Ostatnio widuje we Wroclawiu młodych ludzi z długim kijem w ręce.Wygląda to jakby prowadzil psa,ale na końcu kija jest tylko pusta obroża.Czy ktos z Was wie o co tu chodzi?
nie, to nie jest reklama- to jest smycz dla psa,kupuje się ją po to , aby dziecku , ktore chce zwierzaczka uzmyslowic jaki to jest obowiązek, dlatego codziennie po kilka razy ososbnik dostaje smycz do ręki i wyprowadza swojego pieska widmo, jeżeli wytrzyma ten reżim zwany inaczej obowiązkiem okolo miesiąca wowczas mozna mu zafundowac psisko. To takie nowe zalecenia psychologow mające na uwadze zaobserwowanie zachowań i wyćwiczenie silnej woli u osobnika chcącego mieć zwierzę w domu. Tak postąpila też moja kuzynka ze swoimi dziećmi- one wytrzymaly probę i teraz mają psa ( pięknego bigla o imieniu Barton). inka21
Taką imprezę znajomy swoim dzieciom zafundował ... jakieś 10 lat temu. codziennie po piątej pobudka i na spacer ze smyczą. Dzieci po niecałym tygodniu oddały smycz - już nie chciały zwierzaka.
Stosował też inną metodę (nie związaną ze smyczą) - tabletki na sikanie (dla dwulatka, który nie chciał korzystać z nocnika) - witamina C rano i wieczorem- z koniecznoscią rozgryzania. Szybko zadziałało.
W Krakowie parę dni temu równiez zauważyłam gościa idącego właśnie z takim kijem i obrożą..tylko nie było to w miejscu gdzie było by dużo ludzi i o wczesnej godzinie 7.15 .. No ja myślałam, że to jakiś cwiczący saper i na wszelki wypadek odsunęłam sie na bezpieczną odległość:-) A później myślałam, że jest to osoba niewidoma, ale tak nie było bo przeszkody dosć sprawnie omijał:-) I to zjawisko pozostało dla mnie do dzisiaj niezrozumiałe...:-)
Dzięki za odpowiedzi.Osobnicy,których widzialam byli "za starzy" na eksperyment pedagogiczny,więc chyba jednak jest to ta reklama piwa.A oto odpowiedż usłyszałam dzisiaj "No przecież mój sąsiad też codziennie wychodzi z psem,chociaż psa juz nie ma,bo mu zdechł.Ze smyczą i obrożą chodzi tam,gdzie chodził z psem." Już się zaczęłam martwić ,że to jakas zbiorowa epidemia.Pozdrawiam,kucharka.
Ostatnio widuje we Wroclawiu młodych ludzi z długim kijem w ręce.Wygląda to jakby prowadzil psa,ale na końcu kija jest tylko pusta obroża.Czy ktos z Was wie o co tu chodzi?
To reklama piwa "Dog in the fog".
a piwo takie jak ten pies???
to juz zostane przy Zywcu
nie, to nie jest reklama- to jest smycz dla psa,kupuje się ją po to , aby dziecku , ktore chce zwierzaczka uzmyslowic jaki to jest obowiązek, dlatego codziennie po kilka razy ososbnik dostaje smycz do ręki i wyprowadza swojego pieska widmo, jeżeli wytrzyma ten reżim zwany inaczej obowiązkiem okolo miesiąca wowczas mozna mu zafundowac psisko. To takie nowe zalecenia psychologow mające na uwadze zaobserwowanie zachowań i wyćwiczenie silnej woli u osobnika chcącego mieć zwierzę w domu. Tak postąpila też moja kuzynka ze swoimi dziećmi- one wytrzymaly probę i teraz mają psa ( pięknego bigla o imieniu Barton). inka21
Taką imprezę znajomy swoim dzieciom zafundował ... jakieś 10 lat temu. codziennie po piątej pobudka i na spacer ze smyczą. Dzieci po niecałym tygodniu oddały smycz - już nie chciały zwierzaka.
Stosował też inną metodę (nie związaną ze smyczą) - tabletki na sikanie (dla dwulatka, który nie chciał korzystać z nocnika) - witamina C rano i wieczorem- z koniecznoscią rozgryzania. Szybko zadziałało.
W Krakowie parę dni temu równiez zauważyłam gościa idącego właśnie z takim kijem i obrożą..tylko nie było to w miejscu gdzie było by dużo ludzi i o wczesnej godzinie 7.15 .. No ja myślałam, że to jakiś cwiczący saper i na wszelki wypadek odsunęłam sie na bezpieczną odległość:-) A później myślałam, że jest to osoba niewidoma, ale tak nie było bo przeszkody dosć sprawnie omijał:-) I to zjawisko pozostało dla mnie do dzisiaj niezrozumiałe...:-)
To samo dzieje sie w Szczecinie ;-)
To samo widuję w Poznaniu i bynajmniej nie są to dzieci.
Bahus
Pampas ma racje.To jest reklama piwa.
Dzięki za odpowiedzi.Osobnicy,których widzialam byli "za starzy" na eksperyment pedagogiczny,więc chyba jednak jest to ta reklama piwa.A oto odpowiedż usłyszałam dzisiaj "No przecież mój sąsiad też codziennie wychodzi z psem,chociaż psa juz nie ma,bo mu zdechł.Ze smyczą i obrożą chodzi tam,gdzie chodził z psem." Już się zaczęłam martwić ,że to jakas zbiorowa epidemia.Pozdrawiam,kucharka.
Ciekawe, też się z tym spotkałem ostatnio w Krakowie i Katowicach...
W Warszawie też z tym się spotkałam. Dziwnie to wygląda