Czy mówicie swoim dzieciom, że jakaś potrawa zawiera alkohol?
Jeżeli dzieci reagują (jak?), jedzą chętniej niż normalnie?
Czy na przykład unkacie podawania takich dań?
Czytajcie proszę uważniej spis składników na opakowaniach różnych łakoci dla dzieci. Mam na myśli te gotowe kupowane w sklepie. Batoniki, pralinki i inne, przepraszam g....
Piszą to tam takimi makusianymi literkami, że ledwo dasz radę przeczytać. O dziwo prawie wszystkie mają domieszkę alkoholu. Moje dziecko jest uczulone nawet na odrobinę. Tego nie ma po tatusiu to pewne.
Ale od czasu rezygnacji z kupowanych słodyczy, problem nie istnieje.
Użytkownik borgia napisał w wiadomości:
> Więc nie pozostaje Ci nic innego, jak samej robić słodkości... A można
> przecież począwszy od lizaków, przez cukierki, na czekoladkach, czy nawet
> czekoladach kończąc. Ale niestety pracochłonność...
Mnie bardziej idzie o draństwo, które nas otacza. Na opakowaniu wyrobu spożywczego, obowiązkowo musi być podany jego skład. Owszem jest wydrukowany, ale to co jest dla producenta niewygodne, takimi małymi literkami, że bez lupy tego nie przeczytasz. Kto idąc na zakupy bierze ze sobą szkło powiększające?
Czy mówicie swoim dzieciom, że jakaś potrawa zawiera alkohol?
Jeżeli dzieci reagują (jak?), jedzą chętniej niż normalnie?
Czy na przykład unkacie podawania takich dań?
Moj syn je wtedy dużo chętniej, nawet prosi o dokładkę (ma 26 lat) :)))))
Bajus
Czytajcie proszę uważniej spis składników na opakowaniach różnych łakoci dla dzieci. Mam na myśli te gotowe kupowane w sklepie. Batoniki, pralinki i inne, przepraszam g....
Piszą to tam takimi makusianymi literkami, że ledwo dasz radę przeczytać. O dziwo prawie wszystkie mają domieszkę alkoholu. Moje dziecko jest uczulone nawet na odrobinę. Tego nie ma po tatusiu to pewne.
Ale od czasu rezygnacji z kupowanych słodyczy, problem nie istnieje.
W wieku 26 lat to alkohol i zakąskę należy podawać osobno. Inaczej takie dziecko może popaść w rozterkę.
Użytkownik borgia napisał w wiadomości:
> Więc nie pozostaje Ci nic innego, jak samej robić słodkości... A można
> przecież począwszy od lizaków, przez cukierki, na czekoladkach, czy nawet
> czekoladach kończąc. Ale niestety pracochłonność...
Mnie bardziej idzie o draństwo, które nas otacza. Na opakowaniu wyrobu spożywczego, obowiązkowo musi być podany jego skład. Owszem jest wydrukowany, ale to co jest dla producenta niewygodne, takimi małymi literkami, że bez lupy tego nie przeczytasz. Kto idąc na zakupy bierze ze sobą szkło powiększające?