Kochani podzielmy się tym!!! co i w jaki sposób nam wyszło !!!!! to co zrobilismy pierwszy raz w dzieciństwie w wieku młodzieńczym ( .......) w dziedzinie kulinarnej, poprostu poważny pierwszy krok jaki utkwił nam w pamięci pamiętam bardzo pierwszy klaps jaki dostałam od mamy po....... pozdrawiam kamaxyz
Aż się uśmiechnęłam do siebie... Jeśli dobrze pamiętam, to pierwszą "potrawą" ;-) była czekolada z mleka w proszku ( w niebieskiej torebce, którą pewnie większość pamięta ). Wyszła mi doskonale. Wieczorem wylałam ją na blaszkę od ciasta i w oczekiwaniu na wystygnięcie zasnęłam. Kiedy wstałam rano okazało się, że została tylko połowa. Do podjadania przyznała się moja mama :-) Robiłam ją potem wielokrotnie. Aż nagle odkryłam, że cukierki z mleka robi się szybciej... no i się zaczęło...
Może to nie byl akurat mój pierwszy raz,ale było śmiesznie.Będac w szkole podstawowej piekłam już sama ciasta,moja mama nie miała do tego "drygu".Moja koleżanka poprosiła mnie,żebym upiekła ciasto u niej w domu i jednocześnie pokazała jej mamie jak to się robi.To miała być " pokazówka".Mama jej była oczywiscie przy tym.Przy okazji zrobiłam straszny bałagan.Kiedy ciasto było już w piekarniku okazało się,że na stole zostały jajka,które powinnam wziąć do ciasta. Ale wstyd! Szybciutko wyjęłam ciasto z piekarnika i " przerobiłam" je.Naszczęście udało się.
Ciasto! To mi coś przypomniało. Moja pierwsza Wigilia u rodziny narzeczonego - chciałam się popisać szarlotką. Robiłam ją wiele razy więc miałam tak zwanego pewniaka. Jednak nie wzięłam poprawki, że robiąc większą porcję z grubszą warstwą jabłek trzeba dłużej wszystko trzymać w piekarniku. Gdy pojawiliśmy się na kolacji ciasto było jeszcze gorące i wszyscy czekali aż przestygnie. Potem gdy wyjęłam pierwszy kawałek zobaczyłam, że spód jest jeszcze surowy. Postanowiliśmy z gospodynią włożyć to ponownie do piekarnika. Piekło się jeszcze około godziny. W między czasie wszyscy pytali się o szarlotkę a my mówiłyśmy, że musi przestygnąć. Kiedy wreszcie się upiekła, faktycznie przyszedł czas na jej wystygnięcie. Tak więc czekanie przedłużało się. Moja "druga połowa" już zaczęła coś podejrzewać. Kiedy wreszcie ciasto znalazło się na stole, chętnych do jedzenia nie brakowało. Niemogli się jednak nadziwić, że po tak długim oczekiwaniu ciągle było jeszcze lekko ciepłe :-) Wtedy ja, cała czerwona z emocji, wstydu i z tłumienia śmiechu opowiedziałam wszystkim tą skrzętnie ukrywaną tajemnicę. Wspominamy to do dziś a moja "druga połowa" ma na mnie "bata" , bo kiedy mnie prosił przed wyjściem z domu na Wigilię, abym dała mu spróbować ciasta , to stanowczo odmówiłam twierdząc, że z pewnością jest dobre i nie potrzebuję jego opinii . No i dostałam nauczkę...?
Mój pierwszy obiad - tata kazał mi ugotować obiad, podczas nieobecnosci mamy (chyba wakacje). To miał być gulasz z kaszą. Wyszedł rewelacyjnie przesolony i dosyć mocno przypalony. Co było z kaszą nie pamiętam - w każdym razie nie wiedziałam co znaczy ugotować na sypko tudzież aż będzie kleista. Tata zjadł i nawet nie narzekał. Ale chyba więcej nie chciał ode mnie obiadów.
Jako nastolatka zostalam poproszona też przez tatę abym zrobila sos ze świeżych grzybów (mamy nie było).Wszystko wiedzialam oprócz tego czy daje się cukier czy nie!!No i machnęłam 1 dużą łyżkę.Paskuda, ale tata zajadal chwaląc że jeszcze nie jadł grzybów na słodko!! Starszy brat zabral się do kotletów mielonych.Poprosił mnie abym mu przypomniala jak się robi.Podałam ,owszem ale do tego jeszcze ...... 2-3 łyżki śmietany!!!Nie pamiętam smaku ale pamiętam niewyrażną minę mamy....
mój pierszy krok- czyli pierszy raz w życiu : 1. PAPIEROS- paliłam z kuzynką u niej wklopie - rzygałam dlużej niż palilam miałam jakieś 13 lat 2. ALKOHOL- na koloniach letnich( niecale 15lat) oblewaliśmy zakończenie turnusu jabolami, nie pamiętam środka imprezy , natomiast pamiętam,że jako grupowa musiałam policzyć do apelu dzieci ( tylko jak ja to miałam zrobić skoro spałam na sraczu w wc?) i sioste moją jak lała mnie po gębie i wrzeszczalą ,że wszystko powie mamie, jakos mnie tym ocucila , potem nic, a potem już autobus ( bez rzygania na szczęście) i 6 godzinny powrot do domu - wytrzeźwiałam na czas -nauczka: do dziś się nie upijam, 3.TEN PIERWSZY RAZ( czemu omijacie ten wątek??:)))) - pięknie, romantycznie i czule - rozczaruję was- byląm zaręczona i zapowiedzi wisialy w kościele ( niezła zgaga ze mnie , co?) 4. PIERWSZY SUKCES PUBLICZNY- I nagroda Wojewody Śląskiego za udzial w konkursie recytatorskim wojewodztwa ślaskiego , potem nast ępnych kilka, nagranie dwoch programów telewizyjnych o charakterze kulinarnym, oraz udzielenie 2 wywiadow prasowych( sory, za chwalipięctwo, ale odpowiadam na pytanie zawarte w temacie) 5.PIERWSZY SUKCES KULINARNY- ugotowanie calego obiadu ( był jadalny i garnki zostaly wymiecione) w wieku 9 lat, hahahaa moja 1 sza babka byla chlodzona wentylatorem bo rodzinka nie mogla się doczekać ostudzenia, liczne wygrywanie konkursow kulinarnych z ktoych zostalo mi na pamiątkę sporo nagrod rzeczowych 6.MOJA PIERWSZA KULINARNA KLĘSKA-( mialam jakieś 11 lat) pamiętam jak gotowaląm żur, byl niekwaśny jakby surowy, wiec postanowiłam dolać odrobiny octu, fuj ale dawalo po kubkach smakowych , mama się darla, a tata dzielnie jadl udając ,ze to najlepszy żur pod slońcem 7.może nie pierwsza NAJWIĘKSZA RADOŚĆ - ślub i chwila w ktorej rodzily sie dzieci 8.TRAGEDIA- śmierć mojego najukochańszego tatusia 9. PRZYJAŃ NA ODLEGLÓŚĆ - rok temu poznałam tak wspanialych ludzi - WAS i dziękuję wam za to. inka21
heheheh...ja pamiętam jak kiedys nie poszłam do szkoły i mama prosiła abym ugotowała gulasz.. zrobilam wszystko tak jak napisala na kartce ....tylko ze na koncu bylo napisane ze trzeba dusic ok 1 godz mieso w sosie...no i ja "blondynka" oczywiscie cala godzine stalam przy garnku i jakims tluczkiem czy czyms takim dusilam to mieso....:) jak opowiadalam poznie to mamie to jedzac nie mogla powstrzymac sie od smiechu i do tej pory mi to przypomina ;)
to mi przypomina kolegę , który studził roztwór na chemii organicznej w przeciągu 15min- tj. pootwierał okna , drzwi i martwił się czy przeciag nie jest za mały. Pozdrawiam.
Moje pierwsze ciasto drożdżowe zaraz po ślubie!! Wyciągnęłam książkę kucharską i zgodnie robiłam z przepisem.Niestety nie podali ,że mleko ma być ciepłe ...ale nie gorące!!Sparzyłam drożdże ale nie zniechęcona do końca trzymałam się przepisu i czekałam kiedy zacznie rosnąć.Najpierw w misce,póżniej na blaszce a na końcu w piekarniku.W ostateczności placek wylądował w koszu na śmieci ...
Użytkownik ertex napisał w wiadomości: > heheheh...ja pamiętam jak kiedys nie poszłam do szkoły i mama prosiła abym > ugotowała gulasz..zrobilam wszystko tak jak napisala na kartce ....tylko ze > na koncu bylo napisane ze trzeba dusic ok 1 godz mieso w sosie...no i ja > "blondynka" oczywiscie cala godzine stalam przy garnku i jakims > tluczkiem czy czyms takim dusilam to mieso....:) jak opowiadalam poznie to > mamie to jedzac nie mogla powstrzymac sie od smiechui do tej pory mi to > przypomina ;)
Użytkownik ertex napisał w wiadomości: > heheheh...ja pamiętam jak kiedys nie poszłam do szkoły i mama prosiła abym > ugotowała gulasz..zrobilam wszystko tak jak napisala na kartce ....tylko ze > na koncu bylo napisane ze trzeba dusic ok 1 godz mieso w sosie...no i ja > "blondynka" oczywiscie cala godzine stalam przy garnku i jakims > tluczkiem czy czyms takim dusilam to mieso....:) jak opowiadalam poznie to > mamie to jedzac nie mogla powstrzymac sie od smiechui do tej pory mi to > przypomina ;) uśmiałam się jak nigdy -- ostatnio jestem ponuraskiem - dzięki za pogode ducha i duużżżżżooooooo humoru pozdrawiam kamaxyz w nagrodę oczywiście
zapraszam do opowieści do podzielenia się z tym co dla Was w życiu stało się najważniejsze i nie umknęło Waszej uwadze a wręcz przeciwnie wryło się w Waszą pamięć i serducho kamaxyz - ciekawska
Pierwsza miłość,wyjazdy nad morze we dwoje,dzień ślubu,dzień w którym odebrałam pierwszy poród,dzień urodzin mojego syna,pierwsza fajna praca,druga fajna praca (dwa lata na oddziale noworodków).I to by było na tyle.
Kochani
podzielmy się tym!!!
co i w jaki sposób nam wyszło !!!!!
to co zrobilismy pierwszy raz w dzieciństwie w wieku młodzieńczym ( .......)
w dziedzinie kulinarnej, poprostu poważny pierwszy krok jaki utkwił nam w pamięci
pamiętam bardzo pierwszy klaps jaki dostałam od mamy po.......
pozdrawiam kamaxyz
Aż się uśmiechnęłam do siebie... Jeśli dobrze pamiętam, to pierwszą "potrawą" ;-) była czekolada z mleka w proszku ( w niebieskiej torebce, którą pewnie większość pamięta ). Wyszła mi doskonale. Wieczorem wylałam ją na blaszkę od ciasta i w oczekiwaniu na wystygnięcie zasnęłam. Kiedy wstałam rano okazało się, że została tylko połowa. Do podjadania przyznała się moja mama :-) Robiłam ją potem wielokrotnie. Aż nagle odkryłam, że cukierki z mleka robi się szybciej... no i się zaczęło...
Może to nie byl akurat mój pierwszy raz,ale było śmiesznie.Będac w szkole podstawowej piekłam już sama ciasta,moja mama nie miała do tego "drygu".Moja koleżanka poprosiła mnie,żebym upiekła ciasto u niej w domu i jednocześnie pokazała jej mamie jak to się robi.To miała być " pokazówka".Mama jej była oczywiscie przy tym.Przy okazji zrobiłam straszny bałagan.Kiedy ciasto było już w piekarniku okazało się,że na stole zostały jajka,które powinnam wziąć do ciasta. Ale wstyd! Szybciutko wyjęłam ciasto z piekarnika i " przerobiłam" je.Naszczęście udało się.
Ciasto! To mi coś przypomniało. Moja pierwsza Wigilia u rodziny narzeczonego - chciałam się popisać szarlotką. Robiłam ją wiele razy więc miałam tak zwanego pewniaka. Jednak nie wzięłam poprawki, że robiąc większą porcję z grubszą warstwą jabłek trzeba dłużej wszystko trzymać w piekarniku. Gdy pojawiliśmy się na kolacji ciasto było jeszcze gorące i wszyscy czekali aż przestygnie. Potem gdy wyjęłam pierwszy kawałek zobaczyłam, że spód jest jeszcze surowy. Postanowiliśmy z gospodynią włożyć to ponownie do piekarnika. Piekło się jeszcze około godziny. W między czasie wszyscy pytali się o szarlotkę a my mówiłyśmy, że musi przestygnąć. Kiedy wreszcie się upiekła, faktycznie przyszedł czas na jej wystygnięcie. Tak więc czekanie przedłużało się. Moja "druga połowa" już zaczęła coś podejrzewać. Kiedy wreszcie ciasto znalazło się na stole, chętnych do jedzenia nie brakowało. Niemogli się jednak nadziwić, że po tak długim oczekiwaniu ciągle było jeszcze lekko ciepłe :-) Wtedy ja, cała czerwona z emocji, wstydu i z tłumienia śmiechu opowiedziałam wszystkim tą skrzętnie ukrywaną tajemnicę. Wspominamy to do dziś a moja "druga połowa" ma na mnie "bata" , bo kiedy mnie prosił przed wyjściem z domu na Wigilię, abym dała mu spróbować ciasta , to stanowczo odmówiłam twierdząc, że z pewnością jest dobre i nie potrzebuję jego opinii . No i dostałam nauczkę...?
Mój pierwszy obiad - tata kazał mi ugotować obiad, podczas nieobecnosci mamy (chyba wakacje). To miał być gulasz z kaszą. Wyszedł rewelacyjnie przesolony i dosyć mocno przypalony. Co było z kaszą nie pamiętam - w każdym razie nie wiedziałam co znaczy ugotować na sypko tudzież aż będzie kleista. Tata zjadł i nawet nie narzekał. Ale chyba więcej nie chciał ode mnie obiadów.
Jako nastolatka zostalam poproszona też przez tatę abym zrobila sos ze świeżych grzybów (mamy nie było).Wszystko wiedzialam oprócz tego czy daje się cukier czy nie!!No i machnęłam 1 dużą łyżkę.Paskuda, ale tata zajadal chwaląc że jeszcze nie jadł grzybów na słodko!!
Starszy brat zabral się do kotletów mielonych.Poprosił mnie abym mu przypomniala jak się robi.Podałam ,owszem ale do tego jeszcze ...... 2-3 łyżki śmietany!!!Nie pamiętam smaku ale pamiętam niewyrażną minę mamy....
mój pierszy krok- czyli pierszy raz w życiu :
1. PAPIEROS- paliłam z kuzynką u niej wklopie - rzygałam dlużej niż palilam miałam jakieś 13 lat
2. ALKOHOL- na koloniach letnich( niecale 15lat) oblewaliśmy zakończenie turnusu jabolami, nie pamiętam środka imprezy , natomiast pamiętam,że jako grupowa musiałam policzyć do apelu dzieci ( tylko jak ja to miałam zrobić skoro spałam na sraczu w wc?) i sioste moją jak lała mnie po gębie i wrzeszczalą ,że wszystko powie mamie, jakos mnie tym ocucila , potem nic, a potem już autobus ( bez rzygania na szczęście) i 6 godzinny powrot do domu - wytrzeźwiałam na czas -nauczka: do dziś się nie upijam,
3.TEN PIERWSZY RAZ( czemu omijacie ten wątek??:)))) - pięknie, romantycznie i czule - rozczaruję was- byląm zaręczona i zapowiedzi wisialy w kościele ( niezła zgaga ze mnie , co?)
4. PIERWSZY SUKCES PUBLICZNY- I nagroda Wojewody Śląskiego za udzial w konkursie recytatorskim wojewodztwa ślaskiego , potem nast ępnych kilka, nagranie dwoch programów telewizyjnych o charakterze kulinarnym, oraz udzielenie 2 wywiadow prasowych( sory, za chwalipięctwo, ale odpowiadam na pytanie zawarte w temacie)
5.PIERWSZY SUKCES KULINARNY- ugotowanie calego obiadu ( był jadalny i garnki zostaly wymiecione) w wieku 9 lat, hahahaa moja 1 sza babka byla chlodzona wentylatorem bo rodzinka nie mogla się doczekać ostudzenia, liczne wygrywanie konkursow kulinarnych z ktoych zostalo mi na pamiątkę sporo nagrod rzeczowych
6.MOJA PIERWSZA KULINARNA KLĘSKA-( mialam jakieś 11 lat) pamiętam jak gotowaląm żur, byl niekwaśny jakby surowy, wiec postanowiłam dolać odrobiny octu, fuj ale dawalo po kubkach smakowych , mama się darla, a tata dzielnie jadl udając ,ze to najlepszy żur pod slońcem
7.może nie pierwsza NAJWIĘKSZA RADOŚĆ - ślub i chwila w ktorej rodzily sie dzieci
8.TRAGEDIA- śmierć mojego najukochańszego tatusia
9. PRZYJAŃ NA ODLEGLÓŚĆ - rok temu poznałam tak wspanialych ludzi - WAS i dziękuję wam za to. inka21
Oj zefirki to i ja podpalałam z koleżanką nawet na nas wołali "ZEFIRKI"
heheheh...ja pamiętam jak kiedys nie poszłam do szkoły i mama prosiła abym ugotowała gulasz..
zrobilam wszystko tak jak napisala na kartce ....tylko ze na koncu bylo napisane ze trzeba dusic
ok 1 godz mieso w sosie...no i ja "blondynka" oczywiscie cala godzine stalam przy garnku i jakims tluczkiem
czy czyms takim dusilam to mieso....:) jak opowiadalam poznie to mamie to jedzac nie mogla powstrzymac sie od smiechu
i do tej pory mi to przypomina ;)
hahahhahaahhaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ale numer
to mi przypomina kolegę , który studził roztwór na chemii organicznej w przeciągu 15min- tj. pootwierał okna , drzwi i martwił się czy przeciag nie jest za mały. Pozdrawiam.
Ha,ha,ha,!!Moja koleżanka zrobila też coś w tym stylu.Mama kazala jej wrzucić zasmażkę do kapuśniaku to ta wsadziła całą patelnię(z zasmażką)!!!!
ludzie to fatntastyczne hahahahah cała patelnia jeju i to jest właśnie to nasz pierwszy krok
pozdrawiam kamaxyz proszę o więcej takich historyjek
hehehe ale numer kto by pomyslał gratuluje pomysłu
ale się uśmiałam do łez więcej proszę o więcej
Moje pierwsze ciasto drożdżowe zaraz po ślubie!! Wyciągnęłam książkę kucharską i zgodnie robiłam z przepisem.Niestety nie podali ,że mleko ma być ciepłe ...ale nie gorące!!Sparzyłam drożdże ale nie zniechęcona do końca trzymałam się przepisu i czekałam kiedy zacznie rosnąć.Najpierw w misce,póżniej na blaszce a na końcu w piekarniku.W ostateczności placek wylądował w koszu na śmieci ...
Hehehe -moja pierwsza drożdżówka z wiśniami. Znajomi chwalili, jaki pyszny sernik. Wyszedł zakalec, ale nawet smaczny
Moje pierwsze pyzy ziemniaczane wyszły jak kamień , nie do jedzenia i wylądowały w koszu na śmieci.
Użytkownik ertex napisał w wiadomości:
> heheheh...ja pamiętam jak kiedys nie poszłam do szkoły i mama prosiła abym
> ugotowała gulasz..zrobilam wszystko tak jak napisala na kartce ....tylko ze
> na koncu bylo napisane ze trzeba dusic ok 1 godz mieso w sosie...no i ja
> "blondynka" oczywiscie cala godzine stalam przy garnku i jakims
> tluczkiem czy czyms takim dusilam to mieso....:) jak opowiadalam poznie to
> mamie to jedzac nie mogla powstrzymac sie od smiechui do tej pory mi to
> przypomina ;)
Az się popłakałam ze śmiechu.
Użytkownik ertex napisał w wiadomości:
w nagrodę oczywiście
> heheheh...ja pamiętam jak kiedys nie poszłam do szkoły i mama prosiła abym
> ugotowała gulasz..zrobilam wszystko tak jak napisala na kartce ....tylko ze
> na koncu bylo napisane ze trzeba dusic ok 1 godz mieso w sosie...no i ja
> "blondynka" oczywiscie cala godzine stalam przy garnku i jakims
> tluczkiem czy czyms takim dusilam to mieso....:) jak opowiadalam poznie to
> mamie to jedzac nie mogla powstrzymac sie od smiechui do tej pory mi to
> przypomina ;)
uśmiałam się jak nigdy -- ostatnio jestem ponuraskiem - dzięki za pogode ducha i duużżżżżooooooo humoru
pozdrawiam kamaxyz
A MOŻE NAJWAŻNIEJSZY DZIEŃ W NASZYM ŻYCIU,MOŻE
cisza jak makiem zasiał!!!!!!!!!


zapraszam do opowieści do podzielenia się z tym co dla Was w życiu stało się najważniejsze i nie umknęło Waszej uwadze a wręcz przeciwnie wryło się w Waszą pamięć i serducho
kamaxyz - ciekawska
Pierwsza miłość,wyjazdy nad morze we dwoje,dzień ślubu,dzień w którym odebrałam pierwszy poród,dzień urodzin mojego syna,pierwsza fajna praca,druga fajna praca (dwa lata na oddziale noworodków).I to by było na tyle.