i to bynajmniej nie z zawartości portfela :-) tak sie zastanawiam, czy te wszystkie diety, indeksy glikemiczne itp. podziałają na mojego męża. Je nieregularnie, póżno wraca do domu, wiec obiad je na kolacje - i to póżną - do tego wozi sie samochodem więc mało sie rusza co Wy na to mam jakieś szanse ???
rower wchodzi w gre owszem, gorzej z kolacją - stary wraca do domu póżno czasem bardzo póżno i do tego zawsze jest głodny jak wilk. To jeszcze nie koniec mianowicie w tej rodzinie mężczyżni mają niestety tendencję do dużych brzusiów - ktoś ma dla mnie jeszcze jakieś słowa otuchy???
Och skąd ja znam ten problem :-).Brzusio , brak ruchu, i późne "dojadanie" .I do tego jeszcze dieta watrobowa i cholesterolowa.My ( bo ja tez dla towarzystwa) jeździmy częściej na rowerze (staramy sie).Spożywamy więcej owoców i warzyw -zamiast batona , marchewka lub jabłko.Jeśli ciasto to zamiast tortu z masą to ciasto drożdżowe) drożdżowe zaczęlismy ćwiczenia na mięśnie brzucha ćwiczy sie przez ponad miesiąc codziennie zwiększając intensywność i podobno daje to rewelacyjne rezultaty-zobaczymy.No i najważniejsze porządne śniadanie obiadek w miare i kolacja nie pozniej niż o 20 ( podobno szczupłe kobiety nie jedzą po 20 :-) ).Tylko że on wraca z pracy póżno ( praca na 2 zmiany) i nei wiadomo czy jesc czy nie.....Chętnie skorzystam z porad ...pozdrawiam
Mam to samo. to znaczy nie nadwagę, ale faceta z oponką. A ja nie lubie oponek. Toleruję tylko gumowe. Jakoś tak się składa, że kobieta jak tyje, to od razu widzi, a facet uzna, że coś jest nie tak, dopiero jak zobaczy jakieś swoje aktualne zdjęcie. Bo inaczej bedzie święcie przekonany, że jest taki sam, jak 10 lat temu. A w dodatku z tymi zdjęciami to nie tak prosto, bo Mój na przykład twierdził dość długo, że on się nagle "niefotogeniczny" zrobił. Ale do wniosków jakoś to nie prowadziło...No teraz już uwierzył, że coś jest nie tak, głównie za sprawą zdjęcia Białego Wieloryba Na Pomoście z zeszłego roku. Problem ma taki, jak opisujecie wyżej-pracuje do 18, w dodatku teraz daleko ode mnie. Więc buła do pracy, po drodze baton, kawusia, ciacho...a wielki pełny talerz wieczorem...Tyle, że ja z nawykami z domu rodzinnego nie mogę walczyć na odległość. Póki co, wymysliłam kilkanaście sałatek, które może sobie przygotowywać w pudełku sam, poprzedniego dnia wieczorem, a rano zabierać do pracy. Do tego sos w malutkim słoiczku. Dla mnie ważne, że on pożera zielone i niskokaloryczne, no i całe szczęście, że to lubi . A taką sałatką można się najeść, nawet protestował, że nie chce do niej chleba, bo za dużo. Sałatki wymyślałam najprostsze, do zrobienia w 10-15 min przez każdego, a co jest dużym ułatwieniem, to są to porcje na 1 człowieka (faceta). Gdyby ktoś chciał, to mogę podać te mini-przepisiki. Pozdrawiam
moja kolezanka odchudzała męża:robiła mu kanapeczki z ciemnym chlebusiem, chudziutką wędlinką, slatki dietetyczne, on bidulek coby sie nie przejesć jeszcze nie zjadał wszystkiego tylko przynosił do domu, ale nie chudł, aż raz go "nakryła"jak kanpek jej a i owszem "niedojadał'ale każdego dnia tup tup do baru na różniste golonki i inne "dietetyczne dańka"......
Malbec , jeśli mogę to również proszę o przepisy na te super sałatki. Z góry Ci dziekuję w imieniu męża i swoim .Nie będzie protestował jak dostanie do zjedzenia trochę zielenizny , a i mnie się przyda ,ha ha...
Odchudzić faceta? Zeby zrezygnował z przyjemności jedzenia? Mój jest dumny ze swojego brzucha - uważa, że wiek zobowiązuje, nie może wyglądać jak jakiś cherlak, tylko jak stateczny "tatuś". I co z tego, że z jedzeniem mogę go napchać sałatkami - bardzo je lubi - to i tak mięsień piwny nie zniknie, a i ma zalecone przez urologa na filtrowanie nerek.
Ja myślę,że najważniejsze to nie przesadzić. I nie tyle od razu narzucić ostrą dietę, bo to każdego normalnego faceta zniechęci i wkurzy (no chyba, że zalecenie lekarza), ale powoli wprowadzać zmiany. Prawda jest taka, że ja mojego faceta a k c e p t u j ę z tym, co ma, co nie zmiania faktu, że uważam, że jest na to trochę za młody i że nie jest to najpiękniejszy ozdobnik. Ja się staram wyglądać dobrze i chciałabym, żeby mój facet nie wyglądał gorzej. I nie chodzi tu chyba o sam wygląd, co po prostu o zdrowie i sprawnośc fizyczną. Stąd pomysł z tymi sałatkami-bo naprawdę uważam, że lepiej jest zjeść sałatkę niż bułę z kiełbasą. A na pewno zdrowiej...Co do pytania powyżej, to zupa na cienkim rosołku jet bardzo ok, zresztą wszystkie nie zabielane, nie zagęszczane i nie okraszone zupy. Maja mało kalorii, a zapełniają żołądek na tyle, że potem można zjeśc mniej drugiego dania. I może w końcu będzie jakiś rezultat...ja trzymam kciuki.
zgadzam sie - dlatego nie podejmuje sie wprowadzania diet typu śniadanie: łyżka twarożku i 1 rzodkiewka bo wylądowałabym za drzwiami razem z tym twarożkiemale rezgnacja z cukru ziemniaków i chleba(no może nie do zera) robi dobre wrażenie Jeszcze jedno pytanie gdzieś czytałam o zagęszczniu zupy razowym chlebem, a teraz nie mogę tego znaleść - o co chodzi, bo chyba nie o wrzucenie kromki na talerz
Myślę, że może chodzić o ususzony i zmielony jak bułka tarta chlebek razowy, przynajmniej tak robi moja ciocia i zagęszcza tym np.sosy do mięsa. Smak jest bardzo dobry. A wracając do diety, to najpierw przeforsowałam niełączenie za sobą pewnych produktów. Oczywiście jeśli ktoś uważa, że lepiej jest na jakis czas odstawić ziemniaki, kasze, makarony, biały chleb czy owoce, to jest to jego wybór. I być może daje bardzo dobre rezultaty. Ja natomiast zaobserwowałam, że przez niełączenie czuję się ja i Mój po prostu lżej i lepiej. Wiem, że chęć na mięso z ziemniakami jest czasem silniejsza od Niego, dlatego z czystym sumieniem co jakiś czas pożera taki zestaw, ale o dziwo potem zawsze żałuje, bo czuje się ciężko Być może przy niełączeniu nie ma tak spektakularnych efektów i chudnie się wolniej, ale za to jest to chyba po prostu nowy sposób odżywiania się, a nie tylko dieta czasowa. Na razie nie miałam większych załamań i przede wszystkim buntu na pokładzie. Pozdrawiam!
no właśnie tak sobie myślę że całkowite wyłączenie ziemniaków też u nas nie przejdzie, ale czytałam że lepiej już jeść ziemniaki z odrobiną tłuszczu niż suche Mogłabyś podać czego nie łaczysz ze sobą
W tym nie łączeniem coś musi być. Zawsze do parówek lubiłam chleb (bułkę) posmarowane masłem. Po zjedzeniu nie powiem, abym była pełna całkowicie (głodna też nie, ale gdyby nie zdrowy rozsądek mogłabym jeść dalej). Potem gdzieś wyczytałam o nie łączeniu białek z węglowodanami. Zaczęłam jeść same parówki, samą jajecznicę - po tej samej porcji, tyle, że bez chleba byłam zapchana na maksa. I na dłużej starczało nim pojawi się uczucie głodu. Schudnąć nie schudłam - ale i nie przytyłam.
NEUTRALNE: warzywa (z wyjatkiem strączkowych), grzyby, msało, oliwa, majonez, słonecznik, kiełki, kawa, herbata, miód, soki warzywne i owocowe
BIAŁKA + NEUTRALNE = OK
WĘGLOWODANY + NEUTRALNE = OK
BIAŁKA + WĘGLOWODANY = NIE ŁĄCZYMY ZE SOBĄ
Ryby ja jadam wszystkie, tym bardziej, że mieszkam nad morzem. Polecam makrelę (jesli uda sie kupić filety lub cała surową), oczywiście pangę, mintaja, morszczuka, dorsza, maślaną, flądrę, z tłustszych, ale smakowo pysznych bałtyckiego łososia (tego nie różowego) i halibuta. Mają więcej tłuszczu, ale skoro wiem, że to jest zdrowy tłuszcz, to nie odmawiam sobie czasem kawałka halibuta. Pozdrawiam!
a co zrobić z produktami łączonymi? Jak np zakwalifikować naleśniki? albo sernik? Zawsze mnie to zastanawiało - ale nigdzie nie znalazłam odpowiedzi - co prawda też aż tak mocno nie szukałam. Poza tym przy prawie każdej z diet nie łączenia owoce traktowane są jako osobna kategoria i nie wolno ich łączyć z białkami czy węglowodanami. No i między poszczególnymi grupami powinny być zachowane przerwy.
Z owocami masz rację, ekkore. Jesli chodzi o produkty łączone, to fakt, przy naszej kuchni i wspaniałych połączeniach smakowych trudno jest zachować te zasady. Dlatego ja nie trzymam się ich sztywno i nie odmawiam czegoś tylko dlatego, że akurat jest daniem łączonym. Po prostu jem tak o wiele rzadziej. Poza tym uwielbiam makarony, a sosy do nich często nie spełniają wymogów tej tabelki. Generalnie stosuję te zalecenia jeśli mam do czynienia z klasycznym posiłkiem typu : mięso/ryba + ziemniaki/ryż/makaron/kasza + sałatka. Omijam to środkowe i jem samo mięso/rybę z warzywami. A to środkowe, które kocham również, jem osobno, jako oddzielne danie. I lepiej się czuję, po prostu. Jeśli chodzi o przerwy między potrawami z danych grup, to powinny one wynosić tyle, co trawienie, więc na oko chyba tyle, ile zwyczajowa przerwa między posiłkami.
ZIEMNIAKI PRECZ, CUKIER - TYLKO łYżECZKA DO KAWY, CZLEB TYLKO CIEMNY I O POłOWę MNIEJ + DUżO CHęCI - SKUTEK - 4 KG MNIEJ W TYDZIEń NA RAZIE IDZIE WIęC DOBRZE TYM BARDZIEJ żE ON NAPRAWDę CHCE SCHUDNąć. TYDZIEń MNIE NIE BYłO I Mąż SAM SOBIE GOTOWAł, ROBIł SAłATKI Z POMIDORóW I BIEGAł DO SKLEPU PO CZARNY CHLEB DUMA MNIE ROZPIERA
i to bynajmniej nie z zawartości portfela :-)
tak sie zastanawiam, czy te wszystkie diety, indeksy glikemiczne itp. podziałają na mojego męża. Je nieregularnie, póżno wraca do domu, wiec obiad je na kolacje - i to póżną - do tego wozi sie samochodem więc mało sie rusza co Wy na to mam jakieś szanse ???
oczywiście że ma szansę.Musi mieć więcej ruchu i nie jeść póżno kolacji.A może niech samochód zamieni na rower.
rower wchodzi w gre owszem, gorzej z kolacją - stary wraca do domu póżno czasem bardzo póżno i do tego zawsze jest głodny jak wilk.
To jeszcze nie koniec mianowicie w tej rodzinie mężczyżni mają niestety tendencję do dużych brzusiów - ktoś ma dla mnie jeszcze jakieś słowa otuchy???
Och skąd ja znam ten problem :-).Brzusio , brak ruchu, i późne "dojadanie" .I do tego jeszcze dieta watrobowa i cholesterolowa.My ( bo ja tez dla towarzystwa) jeździmy częściej na rowerze (staramy sie).Spożywamy więcej owoców i warzyw -zamiast batona , marchewka lub jabłko.Jeśli ciasto to zamiast tortu z masą to ciasto drożdżowe) drożdżowe zaczęlismy ćwiczenia na mięśnie brzucha ćwiczy sie przez ponad miesiąc codziennie zwiększając intensywność i podobno daje to rewelacyjne rezultaty-zobaczymy.No i najważniejsze porządne śniadanie obiadek w miare i kolacja nie pozniej niż o 20 ( podobno szczupłe kobiety nie jedzą po 20 :-) ).Tylko że on wraca z pracy póżno ( praca na 2 zmiany) i nei wiadomo czy jesc czy nie.....Chętnie skorzystam z porad ...pozdrawiam
Mam to samo. to znaczy nie nadwagę, ale faceta z oponką. A ja nie lubie oponek. Toleruję tylko gumowe. Jakoś tak się składa, że kobieta jak tyje, to od razu widzi, a facet uzna, że coś jest nie tak, dopiero jak zobaczy jakieś swoje aktualne zdjęcie. Bo inaczej bedzie święcie przekonany, że jest taki sam, jak 10 lat temu. A w dodatku z tymi zdjęciami to nie tak prosto, bo Mój na przykład twierdził dość długo, że on się nagle "niefotogeniczny" zrobił. Ale do wniosków jakoś to nie prowadziło...No teraz już uwierzył, że coś jest nie tak, głównie za sprawą zdjęcia Białego Wieloryba Na Pomoście z zeszłego roku. Problem ma taki, jak opisujecie wyżej-pracuje do 18, w dodatku teraz daleko ode mnie. Więc buła do pracy, po drodze baton, kawusia, ciacho...a wielki pełny talerz wieczorem...Tyle, że ja z nawykami z domu rodzinnego nie mogę walczyć na odległość. Póki co, wymysliłam kilkanaście sałatek, które może sobie przygotowywać w pudełku sam, poprzedniego dnia wieczorem, a rano zabierać do pracy. Do tego sos w malutkim słoiczku. Dla mnie ważne, że on pożera zielone i niskokaloryczne, no i całe szczęście, że to lubi . A taką sałatką można się najeść, nawet protestował, że nie chce do niej chleba, bo za dużo. Sałatki wymyślałam najprostsze, do zrobienia w 10-15 min przez każdego, a co jest dużym ułatwieniem, to są to porcje na 1 człowieka (faceta). Gdyby ktoś chciał, to mogę podać te mini-przepisiki. Pozdrawiam
moja kolezanka odchudzała męża:robiła mu kanapeczki z ciemnym chlebusiem, chudziutką wędlinką, slatki dietetyczne, on bidulek coby sie nie przejesć jeszcze nie zjadał wszystkiego tylko przynosił do domu, ale nie chudł, aż raz go "nakryła"jak kanpek jej a i owszem "niedojadał'ale każdego dnia tup tup do baru na różniste golonki i inne "dietetyczne dańka"......
Lepszy zawodnik
ja chętnie łyknę te przepisy na zapychające sałatki
Malbec , jeśli mogę to również proszę o przepisy na te super sałatki. Z góry Ci dziekuję w imieniu męża i swoim .Nie będzie protestował jak dostanie do zjedzenia trochę zielenizny , a i mnie się przyda ,ha ha...
Mnie też bardzo się przydają i to nie tylko dla męża podaj proszę .
Uff, już wpisałam, Oto Sałatki dla facetów w pracy: http://wielkiezarcie.com/przepis17065.html. Mam nadzieję, że się to komuś przyda! Smacznego!
Bardzo Ci jestem wdzięczna. Dzięki za przepisy. Zaraz sobie zobaczę. Pozdrawiam.
Dzięki serdeczne wydrukowałam i wprowadzam w życie.
super bedziemy próbować - może oprócz tuńczyka bo stary zwiałby przez okno, po prostu nie lubią sie z tuńczykiem i już
DZIęKUJę
Mnie też się przydadzą, bo po zimie nie zmieniłam jeszcze opon zimowych na letnie ,a czasu mało...
mam rewelacyjną metodę odchudzania się mojego męża, a mianowicie odchudza się w przerwach między jednym a drugim posiłkiem
Świetne pomysły na te sałateczki :-)
Odchudzić faceta? Zeby zrezygnował z przyjemności jedzenia? Mój jest dumny ze swojego brzucha - uważa, że wiek zobowiązuje, nie może wyglądać jak jakiś cherlak, tylko jak stateczny "tatuś". I co z tego, że z jedzeniem mogę go napchać sałatkami - bardzo je lubi - to i tak mięsień piwny nie zniknie, a i ma zalecone przez urologa na filtrowanie nerek.
czy zupa na cieniutkim rosołku to bedzie wielka zbrodnia, no i co z przyprawami sól to raczej nie ale np. wegeta???
Ja myślę,że najważniejsze to nie przesadzić. I nie tyle od razu narzucić ostrą dietę, bo to każdego normalnego faceta zniechęci i wkurzy (no chyba, że zalecenie lekarza), ale powoli wprowadzać zmiany. Prawda jest taka, że ja mojego faceta a k c e p t u j ę z tym, co ma, co nie zmiania faktu, że uważam, że jest na to trochę za młody i że nie jest to najpiękniejszy ozdobnik. Ja się staram wyglądać dobrze i chciałabym, żeby mój facet nie wyglądał gorzej. I nie chodzi tu chyba o sam wygląd, co po prostu o zdrowie i sprawnośc fizyczną. Stąd pomysł z tymi sałatkami-bo naprawdę uważam, że lepiej jest zjeść sałatkę niż bułę z kiełbasą. A na pewno zdrowiej...Co do pytania powyżej, to zupa na cienkim rosołku jet bardzo ok, zresztą wszystkie nie zabielane, nie zagęszczane i nie okraszone zupy. Maja mało kalorii, a zapełniają żołądek na tyle, że potem można zjeśc mniej drugiego dania. I może w końcu będzie jakiś rezultat...ja trzymam kciuki.
zgadzam sie - dlatego nie podejmuje sie wprowadzania diet typu śniadanie: łyżka twarożku i 1 rzodkiewka bo wylądowałabym za drzwiami razem z tym twarożkiemale rezgnacja z cukru ziemniaków i chleba(no może nie do zera) robi dobre wrażenie
Jeszcze jedno pytanie gdzieś czytałam o zagęszczniu zupy razowym chlebem, a teraz nie mogę tego znaleść - o co chodzi, bo chyba nie o wrzucenie kromki na talerz
Myślę, że może chodzić o ususzony i zmielony jak bułka tarta chlebek razowy, przynajmniej tak robi moja ciocia i zagęszcza tym np.sosy do mięsa. Smak jest bardzo dobry.
A wracając do diety, to najpierw przeforsowałam niełączenie za sobą pewnych produktów. Oczywiście jeśli ktoś uważa, że lepiej jest na jakis czas odstawić ziemniaki, kasze, makarony, biały chleb czy owoce, to jest to jego wybór. I być może daje bardzo dobre rezultaty. Ja natomiast zaobserwowałam, że przez niełączenie czuję się ja i Mój po prostu lżej i lepiej. Wiem, że chęć na mięso z ziemniakami jest czasem silniejsza od Niego, dlatego z czystym sumieniem co jakiś czas pożera taki zestaw, ale o dziwo potem zawsze żałuje, bo czuje się ciężko Być może przy niełączeniu nie ma tak spektakularnych efektów i chudnie się wolniej, ale za to jest to chyba po prostu nowy sposób odżywiania się, a nie tylko dieta czasowa. Na razie nie miałam większych załamań i przede wszystkim buntu na pokładzie. Pozdrawiam!
no właśnie tak sobie myślę że całkowite wyłączenie ziemniaków też u nas nie przejdzie, ale czytałam że lepiej już jeść ziemniaki z odrobiną tłuszczu niż suche
Mogłabyś podać czego nie łaczysz ze sobą
W tym nie łączeniem coś musi być. Zawsze do parówek lubiłam chleb (bułkę) posmarowane masłem. Po zjedzeniu nie powiem, abym była pełna całkowicie (głodna też nie, ale gdyby nie zdrowy rozsądek mogłabym jeść dalej).
Potem gdzieś wyczytałam o nie łączeniu białek z węglowodanami. Zaczęłam jeść same parówki, samą jajecznicę - po tej samej porcji, tyle, że bez chleba byłam zapchana na maksa. I na dłużej starczało nim pojawi się uczucie głodu. Schudnąć nie schudłam - ale i nie przytyłam.
jeszcze jedno pytanie: jakie rybki powinnam kupować, mam pojęcie o rybach morskich, ale raczej blade
Jeśli chodzi o niełączenie to ja stosuję taka tabelkę :
BIAŁKA : mięso, ryby, drób, wędliny, jajka, mleko, śmietana, jogurt, sery, twarożki, kefir, maślanka, feta, tofu, warzywa strączkowe
WĘGLOWODANY : ziemniaki, ryż, makaron, kluski, chleb, musli, ciastka, cukier, owoce suszone, kasza, kuskus
NEUTRALNE: warzywa (z wyjatkiem strączkowych), grzyby, msało, oliwa, majonez, słonecznik, kiełki, kawa, herbata, miód, soki warzywne i owocowe
BIAŁKA + NEUTRALNE = OK
WĘGLOWODANY + NEUTRALNE = OK
BIAŁKA + WĘGLOWODANY = NIE ŁĄCZYMY ZE SOBĄ
Ryby ja jadam wszystkie, tym bardziej, że mieszkam nad morzem. Polecam makrelę (jesli uda sie kupić filety lub cała surową), oczywiście pangę, mintaja, morszczuka, dorsza, maślaną, flądrę, z tłustszych, ale smakowo pysznych bałtyckiego łososia (tego nie różowego) i halibuta. Mają więcej tłuszczu, ale skoro wiem, że to jest zdrowy tłuszcz, to nie odmawiam sobie czasem kawałka halibuta. Pozdrawiam!
a co zrobić z produktami łączonymi? Jak np zakwalifikować naleśniki? albo sernik? Zawsze mnie to zastanawiało - ale nigdzie nie znalazłam odpowiedzi - co prawda też aż tak mocno nie szukałam.
Poza tym przy prawie każdej z diet nie łączenia owoce traktowane są jako osobna kategoria i nie wolno ich łączyć z białkami czy węglowodanami. No i między poszczególnymi grupami powinny być zachowane przerwy.
Z owocami masz rację, ekkore. Jesli chodzi o produkty łączone, to fakt, przy naszej kuchni i wspaniałych połączeniach smakowych trudno jest zachować te zasady. Dlatego ja nie trzymam się ich sztywno i nie odmawiam czegoś tylko dlatego, że akurat jest daniem łączonym. Po prostu jem tak o wiele rzadziej. Poza tym uwielbiam makarony, a sosy do nich często nie spełniają wymogów tej tabelki. Generalnie stosuję te zalecenia jeśli mam do czynienia z klasycznym posiłkiem typu : mięso/ryba + ziemniaki/ryż/makaron/kasza + sałatka. Omijam to środkowe i jem samo mięso/rybę z warzywami. A to środkowe, które kocham również, jem osobno, jako oddzielne danie. I lepiej się czuję, po prostu. Jeśli chodzi o przerwy między potrawami z danych grup, to powinny one wynosić tyle, co trawienie, więc na oko chyba tyle, ile zwyczajowa przerwa między posiłkami.
cześć
czy udało wam sie odchudzić waszych mężów?
Napiszcie
AnnaWiktoria10@wp.pl
ZIEMNIAKI PRECZ, CUKIER - TYLKO łYżECZKA DO KAWY, CZLEB TYLKO CIEMNY I O POłOWę MNIEJ + DUżO CHęCI - SKUTEK - 4 KG MNIEJ W TYDZIEń
NA RAZIE IDZIE WIęC DOBRZE TYM BARDZIEJ żE ON NAPRAWDę CHCE SCHUDNąć. TYDZIEń MNIE NIE BYłO I Mąż SAM SOBIE GOTOWAł, ROBIł SAłATKI Z POMIDORóW I BIEGAł DO SKLEPU PO CZARNY CHLEB
DUMA MNIE ROZPIERA
cześć
czy udało wam sie odchudzić waszych mężów?
Napiszcie
AnnaWiktoria10@wp.pl