do napisanie tego watku sklonila mnie dyskusja na forum GW o alkoholach i ich serwowaniu. Generalnie na tamtym forum irytuje mnie pare osob, ktore wypowiadaja sie w sposob absolutnie autorytatywny - dla mnie smieszny wrecz, bo wg mnuie kuchnia jest takim poletkiem, gdzie wszelkie kombinacje i konfiguracje smakow i zapachow, tudziez sposobow serwowania - sa dopuszczalne.
Czasem zaskakujace zestawienia daja rewelacyjny efekt.
Nie smieszy Was trzymanie sie zasady podawania wina czerwonego i bialego w odpowiednich kieliszkach???? Ja prawie parskam na kolacjach biznesowych w jakiejs eleganckiej restauracji, gdzie kelner to bardzo celebruje.
Ciekaw jestem jak Wy do tego podchodzicie???
Użytkownik marinik napisał w wiadomości:
>
> Nie smieszy Was trzymanie sie zasady podawania wina czerwonego i bialego w
> odpowiednich kieliszkach???? Ja prawie parskam na kolacjach biznesowych w
> jakiejs eleganckiej restauracji, gdzie kelner to bardzo celebruje.
> Ciekaw jestem jak Wy do tego podchodzicie???
zupełnie nie smieszy ;)
tak jak nie smieszy mowienie dzien dobry, dowidzenia czy też to, że nie siorbię przy stole
etykieta nie ma w sobie nic śmiesznego
czy jedzenie nożem i widelecem to coś śmiesznego?
moze ten kelner w restauracji nie potrafił się zachować
Chyba sie nie zrozumielismy- jasne, ze pewne niepodwazalne kanony istnieja.
Ale np zwisa mi np w jakiego ksztaltu kieliszku jaki kolor wina ma byc.
Albo czy whisky z lodem czy w temperaturze pokojowej
Masz rację, że żelazne zasady ulegają z czasem rozluźnieniu. Teoretycznie można powiedzeć, że wobec tego wolno jest wszystko. Tylko czy faktycznie wszystko? Kiedyś gdy zamówiłeś czerwone do ryby, kelner wydymał usta z pogardą za Twoimi plecami. Dzisiaj jeżeli to zrobi, to on się zbłaźni nie Ty. Teraz każdy może i powinien pić to co mu smakuje o i odpowiada! Tyle, że na tym nietety jest koniec wolności wyboru.
Kieliszki do białego i do czerwonego różnią się kształtem i pojemnością nie dlatego, że tak sobie ktoś kiedys wymyślił. Wina różnego koloru mają nie tylko odmienny kolor co także i smak i aromat.
Taki a nie inny kształt kieliszków wymyslili mądrzy ludzie. Dostowany jest do fizjologicznego rozmieszczenia kubków smakowych na naszych językach. Wno białe powinno być oczuwalne w pierwszej lnii na czubku języka a zaraz później po bokach. Wtedy najlepiej smakuje. Kształ kieliszka jest do tego specjalnie dostosowany. Przez zwężenie ust do szczupłego kielszka, płyn dostaje się własnie tam, gdzie powinien. To samo jest z czerwonym. To powinno się rozlać po całym języku i jak najszybciej dostać się do jego tylnej części. Znowu pomaga w tym pękaty kształt szkła.
Czyli to nie snobizm a wiedza praktyczna.
Nikogo nie obrażając, kto się uprze może walić i z gwinta. Mimo wszystko życzę smacznego.
Lubczyku- nie obrazam sie , bo i z gwinta nie siupam. Tyle tylko, ze taka wiedza, ktora zaprezentowales wlasnie jest dla koneserow wylacznie. A mnie smieszy wlasnie to, ze ludzie z czystego snobizmu graja swoje role udajac, ze sa w stanie tak to winko degustowac, aby wszelkie jego niuanse smakowo-zapachowe uchwycic.
Moze sie czepiam, ale moj jezyk przynajmniej tak subtelny nie jest.
To jest bardzo stara anegdota, opowiadająca o Angliku który na kompletnym odludziu przeżył katastrofę lotniczą a niestety zmarł śmiercią głodową mimo tego, że w rozbitym samolocie zachowały się olbrzymie zapasy jedzenia. Ponieważ nie miał odpowiedniego garniuturu, nie mógł zaiąść do obiadu.
To jest oczywiście olbrzymia przesada w odniesieniu do kształtu kieliszków. Myślę jednak, że jeżeli komuś nie sprawia różncy, i mało tego, śmieszy przestrzeganie takich norm, powinem zamiast wina pić np. piwo. I wilk będzie syty i kieliszki pozostaną na swoim miejscu.
tak mi lubczyku nasunales spostrzezenie, dlaczego tak malo wsrod polakow gentelmenow?
brak nam zasad i dobrych obyczajow, maniery tez mamy tylko na pokaz
czesciej siegamy po wzorce z kraju rad niz spoleczenstw cywilizowanych a nasza niewiedze probujemy ukryc pod plaszczykiem wyluzowania, snobowania sie na naturalizm i diabli wiedza jakich metnych argumentacji i teorii
potem czlowiek jedzie w swiat i naslucha sie opowiesci o buractwie znad wisly
Dobre maniery, to jest sprawa wtórna. Jeżeli ktoś bedzie pił białe wino z kieliszka przeznaczonego do czerwonego, to nie jest tp żadnym wykroczeniem towarzyskim. Po prostu ktoś taki nie wie co czyni. Dlatego trzeba mu to wybaczyć.
popieram lubczyka
to nie fanaberia a fundamentalna zasada wynikająca z praktycznosci i snobizm, snobowanie sie nie ma tu nic do rzeczy
noz i widelec mają swoją role, łyzka tez ma okresloną rolę i tak samo jest z kieliszkami
nadal nie widze w tym nic smiesznego
moze marinik chodzi o sztuczną jakas celebre?
nie chodzi mi wcale o sztuczna celebre. Ale nadal polemizowac z Wami bede - moze wlasnei dlatego ze moj jezyk tak malo subtelny jest. Bo skoro ktos te subtelnosci wyczuwa to czemu wlasnie te kanony zestawien odpowiednich kolorow wina z odpowiednimi miesiwami np zostaly zaklocone???? Przeciez dla znawcy obecnie tolerowane zestawienia nie powinny byc akceptowalne
rozumiem odpowiedni ksztalt koniakowki (cieplo, parowanie. Coz - nikt mnie nigdy nie uczyl sztuki nabieranie wina do ust, ale jakos wewnetrzenie przekonany jestem, ze malo kto te sztuke posiada i malo kto potrafi sie rozkoszowac tym, o czym lubczyk pisal.
Wzgledy estetyczne pomijam calkowicie - ladnie podana potrawa,ladne akcesoria i zastawa, ladne zdobienia i nawet kompozycja talerza, na ladnie zastawionym stole to sztuka wlasnie. To WIELKA SZTUKA.
marinik mylisz watki w dyskusji, polemizujmy zatem,
dobor wina do potraw to inna sprawa
lubczyk wyraznie i ladnie napisal FUNKCJONALNOŚĆ
chodzi o to ze przez formalizm nawet profan ma okazje kiedys poczuc pelnie smaku,
nie wymga sie od niego nic poza tym aby używał przyrządów w celach do jakich zostały stworzone
tylko TO:
URZYWAĆ ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM!!!!!!
URZYWAĆ ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM!!!!!!
URZYWAĆ ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM!!!!!!
URZYWAĆ ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM!!!!!!
URZYWAĆ ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM!!!!!!
nerwus
ps. o lamaniu kanonow smaku w polaczeniu z winem zalozmy nowy watek, aby nie mieszac dwoch jakze roznych tematow
Mariniku, rozrozniania tych subtelnosci uczy sie czlowiek podczas kolejnych degustacji i na pewno rodzaj szkla w tym pomaga. Im wiecej roznych win bedziesz probowal i to w odpowiednim kieliszku, tym wiekszej nabierzesz wprawy i tym bardziej twoj smak sie wyostrzy. I z czasem nawet poczujesz, ze wino ma posmak korka. Niektorzy poznaja to juz po zapachu.
A wino domowej roboty, czy tez z malej wloskiej winnicy smakuje mi najlepiej z literatki, choc czytalam, ze to przestepstwo. A dla mnie ono w kieliszku nie ma smaku i juz.
pozdrawiam. M.
Moniczko troszeczke sie juz w moim zyciu nadegustowalem i nie zmienia to faktu, ze majac oczywiscie swoje preferencje smakowe, jakos tych subtelnosci nie wyczuwam. Ale nie jestem przez to prostakiem i tylko nie bede w zwiazku z tym odgrywal znawcy. juz nieraz proszono mnie o degustacje otwieranej butelki i w takich sytuacjach stanowczo i bez zazenowania po prostu odmawialem.
Użytkownik marinik napisał w wiadomości:
> nie chodzi mi wcale o sztuczna celebre. Ale nadal polemizowac z Wami bede -
> moze wlasnei dlatego ze moj jezyk tak malo subtelny jest. Bo skoro ktos te
> subtelnosci wyczuwa to czemu wlasnie te kanony zestawien odpowiednich kolorow
> wina z odpowiednimi miesiwami np zostaly zaklocone???? Przeciez dla znawcy
> obecnie tolerowane zestawienia nie powinny byc akceptowalne
> rozumiem odpowiedni ksztalt koniakowki (cieplo, parowanie. Coz - nikt mnie
> nigdy nie uczyl sztuki nabieranie wina do ust, ale jakos wewnetrzenie
> przekonany jestem, ze malo kto te sztuke posiada i malo kto potrafi sie
> rozkoszowac tym, o czym lubczyk pisal.
> Wzgledy estetyczne pomijam calkowicie - ladnie podana potrawa,ladne akcesoria
> i zastawa, ladne zdobienia i nawet kompozycja talerza, na ladnie zastawionym
> stole to sztuka wlasnie. To WIELKA SZTUKA.
To jest troszkę inaczej niż myślisz. Po wojnie, a szczególnie lata pięćdziesiąte po 60, panowała wielka moda na pijanie wszystkigo co słodkie. A więc od słodkich win po likery. Te, z początkiem lat 60 poszły w odstawkę i dziś każdy kto się uważa za smakosza, obrusza się na widok słodkiego wina na stole.
(Często ma rację bo słodkie słodkiemu nie równe, a moda już wróciła, tylko mało kto o tym wie)
Z marszu szeroką tyralierą weszły wina wytrawne, i niektórym sie zdaje, ze tylko takie można podawac do jedzenia. Wytrawne do słodkiego deseru - brrrrrrrr!!!!!!!
Co do zasad, białe do ryby i czerwone do dziczyzny, obowiązują one nadal. Z tą różnicą, że wprowadzono
wyrozumiałość. Dlatego, że nie każdemu służy białe a innemu znowu czewone. Inni nie tolerują zmiany koloru wina po następujących po sobie różnych daniach.
Nie obalono żadnych kanonów. Wprowadzono praktyczną zasadę tolerancji dla indywidualnych gustów i zrozumienia dla cierpień żoładkowych. :)
Ależ wszystko jest w najlepszym porządku. Jeżeli winko pite jest na daczy lub w gdzieś w plenerze, picie ze szklaneczek jest czymś najzupełniej normalnym i broń Boże nie jest naganne.
A co do snobizmu.
Zuważcie proszę. Im mniejsze środowisko (aglomeracja) tym bardziej malowane jest szkło. Kiery, trefle, karo, grzybki, sarenki, krasnoludki i królewny Śnieżki. Z takich pomalowanych szklanek pije się wszystko. Od herbaty począwszy na wódce i piwie kończąc. Innego szkła w pobliskim GS-ie nie uświadczysz.
Bo nad tym z czego pić jest lepiej, nikt się tam nie zastanawia. To byt kształtuje naszą świadomość. Ale jakoś ta droga do rozwoju musi ewoluować. Kto kończy z malowanym szkłem, często staje się ofiarą snobizmu. Najpierw na stole pojawia się rżnięty gruby krystał. Bo jest drogi, i trzeba się pokazać.
A do potrzeby stosowania cienkiego właściwego szkła i tak nigdy sie nie dojdzie.
Bo najpierw trzeba przestać traktować jedzenie jako wyłacznie masę pokarmową. Dopiero później zaczyna się dostrzegać różnice tam, gdzie się wcześniej ich nie widziało.
To jest oczywiście czysto głos w dyskusji i nie zawiera żadnych osobistych wycieczek w stosunku do nikogo.
do napisanie tego watku sklonila mnie dyskusja na forum GW o alkoholach i ich serwowaniu. Generalnie na tamtym forum irytuje mnie pare osob, ktore wypowiadaja sie w sposob absolutnie autorytatywny - dla mnie smieszny wrecz, bo wg mnuie kuchnia jest takim poletkiem, gdzie wszelkie kombinacje i konfiguracje smakow i zapachow, tudziez sposobow serwowania - sa dopuszczalne.
Czasem zaskakujace zestawienia daja rewelacyjny efekt.
Nie smieszy Was trzymanie sie zasady podawania wina czerwonego i bialego w odpowiednich kieliszkach???? Ja prawie parskam na kolacjach biznesowych w jakiejs eleganckiej restauracji, gdzie kelner to bardzo celebruje.
Ciekaw jestem jak Wy do tego podchodzicie???
Użytkownik marinik napisał w wiadomości:
>
> Nie smieszy Was trzymanie sie zasady podawania wina czerwonego i bialego w
> odpowiednich kieliszkach???? Ja prawie parskam na kolacjach biznesowych w
> jakiejs eleganckiej restauracji, gdzie kelner to bardzo celebruje.
> Ciekaw jestem jak Wy do tego podchodzicie???
zupełnie nie smieszy ;)
tak jak nie smieszy mowienie dzien dobry, dowidzenia czy też to, że nie siorbię przy stole
etykieta nie ma w sobie nic śmiesznego
czy jedzenie nożem i widelecem to coś śmiesznego?
moze ten kelner w restauracji nie potrafił się zachować
nerwus
Chyba sie nie zrozumielismy- jasne, ze pewne niepodwazalne kanony istnieja.
Ale np zwisa mi np w jakiego ksztaltu kieliszku jaki kolor wina ma byc.
Albo czy whisky z lodem czy w temperaturze pokojowej
Masz rację, że żelazne zasady ulegają z czasem rozluźnieniu. Teoretycznie można powiedzeć, że wobec tego wolno jest wszystko. Tylko czy faktycznie wszystko? Kiedyś gdy zamówiłeś czerwone do ryby, kelner wydymał usta z pogardą za Twoimi plecami. Dzisiaj jeżeli to zrobi, to on się zbłaźni nie Ty. Teraz każdy może i powinien pić to co mu smakuje o i odpowiada! Tyle, że na tym nietety jest koniec wolności wyboru.
Kieliszki do białego i do czerwonego różnią się kształtem i pojemnością nie dlatego, że tak sobie ktoś kiedys wymyślił. Wina różnego koloru mają nie tylko odmienny kolor co także i smak i aromat.
Taki a nie inny kształt kieliszków wymyslili mądrzy ludzie. Dostowany jest do fizjologicznego rozmieszczenia kubków smakowych na naszych językach. Wno białe powinno być oczuwalne w pierwszej lnii na czubku języka a zaraz później po bokach. Wtedy najlepiej smakuje. Kształ kieliszka jest do tego specjalnie dostosowany. Przez zwężenie ust do szczupłego kielszka, płyn dostaje się własnie tam, gdzie powinien. To samo jest z czerwonym. To powinno się rozlać po całym języku i jak najszybciej dostać się do jego tylnej części. Znowu pomaga w tym pękaty kształt szkła.
Czyli to nie snobizm a wiedza praktyczna.
Nikogo nie obrażając, kto się uprze może walić i z gwinta. Mimo wszystko życzę smacznego.
Lubczyku- nie obrazam sie , bo i z gwinta nie siupam. Tyle tylko, ze taka wiedza, ktora zaprezentowales wlasnie jest dla koneserow wylacznie. A mnie smieszy wlasnie to, ze ludzie z czystego snobizmu graja swoje role udajac, ze sa w stanie tak to winko degustowac, aby wszelkie jego niuanse smakowo-zapachowe uchwycic.
Moze sie czepiam, ale moj jezyk przynajmniej tak subtelny nie jest.
To jest bardzo stara anegdota, opowiadająca o Angliku który na kompletnym odludziu przeżył katastrofę lotniczą a niestety zmarł śmiercią głodową mimo tego, że w rozbitym samolocie zachowały się olbrzymie zapasy jedzenia. Ponieważ nie miał odpowiedniego garniuturu, nie mógł zaiąść do obiadu.
To jest oczywiście olbrzymia przesada w odniesieniu do kształtu kieliszków. Myślę jednak, że jeżeli komuś nie sprawia różncy, i mało tego, śmieszy przestrzeganie takich norm, powinem zamiast wina pić np. piwo. I wilk będzie syty i kieliszki pozostaną na swoim miejscu.
tak mi lubczyku nasunales spostrzezenie, dlaczego tak malo wsrod polakow gentelmenow?
brak nam zasad i dobrych obyczajow, maniery tez mamy tylko na pokaz
czesciej siegamy po wzorce z kraju rad niz spoleczenstw cywilizowanych a nasza niewiedze probujemy ukryc pod plaszczykiem wyluzowania, snobowania sie na naturalizm i diabli wiedza jakich metnych argumentacji i teorii
potem czlowiek jedzie w swiat i naslucha sie opowiesci o buractwie znad wisly
nerwus
Hola hola nerwusie- to taka uwaga ogola? czy pod moim adresem???
zadna osobista wycieczka!!!!!!!
daleki jestem od tego
staram sie maksymalnie syntetycznie ujac temat cos go zaanonsowal
nerwus
Dobre maniery, to jest sprawa wtórna. Jeżeli ktoś bedzie pił białe wino z kieliszka przeznaczonego do czerwonego, to nie jest tp żadnym wykroczeniem towarzyskim. Po prostu ktoś taki nie wie co czyni. Dlatego trzeba mu to wybaczyć.
popieram lubczyka
to nie fanaberia a fundamentalna zasada wynikająca z praktycznosci i snobizm, snobowanie sie nie ma tu nic do rzeczy
noz i widelec mają swoją role, łyzka tez ma okresloną rolę i tak samo jest z kieliszkami
nadal nie widze w tym nic smiesznego
moze marinik chodzi o sztuczną jakas celebre?
nerwus
nie chodzi mi wcale o sztuczna celebre. Ale nadal polemizowac z Wami bede - moze wlasnei dlatego ze moj jezyk tak malo subtelny jest. Bo skoro ktos te subtelnosci wyczuwa to czemu wlasnie te kanony zestawien odpowiednich kolorow wina z odpowiednimi miesiwami np zostaly zaklocone???? Przeciez dla znawcy obecnie tolerowane zestawienia nie powinny byc akceptowalne
rozumiem odpowiedni ksztalt koniakowki (cieplo, parowanie. Coz - nikt mnie nigdy nie uczyl sztuki nabieranie wina do ust, ale jakos wewnetrzenie przekonany jestem, ze malo kto te sztuke posiada i malo kto potrafi sie rozkoszowac tym, o czym lubczyk pisal.
Wzgledy estetyczne pomijam calkowicie - ladnie podana potrawa,ladne akcesoria i zastawa, ladne zdobienia i nawet kompozycja talerza, na ladnie zastawionym stole to sztuka wlasnie. To WIELKA SZTUKA.
marinik mylisz watki w dyskusji, polemizujmy zatem,
dobor wina do potraw to inna sprawa
lubczyk wyraznie i ladnie napisal FUNKCJONALNOŚĆ
chodzi o to ze przez formalizm nawet profan ma okazje kiedys poczuc pelnie smaku,
nie wymga sie od niego nic poza tym aby używał przyrządów w celach do jakich zostały stworzone
tylko TO:
URZYWAĆ ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM!!!!!!
URZYWAĆ ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM!!!!!!
URZYWAĆ ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM!!!!!!
URZYWAĆ ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM!!!!!!
URZYWAĆ ZGODNIE Z PRZEZNACZENIEM!!!!!!
nerwus
ps. o lamaniu kanonow smaku w polaczeniu z winem zalozmy nowy watek, aby nie mieszac dwoch jakze roznych tematow
Czy to uRZywanie to też wyraz buntu przeciw regułom?
Mariniku, rozrozniania tych subtelnosci uczy sie czlowiek podczas kolejnych degustacji i na pewno rodzaj szkla w tym pomaga. Im wiecej roznych win bedziesz probowal i to w odpowiednim kieliszku, tym wiekszej nabierzesz wprawy i tym bardziej twoj smak sie wyostrzy. I z czasem nawet poczujesz, ze wino ma posmak korka. Niektorzy poznaja to juz po zapachu.
A wino domowej roboty, czy tez z malej wloskiej winnicy smakuje mi najlepiej z literatki, choc czytalam, ze to przestepstwo. A dla mnie ono w kieliszku nie ma smaku i juz.
pozdrawiam. M.
Moniczko troszeczke sie juz w moim zyciu nadegustowalem i nie zmienia to faktu, ze majac oczywiscie swoje preferencje smakowe, jakos tych subtelnosci nie wyczuwam. Ale nie jestem przez to prostakiem i tylko nie bede w zwiazku z tym odgrywal znawcy. juz nieraz proszono mnie o degustacje otwieranej butelki i w takich sytuacjach stanowczo i bez zazenowania po prostu odmawialem.
Użytkownik marinik napisał w wiadomości:
> nie chodzi mi wcale o sztuczna celebre. Ale nadal polemizowac z Wami bede -
> moze wlasnei dlatego ze moj jezyk tak malo subtelny jest. Bo skoro ktos te
> subtelnosci wyczuwa to czemu wlasnie te kanony zestawien odpowiednich kolorow
> wina z odpowiednimi miesiwami np zostaly zaklocone???? Przeciez dla znawcy
> obecnie tolerowane zestawienia nie powinny byc akceptowalne
> rozumiem odpowiedni ksztalt koniakowki (cieplo, parowanie. Coz - nikt mnie
> nigdy nie uczyl sztuki nabieranie wina do ust, ale jakos wewnetrzenie
> przekonany jestem, ze malo kto te sztuke posiada i malo kto potrafi sie
> rozkoszowac tym, o czym lubczyk pisal.
> Wzgledy estetyczne pomijam calkowicie - ladnie podana potrawa,ladne akcesoria
> i zastawa, ladne zdobienia i nawet kompozycja talerza, na ladnie zastawionym
> stole to sztuka wlasnie. To WIELKA SZTUKA.
To jest troszkę inaczej niż myślisz. Po wojnie, a szczególnie lata pięćdziesiąte po 60, panowała wielka moda na pijanie wszystkigo co słodkie. A więc od słodkich win po likery. Te, z początkiem lat 60 poszły w odstawkę i dziś każdy kto się uważa za smakosza, obrusza się na widok słodkiego wina na stole.
(Często ma rację bo słodkie słodkiemu nie równe, a moda już wróciła, tylko mało kto o tym wie)
Z marszu szeroką tyralierą weszły wina wytrawne, i niektórym sie zdaje, ze tylko takie można podawac do jedzenia. Wytrawne do słodkiego deseru - brrrrrrrr!!!!!!!
Co do zasad, białe do ryby i czerwone do dziczyzny, obowiązują one nadal. Z tą różnicą, że wprowadzono
wyrozumiałość. Dlatego, że nie każdemu służy białe a innemu znowu czewone. Inni nie tolerują zmiany koloru wina po następujących po sobie różnych daniach.
Nie obalono żadnych kanonów. Wprowadzono praktyczną zasadę tolerancji dla indywidualnych gustów i zrozumienia dla cierpień żoładkowych. :)
Ależ wszystko jest w najlepszym porządku. Jeżeli winko pite jest na daczy lub w gdzieś w plenerze, picie ze szklaneczek jest czymś najzupełniej normalnym i broń Boże nie jest naganne.
A co do snobizmu.
Zuważcie proszę. Im mniejsze środowisko (aglomeracja) tym bardziej malowane jest szkło. Kiery, trefle, karo, grzybki, sarenki, krasnoludki i królewny Śnieżki. Z takich pomalowanych szklanek pije się wszystko. Od herbaty począwszy na wódce i piwie kończąc. Innego szkła w pobliskim GS-ie nie uświadczysz.
Bo nad tym z czego pić jest lepiej, nikt się tam nie zastanawia. To byt kształtuje naszą świadomość. Ale jakoś ta droga do rozwoju musi ewoluować. Kto kończy z malowanym szkłem, często staje się ofiarą snobizmu. Najpierw na stole pojawia się rżnięty gruby krystał. Bo jest drogi, i trzeba się pokazać.
A do potrzeby stosowania cienkiego właściwego szkła i tak nigdy sie nie dojdzie.
Bo najpierw trzeba przestać traktować jedzenie jako wyłacznie masę pokarmową. Dopiero później zaczyna się dostrzegać różnice tam, gdzie się wcześniej ich nie widziało.
To jest oczywiście czysto głos w dyskusji i nie zawiera żadnych osobistych wycieczek w stosunku do nikogo.