Opowiem Wam historie.
SOBOTA, 24 lipca 2004 r.
Trzech mlodziencow przyjezdza nad zalew kolo Namyslowa, aby uczcic osiemnaste urodziny jednego z niech. Rozbijaja namiot i zaczynaja sie bawic. Popijaja sobie, ale jak to bywa, alkohol sie konczy. Postanawiaja dokupic "paliwa". Kieruja sie, tuz obok - do baru nad zalewem, jednak badz bar zamkniety, badz piwa brak; nie wiem dokladnie ale generalnie alkoholu tam nie dostali.
Po drugiej stronie zalewu trwa zabawa, jakas potancowka i tylko ok 400 metrow w lini prostej przez wode. Zapragneli dostac sie tam kajakiem. Przywlaszczaja sobie jeden z niech i wyruszaja po "towar"... i "na ubaw".
NIEDZIELA, 25 lipca 2004 r., ok godziny drugiej w nocy.
Plyna kajakiem, bez wiosel, ku ...........
nie wiem w jakich okolicznosciach, dwoch zaczyna sie topic a trzeciemu udaje sie doplynac do brzegu i wolac o pomoc. Niestety jego koledzy juz nie wyplyneli, jednym z niech byl jubilat.
Tego co sie uratowal ponoc znam. Jesli to on to wspoluczestniczyl przy budowie domku mojego znajomego i zarazem sasiada dzialki.
Bylem tam wczoraj. Chlopakow jeszcze szukano. Przypuszczam ze jednego znalezli jak wyjezdzalem stamtad, bo zaczela sie zjezdzac wiara, dodatkowe posilki ratownictwa, policja, ambulans ( chyba zeby stwierdzic zgon ).
Drugiego odnalezli dzisiaj.
I tak wlasnie mlodociani urzadzili sobie zabawe, ze dwoch odplynelo....
Ponoc w niedziele, w teleexpress'ie, mowiono o tym zdarzeniu.
Opowiem Wam historie.
SOBOTA, 24 lipca 2004 r.
Trzech mlodziencow przyjezdza nad zalew kolo Namyslowa, aby uczcic osiemnaste urodziny jednego z niech. Rozbijaja namiot i zaczynaja sie bawic. Popijaja sobie, ale jak to bywa, alkohol sie konczy. Postanawiaja dokupic "paliwa". Kieruja sie, tuz obok - do baru nad zalewem, jednak badz bar zamkniety, badz piwa brak; nie wiem dokladnie ale generalnie alkoholu tam nie dostali.
Po drugiej stronie zalewu trwa zabawa, jakas potancowka i tylko ok 400 metrow w lini prostej przez wode. Zapragneli dostac sie tam kajakiem. Przywlaszczaja sobie jeden z niech i wyruszaja po "towar"... i "na ubaw".
NIEDZIELA, 25 lipca 2004 r., ok godziny drugiej w nocy.
Plyna kajakiem, bez wiosel, ku ...........
nie wiem w jakich okolicznosciach, dwoch zaczyna sie topic a trzeciemu udaje sie doplynac do brzegu i wolac o pomoc. Niestety jego koledzy juz nie wyplyneli, jednym z niech byl jubilat.
Tego co sie uratowal ponoc znam. Jesli to on to wspoluczestniczyl przy budowie domku mojego znajomego i zarazem sasiada dzialki.
Bylem tam wczoraj. Chlopakow jeszcze szukano. Przypuszczam ze jednego znalezli jak wyjezdzalem stamtad, bo zaczela sie zjezdzac wiara, dodatkowe posilki ratownictwa, policja, ambulans ( chyba zeby stwierdzic zgon ).
Drugiego odnalezli dzisiaj.
I tak wlasnie mlodociani urzadzili sobie zabawe, ze dwoch odplynelo....
Ponoc w niedziele, w teleexpress'ie, mowiono o tym zdarzeniu.
shiludek
......... \/ .........
........ /..\ ........
.--o00- \-00o--.
......................
..... shoffix .....
......................
koszmarek. nie wiem nawet co powiedziec. :((((((((((
Użytkownik shoffix napisał w wiadomości:
> Ponoc w niedziele, w teleexpress'ie, mowiono o tym zdarzeniu.
Mówiono. Tak niejasno, że z siostrą zrozumiałyśmy, że jeden powiadomił kogoś tam o wypadku, a następnie rzucił się do wody i utonął.
Co ich tam popchnęło?