Urząd Miejski Wrocławia,Wydział Komunikacji,wspomnień czar...Pamiętam jak kilkanaście lat temu mąż po całym dniu stania w kolejce do rejestracji pojazdów odszedł z kwitkiem,bo...wybiła godzina bodajże 16!Żeby oszczędzić obywatelom podobnych stresów wladze wymyśliły wydawanie numerków,których ilość jest ograniczona możliwościami 8 "okienek".Miało to "usprawnić" prace Urzędu.Na wiele godzin przed otwarciem przybytku ,na dworze ustawia sie gigantyczna kolejka.Za jedyne 30 PLN mozna kupic miejsce w pierwszej dziesiątce i być "załatwionym"do godziny 9.00.Obywatele,którzy są w tej uprzywilejowanej sytuacji,ze maja przce (i samochód!) musza sie z tej pracy zwalniać bo metropolii Wrocław nie stać na otwarcie jeszcze 8 albo 18,albo nawet 80 "okienek".Mąż stracił na to 3 dni,ale piekelne bramy Urzędu nie przemogły naszego małżeństwa.Dzisiaj ruszyłam mu na odsiecz.Odstałam półtorej godziny na dworze,a potem jeszcze jedna w środku!Udało się !Zdobyłam setny numerek!Dzieło dokonane!Samochód przerejestrowany!Tyle tylko,że nowy dowód jest "tymczasowy",za miesiąc będzie to samo!Dwdzieścia lat temu,na tej samej ulicy 2 razy w tygodniu stałam po masło w specjalistym sklepie mleczarskim,a koleżanką,po szkole,zawsze dwa razy bo na raz sprzedawali tylko 2 kostki...
Nadal jest na Zapolskiej,na razie zwiedziłam tylko jedna salę,nie powim ładnie wyremontowana.Jak będę wyrabiać nowy dowód zobaczę (niestety) inne pomieszczenia.
W Gdyni podobnie, paranoja. Mój osobisty ojciec :-) w tamtym roku musiał wymienić prawo jazdy na nowe. Okazuje się, że ludzie stali w kolejce po numerki od 5 rano , bo zaraz po otwarciu urzędu nic nie można było dostać, chyba że za pieniądze. Dla mnie to wielka pomyłka, babki siedzą sobie w pracy, obsłużą kogo trzeba a jak już się skończą ci z numerkami to co robią? Bo jakoś tego pojąć nie mogę? Siedzą i za przeproszeniem pierdzą w stołek? No ale to nie ich wina przecież....
Piola.u nas obsługuja średnio 25 osób na godzinę (takie tempo jest przed przerwa śniadaniowa,a potem jest zastój,he,he),skoropracuja osiem godzin w ośmiu okienkach to oblicza sobie ile mozna wydac numerków i już.Dlatego nie ma mozliwości nawet za pieniądze nie stać już od świtu,bo jak otworza drzwi to juz się nikt nie wkręci do pierwszej dziesiątki.
Urząd Miejski Wrocławia,Wydział Komunikacji,wspomnień czar...Pamiętam jak kilkanaście lat temu mąż po całym dniu stania w kolejce do rejestracji pojazdów odszedł z kwitkiem,bo...wybiła godzina bodajże 16!Żeby oszczędzić obywatelom podobnych stresów wladze wymyśliły wydawanie numerków,których ilość jest ograniczona możliwościami 8 "okienek".Miało to "usprawnić" prace Urzędu.Na wiele godzin przed otwarciem przybytku ,na dworze ustawia sie gigantyczna kolejka.Za jedyne 30 PLN mozna kupic miejsce w pierwszej dziesiątce i być "załatwionym"do godziny 9.00.Obywatele,którzy są w tej uprzywilejowanej sytuacji,ze maja przce (i samochód!) musza sie z tej pracy zwalniać bo metropolii Wrocław nie stać na otwarcie jeszcze 8 albo 18,albo nawet 80 "okienek".Mąż stracił na to 3 dni,ale piekelne bramy Urzędu nie przemogły naszego małżeństwa.Dzisiaj ruszyłam mu na odsiecz.Odstałam półtorej godziny na dworze,a potem jeszcze jedna w środku!Udało się !Zdobyłam setny numerek!Dzieło dokonane!Samochód przerejestrowany!Tyle tylko,że nowy dowód jest "tymczasowy",za miesiąc będzie to samo!Dwdzieścia lat temu,na tej samej ulicy 2 razy w tygodniu stałam po masło w specjalistym sklepie mleczarskim,a koleżanką,po szkole,zawsze dwa razy bo na raz sprzedawali tylko 2 kostki...
Nadal jest na Zapolskiej,na razie zwiedziłam tylko jedna salę,nie powim ładnie wyremontowana.Jak będę wyrabiać nowy dowód zobaczę (niestety) inne pomieszczenia.
Hehehe....to u Was pod tym względem raj....przyjedź do Poznania :)))))))
Bahus
Czy gorzej to nie wiem, ale też bardzo źle.
Bahus
W Gdyni podobnie, paranoja. Mój osobisty ojciec :-) w tamtym roku musiał wymienić prawo jazdy na nowe. Okazuje się, że ludzie stali w kolejce po numerki od 5 rano , bo zaraz po otwarciu urzędu nic nie można było dostać, chyba że za pieniądze. Dla mnie to wielka pomyłka, babki siedzą sobie w pracy, obsłużą kogo trzeba a jak już się skończą ci z numerkami to co robią? Bo jakoś tego pojąć nie mogę? Siedzą i za przeproszeniem pierdzą w stołek? No ale to nie ich wina przecież....
Piola.u nas obsługuja średnio 25 osób na godzinę (takie tempo jest przed przerwa śniadaniowa,a potem jest zastój,he,he),skoropracuja osiem godzin w ośmiu okienkach to oblicza sobie ile mozna wydac numerków i już.Dlatego nie ma mozliwości nawet za pieniądze nie stać już od świtu,bo jak otworza drzwi to juz się nikt nie wkręci do pierwszej dziesiątki.