!
Goplano, jakie urocze, pełne klimatu i refleksji otwarcie Kawiarenki. Suuuuuper! Ten wiersz przypomniał, że czerwiec ma w sobie tyle "dobroci". Na dodatek fotki oddają jego urok, bo ciasto z truskawkami i moje ukochane maki. Zawsze ich wszędzie wypatruję i za każdym razem zachwycam się tak samo mocno. Nawet jak jest jeden przy drodze, to też potrafi mnie rozmiękczyć
Ten początek letniego miesiąca niesie nadzieję, że wreszcie zrobi się cieplej. Dodatkowo pozwala biec myślami do urlopowego okresu i dodaje mi energii
Obudziłam się, popatrzyłam w okno i widzę słońce na konarach drzew. Jest spory wiatr, ale już radośniej na zewnątrz. U nas dziś ma być jakaś burza, ale to się jeszcze okaże . Szkoda by było, bo jest sporo imprez dla dzieci na świeżym powietrzu. A skoro mowa o dzieciach ... Wszyscy nimi jesteśmy
Zmykam zaparzyć kawę.
Ja też kocham maki i chabry. Teraz pełno ich rośnie pośród zbóż i łąk. Oczy same się radują
Jakie fajne otwarcie!
Witam się z Wami w czerwcu.
Wszystkiego najlepszego dla wszystkich dzieci, małych, dużych, wewnętrznych.
Spędźmy miło ten dzień.
Córka przeprowadzona, już na nowym swoim.
Pies oczywiście oznaczył jej mieszkanie, pierwsze co, to się zsikal. Znaczy moje.
Dobrze, że ma twarde podłogi. Przynajmniej na tą chwilę. Niestety pies podrapie.
Dzisiaj chłodny poranek, ledwie 12 stopni.
Brrrr.
Miałam gotować gulasz z jagnięciny, ale się rozmyśliłam. Bo musiałby się dusić całkiem bez nadzoru. I zapomniałam kupić pieczarek.
Za to będą sery i wędliny, mamy jeden, który trzeba już zjeść.
Tak sobie myślę, czy jadłam kiedyś jagnięcinę i mi się przypomniało-jadłam raz, bodajże w zakopiańskiej knajpce. W każdym razie w górach. U nas na targu co prawda przyjeżdżają górale ,oferują zakup jagnięcinę,ale czy faktycznie nią jest ,to nie wiem. Tak czy inaczej tania nie jest,a nie chciałabym sknocić tak szlachetnego mięsiwa.
Dziękuję za życzenia. W końcu każdy z nas jest dzieckiem, czy to rodziców ,czy w samym środku duszy.
Witam, pozdrawiam czerwcowo i dziękuję za super i piękny maj chodź zimny, my już wracamy z ZOO byliśmy w Łodzi polecam,pozdrawiam serdecznie i życzę miłego, pięknego dnia
Ja też dziękuję za wspaniałą majówkę u Ciebie. Zawsze nas raczyłaś swoimi smakołykami,normalnie aż się chciało zjeść. Szkoda,że przez komputer się nie da
Pozdrawiam w Dniu Dziecka. U nas dzisiaj piękna pogoda. Wczoraj też była,ale po południu zaczęło lać,że wszędzie pełno kałuży. Dzisiaj przepięknie. Dzieci mają ubaw
Ja kupuję udziec bez kości na gulasz. Jest na stałe w sprzedaży
Cena zbliżona do wołowiny.
Za bardziej szlachetne miesiwo - coś a la żeberka płaci się sporo. Za tą cenę, jakbym miała jeść, to w restauracji, gdy przygotują jak trzeba.
W ofercie jest jeszcze coś a la schab jagnięcy.
Niby jako dostępne w sklepie. Ale nigdy nie widziałam jeszcze na żywo.
Czasami korci mnie, aby zamówić do odbioru i zobaczyć co będzie.
Ale z drugiej, skoro widziałam tylko obrazek, to nie mam pojęcia co zacz. Jak się okaże zylaste?
Czasami kupuję mieloną jagnięcine, zeby zrobić kofty bez patyka, w formie kotletów mielonych. Bardzo dobre są.
Witam poniedziałkowo
Tak ma być do wtorku, bo od środy wieczór znowu deszcze. Ech! Lniane spodnie czekają, letnie spódnice też.
Nie pada! A to ci nowość!
Dzień zaczął się intensywnie, nawet nie mam czasu na śniadanie, jem z doskoku. Po pracy jadę do rodziców wiec powrót wieczorem. dzień zleci ekspresowo.
Dobrego startu w nowy tydzień
Oj ciężko się dziś oczy otwierało, spać się chciało.
Ale człek dał radę.
Teraz tylko odliczanie dni do przylotu siostry i siostrzeńca.
I radość z jego radości, że tyle zobaczy. On się cieszy na wszystko.
Większość czerwca będę słomiana wdowa, mąż ma wyjazdy służbowe.
Gdzieś w Stanach, o już wiem Detroit. I potem Norwegia.
Będzie wracał z Bostonu tym samym samolotem co siostra.
Nawet z Amsterdamu będą lecieć tą samą trasą, tylko siostra kilka godzin wcześniej.
Fajnie, że choć kawałek trasy im się sparował.
Mniej czekania na lotnisku docelowym i bez konieczności ekstra wyjazdu, za jednym zamachem.
Brzoskwinie ledwie się zaczęły, a ja już mam dosyć. Ile można jeść. Dzielić się nie będę, bo robaczywe, głupio.
Na weekend zrobię sernik gotowany z galaretką brzoskwiniowa, powinno być dobre.
Witam poniedziałkowo

Pozdrawiam
Dopiero teraz mam chwilunię by coś napisać,bo tak praktycznie cały czas jestem w rozjazdach. Dziś między innymi byłam u neurologa z synkiem. Rano chłodno,a w południe 25 stopni. Lato idzie do nas wielkimi krokami. Deszcz też jest,a owszem. Wczoraj znów jak nie lunęło ,to tak padało od 21-2 w nocy
Z racji tego,że nie było mnie dziś niemal cały dzień,to na obiad właściwie to co wczoraj. Tylko surówka inna ,a był rosół ,ziemniaki młode z wody i bitki wołowe w sosie własnym. Wczoraj była surówka z kalarepki ,dziś buraczki ze słoika.
To na razie tyle. Wyjątkowo musze napić się kawy o tej porze,bo senność nie daje mi normalnie funkcjonować. Położyłabym się już teraz ,a szkoda pięknego dnia
Witam wtorkowo
Właśnie popijam kawkę, dołączycie? Może być też herbata
Na obiad dziś gotuję botwinkę a na drugie makaron z truskawkami.
i deszczowo ,ale ciepło
Proste a pyszne jedzonko, zwłaszcza o tej porze roku. A u Was co tam dobrego?
Hej hej wtorkowo.
Pogoda chłodniejsza. Kto by kiedyś pomyślał, że 26 stopni to będzie chłodne ciepło.
Ale rano było 12.
Obiad mam gotowy. Dostałam od koleżanki słój gumbo, za dużo jej się nagotowalo.
Ode mnie dostała wędzonki oraz brzoskwinie.
Zabrałam też do pracy. I wędliny i brzoskwinie.
Dużo masz pracy widzę. Wędzenie, przetwory, bo chyba z nadmiaru brzoskwiń zrobisz jakiś dżem lub marmoladę, albo po prostu w syropie.
Gumbo kojarzę z Twoich przepisów,abo wpisów,już teraz dokładnie nie pamiętam. W każdym razie widziałam na WuŻet. Nie miałam jeszcze okazji zrobić,a mężowski byłby z pewnością zadowolony.
Gumbo to w moich przepisach.
W Polsce trudne do zrobienia z powodu braku okry i kiełbasy andouille (choć amerykańska i tak odbiega od francuskiego oryginału, wspólne z nim ma jedynie zachowana nazwę i pisownię, no ale to amerykańskie, nie francuskie danie).
Ja zaraz na początku pobytu oglądałam w telewizji, w programie kulinarnym. I od początku wiedziałam, że będę lubiła, z ekranu telewizora.
Moja wersja odbiega od oryginału. Nie robię bazowej zasmażki, która jest niejako sercem zupy, daję więcej warzyw, które potem miksuje.
Zdecydowaliśmy z mężem wczoraj, że zdecydowanie wolimy moją wersję.
Ale darowane, nie wymagało stania przy kuchni, ciepłe, dobre.
Brzoskwinie na razie zjadamy luzem. Generalnie już mam dosyć.
W weekend zrobię sernik z brzoskwiniowa galaretką (gotowane, na agar, agar, bo szybciej i prościej) oraz lody brzoskwiniowe.
Dżem mam ciągle z zeszłego roku, choć bardzo mało wyszło, z powodu robaków, większość odpadła. W tym roku brzoskwinie zdrowsze są. Większe. I chyba lepsze w smaku.
Witam w pięknie zapowiadający się czwartek, u mnie jest 3:25 ptaszki pięknie śpiewają,w nocy padał deszcz i była burza, ja z rana idę na zakupy do biedry bo jest promocja na masło 2+2 gratis, na kapustę młodą i na arbuza, dzisiaj będę gotowała na obiad pulpeciki gotowane w młodej kapuście do tego kartofle, ostatnio piekłam chleb bananowy z przepisu malinamarzenamalina1@wp.pl, polecam bardzo dobry,pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego,słonecznego dnia
Witam czwartkowo

Jakaś przerwa mi się zrobiła od Kawiarenki. Wszystko przez zamieszanie, które mam w pracy - sporo się dzieje, jakieś zakusy na restrukturyzację więc rozmów nie brakuje i stresów oczywiście też.
Wczoraj przyjechał Połówek więc we wtorek miałam akcję zapełniania lodówki i garnka - "męskie jedzenie" wkroczyło do domu
W środę zawitało słońce a w zasadzie już we wtorek, ale dziś szłam pod parasolem. Rzuciłam okiem na prognozę długoterminową więc w moim rejonie wypogodzi się dopiero za tydzień a póki co przelotne deszcze i duuuużo chmur. No to się nacieszyłam słońcem
No nic - praca na biurku czeka więc zmykam.
Dobrego dnia
Witam czwartkowo
Pogoda dziś jakaś niepewna, duszno ,zupełnie jakby zbierało się na burzę. Wczoraj było u nas 30 stopni, także przeskoki temperatury wysokie. Dziś mamy 23 st. Zaraz zabieram się za koszenie,póki nie pada. Wiaterek się fajny zrobił,więc będzie się fajnie kosiło. Poza tym zastanawiam się co zrobić na obiad. Hmm ,dziś chyba będzie spaghetti. Tymczasem zapraszam na kawę
Ehhh. Ciężki dzień.
Najpierw zaspałam, godzinę dobrze, że szłam później, to wyrobiłam się do pracy.
Nie wiem jak nie słyszałam albo jak wyłączyłam budzik, zamiast go uśpić. Bo wszystko mam ustawione, nic nie wyciszone. Dzisiaj będę spać ze strachem.
Do tego problemy z synem. Generalnie podejrzewałam, ale pewności nie miałam, tylko matczyne przeczucie.
Dzisiaj rozmawiał z mężem (pisemnie, on nie uznaje normalnej rozmowy), zwolnił się albo go zwolnili.
Praca zabiera mu za dużo życia.
Tylko z czego będzie żył. Dno okazało się za płytkie, że znowu wraca.
A ja mogę pracować po 14 i więcej godzin. Żeby on miał dopłatę do mieszkania. Wiem, że to niczego nie naprawia, ale poprawia samopoczucie matki, bo bym sobie nie wybaczyła, gdyby z powodu bezdomności coś sobie zrobił.
Teraz czekają mnie kolejne dni, tygodnie, miesiące w strachu - gdy nie odbije się od dna, a bagno go pochłonie całkowicie.
Jemu dobrze w stanie trutnia społecznego, a ja się zamartwiam.
Ale z zakletego kręgu depresji, może się wyrwać tylko on.
Wiem, że nie szukasz rad i też takich nie mam. Ty już to wszystko przerabiałaś, przeżyłaś i masz niestety duże doświadczenie. Wielki podziw za tę siłę i mądrą (w moim odczuciu) postawę. Oby tym razem coś Cię miło zaskoczyło... Trzymaj się "dzielna Mamo".
Piątek, piąteczek, piąteluniek

Jestem niewyspana i czuje jeszcze trochę to przeziębienie. Niby nic, ale jednak trochę mnie zmęczyło.
Wczoraj pogoda nie zawiodła - padało, jak zapowiadali
Dziś od rana bardzo chłodno. Nawet nie miałam ochoty na spacer, bo szłam jakaś skulona. Założyłam kurtkę jeansową a na dobrą sprawę powinnam wskoczyć w taką dużo cieplejszą.
Cieszę się, że już weekend na wyciągnięcie ręki. Oby udało się odpocząć i oderwać głowę od zamieszania pracowniczego.
Miłego dnia
A u nas pogoda super. Wczoraj po południu popadało,a dziś od rana słoneczko z leciusieńkim wiaterkiem. To naprawdę świetnie ,bo w szkole synka organizowany jest Dzień Rodziny na wolnym powietrzu. Atrakcji ma być sporo,między innymi alpaki. Byłoby naprawdę szkoda zwłaszcza dla dzieciaków jakby się rozpadało.

Poza tym się już zbieram ,bo imprezka zaczyna się punkt 10:00 a więc zaraz
Pozdrawiam i zapraszam na kawę i ciasto
U mnie wczoraj znowu długi dzień.
A miał być krótki. I przed wyjściem emergency.
Taki urok pracy u chirurgow.
Ale za to dzisiaj wolne.
Malutka wczoraj marudna bardzo. Pogoda plus 4 ząb. Nie chce jeść za bardzo.
Choć na dorosłe jedzenie otwiera pyska i drze się, gdy nie chcesz dać albo próbujesz oszukać czymś innym.
Ale też może kamień milowy rozwoju? Ona nie lubi się poruszać, choć wiele potrafi. Przemieszcza się po pokoju, choć jeszcze nie zarejestrowałam jak. Zazwyczaj w pozycji niekomfortowej nie wraca do poprzedniej, tylko się drze, że nie lubi. Ale wczoraj sama usiadła z leżącego. To widziałam. I zaczęła się wspinać do wstawania, całkiem wysoko uniosła tyłek.
A jak przychodzi pora na rozwój dzieci w tym momencie mniej jedzą.
Skoro mam wolne, to rozprawię się z brzoskwiniami. Będą lody brzoskwiniowe, będzie sernik albo jakiś galaretkowiec. A na obiad wczorajsza sałatka (z planów, nie robiłam obiadu, bo było za późno na jedzenie, mąż coś sobie sam zjadł, ja też w biegu coś).
I może skończę temat brzoskwin.
Najtrudniejsze w uprawianiu jest to, że wszystko jest w jednym czasie, nie możesz zjeść dwóch sztuk, tylko 50 dajmy na to.
Witam sobotnio
Wszystko tanieje ,mam na myśli owoce. czoraj kupiłam truskawki już po 10 zł,a czereśnie po 18 zł. Oczywiście ceny różne,były także po 26 zł,gdy 2 dni wcześniej cena ''szpaczych'' przysmaków to 44 za kg

i pogodnie. Czerwiec słoneczny i deszczowy zarazem,ale przynajmniej wszystko rośnie jak powinno
Moja czereśnie nawet dobrze nie dojrzały a szpaczyska się już z nimi rozprawiły. Wpadły jak szarańcza i po wszystkiemu
A co dobrego gotujecie? U mnie letniego ciąg dalszy. Dziś zupa truskawkowa z makaronem,albo znowu botwinka. Zależy czego zażyczą sobie domownicy
To na razie tyle ,czas na dobrą kawę, dołączycie?
Wczoraj zerwałam brzoskwinie, nie wszystkie jeszcze, pewnie dzisiaj dokończę.
Zrobiłam lody, zrobiłam przekombinowanego jogurtowca z brzoskwiniami, muszę zrobić na górę galaretkę ze zmiksowanych owoców jeszcze, zrobiłam sałatkę na obiad, ledwie zużyłam owoce zerwane wcześniej.
Dzisiaj ugotuję jeszcze chutney brzoskwiniowy, już sprawdzałam przepisy. Zrobię go w wersji ostrej, bo inaczej dla mnie będzie za słodkie.
Może pozbędę się brzoskwiniowego problemu, a przynajmniej go ogarnę. Bo już jeżyny dojrzewają.
Poza tym jak sobota - pranie, zakupy. Idziemy też do kina, na mission impossible, długie siedzenie.
Przynoszę Wam lody - kwaskowate, mało słodkie, z dodatkiem mięty do brzoskwin. Częstujcie
Witam sobotnio
Za oknem burza i oczywiście deszcz. Zdążyliśmy wrócić z cmentarza i luuu!
Na obiad będzie sałatka grecka i kotlety z boczniaków. Jest też boczek do upieczenia, ale zdecydowaliśmy, że będzie na jutro. Dziś zastąpią go boczniaki.
Owoce faktycznie tanieją. My niestety wczoraj kupowaliśmy truskawki jeszcze po 19,90 za kilogram. Póki co czereśnie bardzo drogie, bo chyba importowane a te polskie były niedojrzałe.
Za lody dziękuję, bo mam postanowienie, że nie jem ich do urlopu, ale dobrej kawy z przyjemnością się napiję.
W planach wieczór we dwoje przy dobrym winie i zjemy trochę opóźniony obiad.
Dobrego popołudnia jeszcze
Witam niedzielnie
Śpiąca jak mało kiedy. Pewnie to przez pogodę. Słonko od 6:00 zaglądało mi w okno, a teraz raptem wyszły chmury i wygląda na to, że zaraz będzie padać.
Zaraz będę nastawiać na rosół. Na drugie będą schabowe, fasolka szparagowa i ziemniaki z wody lekko okraszone masłem i posypane koperkiem. Do tego kompot truskawkowo czereśniowy. Na podwieczorek placek ucierany z truskawkami. Wpadajcie ,zwłaszcza na ciasto i pogaduszki
Witam niedzielowo

Padało i pewnie padać będzie. Można się lenić , ale mi się nie chce. Wolałabym wykorzystać ten czas robiąc jakiś wypad w naturę, wykorzystując to, że w domu jest Połówek. Póki co siedzimy w "chałupie" ,próbujemy coś zaplanować, ale łatwo nie jest. Nie da się wyjechać gdzieś dalej, bo wszędzie aura taka sama. Ech! Słoneczko, gdzie ty, gdzie...?
Na obiad będzie ten zamarynowany dwa dni temu boczek. Czas najwyższy upiec go ładnie w piekarniku, w rękawie. Do tego młode ziemniaki z koperkiem i ogórki małosolne.
U mnie nie będzie pieczenia miasta. Mam kawałek strucli serowej z ulubionej piekarni a Połówek ma lody więc starczy tych dobroci.
Czas na kawę
Dobrego dnia
Smakosiu trzymam kciuki za wytrwanie w postanowieniu. Choć oczywiście wierzę, że na pewno się uda.
Moje ciasto przekombinowane, za bardzo chciałam zużyć brzoskwinie. No i przez to myślenie o nich, zamiast rozpuścić żelatynę w gorącej wodzie, wsypałam proszek do miksera, na zimno, bo przecież się rozpuści. A jednak nie.
Dziwne wyszło, choć zjeść się da. Nic to, ile zjem, tyle zjem, bo mąż we wtorek wyjeżdża służbowo, reszta zasili kompost.
Dzisiaj gulasz z jagnięciny. Z brzoskwiniami oczywiście.
Wymyśliłam sobie sos brzoskwiniowy do gotowania - z mięta, ostrymi paprykami. Wszystko z wolnowara.
Już czuję smak.
Poza tym chutney brzoskwiniowy (z przepisu na niego wymyśliłam sos) oraz kolejna porcja lodów, tym razem z regularnym cukrem, dla siostry i siostrzeńca.
Witam poniedziałkowo, pogoda była piękna, ale dzisiaj zimno i wieje, wczoraj była córka z chłopakiem na obiedzie i zrobiłam na życzenie córki Fish and chips,a że jej chłopak lubi racuchy to zrobiłam oczywiście z przepisu Żoną Zosia, polecam pyszne,ja wstaję bo syn wstaję do szkoły 6:30 i poprosił mnie czy zrobię mu na śniadanie kluski z serem, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i cudownego dnia
Oj racuchy! Uwielbiam
Też robię z tego przepisu.
Kluski z serem na śniadanie...zaskakujące, ale ja też bym zjadła
Pychota. Chętnie bym takie zjadła, tylko niestety nie chce mi się zrobić
Takie dawali na szkolnej stołówce ,posypane zwykłym cukrem. Przepyszne.
Witam poniedziałkowo
No i po weekendzie. Zleciało migiem. Wczoraj cały dzień padało więc zero wychodzenia z domu. Dziś natomiast zimny i wilgotny poranek. Po pracy skoczymy z Połówkiem do rodziców a na jutro chcę sobie wziąć dzień urlopu.
Zrobiłam gorącą herbatę. Może ktoś reflektuje?
Dobrego dnia
To co dobre szybko się kończy. Nam weekend zleciał raczej deszczowo,ale nie nawałnicowo jak pokazują w wiadomościach. Wczoraj raz zagrzmiało i raz zabłysło,ale obeszło bokiem. Dziś od rana padało,dopiero z godzinę temu wyszło słońce
Jak się udał boczek?
No tak
Pieczony jest o wiele pyszniejszy na kanapkę niż szynka.
Weekend jak zawsze minął za szybko.
Nie wiadomo kiedy.
U nas słonecznie, gorąco i wilgotno, szczególnie po deszczach.
Wczoraj ugotowałam brzoskwiniowo miętowy gulasz z jagnięciny, na ostro. Jakie to dobre było.
Reszta w słoikach na zaś.
A dzisiaj obiad serowo- kabanosowy. Bo mamy pleśniaka do zjedzenia.
Następne dni to nie wiem co, na samotne obiady.
Mąż wraca na weekend i w środę potem znowu leci, do Norwegii.
I znowu samotne obiady.
Ale zrobię sobie skrzydełka, on nie lubi.
To tak samo jak mój ,nie zje skrzydełek,nawet się nie chwyci. Mówi,że co tam na nich jest,nic i nie przekonasz go ,że jednak trochę mięska uświadczysz.
A jak smakował gulasz,wszak brzoskwiniowo-miętowa jagnięcina to dość odważne połączenie. Bynajmniej nie miałam okazji jeść,ale nie ukrywam,że gdyby mi zaserwowano,z pewnością bym spróbowała.
Super połączenie. Przyszło mi do głowy, gdy czytałam przepisy na chutney.
Ale koniecznie musi być na ostro, przełamane kwasna nutą. Nawet nie dawałam kwasnego, samo wyszło. Mam przyprawę meksykańską tajin,lekko ostro kwaśna. Zbiła się razem, jak puknełam, to poleciało więcej niż planowałam. Ale wyszło super.
Mój mąż je skrzydełka bez kości. Nie przekonasz go, że tyle mięsa na skrzydelku to nie ma, że to kawałki piersi.
Skoro nazywa się skrzydełko, to nim jest.
Takie oszukaństwo dla dorosłych przeciwników kości.
Ja sama nigdy nie jadłam żeberek, ja nie pies, żeby obgryzac kości. Próbowałam kilka razy w restauracji, ale nigdy nie były takie jak widziałam wyjście przed, w innym miejscu, które zachęciło mnie do zamówienia.
Dopiero w Stanach nauczyłam się jeść i bardzo lubię. Zdarza mi się wybrać zamiast steków.
No to świetnie,często przez przypadek tworzą się nowe smaki. Może kiedyś zjem,jak będę miała choć kawałek jagnięciny. A skoro Ty mówisz,że pyszne,to tak z pewnością jest. Robiłam trochę Twoich przepisów i korzystałam ze wskazówek,zawsze było w 10
Co do żeberek,to lubię kapuśniak ,ale tylko na wędzonych,no i żeberka w kapuście. Luks,ale tylko wtedy gdy chłodno,najczęściej jesienią lub zimą.
Ja nie lubię gotowanych. Pieczone, wędzone do miękkości. Najlepiej natarte na sucho, ale z sosem po wierzchu, wypieczonym też zjem.
Udało mi się wysuszyć żeberka ostatnio, choć myślałam, że to praktycznie niemożliwe.
Były już dobre, ale było za wcześnie, to niech sobie siedzą.
Ale i tak były super, mąż objadl kości do zera, choć u niego to rzadkość.
Witam wtorkowo
Wygląda na to,że dzień zapowiada się słonecznie,choć kto wie? 

i pogodnie
Kto nie śpi zapraszam na poranną herbatkę albo kawkę
Miłego dnia dla Wszystkich
Witam wtorków

U mnie dziś spokojny poranek, bo mam wolny dzień. Co prawda pobudka była po 5-ej, bo zapomniałam wieczorem wyłączyć budzik.
Kawa już wypita, teraz druga herbata i powoli można zacząć myśleć o śniadaniu. Pewnie tradycyjnie jajka. Jak mam wolny dzień, to jest okazja sięgnąć po nie.
Połówek jeszcze jest. Wyjeżdża jutro. Oznajmił mi z rana, że mam nie myśleć o gotowaniu i trochę się wyluzować. Zarządził, że zjemy coś w mieście. OK, czemu nie. W zasadzie, to chętnie bym poszła na jakąś dobrą pizzę np. tuńczykową albo warzywną czyli z bakłażanem i cukinią .
Pogoda lipna , na dziś zapowiadają deszcze i nie ma co liczyć na to, że się pomylili
Dobrego dnia
Mąż pojechał, już leci.
Wraca w piątek.
Na obiad zrobię sobie sałatkę z brzoskwiniami i serem pleśniowym.
Poza tym muszę pozbierać jeżyny i maliny po pracy.
Gorąco na zewnątrz. I ciśnienie skacze. Od tego roku (lub w poprzednim) zatoki mi zaczęły to odczuwać. Głowa boli, że niemalże odpadnie, po czym ból znika jak ręką odjął. Ból typowo zatokowy, z uciskiem przy nosie.
Jak jest stałe ciśnienie, nic się nie dzieje.
Dziwne to. A nigdy nie wierzyłam mężowi, gdy mówił, że mu zatoki szaleją wraz z ciśnieniem. Aż mnie dopadło.
Hej ,hej ,ja tak na chwilkę. Dostałam zaproszenie do kuzynki na parapetówkę. Życie tak jej się ułożyło,że zaczyna wszystko od nowa. No nie ważne. Pytanie jest takie ,co kupić,bo przecież z pustą ręką nie pójdę. Może coś doradzicie? Kwiatki odpadają ,mówi,że zraziła się na dobre do wszelkich doniczkowych
Jeżeli pijąca to dobry alkohol pod jej gusta.
W formie koszyka z dodatkowymi serami, kabanosami i czekoladą na deser.
Ewentualnie jakiś domowy bibelet. Albo coś z gratów kuchennych, po uzgodnieniu.
W Stanach super prezentem są karty podarunkowe do konkretnego sklepu. Zbierasz więcej kasy, możesz coś kupić większego.
My tak mamy huśtawkę ogrodową.
Hm...to jest zawsze kłopotliwe. Może jakiś ozdobny lampion? Są ładne ratanowe albo szklane z metalowymi łączeniami. Można stawiać w domu albo na balkonie czy tarasie. Ja ostatnio też miałam takie zakupy. Prezent znalazłam w TKMaxx. Mają bardzo duży dział z różnymi rzeczami do domu. Piękną ceramikę, lampki, świeczniki itp. Zakres cenowy spory więc chyba na każdą kieszeń.
Super pomysł ten lampion i świece. Myślę, że każdemu by się spodobał. W styczniu córka na zabawie karnawałowej, podczas loterii fantowej wylosowała właśnie taki lampion. Bardzo mi się spodobał, że też o tym nie pomyślałam. Kuzynce też na pewno przypadnie do gustu
Dziękuję Smakosiu
Oooo jak fajnie, że mogłam się przydać
Cieszę się
Witam w środku tygodnia

Pogoda znów płata figle i mamy deszczyk, ale co tam i tak jest fajnie. Przynajmniej warzywa rosną jak trzeba, owoce też. Wszystko potrzebuje wody.
Właśnie zaparzyłam kawę, dołączycie? W końcu trzeba sobie zrobić małą przerwę
A po kawce biorę się za obiad. Dziś zupa kalafiorowa i pierogi z truskawkami. Do tego kompot także z truskawek. Dajcie znać co tam u Was i jak się czujecie przez te zmiany pogodowe
Witam środowo

Tak więc od jutra zaczynam odliczanie 
Rano szaro i mokro, ale powoli zaczyna się rozjaśniać i jest to realna zapowiedź, że wreszcie od jutra trochę więcej słońca. Nie do wiary, to już prawie połowa czerwca a jeszcze nie było lata
Dziś wieczorem Połówek wyjeżdża. Jak zawsze smutno będzie się rozstawać. ale...już za miesiąc się zobaczymy, bo wtedy zaczniemy urlop
A póki co praca na biurku czeka więc zmykam.
Dobrego dnia
Witam czwartkowo
Niebo pogodne. Może to nie jest taki klasyczny błękit jak na fotkach wakacyjnych, ale dobre i to.
Połówek już w swojej pracy, ale pewnie za miesiąc będę jechała do Niego więc inaczej dziś patrzymy na tę naszą rozłąkę.
Cieszę się na myśl o weekendzie, który ma szansę na sporą dawkę słońca. W planach małe zakupy, ale tylko warzywa i jajka. Mam w domu sporą ilość owczej fety więc będę się zajadać grecką sałatką. Więcej mi nic nie trzeba
Jutro muszę iść do fryzjera. Zaplanowałam sobie wizyty tak, żeby potem "ogarnąć czuprynę" przed samym urlopem.
W pracy mam trochę stresów. Przyszły tydzień będzie bardzo ważny i nie ukrywam, że jestem trochę zestresowana, ale...póki co czekam.
Macie może ochotę na herbatę z cytryną? Zaparzę w dzbanku.
Dobrego dnia
Na herbatę zawsze mam chęć , z cytryną to dopiero,no może jeszcze z dodatkiem miodku
Witam czwartkowo
Dziś pogoda słoneczna z odrobiną wietrzyku. Fajnie jest,choć wiele osób narzeka ,że za chłodno. ja z kolei nie znoszę upałów ,ani ogólnie gorąca. Źle się wtedy czuję,teraz jest w sam raz.
Co tam gotujecie? U mnie miały być wczoraj pierogi,ostatecznie z braku czasu był ryż z truskawkami. Bardzo dobry ,polecam. Od jakiegoś czasu chodzi za mną bób. Niestety ceny póki co z kosmosu. W warzywniaku kosztuje 50 zł. Na targu 5 zł mniej za kg. Sprzedają w pół kg woreczkach,ale mało kto się skusi. Truskawki powindowały w górę,są za 15 a czereśnie 26 zł za kg.
Prawie połowa czerwca a ja jeszcze nie robiłam małosolnych. Za to kupiłam kilka na spróbowanie. Nie ma to jak wyrób własny.
Pozdrawiam czwartkowo-czerwcowo
Masz rację - nie ma to jak własne małosolniaki. Też jeszcze nie robiłam. Kupiłam na szybko w Lidlu, w woreczkach, z wodą, koprem itd. Niestety, to nie to samo. Niby nie były złe, ale...
Hej, hej w czwartek.
Moje perspektywy są na razie w szarych barwach. Wyklarowało się, pracę mam do końca sierpnia. Wyprowadzają się.
W sumie to znaki było widać od dawna, choć oni zaprzeczali. Teraz niby nie fer postępowanie obecnego pracodawcy i decyzja na już. Raczej dostali oboje zatwierdzenie, a historia dla publiki, czyli dla niani.
Teoretycznie chcą, żebym z nimi pojechała na początek. Ale to kwestia zamieszkania, przy mojej pensji nie warte wyprowadzki.
A mój mąż ma teraz za dobre warunki, żeby myśleć o przeprowadzce na zasadzie poszukiwania pracy.
Zresztą parę lat temu dostal cynk od kolegi czy raczej pośrednik dostał cynk, praca znalazła go sama, tam jest duża fabryka z branży, rozmawiał z pośrednikiem, ale na pierwszej rozmowie się skończyło. Wszystko kwestia pieniędzy. Nie przeprowadzisz się jak nie musisz na gorsze warunki.
Zresztą w tym roku prawie się przeprowadziliśmy. Praca idealna dla męża, lokalizacja na emeryturę wspaniała.
Ale nie jesteśmy na emeryturze, sporo brakuje.
Rozeszło się o pracę dla mnie (mała miejscowość i konieczność prawie godzinnego dojazdu przy sprzyjających warunkach do większego), ceny domow (atrakcyjna lokalizacja, góry i zalew oraz bliskość - godzina z kawałkiem- największego lotniska w Stanach) oraz system premiowy (niższa pensja, za to wysoka premia kwartalna. Niby od zawsze. Tyle, że z premiami różnie bywa, nie do końca wierzę). Skończyło się na dialogu i wizycie na miejscu męża.
Zamieszanie związane z przeprowadzką nie warte ceny. Dla mnie. Dużo i długo rozmawialiśmy wtedy. Może gdyby nie teść na utrzymaniu - ośrodek nie poczeka na pieniądze pierwsze trzy miesiące, gdy mężowska pensja byłaby mniejsza niż ta sprzed tegorocznej podwyżki (to też był element wiążący nas tu gdzie jesteśmy) oraz ja bez pracy nie wiadomo jak długo.
Tak miało być.
Zobaczymy co czas przyniesie. Jakoś spokojna jestem.
W ostateczności pojadę do Polski, zajmę się teściem, na spokojnie ogarniemy nasze mieszkanie do sprzedaży, załatwimy mu wizę i przywieziemy tutaj. Bo na wizie można ubiegać się o przedłużenie w Stanach, na ESTA po trzech miesiącach trzeba wrócić.
Dobra koniec roztkliwiania i analizowania możliwości. Zaraz trzeba się zbierać do pracy.
Problem brzoskwiniowy zakończony. W dwa dni od zerwania zaczęły się psuć od środka, za dużo deszczu i za dużo słońca dostały. Trzeba było działać.
W poniedziałek ugotowałam dwie porcje dżemu, na więcej nie miałam czasu po pracy. I pektyny.
A co zostało wczoraj zagotowalam, bez cukru, bez dodatków i do słoików (żeby mrozić nie mam miejsca w zamrazalnikach). Będzie jako baza do lodów, ciasta czy nawet dżemu.
I myślę, że na przyszłość tak będę robić.
Piątek, piąteczek, piąteluiniek
Słońce i 8 stopni na termometrze. Nie można tego nazwać letnim sezonem, ale potem temperatura ma wzrosnąć do 21.
Po pracy fryzjer i prędko do domu, bo mam gościa.
W pracy mam multum informacji, które są bardzo niepokojące. To mnie przytłacza. Chcą rozwiązać naszą "placówkę" i rozpocząć działalność na nowych zasadach, łącząc z inną i wiąże się to z redukcjami itp. Ręce opadają. Jedyny powód całego działania, to układy i układziki... Autentycznie brak mi słów, ale musiałam to z siebie wyrzucić. Więcej nie mogę napisać. Teraz czekanie...
Dobrze, że jutro sobota. Zakupy mam zrobione więc planuję odpocząć.
Herbata z cytryną, miętą i sokiem malinowym czeka. Częstujcie się.
Dobrego dnia
Takie działania, jak u Ciebie w pracy, są bardzo stresujące. To tak jak działania wszelkiej maści managerów, żeby się wykazać, tak naprawdę niczego nie zmieniające w praktyce,ctylko utrudniające życie pracownikom.
Współczuję i trzymam kciuki za pomyślność.
No właśnie te układy,układziki
Oby wszystko było dobrze.
Witam w pięknie zapowiadającą się sobotę,jakie plany macie na dzisiaj???Ja potem idę na rynek po szczaw bo mężowi się zachciało zupy szczawiowej i oddzielnie kartofle, a potem pewnie pojadę na rower, życzę Wam miłego, upalnego i spokojnego dnia
Witam. Dzięki za podsunięcie pomysłu na zupę. Też dziś zrobię, tylko u nas z makaronem
Witam sobotnio

Nie ma to jak słońce ! Zaraz jest lepsza energia. Dzień będzie odpoczynkowy w ciepłych promykach
Nie chcę myśleć o pracy, ale się nie udaje. Dzwonią znajomi i pytają co się u nas w firmie dzieje. Wszyscy zaskoczeni i z niedowierzaniem, że można podejmować (sorry za słowo) tak kretyńskie decyzję...
Śniadanie zjedzone - szakszuka. Kawa wypita, pranie zrobione, zakupy mam więc teraz luzik.
Gdyby ktoś reflektował na herbatę z miętą i z cytryną, to zostawiam pełny dzbanek.
Dobrego dnia
Witam sobotnio
Byłam z rana na bazarku. Zaopatrzyłam się w ogórki. Wreszcie będą swojskie małosolne. Kupiłam także bób boberek
Co prawda dalej drogi,bo 26 kg ale przynajmniej nie 50 zł jak ostatnio. Właśnie się gotuje. Mmm co za zapach. Mężowski co rusz dopytuje kiedy będzie
Kupiłam też trochę czereśni i truskawek. Te pierwsze pyszne słodziutkie,a drugie jak na mój gust za kwaskowe. Zdecydowanie potrzebują więcej słońca. Najwyraźniej mają teraz szansę
U mnie w tym roku raczej nie będzie. Ślimaki jakoś omijają na szczęście,za to sarenki podjadają co się da
Niebawem biorę się za robienie szczawiowej. Mania wzbudziła nie tylko mój apetyt,także będzie dzisiaj wypas warzywno owocowy 
i bardzo pogodnie. Wreszcie lato można by powiedzieć,słonecznie,ale nie upalnie
Herbatki jak zawsze z chęcią się napiję. Dziś najlepiej iced tea.
Pozdrawiam sobotnio
Znowu za krótki weekend.
Tyle do zrobienia, a mało czasu.
Nic to.
W głowie myśli się kotłuja co zrobić z pracą.
Coraz bardziej się skłaniam do wyjazdu z nimi.
Bardzo szkoda mi dzieci. Starszej dwójki. Malutka nie będzie mnie pamiętała wcale. Nowe miejsce, nowa szkoła, nowe twarze. Tyle stresu na malutkie głowy, mające problemy z zasypianiem i ciągłym snem.
I tak sobie myślę jechać do grudnia. Z opcją, że jak oni znajdą nową nianię a ja nową pracę, bez możliwości czekania do nowego roku, wtedy zakończymy wcześniej.
Dla nas to będzie też okazja poznania nowego miejsca, tam nas nie było jeszcze
A po grudniu zobaczę co dalej.
Muszę pracować do 67 roku, taki jest pełny wiek emerytalny. Mogę przejść mając 62, ale wtedy połowa emerytury tylko i bardzo duże ograniczenie w zarobkach, gdybym równocześnie chciała pracować.
Czas pokaże, co ma być to będzie.
Koniec marudzenia, trzeba się brać za szykowanie do wyjścia.
Witam w piękną niedzielę, ja z rana upiekłam ciasto drożdżowe z przepisu xenka https://wielkiezarcie.com/przepisy/drozdzowka-nocna-przepyszna-30014898 ,polecam,na 10 idę na TRX a na obiad będzie pierś z kurczaka, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i cudownego dnia
Witam,ale pyszności nam tu zaserwowałaś. robiłam kiedyś tą drożdżówkę,ale nie wiem czemu nie wystawiłam komentarza. Potwierdzam,jest pyszna
Witam niedzielnie.

Drugi dzień pogodnie, a nawet gorąco. U mnie właśnie gotuje się rosół. Jak zwykle o tej porze. Na drugie będzie szponder w sosie śmietanowym,ziemniaki i mizeria. Na deser ciasto z truskawkami. Po południu jadę do kuzynki na parapetówkę
Pozdrawiam i życzę Wszystkim słonecznej i smacznej niedzieli
Chyba jednak Wz ciągle generuje zyski spore. Bo taki nawał reklam jak teraz...więc się opłaca.
Dzień dobry w niedzielę.
Miał być spokojny dzień w domu (tylko kościół), a jeszcze musimy jechać naprawiać ścianę u córki. Odziedziczyła dziurę z mieszkaniem, ale zapomniała ją zgłosić.
Jak poprzednio straciła kaucję, to teraz wszystko na tip top.
Także najpierw zakupy - pasta (nawet mieliśmy w domu starą, sprzed 9 lat, twarda jak skała, hehehe) i szpachelka, bo ta nie chce się objawic w garażowych gratach. Trochę pędzli znalazłam, szpachelki nie. I potem do niej.
Goplana co kupiłaś na prezent?
Smakosiu a jak Ty z pracą w tym całym zamieszaniu? Musisz się martwić tym w tej chwili?
Mania super ciasto, takie wirtualne to mogę jeść bez ograniczeń.
U mnie dzisiaj na obiad a la kofty.
Znaczy kotlety mielone z jagnięciny i cielęciny (bo nie mam wołowiny), doprawione jak kofty.
Do tego salatka z oliwkami, pomidorkami i fetą, tzatzyki oraz chutney brzoskwiniowo miętowy.
Kupiłam lampion i świecę do niego. Może stać w domu i na balkonie. Myślę ,że Wioli tzn kuzynce się spodoba.
Obiad u Ciebie widzę bardzo dobry. Chętnie bym zjadła taki. U mnie już po. Teraz wcinamy czereśnie.
Hm...nie mam pewności co będzie z moim stanowiskiem. Ponoć pracę nam gwarantują, ale... W moim przypadku dybluje się stanowisko po połączeniu dwóch placówek. Jako, że dyrektorem jest i będzie po połączeniu osoba z tamtej firmy, to zostawia sobie swoich ludzi a nas gdzieś "poprzestawia" więc nie wiem jak będzie...?
Witam poniedziałkowo
Wczoraj, późnym wieczorem rozpadało się i tak zostało do dziś. Poranek pod parasolem. Tyle dobrego, że nie jest chłodno, mogłam wyjść w koszuli, bez kurtki. Popołudniu powinno się wypogodzić. I dobrze, bo chcę iść do rodziców i muszę zrobić zakupy.
Ten tydzień jest ciut krótszy, bo w czwartek przypada święto - cieszę się.
A póki co herbata z miętą i cytryną - częstujcie się.
Dobrego dnia
Smakosiu trzymam kciuki za powodzenie.
U mnie tragedie powodziowe. Od 14 czerwca. West Virginia bardzo mocno zalana, fala była na tyle silna, że dom, apartamentowiec się zawalił.
U nas ciężka noc.
Burza na okrągło, dyskoteka na całego.
Co człek kimnal, to deszcz walący o dach na zmianę z alarmami powodziowymi, całą noc przychodziły.
Rano poszłam na obchód. Kanał wody po brzegi, ale z drogi osiedlowej zeszło. Do pracy jechałam przez zalaną w dwóch miejscach ulicę, blisko domu.
Ale tam to norma przy huraganach.
Teraz czas na obeschniecie, bo wieczorem ma być kolejna runda.
Aż mnie zmroziło na samą myśl o takich kataklizmach. W dodatku to norma jak określiłaś. Straszne to jest,ale na żywioł nie ma rady,a przynajmniej nie do końca ,bo nawet studzienki się przepełniają i zalewają ulice. Oby jak najmniej tego było.
Tak to wyglądało.
Woda przeszła przez blok mieszkalny, wypływała oknami. Tak jakby ktoś wybudował dom w środku rzeki, do tego pod wodospadem.
A dom był pod skalą/ścianą wzgórza.
Zdjęcie screen z googli, z wiadomości.
U mnie w górach po Helen, we wrześniu będzie rok, wszystko się zmieniło. Najgorsze jest to, że zbocza są niczym nie zabezpieczone, drzewa nie narosly jeszcze, no bo jak. Co większy deszcz wszystko jedzie znowu w dół.
O Boże strasznie to wygląda.Dobytek życia w jednej chwili obrócony w niwecz..
O kurczę! Ale u Was się dzieje z tą pogodą. Co rusz coś. Trzymam kciuki żeby było łagodnie.
Witam wtorkowo
Kolejny chłodny poranek, ale bez deszczu. Teraz się rozchmurzyło i zapowiada się pogodny dzień. Spieszę się po pracy do domu, bo jestem umówiona więc spaceru nie będzie.
Papiery na biurku czekają więc zmykam.
Dobrego dnia
Hej, hej.
Dacie wiarę, że już jesteśmy w drugiej połowie miesiąca.
Przeleciało jak z bicza strzelił.
U mnie dalej deszczowo, ale z mniejszym natężeniem, chyba dzisiejszy poranek był ostatnim z mokrych.
Plus 30 plus stopni. Do końca tygodnia będzie po 35.
Czyli normalnie.
Damy,damy ,czas się z nami nie cacka ,tylko leci jakby go kto gonił
W dodatku pogoda w kratkę,ale i tak fajnie. Wczoraj byłam na bierzmowaniu chrześniaka to wisiała nad nami taka chmura,że tylko lunie ,ale wytrzymało.
A dziś od rana piękna pogoda. Ciekawe jak będzie w Boże Ciało.
Witam w środku tygodnia
Dziś imieniny naszej Nadii. Wiedz, że o Tobie pamiętamy i czekamy kiedy będziesz mogła się odezwać. Wszystkiego najlepszego i najserdeczniejsze pozdrowienia
Nadiu, przyłączam się do życzeń - wszystkiego, co najcenniejsze czyli zdrowia i miłości.
Witam środowo


Jupi! Jutro spokojny poranek z kawą, bez biegu do autobusu i na luzie
Dziś po pracy idę z przyjaciółką na kawę. Mam tylko nadzieję, że nie zmieni się pogoda i można będzie usiąść gdzieś na zewnątrz.
Poranny spacer zaliczony, ale powiem Wam, że jednak ciągle jest chłodno.
Już myślę tylko o urlopie. Połówek też wczoraj wspomniał, że umówił nas ze znajomymi i szuka tańszych połączeń do Niego więc oboje zaczęliśmy radośnie planować. Dobrze - potrzebuję takiej dawki dobrej energii
Miłego dnia
Pogoda ma być dzisiaj cały dzień
Także miłego spotkania z koleżanką ,nie ma to jak pogaduszki przy chłodzącym napoju pod gołym niebem,no moze pod parasolem,żeby za bardzo nie grzało w głowę
U nas żadnych chmur, za to piękne lazurowe niebo ,no i słońce. Jutro mam gości. Będę robiła pieczonki, więc impreza typowo plenerowa. Liczę, że będzie ładnie tak jak dziś 
Zastanawiam się jeszcze nad ciastem, ale najpewniej będzie biszkopt z masą śmietanową, truskawkami i galaretką,a jak nie to może kruche z truskawkami? Zobaczę jeszcze
Witam w nowym tygodniu
po dwóch dniach przerwy. Za każdym razem jak strona znika mam wrażenie,że na zawsze. Dobrze,że już jest,bo jakoś tak dziwnie..
Pozdrawiam słonecznie i zapraszam na świeżo zaparzoną miętę
Witam, ale miałam stresa przez znikającą stronę, mam nadzieję że nigdy nie zniknie, a czemu tak się robi???zniknęła jak był mi potrzebny akurat przepis,pozdrawiam serdecznie i życzę miłego, spokojnego i pięknego dnia
O jak fajnie WZ wróciło. Było dziwnie bez niego.
Ja mam dzisiaj wolne, moi pojechali oglądać domy do kupienia, które wczoraj wyszły na rynek.
Marzyło mi się to wolne. I się spełniło
Kawę mam na zewnątrz, mój fotel jedyny nie jest mokry po deszczu, reszta zalana nocną burzą. Porządnie padało i wiało.
Ale za to powietrze rześkie.
Za tydzień przylatuje moja siostra, cieszę się nieziemsko. 4 tygodnie to tak mało, plan napięty na wyjazdowe weekendy i tydzień wakacyjny.
Super, że siostra Cię odwiedzi i będziecie mogły spędzić razem wyjątkowy czas. Zróbcie sobie we dwie trochę zdjęć. Te zostaną na zawsze i będą Wam przypominać wyjątkowe, wspólne dni.
O jak fajnie ,że siostra Cię odwiedzi i wspólnie zwiedzicie kawałek Ameryki
Nie ma to jak spędzony razem czas z okazją na zwiedzanie. A jest co zobaczyć! Oby tylko nie było niespodzianek pogodowych, bo to w tym jest najgorsze.
Piątek , piąteczek, piąteluniek
Jej, jak fajnie! Tyle wolnego! Bardzo się cieszę.
Też zaglądałam i nie mogłam uwierzyć, że ktoś mógł tak mocno "zatrzasnąć drzwi" do naszej Kawiarenki. Oj, oj!
Spotkanie z przyjaciółką upłynęło bardzo miło. Świadomość , że w czwartek jest wolny dzień dodawała nam radosnej energii.
Wczoraj odpoczęłam a dziś obudziłam się "nakręcona" i zabrałam się z marszu za pracę. Pomyłam okna, wysprzątałam wszystkie kąty w mieszkaniu i ogarnęłam przybalkonowy ogródek . Było co robić. Bambusy wystrzeliły nowymi gałazkami zrzucając ogrom liści a raczej łupin okalających nowe pędy. Sporo wycięłam. Napadł mnie jakiś Komar i dziabnął mnie tak skutecznie, że mam teraz "jajo" nad brwią. Dziwnie skóra zareagowała. A może to nie był komar...?
Na obiad zrobiłam moją ulubioną sałatkę z fetą. Tym razem dodałam pół gruszki. Całkiem dobre połączenie.
Chyba teraz czas na kawę.
Ktoś się skusi?
Dobrego dnia
Smakosiu ,napiszesz jak robisz tą sałatkę? Mam fetę w lodówce i wartałoby ją w końcu zjeść, także bardzo proszę o przepis jak ją robisz
Przepraszam, że nie odpisałam wczoraj - nie zaglądałam na WŻ.
Sałatka jest bardzo prosta. U mnie to pół dużej papryki czerwonej, dwa ogórki gruntowe ( wszystko kroję w większe kawałki), cebula w piórka (najlepiej taka łagodna), pomidorki i pół opakowania fety. Wszystko zalewam oliwą z oliwek z cytryną, koperkiem (ale niekoniecznie), z pieprzem i solą. Bardzo lubię te torebeczki sałatkowe Knorra - ziołowo koperkową najbardziej. Proste i przepyszne.
Brzmi bardzo pysznie,zrobię jeszcze dzisiaj tylko wykorzystam całą fetę i paprykę,wszak smakoszy u nas więcej na takie sałatki. Dziękuję
Witam sobotnio
,by za 10 minut wyszło słońce
i nagle bardzo ciepło. Normalnie takie psikusy pogodowe mieliśmy, ale ostatecznie nie trzeba było ewakuować się do domu i spędziliśmy czas na świeżym powietrzu do samego wieczora
Chyba wreszcie będzie pogodnie, przynajmniej na najbliższe dni. Oby ,bo bardzo dużo osób narzeka ,że ma już dość zmieniającej się aury. W czwartek miałam gości. Siedzieliśmy sobie na tarasie pod parasolem i czekaliśmy na pieczonki z ogniska. W pewnym momencie zerwał się wiatr i zaczęło padać,ale dosłownie na chwilkę. Zrobiło się bardzo zimno
Witam w sobotę zapowiada się piękna pogoda, ja ulepiłam pierogi z soczewicą, teraz jestem na fitness, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i upalnego dnia
Z soczewicą też bym zjadła
Jak widać na zdjęciu - ćwiczenia dają efekty. Brawo!
I już sobota.
Wczoraj miałam praktycznie cały dzień poza domem. Z krótkimi przerwami na bycie w nim, przynajmniej jedno pranie zrobiłam.
Rano zdałam mieszkanie córki, z głowy jeden etap.
Potem zakupy.
I do koleżanki, odebrać klucze do domu, żeby przekazać je innej.
Pogadałyśmy, było miłe przed i wczesne popołudnie.
Wróciłam do domu, pokręciłam się trochę, nastawiłam obiad i dostałam smsa czy bym nie chciała przyjechać na urodziny jej córki. Takich rzeczy się nie odmawia, zdążyłam zjeść i w drogę. Na prezent dałam kasę w kopercie i jakieś słodycze z domu, nawet nie było gdzie jechać. Zresztą i tak nie miałam pojęcia co może 11 latka chcieć.
Przyjechała też koleżanka, której miałam przekazać klucz, ale zostalu mnie w domu, hehehe. Czeka mnie wyprawa do niej.
Widocznie tak miało być, życie towarzyskie musi być.
Dzisiaj dzień ogarniania w domu. I kolejne zakupy.
A zaraz pora na śniadanie- sałatka z burrata.
Witam w piękną niedzielę, jakie macie na dzisiaj plany, ja z córką umówiam się na rowery, ma być piękna pogoda, pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego, spokojnego i cudownego dnia
Witam ,witam
Rzeczywiście pięknie,nawet gorąco,ale tak się tego póki co nie odczuwa,bo jest fajny rześki wiaterek.
Jakie plany? Jak zwykle niedzielny obiad-rosół ,karkówka z grila,pieczone ziemniaki i ogórki małosolne. Na podwieczorek ciasto z jagodami. Najzwyklejsze biszkoptowe posypane jagódkami. Już są. Zakupiłam słoik od pani sprzedającej przy trasie. Potem dłuższy spacer nad rzekę
I już niedziela.
I jutro krótsze spanie.
Mój mąż w Norwegi zwiedza na maksa, ma wolny weekend. Podsyła zdjęcia, to mi się bardzo podoba.
Ja wczoraj ogarnęłam łazienki, pranie zakupy.
A dzisiaj jest nocna wyprzedaż, od 5 po południu, w jednym ze sklepów, mającym końcówki serii.
Pojadę zobaczyć. Kupiliśmy tam dwa krzesła na zewnątrz w regularnej cenie.
Bo tylko dwa nam się zużyły na amen od wilgotnego powietrza. I stwierdziliśmy, że jak jeszcze będą, to dokupimy 4 w promocyjnej cenie. Jak mają być nasze to będą.
Dzisiaj na obiad rozpusta. Mississippi roast z wolnowaru. Z puree z kalafiora, zamiast z ziemniaków.
Będzie na dwa dni, resztę zamrożę.
Po kawie trzeba nastawić wolnowar, żeby było na popołudnie.
Ciągle myślę co zjeść na śniadanie. Wszystko bym chciała i na nic nie mam ochoty.
W piątek na urodzinach jadłam pyszne ciasto. Mango tiramisu.
Poprosiłam o przepis.
To całkiem wegańskie ciasto, moja koleżanka jest wegetarianką, z okazjonalnymi odstępstwami. I powiem, że byłam zaskoczona, że nie ma tam jajek, a krem jest z nerkowcow.
To wszystko, w połączeniu z cukrem brzozowym (koleżanka dostała wielką torbę przez pomyłkę, nie kazali jej oddawać) i mlekiem kokosowym, dało imbirowy posmak.
Nie lubię, ale w tym wypadku poezja. Koniecznie muszę zrobić, może nie dokładnie jak w przepisie, spód z jajkami, a może właśnie eksperyment w domu.
Nie dzisiaj, mam czas pomyśleć.
Kubki smakowe zaczęły wariować. Tiramisu mango,to musi być bardzo smaczne.
Mam w zamrażalniku woreczek i nie bardzo wiem co z nim zrobić,myślisz ,że mrożone nadawało by się do tego ciasta?
Ciasto, spód jest z mango - myślę, że to zastępnik jajek, jako mokry skladnik. Potrzebne jest puree.
Potem warstwa masy z nerkowcow. I na górę świeże owoce mango w paski, tak było u niej.
Ale przecież można zrobić a la galaretkę z mango, dostosować do siebie.
Tu masz linka, po angielsku. Jakby trzeba było pomocy, pytaj.
https://www.veganricha.com/vegan-mango-tiramisu/#wprm-recipe-container-52595
To było ciasto jednowarstwowe, ale przecież można zrobić przekładane, na więcej warstw. W przepisie jest opcja na więcej składników. I chyba metryczne też.
Dziękuję Ekkore. Dam znać jak będę robić ,a sądzę ,że już niedługo i chyba zrobię tak jak piszesz a'la galaretkę.
Witam w nowym tygodniu
Pogoda zapowiada się upalna jak na lato przystało. Zresztą wczoraj też taka była.
Młodzi świętowali I Dzień Lata na festynie. Były śpiewy,muzyka a nawet rzucanie wianków. Myślałam,że ten zwyczaj odszedł do lamusa ,ale jednak nie. Co prawda nie o północy ale jednak. To fajnie ,że się podtrzymuje tradycje,choć niestety już coraz mniej..
Witam poniedziałkowo
Obudziłam się a za oknem było dziwnie ciemno. Okazało się, że nadchodziła burza. Parę razy grzmotnęło, zaczęło ostro padać, ale nim wyszłam już było po wszystkim. miałam farta. Szłam na sucho w 18 stopniach. Piękny poranek. Wreszcie wskoczyłam w spódnicę, t-shirt i lekkie adidasy. Fajnie się poczułam, bo wreszcie w letnim klimacie. W weekend złapałam trochę słońca.
Dziś Dzień Ojca. Miałam iść do rodziców, ale przełożyliśmy na środę, bo popołudniu znowu ma być burzowo.
Otworzyłam okno na oścież. Mimo szumu samochodów słychać jak ptaki ćwierkają. Pewnie się cieszą, że spadło troch deszczu.
Dobrego startu w nowy tydzień
Tak ,dzisiaj Dzień Ojca. Mój z samego rana dostał życzenia jak i Jego Małżonka ,która ma dziś imieniny.
Wszystkim Ojcom wszystkiego najlepszego
Eeee, skoro tak, to dla małżonki duuuuużo serdeczności i niech to będzie wyjątkowy dzień

Na pewno będzie bardzo wyjątkowy, bo dodatkowo Żona Taty została po raz pierwszy prababcią
Lepszego prezentu nie mogła sobie wymarzyć na imieniny
No masz! To faktycznie, lepszego prezentu nie mogła sobie wymarzyć
No a jak
Prezent na imieniny w postaci prawnuka, to jest super prezent.
Jaka radość.
Mnie początek tygodnia przywitał rozstrojem nerwowym. Z powodu syna i jego szantażu emocjonalnego. Tak jakbyśmy mu nigdy nie pomagali.
Nie mam siły, tym bardziej, że za chwilę stracę pracę.
Musi się wygrzebać sam, bo będzie znowu jak poprzednio. Musi wziąć odpowiedzialność za siebie, a nie winić nas.
Wczoraj udało mi się kupić jedno krzesło, także mamy trzy nowe i trzy stare. Przynajmniej te stare zuzyja się na amen.
A poza tym zafundowałam sobie sprzątanie kuchni. Przelałam gorące do blendera, było do pełna. No i szybkość obrotów wywaliła zamknięcie do wylewania. Trochę odlalam, myślałam, że wcześniej nie docisnelam, ale też było za dużo. Powtórka.
Człowiek się uczy, przy gorącym tylko połowa kielicha.
Dobrze, że tylko mały otwór do wylewania otworzyło. Bo gdyby pokrywę, to pewnie i sufit byłby brudny.
A tak tylko blat, drzwi szafki i wezystko co na blacie.
Konkretnie prawnuczki. Przyszła na świat 3 dni temu
Twoja "blenderowa akcja" przypomniała mi jak kiedyś niespodziewanie otworzył mi się spód dzbanka z przygotowanymi składnikami koktajlu - kefir, oliwa itd. Chciałam dokręcić, bo coś nie działało i (jak to ja - myląc kierunki) odkręciłam. Ale miałam sprzątanie. Mycie szafki, półek w środku, blat, podłoga i szuflady, bo nawet tam się wlało spływając po blacie.
Z takich "niespodzianek" pamiętam też sprzątanie jak z dość dużej wysokości spadła na kafle butelka oleju. Ech! Wtedy to było co robić
Przygody z blenderem nie miałam,za to z szybkowarem,a konkretnie mój mąż. Dostaliśmy od teściowej w prezencie ślubnym. Zakupiła go 10 lat wcześniej na wycieczce w ZSRR. Mężowski koniecznie chciał go wypróbować gotując w nim ziemniaki. Niestety otworzył zbyt wcześnie. Dekiel i zawartość wylądowały na suficie i omal ten dekiel nie trafił go w głowę. W ostatniej chwili zrobił unik. Ziemniaki natomiast zdążyły go ''dopaść'' i poparzyć
Niesforny prezent został natychmiast wyrzucony na podwórko. Babcia wzięła go na ''pojnik'' dla kur. Od tamtej pory ani myślę o zakupie szybkowaru, choć bratowa czy koleżanka mają i sobie chwalą. Niestety choć minęło 28 lat nie przekonałam się i tak pewnie zostanie
Depresja to straszna choroba ,syn nie myśli jasno a kogo za to obwini? Oczywiście najbliższych
Wiem jakie to przykre i jak jest Ci ciężko. Dopóki jednak nie zrozumie, że ma problem nie wiele do niego dotrze. Terapia to najlepsze co by zrobił dla siebie i dla Was. W końcu dziecko choć dorosłe zawsze nim pozostanie...
Najgorsze jest to, że Wy cierpicie, bo chcielibyście pomóc, ale... przeszliście już tę ścieżkę i jak się okazuje nie zawsze można pomóc. Co gorsza bywa tak, że pomaganie szkodzi, bo jak to mówią "trzeba sięgnąć dna, żeby móc się potem odbić"...
Dokładnie...
Witam wtorkowo

Dobrze, że zdecydowaliśmy wczoraj z rodzicami, że pojadę do Nich innego dnia, bo zapowiadali jakąś wichurę. No i była. W przeciągu 15 minut wydarzyło się tyle, że aż nie do wiary. Gałęzie latały jak liście jesienią. Potem, nagle zaczęło padać i wiatr lekko się zmniejszył. Jeszcze koło 22-ej słyszałam jak strażacy tną konary, które spadły na ulicę. Rano zobaczyłam pocięte drzewo. Dziś zachmurzenie po całości i znowu chłodno.
Po pracy szybko do domu, bo mam angielski.
W pracy pozorna cisza. Wszyscy wiedzą, że idzie "nowe", ale już nie mamy siły na te rozmowy i nakręcanie się. Czekamy na rozwój sytuacji.
Koleżanka przyniosła mi trochę czereśni z ogródka. Mówi, że jeszcze nie do końca dojrzały. Jak dla mnie bardzo smaczne. Pierwsze w tym roku. Nie kupowałam, bo jakieś drogie (24-26 zł) i blade. A jak ceny u Was?
Zmykam, bo co chwile ktoś do mnie wchodzi i wreszcie zapomnę kliknąć "wyślij"
Dobrego dnia
No to rzeczywiście niezła wichura. U nas nie było źle. Co prawda padało,nawet burza była,ale tak normalnie jak to w lecie bywa. Choć alert na komórce zapowiadał co innego. Widać po prostu ominęło nas najgorsze,bo tam gdzie córka pracuje ,była taka ulewa,że straż pożarna nie nadążała z odpompowywaniem wody i w pewnym momencie tak walnął piorun ,że zgasło światło. Zaraz jednak zaświeciło,w końcu w szpitalu mają zasilanie awaryjne.
U nas ceny wahają się między 20 a 22 zł za czereśnie,a zdarzyło się,że były po 18,ale tylko raz i na jednym stoisku. Natomiast jak wspomniałam wcześniej pojawiły się jagody. Za litr pani ode mnie wzięła 20 zł,więc moim zdaniem nie jest źle w porównaniu z cenami z zeszłego roku.
Dziękuję bardzo za słowa, one zawsze koja albo wyzwalają myślenie. Dzięki za opcję wygadania się.
U mnie upały, ostrzeżenia przychodzą. Dzisiaj 38 stopni.
Przyszły tydzień zapowiada 35, z być może jedną burzą jutro. Ewentualnie się rozmyśli.
Kupiłam środek na komary, żeby spryskac ogród, żeby siostrzeniec mógł się bawić. Mam wrażenie, że tylko rozwscieczylam towarzystwo. Wczoraj, jak byłam zbierać jeżyny, latały jak głupie, pozarly mnie porządnie. Takie to ekologiczne odstraszanie.
Pozostaniemy przy indywidualnym psikaniu (ja nie mogę, zapach mi przeszkadza), naklejkach i bransoletkach (Kupiłam nowy zapas).
Jak masz tylko taką potrzebę, śmiało, wygadaj się. Każda z nas ma jakiś krzyż większy czy mniejszy. Ja od 23 lat mierzę się z chorobą syna. Różnie bywało, kilka razy nawet na granicy śmierci był. Teraz jest w miarę dobrze. W takim sensie, że nie musimy jak w jego dzieciństwie spać z ''bombą zegarową'' pod poduszką ,bo nigdy nie wiadomo było kiedy wystrzeli i będziemy musieli pędem jechać do szpitala..
Skoro mowa o pogryzieniu. W niedzielę córkę pogryzły meszki jak byli na festynie. Konkretnie podczas jazdy rowerkiem wodnym. Płynęli w czwórkę ,a wściekłe owady dopadły tylko ją. Pogryzienie bolało aż do wczoraj.
Jakkolwiek to zabrzmi, dostajemy taki ciężar, jaki jesteśmy w stanie udźwignąć....
U mnie w górach zniszczenia ogromne, odbudowa w ślimaczy tempie, trochę do przodu, znowu wstecz.
Otworzyli wreszcie, a w zasadzie dopiero otworzą w ten weekend, było tylko wejście zaproszonych gości jeden z ważniejszych punktow widokowych i tras w górach. Był też góral z koparką.
I napisał, że choć na dole widać dewastacje, powolny progres, to z góry wszystko wydaje się spokojne, ciche.
I tak wygląda nasze codzienne życie, na mniejszą lub większą skalę.
Ślimacze tempo,ale tempo,ważne ,że do przodu. A te zdjęcia co pokazałaś,jednym słowem dramat. Od razu skojarzyły mi się z ubiegłoroczną powodzią i ludźmi którzy potracili dorobek życia...
Tam jest większy problem, bo poza dorobkiem ludzie potracili teren, nie ma gdzie postawić domu.
Bo albo góra objechala, albo rzeka zmieniła bieg, działka jest rzeką teraz np.
Jeździliśmy na spływ oponami, taka leniwa rzeka, z kilkoma przyspieszeniami.
Teraz rzeka ma jakąś kategorię prędkości, tylko kajaki z wioslem, do tego sugerują wycieczki z przewodnikiem.
No to rzeczywiście, aż się włos na głowie jeży jak się pomyśli..
Witam środowo
Jaka u Was pogoda? Bo u mnie słoneczna od samiuśkiego świtu, do tego lekki wiaterek. Właśnie siedzę na tarasie i popijam gorącą herbatę z miętą i się zastanawiam co zrobię na obiad. Na drugie danie będą pierogi z jagodami. Po raz pierwszy w tym roku. A zupa? Hmm, botwinka,brokułowa a może szczawiowa? Zobaczymy. Na razie trzeba jakieś śniadanie zrobić. Może szakszuka? Dawno nie było
Witam środowo


Goplano, mówisz szakszuka na tarasie? Ja też chcę!
U mnie bułka żytnia z awokado przy otwartym oknie
Pogoda w kratkę. Ponoć ma padać i chyba się nie mylą w aplikacji, bo takie ciężkie chmury wiszą na niebie, że strach patrzeć
Wczoraj na obiad zorganizowałam sobie wyjadanie resztek po weekendzie. Miałam trochę żółtej fasoli do ugotowania i resztę już ugotowanego bobu. Wyłuskałam środek i podgrzałam z odrobina masła. Teraz lodówka oczyszczona - wreszcie. Chociaż nie - jeszcze mam sporo rukoli. Normalnie nie mam kiedy tego jeść. Jak jestem sama w domu, to nie jest to takie proste. Najlepiej mi wychodzi wyjadanie papryki. Lubicie? Ja uwielbiam czerwoną. Każdego dnia jem chociaż połówkę.
Dziś po pracy jadę do rodziców. W planach sznycle z indyka smażone jak "schaboszczak" i mizeria do tego. Dla mnie bez ziemniaków, bo już od lat nie łączę ich z mięsem. Wiem, że niektórzy się dziwią, ale kiedyś posłuchałam trochę o tym i pomyślałam, że to nie głupie i nauczyłam się takiego odżywiania z niełączeniem ze sobą niektórych produktów.
No i zaczęło padać. Bardzo nietypowe to lato. Mam tylko nadzieję, że lipiec będzie słoneczny. Albo chociaż jego druga połowa, bo wtedy zaczynam urlop
Czas na herbatę z cytryną. Komu, komu...?
Dobrego dnia
Pogoda to u mnie upalna... ekstremalny tydzień, 35-38 stopni, jak się wychodzi to aż zatyka.
Wieczorem, o 21 było jeszcze 31, a dzisiaj o 4 rano 29.
Niby nic nadzwyczajnego, coroczne lato, czasami z przerwami na te trochę chłodniejsze.
Pojutrze moi goście przylatują, do domu pewnie dotrą już po północy, ale w Stanach będą w piątek.
Cieszę się, czekam.
W pracy wielka radość.
Mały kończy z pieluchami. Jeszcze na jakiś czas zostaną na noc.
W weekend, u dziadków ze dwa razy sam powiedział, że chce siku.
Skoro tak, nie można zmarnować.
W poniedziałek od razu bokserki. Trochę wpadek było, bardziej z powodu pokapywania pezed i po, mokre trzeba zmienić, nie przekonasz, że tak bywa. Wczoraj już kontrolował, sam mówił, że chce.
Dalej problemem była tzw 2. Jedna w majty, dobrze, że na twardo, druga po południu do nocnika.
Samo przyszło, gdy wcześniejsze próby kończyły się protestem.
Co prawda jakiś udział w tym w tym ma wyprawa do sklepu john deer i zakup jakieś zabawki. Skoro przekupstwo w szczytnym celu działa... Nagroda się należy.
W poprzedniej pracy był zegarek. Tak bardzo chciał, że w piątek wyszłam z pracy, zostawiając dziecko w pampersie, wróciłam w poniedziałek z w pełni korzystajacym z toalety. I to bez wpadek. Znaczy zdarzyły się z powodu samodzielności i nieporadnosci w obsłudze, za wolno. Ale to drobiazgi
No to pięknie,mały ''wydoroślał''
Jej, już rodzina przyjeżdża? Dopiero co pisałaś, że będą za miesiąc. Jak to zleciało!
Witam czwartkowo

Dziś rano było 9 stopni, ale potem szybko temperatura rosła i teraz są 24 stopnie. Słońce generalnie za chmurami, ale łaskawie wygląda od czasu do czasu.
Wczoraj spędziłam miło czas z rodzicami a po powrocie do domu poszłam odebrać paczkę z Temu. Kupiłam sobie za 110 zł zegarek smartwatcha. Normalnie jestem mile zaskoczona, bo jakość wykonania jest doskonała, ma od groma różnych funkcji i dodatkowo był drugi pasek. Dziś założyłam pierwszy raz i wszyscy stwierdzili, że świetny. Jak ktoś szuka, to mogę szczerze polecić taki zakup na Temu. Nie mogę się nadziwić, że tam jest tyle tego wszystkiego i w tak atrakcyjnych cenach. Kusza mnie jeszcze naczynia. Te w stylu marokańskim, ręcznie malowane - ech!
Dziś mam gościa więc po pracy szybko do domu. Powinnam zrobić zakupy, ale chyba mi się nie uda. Aaaa! Jutro też można
Dobrego dnia
Prawda, że zleciało?
Już jutro ruszają wczesnym polskim ranem, u mnie ciągle będzie jeszcze czwartek.
Dla Małego to duży krok do przodu.
On jest dużym dzieckiem, nie grubym tylko dużym. Koszulki na 5 lat (nosi je od wieku dwóch) stają się za ciasne i krótkie, ma 2 lata i prawie 8 miesięcy teraz.
Buty ma w rozmiarze starszej, prawie 6 letniej siostry.
Gatki miał kupione w rozmiarze S dla chłopców. Są ciasnawe, choć wygląda super w nich, po domu lata tylko w bokserkach, żeby zdążyć, niezłe ciacho będzie z niego. Kupili mu M. Jak leżą, wydają się duze, jak ubrał idealne, może ciut długie, bo długość ciała ciągle jest 2-3l atka.
Śmialiśmy się, że jak będzie miał 7 lat, to ciuchy i bieliznę będzie dzielił z tatą.
Poza tym upał.
Wczorajsza burza skończyła się na wietrze, jak fajnie było na dworze, ciemnym otoczeniu na burzę, kilku pomrukach bez kropli deszczu.
U nas też upał niebywały, ponad 30 stopni a to dopiero początek. Żeby chociaż jakiś wietrzyk jak wczoraj, a tu nic. W takie pogody fatalnie się czuję. Na szczęście w następną niedzielę wyjeżdżamy nad morze i niezależnie jaka będzie pogoda będę zadowolona.
U mnie dla odmiany był spory wiatr, potem burza a teraz od godziny pada.
Piątek, piąteczek, piąteluniek

Ostatni w tym miesiącu...i lipiec i urlop i może wreszcie trochę więcej lata
Poranek z temperaturą 17 stopni i jakoś chłodno, ale pewnie dlatego, że wczoraj padało. Chyba mocniej w nocy, bo wszędzie kałuże. Dziś tez ma być aura w kratkę więc parasolka obciążyła torebkę. Oby chociaż w weekend było słonecznie.
Wczoraj miałam mieć gościa, ale nie przyszedł i będzie dziś. Nie lubię tego przekładania, ale jak trzeba, to trzeba. W związku z tym zrobiłam sobie zakupy. Najbardziej zależało mi na papryce, ale ostatnio w moich sklepach jest jakaś blada albo miękka. Kupiłam kalafiora, bo dawno nie jadłam. Najlepiej mi smakuje taki lekko twardy, nie przegotowany i polany masłem. Kiedyś zrobiłam różyczki kalafiora w cieście naleśnikowym, smażone w większej ilości oleju. Wyszło bardzo smacznie. Myślę, że w tempurze byłoby super. A Wy w jakiej postaci jadacie kalafiora?
U mnie już pada. Ale nie ma co marudzić - przyroda potrzebuje wody.
Dobrego dnia
Ja też kupiłam dziś kalafiora. Jak robię? Tradycyjnie, dzielę na różyczki i w bułce albo saute czy gotuję zupę. Jadłam raz sałatkę z surowego, ale absolutnie nie przypadła mi do gustu. Musi być chociaż al'dente. Twój sposób wydaje się ciekawy. Może zrobię dziś na próbę?
A trzeba go najpierw obgotować,czy surowy w ciasto i na patelnię?
Gotujesz al'dente albo mocniej (jak się lubi). Robisz ciasto naleśnikowe, ale takie rzadsze. Małe kawałki maczasz w cieście i na gorący olej do zrumienienia. Przepyszne. Polecam.
Dziękuję
Hej hej.
Moi goście już w powietrzu (albo nawet wylądowali), pierwszy etap, do Amsterdamu.
Upałów ciąg dalszy, jeszcze przez kolejny tydzień.
Teoretycznie burze, ale zobaczmy czy nie wyschną w powietrzu.
Ja lubię kalafiora. Ale na miękko, wtedy z bułką tartą i mieszanką masła i oliwy. I tylko to na obiad.
Inaczej może być bardziej aldente, bez niczego, najwyżej nogi zostaną, gdy będą twardsze.
Surowego nie zjem, nawet w sałatce.
Bardzo lubię ostatnio modny "ryż " z kalafiora, czyli potarty na grubych oczkach surowy kalafior i potem podgotowany (ja kupuję mrożony, już przygotowany).
Puree też, choć ono mocno podchodzi wodą.
Mam małą artystkę w pracy. Uwielbia wszystkie prace plastyczne, taśma klejąca wyzwala jej wyobraźnię.
Sama sobie wymyśliła, żeby zalaminowac swoje prace, tak aby nie zniszczyła ich Malutka. Nie znając znaczenia słowa laminować. Obkleiła swoje obrazki, raz przy razie, teraz Malutka nie przeżuje ich. Naprawiła plastikowy hełm strażacki.
Wczoraj zbudowała coś, z tego co było dookoła niej. Pytam o nazwę tej kreacji artystycznej, najpierw było tłumaczenie co to znaczy, potem popatrzyła na to co zrobiła- wieża Eiffla.
Znalazłam jej zdjęcia paryskiej, i bardzo podobne. Zobaczcie same...
Może w przyszłości nigdy nie będzie na czas. Bo minuty przed wywalają jej aktywność artystyczną, trzeba poganiać i przypominać.
Ale za to ma naprawdę duszę artysty, kreatora.
Witam w sobotę ale czy będzie piękna to się okaże, ja zaraz wstaję na kawkę i na spacerek z Pieskiem, jakie macie na dzisiaj plany???Ja wczoraj piekłam karkówkę na obiad z przepisu czrnula, polecam pyszna https://wielkiezarcie.com/przepisy/karczek-na-slodko-rewelacja-30041151 polecam Was serdecznie i życzę pięknego, spokojnego i miłego dnia
Witam w ostatnią sobotę czerwca
Lecz czy zechcesz otworzyć kawiarenkę,bo z tego co wypatrzyłam ,to Twoja kolej
Daj znać.
I tym samym ostatnią sobotę miesiąca. Smakosiu czy lipiec będzie Twój? Z pewnością, zwłaszcza 25-ego
Tymczasem zapraszam na poranną kawusię
Hej, hej po nocy pełnej wrażeń i stresu.
Siostra nie zdążyła na drugi samolot, przebookowali jej bilet przez najgorsze lotnisko w Stanach. Dobrze, że kontrola poszła sprawnie. I oczywiście ostatni samolot (w sumie trzy), już do nas opóźniony przed startem, w sumie to chyba 2 godziny, bo przesuwali, potem jeździli po lotnisku. Jak już dolecieli, to też ich dalej trzymali w samolocie z godzinę. Do domu dotarli przed sama 4, a teoretycznie powinni koło północy.
Mąż po swoim locie czekał na nich, potem musiał jeszcze jechać. Padł jak betka, gdy my jeszcze gadałyśmy.
Ja wstałam. Bo normalna pora wstawania do pracy, organizm już nie chciał zasnąć, kawa na tarasie przy swiergocie ptaków. Będzie ciężki dzień, bo mało spałam, sprawdzając ciągle status samolotu, gadając z siostrą i mężem przez komunikator i smsy.
Najważniejsze, że dojechali, zmęczeni, ale w nie najgorszej kondyncji.
Walizki, trzy, bo zabrali im jeden podręczny, może kiedyś dojadą, bo na razie to zwiedzają świat. Podobno dziś wieczorem mają być. Podobno.
Były plany zakupowe, są dalej, tylko przesuną się w czasie.
Ale się cieszę, że są.
Lot z przygodami widzę. Najważniejsze, że pomimo tych wszystkich niedogodności w końcu się spotkacie i nacieszycie sobą zwiedzając zakątki USA.
Witam niedzielnie
I dużo wody z cytryną lub miętą pić. Póki co ponawiam pytanie. Jutro koniec czerwca i tym samym koniec "Czerwcówki''. Smakosiu odezwij się czy otworzysz "Lipcówkę''
a może ktoś inny zechce? Byłoby miło 

Upał od samego rana, a co będzie dalej? No nic ,trzeba cienia szukać
Tymczasem czas się napić..wody
Udanej i smacznej niedzieli
Witam niedzielowo

Wierzę , że wybaczycie mi, iż od 12-go będę nadzieję zaglądać - wiecie jak to jest jak człowiek wyjedzie... Ale póki co we wtorek otwieram "drzwi" 
Nie wiem kiedy mi uciekła sobota. Dzień był niby spokojny, ale co chwilę coś. Co tam ja - Ekkore Ty to się miałaś! U Was to dopiero się działo . Już sobie wyobrażam jak mocno siostra musiała być zmęczona i podenerwowana. Wy też mieliście intensywne godziny. Ech! Dobrze, że wszystko szczęśliwie się zakończyło. Oby jeszcze ten bagaż dotarł i powoli zapomnicie o tych stresach. Dziś już tylko cieszcie się sobą i odpoczywajcie
Melduję, że Kawiarenka w lipcu zostanie otwarta rzeź Smakosię
Wczoraj pogoda zrobiła miłą niespodziankę, bo nawet można było trochę posiedzieć na słońcu . Dziś od rana ciepło, ale idzie sporo chmur.
Wczoraj zrobiłam sobie na obiad miskę sałaty z wędzonym łososiem a dziś...hm...może ziemniaki i marynowany śledź do tego...? Zobaczę jeszcze. Na śniadanie twarożek z czerwoną papryką.
Dobrego dnia
No to świetnie, że nasza kawiarenka będzie otwarta w wakacje
ja też będę nie do końca obecna, bo wyjeżdżam za tydzień. A właściwie za 6 dni, bo po drodze noclegujemy u przyjaciółki .Spotkamy się po 2 latach ,choć przez telefon rozmawiamy często. Jednak kto wie, może mi się uda odezwać do Was
Podejrzewam, że tak, choć z telefonu nie cierpię pisać, bo mi się android bardzo wtrąca i muszę go pilnować ,by nie napisał bzdur
Robi mi też psikusy i dzwoni do rożnych osób. Też tak macie? Poważnie się zastanawiam nad zmianą aparatu ,bo zaczyna działać mi na nerwy i co? Telefon
Smakosiu ,nowa sałatka? Zapomniałam wspomnieć ,ze ta z fetą,o którą prosiłam o przepis zrobiła furorę w domu. Już 3x ją robiłam i znowu zrobię,bo dopytują
Kalafiora robię dzisiaj na obiad ,oczywiście w cieście naleśnikowym,czyli po Twojemu. Mam nadzieję ,że im zasmakuje. Ba,jestem pewna
Ale fajnie! Ciesze się, że sałatka. Wam posmakowała. Czasami takie proste, oczywiste zestawienia nam umykają a potem okazuje się, że są ulubionymi
Tak właśnie jest u mnie. Ta z łososiem, to dokładnie te same składniki, tylko fetę zastępuję wędzonym łososiem i dodaję rukolę. Też polecam
Ja tylko na moment. I też informuję, że w lipcu będzie mnie mniej, ale postaram się bywać.
Bagaży nie ma. Wczoraj byliśmy na zakupach, częściowo też dla nich, bo przecież nic nie mają, spoza tego co mieli w podręcznym, którego im nie zabrali.
Ale w tej złej sytuacji, jest dobry promyk. Siostra ma ubezpieczenie bagażu, gdzie dostanie ponad 200 dolarów na dzień dzisiejszy, przy tak niskim kursie plus od linii lotniczych ileś tam za każdy dzień zwłoki.
I jest jeszcze spora szansa, że jedna walizka zaginęła na amen. Moja śliwowica...
Ptasie mleczko dotrze pewnie roztopione na amen.
Dzisiaj nad ocean, choć powinniśmy zostać w domu, żeby czekać na bagaże. Ale to jedyny termin, gdy możemy być tam.
Nie można zrobić tego mojemu siostrzeńcowi, być tak blisko i nie zaliczyć.
Jakoś to będzie.
Miało być krótko a się rozgadałam.
Co jest z tymi bagażami, że tak często giną, a niektóre walizki się nawet rozlatują, bo i taką przygodę miała moja chrzestna wracając do Kanady..
Powodzenia Ekkore ,niech wiatr przygody Wam sprzyja przez cały pobyt rodziny
Fajnie, że się rozgadałaś, bo byłam ciekawa pierwszych wieści
Skoro walizka zaginęła i trzeba kupić nowe rzeczy, to niech przynajmniej coś z tego pozytywnego zostanie. Rekompensata finansowa z pewnością się przyda. Rozumiem, że jak bagaż się znajdzie, to siostra i tak dostanie rekompensatę? Udanych, wspólnych wycieczek.
Witam poniedziałkowo

Dziś ostatni dzień miesiąca i zaczynamy wakacyjno-urlopowy lipiec. Jupi!
Goplano, dziękuję za miłą atmosferę i Twoje "zaopiekowanie". Jak zawsze było serdecznie i smakowicie
Zapowiada się słoneczny dzień. Rano było tylko 13 stopni więc szłam w długim rękawie, ale popołudnie będzie przyjemne.
Udanego dnia
Ja też dziękuję za codzienne odwiedziny. Było mi bardzo miło
No i czerwiec dobiegł końca. Jutro zaczyna się lipiec i oczywiście wakacje
Pamiętam jak ja na nie czekałam, choć nie do końca ,bo to oznaczało najintensywniejsze prace w polu. Zbiór truskawek, ziemniaków, zboża. Wycieczki z babcią rowerami do lasu na jagody już o 6 rano. Oj działo się działo, ale za to po skończonej pracy wypoczynek nad rzeką lub jeziorem. Wieczorem pieczenie kiełbasek na ognisku z koleżankami. Wyjazd na kolonie. To były czasy
Czas najprzyjemniejszy zwłaszcza dla dzieci i młodzieży. W końcu czekali na to cały rok
Fajne te wspomnienia
To prawda, najlepsze i najsmaczniejsze wspomnienia. Zapach chleba pieczony przez dziadków. Pierogi z jagodami, śliwkami czy truskawkami, polane gęstą swojską śmietaną z cukrem. Ziemniaki ze skwarkami ,szczypiorkiem i kwaśnym mlekiem. Gar kompotu ugotowany z samego rana, a wypity pod wieczór. Zupa owocowa ze swojskim makaronem grubo krojonym. Dużo osób nie lubi,ale my z bratem uwielbialiśmy
Naleśniki z serem i rodzynkami. Wszystko gotowane na piecu podpalanym drewnem. Smak niepowtarzalny, pachnący latem w całym tego słowa znaczeniu
Całe lato gotowane było na takim piecu,bo zimą normalnie na gazie,który założyli nam w 1982 roku.
Goplana dziękuję bardzo za przyjemny miesiąc w naszej kawiarence. Od jutra gościmy się u Smakosi.
Ale intensywny dzień był.
Bardzo gorąco, chyba najwyższa temperatura powietrza z czasów naszej bytnosci na plaży. Choć nie było tego aż tsk czuć, poza bardzo gorącym piaskiem - to było tylko auc, auc.
Przez silny wiatr (ale za to przyjemny).
Fale były ogromne, choć Siostrzeńcowi to nie przeszkadzało, był uradowany.
A nam serca ze strachu zamierały, gdy znikał pod falą.
Wzięłam kapoki, żeby się bujać na fali, oczywiście się nie dało, ale ubraliśmy jego w ten za duży kapok, zaciągnęlismy paski na maksa i tak był w wodzie z mężem.
Ja nawet nie weszłam dalej, wystarczył mi jeden raz, gdy wracająca woda wymyla piasek spod stóp a kolejna fala wywróciła. Nie było jak się podnieść.
Raczki, mimo smarowania 80tka spieczone. I to w miejscach smarowanych,cale bardzo wrażliwych u mnie. Bardzo wysokie UV, ale to też standard.
Mnóstwo piasku, czy raczej żwirku z plaży zabrane. Był wszędzie, włącznie z miejscami intymnymi. I nie chciał się wymyć. Mąż nawet całkiem ładne muszelki "złowił ".
A potem byliśmy na forcie.
Mały zmęczony, już nie chciał, marudził.
A siostra chciała, więc wysłałam męża i ją na zwiedzanie, a ja sobie z chłopakiem usiadłam na ławce w chłodzie. Po jakiś 10 minutach znudziło mu się siedzenie. Poszliśmy zwiedzać we dwoje, obeszlismy większość, gdy zobaczył mamę, zaczął znowu marudzić, wiedząc, że ona ulegnie.
Na koniec dostał pamiątkę, temperowke w kształcie armaty.
Do domu wróciliśmy coś o 7 wieczorem, zaczynając od wymywania piasku.
A potem zupa, dobrze że z dnia poprzedniego, to szybko, pozole verde.
I trzeba było spać.
Dzisiaj do pracy, a Siostrzeniec musi odpocząć.
Dwie walizki dotarły, jednej losu ciągle nie znamy.
Refundacja jest za opóźniony bagaż powyżej 16 godzin, to z ubezpieczenia, a od linii lotniczych, za każdy dzień. Więc ciągle jeszcze jakieś zakupy możemy zrobić.
Na pierwszym zdjęciu moja stopa, reszta pod wodą.
Po takim intensywnym dniu na słońcu, pełnym atrakcji, to tylko spać
Szkoda, że musiałaś iść do pracy. Przydałby się chociaż jeszcze jeden dzień. Siostra z pewnością odetchnęła widząc walizki. Ciekawe kiedy ta ostatnia się pojawi...?
Zdjęcia wyjątkowe ale najlepsza Twoja stopa
Oooo to to to