Forum

Rozmowy wolne i frywolne

wspomnienie dziciństwa

  • Autor: Duniasza Data: 2006-04-27 10:38:56

    Ot, taki wierszyk:
    -Mamo, zapnij mi guziki!
    -Mamo, wciągnij mi buciki!
    -Mamo, zawiąż sznurowadło!
    -Mamo, podnieś bo coś spadło!
    -Mamo, przynieś mi łyżeczkę!
    -Mamo, popraw poduszeczkę!
    We dnie, w nocy
    Wieczór, rano
    Ciągle tylko:
    -Pomóż mamo!!!
    Za to beczeć umie sam...
    Znasz takiego?
    Bo ja znam.

    (Irena Suchorzewska)

    OBIAD
    Łokcie na stole,
    Palec w rosole,
    w buzi zapasy
    Na ciężkie czasy.
        Klops!
    Szpinak na nosie,
    Serwetka w sosie,
    Marchew na brzuchu,
    Pełno okruchów.
        Klops!
    Loki w kompocie,
    Pestkami w ciocię,
    A wiśnie! Boże!
    W telewizorze!
        Klops!

    (Irena Suchorzewska)

    Ciekawe jak i kiedy rozpoczęliście naukę kindersztuby przy stole, sami, a później i Wasze dzieci.

  • Autor: miauka Data: 2006-04-27 10:47:34

    bardzo miło wspominam nauki mojej babci o jedzeniu przy stole. Choć ona sie cieszyła jeśli cokolwiek i jakkolwiek zjadłam. To babcia pokazywała jak trzymać łyżkę, po której stronie ma być nóż i dlaczego. I to babcia wpychała we mnie jak w kaczkę w domu, na spacerze, na działce...aż miałam dość ...wtedy...a teraz chciałabym tak znowu


    A to wszystko babcia Stasia oczywiście.

  • Autor: ekkore Data: 2006-04-27 11:05:07

    Wierszyki pani Ireny nadal są w podręcznikach (akurat nie te) - na pewno w Ekoludku.

  • Autor: Duniasza Data: 2006-04-27 11:37:49

    Super! Bo ja je mam wycięte z Przyjaciółki z 1984 roku. A w tym roku mój Synek idzie do "zerówki", więc jeszcze nie wiem co gdzie w trawie piszczy.

  • Autor: MonikaK Data: 2006-04-27 11:38:10

    Miło powspominać wierszyki. Moja mama wspomina, że jako małe dziecko już musiała jeść przy stole trzymając książki pod pachą, żeby nauczyć się odpowiedniej postawy przy stole. Mnie i siostrę też uczono od małego, jak układać sztućce, od której strony podawac potway itp. Od książek pod pachą byłyśmy zwolnione. pozdrawiam     

  • Autor: _iwona_ Data: 2006-04-27 12:02:28

    Ja byłam małym czyścioszkiem... Przeszkadzała mi wysmarowana jedzeniem buzia, nie lubiłam wkładać w jedzenie palców (bo brudne...). Drugie dania nożem i widelcem jadłam od kiedy pamiętam (myślę, że nauka samodzielnego jedzenia przebiegała z obydwoma sztućcami od razu). Nie pamiętam żadnego strofowania przy stole, ani żadnych takich... Jakoś tak naturalnie się to wszystko odbyło.
    Z moim synem miałam właściwie podobnie... Aż do niedawna... Od jakiegoś czasu pochłania wszystko (co mu smakuje - oczywiście) w takim tempie, jakby się bał, że zaraz mu ktoś talerz z jedzeniem sprzed nosa sprzątnie. Patrzeć na to nie mogę, szczerze mówiąc. Tłumaczenia typu "zwolnij, nikt ci tego nie zabierze", "jak będziesz chciał dokładkę, to nie ma sprawy, naprawdę nie musisz tak szybko jeść" (tylko na takie sobie pozwalam, chociaż czasem najchętniej zabrałabym swój talerz i przeniosła się z jedzeniem w inne miejsce, żeby na to nie patrzeć :-( ) wiadomo, że nie skutkują. Nie wiem, skąd mu się to wzięło i nie wiem co zrobić, żeby znowu "znormalniał". Nie wiem, czy w ogóle powinnam cokolwiek z tym robić, może "samo przyszło, samo przejdzie". Jednego jestem pewna, nie chcę, żeby mu tak zostało...

Przejdź do pełnej wersji serwisu