Dwa lata temu... Plaga złomiarzy; z działek ginęło wszystko co ważyło i co można było sprzedać. Namioty pod foliak (rury 6. metrowe, 30 kilo szły jak bułeczki), pokrywy kanalizacyjne, kratki, siatki, bramy wjazdowe ..., cuda różniste. O dziwo narzędzia nie ginęły, ghmm, jeszcze nie?. W zeszłym roku drzewo mi zaiwanili, kilka pniaczków pociętych i przygotowanych na ognisko. Było i normalnie nie ma. Ludzie nauczyli się, żeby nie zamykać altanek, bo do każdej zamkniętej wchodziło się z drzwiami. Niektórzy zostawiali nawet tabliczki "otwarte" :-) Furtki do poszczególnych działek bez kłódek, a jak jest to niezakluczona; tak tylko żeby nie bujały sie wrota. I co? Przyjeżdżam dwa dni temu na działkę, a zasuwka wyłamana bo się "gościowi" nie chciało przesunąć blaszki i klamkę nacisnąć, wejść jak człowiek cywilizowany. Kłódkę wyrzuci gdzieś w krzaki bo to badziewie i nie sprzeda.... Nie wiem czy się śmiać czy użalić nad losem nieszczęśnika, bo mi dwa wiadra podwędził - jedno fajne a drugie dziurawe, popękane i bez ucha, na chwasty miałem :-) - a dlaczego nie zabrał metalowego, z uchem? a leżały wszystkie razem...; nie pojmę... Zdarzało się, że przybył jakiś lump wymienić obuwie, albo wdzianko - grzeczny i miły był - zostawiał swoje człapaki i szmatki. Na jowisza, jak one cuchnęły... Nie wspomnę o niektórych przyjemnych delikwentach, co przyjdą, narobią na środku altany, firanką podetrą i jeszcze zdewastują wnętrze, szyby potłuką..., okradną nawet podczas obecności działkowicza.
My mamy działkę ponad 25 lat.Nie wspomnę ile razy mialam włamania!!!! Gorzej było jak nie mieliśmy ogrodzonej.Drzwi wylamane łomem tak ,że zamek był nie ruszony tylko wielka dziura w drzwiach ,w murze , wygięta futryna,wybite szyby.Przeważnie włamywano się w styczniu,lutym wtedy gdy na dzialkach pusto.Raz jakiś włóczykij zrobił sobie legowisko i korzystał z dobrodziejstw kuchenki gazowej,naczyń,spania.Nie rozumiem tylko po co mu było to na k-c poniszczyć,potłuc.Chyba na pamiątkę zabrał firanki z okna,stary koc,czajnik i "kieliszki"!!!Działka poza miastem to czują się bezkarni.Policja owszem przyjmuje zgłoszenia ale ze względu na małą szkodliwość(tak określają)za parę dni sprawa zostaje umorzona.Gdyby nie to,że mieszkamy w blokowisku to dawno pozbyłabym się działki .Z drugiej strony szkoda nam bo włożyliśmy bardzo dużo pracy.
:((((((((((( chyba to dosc powszechne niestety. Jagienko- zabezpieczyc sie nie da - jak pisze sho - pomyslowosc ludzkich zlosliwosci nie ma granic. A bezslinosc dzialkowiczow i zal - po tym co zniszczone- jest chyba rownie bezgranicza.
Ja też mam działkę i znam ten problem.Miałam kilka włamań.Ale tego jednego nie zapomnę.Było to w sylwestra.Mój mąż akurat był chory i nie mogliśmy jechać na działkę.W tym czasie zlodzieje,wyłamali kratę w łazience i weszli do środka.Z wyjściem też nie mieli problemu,bo pomimo,że na zewnątrz są antaby na kłódkę zamykane to od środka odkręcili śruby od antab,ktyórych mój mąż nie zabezpieczył przed odkręceniem, a do tego w domku były klucze,haha.Tam sobie urządzili sylwestra,ugotowali zupkę,której ślady do dziś są na suficie.Ale w sumie nie gniewam sie na nich,bo okazali się być "miłymi" ludźmi,bo nie wzięli nic,a domku stała spawarka,wiertarka udarowa,szlifierka kątowa,czajnik elektryczny i wiele,wiele innych rzeczy.A nawet dostaliśmy w prezencie maszynkę do gotowania sąsiadów,ich cukiernicę,haha. Od trzech lat nie ma włamań do naszego domku(odpukać!),ale ja palę światło,które samo się włącza i wyłącza.Nie wiem czy to coś daje?Pozdrawiam
Ja byłem policjantem i w trakcie mojej pracy zawodowej, spotkałem się z ciekawymi przypadkami zabezpieczeń altanek. Pamiętam, że na jednym z ogrodów wlaściciel przy oknie zakopał beczkę, nalał tam różnego swiśtwa i przykrył to szybą. Nasypał trochę trwaki i tak zostawił. Złodziej przyszedł. Chciał wejść do altanki przez okno. Co było dalej możecie się domyślać. Od tego momentu nie było włamań do tej altanki. Klient musiał śmierdzieć z kilometra. Inny postarał się o petardy. Odpalane były w ten sposób, że zapalniki połączył sznurkiem. Złodzieje przychodzą nocą. Nie widzieli sznurków. Po ich nadepniciu następowała detonacja. W tm przypadku złodzieje też poszli na działkę. Podobno mieli mokro w portkach. Wykorzysując sznurki można spowodować załączenie się światła albo jakiegoś buczka, który powinien się wylączyć po kilku minutach. Wiele jest sposobów, które mogą być skuteczne. Pozdrowienia
W tym roku na naszej działce cisza, złodziej siedzi od wiosny w kiciu, ale włamań miałam juz kilkanaście. W jednym roku w przeciągu miesiąca 3 włamania. Mąz chciał juz to wszystko zostawić, ale trochę tam pracy swojej włożyliśmy. Jest gdzie pogrilować i piwko na działeczce lepiej smakuje. Sąsiad przyczaił sie na rabusi i troche postraszył, to nastepnym razem spalili mu altanę i tak to się zazwyczaj kończy. Nie ma na nich mocnych.
Faktycznie macie chyba pecha. Na moim ogrodzie od conajmniej 10 lat nie było żadnego, słownie żadnego włamania. Mamy ponad 300 działek.Po imprezach zostawia się wszystko na stole na powietrzu i jeszcze nic nie zginęło.Tfu! tfu! na psa urok , aby nie zapeszyć.
U nas na wsi ostatnio "hitem" dla złodziei staly się takie małe lampy które wklada się do ziemi, w dzień ładują się energią słoneczną a po zmroku świecą. Nie wiem jak się takie cuda fachowo nazywają ale są bardzo fajne.
Dwa lata temu... Plaga złomiarzy; z działek ginęło wszystko co ważyło i co można było sprzedać. Namioty pod foliak (rury 6. metrowe, 30 kilo szły jak bułeczki), pokrywy kanalizacyjne, kratki, siatki, bramy wjazdowe ..., cuda różniste. O dziwo narzędzia nie ginęły, ghmm, jeszcze nie?. W zeszłym roku drzewo mi zaiwanili, kilka pniaczków pociętych i przygotowanych na ognisko. Było i normalnie nie ma.
Ludzie nauczyli się, żeby nie zamykać altanek, bo do każdej zamkniętej wchodziło się z drzwiami. Niektórzy zostawiali nawet tabliczki "otwarte" :-) Furtki do poszczególnych działek bez kłódek, a jak jest to niezakluczona; tak tylko żeby nie bujały sie wrota. I co?
Przyjeżdżam dwa dni temu na działkę, a zasuwka wyłamana bo się "gościowi" nie chciało przesunąć blaszki i klamkę nacisnąć, wejść jak człowiek cywilizowany. Kłódkę wyrzuci gdzieś w krzaki bo to badziewie i nie sprzeda.... Nie wiem czy się śmiać czy użalić nad losem nieszczęśnika, bo mi dwa wiadra podwędził - jedno fajne a drugie dziurawe, popękane i bez ucha, na chwasty miałem :-) - a dlaczego nie zabrał metalowego, z uchem? a leżały wszystkie razem...; nie pojmę...
Zdarzało się, że przybył jakiś lump wymienić obuwie, albo wdzianko - grzeczny i miły był - zostawiał swoje człapaki i szmatki. Na jowisza, jak one cuchnęły...
Nie wspomnę o niektórych przyjemnych delikwentach, co przyjdą, narobią na środku altany, firanką podetrą i jeszcze zdewastują wnętrze, szyby potłuką..., okradną nawet podczas obecności działkowicza.
u Was podobnie?
pozdrawiam,
shiludek
\/
/..\
---o00- \-00o---
== shoffix ==
My mamy działkę ponad 25 lat.Nie wspomnę ile razy mialam włamania!!!! Gorzej było jak nie mieliśmy ogrodzonej.Drzwi wylamane łomem tak ,że zamek był nie ruszony tylko wielka dziura w drzwiach ,w murze , wygięta futryna,wybite szyby.Przeważnie włamywano się w styczniu,lutym wtedy gdy na dzialkach pusto.Raz jakiś włóczykij zrobił sobie legowisko i korzystał z dobrodziejstw kuchenki gazowej,naczyń,spania.Nie rozumiem tylko po co mu było to na k-c poniszczyć,potłuc.Chyba na pamiątkę zabrał firanki z okna,stary koc,czajnik i "kieliszki"!!!Działka poza miastem to czują się bezkarni.Policja owszem przyjmuje zgłoszenia ale ze względu na małą szkodliwość(tak określają)za parę dni sprawa zostaje umorzona.Gdyby nie to,że mieszkamy w blokowisku to dawno pozbyłabym się działki .Z drugiej strony szkoda nam bo włożyliśmy bardzo dużo pracy.
:(((((((((((
chyba to dosc powszechne niestety.
Jagienko- zabezpieczyc sie nie da - jak pisze sho - pomyslowosc ludzkich zlosliwosci nie ma granic.
A bezslinosc dzialkowiczow i zal - po tym co zniszczone- jest chyba rownie bezgranicza.
Ja też mam działkę i znam ten problem.Miałam kilka włamań.Ale tego jednego nie zapomnę.Było to w sylwestra.Mój mąż akurat był chory i nie mogliśmy jechać na działkę.W tym czasie zlodzieje,wyłamali kratę w łazience i weszli do środka.Z wyjściem też nie mieli problemu,bo pomimo,że na zewnątrz są antaby na kłódkę zamykane to od środka odkręcili śruby od antab,ktyórych mój mąż nie zabezpieczył przed odkręceniem, a do tego w domku były klucze,haha.Tam sobie urządzili sylwestra,ugotowali zupkę,której ślady do dziś są na suficie.Ale w sumie nie gniewam sie na nich,bo okazali się być "miłymi" ludźmi,bo nie wzięli nic,a domku stała spawarka,wiertarka udarowa,szlifierka kątowa,czajnik elektryczny i wiele,wiele innych rzeczy.A nawet dostaliśmy w prezencie maszynkę do gotowania sąsiadów,ich cukiernicę,haha.
Od trzech lat nie ma włamań do naszego domku(odpukać!),ale ja palę światło,które samo się włącza i wyłącza.Nie wiem czy to coś daje?Pozdrawiam
hahahahahah....ciekawe jest życie działkowca..pięknie to napisałeś, miło się czytało :) ((ma skubany talent do pisania no!)
Ja byłem policjantem i w trakcie mojej pracy zawodowej, spotkałem się z ciekawymi przypadkami zabezpieczeń altanek. Pamiętam, że na jednym z ogrodów wlaściciel przy oknie zakopał beczkę, nalał tam różnego swiśtwa i przykrył to szybą. Nasypał trochę trwaki i tak zostawił. Złodziej przyszedł. Chciał wejść do altanki przez okno. Co było dalej możecie się domyślać. Od tego momentu nie było włamań do tej altanki. Klient musiał śmierdzieć z kilometra. Inny postarał się o petardy. Odpalane były w ten sposób, że zapalniki połączył sznurkiem. Złodzieje przychodzą nocą. Nie widzieli sznurków. Po ich nadepniciu następowała detonacja. W tm przypadku złodzieje też poszli na działkę. Podobno mieli mokro w portkach. Wykorzysując sznurki można spowodować załączenie się światła albo jakiegoś buczka, który powinien się wylączyć po kilku minutach. Wiele jest sposobów, które mogą być skuteczne. Pozdrowienia
W tym roku na naszej działce cisza, złodziej siedzi od wiosny w kiciu, ale włamań miałam juz kilkanaście. W jednym roku w przeciągu miesiąca 3 włamania. Mąz chciał juz to wszystko zostawić, ale trochę tam pracy swojej włożyliśmy. Jest gdzie pogrilować i piwko na działeczce lepiej smakuje. Sąsiad przyczaił sie na rabusi i troche postraszył, to nastepnym razem spalili mu altanę i tak to się zazwyczaj kończy. Nie ma na nich mocnych.
Faktycznie macie chyba pecha. Na moim ogrodzie od conajmniej 10 lat nie było żadnego, słownie żadnego włamania. Mamy ponad 300 działek.Po imprezach zostawia się wszystko na stole na powietrzu i jeszcze nic nie zginęło.Tfu! tfu! na psa urok , aby nie zapeszyć.
U nas na wsi ostatnio "hitem" dla złodziei staly się takie małe lampy które wklada się do ziemi, w dzień ładują się energią słoneczną a po zmroku świecą. Nie wiem jak się takie cuda fachowo nazywają ale są bardzo fajne.