Ręce już mi opadły do samej ziemi i chyba już tak pozostanąCo niektórzy z Was wiedzą o moich domowych klopotach... Muszę się wywściekać-bo nerwy mi puszczają.W moim domu jest paranoja-chciałam gotować obiady dla wszystkich,ale moja matka powiedziała,że ona od nas nic nie potrzebuje i nie bedzie na naszej łasce i bedzie sobie sama gotować.Efekt jest taki,że zawsze robi sobie wcześniej obiad i moja córa zawsze nawcina się u niej i naszego potem nie chce-a ja muszę wyrzucać.Żeby było śmieszniej-jeśli małej coś zaszkodzi-to jest to moja wina-bo pewnie dałam jej coś niedobrego,nieświeżego etc,ale niemożliwe jest żeby zaszkodziło coś co przygotowała babcia...To nie pierwszy raz ,lecz kolejny z bardzo długiej listy...Wrrrrrrrrrrrrr,mam ochotę powrzeszczeć i żeby nie to że tu nie używa się wulgaryzmów,to....nie mam siły
Dzięki Anginku,ale mała jest jeszcze za mała,zeby zrozumiała problem-ma 4 latka:))) A rozmowy z mamą-kończą się stwierdzeniem,że jestem głupia i najprawdopodobniej brzydzę się tego co od niej i nie pozwalam dzieciakowi Moja mama zwykle bazuje na wmawianiu okropnych i przykrych rzeczy,poza tym uważa sie za osobę bardzo religijną która wie co myślą inni i z góry ocenia ich i motywy ich postępowania...
Kochanie,zamknij na chwilkę oczy i policz do 10.Potem spokojnie pomyśl co może być gorszego od tej sytuacji jak teraz!!Zobaczysz ,że może być jeszcze gorzej i po namyśle stwierdzisz,że trzeba to "olać" bo nie warto szarpać nerwy!!!Jak chce sobie gotować niech gotuje!!Może nawet i tobie coś podgotuje i będzie lżej.Moja mama nawet w wieku 81 lat nie dała się odsunąć od kuchni.!!!Miała swoje przepisy ,które zabrała do grobu.A szkoda!!!
Daj sobie spokój z nerwami. bo szkoda Twojego zdrowia. I tak teściowej nie nawrócisz. Niech gotuje dla wszystkich - Ty będziesz miała więcej wolnego.
Ja z powodu teściowej mieszkam ponad 500 km dalej. Awantury o pranie ubrań mojego męża już przeżyłam. I o przyjeżdżanie najpierw do żony w pierwszych miesiacach małżeństwa. (a powinien przecież do mamusi bo ma po drodze). Teraz się nie przejmuję. Jak zjeżdża teściowa jestem gościem we własnym domu - ona sprząta gotuje, pierze. Jak wyjadą zrobię po swojemu. To jedyny sposób na przetrwanie
Nie gniewaj się, ale wyjście jest tylko jedno: nie możecie mieszkać razem. Moja siostra miała podobną sytuację z teściową, a od kiedy mieszkają osobno, nawet się lubią, a siostra pozbyła się nerwicy.
Oczywiście ze się nie gniewam-dziękuję.Nie mamy niestety szans na osobne mieszkanie.Wiem że tak by było najlepiej-reszta mojego rodzeństwa mieszkająca osobno ma ten luksus,że nawet jak coś jest między nimi nie tak-to i tak mama o tym nie wie,no i nie ma szans żeby się wtrącać.Wiem-nie ma to jak ciasne ale własneJeszcze raz dzięki-pozdrawiam:)))
że u mnie powodem całej sytuacji był moj mąż a jej wiecznie mały syn.Kiedy po roku czasu wyprowadziliśmy się od niej na swoje to i tam nie omieszkała nie wsadzić "swego nosa".a finał jest taki, że syn wrócił do matki.Zostawił mnie z dwójką małych dzieci:rok i 2 lata.Mieszkam sama z maluchami, mąż sporadycznie dzwoni( od 2 miesięcy się nie widzieliśmy-myślę, że nie ma odwagi spojrzeć mi w twarz)Postanowiłam, że poczekam aż los się do mnie uśmiechnie i może kiedyś spotkam kogoś dla kogo własna rodzina będzie ważniejsza niż mama.dlatego jeszcze raz współczuję, ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Reniku bardzo mi Ciebie żal i Twoich maleństw. Mamusia nie potrafiła przeciąć pępowiny. Dziewczyny! to ja mam super teściową. Nawet jeżdżę z nią na wakacje.
Reniko kochana bardzo mi przykro ze tak ci się ułożyło.A twój mąż-szkoda gadać,jęsli wolał wrócic do mamusi...po prostu żałosny palant-przepraszam.... Napewno los się do Ciebie uśmiechnie,ja wierzę że spotkasz kogoś kto Cię naprawdę doceni i pokocha Ciebie i twoje maleństwa.Życzę Ci tego z całego serca
Współczuję. Mnie się udało wygrać batalię o męża. Ale do dzisiaj dla teściowej on ma góra 5 lat- jest nieporadny i trzeba go we wszystkim wyręczać.
Czasami próbuję się też wczuć w sytuację mojego męża - miedzy dwiema babami walczącymi o między sobą. I jak postępować zeby był wilk syty i owca cała? Na szczęście wyprowadzilismy się daleko. teraz jest tylko obowiązkowe meldowanie się przez telefon raz w tygodniu.
Wspominasz o rodzeństwie... A może któreś z nich mogłoby porozmawiać z Twoją mamą? Może coś zrozumie, kiedy usłyszy to od innej osoby, niż Ty. Jeśli to mamę urazi, to przecież i tak gorzej już być nie może, prawda? :-) Trzymaj się. Dasz radę! Pozdrawiam. Ps. Daj znać za jakiś czas jak się układa sytuacja.
Jesteście wszystkie kochane-dzięki za pomoc,to dla mnie dużo znaczy ,że mnie rozumiecie.Nasza rodzina jednak jest wychowana tak,że nie troszczy się wzajemnie o siebie-rodzeństwo nie chce się nawet wtrącać,bo matka i tak wie najlepiej(jak się pokłóci to mi wmawia że ja jej nienawidzę i czekam żeby umarła:(((,a ze śmierci taty,którego już nie ma z nami 5 lat-jej zdaniem się cieszyłam,no i kultowe teksty-bo zawsze je słysze,to że i tak mnie nikt nigdzie nie lubi i nie mogę nigdzie pojechać-bo cała rodzina nie chce mnie widzieć.To są niezmienne teksty przy każdej kłótni-ostatnio jeszcze doszło że nie dbam o dziecko,jestem złą matką i źle je wychowam)Do tego zauważyłam że u Nas w rodzinie ukrywa się uczucia,nie mówi się ,,kocham''czy ,,przepraszam''-tak jakby to było wstydliwe-to jest okropne.Dzięki Bogu -uodparniam się powoli na te zarzuty,bo kiedyś potrafiłam płakać tylko i zadręczać się-teraz jej na to nie pozwolę-żeby mnie psychicznie wykończyła-dość!!!To jej zdanie,NIE MOJE-i muszę o tym pamiętać!!!Kochane jesteście wszystkie i bbb. Wam dziękuję-naprawdę z Wami -lepiej:))))Buziaczki
Miałam całkiem podobna sytuację już o niej wspominałam na innym poście i też myślałam że nie ma mowy abym gdzie indziej zamieszkała, ale sama podjełam tą decyzję o wyprowadzeniu bo już nerwy mi wysiadały i teraz dopiero odżyłam nikt mi się nie miesza w moje sprawy.
bardzo wam dziewczyny wspołczuję , ja mieszkałam z moją teściową i teściem przez połtora roku i wspominam ten czas ze szczegolnym wzruszeniem, było fantastycznie: nie dośc ,że moglam przygotowywać posiłki dla nas wszystkich( nie zawsze oczywiście ale w tygodniu sporo razy), to jeszcze jak była kolej gotowania na mamę ,to ona przychodzila i pytała nas na co mamy ochotę, ponadto nigdy się do nas nie wtrącała i byli z tatąw stosunku do nas BARDZO dyskretni,jest jeszcze inna sprawa: nie brali od nas pieniędzy na jedzenie, czynsz i inne oplaty- uznali,że jesteśmy na "dorobku" i musismy sobie zaoszczędzic. Tak.... wspominam ten czas jako bardzo szczęśliwy dla mojego małżeństwa . I tak jest do dziś- rozumiemy sie bardzo dobrze i jesteśmy naprawdę PRAWDZIWĄ RODZINĄ i powiem wam coś jeszcze nie zamienilabym moich teściow na żadnych innych, pozdrawaim inka21
Ręce już mi opadły do samej ziemi i chyba już tak pozostaną
Co niektórzy z Was wiedzą o moich domowych klopotach...


nie mam siły
Muszę się wywściekać-bo nerwy mi puszczają.W moim domu jest paranoja-chciałam gotować obiady dla wszystkich,ale moja matka powiedziała,że ona od nas nic nie potrzebuje i nie bedzie na naszej łasce i bedzie sobie sama gotować.Efekt jest taki,że zawsze robi sobie wcześniej obiad i moja córa zawsze nawcina się u niej i naszego potem nie chce-a ja muszę wyrzucać.Żeby było śmieszniej-jeśli małej coś zaszkodzi-to jest to moja wina-bo pewnie dałam jej coś niedobrego,nieświeżego etc,ale niemożliwe jest żeby zaszkodziło coś co przygotowała babcia...To nie pierwszy raz ,lecz kolejny z bardzo długiej listy...Wrrrrrrrrrrrrr,mam ochotę powrzeszczeć i żeby nie to że tu nie używa się wulgaryzmów,to....
Dzięki Anginku,ale mała jest jeszcze za mała,zeby zrozumiała problem-ma 4 latka:)))
A rozmowy z mamą-kończą się stwierdzeniem,że jestem głupia i najprawdopodobniej brzydzę się tego co od niej i nie pozwalam dzieciakowi
Moja mama zwykle bazuje na wmawianiu okropnych i przykrych rzeczy,poza tym uważa sie za osobę bardzo religijną która wie co myślą inni i z góry ocenia ich i motywy ich postępowania...
Kochanie,zamknij na chwilkę oczy i policz do 10.Potem spokojnie pomyśl co może być gorszego od tej sytuacji jak teraz!!Zobaczysz ,że może być jeszcze gorzej i po namyśle stwierdzisz,że trzeba to "olać" bo nie warto szarpać nerwy!!!Jak chce sobie gotować niech gotuje!!Może nawet i tobie coś podgotuje i będzie lżej.Moja mama nawet w wieku 81 lat nie dała się odsunąć od kuchni.!!!Miała swoje przepisy ,które zabrała do grobu.A szkoda!!!
Daj sobie spokój z nerwami. bo szkoda Twojego zdrowia. I tak teściowej nie nawrócisz. Niech gotuje dla wszystkich - Ty będziesz miała więcej wolnego.
Ja z powodu teściowej mieszkam ponad 500 km dalej. Awantury o pranie ubrań mojego męża już przeżyłam. I o przyjeżdżanie najpierw do żony w pierwszych miesiacach małżeństwa. (a powinien przecież do mamusi bo ma po drodze). Teraz się nie przejmuję. Jak zjeżdża teściowa jestem gościem we własnym domu - ona sprząta gotuje, pierze. Jak wyjadą zrobię po swojemu. To jedyny sposób na przetrwanie
Ehhh - to nie teściowa to mama. Żle przeczytałam
No właśnie i to moja mama-wg. której jestem najgorszym co mogło jej sie przytrafic
Nie gniewaj się, ale wyjście jest tylko jedno: nie możecie mieszkać razem. Moja siostra miała podobną sytuację z teściową, a od kiedy mieszkają osobno, nawet się lubią, a siostra pozbyła się nerwicy.
Oczywiście ze się nie gniewam-dziękuję.Nie mamy niestety szans na osobne mieszkanie.Wiem że tak by było najlepiej-reszta mojego rodzeństwa mieszkająca osobno ma ten luksus,że nawet jak coś jest między nimi nie tak-to i tak mama o tym nie wie,no i nie ma szans żeby się wtrącać.Wiem-nie ma to jak ciasne ale własne
Jeszcze raz dzięki-pozdrawiam:)))
bardzo Ci współczuję.Ja miałam bardzo podobną teściową do Twojej mamy.sytuacja kiedy mieszkaliśmy z nią była dosyć nieciekawaNie
przapraszam ale przypadkowo wcisnęłam nie ten klawisz.
Nie prowadziłyśmy otwartej wojny, ale zawsze coś iskrzyło.Tylko
że u mnie powodem całej sytuacji był moj mąż a jej wiecznie mały syn.Kiedy po roku czasu wyprowadziliśmy się od niej na swoje to i tam nie omieszkała nie wsadzić "swego nosa".a finał jest taki, że syn wrócił do matki.Zostawił mnie z dwójką małych dzieci:rok i 2 lata.Mieszkam sama z maluchami, mąż sporadycznie dzwoni( od 2 miesięcy się nie widzieliśmy-myślę, że nie ma odwagi spojrzeć mi w twarz)Postanowiłam, że poczekam aż los się do mnie uśmiechnie i może kiedyś spotkam kogoś dla kogo własna rodzina będzie ważniejsza niż mama.dlatego jeszcze raz współczuję, ale mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Reniku bardzo mi Ciebie żal i Twoich maleństw. Mamusia nie potrafiła przeciąć pępowiny. Dziewczyny! to ja mam super teściową. Nawet jeżdżę z nią na wakacje.
Reniko kochana bardzo mi przykro ze tak ci się ułożyło.A twój mąż-szkoda gadać,jęsli wolał wrócic do mamusi...po prostu żałosny palant-przepraszam....
z całego serca
Napewno los się do Ciebie uśmiechnie,ja wierzę że spotkasz kogoś kto Cię naprawdę doceni i pokocha Ciebie i twoje maleństwa.Życzę Ci tego
Współczuję. Mnie się udało wygrać batalię o męża. Ale do dzisiaj dla teściowej on ma góra 5 lat- jest nieporadny i trzeba go we wszystkim wyręczać.
Czasami próbuję się też wczuć w sytuację mojego męża - miedzy dwiema babami walczącymi o między sobą. I jak postępować zeby był wilk syty i owca cała? Na szczęście wyprowadzilismy się daleko. teraz jest tylko obowiązkowe meldowanie się przez telefon raz w tygodniu.
Wspominasz o rodzeństwie... A może któreś z nich mogłoby porozmawiać z Twoją mamą? Może coś zrozumie, kiedy usłyszy to od innej osoby, niż Ty. Jeśli to mamę urazi, to przecież i tak gorzej już być nie może, prawda? :-) Trzymaj się. Dasz radę! Pozdrawiam.
Ps. Daj znać za jakiś czas jak się układa sytuacja.
Jesteście wszystkie kochane-dzięki za pomoc,to dla mnie dużo znaczy ,że mnie rozumiecie.Nasza rodzina jednak jest wychowana tak,że nie troszczy się wzajemnie o siebie-rodzeństwo nie chce się nawet wtrącać,bo matka i tak wie najlepiej(jak się pokłóci to mi wmawia że ja jej nienawidzę i czekam żeby umarła:(((,a ze śmierci taty,którego już nie ma z nami 5 lat-jej zdaniem się cieszyłam
,no i kultowe teksty-bo zawsze je słysze,to że i tak mnie nikt nigdzie nie lubi i nie mogę nigdzie pojechać-bo cała rodzina nie chce mnie widzieć.To są niezmienne teksty przy każdej kłótni-ostatnio jeszcze doszło że nie dbam o dziecko,jestem złą matką i źle je wychowam
)Do tego zauważyłam że u Nas w rodzinie ukrywa się uczucia,nie mówi się ,,kocham''czy ,,przepraszam''-tak jakby to było wstydliwe-to jest okropne.Dzięki Bogu -uodparniam się powoli na te zarzuty,bo kiedyś potrafiłam płakać tylko i zadręczać się-teraz jej na to nie pozwolę-żeby mnie psychicznie wykończyła-dość!!!To jej zdanie,NIE MOJE-i muszę o tym pamiętać!!!Kochane jesteście wszystkie i bbb. Wam dziękuję-naprawdę z Wami -lepiej:))))Buziaczki
Miałam całkiem podobna sytuację już o niej wspominałam na innym poście i też myślałam że nie ma mowy abym gdzie indziej zamieszkała, ale sama podjełam tą decyzję o wyprowadzeniu bo już nerwy mi wysiadały i teraz dopiero odżyłam nikt mi się nie miesza w moje sprawy.
bardzo wam dziewczyny wspołczuję , ja mieszkałam z moją teściową i teściem przez połtora roku i wspominam ten czas ze szczegolnym wzruszeniem, było fantastycznie: nie dośc ,że moglam przygotowywać posiłki dla nas wszystkich( nie zawsze oczywiście ale w tygodniu sporo razy), to jeszcze jak była kolej gotowania na mamę ,to ona przychodzila i pytała nas na co mamy ochotę, ponadto nigdy się do nas nie wtrącała i byli z tatąw stosunku do nas BARDZO dyskretni,jest jeszcze inna sprawa: nie brali od nas pieniędzy na jedzenie, czynsz i inne oplaty- uznali,że jesteśmy na "dorobku" i musismy sobie zaoszczędzic. Tak.... wspominam ten czas jako bardzo szczęśliwy dla mojego małżeństwa . I tak jest do dziś- rozumiemy sie bardzo dobrze i jesteśmy naprawdę PRAWDZIWĄ RODZINĄ i powiem wam coś jeszcze nie zamienilabym moich teściow na żadnych innych, pozdrawaim inka21