Po zrobieniu pasztetu z soi (z ziarenek, nie z tych dziwnych przetworów typu granulat itp.) nabrałam ochoty na więcej, ale na różnych stronach kulinarnych znalazłam tylko przepisy na pasztety, kotlety i pasty. Kiedyś dawno, chyba na Śląsku, kupiłam pyszne kiełbaski sojowe,. Może ktoś zna przepis? I nie tylko na kiełbaski?
Zajmuję się genetyką i biotechnologią i wiecie, co mnie najbardziej dziwi? Że nie mówi się w ogóle o tym, że soja jest, owszem, baardzo zdrowa ale... tylko dla kobiet. Dla mężczyzn jest bardzo szkodliwa gdyż obniża ich płodność ponieważ zawiera bardzo dużo fitoestrogenów, czyli estrogenów- więc żeńskich hormonów płciowych, pochodzenia roslinnego (stąd np. tabletki dla kobiet w okresie menopauzy są głównie z soji). Duże sporzywanie soji obniża płodność a jedzenie jej w dużych ilościach przez kolejne pokolenia mężczyzn może doprowadzić do prawie całkowitej bezpłodności. A co gorsza soja dodawana jest obecnie do wielu produktów w których wcale nie spodziewamy się jej znleść.
Spojrzyj na inne strączkowe-np. nasza poczciwa fasola,albo soczewica.Królem białka zaś jest niewątpliwie bób-który zawiera najlepsze białko wśród strączkowych a do tego jest skarbnicą witamin i soli mineralnych... Mam nadzieję,że inni doradzą też coś więcej.Pozdrawiam;)))
niestety ale wszystkie fasole zawierają dużo fitoestrogenów...:( ale mimo to problemu nie nalezy demonizować i nie można od razu zakazać mężczyznom jedzenia fasoli czy bobu bo przcierz fitoestrogeny są też w owocach i warzywach. Chodzi o to, że przy normalnej, zbilansowanej mięsno- warzywno- owocowo-nabiałowej:) diecie nieweilkie ilości fitoestrogenów na pewno nie będą miały wpływu na płodność. Problem pojawia się wtedy, gdy młody mężczyzna, a co gorsze mały chłopiec, je tylko i wyłącznie soję i inne produkty sojowe (tofu, makarony, jogurty, wędliny sojowe itp)
Po zrobieniu pasztetu z soi (z ziarenek, nie z tych dziwnych przetworów typu granulat itp.) nabrałam ochoty na więcej, ale na różnych stronach kulinarnych znalazłam tylko przepisy na pasztety, kotlety i pasty. Kiedyś dawno, chyba na Śląsku, kupiłam pyszne kiełbaski sojowe,. Może ktoś zna przepis? I nie tylko na kiełbaski?
Zajmuję się genetyką i biotechnologią i wiecie, co mnie najbardziej dziwi? Że nie mówi się w ogóle o tym, że soja jest, owszem, baardzo zdrowa ale... tylko dla kobiet. Dla mężczyzn jest bardzo szkodliwa gdyż obniża ich płodność ponieważ zawiera bardzo dużo fitoestrogenów, czyli estrogenów- więc żeńskich hormonów płciowych, pochodzenia roslinnego (stąd np. tabletki dla kobiet w okresie menopauzy są głównie z soji). Duże sporzywanie soji obniża płodność a jedzenie jej w dużych ilościach przez kolejne pokolenia mężczyzn może doprowadzić do prawie całkowitej bezpłodności. A co gorsza soja dodawana jest obecnie do wielu produktów w których wcale nie spodziewamy się jej znleść.
to co moge jesc zamiast soi??
Spojrzyj na inne strączkowe-np. nasza poczciwa fasola,albo soczewica.Królem białka zaś jest niewątpliwie bób-który zawiera najlepsze białko wśród strączkowych a do tego jest skarbnicą witamin i soli mineralnych...
Mam nadzieję,że inni doradzą też coś więcej.Pozdrawiam;)))
niestety ale wszystkie fasole zawierają dużo fitoestrogenów...:( ale mimo to problemu nie nalezy demonizować i nie można od razu zakazać mężczyznom jedzenia fasoli czy bobu bo przcierz fitoestrogeny są też w owocach i warzywach. Chodzi o to, że przy normalnej, zbilansowanej mięsno- warzywno- owocowo-nabiałowej:) diecie nieweilkie ilości fitoestrogenów na pewno nie będą miały wpływu na płodność. Problem pojawia się wtedy, gdy młody mężczyzna, a co gorsze mały chłopiec, je tylko i wyłącznie soję i inne produkty sojowe (tofu, makarony, jogurty, wędliny sojowe itp)
Przykro mi to mówić ale chyba mięso... polecam link--> http://www.faceci.com/index.php/content/view/295/28/
Oj Nutellko ja nie miałam na myśli jedzenia strączkowych codziennie-to już przesada...mi by się chyba po dwóch dniach zaczęło cofać....hihihi
no popatrz, a Chińczycy wtrząchają tofu i rozmnażają się, jak króliki...
chyba bardziej japończycy, chińczycy ryż:D
ito ito, tylko Chińczycy o ok. 1000 lat dłużej niż Japończycy...
Jak to dobrze, że nie wiedziałem tego w młodości. Uwielbiam strączkowe...
Bahus