Zawsze miałam z tym problemy... Nie wiem co można zamrażać, a co nie. Teraz taka wiedza bardzo mi się przyda, bo mąż wyjeżdża za granicę i zostajemy same z córką. Z braku czasu wolałabym raz na jakiś czas ugotować gar potrawy i ją poporcjować. Kto mnie oświeci w tym temacie?
Fachura to ja nie jestem, ale coś tam mogę napisać. Pozostali "żarłowicze" pewnie dopiszą resztę :-) Tak więc: fasolka po bretońsku, bigos, kotlety mielone, czasem kotlety schabowe, zupy ( krupnik, fasolowa, kapuśniak itd.), pierogi, gulasz... Pewnie coś sobie jeszcze potem przypomnę, to dopiszę o ile inni mnie nie ubiegną :-) Pozdrawiam.
Usmażone. Potem gdy rozmrożę, rozpuszczam na patelni tłuszcz, kładę kotleta, lekko podlewam wodą żeby się nie wysuszył a gdy już jest w środku ciepły pozwalam wodzie odparować ( zdejmuję pokrywkę). Ostatecznie kotlet się nie spali i będzie lekko zrumieniony - prawie jak przed mrożeniem.
No choroba, nie mam pojęcia co zrobiłaś nie tak, ale zakładam, że to sprawa grubości panierki. Moje kotlety są bardzo lekko panierowane. Tradycyjnie wkładam w rozbełtane jajko a potem delikatnie opruszam bułką tartą. Co do mielonych, to sie nie rozpisuję, bo tu z pewnością panierka świetnie się trzyma. Pozdrawiam.
Zarówno kotlety jak i sznycle /kotlety mielone/ zamrażam zawsze w stanie surowym tzn. przygotowane już jak do smażenia. Są o wiele lepsze gdy usmażysz je dopiero po rozmrożeniu.
Z całą pewnością masz rację. Lepiej jest smażyć dopiero po rozmrożeniu. Jednak czasem tak bywa, że zabłąka się kotlecik na patelni i nikt się na niego nie skusi wówczas zamrożenie w tej postaci też jest dobrym rozwiązaniem. No i obiadek gotowy :-)
Czasem też tak robię, gdy zostanie mi niespodziewanie bo ktoś zjadł np. coś innego. Ale jeżeli zamrażam z rozmysłem a nie z konieczności, to wolę jeszcze nie usmażone.
Kiedy mam przygotować galantynę domową z kurczaka, robię to kilka dni przed imprezą, zamrażam ją, a potem, w połowie rozmrożoną piekę. Zawsze wychodzi fantastyczna. Oprócz tego zamrażam oczywiście owoce (głównie jagody, drylowane wiśnie i śliwki oraz truskawki - w sezonie), a także ryby, bigos, leczo, flaczki (już ugotowane). Zamrażanie to bardzo dobry sposób na przechowywanie żywności.
Ja również najczęsciej mrożę większą ilość bigodu, fasolki po bretońsku czy np gotowego gulaszu. Czytałam o tym że można mrozić wszystkie zupy tylko bez ziemniaków, które zawsze po odmrożeniu są twarde i niesmaczne. Można mrozić też naleśniki czy placki ziemniaczane. Poszukaj na stronie bo coś mi się kojarzy że już było forum na temat mrożenia. Pozdrawiam
Mrożę krupnik z ziemniakami. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale po rozmrożeniu, nie odczułam zmiany w ziemniakach. A może nie dostrzegłam jej...? Tak, czy siak jest OK.
Napewno wystarczy, jesli tylko potrawę (zupę itp) wlejesz do słoika wrzącą i szybko dokładnie zakręcisz. Słoik nawet nie odwrócony napewno "zaskoczy" i masz gwarancję że troche może postać w piwnicy czy w lodówce. Pozdrawiam
Zawsze miałam z tym problemy... Nie wiem co można zamrażać, a co nie. Teraz taka wiedza bardzo mi się przyda, bo mąż wyjeżdża za granicę i zostajemy same z córką. Z braku czasu wolałabym raz na jakiś czas ugotować gar potrawy i ją poporcjować. Kto mnie oświeci w tym temacie?
Fachura to ja nie jestem, ale coś tam mogę napisać. Pozostali "żarłowicze" pewnie dopiszą resztę :-)
Tak więc: fasolka po bretońsku, bigos, kotlety mielone, czasem kotlety schabowe, zupy ( krupnik, fasolowa, kapuśniak itd.), pierogi, gulasz... Pewnie coś sobie jeszcze potem przypomnę, to dopiszę o ile inni mnie nie ubiegną :-) Pozdrawiam.
A kotlety są już usmażone czy tylko opanierowane?
Usmażone. Potem gdy rozmrożę, rozpuszczam na patelni tłuszcz, kładę kotleta, lekko podlewam wodą żeby się nie wysuszył a gdy już jest w środku ciepły pozwalam wodzie odparować ( zdejmuję pokrywkę). Ostatecznie kotlet się nie spali i będzie lekko zrumieniony - prawie jak przed mrożeniem.
też tak kiedyś robiłam, ale niestety panierka mi odeszła i wyglądały okropnie. Co zrobiłam nie tak?
No choroba, nie mam pojęcia co zrobiłaś nie tak, ale zakładam, że to sprawa grubości panierki. Moje kotlety są bardzo lekko panierowane. Tradycyjnie wkładam w rozbełtane jajko a potem delikatnie opruszam bułką tartą. Co do mielonych, to sie nie rozpisuję, bo tu z pewnością panierka świetnie się trzyma. Pozdrawiam.
Zarówno kotlety jak i sznycle /kotlety mielone/ zamrażam zawsze w stanie surowym tzn. przygotowane już jak do smażenia. Są o wiele lepsze gdy usmażysz je dopiero po rozmrożeniu.
Z całą pewnością masz rację. Lepiej jest smażyć dopiero po rozmrożeniu. Jednak czasem tak bywa, że zabłąka się kotlecik na patelni i nikt się na niego nie skusi wówczas zamrożenie w tej postaci też jest dobrym rozwiązaniem. No i obiadek gotowy :-)
Czasem też tak robię, gdy zostanie mi niespodziewanie bo ktoś zjadł np. coś innego. Ale jeżeli zamrażam z rozmysłem a nie z konieczności, to wolę jeszcze nie usmażone.
Kiedy mam przygotować galantynę domową z kurczaka, robię to kilka dni przed imprezą, zamrażam ją, a potem, w połowie rozmrożoną piekę. Zawsze wychodzi fantastyczna.
Oprócz tego zamrażam oczywiście owoce (głównie jagody, drylowane wiśnie i śliwki oraz truskawki - w sezonie), a także ryby, bigos, leczo, flaczki (już ugotowane). Zamrażanie to bardzo dobry sposób na przechowywanie żywności.
Ja również najczęsciej mrożę większą ilość bigodu, fasolki po bretońsku czy np gotowego gulaszu. Czytałam o tym że można mrozić wszystkie zupy tylko bez ziemniaków, które zawsze po odmrożeniu są twarde i niesmaczne. Można mrozić też naleśniki czy placki ziemniaczane. Poszukaj na stronie bo coś mi się kojarzy że już było forum na temat mrożenia. Pozdrawiam
Mrożę krupnik z ziemniakami. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale po rozmrożeniu, nie odczułam zmiany w ziemniakach. A może nie dostrzegłam jej...? Tak, czy siak jest OK.
a jeszcze przeciez mozna powekowac jedzonko, robię tak często jak wyjeżdzam na urlop-do słoika gorące i denkiem do gory..........
Sorry, może to głupie pytanie, ale czy to wystarczy? Nie pasteryzuje się tego czy jak?
I ile można to przechowywać?
Napewno wystarczy, jesli tylko potrawę (zupę itp) wlejesz do słoika wrzącą i szybko dokładnie zakręcisz. Słoik nawet nie odwrócony napewno "zaskoczy" i masz gwarancję że troche może postać w piwnicy czy w lodówce. Pozdrawiam
Dzięki, szczerze mówiąc to nie pomyślałam o tym, a sposób wydaje mi się lepszy niż mrożenie - potrawa będzie świeższa.