W nawiazaniu do watku o VAT chce podjac jeszcze jeden, zblizony temat. Szczegolnie teraz - przed swietami pojawia sie mnostwo ludzi kwestujacych na rozne cele. Czuje sie cholernie niezrecznie, bo cele zwykle sa wlasnie bardzo szlachetne i w POWINNO sie w miare mozliwosci w tych akcjach uczestniczyc. Nie sposob jednak dac na KAZDY cel. Kiedy mowie DZIEKUJE i nie daje czuje sie jak dran.
NIE masz powodu by tak się czuć.Dla wszystkich i tak Ci nie wystarczy,a w dodatku chyba nie jestes taki naiwny żeby wierzyc ,ze te akcje są w dobrej intencji.Jest tak wielu oszustów,ktorzy wykorzystuja czas przedświąteczny i na ogół się nie mylą.Ludziska otwierają wtedy serca i portfele.Wolę wziąć udział w pewnej moim zdaniem akcji np.Owsiaka czy nawet akcji Polsatu czy TVN a proszących o pieniądze na bułkę zapraszam na obiad ,zdarza sie ,że wykupuję leki w aptece babci rencistce,ale nigdy nie daję pieniędzy na ulicy ludziom ktorzy pooblepiani zaświadczeniami z firm albo organizacji zajmuja sie sprzedażą czegokolwiek./a tak nawiasem mówiąc to straaasznie dobry z Ciebie facet/
Forsy nie daję - nie wierzę w szczerość intencji zbierających. Jak poprzedniczka lepiej już wesprzeć jakieś akcje medialne.
Kiedyś postanowiłam pomóc dziecku z baraków - chciało pieniądze, powiedziałam, ze kupię mu bułkę. W sklepie dziecko spytało czy mogę kupić pączka - na odpowiedź, że nie usłyszałam kilka słów. Czyli nie było głodne. Innym razem od domu do domu chodziła pewna pani, mówiąc, że się spalili. Dałyśmy jej reklamówkę bułek - ta przyjęła bez mrugniecia okiem - widać naprawdę była potrzebująca. A spróbuj żebrającej Rumunce zamiast pięniędzy dać jedzenie - usłyszysz taką wiązankę, że aż uszy zwiędną.
Oj ekkore trzeba było kupić mu tego pączka.To tylko dziecko,pewnie ten pączek był szczytem jego marzeń.Kiedys w barze pewien ubrany w tenisówki/a było to w lutym/ malec prosił mnie frytki a mógł zjeść porządny obiad ale to nie znaczy ze nie byl glodny.
Widzisz - te dzieci żebrzą na stałe - pochodzą z marginesu. Ale jeżeli umawiamy się na bułkę i gdy nie zgadzam się na droższy zakup to dziecko naprawdę potrzebujące weźmie co mu oferują a nie rzuci wiązanką. Bo pewnie, gdyby nie takie zachowanie to moze i dostałby i jedno i drugie. Poza tym nie raz widziałam te dzieci z drogimi w sumie batonikami.
kiedyś wszyskie rzeczy za małe prałam, segregowałam, łatałam i wrzucałam do specjalnych pojemników (wcześniej raz na jakiś czas jeździł samochód) - dopóki nie widziałam programu w telewizji o tym, że te rzeczy idą na szmaty. Ale nie jest źle - koleżanka jest kuratorem sądowym, także raz na jakiś czas przygotowuję paczkę dla niej a ona przekazuje to osobom potrzebującym.
W nawiazaniu do watku o VAT chce podjac jeszcze jeden, zblizony temat. Szczegolnie teraz - przed swietami pojawia sie mnostwo ludzi kwestujacych na rozne cele. Czuje sie cholernie niezrecznie, bo cele zwykle sa wlasnie bardzo szlachetne i w POWINNO sie w miare mozliwosci w tych akcjach uczestniczyc. Nie sposob jednak dac na KAZDY cel. Kiedy mowie DZIEKUJE i nie daje czuje sie jak dran.
NIE masz powodu by tak się czuć.Dla wszystkich i tak Ci nie wystarczy,a w dodatku chyba nie jestes taki naiwny żeby wierzyc ,ze te akcje są w dobrej intencji.Jest tak wielu oszustów,ktorzy wykorzystuja czas przedświąteczny i na ogół się nie mylą.Ludziska otwierają wtedy serca i portfele.Wolę wziąć udział w pewnej moim zdaniem akcji np.Owsiaka czy nawet akcji Polsatu czy TVN a proszących o pieniądze na bułkę zapraszam na obiad ,zdarza sie ,że wykupuję leki w aptece babci rencistce,ale nigdy nie daję pieniędzy na ulicy ludziom ktorzy pooblepiani zaświadczeniami z firm albo organizacji zajmuja sie sprzedażą czegokolwiek./a tak nawiasem mówiąc to straaasznie dobry z Ciebie facet/
Forsy nie daję - nie wierzę w szczerość intencji zbierających. Jak poprzedniczka lepiej już wesprzeć jakieś akcje medialne.
Kiedyś postanowiłam pomóc dziecku z baraków - chciało pieniądze, powiedziałam, ze kupię mu bułkę. W sklepie dziecko spytało czy mogę kupić pączka - na odpowiedź, że nie usłyszałam kilka słów. Czyli nie było głodne.
Innym razem od domu do domu chodziła pewna pani, mówiąc, że się spalili. Dałyśmy jej reklamówkę bułek - ta przyjęła bez mrugniecia okiem - widać naprawdę była potrzebująca.
A spróbuj żebrającej Rumunce zamiast pięniędzy dać jedzenie - usłyszysz taką wiązankę, że aż uszy zwiędną.
Oj ekkore trzeba było kupić mu tego pączka.To tylko dziecko,pewnie ten pączek był szczytem jego marzeń.Kiedys w barze pewien ubrany w tenisówki/a było to w lutym/ malec prosił mnie frytki a mógł zjeść porządny obiad ale to nie znaczy ze nie byl glodny.
Widzisz - te dzieci żebrzą na stałe - pochodzą z marginesu. Ale jeżeli umawiamy się na bułkę i gdy nie zgadzam się na droższy zakup to dziecko naprawdę potrzebujące weźmie co mu oferują a nie rzuci wiązanką. Bo pewnie, gdyby nie takie zachowanie to moze i dostałby i jedno i drugie. Poza tym nie raz widziałam te dzieci z drogimi w sumie batonikami.
kiedyś wszyskie rzeczy za małe prałam, segregowałam, łatałam i wrzucałam do specjalnych pojemników (wcześniej raz na jakiś czas jeździł samochód) - dopóki nie widziałam programu w telewizji o tym, że te rzeczy idą na szmaty. Ale nie jest źle - koleżanka jest kuratorem sądowym, także raz na jakiś czas przygotowuję paczkę dla niej a ona przekazuje to osobom potrzebującym.