Lubie ogladac w TV rozne programy kulinarne i jedna rzecz w nich mnie zawsze zadziwia, a czynia tak niemal wszyscy prowadzacy. Chodzi mi o traktowanie pomidora dodawanego do roznastych potraw, w ktorych obrabiany jest tenze pomidor termicznie. Norma jest, ze autorzy tych programow nie parza pomidora i nie zdejmuja z niego skory (ja zawsze ja zdejmuje, bo przeciez inaczej to w gotowej potrawie beda flaczaste skorki plywaly). Z kolei najczesciej pomidor przekrawany jest na cwiartki i wykrawane sa z neigo gniazda nasienne. Pojac tego nie moge. Jako uzasadnienie podawana jest wodnistosc tej wewnetrznej czesci, ale wg mnie- to przesada. Co niby zrobic z ta wykrojana czescia?? wyrzucic czy zjesc ???? Przyznaje, ze czesc pestkowa wydlubuje paluchami wylacznie z pomidorow sierpniowych, ktore susze. Jak wy to robicie???????
Do gotowania obowiązkowo bez skóry - ona się potem zwija w takie kłujące pałeczki, nie lubię tego czuć w przełyku. Nie wybieram pestek. No i surowe to z całym dobrodziejstwem inwentarza - bez skórki to taka ciapata breja, a bez pestek? nigdy się nie zastanawiałam...
ja zawsze pomidory jadam ze skórą i z pestkami ,równiez do sałatek uzywam je w takiej postaci tylko kroję w większe cząstki.Pomidory do wszelakiej obróki termicznej zawsze używam ze wszystkimi dobrociami ale potem je miksuję .Nie przeszkadza to w potrawach/są małe wyjątki/. Kiedy robię np sok pomidorowy na zimę lub przecier na zupę /zawsze z dodatkiem liscia selera/,po zmiksowaniu dodaje to gęstosci i smak jest inny niż takiej mamałygi niemowlecej.Spróbujcie ,polecam .Również keczup przygotowuję podobnie ,po skończonej obróbce termicznej miksuję wszystko ,jeszcze raz zagotowuję i rozlewam do słoików.
Mam wrażenie, że każdy ze sposobów daje co innego. Np pomidory bez pestek są słodsze (w miąższu jest dużo cukru), z kolei nawet wredna skórka ma swój smak, ale musi być dobrze uduszona (temperatura wyższa niż przy zwykłym gotowaniu). Poza tym ważne są przyzwyczajenia albo lokalne obyczaje. W niektórych prowincjach Węgier np. paprykę dusi się z wnętrznościami (leczo) i autochtoni twierdzą, że wypestkowana jest sztuczna i nie ma pełnego smaku. Ja zazwyczaj do surówek biorę pomidory w całości, tylko drobno pokrojone (żeby większe kawałki skórki nie stawały w organach), do potraw duszonych z ryb, warzyw i białych mięs usuwam skórkę i pestki, a do cięższego mięsa daję w całości.
To prawda, że organizm nie trawi pestek ale i one mają swoje dobre zalety dlatego ich nigdy nie wyrzucam, no chyba że robię pzrecier do zupy na zimę. a te zalety to to że pestki (oczywiście bez ekstremalnych wypadków typu śliwki, brzoskwinie, wiśnie...) oczyszczaja układ pokarmowy z zanieczyszczeń i na pewno nie szkodzą
A skóry z pomidora tez nie cierpię po termicznej obróbce i ją zciągam wcześniej.
Lubie ogladac w TV rozne programy kulinarne i jedna rzecz w nich mnie zawsze zadziwia, a czynia tak niemal wszyscy prowadzacy. Chodzi mi o traktowanie pomidora dodawanego do roznastych potraw, w ktorych obrabiany jest tenze pomidor termicznie. Norma jest, ze autorzy tych programow nie parza pomidora i nie zdejmuja z niego skory (ja zawsze ja zdejmuje, bo przeciez inaczej to w gotowej potrawie beda flaczaste skorki plywaly). Z kolei najczesciej pomidor przekrawany jest na cwiartki i wykrawane sa z neigo gniazda nasienne. Pojac tego nie moge. Jako uzasadnienie podawana jest wodnistosc tej wewnetrznej czesci, ale wg mnie- to przesada. Co niby zrobic z ta wykrojana czescia?? wyrzucic czy zjesc ???? Przyznaje, ze czesc pestkowa wydlubuje paluchami wylacznie z pomidorow sierpniowych, ktore susze.
Jak wy to robicie???????
mi skorka z pomidora przeszkadz zawsze i wszedzie a pomidory uwielbiam w kazdej postaci i zawsze zdejmuje skorke
Do gotowania obowiązkowo bez skóry - ona się potem zwija w takie kłujące pałeczki, nie lubię tego czuć w przełyku. Nie wybieram pestek. No i surowe to z całym dobrodziejstwem inwentarza - bez skórki to taka ciapata breja, a bez pestek? nigdy się nie zastanawiałam...
ja zawsze pomidory jadam ze skórą i z pestkami ,równiez do sałatek uzywam je w takiej postaci tylko kroję w większe cząstki.Pomidory do wszelakiej obróki termicznej zawsze używam ze wszystkimi dobrociami ale potem je miksuję .Nie przeszkadza to w potrawach/są małe wyjątki/. Kiedy robię np sok pomidorowy na zimę lub przecier na zupę /zawsze z dodatkiem liscia selera/,po zmiksowaniu dodaje to gęstosci i smak jest inny niż takiej mamałygi niemowlecej.Spróbujcie ,polecam .Również keczup przygotowuję podobnie ,po skończonej obróbce termicznej miksuję wszystko ,jeszcze raz zagotowuję i rozlewam do słoików.
Mam wrażenie, że każdy ze sposobów daje co innego. Np pomidory bez pestek są słodsze (w miąższu jest dużo cukru), z kolei nawet wredna skórka ma swój smak, ale musi być dobrze uduszona (temperatura wyższa niż przy zwykłym gotowaniu). Poza tym ważne są przyzwyczajenia albo lokalne obyczaje. W niektórych prowincjach Węgier np. paprykę dusi się z wnętrznościami (leczo) i autochtoni twierdzą, że wypestkowana jest sztuczna i nie ma pełnego smaku. Ja zazwyczaj do surówek biorę pomidory w całości, tylko drobno pokrojone (żeby większe kawałki skórki nie stawały w organach), do potraw duszonych z ryb, warzyw i białych mięs usuwam skórkę i pestki, a do cięższego mięsa daję w całości.
a te zalety to to że pestki (oczywiście bez ekstremalnych wypadków typu śliwki, brzoskwinie, wiśnie...) oczyszczaja układ pokarmowy z zanieczyszczeń i na pewno nie szkodzą
A skóry z pomidora tez nie cierpię po termicznej obróbce i ją zciągam wcześniej.