A może porozmawiamy zamiast o wspaniałych przepisach o naszych wpadkach kulinarnych. Myślę, że wielu z nas miało różnego rodzaju "potknięcia". Pół biedy jeśli nikt nie widzi lub co gorsze zostanie nagle niemile zaskoczony np: smakiem porawy. Zawsze mozna dorobić teorie do faktów ale jak wytłumaczyć kotlety mielone z cukrem? W każdym bądź razie nie należy sie poddawać i może kiedyś w końcu uda mi się ten biszkopt.
Najczęściej popełnianym błędem jest przyznawanie się do "błędu", czyli wpadki. Jeżeli to nie jest tak rażące, jak cytowane kotlety z cukrem, to nie należy nic mówić. Jeść na oczach innych z pokerową miną.
Jak mówi stare przysłowie. Głupi nie zauważy a mądry pomyśli, że tak trzeba. Nie ma lepszego wyjścia.
W ostatezności dzwoni się po pizzę.
Nie wiem czy jest to najczęstrzy błąd. W końcu ilu ludzi się do tego przyznaje? A poza tym może być wesoło.
Kwestia podejścia. Choć wesoło jest dopiero po jakimś czasie ;)
Użytkownik kliopu napisał w wiadomości:
> Nie wiem czy jest to najczęstrzy błąd. W końcu ilu ludzi się do tego
> przyznaje? A poza tym może być wesoło.
> Kwestia podejścia. Choć wesoło jest dopiero po jakimś czasie ;)
A co mówisz jak goście zaczynaja w potrawie "rozpoznawać" składniki, których tam nie ma? Mówisz prawdę, czy pozwalasz im tkwić w błędzie?
To drugie jest lepsze? Chyba tak. Ty się nie narazisz, a goście czują się ekspertami. Śmiech panuje dopiero po ich wyjściu. :)
Chyba masz racje. Ja jeszcze nie byłam w tak skrajnej sytuacji. Jak się coś nie uda i nie mozna tego odratować to znika zanim ktoś zobaczy. Mielone uratowałam, (pomylilam torebki z bułką tartą).
W zasadzie to kosztuje wszystko zanim podam wiec tu raczej wpadki nie było.
Raz na tort dałam posybkę kolorową i mi farbę puśiła. O zgrozo!
No to już jest problem bo urodzinowego tortu nie ma czym zastąpić.
Na szczęście to był roczek wiec go bardziej podkolorowałam ;)
A może porozmawiamy zamiast o wspaniałych przepisach o naszych wpadkach kulinarnych. Myślę, że wielu z nas miało różnego rodzaju "potknięcia". Pół biedy jeśli nikt nie widzi lub co gorsze zostanie nagle niemile zaskoczony np: smakiem porawy. Zawsze mozna dorobić teorie do faktów ale jak wytłumaczyć kotlety mielone z cukrem? W każdym bądź razie nie należy sie poddawać i może kiedyś w końcu uda mi się ten biszkopt.
Pozdrawiam
Kliopu
Najczęściej popełnianym błędem jest przyznawanie się do "błędu", czyli wpadki. Jeżeli to nie jest tak rażące, jak cytowane kotlety z cukrem, to nie należy nic mówić. Jeść na oczach innych z pokerową miną.
Jak mówi stare przysłowie. Głupi nie zauważy a mądry pomyśli, że tak trzeba. Nie ma lepszego wyjścia.
W ostatezności dzwoni się po pizzę.
Nie wiem czy jest to najczęstrzy błąd. W końcu ilu ludzi się do tego przyznaje? A poza tym może być wesoło.
Kwestia podejścia. Choć wesoło jest dopiero po jakimś czasie ;)
Użytkownik kliopu napisał w wiadomości:
> Nie wiem czy jest to najczęstrzy błąd. W końcu ilu ludzi się do tego
> przyznaje? A poza tym może być wesoło.
> Kwestia podejścia. Choć wesoło jest dopiero po jakimś czasie ;)
A co mówisz jak goście zaczynaja w potrawie "rozpoznawać" składniki, których tam nie ma? Mówisz prawdę, czy pozwalasz im tkwić w błędzie?
To drugie jest lepsze? Chyba tak. Ty się nie narazisz, a goście czują się ekspertami. Śmiech panuje dopiero po ich wyjściu. :)
Chyba masz racje. Ja jeszcze nie byłam w tak skrajnej sytuacji. Jak się coś nie uda i nie mozna tego odratować to znika zanim ktoś zobaczy. Mielone uratowałam, (pomylilam torebki z bułką tartą).
W zasadzie to kosztuje wszystko zanim podam wiec tu raczej wpadki nie było.
Raz na tort dałam posybkę kolorową i mi farbę puśiła. O zgrozo!
No to już jest problem bo urodzinowego tortu nie ma czym zastąpić.
Na szczęście to był roczek wiec go bardziej podkolorowałam ;)