Kto święto wymyślił, że pracować musimy, porządki, ogromne zakupy do domu znosimy. Panie zabiegane, pod nosem coś mamroczą, panowie wieją z domu gdzie ich oczy poniosą. Narazić się łatwo i to bez żadnej przyczyny, w domu królują kobiety, kochane dziewczyny. Bałagan robią, my sprzątać po nich musimy, szykują góry jadła, my koszty zaś ponosimy. Lepiej odpocząć można w parku na ławce, opalać twarz, oglądać motyle, małe latawce. Pomarzyć o spokoju, że wszystko już zrobione, wyjść sobie na spacer, zabrać dzieci i żonę. Ech, marzenia, realia szybko do nas wracają, nie dają spokoju, już do sprzątania wołają. Zbliżają się święta, zostały jeszcze godziny, ten czas poświęcimy sobie, dla całej rodziny. Przy stole, wspólnie wszyscy się spotkamy, podzielimy święconkę, życzenia sobie poskładamy. Życzmy więc zdrowia, uśmiechu co niemiara, to święto rodzinne, tradycja i taka jest nasza wiara
Lajan widzę ze złe dni mijają i wracasz do formy . Praca na działce jednak dała dobre efekty . Dzialka wyglada jak z obrazka czekam na zdiecia jak wszystko zakwitnie .Super ze napisałeś cudny swiąteczny wiersz . Buziaki
Ewa, dobrze prawisz....u mnie w domku już od kilku lat, nieco poluzowaliśmy tę świąteczną gonitwę i nie widzę, by takie podejście źle wpływało na przeżywanie tego wyjątkowego czasu:))
Święta to duchowe przeżycie ale ciało jeść musi, czas obejrzeć przepisy, każda potrawa już kusi. Szczególnie indyk faszerowany wśród zieleniny, pasztecik, jagnięcina, wymyślajcie dziewczyny. Jajeczka faszerowane, gotowane i sosem polane, żurki, białe kiełbasy, ciasta na słodko podawane. Ślinka cieknie gdy kiełbaskę z cebulką smażymy, z sosem, ziołami, serkiem, przyrumienioną lubimy. Można zaszaleć i stół bogato mięsiwem zastawić, boczek, karkówka, szynka, pasztety, jak to trawić? Sos śmietankowo-grzybowy, musi być domowy, każdy doda szczypiorek, nie będzie żadnej odmowy. Lenistwo do naleśników może na nich zaważyć, kiedy trzeba krokiety zrobić i jeszcze je usmażyć. Jajeczka z czosnkiem, prosty przepis a doskonały, sól, pieprz, serek, majonez, jogurt, ot sekret cały. Jeszcze ten schab, szpikowany czosnkiem i śliwkami, przyprawy, smażony na smalcu, przepis jest z nami. Karkówka z ananasem, ślinka, ten smak, już wycieka, mięsko marynować, obsmażyć i już się na nie czeka. Dobrze żeby jeszcze troszeczkę zimna, mrozu było, bo takie smaczne dania, piwkiem, wódeczką zakropiło. Zioło hrabiego Drakuli, jego smak zmysły nasze poruszy, majeranek, cząber, koper, lubczyk, estragon, dla duszy. Uwieńczeniem stołu to ciasta w każdej smacznej postaci, serniki, mazurki, chlebek tortowy, wszystko stół ubogaci. Wszystkie potrawy będą bogate, tłuste i zasmakują, pamiętajcie numer pogotowia, gdy brzuchy źle się poczują.
Lajan!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ale masz wenę! Brawo! Wiosna i święta wypełniły Ciebie na całego i wyraźnie widać, że wraca nasz pozytywny, radosny Lajan Całusy!
Umyłam okno w kuchni, więc spodziewam się ulewy, haha
Pan Morelek oprotestował święta i linieje na potegę - nie nadążam z odkurzaniem. Jednym słowem Pan Morelek nauczył się lewitować i fruwa nawet pod sufitem. I pomyśleć, że mogłam kupić podhalana, wcale nie byłoby gorzej, ha! No nic, najwyżej ogolę go na łyso jak owcę!
Ze sklepów wymiotło jajka przepiórcze - widać, że święta tuż tuż. Ale że mleko skondensowane słodzone jeszcze ostało się na półkach w ilości kilku puszek, więc na pocieszenie wczoraj kupiłam i ugotowałam z niego kajmak. Będzie mazurek orzechowo kajmakowy, tylko muszę znaleźć łosia, który nałuska 200g orzechów (ten łoś to ja, ha :/).
Dziś jesteśmy po nieprzespanej nocy...Bubuś miał rewoluszyn brzuszkowe i ,,kiblował" wiele razy zamiast smacznie spać.... Wstaliśmy prężnie z postanowieniem, że na autobus nie zdążymy, ale jak wsio się uspokoiło, to odwiozę go autem.....jednak nadal z zakręconymi zawirowaniami się obudził i tak obecnie snuje się po domu, a wygląda, że jest już lepiej....nie mogło tak być o 7:30 już gites...
Dziś porządków ciąg dalszy, więc nie będę o nich przynudzać.... Dobrego dnia i ciągłej poprawy pogody....oby do piątku Paaa:))
Witam środowo Wczorajszy dzionek był baaaardzo intensywny, ale zakończył się wielką satysfakcją z wykonanej pracy. Spotkanie wielkanocne dla bezdomnych i ubogich jest już za mną. Szkoda, że nie będę Wam umiała przekazać tej atmosfery, tego zadowolenia ludzi i ich wdzięczności. Wszystko było pięknie przygotowane - dekoracje, stoły, potrawy, muzyka na żywo, paczki żywnościowe przy wyjściu. Ok. 450 osób było obsługiwanych przez młodzież gimnazjalną. To było prawdziwe, pełne nastroju spotkanie. Dziś czas na ogarnięcie papierów a po pracy małe zakupy i biorę się za resztę domowych zadań. Dużo nie zostało więc jestem spokojna. Poplanowałam sobie zadania. Najwięcej oczywiście na sobotę. Jutro przyjeżdża Połówek więc chcę dziś upiec chleb dla Niego żeby poczuł, że jest wreszcie w swoim domu Miłego dnia
Jak mi się nic nie chce, łojejku... Zmobilizowałam się i wylazłam po masło orzechowe do kajmaku na mój mazurek, ale już łapy nie ruszyłam i orzechy na spód dalej nie połuskane. Jutro trzeba będzie nadgonić zaległości, szczególnie że wużeciątką już pytało, czy może zjeść piernikowe zajączki. No nie może, bo jeszcze nie polukrowane. A polukrowane muszą zostać obfotografowane. Więc można jeść chleb. Na przykład z serem, albo dżemem, albo wędliną. Ale zajączków nie! Oooo, wyrodna matka ze mnie, przyznaję to bez większego żalu :D
Morelek znów zapuszczał ryja do torby z zakupami, z nadzieją, że coś dobrego dla niego przyniosłam. A tam same cukry, mąki, drożdże i zioła :D
Gapię się teraz po raz tysięczny na sceny z Jurastic Park i myślę, że bardzo lubię święta, ale czasem trzeba pomyśleć o sobie i mieć wylane na wszystko, szczególnie jeśli wszystko ma wylane na ciebie Grunt to nie dać się zwariować. Z przyjemnością upiekę mazurka dla Was i zjem do ostatniego okruszka
Wiesz co...lubię takie wpisy, jak ten. Jest w nich dużo takiej fajnej, zwykłej spontaniczności, prawdziwego życia i kobiecych przemyśleń A ja upiekłam bochenek chleba co by przywitać Połówka po staropolsku Na tym zakończyłam pichcenie, bo postanowiłam zająć się sobą. To oznacza, że robię się na bóstwo a dokładniej mówiąc doprowadzam do porządku odrosty i inne takie... A tak szczerze mówiąc, to już nie mam dzisiaj na nic siły i chyba pójdę spać. W końcu jutro też jest dzień, prawda? Dobrej nocy
A ja przeczytałam "przywitać Parówka po staropolsku" i smutno mi się zrobiło. Bo kto jak kto, ale to często zwierzęta trwają przy nas najwierniej. No nic... Morelek też przylepa, niech żyje jak najdłużej, najlepiej tak samo jak Parówek. Nie ma to jak święta, po nich poznaje się Ludzi... albo i nie :) Ciekawa jestem, czy pogoda rzeczywiście dopisze prawdziwie wiosenna tak jak zapowiadają. Już chyba odzwyczailiśmy się od pączków i zajączków, i podejrzewamy wiatry i sople :D
Witam wielko czwartkowo , Kochane kobitki nie tylko Wam nie chce sie nic robić mi tez nie ale dzis mam juz mojego chłopa w domku to go zagonie do roboty niech sprząta hihihi . Sama posiedzę w kuchni bo mam zamiar upiec pasztet ze śliwkami i dokończyć marynowanie mięska w szynkowrze . Wczoraj zmieniłam pościel i wstawiłam kolejne pranie i po za tym niewiele zrobiłam bo korzystając z pięknej pogody postanowiłam pobuszować po sklepach i kupić sobie prezent imieninowy . Mój ślubny niestety nie jest dobry w kupowaniu prezentów jesli nie wskaże mu sie paluchem to chce . Moje zakupy zaczęły sie od torebki która kupiłam tydzień temu . Wczoraj natknęłam sie na super buty ktore dodatkowo pasują do torebki . Następnie kupiłam świetna apaszkę i na końcu znalazłam płaszcz . Płaszcz jest super idealnie pasuje i swietnie sie w nim czuje ale w sklepie zabrakło mi juz kasy i szybko musiałam pobiec by uzupełnić braki w portfelu . I takim sposobem skomponowałem sobie świetny zestaw . Ślubnemu jeszcze nie pokazałam swojego prezentu bo wiem ze zaras sie zacznie a ile to kosztowało . Powiem tyle takie udane zakupy bardzo poprawiaja nastrój i mimo straszliwego zimna wprowadzają w wiosenna atmosferę . Ok zmykam nacieszyć oko własnoręcznie zdobytymi prezentami wypije ekspresna i chyba pora zabrać sie za jakaś robotę bo sama sie nie zrobi a szkoda . U mnie dzis piękne słonko i jak zrobi sie troszkę cieplej moze uda mi sie dokończyć sadzenie bratkow . To pa .
Witam czwartkowo Nie pada - to już dużo A u Was jaka pogoda? Siedzę w oparach pasty do podłogi. Jeeeeny, jaki duszący zapach. Rano pani sprzątająca wypucowała panele i nijak nie idzie tego wywietrzyć a do 15-ej jeszcze tyle godzin . Trochę mi zimno, ale okna nie zamknę Połówek właśnie dojechał do domu. Na dziś zaplanowałam luzy. A co! Wystarczy, że jutro i pojutrze trzeba będzie się "powysilać" w kuchni. Zakupy wczoraj dokończyłam więc już spokojnie myślę o przygotowaniach do świąt. U mnie wielkiego szału nie ma. Upiekę pasztet, chleb, mięsa i sernik. A! Jeszcze zrobię żurek. Ciekawe jak wyjdzie, bo pierwszy raz kisiłam zakwas. Zawsze kupowałam w sklepiku ekologicznym. No ale ostatnio pomyślałam sobie, że skoro robię zakwas do chleba, to czemu nie do żurku? Tak więc ryzyk-fizyk. Kupiłam w Biedronce kolejny zestaw żonkili i powiem Wam, że wspaniale rozkwitają. Pomyśleć, że jak się kupuje, to takie pączuszki a potem tak pięknie się rozwijają. No i miłe zaskoczenie, bo dość długo stoją. Te pierwsze mają już 6 dni, a ciągle pięknie wyglądają. W pracy zrobiło się spokojnie. Jaka miła odmiana Przyniosłam pyszną, gorącą herbatę. Tradycyjnie z sokiem i cytryną. Częstujcie się. Miłego dnia
Wypucowałam wczoraj na kolanach, we wszystkich kątach, podłogę w holu i schody... nałożyłam specjalny preparat i teraz drewno lśni jak nówka
Teraz, zaraz muszę na zakupy jechać......Jjjeejciu jak ja nie lubię zakupów........jakichkolwiek. Marnuje się tylko czas....zawsze w dniu zakupowym, jakoś do tyłu ze wszystkim jestem..... Ale cóż trzeba, to przeżyć dla dobra, dobrego jedzonka hi hi :)
Bubuś wedle wczorajszych obserwacji nie miał więcej brzuszkowych problemów i wygląda na to, że zrobiliśmy mu jeden dzień więcej wolnego-świątecznego :))
Na sobotni obiadek zaplanowałam zrobić moją Zupę Rybną....już się nie mogę doczekać:)) Tym sposobem posprzątam troszkę zamrażalkę, bo czekają w niej na tę zupkową okazję. głowy rybie i krewetkowe na zrobienie pysznego wywaru....mmmniami. Pomyśleć, że kiedyś wzdrygnęłabym się na samą myśl o takiej zupie. Jak ją komponowałam, to chciałam by miała taki śródziemnomorski klimacik i chyba mi się udało. Już pierwsze podejście do kompozycji było wyjątkowo trafione:)
Okijos....nie zanudzam zachwytami nad zupencją, kaffka wypita, Bubuś się ubiera i trzeba mykać na nielubiany, zakupowy front..... Cieszę się, że widać po powyższych wypowiedziach nadejście klimatu, a co za tym idzie, nastrojów wiosennych i zdecydowanie weselszych....aż miło czytać, takie ,,niusy" o poprawionych nastrojach Papatki:))
Lajan - brawo za wszystkie wiersze, ale już więcej kawiarenek nie otwieraj, bo ja nie mam czasu wpaść do jednej a co dopiero się szlajać po kilku :))
Wielki Czwartek. No kiedyż to przeleciało? Dopiero co miałam posypaną głowę popiołem :) Można powiedzieć, że zdążyłam posprzątać to, co się działo, bo podłogi i tak są usłane zabawkami, pokrywkami i garnkami :) Dopóki ich nie sprzątnę. Wtedy jest czysto. Dopóki Olo znów ich nie wyciągnie. Wczoraj przyszedł ze swoim głośnym "ja!" (ja - czyt. daj, proszę, dzięuję, zobacz, chcę itd. Ja - służy do wszystkiego) i w jednaj rączce miał wieczko od sudocremu a w drugiej rączce miał krem.... bez pudełka. właściwie to nie był krem w rączce tylko rączka w kremie. Na szczęście nie rozmazał tego nigdzie, tylko "przyniósł" mamusi :)
Pogoda jest piękna. Błękitne niebo, białe obłoczki i słońce! A ma być jeszcze lepiej :) Normalnie, jak na Boże Narodzenie
Ja nie szaleję z jedzeniem na te święta. Mamy uroczyste śniadanie, potem ciasta, obiad i tyle. W drugi dzień do moich Rodziców. Poza sernikiem Wkn, upiekę jeszcze zwijany makowiec i dość. Tylko mak muszę kupić, bo co to za makowiec bez maku
Smakosiu - przeczytałam o pani sprzątającej i w pierwszym momencie doszłam do wniosku, że masz służbę w domu :)))) Dopiero potem do mnie dotarło, że przecież jesteś w pracy :))) Też mam odrosty do ukrycia i właśnie dziś do mnie dotarło, że one są i trzeba się ich pozbyć, kurde.
Iwcia - dobrze, że nasz kochany Bubuś zdrowy :)
Mariolan - toś zaszalała z prezentem :)) Brawo! Tak trzymaj. Uczyłam się o tym na ekonomii i to się fachowo nazywa "nieograniczoność potrzeb", znaczy, że zrealizowanie jednej rodzi konieczność realizacji następnej :)
Wkn - okropna jesteś, na prawdę... Psu tort upiekłaś a dziecku pierniczka odmawiasz :)))
Właśnie kurier przyniósł mi poduszkę z pianką memory. Od kilku dni mam zawroty głowy i boli mnie szyja i koleżanka doradziła taką właśnie poduszkę, bo ponoć z kręgów szyjnych głowa robi kuku. Zobaczymy, czy to pomoże. I jak się na tym spać będzie. Bo ja bez jaśka to tak jakoś nie bardzo.
Dobrego dnia i udanych przygotowań, bez szaleństw. Nie zapomnijmy, o co w tych szczególnych dniach i Świętach chodzi. Pa!
Ja nie wiem, czy dobrze wlazłam, bo Lajan tak się rozszalał, że lotów aż 3, a ja tylko jedna , ale grunt, że pięknie napisane, więc buziaki Lajanku dla Ciebie .
Aloalo, ja ciągle pamiętam o zdjęciach, tylko usiąść nie mam kiedy, ale wiem, że mi wybaczysz . Oczywiście maile odczytuję i cieszą mnie niezmiernie, ale z odpisywaniem mam problem ;)
Smakosiu, ciesz się Połówkiem i świętami, a reszta to dodatki. I tak zazdroszczę Ci takich planów żywieniowych, bo ja, poza swoim schabem po sztygarsku, jeszcze nic nie zaplanowałam ;).
Mariolan, gratuluję, że sama odnalazłaś swój punkt G... ponoć dla wielu kobiet punkt "G" jest umiejscowiony na końcu słowa "shoppinG" .
Iwcia, w związku z powyższym, całe szczęście, że nie lubisz tylko zakupów, to jest szansa, że "szoping" uwielbiasz jak Mariolan .
Wkn, nie żałuj dziecku zająca....po co w ogóle lukier, przecież zające, to tylko mięsko .
Moja rodzinka na wielkie zamieszanie świąteczne nie reflektuje, a mi to na rękę. Nie mam głowy do gotowania, więc nawet rodzice dali mi wolne w święta ;). Spędzimy je więc sami, we czwórkę, pierwszy raz od... nie pamiętam kiedy :). Ślubny, dla poprawy nastroju, wymyślił jedną ważną potrawę wielkanocną, bo składającą się z jajek, a jest to ajerkoniak . No nic, trzeba będzie zrobić jutro tego jajcoka, to będzie na niedzielny wieczór. Jak powiedziałam Ślubnemu, że już za późno i się nie przegryzie, to zagroził wielką obrazą, bo on też ma prawo wybrać jedną wielkanocną potrawę i wybrał jajcoka i chce mieć jajcoka i najwyżej będzie pił nie przegryzionego, bo jemu to nie przeszkadza ;). Dobrze, że tego piec nie trzeba :).
Zające to puszyściaki do głaskania - jak zjeść takie puchate (tylko mi zaraz nie piszcie, że najpierw obedrzeć ze skóry :) Już mam plan na moje piernikowe królicze głowy. Jeśli ich zupełnie nie schrzanię, to spodziewajcie się jakiego paskudnego zoologicznego zdjęcia :D Przy okazji napiekłam jedną blachę pierniczków w kształcie czegoś podobnego do psich łapek - też czekają na lukrowanie a co. Przytaszczyłam ze sklepu pół reklamówki słodyczy na sobotniego zająca. Pani zachodziła w głowę, na co mi nieprzezroczysta reklamówka "na zająca". Jakaś mało kumata, jakby dzieci nie miała albo jakby chodziły spać grubo przed dziennikiem telewizyjnym, haha :D Mordziełowi w końcu zaczyna się goić dupsko po dziku, więc dzikuje. Już zapomniałam, jak szybko potrafi latać i jak skutecznie fikać.
Lenka, ta jajeczna potrawa to bardzo dobry pomysł! Tak trzymać. Czasem trzeba zastrajkować, albo może zasrajkować, żeby zupełnie nie zwariować :D
Witam w Wielki piątek, piąteczek, piąteluniek! Szarawo za oknem i niestety mżawka się pojawiła, ale nie jest zimno a to już coś W pracy cisza i spokój. Nie może być inaczej, bo póki co jestem tu zupełnie sama. Trochę się rano zdenerwowałam, bo coś mnie tknęło żeby zerknąć na trawnik pod balkonem. Wr! Moi sąsiedzi są niereformowalni. Co za prostaki! Połówek przywiózł małą kamerkę. Może uda się ją jakoś sprytnie gdzieś umieścić żeby wreszcie przyłapać tych, co to pozbywają się resztek przez okno. Wrr! No dobra - już przestaję się złościć, bo to przecież Wielki piątek i nie powinnam tak "pomstować" Otworzyłam okno. Ale ptaki śpiewają. Chyba się cieszą z tej mżawki. Ktoś musi Myślę, że dzisiejszy dzionek jest najlepszy na życzenia, bo potem może być już mało czasu na internet. Tak więc życzę Wam żeby w Waszych domach nie zabrakło nikogo, z kim byście chcieli spędzić ten czas. Niech to będą miłe chwile, bez pędu i szaleńastwa ale za to z uśmiechem i chwilą na relaks. Niech zaświeci słońce i obudzi wiosnę w serduchach. Duuuużo zdrowia! Emila
Śliczne życzenia :) Piękna pogoda - dawno takiej nie było w święta Wielkanocne. Moje piernikowe głowy królików już polukrowane, schną i czekają na zdjęcie :) Zaraz zabieram się za pieczenie spodu do mazurka kajmakowego z masłem orzechowym.
A z tą kamerką, Smakosiu, uważałabym... raz ośmieliłam się odpowiedzieć na dziwne zachowanie sąsiadki, która wrzeszczała agresywnie na nasz widok (mój i Morelka) nadchodzących z drugiej strony chodnika i skończyło się, że kilka dni później zmyła mi łepetynę, mijając się ze mną w drzwiach (bez psów). Na niektórych rady nie ma, podobno ponad 50% społeczeństwa ma niezdiagnozowane eeeeee, jak by to nazwać... dziwactwa (inaczej pisząc psychiczne kuku na muniu, które na szczęście nie kończy się zanożowaniem osoby nielubianej :D). Możesz się jeszcze dowiedzieć, że sama jesteś dziwna, bo też możesz wyrzucać. A że nie wyrzucasz, cóż, Twój wybór, ale możesz... więc się innych nie czepiaj, bo tylko głupi po sobie sprząta, a mądry pozwala, żeby to głupi i naiwny za niego odwalał robotę. Tok rozumowania wielu osób jest nie do ogarnięcia Chociaż, przyznaję, przykra to nauka, uświadomić sobie, że za bycie taktownym często dostaje się w d... bardziej niż za bezczelność i tupet
Witam wielko piątkowo , powiem jedno jestem padnięta ale mam juz upieczony sernik i spody pod tort i masy sie studzą jak ostygną to wszystko poskładam , piecze sie jeszcze ciasto z malinami i potem bedzie rolada z jabłkami a w lodowce siedzi juz karkówka z szynkowaru i pasztet i mam ochotę juz iść spac . Rano małżonek do mojego własnoręcznie zakupionego prezentu dołączył bukiet tulipanów a synek laurkę narysował . Lajan widzisz teraz ja powinnam zlikwidować konto bo nikt nie pamiętał o moich imieninach mimo ze wcześniej wspominałam ale wybaczam wszystkim bo w tym ferworze walki można zapomnieć wszystkiego . ok zmykam bo piekarnik wzywa to pa
O jej! Masz rację,zupełnie nam Twoje święto umknęło w tym zamieszaniu. Jesteś super! Jak milo, że się nie poczułaś urażona. Życzę Ci duuuuzo zdrowia i tylko radosnych dni. Niech każdy dzień przynosi radość i spełnienie. Niech nikt Cię nie zawodzi byś mogła czuć jak bardzo jesteś kochana. Uściski pełne serdeczności.
Mariolan, masz rację. Składam Ci serdeczne życzenia, wszelkiej pomyślności, uśmiechu, radości z dnia codziennego. /Jak podasz adres na priv to otrzymasz prezent/
Kochani, życzę Wam pięknych Świąt Wielkanocnych, niechaj Zmartwychwstały Pan wleje w Wasze serca nadzieję, radość i pokój.
Mariolan - z okazji imienin, spóźnione, ale bardzo bardzo szczere życzenia zdrowia, dobrego samopoczucia, udanego świętowania, cudnych prezentów i odpoczynku :)
Zmykam. Mam jeszcze cosik do zrobienia a potem biorę wodę i świecę i do kościoła lecę :))
Już teraz kiszki mi marsza nie grają, Już mają kiełbaskę, którą dobrze znają, Już sałatka z jajeczkiem do mnie leci, Już był zajączek i cieszą się z tego dzieci, Już tłusty pasztecik został rozpracowany, Już schabowy z cebulką jest spożywany, Już boczek wypełnia mój gruby boczek, Już niedługo nie zrobię żaden kroczek, Już karkówka za mną szybko bieży, Już do popicia będzie jogurcik świeży, Już zioła złośliwą czkawką się odbijają, Już nie mam siły a sosiki wciąż się pchają, Już mazurki i ciasta, co stół tak zdobią, Już widzę jak grubasa ze mnie zrobią, Już się ze mnie nie śmiejcie, sami to wiecie, Będziecie wyglądać jak ja gdy to zjecie.
Boczek jest najlepszy - wielkopomny wierszyk. Teraz się Lajan od nas nie opędzi, będziemy chciały, żeby zakładał po kilka lotów na raz, a w każdym co najmniej kilka wierszyków
Szykujcie się kochane dziewczyny, dzisiaj jest moczenie, śmigus-dyngus utrzymać w tradycji, ma to znaczenie. Wiadra, szklanki, butelki, flakony są już pełne wody, zostaniecie zmoczone, dla tradycji i Waszej urody. Nie pomogą Wam żadne piski, głośne wołanie i krzyki, to jest tradycyjne oblewanie, męskiego rodu wybryki. Obrzęd śmigusa-dyngusa, sprzyjać miał płodności, panny na wydaniu, polane, szczęśliwe, pełne radości. Uciechy też będzie wiele, tak uczcimy odejście zimy, powitamy wiosnę i świetnie się dzisiaj z Wami zabawimy.
No to powiem Wam, że u nas Wielkanoc na sucho - nieśmiało wyściubiłam głowę na dwór (przecież trzeba iść z Morelkiem), a tam... nico! Żadnych band latających z wiadrami. Żadnych worków z wodą lecących na łeb z czwartego piętra. No jakoś tak... bezpiecznie się poczułam. Chyba że teraz tradycję kultuwuje się wyłącznie w czterech ścianach i w chałupach rodzinnie się wszyscy podtapiają
Witajcie poniedziałkowo, sucho i słonecznie Przed moim oknem spokój i tak, jak u Wkn nie widać nikogo z wodą. Mi to zupełnie nie przeszkadza bo nigdy nie byłam wielbicielką tej tradycji. Powiem więcej - wkurzało mnie to, bo przez takie "średnio zabawne" żarty pół dnia mijało na oczekiwaniu aż się pochowają Ci z wiaderkami żeby wreszcie móc spokojnie wyjść z domu. Możecie nawet powiedzieć, że jestem nudna - zdania nie zmienię Tyle było przygotowań, tyle starań, zakupów, godzin spędzonych w kuchni a teraz co? Teraz siedzę na kanapie i leczę przeziębienie. W sobotę pognałam do lekarza, bo myślałam, że mam w gardle żyletki. Ponoć nie było tam nawet jednej a ja myślałam, że przynajmniej kilka. Osłuchowo wszystko OK więc obyło się bez antybiotyku. W niedzielę poszliśmy na obiad i jakoś wytrzymałam do wieczora. Połówek pojechał dalej w gości a ja do domu spać. Dziś znów samotnie spędzam dzionek, bo Połówek reprezentuje nas u swojej mamy. Nie pojechałam, bo skrzeczę jak stara skrzynia i nie chcę straszyć ludzi ani zarażać. Niestety jutro trzeba pognać do pracy więc mam nadzieję, że to dzisiejsze siedzenie w domu na coś się przyda i wydobrzeję w ekspresowym tempie Trzeba przyznać, że pogoda na święta dopisała - piękne słońce. Ptaki szaleją. U Was też tak ładnie? Jak tam Wasze dania, wszystko się udało i wszystko smaczne? Nie było żadnych wpadek? Pierwszy raz robiłam zakwas do żurku i o dziwo udał się. Nie wiem czemu wcześniej tak się tego obawiałam. Połówek mówił, że ponoć już kiedyś robiłam i mi nie wyszedł i dlatego zrezygnowałam. Hm...ja jakoś sobie tego nie przypominam Że też On ma taką wybiórczą pamięć i dokładnie to sobie zapamiętał Mam gorącą herbatę z sokiem gdyby Ktoś chciał się przysiąść i sernik. Miłego świętowania
A to Ci zdrowie figla na święta spłatało :( Ja nie mam sernika i bardzo żałuję. Mazurki zniknęły, z jabłecznika na orzechowym spodzie też niewiele zostało. Po jajkach ani śladu, sałatka ziemniaczana potraktowana jako dzisiejszy obiad też jest już wspomnieniem. W lodówce prawie wiatr hula, najwięcej miejsca zajmuje gar z jedzeniem Pana Morelka Młode zażyczyło sobie na obiad pierogów z wiśniami, więc w 15 minut zrobiłam jedną porcję - heh, samo życie... Zostały mi jeszcze okrawki orzechowego biszkopta i reszta kremówki, a także maliny w zamrażalniku, więc chyba na szybko ukręcę jakiś smaczny słodki deser na kolację
Lajan, takiego Cię uwielbiam, z weną i dobrym humorkiem :)).
Smakosiu, zdrówka życzę, bo siedzieć w pracy z chorubskiem, to nic przyjemnego.
Wkn, a zające wszystkie dziecięciu pozwoliłaś zjeść, czy znowu wprowadziłaś jakieś ograniczenia, bo to lukru za mało, albo za dużo... .
Mariolan, dzięki mnie możesz nadal świętować imieniny, bo dopiero z życzeniami przyleciałam, a jak szczęścia życzą, to trzeba to oblać , w końcu lany poniedziałek dzisiaj ;).
U nas święta minęły zaskakująco..... hmm, emocjonująco ;). Pogoda cudownie wiosenna, ptaki, chyba te same, co u Smakosi, bo ćwierkały przecudnie, ciepło i słoneczko dopełniały wszystko. W niedzielę rano wstałam wcześniej przygotować śniadanie wielkanocne, żeby było już pięknie na stole, jak wstanie moja rodzinka. Po mnie wstał Ślubny, poszedł do łazienki się umyć i.... nikt nie wie dlaczego, posunął się nawet do.... wysmarkania nosa.... i zaczęło się. Dostał krwotoku z nosa. Nie słyszałam, żeby ktoś umarł na nos, więc zrobiłam mu zimny kompres, kazałam legnąć i zatkałam dziurki, żeby mi dywanu nie zapaskudził, a sama skończyłam szykować śniadanko. Po godzinie wszystkie człowieki płci żeńskiej siedziały wyszykowane przy stole i patrzyły na leżącego męskiego członka z tamponami w nosie ;). W końcu Ślubny namówił mnie, żeby zacząć śniadanie bez niego, więc podałam mu święconkę na leżąco i postanowiłam zadzwonić na pogotowie, bo krwawił już prawie 2 godziny. Spróbował też siedzenia z głową między nogami, ale efekt był taki, że na podłodze miałam z pół litra krwi i z nosa leciało mu, jak z kranu. Pani z pogotowia wysłała karetkę, która jak przyjechała zabrała mi Ślubnego do szpitala. W szpitalu też nie potrafili zatamować krwotoku, tym bardziej, że po ostatnim zabiegu bierze leki przeciwzakrzepowe, które rozrzedzają mu krew. Próbowali tamponami i chemicznie i w końcu kilkukrotne wypalanie pomogło. Do tego zabronili mu pochylać się, podnosić ciężary, biegać, przemęczać się, a nawet szybko chodzić, a w ogóle najlepiej leżeć. Nos ma czarny po tym opalaniu, więc pytałam, czy i reszty ciała nie szło by tak opalić, to już wczasy nie będą mu potrzebne, ale - nie. Ta nasza służba zdrowia.... Nasze śniadanie stało na stole do godz. 15. Dzisiaj świętuję sama, a raczej z Dużą, bo obchodzimy lany poniedziałek, ale polewamy nie siebie, tylko sobie, bo dobre winko nam zostało . W tym tygodniu liczę jeszcze na wyniki hispatu Dużej, więc siwizna zapewniona ;). Jedzenie nam zostało, bo nie było kiedy i komu jeść. No to jutro jeszcze będzie trochę świątecznie, szczególnie, że młodzież ma jeszcze wolne ;).
Matko, Lenka, czy Ty zawsze musisz mieć relacje rodem z Agaty Ch. albo przynajmniej z dokumentacji ostrego dyżuru, szpitala na peryferiach czy coś tam... Ja nie piszę, że to się źle czyta, bo chłonie się jedną eeee.... dziurką od nosa... wróć! Ale trochę zbyt emocjonujące te Święta jak dla mnie. Już wolę swoją wersję, zdecydowanie tak Może kiedyś Wam o niej opowiem... na razie będę podczytywać... Ciebie, bo zdecydowanie lepiej piszesz
To fakt, Lenka super pisze, póro ma lekkie jak ...nie wiem co, ale to, co pisze już nie jest takie lekkie i normalnie mam ciary na rękach. Że też to jakoś tak składa się do jednego "kotła". Mimo wszystko jestem przekonana, że już niedługo los im wszystko wynagrodzi.
Lenka! Szykuj powoli szampana, bo planuję upić się z Tobą jak tylko przyniesiesz te dobre wyniki. czekam na wieści. Trzymajcie się!
Lenka, no O Rany Kurczaka......!!! Co to będzie, gdy u Was wsio się uspokoi i będzie mega sielankowo....hmmmm?
A tak poważnie, to musi być już kres tych ekscesów i zawirowań i tysz już szykuję szampanówkę, by uczcić dobre wyniki Dużej, które nadejdą..... Przytulam mocno
Witam wtorkowo Doczłapałam się do pracy. Trochę straszę swoim niskim głosem, ale jakoś to trzeba przetrzymać. Werwy do pracy brak, ale zleci szybko, bo na czwartek i piątek wzięłam dwa dni urlopu. Niestety moja lodówka pełna. Mi apetytu brak a Połówek więcej był poza domem, więc teraz będziemy wyjadać na siłę. Szczerze mówiąc dużo nie robiłam i też nie kupowałam, ale mimo to niewiele zjedliśmy. Powiem Wam, że jakoś nie dociera do mnie, że już po świętach. Zupełnie ich nie poczułam. Na szczęście Połówek zostanie w domu do końca tygodnia. No to zabieram się za swoje papiery. Potem zrobię kawę. Dobrego dnia
Z lodówką masz zupełnie odwrotnie niż ja - siedzi w niej ostatnieńki samiuteńki kawałek jabłecznika na orzechowym spodzie i kilka surowych jajek. Na szczęście było mleko do kawy. Chyba przesadziłam z tą oszczędnością kulinarną na święta :D Z drugiej strony to wspaniałe uczucie, że niczego się nie zmarnowało!
W kamionce za to mam zakwas według receptury Ekkore na chleb maślankowy - już bąbelkuje. Jutro wieczorem upiekę na nim chleb, już się cieszę na ten zapach :)
Poza tym u nas pada. Ciepły wiosenny deszcz. Mży i moczy wszystko wokół. To chyba było potrzebne.
Cały świąteczny łikend pogoda rozpieszczała.... Praktycznie całą niedzielę spędziliśmy na ogrodzie:) Nie pojechaliśmy do teściów i planowaliśmy lajcikowo spędzić Wielkanoc..... Za to chwilkę przed świętami zmówiliśmy się ze znajomymi, dawno niewidzianymi co tysz mieli w planach wewnętrznie, rodzinnie i domowo świętować i stwierdziliśmy, że można połączyć obie rodzinne siły, tak więc zjechali do nas w sobotę.... Tym sposobem mieliśmy powód do urozmaicenie menu:))
Przygotowałam zupę rybną na sobotę, a w niedzielę piekłyśmy z koleżanką prawie 7-mio kilowego indyka, znaczy on się piekł spokojnie, a my wszyscy łykaliśmy pogodowe dobra na tarasie... Panowie nałożyli ,,podłogę i ściany" na stojącą konstrukcję trampoliny i dzieciaki miały oficjalne, wiosenne otwarcie pleneru:))
Dzięki połączeniu domowych wyrobów królowały takie jadełka, jak wolno pieczony karczek koleżanki i schab zrobiony przeze mnie wg.Megi65, dwa różne serniki, bajaderka mocno pijana, biała wg.Patrycji, dwie różne sałatki, żurek, bigosik, śledzie... Wczoraj, gdy przyjezdna ekipa się zbierała do domu, podzieliliśmy pozostałe jeszcze jedzonko, więc lodówka ma tylko jeszcze cosik do chlebka. I tak dzisiaj zaplanowałam obiadową, lekką surówkę (sałata, ogórki, rzodkiewka, pomidory, czerwona cebula, papryka + pieczone mięsko, pozostałe z indyka), a dla bubusia właśnie gotuję wywar na kościach z pieczonego indora, by zrobić pyszną pomidorową
Muszę jeszcze tylko obmyśleć co jutro ugotować, żeby na kilka dni wystarczyło..... Zdaje się (bo pewna będę, gdy transakcja dojdzie do skutku), że sprzedałam moją obecną kuchnię i w czwartek przyjadą nowi jej właściciele.... A piątek, sobota montowana będzie Moja Nowa.... Jestem mocno podekscytowana....:)) Aaaaaa, jutro ma przyjść nowa lodówka by side z kostkarką:))
Lecę do kuchni, bo mam jeszcze wiaderko sera i może powtórzę bardzo udany, świąteczny sernikos dwukolorowy na ciasteczkowym spodzie (kakaowe herbatniki + masło)....
No Lajan, ale się rozszalałeś. Wchodzę, a tu aż trzy nowe LOTy. Cudnie, tak trzymaj! Dzięki. Nie wiem co prawda, w którym "locie" pisać, ale co tam.... Pożegnałam właśnie ostatnich gości, których miało nie być i zrobiłam kawkę. Chyba uchodzi ze mnie stres i zmęczenie. Po pracowitych ostatnich tygodniach dwudziestka gości to jednak trochę za wiele i to nie tylko dla mnie. Dzieciaki też rozlazły się po odzyskanych swoich pokojach i w domu mam ciszę, aż w uszach dzwoni. Mąż z jęczeniem poszedł do pracy, ale i tak miał najlepiej, bo pracował do soboty i wczoraj też. Lodówka też prawie pusta jak u Wkn i Iwci. Kurczę , teraz dopiero wiem, ile kosztują święta dla tylu osób. Zawsze wszystko miałam swoje, a teraz, kiedy musiałam większość jedzenia wyrzucić, menu świąteczne zżarło sporą część nadwerężonego budżetu. Podziwiam ludzi, którzy zawsze wszystko muszą kupić. Iwcia, piękny pokój. Co prawda dla byłby piękny gdybym widziała sam "słup", ale reszta też jest spoko. Lenka, ja Cię chyba zamorduję z tymi wiadomościami. Ty zawsze musisz zrobić akcję. Czy nie możesz choć raz mieć wszystkiego normalnie, jak u normalnych ludzi?! Trzymam kciuki za normalność u Ciebie, ale nie taką Twoją, ale taką jak u większości. Nie przeczytałam wszystkiego, więc jeżeli coś przegapiłam, urodziny, imieniny, czy coś podobnego to przepraszam, ale wiecie przecież, że ja zawsze Wszystkim dobrze życzę. Na dzisiaj i cały poświąteczny tydzień WSZYSTKIM samych pozytywów życzę i wiosny też.
Herbaciana, O Materdeju.....nie wesołe wieści, a kiedy dokładnie miałaś pożar?
Szkoda sprzętu, zapasów i Twojej pracy w przetworach, ale najważniejsze, że Wam się nic nie stało i dom do kosmetycznego odnowienia, a nie bardziej..... Ognień, to okrutny żywioł, który trudno zatrzymać, więc trzeba dziękować że w porę się zorientowaliście..... A co do rodzinki, cóż już Ci kiedyś pisałam, że czasem być ,,niemiło szczerym" daje lepsze na przyszłość efekty, niż tłamsić wszystko w sobie i wszystko znosić:) Oczywiście mówię to ze swojego doświadczenia... Moje i męża poluzowanie rodzinnych świętowań, jak zawsze bywało z teściami, wynika w naszym przypadku z niezgody na pewne zachowania mamy M. Pozdrowionka i szybkiego dojścia do ładu w domku z ogarnianiem po stratach:))
Rozumiem, że u Was one też tak szybko minęły? Szkoda. Zwłaszcza, że pogoda taka piękna. Udało nam się z dzieciakami skorzystać z osadzonego w naszym mieście Lunaparku. Ceny kosmiczne, ale cp uciechy z tego było :) Olo też debiutował w przejażdżce karuzelą. Ale nie tylko dzieci były tam rozpieszczane. Jedna pani towarzyszyła w przejażdżce swojemu psu. Ja rozumiem, że można kochać zwierzęta, rozumiem, ale żeby wsadzić psa do autka i kucać koło niego, żeby nie wyskoczył, to trzeba mieć pojechane. Soory, jeżeli kogoś obraziłam, ale zdania nie zmienię.
Wiecie, że ja nie miałam pojęcia, że czas zmieniają? :) Dobrze, że Mąż był w domu, bo mogłabym np. na mszę pójść w nieodpowiednim czasie :)) Spałam smacznie i obudziło mnie stukanie naczyń: Mąż opróżnia zmywarkę. Włączyłam komórkę - 6.34. Przewróciłam oczami, że pewnie już głodny i stuka specjalnie, żebym zaczęła świąteczne śniadanie przygotowywać. Ale o 6.34?! Wyszłam poirytowana (jak to ja) z sypialni i zapytałam czule "musisz tak walić tymi talerzami? O wpół do siódmej!" A Mąż do mnie takim tonem w stylu dziecko co ty tam wiesz mówi: "Wpół do ósmej...." A ja patrząc na zegary na piekarniku i mikrofalówce (na nich jak byk 6.36) mówię "wpół do siódmej jest!" A Maż nadal tym kretyńskim tonem "nieeee, wpół do ósmeeeej, zmienili czaaaas". Byłam pewna, że robi mnie w konia walnęłam wciąż na pół przytomna "czas już zmieniali!" W tym momencie miałam jakiś przebłysk, że to chyba jesienią było.... i że coś o ostatnim weekendzie marca.... A Mąż dalej "nieeee, dziś zmienili, zobacz na telewizorzeeeee" No, ale przecież komórka sama się przestawia a ja mam wpół do siódmej! Włączyłam a tam 7.37! Franca jedna, się przełączyła dopiero przy uruchomieniu.... Ratując resztki godności przygotowałam smaczne śniadanie :) Zdążyłam, dzięki brzdękającemu Mężowi :)
Lenka - no ja Ci powiem... Nie, ja nie wiem, co mam Ci powiedzieć. Pozdrów Wszystkich, Ciebie ściskam serdecznie, spokojnie czekam na wszystko dobre i robię to, co obiecałam.
Herbaciana - miałaś 20-tu gości na Świętach i finansowałaś wszystko sama?! Bo to, że w przygotowaniach nikt nie pomógł, to się domyślam. To jest Twoja rodzina? Matko, jak można być takimi pasożytami! Weź i zastosuj się do rady Iwci! No normalnie aż mnie ruszyło a mnie nie dotyczy.
Iwcia - super, że kuchnia będzie komuś jeszcze służyć! I cieszę się już na montaż nowej, bo liczę na foty :)))
Smakosiu - jak gardło? Mam nadzieję, że już lepiej?
Wkn - sernik wystąpił jednak w wersji czarno-białej i Mąż z zachwytem stwierdził, że wyszło jak u jego śp. Mamy i Babci :)
Lajan - wierszyki super!
Ja oczywiście też mogę znów jeść ciasta, ale sądzę, że niedługo następny post, bo Komunia Boba blisko a muszę się też jakoś prezentować :)
Dobrego popołudnia! U mnie ciągle słonecznie, tylko wiatr masakryczny!
aloalo, bo ten sernik jest właśnie z jakiegoś starego przepisu - może akurat bardzo podobnego do babcinego - i dobrze! Cieszę się, że się udał. Pogoda po świętach coś się popsuła, może to też dobrze, łatwiej do pracy wracać...
Witam poświątecznie , u nad dzis słońce ,deszcz ,burza i grad czyli co kto wybiera . Święta chyba udane bo doszła do skutku impreza imieninowo urodzinowa i świąteczna . Mały bardzo zadowolony z tortu i prezentów . W lodowce jeszcze troszkę zostało głownie wędlina i troszkę ciasta . Dzis dojadamy jeszcze resztki obiadowe ale jutro muszę juz ugotować cos nowego . Dom udało mi sie juz ogarnąć i pochować świąteczne talerze do szafek . Jeszcze tylko odkurzanie ale to dopiero jak mały skończy bawić sie z kolega . Niestety jutro powrót do rzeczywistości zaczyna sie szkola i ranne wstawanie . Ok idę odpocząć póki moge zostawiam kawę z mlekiem i kawałek tortu . Pa
Witajcie czwartkowo No dzisiaj to już skrzeczę na całaego. Prawie mnie nie słychać, ale na szczęście czuję się dobrze. Tylko ten głos... Wpadłam żeby zameldować, że biorę dwa dni urlopu i totalnie odrywam się od codziennych rytuałów włącznie z internetem. Mam tylko nadzieję, że głos mi wróci na tyle żebym nie musiała się dogadywać z Połówkiem na migi Dziś częstuję witaminą C więc jeśli ktoś ma ochotę, to proszę Do miłego!
Dobra, dobra, tutaj strun głosowych nie używasz, tylko palcowych, więc się nie wykręcaj A tak na poważnie, to nie jesteś jedyna. Dziś w pracy powitałał informację, że koleżanki nie ma, bo nie mówi...
Witam w końcu marca i po świętach..postaram się w kwietniu zaglądać do Was często..muszę troszkę nadgonić to,że Was zaniedbałam okrutnie...U nas wszystko dobrze. Tosia biega,rośnie,starsze też ok...a ja...pakuję się powoli bo w maju jadę na wielką emigrację do Uk...domiłego
Jak miło Cię widzieć! :) Zaglądaj jak najczęściej!
U mnie dziś było tak:
Nie ma to jak męska pomocna dłoń. Naprawdę… ja wcale nie żartuję. Mieć taką to jak dostać gwiazdkę z nieba, która oświetli resztę krętych dróg, jakie trzeba przejść w naszym marnym i pracowitym życiu.
Gorzej, że z pomocną męską dłonią bywa podobnie jak ze światłem gwiazd, które dociera na Ziemię. Wydaje nam się, że jasno świecą, choć one same dawno zgasły…
Ja:
Z miną matki polki troskliwej acz nie do końca wypalonej, z resztką wiary w oczach i głosie…
Zrobiłam na jutro rosół. Musisz tylko ugotować makaron. Położyłam na stole. Niczego nie przyprawiaj, nie sól, nie pieprz, podgrzej na małym ogniu, żeby nie zmętniał. Makaron pokrusz, wrzuć na lekko osolony wrzątek, porządnie przelej zimną wodą na sicie, jak już się ugotuje.
On:
Z miną mężczyzny, któremu nadepnięto na dumę, władzę, pamięć i umiejętności…
No przecież sobie poradzę!
Następnego dnia późnym popołudniem wpadam do domu i w drzwiach otrzymuję psią smycz i torebkę na to, co dobrze nakarmionego psa wychodzi stroną, która zwykle nie szczeka.
Aha, to on jeszcze nie był? (Ja, z grającymi marsza kiszkami…)
No nie, właśnie się wybierałem, ale przyszłaś to mi się upiekło. Masz rosołek w kuchni, jeszcze cieplutki…
Pół godziny później, usiłując odsunąć nogą mokrego jak gąbka psa, który nasiąkł rzęsistym deszczem i nie znalazł lepszego ręcznika niż spodnie właścicielki, zaglądam do kuchni w poszukiwaniu rosołku.
W durszlaku, jak kopiec termitów, piętrzy się wielka kupa sklejonego, nieprzelanego zimną wodą, długiego jak warkocze Maryny, makaronu. Bez soli. I smaku…
W rondelku obok chochla topi się w mętnej słonej jak Wieliczka brei i popieprzonej jak każda rządząca partia kraju mającego nadzieję dogonić resztę cywilozowanego świata. Na wierzchu pływają tłuste oczka. Wszystkie przejrzyste jak łza…
Do kuchni zagląda „pomocna dłoń”.
Makaron niedobry kupiłaś, ale rosół na szczęście wyszedł mi smaczny…
Smacznego, domyślam się, że rosołek gotował dla siebie Morelek. / nie dopuszczam myśli, że to pampas/ Czemu nikt nie zagląda do lotu 6? Bo napiszę zaraz 3 następne i pójdę na miesiąc na działkę. Nic się nie dzieje to co mam bieżąco pisać?
Hope ....Ty też........Kawał drogi życiowej robisz. Ze Sz-na pod Wrocław teraz znowu północ. Ech......kiedy będziemy mogli znowu być u siebie........Ostatni zgasi światło.....Powodzenia!
WITAJCIE! Wreszcie słońce wyjrzało i od razu zrobiło mi się lepiej na duszy. Po świętach jakoś kiepsko dochodzę do siebie. Dziewczyny, dzięki za rady, ale na moją teściową i jej rodzinę to mało działa. Ona po prostu ładuje się do nas nie pytając o zdanie, ani nie czekając na zaproszenie i jeszcze uważa, że tak powinno być. Sama zaś potrafi na oczach dziecka wyrzucić laurkę, którą malowało na dzień babci z komentarzem "po co mi takie śmieci" i korzystając ze znajomości w banku wrobić mnie w żyrowanie kredytu, którego potem "zapomniała" spłacać. Wyobrażacie sobie moje zdziwienie kiedy dowiedziałam się, że komornik zajął moje konto? Dopiero kiedy postraszyłam policją kierownika banku sprawa się wyjaśniła, usłużna urzędniczka dostała naganę, a ja z powrotem swoje pieniądze. Wtedy teściowa nie rozmawiała z nami pół roku, ale była tak wspaniałomyślna i wybaczyła mi przed świętami.Niestety! Oj, ale się rozpisałam. Przepraszam. Wszystkim dobrego dnia, a chorowitkom powrotu do zdrowia.
Noooo nie wierzę!!! Własnie wstałam, piję kawę i czytam......... Myślałam, że moja zaraza a tu masz są gorsze teściowe........... A z tym bankiem toż to przestępstwo.......musiała sfałszować podpis. No a co na to Twój mąż? Mój to za mną murem chociaż stoi.
Ech Wkn........mnie to trochę żal tych kobiet. One same ze sobą sobie nie radzą.......... Jak im coś tam w głowie zaświta to koniec.......tak musi być. Nie wiem może kobietom na stare lata hormony tak dokuczają. Może też taka będę........choć na pewno nie będę miała synowej.......bo mam jedną córkę :)) Ja ze swoją już dawno na dystans. Żadnych bynajmniej świąt ani odwiedzin towarzyskich bynajmniej. A na miejscu Herbacianej to po prostu bym "pogoniła".......I JUŻ!
Moja babcia powtarzała, że jak Pan Bóg kogoś kocha to mu daje "krzyżyki", żeby po śmierci miał łatwiej i ja sobie myślę, że dostałam taki KRZYŻ, żeby potem fruu i prosto do nieba. A moja teściowa słyszy tylko to co chce i widzi to co chce, więc wszelkie aluzje, a i powiedzenia wprost do niej nie docierają. Ma być tak jak ona sobie wymyśli i nikt i nic tego nie zmieni. Szkoda nerwów.
Wpadam się tylko przywitać, bo mam jeszcze dużo pracy przy obecnych mebelkach, a wieczorem mają zostać odebrane:))
Wczoraj upiekłam pasztet z uzbieranych składników, bo trochę już w zamrażalce było, a dodałam jeszcze mięsiwo uskubane z każdego zakamarka pieczonego indora:)) Wiec z głodu nie zejdziemy nie mając możliwości gotowania..... Coś się obawiam, że ten montaż nowej kuchni może się ciągnąć jak flaki z olejem.... Zobaczymy.... Mam elektryczną, dużą patelnię, to będę pichcić na tarasie
No przypomniało mi się jak w starym domu montowali mi kuchnię na zamówienie........... A właściwie montował bo był 1 chłopak i Pani Właścicielka....... Wszystko obiecała......przed podpisaniem umowy. Potem się okazało, że to ich debiut -no akurat trafiło na nas - na kogoś musiało. Dobrze, że Mój kiedys robił meble i zna się na stolarce, elektryce itp. bo nie wiem czy w miesiąc by to zrobił a tak to wspólnymi siłami...........ech...... Trzymam kciuki......jak zmontują to pochwal się....:))
Wczoraj było tak piknie, że nie wiem co...... Bubuś miał wolne, bo w szkole 6-klasy pisały egzaminy, więc skorzystaliśmy i pojechaliśmy do Wrocka w celu nabycia dla niego, nowych butów i kasku rowerowego.....i mnóstwa tui do posadzenia w ogrodzie dostępne za niewielkie piniądzory w obi....
Już po drodze czułam, że auto coś dziwnie się zachowuje i nieco wolniej jechałam.....no normalnie jak babun za kierownicą.....:( Miewałam już wcześniej zablokowane zaciski, czy cosik przy hamulcu przedniego koła, ale tak jeszcze nie było jak wczoraj......po dojechaniu na pierwsze skrzyżowanie ze światłami, zobaczyliśmy z młodym kłęby dymu wydobywające się z przedniego koła i gapiące się na mnie wymownie oka innych kierowców...... raaany pali się baba, a nic sobie z tego nie robi...hi hi
Spokojnie stanęliśmy na marketowym parkingu i nim ruszyliśmy na zakupy sprawdziłam cóż za wyciek spory mam pod autem (niedawno jeździłam bez hamulców, bo mi płyn uciekł i tuleję trza było wymienić), więc wczoraj wolałam sobie kupić zapasik płynu, gdyby to znowu on strajkował:)) Ale bezproblemowo, następnie pod obi zajechaliśmy i nakupiłam krzaczorów.... Jeszcze wczoraj szybciorem podsadziliśmy z M wszystkie 23 sztukulce:))
Co do kuchni, to w miniony łikend stanęły szkielety nowych mebli i mogliśmy podłączyć zlewozmywak, piekarnik i płytę do gotowania, a dziś mają się pojawić fronty i kosmetyka wykończeniowa:))
Gdzie Wy wszyscy Som....No gdzie? Nic to...zostawiam ciacho drożdżowe ze śliwkami i idę jeszcze jedną koffi sobie zrobić....Paaa:))
Witam środowo No normalnie dłuuuuugo się zastanawiałam gdzie mam wejść i ostatecznie ciasto Iwci wygrało. Melduję się w nowym tygodniu. Czas spędzony z Połówkiem minął bardzo szybko, szczególnie, że zasypiałam wcześniej, niż zwykle, bo mnie przeziębienie układało do snu. Co za lipa! Że też akurat w tym okresie świąt i naszego krótkiego wypadu musiało mnie to choróbsko dopaść teraz jeszcze trochę trzyma katar i wieczorami kaszel, ale wreszcie jest poprawa. Lenka, miałam nadzieję, że już znajdę wieści od Ciebie... Czekamy. Iwcia, u Ciebie to cały czas coś się dzieje. W domu zamieszanie meblowo-remontowe i nawet jak wyjedziesz na zakupy, to też szykują się "remonty" Auto śmiga już bez problemu? To wygląda na to, że już niedługo zobaczymy Twoją kuchnię, tak? Ale fajnie! Sorry, że ja tak skrótowo i na chwilkę, ale mam zaległości więc muszę zmykać. Dobrego dnia!
porządki, ogromne zakupy do domu znosimy.
Panie zabiegane, pod nosem coś mamroczą,
panowie wieją z domu gdzie ich oczy poniosą.
Narazić się łatwo i to bez żadnej przyczyny,
w domu królują kobiety, kochane dziewczyny.
Bałagan robią, my sprzątać po nich musimy,
szykują góry jadła, my koszty zaś ponosimy.
Lepiej odpocząć można w parku na ławce,
opalać twarz, oglądać motyle, małe latawce.
Pomarzyć o spokoju, że wszystko już zrobione,
wyjść sobie na spacer, zabrać dzieci i żonę.
Ech, marzenia, realia szybko do nas wracają,
nie dają spokoju, już do sprzątania wołają.
Zbliżają się święta, zostały jeszcze godziny,
ten czas poświęcimy sobie, dla całej rodziny.
Przy stole, wspólnie wszyscy się spotkamy,
podzielimy święconkę, życzenia sobie poskładamy.
Życzmy więc zdrowia, uśmiechu co niemiara,
to święto rodzinne, tradycja i taka jest nasza wiara
Lajan widzę ze złe dni mijają i wracasz do formy . Praca na działce jednak dała dobre efekty . Dzialka wyglada jak z obrazka czekam na zdiecia jak wszystko zakwitnie .Super ze napisałeś cudny swiąteczny wiersz . Buziaki
O to to!
Wierszyk bardzo sympatyczny, aż nastawiłam zakwas na żur :)
Dobrze, że znów lajan :))))
Do tych świąt biegniemy w jakimś szalonym pędzie, a one przyjdą, będą i przeminą. Ja daję na luz :)
Ewa, dobrze prawisz....u mnie w domku już od kilku lat, nieco poluzowaliśmy tę świąteczną gonitwę i nie widzę, by takie podejście źle wpływało na przeżywanie tego wyjątkowego czasu:))
Lajan, Brawa Wielkie za Super Wiersz..... Jakoś, takoś optymizmem zawiało
Buziolki posyłam
Oj, Iwcia, doprowadzisz mnie do zawału
Święta to duchowe przeżycie ale ciało jeść musi,
czas obejrzeć przepisy, każda potrawa już kusi.
Szczególnie indyk faszerowany wśród zieleniny,
pasztecik, jagnięcina, wymyślajcie dziewczyny.
Jajeczka faszerowane, gotowane i sosem polane,
żurki, białe kiełbasy, ciasta na słodko podawane.
Ślinka cieknie gdy kiełbaskę z cebulką smażymy,
z sosem, ziołami, serkiem, przyrumienioną lubimy.
Można zaszaleć i stół bogato mięsiwem zastawić,
boczek, karkówka, szynka, pasztety, jak to trawić?
Sos śmietankowo-grzybowy, musi być domowy,
każdy doda szczypiorek, nie będzie żadnej odmowy.
Lenistwo do naleśników może na nich zaważyć,
kiedy trzeba krokiety zrobić i jeszcze je usmażyć.
Jajeczka z czosnkiem, prosty przepis a doskonały,
sól, pieprz, serek, majonez, jogurt, ot sekret cały.
Jeszcze ten schab, szpikowany czosnkiem i śliwkami,
przyprawy, smażony na smalcu, przepis jest z nami.
Karkówka z ananasem, ślinka, ten smak, już wycieka,
mięsko marynować, obsmażyć i już się na nie czeka.
Dobrze żeby jeszcze troszeczkę zimna, mrozu było,
bo takie smaczne dania, piwkiem, wódeczką zakropiło.
Zioło hrabiego Drakuli, jego smak zmysły nasze poruszy,
majeranek, cząber, koper, lubczyk, estragon, dla duszy.
Uwieńczeniem stołu to ciasta w każdej smacznej postaci,
serniki, mazurki, chlebek tortowy, wszystko stół ubogaci.
Wszystkie potrawy będą bogate, tłuste i zasmakują,
pamiętajcie numer pogotowia, gdy brzuchy źle się poczują.
Lajan, Bardzo smacznie podany Wiersz
Cieszę się, że masz wenę i to od razu radośniej ,,ćwierkasz" w kawiarence:))
Aż miło na serduchu jest
Lajan, czy Ty mówisz o moim mężu? Właśnie zwiał do garażu, bo musi coś pilnie wyremontować, a miał kroić orzechy do ciasta.
Wszystkiego dobrego!
Też skorzystał z porady
Lajan,tyle smakołyków,toż to dla całego WŻ
To nie moje smakołyki, to dania podane przez nasze W-tki na śniadanie wielkanocne hahahahahaha
Lajan!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ale masz wenę! Brawo!
Wiosna i święta wypełniły Ciebie na całego i wyraźnie widać, że wraca nasz pozytywny, radosny Lajan
Całusy!
Mniam, mniam za te całuski.
Umyłam okno w kuchni, więc spodziewam się ulewy, haha
Pan Morelek oprotestował święta i linieje na potegę - nie nadążam z odkurzaniem. Jednym słowem Pan Morelek nauczył się lewitować i fruwa nawet pod sufitem. I pomyśleć, że mogłam kupić podhalana, wcale nie byłoby gorzej, ha! No nic, najwyżej ogolę go na łyso jak owcę!
Ze sklepów wymiotło jajka przepiórcze - widać, że święta tuż tuż. Ale że mleko skondensowane słodzone jeszcze ostało się na półkach w ilości kilku puszek, więc na pocieszenie wczoraj kupiłam i ugotowałam z niego kajmak. Będzie mazurek orzechowo kajmakowy, tylko muszę znaleźć łosia, który nałuska 200g orzechów (ten łoś to ja, ha :/).
Komu kawy i rogalika bezjajecznego?
Doberek Środowo:))
Dziś jesteśmy po nieprzespanej nocy...Bubuś miał rewoluszyn brzuszkowe i ,,kiblował" wiele razy zamiast smacznie spać.... Wstaliśmy prężnie z postanowieniem, że na autobus nie zdążymy, ale jak wsio się uspokoiło, to odwiozę go autem.....jednak nadal z zakręconymi zawirowaniami się obudził i tak obecnie snuje się po domu, a wygląda, że jest już lepiej....nie mogło tak być o 7:30 już gites...
Dziś porządków ciąg dalszy, więc nie będę o nich przynudzać....
Dobrego dnia i ciągłej poprawy pogody....oby do piątku
Paaa:))
Witam środowo
Wczorajszy dzionek był baaaardzo intensywny, ale zakończył się wielką satysfakcją z wykonanej pracy. Spotkanie wielkanocne dla bezdomnych i ubogich jest już za mną. Szkoda, że nie będę Wam umiała przekazać tej atmosfery, tego zadowolenia ludzi i ich wdzięczności. Wszystko było pięknie przygotowane - dekoracje, stoły, potrawy, muzyka na żywo, paczki żywnościowe przy wyjściu. Ok. 450 osób było obsługiwanych przez młodzież gimnazjalną. To było prawdziwe, pełne nastroju spotkanie.
Dziś czas na ogarnięcie papierów a po pracy małe zakupy i biorę się za resztę domowych zadań. Dużo nie zostało więc jestem spokojna. Poplanowałam sobie zadania. Najwięcej oczywiście na sobotę.
Jutro przyjeżdża Połówek więc chcę dziś upiec chleb dla Niego żeby poczuł, że jest wreszcie w swoim domu
Miłego dnia
Jak mi się nic nie chce, łojejku... Zmobilizowałam się i wylazłam po masło orzechowe do kajmaku na mój mazurek, ale już łapy nie ruszyłam i orzechy na spód dalej nie połuskane. Jutro trzeba będzie nadgonić zaległości, szczególnie że wużeciątką już pytało, czy może zjeść piernikowe zajączki. No nie może, bo jeszcze nie polukrowane. A polukrowane muszą zostać obfotografowane. Więc można jeść chleb. Na przykład z serem, albo dżemem, albo wędliną. Ale zajączków nie! Oooo, wyrodna matka ze mnie, przyznaję to bez większego żalu :D
Morelek znów zapuszczał ryja do torby z zakupami, z nadzieją, że coś dobrego dla niego przyniosłam. A tam same cukry, mąki, drożdże i zioła :D
Gapię się teraz po raz tysięczny na sceny z Jurastic Park i myślę, że bardzo lubię święta, ale czasem trzeba pomyśleć o sobie i mieć wylane na wszystko, szczególnie jeśli wszystko ma wylane na ciebie Grunt to nie dać się zwariować. Z przyjemnością upiekę mazurka dla Was i zjem do ostatniego okruszka
Cmokasy!
Wiesz co...lubię takie wpisy, jak ten. Jest w nich dużo takiej fajnej, zwykłej spontaniczności, prawdziwego życia i kobiecych przemyśleń
A ja upiekłam bochenek chleba co by przywitać Połówka po staropolsku Na tym zakończyłam pichcenie, bo postanowiłam zająć się sobą. To oznacza, że robię się na bóstwo a dokładniej mówiąc doprowadzam do porządku odrosty i inne takie... A tak szczerze mówiąc, to już nie mam dzisiaj na nic siły i chyba pójdę spać. W końcu jutro też jest dzień, prawda?
Dobrej nocy
A ja przeczytałam "przywitać Parówka po staropolsku" i smutno mi się zrobiło. Bo kto jak kto, ale to często zwierzęta trwają przy nas najwierniej. No nic... Morelek też przylepa, niech żyje jak najdłużej, najlepiej tak samo jak Parówek. Nie ma to jak święta, po nich poznaje się Ludzi... albo i nie :) Ciekawa jestem, czy pogoda rzeczywiście dopisze prawdziwie wiosenna tak jak zapowiadają. Już chyba odzwyczailiśmy się od pączków i zajączków, i podejrzewamy wiatry i sople :D
Witam wielko czwartkowo ,
Kochane kobitki nie tylko Wam nie chce sie nic robić mi tez nie ale dzis mam juz mojego chłopa w domku to go zagonie do roboty niech sprząta hihihi . Sama posiedzę w kuchni bo mam zamiar upiec pasztet ze śliwkami i dokończyć marynowanie mięska w szynkowrze . Wczoraj zmieniłam pościel i wstawiłam kolejne pranie i po za tym niewiele zrobiłam bo korzystając z pięknej pogody postanowiłam pobuszować po sklepach i kupić sobie prezent imieninowy . Mój ślubny niestety nie jest dobry w kupowaniu prezentów jesli nie wskaże mu sie paluchem to chce . Moje zakupy zaczęły sie od torebki która kupiłam tydzień temu . Wczoraj natknęłam sie na super buty ktore dodatkowo pasują do torebki . Następnie kupiłam świetna apaszkę i na końcu znalazłam płaszcz . Płaszcz jest super idealnie pasuje i swietnie sie w nim czuje ale w sklepie zabrakło mi juz kasy i szybko musiałam pobiec by uzupełnić braki w portfelu . I takim sposobem skomponowałem sobie świetny zestaw . Ślubnemu jeszcze nie pokazałam swojego prezentu bo wiem ze zaras sie zacznie a ile to kosztowało . Powiem tyle takie udane zakupy bardzo poprawiaja nastrój i mimo straszliwego zimna wprowadzają w wiosenna atmosferę . Ok zmykam nacieszyć oko własnoręcznie zdobytymi prezentami wypije ekspresna i chyba pora zabrać sie za jakaś robotę bo sama sie nie zrobi a szkoda . U mnie dzis piękne słonko i jak zrobi sie troszkę cieplej moze uda mi sie dokończyć sadzenie bratkow .
To pa .
Witam czwartkowo
Nie pada - to już dużo A u Was jaka pogoda?
Siedzę w oparach pasty do podłogi. Jeeeeny, jaki duszący zapach. Rano pani sprzątająca wypucowała panele i nijak nie idzie tego wywietrzyć a do 15-ej jeszcze tyle godzin . Trochę mi zimno, ale okna nie zamknę
Połówek właśnie dojechał do domu. Na dziś zaplanowałam luzy. A co! Wystarczy, że jutro i pojutrze trzeba będzie się "powysilać" w kuchni. Zakupy wczoraj dokończyłam więc już spokojnie myślę o przygotowaniach do świąt. U mnie wielkiego szału nie ma. Upiekę pasztet, chleb, mięsa i sernik. A! Jeszcze zrobię żurek. Ciekawe jak wyjdzie, bo pierwszy raz kisiłam zakwas. Zawsze kupowałam w sklepiku ekologicznym. No ale ostatnio pomyślałam sobie, że skoro robię zakwas do chleba, to czemu nie do żurku? Tak więc ryzyk-fizyk.
Kupiłam w Biedronce kolejny zestaw żonkili i powiem Wam, że wspaniale rozkwitają. Pomyśleć, że jak się kupuje, to takie pączuszki a potem tak pięknie się rozwijają. No i miłe zaskoczenie, bo dość długo stoją. Te pierwsze mają już 6 dni, a ciągle pięknie wyglądają.
W pracy zrobiło się spokojnie. Jaka miła odmiana
Przyniosłam pyszną, gorącą herbatę. Tradycyjnie z sokiem i cytryną. Częstujcie się.
Miłego dnia
Ukłoniki Czwartkowe:))
Wypucowałam wczoraj na kolanach, we wszystkich kątach, podłogę w holu i schody... nałożyłam specjalny preparat i teraz drewno lśni jak nówka
Teraz, zaraz muszę na zakupy jechać......Jjjeejciu jak ja nie lubię zakupów........jakichkolwiek. Marnuje się tylko czas....zawsze w dniu zakupowym, jakoś do tyłu ze wszystkim jestem..... Ale cóż trzeba, to przeżyć dla dobra, dobrego jedzonka hi hi :)
Bubuś wedle wczorajszych obserwacji nie miał więcej brzuszkowych problemów i wygląda na to, że zrobiliśmy mu jeden dzień więcej wolnego-świątecznego :))
Na sobotni obiadek zaplanowałam zrobić moją Zupę Rybną....już się nie mogę doczekać:)) Tym sposobem posprzątam troszkę zamrażalkę, bo czekają w niej na tę zupkową okazję. głowy rybie i krewetkowe na zrobienie pysznego wywaru....mmmniami. Pomyśleć, że kiedyś wzdrygnęłabym się na samą myśl o takiej zupie. Jak ją komponowałam, to chciałam by miała taki śródziemnomorski klimacik i chyba mi się udało. Już pierwsze podejście do kompozycji było wyjątkowo trafione:)
Okijos....nie zanudzam zachwytami nad zupencją, kaffka wypita, Bubuś się ubiera i trzeba mykać na nielubiany, zakupowy front.....
Cieszę się, że widać po powyższych wypowiedziach nadejście klimatu, a co za tym idzie, nastrojów wiosennych i zdecydowanie weselszych....aż miło czytać, takie ,,niusy" o poprawionych nastrojach
Papatki:))
Witam!
Lajan - brawo za wszystkie wiersze, ale już więcej kawiarenek nie otwieraj, bo ja nie mam czasu wpaść do jednej a co dopiero się szlajać po kilku :))
Wielki Czwartek. No kiedyż to przeleciało? Dopiero co miałam posypaną głowę popiołem :) Można powiedzieć, że zdążyłam posprzątać to, co się działo, bo podłogi i tak są usłane zabawkami, pokrywkami i garnkami :) Dopóki ich nie sprzątnę. Wtedy jest czysto. Dopóki Olo znów ich nie wyciągnie. Wczoraj przyszedł ze swoim głośnym "ja!" (ja - czyt. daj, proszę, dzięuję, zobacz, chcę itd. Ja - służy do wszystkiego) i w jednaj rączce miał wieczko od sudocremu a w drugiej rączce miał krem.... bez pudełka. właściwie to nie był krem w rączce tylko rączka w kremie. Na szczęście nie rozmazał tego nigdzie, tylko "przyniósł" mamusi :)
Pogoda jest piękna. Błękitne niebo, białe obłoczki i słońce! A ma być jeszcze lepiej :) Normalnie, jak na Boże Narodzenie
Ja nie szaleję z jedzeniem na te święta. Mamy uroczyste śniadanie, potem ciasta, obiad i tyle. W drugi dzień do moich Rodziców. Poza sernikiem Wkn, upiekę jeszcze zwijany makowiec i dość. Tylko mak muszę kupić, bo co to za makowiec bez maku
Smakosiu - przeczytałam o pani sprzątającej i w pierwszym momencie doszłam do wniosku, że masz służbę w domu :)))) Dopiero potem do mnie dotarło, że przecież jesteś w pracy :))) Też mam odrosty do ukrycia i właśnie dziś do mnie dotarło, że one są i trzeba się ich pozbyć, kurde.
Iwcia - dobrze, że nasz kochany Bubuś zdrowy :)
Mariolan - toś zaszalała z prezentem :)) Brawo! Tak trzymaj. Uczyłam się o tym na ekonomii i to się fachowo nazywa "nieograniczoność potrzeb", znaczy, że zrealizowanie jednej rodzi konieczność realizacji następnej :)
Wkn - okropna jesteś, na prawdę... Psu tort upiekłaś a dziecku pierniczka odmawiasz :)))
Właśnie kurier przyniósł mi poduszkę z pianką memory. Od kilku dni mam zawroty głowy i boli mnie szyja i koleżanka doradziła taką właśnie poduszkę, bo ponoć z kręgów szyjnych głowa robi kuku. Zobaczymy, czy to pomoże. I jak się na tym spać będzie. Bo ja bez jaśka to tak jakoś nie bardzo.
Dobrego dnia i udanych przygotowań, bez szaleństw. Nie zapomnijmy, o co w tych szczególnych dniach i Świętach chodzi. Pa!
No witam się w nowym locie :)
Ja nie wiem, czy dobrze wlazłam, bo Lajan tak się rozszalał, że lotów aż 3, a ja tylko jedna , ale grunt, że pięknie napisane, więc buziaki Lajanku dla Ciebie .
Aloalo, ja ciągle pamiętam o zdjęciach, tylko usiąść nie mam kiedy, ale wiem, że mi wybaczysz . Oczywiście maile odczytuję i cieszą mnie niezmiernie, ale z odpisywaniem mam problem ;)
Smakosiu, ciesz się Połówkiem i świętami, a reszta to dodatki. I tak zazdroszczę Ci takich planów żywieniowych, bo ja, poza swoim schabem po sztygarsku, jeszcze nic nie zaplanowałam ;).
Mariolan, gratuluję, że sama odnalazłaś swój punkt G... ponoć dla wielu kobiet punkt "G" jest umiejscowiony na końcu słowa "shoppinG" .
Iwcia, w związku z powyższym, całe szczęście, że nie lubisz tylko zakupów, to jest szansa, że "szoping" uwielbiasz jak Mariolan .
Wkn, nie żałuj dziecku zająca....po co w ogóle lukier, przecież zające, to tylko mięsko .
Moja rodzinka na wielkie zamieszanie świąteczne nie reflektuje, a mi to na rękę. Nie mam głowy do gotowania, więc nawet rodzice dali mi wolne w święta ;). Spędzimy je więc sami, we czwórkę, pierwszy raz od... nie pamiętam kiedy :). Ślubny, dla poprawy nastroju, wymyślił jedną ważną potrawę wielkanocną, bo składającą się z jajek, a jest to ajerkoniak . No nic, trzeba będzie zrobić jutro tego jajcoka, to będzie na niedzielny wieczór. Jak powiedziałam Ślubnemu, że już za późno i się nie przegryzie, to zagroził wielką obrazą, bo on też ma prawo wybrać jedną wielkanocną potrawę i wybrał jajcoka i chce mieć jajcoka i najwyżej będzie pił nie przegryzionego, bo jemu to nie przeszkadza ;). Dobrze, że tego piec nie trzeba :).
Lenka, rozpieszczasz mnie
Bardzo lubię Cię czytać! :D
Zające to puszyściaki do głaskania - jak zjeść takie puchate (tylko mi zaraz nie piszcie, że najpierw obedrzeć ze skóry :)
Już mam plan na moje piernikowe królicze głowy. Jeśli ich zupełnie nie schrzanię, to spodziewajcie się jakiego paskudnego zoologicznego zdjęcia :D
Przy okazji napiekłam jedną blachę pierniczków w kształcie czegoś podobnego do psich łapek - też czekają na lukrowanie a co.
Przytaszczyłam ze sklepu pół reklamówki słodyczy na sobotniego zająca. Pani zachodziła w głowę, na co mi nieprzezroczysta reklamówka "na zająca". Jakaś mało kumata, jakby dzieci nie miała albo jakby chodziły spać grubo przed dziennikiem telewizyjnym, haha :D
Mordziełowi w końcu zaczyna się goić dupsko po dziku, więc dzikuje. Już zapomniałam, jak szybko potrafi latać i jak skutecznie fikać.
Lenka, ta jajeczna potrawa to bardzo dobry pomysł! Tak trzymać. Czasem trzeba zastrajkować, albo może zasrajkować, żeby zupełnie nie zwariować :D
Witam w Wielki piątek, piąteczek, piąteluniek!
Szarawo za oknem i niestety mżawka się pojawiła, ale nie jest zimno a to już coś
W pracy cisza i spokój. Nie może być inaczej, bo póki co jestem tu zupełnie sama.
Trochę się rano zdenerwowałam, bo coś mnie tknęło żeby zerknąć na trawnik pod balkonem. Wr! Moi sąsiedzi są niereformowalni. Co za prostaki! Połówek przywiózł małą kamerkę. Może uda się ją jakoś sprytnie gdzieś umieścić żeby wreszcie przyłapać tych, co to pozbywają się resztek przez okno. Wrr! No dobra - już przestaję się złościć, bo to przecież Wielki piątek i nie powinnam tak "pomstować"
Otworzyłam okno. Ale ptaki śpiewają. Chyba się cieszą z tej mżawki. Ktoś musi
Myślę, że dzisiejszy dzionek jest najlepszy na życzenia, bo potem może być już mało czasu na internet.
Tak więc życzę Wam żeby w Waszych domach nie zabrakło nikogo, z kim byście chcieli spędzić ten czas. Niech to będą miłe chwile, bez pędu i szaleńastwa ale za to z uśmiechem i chwilą na relaks. Niech zaświeci słońce i obudzi wiosnę w serduchach. Duuuużo zdrowia! Emila
Śliczne życzenia :)
Piękna pogoda - dawno takiej nie było w święta Wielkanocne.
Moje piernikowe głowy królików już polukrowane, schną i czekają na zdjęcie :) Zaraz zabieram się za pieczenie spodu do mazurka kajmakowego z masłem orzechowym.
A z tą kamerką, Smakosiu, uważałabym... raz ośmieliłam się odpowiedzieć na dziwne zachowanie sąsiadki, która wrzeszczała agresywnie na nasz widok (mój i Morelka) nadchodzących z drugiej strony chodnika i skończyło się, że kilka dni później zmyła mi łepetynę, mijając się ze mną w drzwiach (bez psów). Na niektórych rady nie ma, podobno ponad 50% społeczeństwa ma niezdiagnozowane eeeeee, jak by to nazwać... dziwactwa (inaczej pisząc psychiczne kuku na muniu, które na szczęście nie kończy się zanożowaniem osoby nielubianej :D). Możesz się jeszcze dowiedzieć, że sama jesteś dziwna, bo też możesz wyrzucać. A że nie wyrzucasz, cóż, Twój wybór, ale możesz... więc się innych nie czepiaj, bo tylko głupi po sobie sprząta, a mądry pozwala, żeby to głupi i naiwny za niego odwalał robotę. Tok rozumowania wielu osób jest nie do ogarnięcia Chociaż, przyznaję, przykra to nauka, uświadomić sobie, że za bycie taktownym często dostaje się w d... bardziej niż za bezczelność i tupet
Witam wielko piątkowo ,
powiem jedno jestem padnięta ale mam juz upieczony sernik i spody pod tort i masy sie studzą jak ostygną to wszystko poskładam , piecze sie jeszcze ciasto z malinami i potem bedzie rolada z jabłkami a w lodowce siedzi juz karkówka z szynkowaru i pasztet i mam ochotę juz iść spac . Rano małżonek do mojego własnoręcznie zakupionego prezentu dołączył bukiet tulipanów a synek laurkę narysował .
Lajan widzisz teraz ja powinnam zlikwidować konto bo nikt nie pamiętał o moich imieninach mimo ze wcześniej wspominałam ale wybaczam wszystkim bo w tym ferworze walki można zapomnieć wszystkiego .
ok zmykam bo piekarnik wzywa to
pa
O jej! Masz rację,zupełnie nam Twoje święto umknęło w tym zamieszaniu. Jesteś super! Jak milo, że się nie poczułaś urażona. Życzę Ci duuuuzo zdrowia i tylko radosnych dni. Niech każdy dzień przynosi radość i spełnienie. Niech nikt Cię nie zawodzi byś mogła czuć jak bardzo jesteś kochana. Uściski pełne serdeczności.
Mariolan, Kochana, ja na usprawiedliwienie powiem, że u nas nikt nie obchodzi imienin i pewnie dlatego tak mi z głowy wypadło Już nadrabiam :))
Wszystkiego Najlepszego, Samych Radości i Dużo Miłości...
Mariolan, masz rację. Składam Ci serdeczne życzenia, wszelkiej pomyślności, uśmiechu, radości z dnia codziennego. /Jak podasz adres na priv to otrzymasz prezent/
Bardzo dziękuje za życzenia
Drodzy Kawiarenkowicze...
Dobrych, Wesołych Świąt Wielkanocnych, Dużo Radości i Wiele Miłości
Witam w Wielką Sobotę!
Kochani, życzę Wam pięknych Świąt Wielkanocnych, niechaj Zmartwychwstały Pan wleje w Wasze serca nadzieję, radość i pokój.
Mariolan - z okazji imienin, spóźnione, ale bardzo bardzo szczere życzenia zdrowia, dobrego samopoczucia, udanego świętowania, cudnych prezentów i odpoczynku :)
Zmykam. Mam jeszcze cosik do zrobienia a potem biorę wodę i świecę i do kościoła lecę :))
Do zobaczenia po Świętach!
Witam
Wesolych swiat wszystkim życzę
Już teraz kiszki mi marsza nie grają,
Już mają kiełbaskę, którą dobrze znają,
Już sałatka z jajeczkiem do mnie leci,
Już był zajączek i cieszą się z tego dzieci,
Już tłusty pasztecik został rozpracowany,
Już schabowy z cebulką jest spożywany,
Już boczek wypełnia mój gruby boczek,
Już niedługo nie zrobię żaden kroczek,
Już karkówka za mną szybko bieży,
Już do popicia będzie jogurcik świeży,
Już zioła złośliwą czkawką się odbijają,
Już nie mam siły a sosiki wciąż się pchają,
Już mazurki i ciasta, co stół tak zdobią,
Już widzę jak grubasa ze mnie zrobią,
Już się ze mnie nie śmiejcie, sami to wiecie,
Będziecie wyglądać jak ja gdy to zjecie.
Lajan, jesteś Niesamowity....ale mi gęba uśmiała...
Boczek jest najlepszy - wielkopomny wierszyk. Teraz się Lajan od nas nie opędzi, będziemy chciały, żeby zakładał po kilka lotów na raz, a w każdym co najmniej kilka wierszyków
Szykujcie się kochane dziewczyny, dzisiaj jest moczenie,
śmigus-dyngus utrzymać w tradycji, ma to znaczenie.
Wiadra, szklanki, butelki, flakony są już pełne wody,
zostaniecie zmoczone, dla tradycji i Waszej urody.
Nie pomogą Wam żadne piski, głośne wołanie i krzyki,
to jest tradycyjne oblewanie, męskiego rodu wybryki.
Obrzęd śmigusa-dyngusa, sprzyjać miał płodności,
panny na wydaniu, polane, szczęśliwe, pełne radości.
Uciechy też będzie wiele, tak uczcimy odejście zimy,
powitamy wiosnę i świetnie się dzisiaj z Wami zabawimy.
No to powiem Wam, że u nas Wielkanoc na sucho - nieśmiało wyściubiłam głowę na dwór (przecież trzeba iść z Morelkiem), a tam... nico! Żadnych band latających z wiadrami. Żadnych worków z wodą lecących na łeb z czwartego piętra. No jakoś tak... bezpiecznie się poczułam. Chyba że teraz tradycję kultuwuje się wyłącznie w czterech ścianach i w chałupach rodzinnie się wszyscy podtapiają
Witajcie poniedziałkowo, sucho i słonecznie
Przed moim oknem spokój i tak, jak u Wkn nie widać nikogo z wodą. Mi to zupełnie nie przeszkadza bo nigdy nie byłam wielbicielką tej tradycji. Powiem więcej - wkurzało mnie to, bo przez takie "średnio zabawne" żarty pół dnia mijało na oczekiwaniu aż się pochowają Ci z wiaderkami żeby wreszcie móc spokojnie wyjść z domu. Możecie nawet powiedzieć, że jestem nudna - zdania nie zmienię
Tyle było przygotowań, tyle starań, zakupów, godzin spędzonych w kuchni a teraz co? Teraz siedzę na kanapie i leczę przeziębienie. W sobotę pognałam do lekarza, bo myślałam, że mam w gardle żyletki. Ponoć nie było tam nawet jednej a ja myślałam, że przynajmniej kilka. Osłuchowo wszystko OK więc obyło się bez antybiotyku. W niedzielę poszliśmy na obiad i jakoś wytrzymałam do wieczora. Połówek pojechał dalej w gości a ja do domu spać. Dziś znów samotnie spędzam dzionek, bo Połówek reprezentuje nas u swojej mamy. Nie pojechałam, bo skrzeczę jak stara skrzynia i nie chcę straszyć ludzi ani zarażać. Niestety jutro trzeba pognać do pracy więc mam nadzieję, że to dzisiejsze siedzenie w domu na coś się przyda i wydobrzeję w ekspresowym tempie
Trzeba przyznać, że pogoda na święta dopisała - piękne słońce. Ptaki szaleją. U Was też tak ładnie?
Jak tam Wasze dania, wszystko się udało i wszystko smaczne? Nie było żadnych wpadek? Pierwszy raz robiłam zakwas do żurku i o dziwo udał się. Nie wiem czemu wcześniej tak się tego obawiałam. Połówek mówił, że ponoć już kiedyś robiłam i mi nie wyszedł i dlatego zrezygnowałam. Hm...ja jakoś sobie tego nie przypominam Że też On ma taką wybiórczą pamięć i dokładnie to sobie zapamiętał
Mam gorącą herbatę z sokiem gdyby Ktoś chciał się przysiąść i sernik.
Miłego świętowania
A to Ci zdrowie figla na święta spłatało :(
Ja nie mam sernika i bardzo żałuję. Mazurki zniknęły, z jabłecznika na orzechowym spodzie też niewiele zostało. Po jajkach ani śladu, sałatka ziemniaczana potraktowana jako dzisiejszy obiad też jest już wspomnieniem. W lodówce prawie wiatr hula, najwięcej miejsca zajmuje gar z jedzeniem Pana Morelka Młode zażyczyło sobie na obiad pierogów z wiśniami, więc w 15 minut zrobiłam jedną porcję - heh, samo życie...
Zostały mi jeszcze okrawki orzechowego biszkopta i reszta kremówki, a także maliny w zamrażalniku, więc chyba na szybko ukręcę jakiś smaczny słodki deser na kolację
Witam jeszcze świątecznie :)
Lajan, takiego Cię uwielbiam, z weną i dobrym humorkiem :)).
Smakosiu, zdrówka życzę, bo siedzieć w pracy z chorubskiem, to nic przyjemnego.
Wkn, a zające wszystkie dziecięciu pozwoliłaś zjeść, czy znowu wprowadziłaś jakieś ograniczenia, bo to lukru za mało, albo za dużo... .
Mariolan, dzięki mnie możesz nadal świętować imieniny, bo dopiero z życzeniami przyleciałam, a jak szczęścia życzą, to trzeba to oblać , w końcu lany poniedziałek dzisiaj ;).
U nas święta minęły zaskakująco..... hmm, emocjonująco ;). Pogoda cudownie wiosenna, ptaki, chyba te same, co u Smakosi, bo ćwierkały przecudnie, ciepło i słoneczko dopełniały wszystko.
W niedzielę rano wstałam wcześniej przygotować śniadanie wielkanocne, żeby było już pięknie na stole, jak wstanie moja rodzinka. Po mnie wstał Ślubny, poszedł do łazienki się umyć i.... nikt nie wie dlaczego, posunął się nawet do.... wysmarkania nosa.... i zaczęło się. Dostał krwotoku z nosa. Nie słyszałam, żeby ktoś umarł na nos, więc zrobiłam mu zimny kompres, kazałam legnąć i zatkałam dziurki, żeby mi dywanu nie zapaskudził, a sama skończyłam szykować śniadanko. Po godzinie wszystkie człowieki płci żeńskiej siedziały wyszykowane przy stole i patrzyły na leżącego męskiego członka z tamponami w nosie ;). W końcu Ślubny namówił mnie, żeby zacząć śniadanie bez niego, więc podałam mu święconkę na leżąco i postanowiłam zadzwonić na pogotowie, bo krwawił już prawie 2 godziny. Spróbował też siedzenia z głową między nogami, ale efekt był taki, że na podłodze miałam z pół litra krwi i z nosa leciało mu, jak z kranu. Pani z pogotowia wysłała karetkę, która jak przyjechała zabrała mi Ślubnego do szpitala. W szpitalu też nie potrafili zatamować krwotoku, tym bardziej, że po ostatnim zabiegu bierze leki przeciwzakrzepowe, które rozrzedzają mu krew. Próbowali tamponami i chemicznie i w końcu kilkukrotne wypalanie pomogło. Do tego zabronili mu pochylać się, podnosić ciężary, biegać, przemęczać się, a nawet szybko chodzić, a w ogóle najlepiej leżeć. Nos ma czarny po tym opalaniu, więc pytałam, czy i reszty ciała nie szło by tak opalić, to już wczasy nie będą mu potrzebne, ale - nie. Ta nasza służba zdrowia.... Nasze śniadanie stało na stole do godz. 15.
Dzisiaj świętuję sama, a raczej z Dużą, bo obchodzimy lany poniedziałek, ale polewamy nie siebie, tylko sobie, bo dobre winko nam zostało . W tym tygodniu liczę jeszcze na wyniki hispatu Dużej, więc siwizna zapewniona ;).
Jedzenie nam zostało, bo nie było kiedy i komu jeść. No to jutro jeszcze będzie trochę świątecznie, szczególnie, że młodzież ma jeszcze wolne ;).
No jeszcze raz Wesołych Świąt :).
Matko, Lenka, czy Ty zawsze musisz mieć relacje rodem z Agaty Ch. albo przynajmniej z dokumentacji ostrego dyżuru, szpitala na peryferiach czy coś tam... Ja nie piszę, że to się źle czyta, bo chłonie się jedną eeee.... dziurką od nosa... wróć! Ale trochę zbyt emocjonujące te Święta jak dla mnie. Już wolę swoją wersję, zdecydowanie tak Może kiedyś Wam o niej opowiem... na razie będę podczytywać... Ciebie, bo zdecydowanie lepiej piszesz
To fakt, Lenka super pisze, póro ma lekkie jak ...nie wiem co, ale to, co pisze już nie jest takie lekkie i normalnie mam ciary na rękach. Że też to jakoś tak składa się do jednego "kotła". Mimo wszystko jestem przekonana, że już niedługo los im wszystko wynagrodzi.
Lenka! Szykuj powoli szampana, bo planuję upić się z Tobą jak tylko przyniesiesz te dobre wyniki. czekam na wieści. Trzymajcie się!
Lenka, no O Rany Kurczaka......!!! Co to będzie, gdy u Was wsio się uspokoi i będzie mega sielankowo....hmmmm?
A tak poważnie, to musi być już kres tych ekscesów i zawirowań i tysz już szykuję szampanówkę, by uczcić dobre wyniki Dużej, które nadejdą.....
Przytulam mocno
Witam wtorkowo
Doczłapałam się do pracy. Trochę straszę swoim niskim głosem, ale jakoś to trzeba przetrzymać. Werwy do pracy brak, ale zleci szybko, bo na czwartek i piątek wzięłam dwa dni urlopu.
Niestety moja lodówka pełna. Mi apetytu brak a Połówek więcej był poza domem, więc teraz będziemy wyjadać na siłę. Szczerze mówiąc dużo nie robiłam i też nie kupowałam, ale mimo to niewiele zjedliśmy.
Powiem Wam, że jakoś nie dociera do mnie, że już po świętach. Zupełnie ich nie poczułam. Na szczęście Połówek zostanie w domu do końca tygodnia.
No to zabieram się za swoje papiery. Potem zrobię kawę.
Dobrego dnia
Z lodówką masz zupełnie odwrotnie niż ja - siedzi w niej ostatnieńki samiuteńki kawałek jabłecznika na orzechowym spodzie i kilka surowych jajek. Na szczęście było mleko do kawy. Chyba przesadziłam z tą oszczędnością kulinarną na święta :D Z drugiej strony to wspaniałe uczucie, że niczego się nie zmarnowało!
W kamionce za to mam zakwas według receptury Ekkore na chleb maślankowy - już bąbelkuje. Jutro wieczorem upiekę na nim chleb, już się cieszę na ten zapach :)
Poza tym u nas pada. Ciepły wiosenny deszcz. Mży i moczy wszystko wokół. To chyba było potrzebne.
Smakosiu, byle do piątku.....i byle szybciutko do pełni zdrówka (a na bolące gardełko polecam taniutki Tymsal spraj, najlepiej na noc)
Ukłoniki Poświąteczne:))
Cały świąteczny łikend pogoda rozpieszczała.... Praktycznie całą niedzielę spędziliśmy na ogrodzie:)
Nie pojechaliśmy do teściów i planowaliśmy lajcikowo spędzić Wielkanoc..... Za to chwilkę przed świętami zmówiliśmy się ze znajomymi, dawno niewidzianymi co tysz mieli w planach wewnętrznie, rodzinnie i domowo świętować i stwierdziliśmy, że można połączyć obie rodzinne siły, tak więc zjechali do nas w sobotę.... Tym sposobem mieliśmy powód do urozmaicenie menu:))
Przygotowałam zupę rybną na sobotę, a w niedzielę piekłyśmy z koleżanką prawie 7-mio kilowego indyka, znaczy on się piekł spokojnie, a my wszyscy łykaliśmy pogodowe dobra na tarasie...
Panowie nałożyli ,,podłogę i ściany" na stojącą konstrukcję trampoliny i dzieciaki miały oficjalne, wiosenne otwarcie pleneru:))
Dzięki połączeniu domowych wyrobów królowały takie jadełka, jak wolno pieczony karczek koleżanki i schab zrobiony przeze mnie wg.Megi65, dwa różne serniki, bajaderka mocno pijana, biała wg.Patrycji, dwie różne sałatki, żurek, bigosik, śledzie... Wczoraj, gdy przyjezdna ekipa się zbierała do domu, podzieliliśmy pozostałe jeszcze jedzonko, więc lodówka ma tylko jeszcze cosik do chlebka.
I tak dzisiaj zaplanowałam obiadową, lekką surówkę (sałata, ogórki, rzodkiewka, pomidory, czerwona cebula, papryka + pieczone mięsko, pozostałe z indyka), a dla bubusia właśnie gotuję wywar na kościach z pieczonego indora, by zrobić pyszną pomidorową
Muszę jeszcze tylko obmyśleć co jutro ugotować, żeby na kilka dni wystarczyło..... Zdaje się (bo pewna będę, gdy transakcja dojdzie do skutku), że sprzedałam moją obecną kuchnię i w czwartek przyjadą nowi jej właściciele.... A piątek, sobota montowana będzie Moja Nowa.... Jestem mocno podekscytowana....:)) Aaaaaa, jutro ma przyjść nowa lodówka by side z kostkarką:))
Lecę do kuchni, bo mam jeszcze wiaderko sera i może powtórzę bardzo udany, świąteczny sernikos dwukolorowy na ciasteczkowym spodzie (kakaowe herbatniki + masło)....
Papatki:))
No Lajan, ale się rozszalałeś. Wchodzę, a tu aż trzy nowe LOTy. Cudnie, tak trzymaj! Dzięki.
Nie wiem co prawda, w którym "locie" pisać, ale co tam.... Pożegnałam właśnie ostatnich gości, których miało nie być i zrobiłam kawkę. Chyba uchodzi ze mnie stres i zmęczenie. Po pracowitych ostatnich tygodniach dwudziestka gości to jednak trochę za wiele i to nie tylko dla mnie. Dzieciaki też rozlazły się po odzyskanych swoich pokojach i w domu mam ciszę, aż w uszach dzwoni. Mąż z jęczeniem poszedł do pracy, ale i tak miał najlepiej, bo pracował do soboty i wczoraj też. Lodówka też prawie pusta jak u Wkn i Iwci. Kurczę , teraz dopiero wiem, ile kosztują święta dla tylu osób. Zawsze wszystko miałam swoje, a teraz, kiedy musiałam większość jedzenia wyrzucić, menu świąteczne zżarło sporą część nadwerężonego budżetu. Podziwiam ludzi, którzy zawsze wszystko muszą kupić.
Iwcia, piękny pokój. Co prawda dla byłby piękny gdybym widziała sam "słup", ale reszta też jest spoko.
Lenka, ja Cię chyba zamorduję z tymi wiadomościami. Ty zawsze musisz zrobić akcję. Czy nie możesz choć raz mieć wszystkiego normalnie, jak u normalnych ludzi?! Trzymam kciuki za normalność u Ciebie, ale nie taką Twoją, ale taką jak u większości.
Nie przeczytałam wszystkiego, więc jeżeli coś przegapiłam, urodziny, imieniny, czy coś podobnego to przepraszam, ale wiecie przecież, że ja zawsze Wszystkim dobrze życzę.
Na dzisiaj i cały poświąteczny tydzień WSZYSTKIM samych pozytywów życzę i wiosny też.
Herbaciana, O Materdeju.....nie wesołe wieści, a kiedy dokładnie miałaś pożar?
Szkoda sprzętu, zapasów i Twojej pracy w przetworach, ale najważniejsze, że Wam się nic nie stało i dom do kosmetycznego odnowienia, a nie bardziej..... Ognień, to okrutny żywioł, który trudno zatrzymać, więc trzeba dziękować że w porę się zorientowaliście.....
A co do rodzinki, cóż już Ci kiedyś pisałam, że czasem być ,,niemiło szczerym" daje lepsze na przyszłość efekty, niż tłamsić wszystko w sobie i wszystko znosić:) Oczywiście mówię to ze swojego doświadczenia... Moje i męża poluzowanie rodzinnych świętowań, jak zawsze bywało z teściami, wynika w naszym przypadku z niezgody na pewne zachowania mamy M.
Pozdrowionka i szybkiego dojścia do ładu w domku z ogarnianiem po stratach:))
Witam po Świętach!
Rozumiem, że u Was one też tak szybko minęły? Szkoda. Zwłaszcza, że pogoda taka piękna. Udało nam się z dzieciakami skorzystać z osadzonego w naszym mieście Lunaparku. Ceny kosmiczne, ale cp uciechy z tego było :) Olo też debiutował w przejażdżce karuzelą. Ale nie tylko dzieci były tam rozpieszczane. Jedna pani towarzyszyła w przejażdżce swojemu psu. Ja rozumiem, że można kochać zwierzęta, rozumiem, ale żeby wsadzić psa do autka i kucać koło niego, żeby nie wyskoczył, to trzeba mieć pojechane. Soory, jeżeli kogoś obraziłam, ale zdania nie zmienię.
Wiecie, że ja nie miałam pojęcia, że czas zmieniają? :) Dobrze, że Mąż był w domu, bo mogłabym np. na mszę pójść w nieodpowiednim czasie :))
Spałam smacznie i obudziło mnie stukanie naczyń: Mąż opróżnia zmywarkę. Włączyłam komórkę - 6.34. Przewróciłam oczami, że pewnie już głodny i stuka specjalnie, żebym zaczęła świąteczne śniadanie przygotowywać. Ale o 6.34?! Wyszłam poirytowana (jak to ja) z sypialni i zapytałam czule "musisz tak walić tymi talerzami? O wpół do siódmej!" A Mąż do mnie takim tonem w stylu dziecko co ty tam wiesz mówi: "Wpół do ósmej...." A ja patrząc na zegary na piekarniku i mikrofalówce (na nich jak byk 6.36) mówię "wpół do siódmej jest!" A Maż nadal tym kretyńskim tonem "nieeee, wpół do ósmeeeej, zmienili czaaaas". Byłam pewna, że robi mnie w konia walnęłam wciąż na pół przytomna "czas już zmieniali!" W tym momencie miałam jakiś przebłysk, że to chyba jesienią było.... i że coś o ostatnim weekendzie marca.... A Mąż dalej "nieeee, dziś zmienili, zobacz na telewizorzeeeee" No, ale przecież komórka sama się przestawia a ja mam wpół do siódmej! Włączyłam a tam 7.37! Franca jedna, się przełączyła dopiero przy uruchomieniu.... Ratując resztki godności przygotowałam smaczne śniadanie :) Zdążyłam, dzięki brzdękającemu Mężowi :)
Lenka - no ja Ci powiem... Nie, ja nie wiem, co mam Ci powiedzieć. Pozdrów Wszystkich, Ciebie ściskam serdecznie, spokojnie czekam na wszystko dobre i robię to, co obiecałam.
Herbaciana - miałaś 20-tu gości na Świętach i finansowałaś wszystko sama?! Bo to, że w przygotowaniach nikt nie pomógł, to się domyślam. To jest Twoja rodzina? Matko, jak można być takimi pasożytami! Weź i zastosuj się do rady Iwci! No normalnie aż mnie ruszyło a mnie nie dotyczy.
Iwcia - super, że kuchnia będzie komuś jeszcze służyć! I cieszę się już na montaż nowej, bo liczę na foty :)))
Smakosiu - jak gardło? Mam nadzieję, że już lepiej?
Wkn - sernik wystąpił jednak w wersji czarno-białej i Mąż z zachwytem stwierdził, że wyszło jak u jego śp. Mamy i Babci :)
Lajan - wierszyki super!
Ja oczywiście też mogę znów jeść ciasta, ale sądzę, że niedługo następny post, bo Komunia Boba blisko a muszę się też jakoś prezentować :)
Dobrego popołudnia! U mnie ciągle słonecznie, tylko wiatr masakryczny!
aloalo, bo ten sernik jest właśnie z jakiegoś starego przepisu - może akurat bardzo podobnego do babcinego - i dobrze! Cieszę się, że się udał.
Pogoda po świętach coś się popsuła, może to też dobrze, łatwiej do pracy wracać...
Witam poświątecznie ,
u nad dzis słońce ,deszcz ,burza i grad czyli co kto wybiera . Święta chyba udane bo doszła do skutku impreza imieninowo urodzinowa i świąteczna . Mały bardzo zadowolony z tortu i prezentów . W lodowce jeszcze troszkę zostało głownie wędlina i troszkę ciasta . Dzis dojadamy jeszcze resztki obiadowe ale jutro muszę juz ugotować cos nowego . Dom udało mi sie juz ogarnąć i pochować świąteczne talerze do szafek . Jeszcze tylko odkurzanie ale to dopiero jak mały skończy bawić sie z kolega . Niestety jutro powrót do rzeczywistości zaczyna sie szkola i ranne wstawanie . Ok idę odpocząć póki moge zostawiam kawę z mlekiem i kawałek tortu .
Pa
Mariolan, wyglądaj listonosza.
Witajcie czwartkowo
No dzisiaj to już skrzeczę na całaego. Prawie mnie nie słychać, ale na szczęście czuję się dobrze. Tylko ten głos...
Wpadłam żeby zameldować, że biorę dwa dni urlopu i totalnie odrywam się od codziennych rytuałów włącznie z internetem. Mam tylko nadzieję, że głos mi wróci na tyle żebym nie musiała się dogadywać z Połówkiem na migi
Dziś częstuję witaminą C więc jeśli ktoś ma ochotę, to proszę
Do miłego!
Dobra, dobra, tutaj strun głosowych nie używasz, tylko palcowych, więc się nie wykręcaj
A tak na poważnie, to nie jesteś jedyna. Dziś w pracy powitałał informację, że koleżanki nie ma, bo nie mówi...
Witam w końcu marca i po świętach..postaram się w kwietniu zaglądać do Was często..muszę troszkę nadgonić to,że Was zaniedbałam okrutnie...U nas wszystko dobrze. Tosia biega,rośnie,starsze też ok...a ja...pakuję się powoli bo w maju jadę na wielką emigrację do Uk...domiłego
Jak miło Cię widzieć! :) Zaglądaj jak najczęściej!
U mnie dziś było tak:
Nie ma to jak męska pomocna dłoń. Naprawdę… ja wcale nie żartuję. Mieć taką to jak dostać gwiazdkę z nieba, która oświetli resztę krętych dróg, jakie trzeba przejść w naszym marnym i pracowitym życiu.
Gorzej, że z pomocną męską dłonią bywa podobnie jak ze światłem gwiazd, które dociera na Ziemię. Wydaje nam się, że jasno świecą, choć one same dawno zgasły…
Ja:
Z miną matki polki troskliwej acz nie do końca wypalonej, z resztką wiary w oczach i głosie…
Zrobiłam na jutro rosół. Musisz tylko ugotować makaron. Położyłam na stole. Niczego nie przyprawiaj, nie sól, nie pieprz, podgrzej na małym ogniu, żeby nie zmętniał. Makaron pokrusz, wrzuć na lekko osolony wrzątek, porządnie przelej zimną wodą na sicie, jak już się ugotuje.
On:
Z miną mężczyzny, któremu nadepnięto na dumę, władzę, pamięć i umiejętności…
No przecież sobie poradzę!
Następnego dnia późnym popołudniem wpadam do domu i w drzwiach otrzymuję psią smycz i torebkę na to, co dobrze nakarmionego psa wychodzi stroną, która zwykle nie szczeka.
Aha, to on jeszcze nie był? (Ja, z grającymi marsza kiszkami…)
No nie, właśnie się wybierałem, ale przyszłaś to mi się upiekło. Masz rosołek w kuchni, jeszcze cieplutki…
Pół godziny później, usiłując odsunąć nogą mokrego jak gąbka psa, który nasiąkł rzęsistym deszczem i nie znalazł lepszego ręcznika niż spodnie właścicielki, zaglądam do kuchni w poszukiwaniu rosołku.
W durszlaku, jak kopiec termitów, piętrzy się wielka kupa sklejonego, nieprzelanego zimną wodą, długiego jak warkocze Maryny, makaronu. Bez soli. I smaku…
W rondelku obok chochla topi się w mętnej słonej jak Wieliczka brei i popieprzonej jak każda rządząca partia kraju mającego nadzieję dogonić resztę cywilozowanego świata. Na wierzchu pływają tłuste oczka. Wszystkie przejrzyste jak łza…
Do kuchni zagląda „pomocna dłoń”.
Makaron niedobry kupiłaś, ale rosół na szczęście wyszedł mi smaczny…
Smacznego, domyślam się, że rosołek gotował dla siebie Morelek. / nie dopuszczam myśli, że to pampas/
Czemu nikt nie zagląda do lotu 6? Bo napiszę zaraz 3 następne i pójdę na miesiąc na działkę. Nic się nie dzieje to co mam bieżąco pisać?
Hope ....Ty też........Kawał drogi życiowej robisz. Ze Sz-na pod Wrocław teraz znowu północ.
Ech......kiedy będziemy mogli znowu być u siebie........Ostatni zgasi światło.....Powodzenia!
Ada, Aaaallleee Miła Niespodziewanka
Wpadnij ponownie szybko i opowiedz coś więcej o Swojej emigracji, co i jak....:) Cieszę się, że wszystko u Was dobrze....buziaki dla Tosi:))
WITAJCIE!
Wreszcie słońce wyjrzało i od razu zrobiło mi się lepiej na duszy. Po świętach jakoś kiepsko dochodzę do siebie. Dziewczyny, dzięki za rady, ale na moją teściową i jej rodzinę to mało działa. Ona po prostu ładuje się do nas nie pytając o zdanie, ani nie czekając na zaproszenie i jeszcze uważa, że tak powinno być. Sama zaś potrafi na oczach dziecka wyrzucić laurkę, którą malowało na dzień babci z komentarzem "po co mi takie śmieci" i korzystając ze znajomości w banku wrobić mnie w żyrowanie kredytu, którego potem "zapomniała" spłacać. Wyobrażacie sobie moje zdziwienie kiedy dowiedziałam się, że komornik zajął moje konto? Dopiero kiedy postraszyłam policją kierownika banku sprawa się wyjaśniła, usłużna urzędniczka dostała naganę, a ja z powrotem swoje pieniądze. Wtedy teściowa nie rozmawiała z nami pół roku, ale była tak wspaniałomyślna i wybaczyła mi przed świętami.Niestety!
Oj, ale się rozpisałam. Przepraszam.
Wszystkim dobrego dnia, a chorowitkom powrotu do zdrowia.
Noooo nie wierzę!!! Własnie wstałam, piję kawę i czytam.........
Myślałam, że moja zaraza a tu masz są gorsze teściowe...........
A z tym bankiem toż to przestępstwo.......musiała sfałszować podpis.
No a co na to Twój mąż? Mój to za mną murem chociaż stoi.
Zazdroszczę muru, teściowej ani trochę - czy aby na pewno macie ochotę podtrzymywać z nimi kontakty - przecież to idzie zwariować na dłuższą metę :/
Ech Wkn........mnie to trochę żal tych kobiet. One same ze sobą sobie nie radzą..........
Jak im coś tam w głowie zaświta to koniec.......tak musi być.
Nie wiem może kobietom na stare lata hormony tak dokuczają. Może też taka będę........choć na pewno nie będę miała synowej.......bo mam jedną córkę :))
Ja ze swoją już dawno na dystans. Żadnych bynajmniej świąt ani odwiedzin towarzyskich bynajmniej.
A na miejscu Herbacianej to po prostu bym "pogoniła".......I JUŻ!
Toczka
Moja babcia powtarzała, że jak Pan Bóg kogoś kocha to mu daje "krzyżyki", żeby po śmierci miał łatwiej i ja sobie myślę, że dostałam taki KRZYŻ, żeby potem fruu i prosto do nieba. A moja teściowa słyszy tylko to co chce i widzi to co chce, więc wszelkie aluzje, a i powiedzenia wprost do niej nie docierają. Ma być tak jak ona sobie wymyśli i nikt i nic tego nie zmieni. Szkoda nerwów.
Witaski Czwartkowe:))
Wpadam się tylko przywitać, bo mam jeszcze dużo pracy przy obecnych mebelkach, a wieczorem mają zostać odebrane:))
Wczoraj upiekłam pasztet z uzbieranych składników, bo trochę już w zamrażalce było, a dodałam jeszcze mięsiwo uskubane z każdego zakamarka pieczonego indora:)) Wiec z głodu nie zejdziemy nie mając możliwości gotowania..... Coś się obawiam, że ten montaż nowej kuchni może się ciągnąć jak flaki z olejem.... Zobaczymy.... Mam elektryczną, dużą patelnię, to będę pichcić na tarasie
Paaaa:))
No przypomniało mi się jak w starym domu montowali mi kuchnię na zamówienie...........
A właściwie montował bo był 1 chłopak i Pani Właścicielka.......
Wszystko obiecała......przed podpisaniem umowy. Potem się okazało, że to ich debiut -no akurat trafiło na nas - na kogoś musiało.
Dobrze, że Mój kiedys robił meble i zna się na stolarce, elektryce itp. bo nie wiem czy w miesiąc by to zrobił a tak to wspólnymi siłami...........ech......
Trzymam kciuki......jak zmontują to pochwal się....:))
Ukłoniki Środowe:))
Wczoraj było tak piknie, że nie wiem co...... Bubuś miał wolne, bo w szkole 6-klasy pisały egzaminy, więc skorzystaliśmy i pojechaliśmy do Wrocka w celu nabycia dla niego, nowych butów i kasku rowerowego.....i mnóstwa tui do posadzenia w ogrodzie dostępne za niewielkie piniądzory w obi....
Już po drodze czułam, że auto coś dziwnie się zachowuje i nieco wolniej jechałam.....no normalnie jak babun za kierownicą.....:( Miewałam już wcześniej zablokowane zaciski, czy cosik przy hamulcu przedniego koła, ale tak jeszcze nie było jak wczoraj......po dojechaniu na pierwsze skrzyżowanie ze światłami, zobaczyliśmy z młodym kłęby dymu wydobywające się z przedniego koła i gapiące się na mnie wymownie oka innych kierowców...... raaany pali się baba, a nic sobie z tego nie robi...hi hi
Spokojnie stanęliśmy na marketowym parkingu i nim ruszyliśmy na zakupy sprawdziłam cóż za wyciek spory mam pod autem (niedawno jeździłam bez hamulców, bo mi płyn uciekł i tuleję trza było wymienić), więc wczoraj wolałam sobie kupić zapasik płynu, gdyby to znowu on strajkował:)) Ale bezproblemowo, następnie pod obi zajechaliśmy i nakupiłam krzaczorów.... Jeszcze wczoraj szybciorem podsadziliśmy z M wszystkie 23 sztukulce:))
Co do kuchni, to w miniony łikend stanęły szkielety nowych mebli i mogliśmy podłączyć zlewozmywak, piekarnik i płytę do gotowania, a dziś mają się pojawić fronty i kosmetyka wykończeniowa:))
Gdzie Wy wszyscy Som....No gdzie?
Nic to...zostawiam ciacho drożdżowe ze śliwkami i idę jeszcze jedną koffi sobie zrobić....Paaa:))
My som, ino w wątku Po co to było. Ale tu też możemy być, bo obok takiego ciasta jak Twoje nie da się przejść obojętnie :D
Witam środowo
No normalnie dłuuuuugo się zastanawiałam gdzie mam wejść i ostatecznie ciasto Iwci wygrało.
Melduję się w nowym tygodniu.
Czas spędzony z Połówkiem minął bardzo szybko, szczególnie, że zasypiałam wcześniej, niż zwykle, bo mnie przeziębienie układało do snu. Co za lipa! Że też akurat w tym okresie świąt i naszego krótkiego wypadu musiało mnie to choróbsko dopaść teraz jeszcze trochę trzyma katar i wieczorami kaszel, ale wreszcie jest poprawa.
Lenka, miałam nadzieję, że już znajdę wieści od Ciebie... Czekamy.
Iwcia, u Ciebie to cały czas coś się dzieje. W domu zamieszanie meblowo-remontowe i nawet jak wyjedziesz na zakupy, to też szykują się "remonty" Auto śmiga już bez problemu? To wygląda na to, że już niedługo zobaczymy Twoją kuchnię, tak? Ale fajnie!
Sorry, że ja tak skrótowo i na chwilkę, ale mam zaległości więc muszę zmykać.
Dobrego dnia!