Mam do was takie pytanko: czy zjedlibyscie lub jedliscie wieprzowy zoladek. Jesli nie czy was to brzydzi? A jesli tak to jakie sa wasze wrazenia. U mnie w domu od zawsze gotowalo sie zurek z wieprzowymi zaladkami, który zreszta teraz wlasnie czeka na mnie w garnku :). Mój chlopak, kiedy pierwszy raz jadl u mnie zurek i dowiedzial sie ze to zoladek nie chcial tego jesc, ale kiedy skosztowal od razu sie przekonal. A ja nie rozumialam o co mu chodzi, bo przeciez wieprzawa watrobe (!!!) jemy i jest ona bardzo popularna. Ciekawa jestem czy zoladek wieprzowy równiez jada sie u was w domu. Pozdrawiam Mag8
U mnie zurek z zaladkiem to absolutny przbój. Jesli chodzi o drób, to uwielbiam gulasz z podrobów: serce, watróbka... Byle nie zaden mózg Pozdrawiam Zarlocznych
A domowy salceson!!! Włożony do żołądka, dobrze przyciśnięty i ostudzony! Przy krojeniu zdejmuję tylko wierzchnią skórkę tą ciemna. Reszta jest taka pyszna. Nawet moje pieski lubią i muszę z nimi walczyć o skóry. Pycha. hahahahahaaha
Przypomniala mi sie taka historia z dziecinstwa...Otoz moj Tata swietnie gotuje i serwowal nam w domu rozne pyszne rzeczy. Pewnego dnia, a byla u mnie wlasnie w domu kuzynka, poszlysmy razem do kuchni, zeby sobie zrobic herbate, mialysmy wtedy moze 6-7lat.Na blacie kuchennym stal talerz z czyms dziwnym..., jasnym, dlugim, miesistym, wzbudzilo to to we mnie niepokoj, balam sie tego, budzilo to moje obrzydzenie.Mielismy wtedy gosci w domu i nie bylo sposobnosci zapytac, co to takiego w naszej kuchni sie znajduje.Pamietam, ze dlugi czas spedzilysmy w moim pokoju zastanawiajac sie:CO TO JEST. Trudno mi opisac, jakie emocje nam wtedy towarzyszyly!!! A TERAZ ZAGADKA; KTO ZGADNIE; CO TO BYLOOOO????
To jest czernina, albo inaczej czarna polewka. Ci co to lubią uwielbiają. Moja żona też, bbbbbrrrrrrrrr nigdy tego nawet nie spróbowałem, kiedy To jest gotowane i jedzone, wychodzę na spacer.
Czernina podobno jest pyszna tak twierdzi mój mąż, gotuje ją jak mam kaczkę od gospodarza ale bardzo rzadko, ja nie jadam tylko czerniny i móżczku (chyba dobrze napisałam) z cebulką i na masełku a też bywało że robiłam oczywiście dla męża - no i teraz zdałam sobie sprawe jak on ma dobrze ze mną - musze jemu to znowu uświadomić! ha ha ha pozdrawiam dankarz
Nie no czarnej polewki to chyba nigdy bym nie zjadla. Czasami zastanawiam sie nad kaszanka... Mózg i krew jakos mnie odrzucaja. Ale mysle, ze przepis na czarna polewke urozmaicil by Wielkie Zarcie. Myslicie, ze na jakies innej stronie jest taki przepis? Yyyyyy... Nawet jesli, to WZ jest i tak najlepsze Pozdrowionka Mag8
Malućki uwielbia, ale nie robi(na szczęście). U niego,w domu rodzinnym często takową zupę,za życia babci, robili. Ja jadłam raz w życiu, za dziecka jeszcze I NIGDY WIECEJ.
Całkowicie Cię rozumiem w temacie czerniny, kiedyś poczęstowano mnie tym jako lokalnym przysmakiem ( w okolicach Wlocławka) - nie wzęłam do ust, sam zapach był nie do strawienia brrr...
Masz rację z tym chowaniem przed dziećmi. Nieraz gotowałam po kryjomu ozorki wieprzowe i dawałam do kanapek. Wszystkim smakowało to "pyszne mięsko", dopóki nie podpatrzyli z czego ono jest...
to mi przypomniało, kiedyś robiliśmy pierogi z puckami i przyszli w gości znajomi. POczęstowani zostli tymiż pierogami(jedna z tych osób pucek nie lubi strasznie). Zachwalali że hoho. A jak się JAdzia dowiedziała z czego to jest pluciu nie było końca:))
Wszelkie podroby (żołądki, cynaderki, wątróbki itp) lubię choć sama wszystkiego nie robię. Lubię salceson w wykonaniu teścia z ozorkami w "bebechu", a uwielbiam tatara, flaczki, kiszkę ziemniaczaną i większość owoców morza. Nie zjem móżdżku (móżczku?) i nie skuszę się więcej na ostrygi. Jadłam też gołębia, renifera i kangura - dobrze przyrządone są wyśmienite! Wy tu o żarciu, a ja taka głodna jestem, pędzę szybko coś wrzucić na ruszt!
Ja niestety nie jem zadnych podrobow typu plucka ,mozdzek.watroba.serca.zoladki,nerki.Ozory tez mijam z daleka oraz kaszanke i bulczanke.Obzydzilam sobie to bedac dzieckiem jak widzialam jak zabijali prosiaka i potem z niego robili rozne wyroby.Oczywiscie zadnych robali,psow czy kotow tez nie.Jedzenie psow nie tylko w Korei to normalka w Chinach rowniez.Na kurs jezykowy chodzi ze mna dziewczyna z Chin i mowi ze u nich to normalne (podawane w restauracjach).Pozatym kuchnia Chinska w restaurach europejskich to tak naprawde nie kuchnia Chinska.Zmienione sa skladniki Yi(to wlasnie owa dziewczyna)mowila ta kuchnia bardziej jest europejska niz Chinska.Nie kazdemu europejczykowi podchodzi takie typowo chinskie jedzenie dlatego skladniki sa zmienione.Jadlam zrobiona przez Yi salatke z typowo chinskimi wszystkimi dodatkami nie za bardzo mi to podchodzilo pozatym bylo strasznie ostre.Byly tez gotowane jajka w zielonej herbacie i jakis ziolach i musze powiedziec ze bylo dobre troche inne w smaku niz zwykle gotowane jajko ale smaczne.Pozdrawiam serdecznie zarlokow
ja muszę przyznać że z podrobów wręcz kocham kurzą wątróbkę smażoną z cebulką szczypiorkiem a żeby było jeszcze lepiej to z pieczarkami. Przepyszna jest wtedy na wątróbce "skorupka" z cebulki lekko przypalonej...jem często i dlatego mam poziom żelaza jak stal :D Ale innych podrobów nie tknę, nawt nie mogę patrzeć w mięsnym...
Nie zjem: salcesonu, galatu, podrobów poza wątróbką wieprzową, ozorów, flaków. Flaki jadłam źle przyrządzone - do dziś widzę te farfole pływajace w rosole. To samo z ozorem - na zimowisku w szkole średniej- jeszcze miał kubki smakowe - brr. Nie zjem czerniny - u moich znajomych to normalna zupa, jak rosół czy pomidorowa - jak tylko biją drób.
kawałki mięsa, z dodatkiem warzyw zalane galaretą, wygotowywaną na świńskich nóżkach (czasami z dodatkiem spożywczej). Podaje się toto potem na zimno polane octem.
czyli galareta... jak nie za tlusta to (taka co tluszcz na wierzchu lezy) to ja lubie. ale nie lubie podobow oproch watrobki, serc i zoladkow. Dziewczyny fajne te nazwy macie Pozdrawiam serdecznie
Malutka Megi, a gdzie to wyczytalas, ze Chinczycy jedza to "co sie rusza"??? Kuchnia" chinska," to tak jak "europejska", innym slowem norweska i sycylijska . Sledzie i slimaki .No chyba ,ze jakis Chinczyk powie ,ze w Eurpie wszystko na "s" Kuchnia chinska, to w skrocie cztery kuchnie, ktore tak sie maja do siebie jak bigos do spaghetti. W Polsce "chinszczyzna " pojmowana jest jako rozdrobnione warzywa podlane sosem sojowym.Koniec , kropka. A kuchnia chinska to milion smakow, zapachow,myslac po naszemu jak sie ma kaczka w jablkach do zupy szczawiowej? A tym bardziej do pysznego krupniku. A jak sie maja mule (malze) do mozdzku po polsku?
Żołądków wieprzowych akurat nie, ale bardzo długo nie mogłam się przekonać do krewetek. Z powodu ich wyglądu ;) Takie robaczki dla wędkarzy, pomyślałam. I jeszcze jeść to na surowo ?! Zgroza w ciapki ! ;) Później znalazłam przepis na krewetki w rumianej, lekkiej panierce z sałatką ze świeżych pomidorów i przyjęły się :) Ale do dziś nie tknę koktajlu z krewetek A co do żołądków i ozorka to przypomniał mi się kawał z potężną brodą ;) Siedzi gość w podrzędnej knajpce i bardzo dłuuuugo studiuje kartę przed zamówieniem. Zniecierpliwiony kelner proponuje mu w końcu danie dnia : ozorek w galarecie. Gość oburzony : "Nie zjadłbym nigdy czegoś, co już ktoś inny miał w ustach !!!" Zagląda do karty i rzuca : "Zupę ogonową poproszę".
Paula, ale kto slyszal, zeby jesc surowe krewetki! Nigdy, nikt i nigdzie. Krewetki musza byc rozowe, a rozowieja (jak raki) po ugotowaniu, surowe maja kolor szary. Co wcale nie znaczy, ze namawiam kogokolwiek do krewetek, ale chyba nie takie najgorsze, skoro konsumuje sie je od polnocnego Baltyku, po wszystkie poludnia kuli ziemskiej. Byle nie na surowo.
Nawet nie wiecie ile tracicie, nie jedząc czarniny, salcesonu, kaszanki czy pasztetowej.
Za dobry salceson, ukrojony od strony tzw. "grubego flaka", oddałbym wszystkie dostępne w sklepie szynki babuni, dziaduniów i innych partaczy.
Popieram w całej rozciągłości, móżdżek tez jadłam.trochę sie boję owoców morza, ale to dlatego,że nigdy nie jadłam dobrze zrobionych ,tylko na pizzy , która z samym tuńczykiem tez mi nie smakowała, więc po prostu nie lubię smaków morza na pizzy. i BARDZO nie lubię gdy ktoś robi blee przy stole i nie ważne ile ma lat. Przez 6 tygodni jadałam posiłki z kobietą która mieszała nożem w talerzu jakby jej tak fekalii nakładli,fakt ,że jedzonko było dość jednostajne, ale smaczne. Więc nie robię bleeee na nic, mimo,że nie wszystko lubię i brzydzi mnie makaron z truskawkami i śmietaną z cukrem...
Mam do was takie pytanko: czy zjedlibyscie lub jedliscie wieprzowy zoladek. Jesli nie czy was to brzydzi? A jesli tak to jakie sa wasze wrazenia. U mnie w domu od zawsze gotowalo sie zurek z wieprzowymi zaladkami, który zreszta teraz wlasnie czeka na mnie w garnku :). Mój chlopak, kiedy pierwszy raz jadl u mnie zurek i dowiedzial sie ze to zoladek nie chcial tego jesc, ale kiedy skosztowal od razu sie przekonal. A ja nie rozumialam o co mu chodzi, bo przeciez wieprzawa watrobe (!!!) jemy i jest ona bardzo popularna. Ciekawa jestem czy zoladek wieprzowy równiez jada sie u was w domu.
Pozdrawiam Mag8
a ja robie gulaszz żołądkow - pyszny i pachnący, inka21
A proszę podać przepis,bo właśnie mnie naszło na podroby,pliis.
Ja też się nie brzydzę choć przyznam, że częściej robię gulasz z żołądków drobiowych, bo moja córcia taki woli. Pozdrawiam
Absolutnie - nie! Też tak robię, o ile tylko mam dostęp do żołądka wieprzowego. Bardzo dobre jedzonko.
u nas w domciu wszyscy lubią.
U mnie zurek z zaladkiem to absolutny przbój. Jesli chodzi o drób, to uwielbiam gulasz z podrobów: serce, watróbka... Byle nie zaden mózg
Pozdrawiam Zarlocznych
A domowy salceson!!! Włożony do żołądka, dobrze przyciśnięty i ostudzony! Przy krojeniu zdejmuję tylko wierzchnią skórkę tą ciemna. Reszta jest taka pyszna. Nawet moje pieski lubią i muszę z nimi walczyć o skóry. Pycha. hahahahahaaha
A jeszcze uwędzony do tego - eh!
Przypomniala mi sie taka historia z dziecinstwa...Otoz moj Tata swietnie gotuje i serwowal nam w domu rozne pyszne rzeczy. Pewnego dnia, a byla u mnie wlasnie w domu kuzynka, poszlysmy razem do kuchni, zeby sobie zrobic herbate, mialysmy wtedy moze 6-7lat.Na blacie kuchennym stal talerz z czyms dziwnym..., jasnym, dlugim, miesistym, wzbudzilo to to we mnie niepokoj, balam sie tego, budzilo to moje obrzydzenie.Mielismy wtedy gosci w domu i nie bylo sposobnosci zapytac, co to takiego w naszej kuchni sie znajduje.Pamietam, ze dlugi czas spedzilysmy w moim pokoju zastanawiajac sie:CO TO JEST. Trudno mi opisac, jakie emocje nam wtedy towarzyszyly!!!
A TERAZ ZAGADKA; KTO ZGADNIE; CO TO BYLOOOO????
lubie flaczki ugotowane przez mojego męża z żołądka wieprzowego
nie lubie ,nie gotuje i nie ugotuje takiej zupy z krwi z wisniami ...... pa
To jest czernina, albo inaczej czarna polewka. Ci co to lubią uwielbiają. Moja żona też, bbbbbrrrrrrrrr nigdy tego nawet nie spróbowałem, kiedy To jest gotowane i jedzone, wychodzę na spacer.
Czernina podobno jest pyszna tak twierdzi mój mąż, gotuje ją jak mam kaczkę od gospodarza ale bardzo rzadko, ja nie jadam tylko czerniny i móżczku (chyba dobrze napisałam) z cebulką i na masełku a też bywało że robiłam oczywiście dla męża - no i teraz zdałam sobie sprawe jak on ma dobrze ze mną - musze jemu to znowu uświadomić! ha ha ha pozdrawiam dankarz
Najlepsza na świecie zupa !!!!
Bahus
to dlaczego nie ma jeszcze przepisu???
Nie no czarnej polewki to chyba nigdy bym nie zjadla. Czasami zastanawiam sie nad kaszanka... Mózg i krew jakos mnie odrzucaja. Ale mysle, ze przepis na czarna polewke urozmaicil by Wielkie Zarcie. Myslicie, ze na jakies innej stronie jest taki przepis? Yyyyyy... Nawet jesli, to WZ jest i tak najlepsze
Pozdrowionka Mag8
Jest przepis kliknij
Bahus
popieram !!!!!!!!!!!
Malućki uwielbia, ale nie robi(na szczęście). U niego,w domu rodzinnym często takową zupę,za życia babci, robili. Ja jadłam raz w życiu, za dziecka jeszcze I NIGDY WIECEJ.
Nie no takiej zupy to bym nie zjadła ! Natomiast flaczki -wspaniała sprawa.
Całkowicie Cię rozumiem w temacie czerniny, kiedyś poczęstowano mnie tym jako lokalnym przysmakiem ( w okolicach Wlocławka) - nie wzęłam do ust, sam zapach był nie do strawienia brrr...
No właśnie - co to było? Może bohater tego wątku - żołądek wieprzowy, albo salceson?
To byl ozor bydlecy.OZOR!!!! Jeszcze swiezy, nieugotowany.Wtedy mialam z tym do czynienia pierwszy i mam nadzieje ostatni raz w moim zyciu...
:))
;)jesli masz male dzieci w domu, to prosze Cie, przez wzglad na ich zdrowie psychiczne, chowaj to przed nimi...;)
Masz rację z tym chowaniem przed dziećmi. Nieraz gotowałam po kryjomu ozorki wieprzowe i dawałam do kanapek. Wszystkim smakowało to "pyszne mięsko", dopóki nie podpatrzyli z czego ono jest...
to mi przypomniało, kiedyś robiliśmy pierogi z puckami i przyszli w gości znajomi. POczęstowani zostli tymiż pierogami(jedna z tych osób pucek nie lubi strasznie). Zachwalali że hoho. A jak się JAdzia dowiedziała z czego to jest pluciu nie było końca:))
brrrr aż się trzese podano mi na kolonii jako dziecku - koszmar dka wszystkich dzieci
Wszelkie podroby (żołądki, cynaderki, wątróbki itp) lubię choć sama wszystkiego nie robię. Lubię salceson w wykonaniu teścia z ozorkami w "bebechu", a uwielbiam tatara, flaczki, kiszkę ziemniaczaną i większość owoców morza. Nie zjem móżdżku (móżczku?) i nie skuszę się więcej na ostrygi. Jadłam też gołębia, renifera i kangura - dobrze przyrządone są wyśmienite!
Wy tu o żarciu, a ja taka głodna jestem, pędzę szybko coś wrzucić na ruszt!
żołądek -pycha a co byś powiedziała na pieczone larwy jedwabnika,rybie flaki, albo psa.?..w Korei to normalka
Jadłem kiedyś prażoną szarańczę (znaczy tylko spróbowałem). No cóż może i smaczne, ale świadomość że to robol, całkowicie mi odebrała apetyt
Bahus
Dobra zapomnialam. Do mózgu dodaje robaki, psy, koty, szczury i innego tego typu zwierzatka. Az mna trzesie
Ja niestety nie jem zadnych podrobow typu plucka ,mozdzek.watroba.serca.zoladki,nerki.Ozory tez mijam z daleka oraz kaszanke i bulczanke.Obzydzilam sobie to bedac dzieckiem jak widzialam jak zabijali prosiaka i potem z niego robili rozne wyroby.Oczywiscie zadnych robali,psow czy kotow tez nie.Jedzenie psow nie tylko w Korei to normalka w Chinach rowniez.Na kurs jezykowy chodzi ze mna dziewczyna z Chin i mowi ze u nich to normalne (podawane w restauracjach).Pozatym kuchnia Chinska w restaurach europejskich to tak naprawde nie kuchnia Chinska.Zmienione sa skladniki Yi(to wlasnie owa dziewczyna)mowila ta kuchnia bardziej jest europejska niz Chinska.Nie kazdemu europejczykowi podchodzi takie typowo chinskie jedzenie dlatego skladniki sa zmienione.Jadlam zrobiona przez Yi salatke z typowo chinskimi wszystkimi dodatkami nie za bardzo mi to podchodzilo pozatym bylo strasznie ostre.Byly tez gotowane jajka w zielonej herbacie i jakis ziolach i musze powiedziec ze bylo dobre troche inne w smaku niz zwykle gotowane jajko ale smaczne.Pozdrawiam serdecznie zarlokow
ja muszę przyznać że z podrobów wręcz kocham kurzą wątróbkę smażoną z cebulką szczypiorkiem a żeby było jeszcze lepiej to z pieczarkami. Przepyszna jest wtedy na wątróbce "skorupka" z cebulki lekko przypalonej...jem często i dlatego mam poziom żelaza jak stal :D
Ale innych podrobów nie tknę, nawt nie mogę patrzeć w mięsnym...
Ja rownież nie jem i nie lubię żadnych podrobów, ozorków, salcesonów. Mnie to po prostu brzydzi.
ozory na stole, salceson w żołądku, prażona szarańcza ... O Boże aż mnie zemdliło
Nie zjem: salcesonu, galatu, podrobów poza wątróbką wieprzową, ozorów, flaków. Flaki jadłam źle przyrządzone - do dziś widzę te farfole pływajace w rosole. To samo z ozorem - na zimowisku w szkole średniej- jeszcze miał kubki smakowe - brr.
Nie zjem czerniny - u moich znajomych to normalna zupa, jak rosół czy pomidorowa - jak tylko biją drób.
hej ekkore przepraszam a co to jest galat? Pozdrawiam serdecznie
kawałki mięsa, z dodatkiem warzyw zalane galaretą, wygotowywaną na świńskich nóżkach (czasami z dodatkiem spożywczej). Podaje się toto potem na zimno polane octem.
czyli galareta... jak nie za tlusta to (taka co tluszcz na wierzchu lezy) to ja lubie. ale nie lubie podobow oproch watrobki, serc i zoladkow. Dziewczyny fajne te nazwy macie Pozdrawiam serdecznie
chińczycy jedzą wszystko co się rusza i żyją bardzo długo,a ozorki w galarecie i w sosie chrzanowym wymiatają .pozdrawiam.
Malutka Megi, a gdzie to wyczytalas, ze Chinczycy jedza to "co sie rusza"???
Kuchnia" chinska," to tak jak "europejska", innym slowem norweska i sycylijska .
Sledzie i slimaki .No chyba ,ze jakis Chinczyk powie ,ze w Eurpie wszystko na "s"
Kuchnia chinska, to w skrocie cztery kuchnie, ktore tak sie maja do siebie jak
bigos do spaghetti.
W Polsce "chinszczyzna " pojmowana jest jako rozdrobnione warzywa podlane sosem
sojowym.Koniec , kropka.
A kuchnia chinska to milion smakow, zapachow,myslac po naszemu jak sie ma kaczka w jablkach
do zupy szczawiowej? A tym bardziej do pysznego krupniku.
A jak sie maja mule (malze) do mozdzku po polsku?
Czyli zimne nóżki, studzieniec, chołodziec... Nawet nie wiedziałam, że ma tyle nazw (uwielbiam)
Ja galaretke lubie ale z kurczaka, nie lubie podrobow, bleee.
Żołądków wieprzowych akurat nie, ale bardzo długo nie mogłam się przekonać do krewetek. Z powodu ich wyglądu ;)
Takie robaczki dla wędkarzy, pomyślałam. I jeszcze jeść to na surowo ?! Zgroza w ciapki ! ;)
Później znalazłam przepis na krewetki w rumianej, lekkiej panierce z sałatką ze świeżych pomidorów i przyjęły się :)
Ale do dziś nie tknę koktajlu z krewetek
A co do żołądków i ozorka to przypomniał mi się kawał z potężną brodą ;)
Siedzi gość w podrzędnej knajpce i bardzo dłuuuugo studiuje kartę przed zamówieniem. Zniecierpliwiony kelner proponuje mu w końcu danie dnia : ozorek w galarecie. Gość oburzony : "Nie zjadłbym nigdy czegoś, co już ktoś inny miał w ustach !!!" Zagląda do karty i rzuca : "Zupę ogonową poproszę".
Paula, ale kto slyszal, zeby jesc surowe krewetki! Nigdy, nikt i nigdzie. Krewetki musza byc rozowe, a rozowieja (jak raki) po ugotowaniu, surowe maja kolor szary. Co wcale nie znaczy, ze namawiam kogokolwiek do krewetek, ale chyba nie takie najgorsze, skoro konsumuje sie je od polnocnego Baltyku, po wszystkie poludnia kuli ziemskiej. Byle nie na surowo.
U mnie oststnio na stole zagoscila jadniecinka i wszystko co z niej łacznie z jaderkami ktore sa przepyszne
a tak w sumie mnie nic nie brzydzi jesli chodzi o jedzenie a wszystkiego jeszcze nie jadlam :)
Nawet nie wiecie ile tracicie, nie jedząc czarniny, salcesonu, kaszanki czy pasztetowej. Za dobry salceson, ukrojony od strony tzw. "grubego flaka", oddałbym wszystkie dostępne w sklepie szynki babuni, dziaduniów i innych partaczy.
Popieram w całej rozciągłości, móżdżek tez jadłam.trochę sie boję owoców morza, ale to dlatego,że nigdy nie jadłam dobrze zrobionych ,tylko na pizzy , która z samym tuńczykiem tez mi nie smakowała, więc po prostu nie lubię smaków morza na pizzy.
i BARDZO nie lubię gdy ktoś robi blee przy stole i nie ważne ile ma lat. Przez 6 tygodni jadałam posiłki z kobietą która mieszała nożem w talerzu jakby jej tak fekalii nakładli,fakt ,że jedzonko było dość jednostajne, ale smaczne. Więc nie robię bleeee na nic, mimo,że nie wszystko lubię i brzydzi mnie makaron z truskawkami i śmietaną z cukrem...