Bardzo proszę o pomoc tych, którzy robili PYSZNY PASZTET Z SELERA autorstwa almana. Nigdy nie miałam problemu z pasztetami i myślałam, że teraz też pójdzie w miarę gładko. A jednak...Za 1-szym razem wyszła mi breja jakby zważona w środku. Za 2-gim razem pomyślałam, że odleję trochę "soku" z garnka i wyszło mi odrobinę lepiej ale całość nie trzyma się "kupy".Gdzie popełniłam błąd?(trzymałam się ściśle przepisu).Dlaczego nie wychodzi mi normalny pasztet jak innym nadający się do krojenia a nie wybierania łyżką??Bardzo proszę o pomoc!
robiłam już wiele razy ten pasztet i dziwi mnie Twój post, jak to breja? a skąd sok w ganku, przecież do startych selerów dorzucasz tylko margaryne i całe *nie rozpuszczone* kosty grzybowe? mnie po godzinie powstaje pysznie pachnąca maź, która po dodaniu jaj i upieczeniu naprawde nie jest breją, co do krojeniaa to fakt ze trzeba kroić dosc grube plastry ale są OK, raz tylko kiedy kawałek pasztetu zamroziłam a potem odmroziłam trzeba bylo zjeśc go łyżką bo juz niestety nie dał sie kroić, Pozdrawiam
A zależy też, jak działa Twój piekarnik. Ja wszystko piekę trochę dłużej niż podane w przepisie, a przy tym pasztecie dodatkowo zwiększyłam pod koniec temperaturę, zeby się zrobiła spieczona skórka.
Wiesz, u mnie spieczona skórka robi się dość szybko.Także piekarnik raczej nie nawala. A może nie powinnam wcale dodawać wody? nie mam pojęcia. Jutro będzie robiony od nowa..
Iza, a może jednak robisz coś nieświadomie niezgodnie z przepisem. Jeszcze raz przeczytaj go uważnie. Mnie się tak zdarzyło, czytałam i czytałam i nie dodałam cebuli. Ale w porę się zorientowałam. A tak wogóle, to ostatnim razem dodałam jeszcze do pasztetu starte suszone grzyby - smak był iście grzybowy. jasia
Robiłam ten pasztet kilka razy. Za każdym razem wychodził trochę inny, ale zawsze smaczny. Bywają bardziej lub mniej soczyste selery. Ostatnio dodałam trochę więcej bułki tartej, bo był za rzadki. I się oplaciło. Acha, zauważyłam, że wychodzi lepiej, gdy piekę go na papierze do wypieków. Powodzenia!!!
Witajcie! Iza, nie mam pojęcia w czym tkwi problem u Ciebie. Robiłam znowu kilka dni temu i to prawie z podwójnej porcji, bo mam co raz więcej ochotników na niego i część muszę rozdać. Scieram wszystko co się da w malakserze /grube oczka/, gotuję chwilkę pod przykryciem, a kiedy seler puści już sok i cała masa jest dość mokra, odkrywam, nastawiam czas w kuchence /dzwonek/ i sobie tam pyrka, ja od czasu do czasu tylko wymieszam . Ostatnio wpadłam na pomysł i kładę na palniku płytkę, co zapobiega ewentualnemu przypaleniu i nie muszę pod koniec stać i mieszać bez przerwy. Po ugotowaniu nie ma żadnej wody, którą dałoby się odlać, jakkolwiek masa jest dobrze wilgotna. Piekę mniej więcej w podanym czasie. Piszę mniej więcej, bo ostanio np. piekłam ok.10 min. krócej, bo już był upieczony, ale zostawiłam go jeszcze w piekarniku przez jakiś czas. Może Twój piekarnik za bardzo piecze od góry, stąd niby wierzch przypieczony, a w środku breja. Zawsze piekę w foremkach aluminiowych. No i ostatnia sprawa - jak postoi w lodówce przez noc mogę go kroić na bardzo cieniutkie nawet plasterki, nic się nie rozwala, jest zwięzły jak normalny pasztet. Spróbuj może piec w niższej temp. albo tylko przy włączonym dolnym grzaniu / nie wiem jaki masz piekarnik?/ a piecz dłużej. No nie wiem, ale myślę, że problem tkwi gdzieś w Twoim piekarniku. Pozdrawiam i życzę aby następnym razem wyszło wsystko ok.
Iza2, myślę, że ta szklanka wody nie ma tu większego wpływu, bo ja również ją dodaję tak jak "sugeruje" przepis. Zakładam, że dzięki temu seler doskonale mięknie i się nie przypala. Jeśli tylko stwierdzisz podczas mieszania z pozostałymi składnikami, że jest rzadszy, niż pasztety, które robisz dodaj zwyczajnie więcej tartej bułki. Nie rezygnuj z tego przepisu, bo jest rewelacyjny. Ze mnie marna kucharka, ale selerowe szaleństwo zawsze mi się udaje więc jestem przekonana, że kolejna próba będzie już udana. Powodzenia i czekamy na wieści o kulinarnym "sukcesie" :-)))
Mniam mniam , robiem go dwa razy dokładnie wg przepisu i wyszedł za każdym razem wspaniały. Można było go kroić na cienkie plastry i nic się nie rozwalało.Pycha. Odwiedził mnie siostrzeniec , miłośnik selera. Był pasztetem zachwycony. Może wychodzi mi dobrze, że inne pasztety mięsne również wychodzą doskonale.
robiłam już wiele razy ten pasztet i dziwi mnie Twój post, jak to breja? a skąd sok w ganku, przecież do startych selerów dorzucasz tylko margaryne i całe *nie rozpuszczone* kosty grzybowe? mnie po godzinie powstaje pysznie pachnąca maź, która po dodaniu jaj i upieczeniu naprawde nie jest breją, co do krojeniaa to fakt ze trzeba kroić dosc grube plastry ale są OK, raz tylko kiedy kawałek pasztetu zamroziłam a potem odmroziłam trzeba bylo zjeśc go łyżką bo juz niestety nie dał sie kroić, Pozdrawiam
No a szklanka wody?Wiesz ile seler u mnie puścił soku?Gotowałaś może pod przykryciem czy bez pokrywki? Będę robić do skutku...
Jestem załamana...Chyba mam kryzys "kucharski"..
Gotowałam odkryty, bez pokrywki . Po godzinie gotowania był gęsty. Pozdrawiam.
Myślę, że ważne jest, aby gotować przez godzinę BEZ POKRYWKI, poza tym dobrze zagęścić masę tartą bułeczką (co jest przewidziane w przepisie).
No to chyba będę robić raz jeszcze...Bardzo Wam dziękuję za cenne rady..
A zależy też, jak działa Twój piekarnik. Ja wszystko piekę trochę dłużej niż podane w przepisie, a przy tym pasztecie dodatkowo zwiększyłam pod koniec temperaturę, zeby się zrobiła spieczona skórka.
Wiesz, u mnie spieczona skórka robi się dość szybko.Także piekarnik raczej nie nawala. A może nie powinnam wcale dodawać wody? nie mam pojęcia. Jutro będzie robiony od nowa..
Iza, a może jednak robisz coś nieświadomie niezgodnie z przepisem. Jeszcze raz przeczytaj go uważnie.
Mnie się tak zdarzyło, czytałam i czytałam i nie dodałam cebuli. Ale w porę się zorientowałam.
A tak wogóle, to ostatnim razem dodałam jeszcze do pasztetu starte suszone grzyby - smak był iście grzybowy.
jasia
coś mi się pokręciło
Robiłam ten pasztet kilka razy. Za każdym razem wychodził trochę inny, ale zawsze smaczny. Bywają bardziej lub mniej soczyste selery. Ostatnio dodałam trochę więcej bułki tartej, bo był za rzadki. I się oplaciło. Acha, zauważyłam, że wychodzi lepiej, gdy piekę go na papierze do wypieków. Powodzenia!!!
Dziękuję za pomoc!
Witajcie! Iza, nie mam pojęcia w czym tkwi problem u Ciebie. Robiłam znowu kilka dni temu i to prawie z podwójnej porcji, bo mam co raz więcej ochotników na niego i część muszę rozdać. Scieram wszystko co się da w malakserze /grube oczka/, gotuję chwilkę pod przykryciem, a kiedy seler puści już sok i cała masa jest dość mokra, odkrywam, nastawiam czas w kuchence /dzwonek/ i sobie tam pyrka, ja od czasu do czasu tylko wymieszam . Ostatnio wpadłam na pomysł i kładę na palniku płytkę, co zapobiega ewentualnemu przypaleniu i nie muszę pod koniec stać i mieszać bez przerwy. Po ugotowaniu nie ma żadnej wody, którą dałoby się odlać, jakkolwiek masa jest dobrze wilgotna. Piekę mniej więcej w podanym czasie. Piszę mniej więcej, bo ostanio np. piekłam ok.10 min. krócej, bo już był upieczony, ale zostawiłam go jeszcze w piekarniku przez jakiś czas. Może Twój piekarnik za bardzo piecze od góry, stąd niby wierzch przypieczony, a w środku breja. Zawsze piekę w foremkach aluminiowych.
No i ostatnia sprawa - jak postoi w lodówce przez noc mogę go kroić na bardzo cieniutkie nawet plasterki, nic się nie rozwala, jest zwięzły jak normalny pasztet. Spróbuj może piec w niższej temp. albo tylko przy włączonym dolnym grzaniu / nie wiem jaki masz piekarnik?/ a piecz dłużej. No nie wiem, ale myślę, że problem tkwi gdzieś w Twoim piekarniku. Pozdrawiam i życzę aby następnym razem wyszło wsystko ok.
Iza2, myślę, że ta szklanka wody nie ma tu większego wpływu, bo ja również ją dodaję tak jak "sugeruje" przepis. Zakładam, że dzięki temu seler doskonale mięknie i się nie przypala. Jeśli tylko stwierdzisz podczas mieszania z pozostałymi składnikami, że jest rzadszy, niż pasztety, które robisz dodaj zwyczajnie więcej tartej bułki. Nie rezygnuj z tego przepisu, bo jest rewelacyjny. Ze mnie marna kucharka, ale selerowe szaleństwo zawsze mi się udaje więc jestem przekonana, że kolejna próba będzie już udana. Powodzenia i czekamy na wieści o kulinarnym "sukcesie" :-)))
Mniam mniam , robiem go dwa razy dokładnie wg przepisu i wyszedł za każdym razem wspaniały. Można było go kroić na cienkie plastry i nic się nie rozwalało.Pycha. Odwiedził mnie siostrzeniec , miłośnik selera. Był pasztetem zachwycony. Może wychodzi mi dobrze, że inne pasztety mięsne również wychodzą doskonale.
BARDZO, BARDZO WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ ZA POMOC I DOBRE RADY!!!!!
I znów mi narobiłaś smaka na ten pasztet, mniam..... I KONIECZNIE NAPISZ JAK WYSZłO