Strona ta całkowicie mną zawładneła ,wykorzystuję wiele przepisów z niej, są rewelacyjne, ale w niezbyt korzystnym okresie dla siebie na nią trafiłam. Wszyscy jesteście tak mili i służycie radami, proszę o porady jak przetrwać operację wycięcia woreczka żółciowego (jak się zoriętowałam z Waszych wypowiedzi to są osoby co to już mają po za sobą) interesują mnie przepisy-konkretne ze strony WŻ.A tak nawiasem mówiąc to się bardzo boję. Pozdrawiam i z góry dziękuję za rady.
Kilka2 - nie bój się. Jestem właśnie 2 tygodnie po takiej operacji. Sama operacja nie boli - jesteś pod narkozą. Najtrudniejsze są 2 pierwsze dni. Trochę trudno wstać, jesteś osłabiona, ale bólu nie czujesz. Pamiętaj! W prawach pacjenta jest zapis, na mocy którego masz prawo zażądać leku przeciwbólowego (wiem to od mojej przyjaciółki lekarki). Gdyby więc bolało - proś o zastrzyk. Będziesz nawadniana kroplówkami. Będziesz pewnie dostawać zastrzyki w brzuch przeciwko zakrzepom - dziwnie to wygląda, ale NAPRAWDĘ nie boli wcale. W piątej dobie wyszłam do domu. Na początku trochę trudno się podnieść. Absolutnie nie wolno schylać się (lepiej kucnąć) i podnosić ciężkich rzeczy!!! Siłownia, aerobik, itp. - dopiero za 3 miesiące. Ja mam tzw. kosmetyczny szew wewnętrzny. na wierzchu widać tylko cieniutką kreseczkę, z której już zszedł strupek, a szew właściwy jest wewnątrz i po 3 miesiącach się rozpuści. Dlatego nie doświadczyłam ściągania szwów. Dieta nie jest tragiczna. Więcej możesz jeść niż nie możesz. Ja serwuję sobie pierś kurczaka w jarzynach, zupę ziemniaczaną i inne rzeczy. Nigdy nie jadłam tłusto, więc nie tęsknię. Dokładne wytyczne co do diety dostaniesz w szpitalu. Jak czytałam na forum, nie wszyscy jej przestrzegają. Można i tak, ja jednak wolę przestrzegać zaleceń lekarza, niż później "pluć sobie w brodę", że z własnej winy coś zepsułam. Nie bój się!!! To NAPRAWDĘ można przeżyć :))) Pozdrawiam gorąco.
Bardzo Ci dziękuję i jak myślałam pisząc ten temat na forum(z obawą) że znadą się tacy co to mają już za sobą.Spojrzałam na Twoją etykietkę i stawiam pytanie-może to choroba zawodowa-powinni nam ją dopisać do listy chorób zawodowych nauczycieli.Muszę powiedzieć że dodałaś mi otuchy.Pozdrawiam iżyczę szybkiego powrotu do "normalności"
Witaj Kika. Ja też mam do usunięcia woreczek i też się bardzo boję, zwłaszcza że wiem o nim tzn. o złogach w nim zalegających od wielu już lat.Był okres, że bardzo mi już dokuczał i wtedy postanowiłam z nim zrobić porządek, ale wyznaczyłam sobie termin po wakacjach /czekały wczasy w Kołobrzegu i nie miałam sumienia zrezygnować skoro dzieci tak bardzo się cieszyły z wyjazdu/. A kiedy wróciłam, woreczek ucichł, jakby go nie było. I co miałam się dać kroić skoro siedział cicho? I tak siedział cicho przez 12 lat, aż znowu dał znać o sobie. A ja się znów zaczęłam strasznie bać. Ale skoro postanowiłaś to idź i będzie spokój. A co do diety później, to myślę, że organizm sam podpowie co już będziesz mogła konsumować. Znam osobę, która na drugi dzień po operacji piła kawę a na trzeci zażerała się boczkiem, bo taką miała ochotę. I znam drugą, która przez rok była na diecie. Ale jedzeniem będziesz się martwić później. Teraz odwagi i na zabieg. Będę trzymać kciuki i odezwij się jak będzie po operacji, może i ja się zdecyduję. Pozdrawiam.
Dziewczyny, ja o tym, że mam kamienie dowiedziałam się przypadkiem. Nigdy nie miałam żadnych dolegliwości, tzw. "ataków". Nie wiem, co to jest. Na operację zdecydowałam się, bo miałam fatalne wyniki "wątrobowe". Zaplanowałam ją i ... zrobiłam. Mam po prostu taką naturę, że kiedy wiem, iż wewnątrz mnie siedzi coś, czego tam być nie powinno, chcę się jak najszybciej tego pozbyć. Ale rozumiem obawy i strach. Moja siostra męczy się już kilkanaście lat i... nadal czeka. Trzymam kciuki! Powodzenia. I NIE BÓJCIE SIĘ!!!
Widzisz Aleex, potwierdziłaś, że kamienie a inaczej skłonność do ich tworzenia jest dziedziczna. Ja mam, moja siostra miała i brat też ma. Podejrzewam, że miał je też mój tata, ale o tym nie wiedział, bo był przekonany, że to dolegliwości żołądkowe po zjedzeniu czegoś smażonego. Ja też na początku myślałam że boli mnie żołądek, teraz wiem, że bardziej z prawej żołądka jest właśnie kochany woreczek. Zazdroszczę Ci odwagi i tak konsekwentnego działania, ale z przykrością muszę przyznać, że ja jestem Twoim dokładnym przeciwieństwem a lekarzy omijam ogromnym łukiem. Pozdrawiam serdecznie, dochodź do zdrowia jak najszybciej.
Witaj Kika. Ja też mam do usunięcia woreczek żółciowy. Dowiedziałam się o tym przez przypadek teraz w styczniu. Mam wyznaczony termin laparoskopi na 9 marca. W woreczku nie mam kamieni tylko 2 cm złóg. Jak dostałam pierwszego ataku to myślałam, że mam zawał serca :-)). A mam 31 lat:-). Po ataku lekarz zalecił mi dietę, w sensiepowiedział że do końca nie wiadomo co mogę jeść, ponieważ może mi zaszkodzić nawet herbata. Teraz jem wszystko poza fasolą i jajkami na twardo i nic się nie dzieje. Zaczekałabym pewnie jeszcze z operacją, ale chciałabym zajść w ciążę. A już przy pierwszej musiałam leżeć i były problemy. Ja też się boję zabiegu. Jestem po cesarce i może sie okazać w trackie że nie będzie to laparoskopia tylko normalny zabieg. Od koleżanek, które są po zabiegu wiem, że przy wyjściu ze szpitala dostaje się dane na temat tego co wolno jeść tuż po operacji. A później to z tego co wiem to można jeść wszystko, tylko uwaga na ilość. Pozdrawiam.
Bardzo ale to bardzo Wam dziękuję,wiem że nic mnie od strachu nie oddali to zjawisko normalne w takich sytuacjach ale Wasze słowa dodają mi odwagi.Laparoskopia nie wchodzi w grę bo to nie kamienie tylko "patologiczny obszar tkankowy o dł.23 mm"-to z wyniku badań.Lekarz twierdzi że operować należy już nie czekać.A objawy mam takie jak opisałaś-już nie raz myślałam że to zawał.Natomiast bardzo dokuczliwa ostatnio to u mnie zgaga.
Ja po operacji woreczka jestem kilka lat, mialam tez miec zabieg laperoskopią ale mialam jakis nietypowwy woreczek... Odnośnie diety sa 2 szkoy jedni trzymaja dietę przez jakis okres czasu ainni tak jak ja jedli po tygodniu kiszoną kapuste i smażoną pierś z kurczaka... Nigdy nie trzymalam specjalnej diety, fakt,że nie jadam tłusto, bo nigdy nie jadłam,ale spokojnie mog e zjesc bigos czy fasolke. Mi lekarz wytłumaczył, żę trzymajac dietę można się "od niej uzależnić" do konca swoich dni:)) A sam zabieg nie jest taki tragiczny, lepiej to zrobić, gdy sie nie ma stanu zapalnego... Zgaga to nie tylko woreczek u mnie "wyszła" jeszcze przepuklina zdołądkowa ale gastrolog wytłumaczył mi,że z tm się zyje a na zgagę jest ranigast /moj mąż tłumaczy, że zgaga ze zgagą się dogadają/
Ja też o kamieniach dowiedziałam się przypadkiem. Wracajac od mamy (ponad 200 km) zwijałam się z bólu, myślałam, że nie dojadę. Wieczorem dostałam plam na całym ciele. Stwierdziłam, że to od wątroby. Rano od razu pobiegłam do lekarza. Plamy okazały się najprawdopodobniej od truskawek - za dużo zjadłam u mamy. A ja dostałam skierowanie na USG. Wynik był jednoznaczny - kamienie. Poszłam do szpitala umawiać się na operację. Akurat lekarz za tydzień miał mieć egzamin, potrzebny był mu ktoś z niewielką ilością tłuszczu, więc mnie zapisał. Ja zaraz potem wyjechałam na tydzień na konferencję do Berlina. Nie miałam czasu na zastanowianie się nad operację. Po powrocie od razu do szpitala.
Sama operacja to nic strasznego - pod narkozą. Czy tradycyjna operacja czy laparoskopia zależy od kamienia - jak jeden duży to laparoskopia, jak miliony małych to tylko normalna operacja (przy laparoskopi łatwo mogą sie dostać w przewody żółciowe i wtedy komplikacje murowane) Mi sie akurat trafiły miliony kamyczków. Po operacji dosyć szybko wstałam na nogi. Ale do formy dochodziłam bardzo długo - prawie dwa miesiące chodziłam jak ślimak, każdy krok bolał. pomimo długiego okresu ochronnego przed dźwiganiem jedna stronę brzucha mi wywaliło - przepuchliny nie mam, ale brzuch układa sie inaczej. Dieta musiała być zachowywana przez długi czas - nie pamiętam co mi wolno było jeść, ale nie było to jakieś uciążliwe, nie wpominam tego źle. W każdym razie sporo schudłam.
Strach zostaw za drzwiamy - jak nie usuniesz kamieni będzie Ci doskwierał ból. I naprawdę lepiej znosić niedogodnosci pooperacyjne niż się męczyć z bólami. Trzymam kciuki za udana operację.
Hej, mi wycieli jakies 3 lata temu, laparoskopowo. O 9 bylam w szpitalu, a o 2 juz w domu. Dostalam leki p.bolowe, ale chyba wzielam 1 tabl.. Po operacji nie mialam zadnej diety, sama unikalam kapusty i smazonej cebuli (lekaz kazal jesc wszystko). Po tygodniu bylam juz w pracy. Operacje mialam w USA, teraz czuje sie fantastycznie! Zycze zdrowia!
Ja również jestem po operacji. Miała robioną 5 lat temu, tradycyjną metodą. Gdy dostałam ataku bólu, tak jak Wy myślałam, że to serce. "Rozrywało" mi klatkę piersiową. Domyślać się jedynie mogłam, że to woreczek bo rok wczesniej to samo przechodziła moja mama. Mama również się bała szpitala, wytrzymała na tyle długo, że po ostatnim ataku, gdyby nie natychmiastowa reakcja lekarki nie wiem jak to by się skończyło. W szpitalu nie czekali już na nic odrazu na stół. Powiedzieli jej, że to był ostatni moment. Przeleżała ponad miesiąc. 12 drenów, podrażniona trzustka, stan zapalny.... Miałam nauczkę. Nie czekałam tak długo. Doczekałam tylko wakacji i do szpitala. Ale moja historia jest troszkę inna. Ja jak zrobiłam USG dowiedziałam się, że nie tylko w woreczku mam kamienie, ale i na nerkach. I to obu!!! Totalny szok!!! Załamałam się zupełnie! Tyle operacji! W domu małe dziecko..... Dzisiaj jestem po wszystkim, mogę powiedzieć "czysta". Nie obyło się oczywiście bez różnych komplikacji. (W sumie małam 4 operacje w przeciągu 3 lat) . Ale cóż nie narzekam! Nie chcę Cię straszyć, ale lepiej wcześniej pomyśleć o leczeniu. Ból jest, bo przecież to jest rana,ale są środki przeciwbólowe. Faktycznie problemy są ze wstawaniem, ale wszystko podobno można wytrzymać. Diętę stosowałam taką jak zalecili w szpitalu. Głowa do góry! I tak to przecież musisz przejść! Nie bedę pisała żebyś się nie bała, bo strach jest zawsze. Trzymam kciuki! Dużo zdrówka!!!Kaśka
Wiesz, wcześniej, przed operacją trzeba się zaszczepić przeciwko żółtaczce. A tak wogóle to lepiej nie zwlekać z operacją. Moja teściowa (której nie lubię) zwlekała. Ten woreczek z kamieniami jej pękł, wszystko się jej tam w środku wylało i była jedną nogą na "tamtym świecie". Mój mąż jako nastolatek był swiadkiem tego wszystkiego i mnie nie pozwala zwlekać z zabiegiem. Jestem po cesarce. Jestem grubaskiem - też pracuję w szkole, w administracji. W pracy miałam bardzo wiele stresów. W końcu moją szefową zwolniono dyscyplinarnie. Cesarkę jakoś przeżyłam to i to przeżyję. Po cesarce wstałam po 24 h, a mogłam leżeć 48. Brałam zastrzyki przeciwbólowe bo mój anestezjolog po zabiegu mnie uświadomił że mam do tego prawo i dziecku to nie zaszkoodzi. Tylko z rany, w jednym miejscu mi ciekła woda - chuda pani ordynator stwierdziła, że tłuszcz mi wycieka :-) . Ciekawa jestem czy przy tym zabiegu też jakiś tłuszcz będzie mi wyciekał. Pozdrawiam i nie martw się. Zrób co do Ciebie należy, a inni dokonają reszty :-))
Już jestem po operacji usunięto mi ten woreczek,jestem jeszcze słaba ale z każdym dniem coraz lepiej.Bardzo dziękuję wszystkim za rady,szczególnie Basiu (ABA) Tobie dziękuję za troskę. Chyba jest jeszcze jedna korzyść dla mnie z tej operacji- od dnia operowania nie palę. Teraz już częściej będę na stronce WŻ Pozdrowienia wszystkim Kika2
Kika ,nie zwlekaj i nie czekaj!!Lepiej zrobić to puki nie ma stanu zapalnego.Ja już jestem po operacji 17 lat,a zwlekalam prawie 4 lata.Dzięki niedouczonej lekarce wylądowalabym na drugi świat.Stwierdzila ,że z kamieniami można żyć i nie jest konieczna operacja.Przypisywala mi duże ampułki pyralginu i po rozcieńczeniu w szklance wody pilam po pół rano i wieczorem.Tak prawie 4 lata aż organizm nie wytrzymał.Do dziś nie mogę zażyć tego leku(uczulenie).Ataki były coraz częstsze nawet po suchej bułce.Sama operacja przebiegla bez powikłań i do dziś żałuję,że dałam się otumanić głupiej lekarce.Proefsor przy wypisie ze szpitala uświadomił mnie ,że nie ma żadnej diety a jeżeli coś zaszkodzi to za jakiś czas mam to powtórzyć.Jem wszystko!!Nawet przypominam sobie ,że 2 tygodnie po operacji jadlam swojską kiełbasę i rybę wędzoną.
Strona ta całkowicie mną zawładneła ,wykorzystuję wiele przepisów z niej, są rewelacyjne, ale w niezbyt korzystnym okresie dla siebie na nią trafiłam. Wszyscy jesteście tak mili i służycie radami, proszę o porady jak przetrwać operację wycięcia woreczka żółciowego (jak się zoriętowałam z Waszych wypowiedzi to są osoby co to już mają po za sobą) interesują mnie przepisy-konkretne ze strony WŻ.A tak nawiasem mówiąc to się bardzo boję. Pozdrawiam i z góry dziękuję za rady.
Kilka2 - nie bój się. Jestem właśnie 2 tygodnie po takiej operacji. Sama operacja nie boli - jesteś pod narkozą. Najtrudniejsze są 2 pierwsze dni. Trochę trudno wstać, jesteś osłabiona, ale bólu nie czujesz. Pamiętaj! W prawach pacjenta jest zapis, na mocy którego masz prawo zażądać leku przeciwbólowego (wiem to od mojej przyjaciółki lekarki). Gdyby więc bolało - proś o zastrzyk. Będziesz nawadniana kroplówkami. Będziesz pewnie dostawać zastrzyki w brzuch przeciwko zakrzepom - dziwnie to wygląda, ale NAPRAWDĘ nie boli wcale. W piątej dobie wyszłam do domu. Na początku trochę trudno się podnieść. Absolutnie nie wolno schylać się (lepiej kucnąć) i podnosić ciężkich rzeczy!!!
Siłownia, aerobik, itp. - dopiero za 3 miesiące.
Ja mam tzw. kosmetyczny szew wewnętrzny. na wierzchu widać tylko cieniutką kreseczkę, z której już zszedł strupek, a szew właściwy jest wewnątrz i po 3 miesiącach się rozpuści. Dlatego nie doświadczyłam ściągania szwów.
Dieta nie jest tragiczna. Więcej możesz jeść niż nie możesz. Ja serwuję sobie pierś kurczaka w jarzynach, zupę ziemniaczaną i inne rzeczy. Nigdy nie jadłam tłusto, więc nie tęsknię. Dokładne wytyczne co do diety dostaniesz w szpitalu. Jak czytałam na forum, nie wszyscy jej przestrzegają. Można i tak, ja jednak wolę przestrzegać zaleceń lekarza, niż później "pluć sobie w brodę", że z własnej winy coś zepsułam.
Nie bój się!!! To NAPRAWDĘ można przeżyć :)))
Pozdrawiam gorąco.
Bardzo Ci dziękuję i jak myślałam pisząc ten temat na forum(z obawą) że znadą się tacy co to mają już za sobą.Spojrzałam na Twoją etykietkę i stawiam pytanie-może to choroba zawodowa-powinni nam ją dopisać do listy chorób zawodowych nauczycieli.Muszę powiedzieć że dodałaś mi otuchy.Pozdrawiam iżyczę szybkiego powrotu do "normalności"
Witaj Kika. Ja też mam do usunięcia woreczek i też się bardzo boję, zwłaszcza że wiem o nim tzn. o złogach w nim zalegających od wielu już lat.Był okres, że bardzo mi już dokuczał i wtedy postanowiłam z nim zrobić porządek, ale wyznaczyłam sobie termin po wakacjach /czekały wczasy w Kołobrzegu i nie miałam sumienia zrezygnować skoro dzieci tak bardzo się cieszyły z wyjazdu/. A kiedy wróciłam, woreczek ucichł, jakby go nie było. I co miałam się dać kroić skoro siedział cicho?
I tak siedział cicho przez 12 lat, aż znowu dał znać o sobie. A ja się znów zaczęłam strasznie bać. Ale skoro postanowiłaś to idź i będzie spokój. A co do diety później, to myślę, że organizm sam podpowie co już będziesz mogła konsumować. Znam osobę, która na drugi dzień po operacji piła kawę a na trzeci zażerała się boczkiem, bo taką miała ochotę. I znam drugą, która przez rok była na diecie. Ale jedzeniem będziesz się martwić później. Teraz odwagi i na zabieg. Będę trzymać kciuki i odezwij się jak będzie po operacji, może i ja się zdecyduję. Pozdrawiam.
Dziewczyny, ja o tym, że mam kamienie dowiedziałam się przypadkiem. Nigdy nie miałam żadnych dolegliwości, tzw. "ataków". Nie wiem, co to jest. Na operację zdecydowałam się, bo miałam fatalne wyniki "wątrobowe". Zaplanowałam ją i ... zrobiłam. Mam po prostu taką naturę, że kiedy wiem, iż wewnątrz mnie siedzi coś, czego tam być nie powinno, chcę się jak najszybciej tego pozbyć. Ale rozumiem obawy i strach. Moja siostra męczy się już kilkanaście lat i... nadal czeka.
Trzymam kciuki! Powodzenia. I NIE BÓJCIE SIĘ!!!
Widzisz Aleex, potwierdziłaś, że kamienie a inaczej skłonność do ich tworzenia jest dziedziczna. Ja mam, moja siostra miała i brat też ma. Podejrzewam, że miał je też mój tata, ale o tym nie wiedział, bo był przekonany, że to dolegliwości żołądkowe po zjedzeniu czegoś smażonego. Ja też na początku myślałam że boli mnie żołądek, teraz wiem, że bardziej z prawej żołądka jest właśnie kochany woreczek. Zazdroszczę Ci odwagi i tak konsekwentnego działania, ale z przykrością muszę przyznać, że ja jestem Twoim dokładnym przeciwieństwem a lekarzy omijam ogromnym łukiem. Pozdrawiam serdecznie, dochodź do zdrowia jak najszybciej.
Witaj Kika. Ja też mam do usunięcia woreczek żółciowy. Dowiedziałam się o tym przez przypadek teraz w styczniu. Mam wyznaczony termin laparoskopi na 9 marca. W woreczku nie mam kamieni tylko 2 cm złóg. Jak dostałam pierwszego ataku to myślałam, że mam zawał serca :-)). A mam 31 lat:-). Po ataku lekarz zalecił mi dietę, w sensiepowiedział że do końca nie wiadomo co mogę jeść, ponieważ może mi zaszkodzić nawet herbata. Teraz jem wszystko poza fasolą i jajkami na twardo i nic się nie dzieje. Zaczekałabym pewnie jeszcze z operacją, ale chciałabym zajść w ciążę. A już przy pierwszej musiałam leżeć i były problemy. Ja też się boję zabiegu. Jestem po cesarce i może sie okazać w trackie że nie będzie to laparoskopia tylko normalny zabieg. Od koleżanek, które są po zabiegu wiem, że przy wyjściu ze szpitala dostaje się dane na temat tego co wolno jeść tuż po operacji. A później to z tego co wiem to można jeść wszystko, tylko uwaga na ilość.
Pozdrawiam.
Bardzo ale to bardzo Wam dziękuję,wiem że nic mnie od strachu nie oddali to zjawisko normalne w takich sytuacjach ale Wasze słowa dodają mi odwagi.Laparoskopia nie wchodzi w grę bo to nie kamienie tylko "patologiczny obszar tkankowy o dł.23 mm"-to z wyniku badań.Lekarz twierdzi że operować należy już nie czekać.A objawy mam takie jak opisałaś-już nie raz myślałam że to zawał.Natomiast bardzo dokuczliwa ostatnio to u mnie zgaga.
Ja po operacji woreczka jestem kilka lat, mialam tez miec zabieg laperoskopią ale mialam jakis nietypowwy woreczek...
Odnośnie diety sa 2 szkoy jedni trzymaja dietę przez jakis okres czasu ainni tak jak ja jedli po tygodniu kiszoną kapuste i smażoną pierś z kurczaka...
Nigdy nie trzymalam specjalnej diety, fakt,że nie jadam tłusto, bo nigdy nie jadłam,ale spokojnie mog e zjesc bigos czy fasolke.
Mi lekarz wytłumaczył, żę trzymajac dietę można się "od niej uzależnić" do konca swoich dni:))
A sam zabieg nie jest taki tragiczny, lepiej to zrobić, gdy sie nie ma stanu zapalnego...
Zgaga to nie tylko woreczek u mnie "wyszła" jeszcze przepuklina zdołądkowa ale gastrolog wytłumaczył mi,że z tm się zyje a na zgagę jest ranigast /moj mąż tłumaczy, że zgaga ze zgagą się dogadają/
Zerknij tutaj : http://www.mediweb.pl/nutrition/vad11.php .
Oczywiście jesteś zaszczepiona przeciw WZW t.B ?
Poza tym trzymam za Ciebie kciuki . Pozdrawiam
Ja też o kamieniach dowiedziałam się przypadkiem. Wracajac od mamy (ponad 200 km) zwijałam się z bólu, myślałam, że nie dojadę. Wieczorem dostałam plam na całym ciele. Stwierdziłam, że to od wątroby. Rano od razu pobiegłam do lekarza. Plamy okazały się najprawdopodobniej od truskawek - za dużo zjadłam u mamy. A ja dostałam skierowanie na USG. Wynik był jednoznaczny - kamienie. Poszłam do szpitala umawiać się na operację. Akurat lekarz za tydzień miał mieć egzamin, potrzebny był mu ktoś z niewielką ilością tłuszczu, więc mnie zapisał. Ja zaraz potem wyjechałam na tydzień na konferencję do Berlina. Nie miałam czasu na zastanowianie się nad operację. Po powrocie od razu do szpitala.
Sama operacja to nic strasznego - pod narkozą. Czy tradycyjna operacja czy laparoskopia zależy od kamienia - jak jeden duży to laparoskopia, jak miliony małych to tylko normalna operacja (przy laparoskopi łatwo mogą sie dostać w przewody żółciowe i wtedy komplikacje murowane) Mi sie akurat trafiły miliony kamyczków.
Po operacji dosyć szybko wstałam na nogi. Ale do formy dochodziłam bardzo długo - prawie dwa miesiące chodziłam jak ślimak, każdy krok bolał. pomimo długiego okresu ochronnego przed dźwiganiem jedna stronę brzucha mi wywaliło - przepuchliny nie mam, ale brzuch układa sie inaczej. Dieta musiała być zachowywana przez długi czas - nie pamiętam co mi wolno było jeść, ale nie było to jakieś uciążliwe, nie wpominam tego źle. W każdym razie sporo schudłam.
Strach zostaw za drzwiamy - jak nie usuniesz kamieni będzie Ci doskwierał ból. I naprawdę lepiej znosić niedogodnosci pooperacyjne niż się męczyć z bólami. Trzymam kciuki za udana operację.
Hej, mi wycieli jakies 3 lata temu, laparoskopowo. O 9 bylam w szpitalu, a o 2 juz w domu. Dostalam leki p.bolowe, ale chyba wzielam 1 tabl.. Po operacji nie mialam zadnej diety, sama unikalam kapusty i smazonej cebuli (lekaz kazal jesc wszystko). Po tygodniu bylam juz w pracy. Operacje mialam w USA, teraz czuje sie fantastycznie! Zycze zdrowia!
Ja również jestem po operacji. Miała robioną 5 lat temu, tradycyjną metodą. Gdy dostałam ataku bólu, tak jak Wy myślałam, że to serce. "Rozrywało" mi klatkę piersiową.
Domyślać się jedynie mogłam, że to woreczek bo rok wczesniej to samo przechodziła moja mama. Mama również się bała szpitala, wytrzymała na tyle długo, że po ostatnim ataku, gdyby nie natychmiastowa reakcja lekarki nie wiem jak to by się skończyło. W szpitalu nie czekali już na nic odrazu na stół. Powiedzieli jej, że to był ostatni moment. Przeleżała ponad miesiąc. 12 drenów, podrażniona trzustka, stan zapalny.... Miałam nauczkę. Nie czekałam tak długo. Doczekałam tylko wakacji i do szpitala. Ale moja historia jest troszkę inna. Ja jak zrobiłam USG dowiedziałam się, że nie tylko w woreczku mam kamienie, ale i na nerkach. I to obu!!! Totalny szok!!! Załamałam się zupełnie! Tyle operacji! W domu małe dziecko..... Dzisiaj jestem po wszystkim, mogę powiedzieć "czysta". Nie obyło się oczywiście bez różnych komplikacji. (W sumie małam 4 operacje w przeciągu 3 lat) . Ale cóż nie narzekam! Nie chcę Cię straszyć, ale lepiej wcześniej pomyśleć o leczeniu. Ból jest, bo przecież to jest rana,ale są środki przeciwbólowe. Faktycznie problemy są ze wstawaniem, ale wszystko podobno można wytrzymać. Diętę stosowałam taką jak zalecili w szpitalu. Głowa do góry! I tak to przecież musisz przejść! Nie bedę pisała żebyś się nie bała, bo strach jest zawsze. Trzymam kciuki! Dużo zdrówka!!!Kaśka
Wiesz, wcześniej, przed operacją trzeba się zaszczepić przeciwko żółtaczce. A tak wogóle to lepiej nie zwlekać z operacją. Moja teściowa (której nie lubię) zwlekała. Ten woreczek z kamieniami jej pękł, wszystko się jej tam w środku wylało i była jedną nogą na "tamtym świecie". Mój mąż jako nastolatek był swiadkiem tego wszystkiego i mnie nie pozwala zwlekać z zabiegiem. Jestem po cesarce. Jestem grubaskiem - też pracuję w szkole, w administracji. W pracy miałam bardzo wiele stresów. W końcu moją szefową zwolniono dyscyplinarnie. Cesarkę jakoś przeżyłam to i to przeżyję. Po cesarce wstałam po 24 h, a mogłam leżeć 48. Brałam zastrzyki przeciwbólowe bo mój anestezjolog po zabiegu mnie uświadomił że mam do tego prawo i dziecku to nie zaszkoodzi. Tylko z rany, w jednym miejscu mi ciekła woda - chuda pani ordynator stwierdziła, że tłuszcz mi wycieka :-) . Ciekawa jestem czy przy tym zabiegu też jakiś tłuszcz będzie mi wyciekał. Pozdrawiam i nie martw się. Zrób co do Ciebie należy, a inni dokonają reszty :-))
Już jestem po operacji usunięto mi ten woreczek,jestem jeszcze słaba ale z każdym dniem coraz lepiej.Bardzo dziękuję wszystkim za rady,szczególnie Basiu (ABA) Tobie dziękuję za troskę. Chyba jest jeszcze jedna korzyść dla mnie z tej operacji- od dnia operowania nie palę. Teraz już częściej będę na stronce WŻ Pozdrowienia wszystkim Kika2
Szybkiego powrotu do zdrowia życzę i cieszę się że wszystko już poza Tobą.
Kika ,nie zwlekaj i nie czekaj!!Lepiej zrobić to puki nie ma stanu zapalnego.Ja już jestem po operacji 17 lat,a zwlekalam prawie 4 lata.Dzięki niedouczonej lekarce wylądowalabym na drugi świat.Stwierdzila ,że z kamieniami można żyć i nie jest konieczna operacja.Przypisywala mi duże ampułki pyralginu i po rozcieńczeniu w szklance wody pilam po pół rano i wieczorem.Tak prawie 4 lata aż organizm nie wytrzymał.Do dziś nie mogę zażyć tego leku(uczulenie).Ataki były coraz częstsze nawet po suchej bułce.Sama operacja przebiegla bez powikłań i do dziś żałuję,że dałam się otumanić głupiej lekarce.Proefsor przy wypisie ze szpitala uświadomił mnie ,że nie ma żadnej diety a jeżeli coś zaszkodzi to za jakiś czas mam to powtórzyć.Jem wszystko!!Nawet przypominam sobie ,że 2 tygodnie po operacji jadlam swojską kiełbasę i rybę wędzoną.
Halinko nie zwlekałam już jestem po operacji,jak będdzie dalej zobaczymy teraz jestem bardzo słaba ale już z każdym dniem przybywa mi sił.Pozdrawiam
No to Kika brawo !!! Dzielna dziewczynka !!!
SIUP - za rychly powrot do pelni sil
Oj, to fantastycznie, że masz to już za sobą. Wracaj teraz szybko do zdrowia i ciesz się nim. Było warto, prawda? Pozdrawiam.
szybkiego powrotu do zdrowia, oraz odwagi zyczy ci inka21