Dzisiaj smażyłam placki ziemniaczane, wszystko fajnie, tylko cuchnie mi za przeproszeniem w całym domu do tej pory, pewnie dlatego jeszcze nie śpię. Olej świeży- słonecznikowy, wentylacja taka sobie, ale nic na to nie poradzę. Fajnie pachnie, jak się smaży, potem ten "cuch" zostaje na każdym metrze sześciennym. Z rybą też tak jest, ciężko się pozbyć czarownego aromatu. Też tak macie?
Jak ten uciążliwy zapaszek zniwelować?
Dodam, że nie toleruję odświeżaczy powietrza. Może jakaś kawa gotowana? No i jak to technicznie ma wyglądać, chodzić z rondelkiem, jak z kadzidłem i rozdmuchiwać?
Help!
Użytkownik borgia napisał w wiadomości:
> Dorka... ja sama nie wiem. U mnie się okna otwiera, ale i tak po powrocie ze
> spaceru capi delikatnie mówiąc.
Ewa, dzięki za wsparcie, widać nie tylko u mnie capi:)
Czy pamiętasz jak pachniała
> mielona w sklepach kawa?
Pewnie, że pamiętam, zapachowiec jestem.
A niekoniecznie chodzenie (zwłaszcza w nocy) z rondelkiem hehehe.
> Kawowa Dama...
Żebyś wiedziała, że latałam z rondlem dobrze po północy, dziecko chciało mnie sfotografować na pamiątkę potomnym, że niby mieli babcię nawiedzoną, ale zakazałam
W sumie zadziałało, smrodek się ulotnił, tzn napar kawowy wchłonął plackowy cuch.
> - wyobrażenie Dorki łażącej po całym mieszkaniu z kawką... odczyniającą
> gusła... działa rozweselająco.
Przy następnym smażeniu masz zdjęcia na priv na bank
Podobnie jak dorka nie toleruję odświeżaczy. Ale też mam lepiej - moje powonienie z racji alergi (często podrażniona śluzówka) pozwala mi znosić przykre zapachy po smażeniu, a przynajmniej szybko się do nich przystosowywać - po prostu nie czuję. A kawa - ma intensywny zapach - pytanie czy zabije smażony i czy sie z nim nie pogryzie? Niektórzy włączają pochłaniacze w okapach - ale ja takowego nie posiadam.
Przeszkadzały mi jedynie w ciąży. Rodzinka na 9 miesiecy zapomniała o kotletach, frytkach, plackach itp. A i tak jak sąsiadka smażyła cokolwiek, ja składałam samokrytykę (jaka jestem -błłeee). Ale to tak tylko jako dygresja, bo mi się przypomniało
Najlepszą radą jest wyciąg. Ja mam tak silny (wydajny), że mogę na kuchence (oczywiście po odpowiednim zabezpieczeniu) grillować. Ani odrobina dymu nie dostaje się na kuchnię. Podobnie z zapachami. Po 10 min nikt nie wyczuje, że smażyła się ryba. Fakt że to urządzenie "żre" dużo prądu, no ale coś za coś.
Bahus
Użytkownik bahus napisał w wiadomości:
> Ani odrobina dymu nie dostaje się na kuchnię. Podobnie z zapachami. Po 10 min nikt nie wyczuje, że smażyła się ryba.
haha od Ciebie fruuu a sąsiedzi z wyższych pięter rozkoszują się pełnią aromatu ;-)
Sama moc wyciagu sprawy nie zalatwi w 100%. Mam bardzo porzadnego Fabera, 3biegowego, ale z racji niewielkich rozmiarow kuchni wyciag ma prawie takie wymiary jak plyta kuchenna, a co za tym idzie- pewne zapachy nawet na max biegu wyciagu unosza sie bokami :((((((
Mój sąsiad chyba też ma świetny wyciąg, bo zawsze wiem kiedy pichci coś smrodliwego. Czuc to u mnie w całym mieszkaniu. Ohyda. Jestem więc przeciwna wyciągom. Lepiej porządnie wietrzyc, a własne zapachy mniej drażnią niż cudze.
Ja co prawda nie mam tego problemu (rzadko smażę a i wentylację mam dobrą), ale może podpowiem Ci sposób, który wykorzystuję, jak dzieci są chore. Na mokrą szmatkę kapię kilka/naście
kropli olejku jakiegoś (najczęściej Inhalol, to mieszanka) i na kaloryfer lub rozwiesić. Czasem gotuję też wodę z tymi kropelkami w odkrytym garnku - pachnie w całym domu
matyldusiu, też ten sposób stosuję, gdy Jaś narzeka na katar, rewelacyjnie działa, niesety na plackowe odory nie działa ten sposób.
Ale dzięki za odzew, pozdrawiam Cię cieplusio:)
Dzisiaj smażyłam placki ziemniaczane, wszystko fajnie, tylko cuchnie mi za przeproszeniem w całym domu do tej pory, pewnie dlatego jeszcze nie śpię. Olej świeży- słonecznikowy, wentylacja taka sobie, ale nic na to nie poradzę. Fajnie pachnie, jak się smaży, potem ten "cuch" zostaje na każdym metrze sześciennym. Z rybą też tak jest, ciężko się pozbyć czarownego aromatu. Też tak macie?
Jak ten uciążliwy zapaszek zniwelować?
Dodam, że nie toleruję odświeżaczy powietrza. Może jakaś kawa gotowana? No i jak to technicznie ma wyglądać, chodzić z rondelkiem, jak z kadzidłem i rozdmuchiwać?
Help!
Dorka przesiąknięta cuchem ziemniaczano- olejowym
Użytkownik borgia napisał w wiadomości:
> Dorka... ja sama nie wiem. U mnie się okna otwiera, ale i tak po powrocie ze
> spaceru capi delikatnie mówiąc.
Ewa, dzięki za wsparcie, widać nie tylko u mnie capi:)
Czy pamiętasz jak pachniała
> mielona w sklepach kawa?
Pewnie, że pamiętam, zapachowiec jestem.
A niekoniecznie chodzenie (zwłaszcza w nocy) z rondelkiem hehehe.
> Kawowa Dama...
Żebyś wiedziała, że latałam z rondlem dobrze po północy, dziecko chciało mnie sfotografować na pamiątkę potomnym, że niby mieli babcię nawiedzoną, ale zakazałam
W sumie zadziałało, smrodek się ulotnił, tzn napar kawowy wchłonął plackowy cuch.
> - wyobrażenie Dorki łażącej po całym mieszkaniu z kawką... odczyniającą
> gusła... działa rozweselająco.
Przy następnym smażeniu masz zdjęcia na priv na bank
Dorka- guślara
Podobnie jak dorka nie toleruję odświeżaczy. Ale też mam lepiej - moje powonienie z racji alergi (często podrażniona śluzówka) pozwala mi znosić przykre zapachy po smażeniu, a przynajmniej szybko się do nich przystosowywać - po prostu nie czuję. A kawa - ma intensywny zapach - pytanie czy zabije smażony i czy sie z nim nie pogryzie? Niektórzy włączają pochłaniacze w okapach - ale ja takowego nie posiadam.
Przeszkadzały mi jedynie w ciąży. Rodzinka na 9 miesiecy zapomniała o kotletach, frytkach, plackach itp. A i tak jak sąsiadka smażyła cokolwiek, ja składałam samokrytykę (jaka jestem -błłeee). Ale to tak tylko jako dygresja, bo mi się przypomniało
Najlepszą radą jest wyciąg. Ja mam tak silny (wydajny), że mogę na kuchence (oczywiście po odpowiednim zabezpieczeniu) grillować. Ani odrobina dymu nie dostaje się na kuchnię. Podobnie z zapachami. Po 10 min nikt nie wyczuje, że smażyła się ryba. Fakt że to urządzenie "żre" dużo prądu, no ale coś za coś.
Bahus
Użytkownik bahus napisał w wiadomości:
> Ani odrobina dymu nie dostaje się na kuchnię. Podobnie z zapachami. Po 10 min nikt nie wyczuje, że smażyła się ryba.
haha od Ciebie fruuu a sąsiedzi z wyższych pięter rozkoszują się pełnią aromatu ;-)
pozdrawiam,
shiludek
......... \/ .........
........ /..\ ........
.--o00- \-00o--.
......................
..... shoffix .....
......................
Nie ...nie, mamy osobne kanały ....:))))
Bahus
kanał lewy....kanał prawy....
Jest pięć ( więc jeszcze, drugi prawy i drugi lewy no i oczywiście środkowy....)
Bahus
Sama moc wyciagu sprawy nie zalatwi w 100%. Mam bardzo porzadnego Fabera, 3biegowego, ale z racji niewielkich rozmiarow kuchni wyciag ma prawie takie wymiary jak plyta kuchenna, a co za tym idzie- pewne zapachy nawet na max biegu wyciagu unosza sie bokami :((((((
Marinik ja zadbałem o to aby wyciąg dość mocno przekraczał wymiary płyty kuchenki, ale rozumiem że nie każdy ma dużą kuchnię.
Bahus
Mój sąsiad chyba też ma świetny wyciąg, bo zawsze wiem kiedy pichci coś smrodliwego. Czuc to u mnie w całym mieszkaniu. Ohyda. Jestem więc przeciwna wyciągom. Lepiej porządnie wietrzyc, a własne zapachy mniej drażnią niż cudze.
Aniu w naszym bloku każde mieszkanie ma osobny kanał wentylacyjny, więc nie ma problemu
Bahus
Ja co prawda nie mam tego problemu (rzadko smażę a i wentylację mam dobrą), ale może podpowiem Ci sposób, który wykorzystuję, jak dzieci są chore. Na mokrą szmatkę kapię kilka/naście
kropli olejku jakiegoś (najczęściej Inhalol, to mieszanka) i na kaloryfer lub rozwiesić. Czasem gotuję też wodę z tymi kropelkami w odkrytym garnku - pachnie w całym domu
matyldusiu, też ten sposób stosuję, gdy Jaś narzeka na katar, rewelacyjnie działa, niesety na plackowe odory nie działa ten sposób.
Ale dzięki za odzew, pozdrawiam Cię cieplusio:)
Użytkownik terra napisał w wiadomości:
> Co zrobic? Upiec moje buleczki! :)))))
Ojej, te cynamonowe? :/ grrrr :-)
pozdrawiam,
shiludek