Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Siostra mojej przyjaciółki

  • Autor: jasia Data: 2005-11-10 01:35:21

    W wątku "moja przyjaciółka" podzieliłam się z Wami, tym ,że siostra mojej przyjaciółki jest ciężko chora.
    Otóż, dzisiaj dowiedziałam się, że umarła.
    To straszny cios , dla mojej przyjaciółki i dla mnie zarazem. Kobieta miała 55 lat. To nie jest wiek na umieranie.
    jakieś 5 lat temu , u jej męża odkryto raka płuc. To była wielka tragedia!  Ale szybka operacja ( okupiona wielką kwotą pieniędzy), uratowała mu życie. A dzisiaj, ONA. Nistety, lekarze nic nie mogli zrobić, myślę, że nawet nie wiedzieli co można zrobić, aby uratować jej życie. Rak był w mózgu. Lekarze byli bezsilni.
    Moja przyjaciółka , była bardzo związana z siostrą. A nawet ja .  Jej obecność, jej dobra dusza, jej opiekuńczość , przypomina mi młodość.

    Moja przyjaciółka Marysia, była sierotą, i Krysia , starsza siostra się nią opiekowała. Opiekowała się Marysią i mną zarazem, chociaż miałam matkę i ojca. Ale ona była taka kochana, niewiele starsza od nas ...i tak nas dobrze rozumiała. Nasze problemy, nasze rozsterki, jak to dziewczyny nastoletnie mają.

    A dzisiaj jej nie ma... to smutne i okropne.   DLACZEGO?  Nawet nie doczekała , TAK ZASŁUŻONEJ  EMERYTURY?...
    Krysia nie była z mojej  rodziny, a jednak moją rodziną była.
    Proszę pomódlcie się , za spokój jej duszy.....
    Wdzięczna  i nie otulona w smutku   jasia

  • Autor: SłodkaMrruczka Data: 2005-11-10 02:45:06

    Jasiu,
    wiem ze wszystko teraz boli i serce nie zgadza sie na to co sie stalo...
    Powiem Ci tylko jedno - aniol, ktory przeprowadza czlowieka z zycia na ziemi do zycia wiecznego jest "utkany" z dobrych mysli, uczynkow, emocji ktorymi zmarly byl otoczony. Widze z Twojej wpowiedzi ze ta siostra przyjaciolki byla otoczona wspaniala ludzka miloscia, wiec i jej aniol byl bardzo mocny i poprowazil ja w wieczne swiatlo, gdzie nie ma juz bolu i smierci. Ponadto ona na pewno nie chce zebyscie plaklay, ale raczej rozsiewaly dalej promienie slonca ktore rosly w jej duszy! Ona sie wami opiekuje i do was usmiecha a slonce jej duszy niech rosnie!
    Moze to brzmi troszke pompatycznie, ale tak czuje
    Sciskam Cie jak najcieplej moge
    Mrru

  • Autor: ekkore Data: 2005-11-10 07:49:54

    Trudno się pogodzić z odejściem osób nam bliskich.
    Mój tata zmarł w wieku 52 lat. Też zjadło go raczysko, w sumie z winy pani doktor. Zaczęło się niewinnie od zwykłego przeziębienia, niewłaściwie dobrane leki nie dawały efektów. Pani doktor podjęła decyzję - naświetlanie. I ruszyło. W przeciągu półtora miesiaca z chłopa na schwał został cień z humorem. A za następne dwa tygodnie nas opuścił. Dla mnie to była ogromna strata, żałowałam, że czekaliśmy z dzieckiem, ze nie poznał wnuka.
    Ale z drugiej strony - dostał 13 lat w prezencie. Wtedy miał wylew krwi do mózgu (to najprawdopodobniej był efekt wiadomości, że będzie miał 4 dziecko, tak wyszło). Nie dosięgnał go żaden nawet chwilowy pararaliż. Ale nie wszystko było dobrze, bo ciągle tam zbierała się ropa.
    A w tej chwili myślę, żę to że odszedł tak szybko było dla niego błogosławieństwem - nie musiał cierpieć bólu jaki towarzyszy tej okropnej chorobie.

    Ufff, ale mnie nostalgia ogarnęła...

  • Autor: kropka1976 Data: 2005-11-10 08:08:40

    Jestem z Tobą... Pamiętaj, że kiedyś wszyscy się spotkamy ponownie... Tam..

  • Autor: smakosia Data: 2005-11-10 08:51:05

    Słodka Mrruczka tak pięknie opisała to, co chciałam Ci przekazać. Tak więc nic już nie dodam. Pozostaje pomodlić się, co z pewnością uczynię. Trzymajcie się.

  • Autor: jasia Data: 2005-11-10 12:22:06

    Bardzo wszystkim dziękuję za te ciepłe słowa.
    To prawda, że jak można podzielić się swoim smutkiem z innymi, to jest jakoś... lepiej.
    Chociaż lekko i tak nie jest.
    Jeszcze raz dziękuję
    jasia

  • Autor: Agapis Data: 2005-11-10 17:09:56

    Jasiu kochana wiem co czujesz,aż za dobrze.15 sierpnia odeszła moja najukochańsza mamusia.Niedługo miną trzy miesiące odkąd Jej nie ma, a ja dalej nie mogę w to uwierzyć.Chodzę co dzień na cmentarz i rozmawiam z mamcią,chociaż nie muszę,bo Ona wszystko widzi i wie.Czuję ,że umarła cząstka mnie.Ktoś mi powiedział,że życie toczy się dalej.Tak,ale dla mnie innym torem.Już nic nie będzie takie samo.Bądź dzielna i na zawsze pamiętaj tak wspaniałą osobę, jaką była dla Ciebie Twoja przyjaciółka.

  • Autor: inka21 Data: 2005-11-10 17:57:57

    przepraszam- nie napisze nic mądrego,bo sama czuję bol (nadal) po śmierci bliskiej mi osoby-dziecka,rozumiem cie doskonale i możesz na mnie liczyć,dziś trwam na modlitwie za Twoją przyjaciolkę [*][*][*], inka21

  • Autor: tina Data: 2005-11-11 13:37:36

    Żal ściska serce. Łącze się z Wami w modlitwie.

  • Autor: irena sikora Data: 2005-11-13 21:02:50

    Jasiu! Ja również również jestem z Tobą myślami i modlitwą w smutnych dla Ciebie chwilach.
    Tym bardziej,że ja też kilka dni temu  dowiedziałam sie o podobnej chorobie młodego człowieka(37 lat) z naszej choć  dalszej rodziny,wcześniej 2 operacje, chemioterapia,a teraz chyba ostatni atak podstępnej choroby,chociaż człowiek do końca ma nadzieję i my jeszcze (chociaz rozum podpowiada co innego) liczymy na cud.Pozdrawiam!

  • Autor: jasia Data: 2005-11-13 21:55:48

    Masz racje Irenko, wiara i nadzieja, to są dwa uczucia, które czlowiekowi zawsze powinny towarzyszyc.
    Ból i cierpinie, to uczucia bardzo silne, ale oby trwały jak najkrócej.
     Wiem , co mówię. Dzisiaj cierpię z powodu śmierci siostry mojej przyjaciólki. Rok temu odeszła moja mama.
    Ból, był okropny. Do dzisiaj nie mogę się pogodzić z tą stratą, chociaż rozum dyktował inaczej. Bo przecież chorowała, długo, ... i należało spodziewać się...Ale...
    Ale dzisiaj, gdy inna moja koleżanka, napisała mi, że jej ojciec jest w bardzo ciężkim stanie, to odpisałam jej, że należy mieć wiarę i nadzieję.
    czyż to nie ironia...?
    Sama odpowiem, chyba nie.
    Mimo, że czasami nasza nadzieja jest jakby nieuzasadniona, trzeba ją mieć.
    A o bliskich, którzy odeszli, nie wolno zapominać.
    Bardzo dziękuję za słowa współczucia i wsparcia. Bardzo mi pomogły.
    Szkoda, że rok temu nie miałam z Wami kontaktu, bo było by mi o wiele lżej. Ale dzisiaj bardzo dziękuję.
    jasia

Przejdź do pełnej wersji serwisu