Forum

Gawędy o jedzeniu

Jak to drzewiej jadano czyli w staropolskiej kuchni.

  • Autor: tinca Data: 2004-08-22 12:32:48

    Oto gawęda o staropolskiej kuchni. Myślę że warta przeczytania i podyskutowania na ten temat. Czytając ją przed niedzielnym obiadem czuję fontannę soków trawiennych i wilczy apetyt. A więc smacznego czytania.
    Fragment ze strony: http://ww2.tvp.pl/tvppl/1180,2004042292486.strona
    Warto tam zerknąć.

    Dziczyzna i inne staropolskie przysmaki
    Przygotowując potrawy z kaczki i królika — dania staropolskiej kuchni — przenieśmy się w wyobraźni do świata szlacheckich dworków i magnackich rezydencji. Oczywiście do świata kulinarnego! A jest o czym opowiadać — wszak w Rzeczpospolitej szlacheckiej jadano całe dnie. Dania z drobiu i dziczyzny zajmowały na stołach dawnej Polski miejsce szczególne, ale w menu naszych przodków nie brakowało też warzyw, owoców, słodyczy, legumin, napojów… Jedzono więc smacznie i obficie, ale też rozmawiano o wielkiej polityce, spierano się, podejmowano ważne decyzje. To stół był centrum staropolskiego świata. Może dobrze więc, że właśnie teraz, u progu nowej Europy, kuchnia staropolska wraca do łask.


    Jak wyglądała staropolska uczta?

    Zacznijmy od śniadania. Śniadanie w Polszcze – to przede wszystkim tace z kawą (cyt. „Takiej kawy jak w Polszcze nie ma w żadnym kraju”). Podawano ją z wiejską śmietaną z kożuszkiem, dodawano też troszeczkę jeleniego rogu dla sklarowania naparu i migdałów dla pozłoty kożuszka. Na śniadanie pito też piwo. Mocno podgrzane jasne piwo bielono śmietaną, dodawano kilka goździków, odrobinę cynamonu, na koniec wrzucano gruzły twarogu i grzanki, i do tego razowy chleb. To dla pań. Mężczyznom stawiano wędliny do wyboru. Na koniec śniadania wnoszono zrazy – to potrawa rdzennie polska – z chrzanem lub łazankami. Przy śniadaniu panował często chaos i harmider. Każdy siadał, gdzie chciał. Oczywiście nie miało to prawa się zdarzyć przy ważnym obiedzie czy wieczerzy. W szlacheckich domach zawsze byli goście przy stole.

    A teraz obiad. Ucztę rozpoczynała krótka modlitwa po łacinie. Po niej mężczyznom podawano wódkę, najczęściej pito pospolitą okowitę. Potem wnoszono zupy – chłodnik litewski, chłodnik zabielany (który, jak pisze poeta, domownicy „milcząc żwawo jedli”). Zupy na bardziej uroczyste okazje to rosół, barszcz lub kontuz – gęsta, esencjonalna zupa z kurczęcia lub cielęciny, a po zupie można było na stół podać od ośmiu do dziesięciu dań, jeżeli obiad był… zwykły lub przeciętny. Najpierw lekkie potrawy: raki, szparagi i drób – cały przegląd pierzastego gospodarstwa. Bekasy, gołębie, pulardy z sosem rakowym, kapłony; pieczeń z rogacza obłożona skowronkami, kuropatwy, kwiczoły czy kaczki faszerowane grzybami. Na dania trzecie serwowano – zające, króliki, pieczyste, dania mięsne, pasztety, trufle w krótkim sosie, dziczyznę i bogaty wybór ryb. Po zupach wódki już nie podawano. Pito węgrzyny (wina węgierskie) i małmazję (wina greckie) z czasem licznie reprezentowane były wina włoskie i francuskie. Popularnością cieszyła się hiszpańska malaga. Cudzoziemców goszczących na polskich ucztach zadziwiała niezwykła ilość wypijanego alkoholu, mnogość potraw i szafowanie drogimi, korzennymi przyprawami, które stosowano niemalże do każdego dania. Po daniach głównych, zgodnie z francuską modą, serwowano sery suszone i białe.

    Staropolską ucztę kończył deser. Najczęściej spożywano lody i jabłeczniki. Później przyszła moda na „cukry we włoskim guście” na czele z bardzo popularną, w zamożnych domach czekoladą. W soplicowskim dworze na deser podawano arkasy – leguminę z bitego ciasta jajecznego ze śmietaną i konfiturami, oraz blemasy – rodzaj galaretki migdałowej, zaprawianej winem, goździkami i piżmem. A wszystko to podane na pięknych zastawach — i tu ciekawostka: były też zastawy cukrowe! Układano je na szklanych podstawach. Z dragantu (stężony cukier) przyrządzano ustawiane na stole aleje parkowe i znane ulice, postaci geniuszów i bogów niebieskich, bohaterów, nimf i całe rzesze fantastycznych figur. Tak oto kończyła się staropolska uczta.

  • Autor: tinca Data: 2004-08-22 13:16:51

    Świetnia. Mam nadzieję że inni też coś tam wyszperają i dodadzą. Będzie ciekawa lektura. Jako że właśnie konczę obiad, główne danie królik w śmietanie, może ktoś poda przepis staropolski na to jakże smaczne mięsiwo.

  • Autor: shoffix Data: 2004-08-22 14:18:16

    haha, co prawda nie królik a zajac acz prosba jak znalazl dla mnie :-)

    Lemnis M, Vitry L. "W staropolskiej kuchni i przy polskim stole":

    Utwór na Zająca po Polsku w Śmietanie:

    Skruszałego zająca po zdjęciu skóry i oczyszczeniu marynujemy dwa dni w codziennie zmienianej maślance. Następnie usuwamy ostrym nożem pokrywające mięso błony. Na potrawę przeznaczamy comber i uda, zaś z tzw. "przodków", wątroby, płuc i ew. żołądka, zrobić możemy pasztet.
    Sprawionego zająca nacieramy drobno utłuczonymi jagodami jałowca i odrobiną ( 1/3 łyżeczki ) zmielonego pieprzu a następnie pokrywamy pokrajanymi w cieniutkie plasterki jarzynami ( 1 duża cebula, seler, marchew, pietruszka ). Tak spreparowany zajac powinien poleżec w chłodnym miejscu przez parę godzin. Po tym czasie jarzyny usuwamy, zajaca umiarkowanie solimy, układamu w brytfance i pokrywamy kawałeczkami swieżego masła ( łącznie 10-15 dkg, zależnie od wielkości zająca ). Do brytfanki możemy włozyć jeden suszony grzyb prawdziwy, nie więcej! Przykrytą brytfanke wsuwamy do gorącego piekarnika i w czasie pieczenia, od czasu do czasu, zająca polewamy "sosem własnym".
    Gdy mięso już upieczone polewamy je 1 i 1/2 szklanki młodej, lekko kwaśnej i gęstej śmietany dokładnie rozmieszanej z czubata łyżeczka mąki. Zając powinien podusić się w śmietanie 10-15 min, by sos nabrał pełni aromatu i odpowiedniej konsystencji. Zająca dzielimy na porcje, układamy na wygrzanym półmisku i polewamy sosem.
    To na pozór proste danie, gdy jest troskliwie przyrządzone, wyróżnia się prawdziwie wykwintnym, delikatnym smakiem.

    pozdrawiam,
    shiludzik

    ......... \/ .........
    ........ /..\ ........
    .--o00- \-00o--.
    ......................
    ..... shoffix .....
    ......................

  • Autor: tinca Data: 2004-08-22 14:48:45

    Aż ślinka cieknie. Tylko za jałowcem nie przepadam.

Przejdź do pełnej wersji serwisu