Mam pytanie chcę w tym roku zamrozić wiśnie na zimę, aby potem użyć je do ciast, kruchych i nie tylko.Czy przed mrożeniem lepiej je wypestkować czy mrozić z pestką???
No niby racja, ale przedwczoraj synalek przytargal mi wiadro czeresni, za ktorymi nie przepadam( nie lubie owocow)........i co, podzielilam i zamrozilam.Mysle ze nadadza sie do ciasta i pestki latwiej bedzie wyjac.
Z kilku będzie łatwiej....reszta zacznie się rozmrażać i już będzie mega ,,wilgotno" nie wspominając o odmrożeniu paluszków....hi hi Chyba, że drylownicą ;) Opowiesz, gdy będziesz używać :)) Wyciągniemy wnioski:)
Oj, myślę, że takie mrożone z pestkami to bardziej potem na kompot się nadadzą :) Albo na zupę "plujkę", jeśli rodzinie nie będzie przeszkadzało, że podasz im z pestkami na talerzach :)
Bardzo nie lubię pestkować wiśni, czy to nożem, czy za pomocą drylownicy. Jednak te wypestkowane potem świetnie nadają się na: dżem oraz na wiśnie w syropie, które można zapasteryzować i używać do czego tam chcesz :) Robi się je tak, że wypestkowane wiśnie zasypujesz cukrem (ja sypię na oko, np. na 3 szkl wiśni bez pestek daję 1 szkl cukru), mieszasz i gdy puszczą sok, bardzo krótko zagotowujesz. Przekładasz do słoików, pasteryzujesz (czasem może wystarczyć nałożenie bardzo gorących i odwrócenie słoików do góry dnem), ale pasteryzacja jest bezpieczniejsza :) Potem zawartość takiego słoika możesz zużyć na: - kisiel - galaretkę do sernika na zimno - zupę wiśniową podaną z makaronem lub domowymi kluseczkami
Ja dodaję więcej cukru i pasteryzuję bez wstępnego gotowania. Używam też do wszelkich ciast, a nawet jako nadzienie do pączków. Nie lubię mrożonych, nie odpowiada mi ich konsystencja. Właśnie dzisiaj"produknęłam" 20 półlitrowych słoików.
Zamrażałam bez pestek i sądzę,że to jest lepszy sposób ponieważ mrożone wiśnie maja zupełnie inna strukturę i pestki owszem da się wyjąć ale będzie to taplanina ,że hej a nie o to chodzi.
Ja nie mrożę, ponieważ mam sprawdzony przepis na jędrne wiśnie do słojów. Wiśnie pestkuję, zasypuję cukrem i następnego dnia zlewam sok, zgotowuję go i gorącym zalewam wiśnie i zostawiam do ostygnięcia. Powtarzam proces jeszcze 2 razy, przekładam do słojów i krótko pasteryzuję. Wiśnie są jedrne i nadają się do wszystkich rodzajów ciast, a sok można wypić.
Robię identycznie, ale nie pasteryzuję, tylko wkładam prosto z gotującego gara do wyparzonych słoików, zakręcam i odwracam do góry dnem. Owoce osobno i sok osobno. :)
Mam pytanie chcę w tym roku zamrozić wiśnie na zimę, aby potem użyć je do ciast, kruchych i nie tylko.Czy przed mrożeniem lepiej je wypestkować czy mrozić z pestką???
Mrożę bez pestek, a do ciast robię konfitury z wiśni - mam smaczne owoce i wspaniały sok.
Bez pestek jest wygodniej użyć, bo po prostu kładziesz zamrożone na ciasto, nie wyobrażam sobie obróbki wiśni po mrożeniu:))
Racja:)
No niby racja, ale przedwczoraj synalek przytargal mi wiadro czeresni, za ktorymi nie przepadam( nie lubie owocow)........i co, podzielilam i zamrozilam.Mysle ze nadadza sie do ciasta i pestki latwiej bedzie wyjac.
Z kilku będzie łatwiej....reszta zacznie się rozmrażać i już będzie mega ,,wilgotno" nie wspominając o odmrożeniu paluszków....hi hi Chyba, że drylownicą ;)
Opowiesz, gdy będziesz używać :)) Wyciągniemy wnioski:)
Oj, myślę, że takie mrożone z pestkami to bardziej potem na kompot się nadadzą :) Albo na zupę "plujkę", jeśli rodzinie nie będzie przeszkadzało, że podasz im z pestkami na talerzach :)
Bardzo nie lubię pestkować wiśni, czy to nożem, czy za pomocą drylownicy. Jednak te wypestkowane potem świetnie nadają się na: dżem oraz na wiśnie w syropie, które można zapasteryzować i używać do czego tam chcesz :) Robi się je tak, że wypestkowane wiśnie zasypujesz cukrem (ja sypię na oko, np. na 3 szkl wiśni bez pestek daję 1 szkl cukru), mieszasz i gdy puszczą sok, bardzo krótko zagotowujesz. Przekładasz do słoików, pasteryzujesz (czasem może wystarczyć nałożenie bardzo gorących i odwrócenie słoików do góry dnem), ale pasteryzacja jest bezpieczniejsza :)
Potem zawartość takiego słoika możesz zużyć na:
- kisiel
- galaretkę do sernika na zimno
- zupę wiśniową podaną z makaronem lub domowymi kluseczkami
Ja dodaję więcej cukru i pasteryzuję bez wstępnego gotowania. Używam też do wszelkich ciast, a nawet jako nadzienie do pączków. Nie lubię mrożonych, nie odpowiada mi ich konsystencja. Właśnie dzisiaj"produknęłam" 20 półlitrowych słoików.
Zamrażałam bez pestek i sądzę,że to jest lepszy sposób ponieważ mrożone wiśnie maja zupełnie inna strukturę i pestki owszem da się wyjąć ale będzie to taplanina ,że hej a nie o to chodzi.
Zawsze dryluję i mrożę. Można z takich drylowanych zrobić przepyszną frużelinę.
Ja nie mrożę, ponieważ mam sprawdzony przepis na jędrne wiśnie do słojów. Wiśnie pestkuję, zasypuję cukrem i następnego dnia zlewam sok, zgotowuję go i gorącym zalewam wiśnie i zostawiam do ostygnięcia. Powtarzam proces jeszcze 2 razy, przekładam do słojów i krótko pasteryzuję. Wiśnie są jedrne i nadają się do wszystkich rodzajów ciast, a sok można wypić.
Robię identycznie, ale nie pasteryzuję, tylko wkładam prosto z gotującego gara do wyparzonych słoików, zakręcam i odwracam do góry dnem. Owoce osobno i sok osobno. :)
Albo do słoiczka właśnie warto sobie to zachować w dobrej zalewie i tyle.