Lubię przeczytać na WŻ coś co mi ułatwia pracę w kuchni,dlatego też chcę się podzielić swoimi ułatwieniami(może to dla kogoś nie będzie nowością ale liczę że trafi się chociaż 1 osoba która to wykorzysta).Dlaczego taki tytuł - bo w swoim gronie uważana jestem że robię pyszne parowańce(przepisu nie podaję bo jest już na WŻ nie mój ale podobny)nadzienie w zależności od chęci jedzących lub pory roku.Córka moja jak studiowała to przywoziła koleżanki na te parowańce i nazywały "Kluchy na łachu"Ten "łach" nie zawsze estetycznie na tym garnku wyglądał(w wersji z jagodami to szmatka czarna) a bywało i tak że w trakcie parowania sznurek czy gumka się przepaliła a i bardzo często woda się wygotowała a i zdejmowanie uparowanych kluchów wymagało zręczności.No ale do rzeczy-problemy w/w zniknęły bo kupiłam okrągłą siatkę taką na patelnię(do przykrywania aby przy smażeniu nie pryskał tłuszcz) dobrałam garnek i parowańce wychodzą super.Jeżeli ktoś ma takie problemy z parowańcami to polecam tę metodę.
Bardzo dobry pomysł, że ja na to wcześniej nie wpadłam! Moje dzieciaki lubią pampuchy (bo tak się mówi na nie w Warszawie), lub po prostu kluski na parze, ale zakładanie ścierki na gar, wiązanie a potem odrywanie ich z tejże zawsze mnie irytuje.Nie wspomnę o przypalonych ścierkach, bo gdzieś tam wystawało...Spróbuję Twojego sposobu. Mam tylko pytanie: czy nie czuć kluch metalem, po zdjęciu z siatki? A i dzięki za pomysł. I już masz jedną osobę, która Twój pomysł wykorzysta!
No bardzo się cieszę że ktoś to wykorzysta.Nie czuć metalem bo po zakupieniu porządnie wyparzyć tak jak każdy nowy garnek.Wygoda niesamowita bo przy zdejmowaniu trzymasz za rączkę tę siatatkę i można prosto gorące sunąć na talerz.Siatkę tę wykożystuję też do odświerzenia pieczywa albo jak zostaną parowańce to też na niej odgrzewam.
hallo, a ja moje kluski na parze robie w mikrofalowce, a robie to tak : wyrosniete kluchy wkladam do garnka szklanego na ktorego dnie jest minimalnie nalane mleko wstawiam do mikrofalowki i wlanczam na 600 watt 3-5 minut po tym czasie zostawic jescze na ok 1-2 minute w zamknietej mikrofalowce wyciagnac i serwowac. zawsze mi sie udaja i jak dla mnie jst to metoda czysciejsza i jak dla mnie szybsza (robie w dwoch garnkach) jestem ciekawa czy ktos inny tez tak robi ????
ponieważ ja też często robię parowańce /ale ja do mięska/ oczywiście zdecydowanie " kupuję" Twój pomysł.. U mnie ryba faszerowana nazywana jest "rybą w szmacie", bo gotuje się ją w szmatce....
Lubię przeczytać na WŻ coś co mi ułatwia pracę w kuchni,dlatego też chcę się podzielić swoimi ułatwieniami(może to dla kogoś nie będzie nowością ale liczę że trafi się chociaż 1 osoba która to wykorzysta).Dlaczego taki tytuł - bo w swoim gronie uważana jestem że robię pyszne parowańce(przepisu nie podaję bo jest już na WŻ nie mój ale podobny)nadzienie w zależności od chęci jedzących lub pory roku.Córka moja jak studiowała to przywoziła koleżanki na te parowańce i nazywały "Kluchy na łachu"Ten "łach" nie zawsze estetycznie na tym garnku wyglądał(w wersji z jagodami to szmatka czarna) a bywało i tak że w trakcie parowania sznurek czy gumka się przepaliła a i bardzo często woda się wygotowała a i zdejmowanie uparowanych kluchów wymagało zręczności.No ale do rzeczy-problemy w/w zniknęły bo kupiłam okrągłą siatkę taką na patelnię(do przykrywania aby przy smażeniu nie pryskał tłuszcz) dobrałam garnek i parowańce wychodzą super.Jeżeli ktoś ma takie problemy z parowańcami to polecam tę metodę.
Bardzo dobry pomysł, że ja na to wcześniej nie wpadłam! Moje dzieciaki lubią pampuchy (bo tak się mówi na nie w Warszawie), lub po prostu kluski na parze, ale zakładanie ścierki na gar, wiązanie a potem odrywanie ich z tejże zawsze mnie irytuje.Nie wspomnę o przypalonych ścierkach, bo gdzieś tam wystawało...Spróbuję Twojego sposobu. Mam tylko pytanie: czy nie czuć kluch metalem, po zdjęciu z siatki?
A i dzięki za pomysł. I już masz jedną osobę, która Twój pomysł wykorzysta!
No bardzo się cieszę że ktoś to wykorzysta.Nie czuć metalem bo po zakupieniu porządnie wyparzyć tak jak każdy nowy garnek.Wygoda niesamowita bo przy zdejmowaniu trzymasz za rączkę tę siatatkę i można prosto gorące sunąć na talerz.Siatkę tę wykożystuję też do odświerzenia pieczywa albo jak zostaną parowańce to też na niej odgrzewam.
ja odgrzewam w mikrofali, tez sa dobbre..
To są nasze kochane pyzy poznańskie :D
Bahus
hi hi Bahus ja je faktycznie często jadlam jak jeszcze w Poznaniu mieszkalam
hallo,
a ja moje kluski na parze robie w mikrofalowce,
a robie to tak : wyrosniete kluchy wkladam do garnka szklanego na ktorego dnie jest minimalnie nalane mleko wstawiam do mikrofalowki i wlanczam na 600 watt 3-5 minut
po tym czasie zostawic jescze na ok 1-2 minute w zamknietej mikrofalowce wyciagnac i serwowac.
zawsze mi sie udaja i jak dla mnie jst to metoda czysciejsza i jak dla mnie szybsza (robie w dwoch garnkach)
jestem ciekawa czy ktos inny tez tak robi ????
porzdowieni a
m tomy
ponieważ ja też często robię parowańce /ale ja do mięska/ oczywiście zdecydowanie " kupuję" Twój pomysł..
U mnie ryba faszerowana nazywana jest "rybą w szmacie", bo gotuje się ją w szmatce....