Jestem młodą ;) mamą, mam męża ,cały dom na głowie, pracę, ogródek, drugi ogródek, skalniak w budowie, kota, kotkę dwa kocięta i wolnego czasu na lekarstwo. Postanowiłam więc jakoś planować ten czas aby troszkę go zaoszczędzić. Od stycznia raz w tygodniu siadam i robię jadłospis na cały tydzień planuje zakupy pranie i takie tam inne królewskie czynności ;) rozmawiałam ostatnio z kilkoma moimi koleżankami i wszystkie stwierdziły że oszalałam z tym planowaniem. Kochane Żarłoki czy wyy też tak myślicie będę wdzięczna za szczerość. macie może jakieś swoje sposoby na usprawnienie pracy w kuchni w domu. Pozdrawiam cieplutko
Ja również żyję z Grafikiem w ręku. Czuję się trochę ubezwłasnowolniona, ale nie umiem inaczej. "Grubszą" robotę zawsze odkładam na weekend i zamiast siedzieć i odpoczywać, tkwię po uszy w garach (chociaż to akurat lubię), prasowaniu, praniu z całego tygodnia itp. Zawsze po weekendzie jestem nieziemsko zmęczona. A, nie daj Boże, trafi się jakaś imprezka, grill lub tym podobny incydent, który "burzy" mój grafik, nie potrafię się bawić, nie myśląc co chwila: "OK teraz leniuchuję, a kiedy robota??". Poza tym wiecznie wyrzucam sobie, że za mało czasu spędzam z córeczką. Staram się wciągać ją do zadań domowych, na szczęście jej się to narazie podoba, ale, wstyd przyznać, czasami nie mam czasu na spacer, a za oknem taka piękna pogoda. Tylko że mnie (chwilowo) nie ma kto pomóc. Dziewczyny, jeśli macie przy sobie swoich ukochanych, wciągajcie ich do zadań domowych!! Rola chłopa nie ogranicza się do pracy zarobkowej (ja też czasami pracuję po 11 godzin dziennie!) a potem mówiąc nieładnie usadzenia zadu przed TV. Tak mimochodem, co wasi mężczyźni robią w domu?
Właśnie u mnie wczoraj była w domu dyskusja na ten temat. Mój mąż popołudniu stwierdził, że musi się zrelaksować i przejechać się po okolicy motorem bo on przecież jest zmęczony po całym tygodniu pracy. Ja oczywiście nie jestem zmęczona bo pracuje, gotuje sprzątam itd. Ale jak to mój mąż mówi kobiety są genetycznie do tego przystosowane. No i jak wrócił zupełnie zrelaksowany po trzech godzinach jazdy motorem zaskoczony był, że mam jakieś prentesje. PRzecież zostałam z dzieckiem w domu i w zasadzie nic nie robiłam. A potem jest zdziwiony, że wieczorem padam na nos ze zmęczenia. Dziś mamy przeprowadzić tzw. rozmowę o konkretach bo powiem szczerze chyba go za bardzo rozpuściłam. Trzeba przykręcić śrubę bo sama wszystkiemu nie podołam. Nie możemy się dawać wykorzystywać dziewczyny kto jest za?
Mój jak jeszcze był w domu, też wymigiwał się genetyką albo faktem, że "ty to zrobisz lepiej". Miał jeszcze jeden sposób, na który często się dałam złapać. A mianowicie jak mu coś kazałam, mówił "zaraz". Powtarzał to aż do skutku (skutek w jego wydaniu=ja robię to za niego). A potem wielkie zdziwienie "przecież bym to zrobił, o co ci chodzi?". Przebiegła płeć :))
Ja taka jestem troszkę farbowana kielczanka bo mieszkam koło kielc ale niewiele osób o tej mojej wioseczce słyszało, wieć wpisałam kielce żeby jakoś się na mapie określić I jakbym słyszała mojego męża: ty świetnie zmywasz naczynia, nie ja dziecku nie umiem dać jeść itd ;) to chyba u nich genetyczne
Ciekawa wypowiedz z twojej strony. Ja np. nie robie wielkiego grafiku lecz przed wiekszymi wydarzeniami jak przyjecia czy wyjazdy chetnie spisuej co mam zrobic, zabrac kupic, przygotowac itd itp. Spisuje to wtedy na kartce i po kolei odhaczykowywuje (piekne slowo) fajnie sie patrzy jak ubywa. To pomaga mi spokojniej przygotowywac calosc przedsiewziecia. Co do roboty, ona sie nigdy sama w domu nie zrobi... wiec predzej czy pozniej musi byc wykonana. Nie daje sie jednak zwariowac i jesli czuje potrzebe wypoczecia siadam i odpoczywam, bo jak sie to mowi: nas nie bedzie a garnki i dywany i wszystko inne nas przezyje. Zyje sie i tak chwila, trzeba potrafic swiadomie delektowac sie ... grillowaniem, zachodem slonca, dobrym filmem... itd po takim relaksie robota domowa idzie latwiej. A jeszcze latwiej idzie gdy nie podchodzi sie do tego jakby to byla kara i pokuta za wszystkie grzechy.
Co do pomocy meza w domu jest ona bardzo duza. np. ulubionym jego zajeciem w pracach domowych jest prasowanie. Tak samo chetnie pomaga mi w kuchni zmywajac co na biezaco, lub za duze do zmywarki. Ja zas z ulubieneim myje samochod, tapetuje, skladam nowo kupine regaly jak jest okazja. Tak sie uzupelniamy i bierzemy sobie zawsze czas na wspolne siedzenie prze TV, ogladanie filmow, sluchanie muzyki czy ogladanie koncertow na DVD. Oprocz tego codziennie dostaje rano liscik od mojego meza, pozostawiony w specjalnym do tego zeszycie. Jesli zdarza sie , ze ja siedze wieczorem dluzej liscik oczekuje rano na mojego meza :) no ale sie rozpaplalam.... oddaje glos nastepnym kolezankom. Zycze Wam wszystkim milego dnia !!! I napiszcie do swego kochanego liscik z potwierdzeniem, ze go kochacie!!! Papa
Zebyscie nie myslaly ze tylko tak rozowo u mnie, nieraz tez mamy spiecia mimo calej wspolnej pracy i pomocy. Sa one nieraz tak banalne , z mozna sie poplakac. Np. jesli ktos u nas nocuje, to oczywiscie "ja to zrobie lepiej", jesli chodzi o wyciagniecie materaca dmuchanego i nadmuchanie go (co prawda odkurzaczem) ale i schowanie go lub rozlozenie foteli na balkonie. I tak zle i tak nie dobrze. Nie ma idealnych ludzi. Trzeba szukac cudownej mieszanki tolerancji, zrozumienia i przymruzenia oka. Ale to musi byc z obydwu stron!!!
To jest najfajniejsze w małżeństwie że nie trzeba mieć zawsze takiego samego zdania że można się pokłócić i że nikt nie jest idealny i że każde z nas ma coś innego co świetnie uzupełnia drugie. ja jestm sangwinikiem a mój mąż melancholikiem naprawdę sietnie się uzupełniamy no ale trzeba nad paroma rzeczami jeszcze popracować mój mąż jest naprawdę super facetem ale czasem i na takiego ma się ochotę ponarzekać żeby nie było tak różowo ;)
jest taka fajna książka "Język niemowląt" Tracy Hogg ja jak urodziłam dziecko to myślałam że będę super mamą i super żoną z czyściutkim domkiem z ugotowanymi obiadkami i kwitnącym ogródeczkiem ale szybko się okazało, że moje dziecko ma kolkę ja padam ze zmęczenia a wszystko mi się wali na głowę i wtedy kupiłam tę ksiązkę. Tracy pisze że wcale nie trzeba być super we wszystkim i jak ma się małe dziecko to się głownie na nim trzeba skupić cała reszta jest mniej lub bardziej ważna nie można mieć wszystkiego. Teraz inaczej na to wszystko patrzę już nie pucuje wszystkiego a jak mąż mówi że pod szafą jest kurz to mówię, żeby pozmiatał. To moje planowanie jak pisałam wcześnie pozwala mi mieć po porstu więcej czasu na to co lubię. Tak jak pisałam nie warto dać się zwariować .A pomysł z liścikami jest rewelacyjny przez nasze narzeczeństwo mąż napisał do mnie ponad 200 listów chyba powinniśmy do tego wrócić dziękuję Glumanda rano czułam się wykorzystywaną do cna kurą domową a teraz jestem szczęśliwa, żę mam cudownego męża uśmiechnięte dziecko i górę naczyń do pozmywania ;) ale to dopieroo po pracy. Fajnie że są tacy ludzie jak Ty pozdrawiam
Dziekuje! bardzo mi milo!!!!! My mamy juz trzy takie zeszyty zapelnione, i codziennie malujemy sobie serduszka. A mowimy : Ty mi jeszcze dzis nie powiedzialas(es) ze mnie kochasz!!! co jest? ;) jakos trzeba sobie te zycie upiekszyc, to tak jakby kwiatki wstawic do pokoju i jest przyjemniej!!! Zycze Wam wszystkiego najlepszego!!!! a ile jestescie razem??? jesli mozna zapytac? ja 21po slubie a 24 lata razem. Pozdrawiam!!
Świat jest dość podły i w małżęństwie trzeba stworzyć sobie taką oazę, jak się przytulam do mojego mężą do jego lewego ramienia to zawsze mówię, że to jest moje miejsce na ziemi, Ja zawsze domagam się żeby mówić sobie różne rzeczy mówię do mojego męża powiedz mi coś miłego i on wtedy wymyśla różne fajne rzeczy, razem jesteśmy od 6 lat a małżeństwem będziemy trzy lata - minie 16 sierpnia, ale mam wrażenia jakbym go znała od początku świata, Bardzo się cieszę, że są takie małżeństwa jak Twoje Glumando to zawsze mnie jakoś pozytywnie nastraja na przyszłość, życzę Wam jeszcze bardzo wielu pięknych zeszytów z serduszkami pozdrawiam serdecznie Ewu
Ps.Musimy kiedyś rzucić na forum temat: jak być ciągle zakochanym nasze sposoby
Chcialam jescze dodac, ze nie mamy zycia bez problemow, szzcegolnie takich banalnych, ktore tworza sie z zycia. Zajrzalam na twoja strone uzytkownika, podajesz gg, moze kiedys poplotkujemy? Wiem, ze mozesz tylko z pracy ale nieraz trzeba miec okienko, z ktorego mozna sie wykrzyczec!!! Dzis mnie nie bylo w domu, bo szybciej bym sie zameldowala a po powrocie z pracy mialam jakas awarie serwera i dopiero teraz wszystko dziala. Jutro bede dopiero po 13-tej. Glumanda
Nawet nie wiesz droga Glumado jak mnie ucieszyłaś swoją propozycją, z największą przyjemnością z Tobą porozmawiam, ostatnio moje przyjaciólki rozmawiają tylko o pieluchach ubrankach dla dzieci itd. a ja bym chciała troszkę inaczej, wieć z niecierpliwością czekammam jeszcze konto na tlenie ewwu@tlen.pl z którego częściej korzystam ja niestety tylko w pracy mam internet ale w trakcie remontu który planujemy na sierpień założymy sobie internet radiowy do końca maja pracuję na pół etatu czyli jestem do 11 a w poniedziałki do 15 , piątki mam wolne pozdrawiam Cię serdecznie Glumando Ewu
Mimo, że nie mam doświadczeń w tym temacie to jednak postanowiłam się odezwać. Sądzę, iż każdy z nas ma inne usposobienie i inaczej podchodzi do obowiązków. Dlatego też nie przejmowałabym się na Twoim miejscu tym, co mówią koleżanki. Być może one nie mają aż takiego nawału obowiązków... Może też aż tak im nie zależy na tym, aby w domu wszystko było pod "kontrolą". Ty postępuj tak, abyś była zadowolona z każdego dnia i szczęśliwa. Jeśli uważasz, że czujesz się bardziej komfortowo, gdy wszystko zaplanujesz, to zwyczajnie tak rób. No a już zupełnie na koniec swoich wywodów powiem Ci szczerze, że gdybym była na Twoim miejscu też bym sobie wszystko planowała. Pozdrawiam ciepło i życzę dużo pozytywnej energii oraz powodzenia w życiu rodzinnym. Ps. Z czasem codziennośc sama podyktuje Ci co masz planować, co się nie sprawdza a co jest zwyczajną rutyną. :-)
Dzięki Smakosiu! Ja mam sangwiniczną naturę i od kiedy mam dziecko musiałam po prostu jakoś ogarnąć rzeczywistość żeby nie zapomnieć o czymś ważnym ( co mi się zdarzało) i nie utonąć w chaosie. To planowanie jest super bo raz w tygodniu przez pół godziny zaplanuję sobie jadłospis, zakupy itd. i potem nie muszę się codziennie zastanawiać co dziś na obiad albo biegać po sklepach bo czegoś nie mam no i codziennie gotuję coś nowego tak że w miesiącu staram się gotować coś raz żeby nie było nudno tylko buritos robię częśćiej ;) Dzięki temu mam czas dla mojej córeczki. równie cieplutko pozdrawiam i dzięki za pozytywną energię strasznie mi jej trzeba bo ostatnio jakoś negatywne fluidy emituje a jest wiosna i trzeba by się więcej cieszyć
Pomysl z planowaniem jest dokonaly, przeciez kazdy dobry menadzer rozpoczyna swoj tydzien pracy od zaplanowania tygodnia....a Ty jestes menadzerem ogniska domowego:) 3mam kciuki i pozdrawiam!
Pięknie brzmi menadzer ogniska domowego świetnie to wymyśliłaś od teraz dziewczyny i chłopaki jesteśmy menadzerami ognisk domowych pozdrowienia i udanego poniedziałku
Hej ewu, znam ten bol. Praca domowa jest na tyle niewdzieczna, ze nieraz naprawde ma sie dosc. Jak moje dzieci byly jeszcze male myslalam, ze utone w garach i pieluchach ale nie dlatego, ze nie lubie tylko dlatego ze mnie rutyna zzerala.
No bo tak: sprzatac czy gotowac trzeba codziennie a efekty wydawaly mi sie znikome. to znaczy wiele pracy z piec minut uciechy potem smak obiadu zapomniany a lazienke znow trzeba posprzatac :-) Z drugiej strony pragnelam byc dobra zona i matka, chcialam by wszystko bylo na medal i.... zestresowalam sie zupelnie. Z czasem nauczylam sie odrozniac zeczy potrzebne i pierwszoplanowe od tych drugich. Ja sadze, ze Ty ewu nie masz problemu z planowaniem (co jest zecza bardzo dobra) ale z polozeniem priorytetow. Wnioskuje ze pylek w kacie jest dla Ciebie jednakowo wazny jak obiad czy opieka nad corcia dlatego Cie to tak stresuje. Nikt nie jest bez skazy (i byc nawet nie powinien ) wiec jesli wolno mi cos doradzic: Planuj ale oddzielaj zeczy wazne od niewaznych i badz mimo planow na tyle gietka by je zmienic jesli to konieczne.
1 - Najwazniejsi sa ludzie czyli rodzinka, cala rodzinka wiec i Ty. W koncu kurz nie wola jesc a domownicy owszem, owszem 2 - ladna pogoda jest nie zawsze wiec kozystaj bo Ci ucieknie w przeciwienstwie do prania ktore na ogol nog nie ma nog 3 - Twoj wolny czas jest baaaardzo wazny bo tylko zadowolona i zrelaksowana bedziesz miala usmiech na twarzy i cierpliwosc dla coruni, meza, tesciowej i nnych krewnych i znajomych krolika (jak mawial juz Kubus Puchatek :-) ) 4 najwaznejsi sa najblizsi - dalsza rodzinka jest tez naturalnie wazna ale nie kosztem Twojego przepracowania 5 Kiedy idziesz w odwiedziny czy przyjmujesz gosci nie mysl o praniu i sprzataniu. Goscie lub Gospodarze moga pomyslec ze nie jestes zadowolona z przyjecia jesli bedziesz zbyt zestresowana. Pranie sie nie obrazi jak trzy dni dluzej polezy w koszu. Jesli Ty przyjmujesz zaplanuj takie rzeczy jak porzadki i zakupy czy ulozenie menu. W tygodniu "przed" planuj dla rodzinki posilki proste i szybkie aby bez stresu posprzatac, zrobic zakupy czy zablysnac kulinarnie na przyjeciu. Popros o pomoc meza czy inna bliska osobe - bo wiadomo obowiazkow jest wiecej. Albo moze sie babcia, ciocia siostra czy przyjaciolka zaopiekuje dzieckiem (na pewno w tym samym czasie wykonasz wiecej jesli wiesz ze corcia dobrze sie bawi a ty nie jestes co piec minut odrywana bo cos tam). 6 Przede wszystkim nie planoj zbyt scisle - zawsze moze cos wypasc i zbyt scisly minutowy plan weznie w leb. Planoj zawsze okolo 15 do 30 minut wiecej czasu niz rutynowo potrzebujesz. Wtedy wipijesz spokojnie filizanke kawy, czy poczytasz gazete badz nie wpadniesz w panike jesli niespodziewanie zadzwoni telefon czy dziecie koniecznie cie bedzie potrzebowac. 7 Jesli mimo to cos nie wyjdzie trodno (postaraj sie by nie wyszlo to co moze czekac na korzysc tego co konieczne). Takie jest zycie
Mam nadzieje, ze nie pomyslisz iz sie "wymadrzam" To tylko moje doswiadczenia. Wez z tego co ci sie podoba i pomysl o tym :nie od razu Krakow zbudowano. Kazda wieksza zmiana w zyciu pozbawia nas rutyny bo musimy sie przystosowac do nowych warunkow. A na to potrzeba czasu. Zycze powodzenia i pomyslnosci Tobie i Twym bliskim.
Ach i jeszcze jedno: na ile to mozliwe poswiec wieczory (gdy dziecko spi ) Tobie lub Tobie i Mezowi - przeciez nie jestes tylko gospodynia i matka lecz rowniez kobieta ktora Twoj Maz pokochal i... soba czyli masz tez wlasne zainteresowania czy hobby.
Jesteś kochana Doroto zza płota. Bardzo mądre rzeczy mówisz i bardzo się cieszę, że odpowiedziałaś mi na moje pytanie. Fajnie spotykać takich ludzi jak Ty. "Przykazania" są naprawdę świetne i powiem szczerze, że większość z nich staram się stosować. Może nie wyraziłam się wcześniej precyzyjnie - moja chaotyczna natura - chodzi mi głównie o to czy są tacy jak ja którzy planują i jak to robią- ja planuje głównie duże rzeczy tzn pranie ,zakupy: robię listę tego co potrzebuje i tzw żelaznego zapasu na wszelki wypadek, i tego co ugotuje, ale to nie jest na wieki wieków amen i jak coś pójdzie nie tak to nie ma problemu, jak pada deszcz to nie robię prania tylko przekładam itd.. Kiedyś zanim nie przeczytałam tej książki "Język niemowląt" to był maxymalnie zestresowana wszystko leciało mi z rąk i sama wiesz jak to jest po porodzie i to w dodatku pierwsze dziecko. Teraz widzę jakie błędy robiłam i powiem szczerze że moje mieszkanie trudno nazwać posprzątanym ale jak ktoś ma z tym problem to jego sprawa, dom jest do mieszkania a nie do sprzątania ;) A dla siebie staram się wygospodarować choć kilka chwil - uczę się angielskiego z takim fajnym programem bo uwielbiam się uczyć nowych rzeczy. Pozdrawiam serdecznie Dorotko. Naprawdę dużo ciepłej energii płynie z tych listów na WŻ. Dzięki raz jeszcze
ciesze sie ewu. Tak trzymaj. Idzesz w dobrym kierunku . Wiesz mi chodzilo tez o to by zaznaczyc: planowac czy nie planowac? W sumie sprawa drugorzedna bo kazy jest inny. Wiec niech kazdy robi tak jak mu najbardziej odpowiada oszczedzajac nerwy jego i otoczenia. Stad moje "przykazania" . Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Ach i jeszcze jedno: popieram Cie calym sercem: nieposprzatanie mieszkanie (no dobra o ile jeszcze gdzies slady porzadku widac) nie robi nikomu krzywdy. "Nieposprzatani", zestresowani, niezadowoleni ludzie owszem moga gdy im nerwy puszcza. Poza tym taki "stresowiec" stresuje i innych wiec kolko sie zamyka. Buzka
Dokładnie tak. zbieranie zabawek rozrzuconych po dywnia e po raz setny nie ma sensu lepiej siąść i pośmiać się z dzieckiem. Ostatnio robiłam laurki z siostrzeńcami dla mojej siostry wycinaliśmy malowaliśmy pokój wyglądał jak po burzy ale jakie dzieci były szczęśliwe, posprzątałam wieczorem bo kto powiedział że cały czas ma być porządek przecież świat powstał z chaosu
Podoba mi się to ostatnie stwierdzenie, że świat powstał z chaosu. Chciałabym czasami wyluzować ale nie potrafię :(( tak już jestem zbudowana, że jak dom nie lśni, ja nie jestem szczęśliwa...
cewo kochana to sprobuj choc jakies z miocch siedmiu przykazan ...moze znajdziej hoc troszke cos dla siebie bo naprawde warto. Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia. Wiesz tak na marginesie blyszczace mieszkanie to swietna zecz ale blask w oczkach corci (i Twoich) jeszcze piekniejsza...
Każda z nas jest inna i dzięki temu świat jest piękny ja jestem sangwiniczką i mnie byle głupota cieszy ale z tym wyluzowaniem też mam problem ja zupełnie tego nie potrafię w kontaktach z ludzmi zaraz się spinam i koniec, balu, staram się pracować nad tym ale średnio mi idzie myślę, że tu trzeba małymi kroczkami a jeśli chodzi o sprzątanie to w lidlu jest świetna pianka do mycia szyb W5 niebieskie opakowanie za 4,5 chyba nie pamiętam dokładnie - rewelacyjnie się myje okna i zajmuje to mniej czasu niż płynem, pozdrawiam Cię serdecznie
Cewo,zatem ciesz się kiedy dom lsni i doprowadzaj do tego!Łatwiej posprzątać i doprowadzić do lśnienia dom niż drugiego człowieka,a nawet siebie,niestety.
JEszcze jedno . Bardzo mądra kobieta MAgda Grabowska powiedziała mi kiedyś, że dzieci są ale kiedyś odejdą i żeby zawsze mieć tego świadomość bo w małżeństwie najważniejsi są mąż i żona. Staramy się być ze sobą jak najbliżej ale sama wiesz że to nie zawsze się udaje bo to się człowiek pokłóci o głupotę albo coś tam wypadnie.Ale mój mąż mnie ostatnio mile zaskoczył ponieważ chciałam sobie kupić kilka płyt Katie Melua a kwota wyszła z tego spora skrzyknął swoich kolegów z pracy i przyniósł mi płytę z mp3 większości piosenek Katie> no i jedną płytkę mogę sobie kupić. Robimy sobie takie małe przyjemności. W ubiegłym roku podjeliśmy szaloną decyzję ( w opinii naszych rodzin i znajomych) ponieważ za wszystkie oszczędności kupiliśmy motor ja byłam w 8 miesiącu ciązy i z perspektywą zwolnienia po porodzie itd. ale to było jego największe marzenie mieć dobry motor. on kopie mi cierpliwie te wszystkie moje grządki i nosi kamienie choć szczerze tego nie znosi. Ale bycie razem wymaga ustępstw i jest bardzo przyjemne
ewu widze, ze wiesz o co w zyciu chodzi. Masz zupelna racje i ciesze sie bardzo z wami. Wlasnie, milosc trzeba pielegnowac niektore zeczy brac z humorem czasem sie dac zwariowac. Wiesz za moim Skarbem chodzil juz dawno telewizor taki naprawde duuuzy bo nasz stolowy jest ogromny. Wiadomo to duzy wydatek i "do zycia" niekonieczny. Przynajmniej jak na razie bo jak mistrzostwa swiata w pilce przyjda to pewnie tak przynajmniej mezowi. Wiec zawsze sie przekladalo, a w kazdym sklepie ze sprzetem elektronicznym stal przed takimi telewizorami jak dziecko przed sklepem z zabawkami. - dokladnie ten sam wyraz twarzy taki rozanielony. To ja go namowilam by w koncu kupil - choc pewnie mozna by i na co innego wydac - w firme wsadzic, cos rozsadnego kupic itd. itp. Ale czy zobaczylabym te blyszczace oczy? A wiesz z czego on sie najwiecej cieszyl? Ja jestem bardzo krotkowzroczna wiec moj Tom sie najwiecej ucieszyl... ze ja teraz bede lepiej wszystko widziec. On cieszyl sie moim szczesciem a ja jego. Az sie nam lezki zakrecily w oku.No wlasnie tak jak z waszym motorem....On potrafi tez 138 sklepow odwiedzic w poszukiwaniu termofora (naprawde w zimie ciezko bylo u nas trafic) tylko dlatego ze ja szybko marzne....
To naprawdę super że są tacy faceci na świecie a my chyba jesteśmy szczęściarami, że ich spotkałyśmy no i rzecz jasna oni nas dla tych błyszczących oczu warto wydać każde pieniądze bo to tylko pieniadze
mój mąż chce w sobotę jechać na paradę motorów i chce mnie zabrać tylko ja nie mam się w co ubraćmoże wiecie w co powinna być ubrana dziewczyna motocyklisty?
ja sie spytam jeszcze meza on powinien wiedziec bo "za mlodu" szalal na motorze ale...niestety nie wiem jaka moda jest w Polsce. U nas obowiazuje przewaznie czarna skora czy takia specjalna odziez. Moze polataj po Internecie? Spotkania milosnikow motorow czy cos takiego
To tak przy okazji zapytałam ale dzieki za zainteresowanie ja mam wiśnioą kurtkę skózaną na razie będzie musiała wystarczyć i pozdrów swojego męża serdecznie ode mnie
Mój mąż już się nie może doczekać, cały czas coś tam poprawia przy tym motorze bo on zapalony majsterkowicz i z garażu by nie wychodził. Bardzo mi się podoba to MM
Dziewczyny, bardzo mi się spodobał Wasz wątek i postanowiłam się przyłączyć:) Zaczęło się od menu na cały tydzień i listy zakupów, a skończyło.... na życiowym systemie wartości i ważności pielęgnacji relacji z najbliższymi osobami:) Sama jestem młodą mężatką z dwuletnim stażem i nie ma siły, te problemy nie są mi obce. Wydaje mi się, że dotyczą one nas wszystkich, tzn. kobiet które w swoim życiu wybrały rolę kapłanek domowego ogniska, jakże piękną w swojej istocie. Niestety do ideału, kobiet spełnionych w każdej marerii, sporo nam brakuje, choć dążyć należy... Ewu, co do twojej listy dań i zakupów, to naprawdę fantastyczny pomysł. Według mnie, koleżanki najzwyczajniej Ci zazdroszczą, gdyż same nie potrafią tak się zaplanować i zyskać dzięki temu sporo czasu dla siebie i innych. Moim zdaniem, to naprawdę ułatwia pracę w kuchni. Jeżeli chodzi o angażowanie naszych kochanych Połówek, to najlepiej zacząć zaraz po ślubie, albo jeszcze przed:) Mężczyzna, który nauczy się, że kobieta wszystko robi bez jego pomocy, w późniejszym czasie nie będzie się w nic angażował, bo niczego nie będzie potrafił zrobić. Mój mąż sporo mi pomaga w domu, ja nawet wolę, kiedy on sprząta, gdyż jest dokładniejszy ode mnie (a ja do bałaganiarzy nie należę). Ja za to z przyjemnością pichcę, piorę i prasuję. Jednak żadnemu z nas korona z głowy nie spada, kiedy pomagamy sobie wzajemnie. To naprawdę piękna sprawa:) Odnośnie priorytetów, zawsze na pierwszym miejscu powinny być osoby, nigdy rzeczy. Wszak bez nich to wszystko straciłoby sens, nie byłoby dla kogo gotować, sprzątać, czy nawet dbać o siebie:) Tym osobom natomiast najbardziej zależy na naszej miłości. Wszystko co robimy róbmy z miłością, wtedy zawsze łatwiej podołać obowiązkom:) Nigdy nie mogłam się nadziwić kanapkom mojej mamy, zawsze bardziej smakowały mi w jej wykonaniu. Kiedyś zapytałam, jak ona to robi, przecież składniki takie same. Wówczas usłyszałam, że są tak smaczne, ponieważ robione z miłością . Pozdrawiam wszystkich czytaczy tego wątku:)
Popieram masz racje z ta miloscia. Moje dzieci tez tak mowia: ze moje kanapki sa najlepsze na swiecie a i moje ciasta - choc przecierz wiele pysznych zeczy juz jadly. Wiesz jak tak sie zastanowie to zgadzam sie zupelnie z Toba to one moja milosc smakuja ....
Jeszcze raz. To tak jak z kwiatkam: dostawalam baardzo dlugo pierwsze przebisniegi, mlecze albi i inne ziele od moich dzieci. wymiete w zacisnietych raczkach ze prawie zwiedle ale co to byla za radosc one zawsze byly najsliczniejsze. tak jak i obrazki albo figurki wlasnorecznie wykonane mniej lub bardziej doskonale...
eNKa pięknie to napisałaś i to chyba przesłanie dla nas wszystkich żeby to co robimy robić z miłością. Czasami to bardzo trudne a czasem wręcz niemożliwe ale trzeba próbować. Bardzo bym chciała wychować moją córeczkę i moje następne dzieci w takim duchu miłości. I oczywiście nauczyć je planować sobie jadłospisy Jakoś to tak jest że jak jemy coś co ugotuje kochana przez nas osoba zawsze smakuje lepiej. Mój mąż zawsze mówi, że robię najlepsze obiady na swiecie a kiedy gotuje moja mama mi zawsze smakuje jemu troszkę mniej więc coś tu musi być z tą przyprawą miłości
A jeśli chodzi o te moje koleżanki to chyba przyzwyczajenie którego nie chce się zmienić, ja powiem szczerze te moje jadłospisy robię trochę z lenistwa bo tylko raz się zastanawiam nad tym co ugotować Poza tym lubię eksperymenty i lubię poznawać nowe smaki a widzę że większość koleżanek z pracy robi w kółko to samo a na mnie patrzą jak na szaleńca pozdrawiam Cię serdecznie i uściskaj mamę
Dziękuję eNka i dziękuję wszystkim któzy zabrali głos w dyskusji szczególnie Dorocie zza płota, Glumandzie i trzymam kciuki za Cewę2 mam nadzieję, że przykazania Dorotki troszkę ją zrelaksują ja niestety muszę się wyłączyć - w mojej zapadłej wioseczce nie mam jeszcze internetu a z pracy już uciekam, mam nadzieję, że może jakieś Zarłoki jeszcze coś dodadzą do dyskusji, pozdrawiam trzymajcie się ciepło ewu
Ja raczej niczego nie planuje , jedynie dzień wcześniej myslę co jutro zrobic na obiad , jak spedzić czas z dziecmi , a co do męza jak tylko może to mi pomaga , chodz rzadko ze względu na prace , calymi dniami jest poza domem niestety :( smutne , ale prawdziwe .
Biedne dziewczyny, biedne te panie, wszystko co trudne to spada na nie. Tak się tutaj ze sobą rozgadały, że o nas, chłopach zapomniały. Dajcie dojść do głosu, my też wołamy, Kochamy Was i Was wykorzystamy. Nic na rozkaz robić nas nie zmusicie, lecz zrobimy, gdy nas poprosicie. Dumy chłopa nie złamiecie, jak rozkazywać mu będziecie. Najpierw się do nas przymilajcie, i w nagrodę, dopiero wykorzystajcie
Planowanie - trudne sprawa. Staram się planować, ale zawsze zostaje margines na zmiany, szczególnie jak idzie o zaopatrzenie lodówki i gotowanie - bo może coś zostać z obiadu (choć takich zmian nie lubi syn, bardzo przeżywa, gdy na obiad jest coś innego niż było ustalone wcześniej). Lubię mieć zaplanowany wyjazd krok po kroku - łącznie z pakowaniem, zajęciami na każdy dzień, przejazdami. jezeli coś się poprzesuwa nie jest to tragedią, ale wcześniejsze rozplanowanie daje mi poczucie bezpieczeństwa. Zakupy staram się spisywać - ale to nie koniecznie z powodu planów, a ekonomiczności. Jak pójdę z kartką, to przyniosę to co było napisane. Jak robię zakupy na żywioł- pętam się po sklepie, oglądam półki, nakupuję wiele rzeczy, może i potrzebnych, ale w danym momencie mogłyby poczekać, a często to po co poszłam umyka z pamięci.
JA mam korkową tablicę na której przez cały tydzień piszę to co mam kupić i dzięki temu o wielu rzeczach pamiętam ale były czasy że wpadałam do marketu i kupowałam coś zupełnie niepotrzebnego i czasu masa schodziła mi na oglądanie tego całego dobrodziejstwa, teraz wolę spędzić ten czas z rodziną a zakupy robię szybko jedynym wyjątkiem jest sklep ogrodniczy mogłabym wogóle z niego nie wychodzić ;)
Jestem młodą ;) mamą, mam męża ,cały dom na głowie, pracę, ogródek, drugi ogródek, skalniak w budowie, kota, kotkę dwa kocięta i wolnego czasu na lekarstwo. Postanowiłam więc jakoś planować ten czas aby troszkę go zaoszczędzić. Od stycznia raz w tygodniu siadam i robię jadłospis na cały tydzień planuje zakupy pranie i takie tam inne królewskie czynności ;) rozmawiałam ostatnio z kilkoma moimi koleżankami i wszystkie stwierdziły że oszalałam z tym planowaniem. Kochane Żarłoki czy wyy też tak myślicie będę wdzięczna za szczerość. macie może jakieś swoje sposoby na usprawnienie pracy w kuchni w domu. Pozdrawiam cieplutko
Ja również żyję z Grafikiem w ręku. Czuję się trochę ubezwłasnowolniona, ale nie umiem inaczej.
"Grubszą" robotę zawsze odkładam na weekend i zamiast siedzieć i odpoczywać, tkwię po uszy w garach (chociaż to akurat lubię), prasowaniu, praniu z całego tygodnia itp. Zawsze po weekendzie jestem nieziemsko zmęczona. A, nie daj Boże, trafi się jakaś imprezka, grill lub tym podobny incydent, który "burzy" mój grafik, nie potrafię się bawić, nie myśląc co chwila: "OK teraz leniuchuję, a kiedy robota??".
Poza tym wiecznie wyrzucam sobie, że za mało czasu spędzam z córeczką. Staram się wciągać ją do zadań domowych, na szczęście jej się to narazie podoba, ale, wstyd przyznać, czasami nie mam czasu na spacer, a za oknem taka piękna pogoda.
Tylko że mnie (chwilowo) nie ma kto pomóc. Dziewczyny, jeśli macie przy sobie swoich ukochanych, wciągajcie ich do zadań domowych!! Rola chłopa nie ogranicza się do pracy zarobkowej (ja też czasami pracuję po 11 godzin dziennie!) a potem mówiąc nieładnie usadzenia zadu przed TV. Tak mimochodem, co wasi mężczyźni robią w domu?
Właśnie u mnie wczoraj była w domu dyskusja na ten temat. Mój mąż popołudniu stwierdził, że musi się zrelaksować i przejechać się po okolicy motorem bo on przecież jest zmęczony po całym tygodniu pracy. Ja oczywiście nie jestem zmęczona bo pracuje, gotuje sprzątam itd. Ale jak to mój mąż mówi kobiety są genetycznie do tego przystosowane.
No i jak wrócił zupełnie zrelaksowany po trzech godzinach jazdy motorem zaskoczony był, że mam jakieś prentesje. PRzecież zostałam z dzieckiem w domu i w zasadzie nic nie robiłam. A potem jest zdziwiony, że wieczorem padam na nos ze zmęczenia.
Dziś mamy przeprowadzić tzw. rozmowę o konkretach bo powiem szczerze chyba go za bardzo rozpuściłam. Trzeba przykręcić śrubę bo sama wszystkiemu nie podołam. Nie możemy się dawać wykorzystywać dziewczyny kto jest za?
Mój jak jeszcze był w domu, też wymigiwał się genetyką albo faktem, że "ty to zrobisz lepiej". Miał jeszcze jeden sposób, na który często się dałam złapać. A mianowicie jak mu coś kazałam, mówił "zaraz". Powtarzał to aż do skutku (skutek w jego wydaniu=ja robię to za niego). A potem wielkie zdziwienie "przecież bym to zrobił, o co ci chodzi?". Przebiegła płeć :))
Acha, no i witam Kielczankę :))
Ja też spod Łysej Góry :))
Ja taka jestem troszkę farbowana kielczanka bo mieszkam koło kielc ale niewiele osób o tej mojej wioseczce słyszało, wieć wpisałam kielce żeby jakoś się na mapie określić
I jakbym słyszała mojego męża: ty świetnie zmywasz naczynia, nie ja dziecku nie umiem dać jeść itd ;) to chyba u nich genetyczne
U mnie zaraz znaczy nigdy
Ciekawa wypowiedz z twojej strony.
Ja np. nie robie wielkiego grafiku lecz przed wiekszymi wydarzeniami jak przyjecia czy wyjazdy chetnie spisuej co mam zrobic, zabrac kupic, przygotowac itd itp.
Spisuje to wtedy na kartce i po kolei odhaczykowywuje (piekne slowo) fajnie sie patrzy jak ubywa. To pomaga mi spokojniej przygotowywac calosc przedsiewziecia.
Co do roboty, ona sie nigdy sama w domu nie zrobi... wiec predzej czy pozniej musi byc wykonana. Nie daje sie jednak zwariowac i jesli czuje potrzebe wypoczecia siadam i odpoczywam, bo jak sie to mowi: nas nie bedzie a garnki i dywany i wszystko inne nas przezyje. Zyje sie i tak chwila, trzeba potrafic swiadomie delektowac sie ... grillowaniem, zachodem slonca, dobrym filmem... itd
po takim relaksie robota domowa idzie latwiej. A jeszcze latwiej idzie gdy nie podchodzi sie do tego jakby to byla kara i pokuta za wszystkie grzechy.
Co do pomocy meza w domu jest ona bardzo duza. np. ulubionym jego zajeciem w pracach domowych jest prasowanie. Tak samo chetnie pomaga mi w kuchni zmywajac co na biezaco, lub za duze do zmywarki. Ja zas z ulubieneim myje samochod, tapetuje, skladam nowo kupine regaly jak jest okazja. Tak sie uzupelniamy i bierzemy sobie zawsze czas na wspolne siedzenie prze TV, ogladanie filmow, sluchanie muzyki czy ogladanie koncertow na DVD. Oprocz tego codziennie dostaje rano liscik od mojego meza, pozostawiony w specjalnym do tego zeszycie. Jesli zdarza sie , ze ja siedze wieczorem dluzej liscik oczekuje rano na mojego meza :) no ale sie rozpaplalam.... oddaje glos nastepnym kolezankom. Zycze Wam wszystkim milego dnia !!! I napiszcie do swego kochanego liscik z potwierdzeniem, ze go kochacie!!! Papa
Zebyscie nie myslaly ze tylko tak rozowo u mnie, nieraz tez mamy spiecia mimo calej wspolnej pracy i pomocy. Sa one nieraz tak banalne , z mozna sie poplakac. Np. jesli ktos u nas nocuje, to oczywiscie "ja to zrobie lepiej", jesli chodzi o wyciagniecie materaca dmuchanego i nadmuchanie go (co prawda odkurzaczem) ale i schowanie go lub rozlozenie foteli na balkonie. I tak zle i tak nie dobrze. Nie ma idealnych ludzi. Trzeba szukac cudownej mieszanki tolerancji, zrozumienia i przymruzenia oka. Ale to musi byc z obydwu stron!!!
To jest najfajniejsze w małżeństwie że nie trzeba mieć zawsze takiego samego zdania że można się pokłócić i że nikt nie jest idealny i że każde z nas ma coś innego co świetnie uzupełnia drugie. ja jestm sangwinikiem a mój mąż melancholikiem naprawdę sietnie się uzupełniamy no ale trzeba nad paroma rzeczami jeszcze popracować mój mąż jest naprawdę super facetem ale czasem i na takiego ma się ochotę ponarzekać żeby nie było tak różowo ;)
jest taka fajna książka "Język niemowląt" Tracy Hogg ja jak urodziłam dziecko to myślałam że będę super mamą i super żoną z czyściutkim domkiem z ugotowanymi obiadkami i kwitnącym ogródeczkiem ale szybko się okazało, że moje dziecko ma kolkę ja padam ze zmęczenia a wszystko mi się wali na głowę i wtedy kupiłam tę ksiązkę. Tracy pisze że wcale nie trzeba być super we wszystkim i jak ma się małe dziecko to się głownie na nim trzeba skupić cała reszta jest mniej lub bardziej ważna nie można mieć wszystkiego. Teraz inaczej na to wszystko patrzę już nie pucuje wszystkiego a jak mąż mówi że pod szafą jest kurz to mówię, żeby pozmiatał. To moje planowanie jak pisałam wcześnie pozwala mi mieć po porstu więcej czasu na to co lubię. Tak jak pisałam nie warto dać się zwariować .A pomysł z liścikami jest rewelacyjny przez nasze narzeczeństwo mąż napisał do mnie ponad 200 listów chyba powinniśmy do tego wrócić dziękuję Glumanda rano czułam się wykorzystywaną do cna kurą domową a teraz jestem szczęśliwa, żę mam cudownego męża uśmiechnięte dziecko i górę naczyń do pozmywania ;) ale to dopieroo po pracy.
Fajnie że są tacy ludzie jak Ty pozdrawiam
Dziekuje! bardzo mi milo!!!!! My mamy juz trzy takie zeszyty zapelnione, i codziennie malujemy sobie serduszka. A mowimy : Ty mi jeszcze dzis nie powiedzialas(es) ze mnie kochasz!!! co jest? ;) jakos trzeba sobie te zycie upiekszyc, to tak jakby kwiatki wstawic do pokoju i jest przyjemniej!!! Zycze Wam wszystkiego najlepszego!!!! a ile jestescie razem??? jesli mozna zapytac? ja 21po slubie a 24 lata razem. Pozdrawiam!!
Świat jest dość podły i w małżęństwie trzeba stworzyć sobie taką oazę, jak się przytulam do mojego mężą do jego lewego ramienia to zawsze mówię, że to jest moje miejsce na ziemi,
Ja zawsze domagam się żeby mówić sobie różne rzeczy mówię do mojego męża powiedz mi coś miłego i on wtedy wymyśla różne fajne rzeczy, razem jesteśmy od 6 lat a małżeństwem będziemy trzy lata - minie 16 sierpnia, ale mam wrażenia jakbym go znała od początku świata,
Bardzo się cieszę, że są takie małżeństwa jak Twoje Glumando to zawsze mnie jakoś pozytywnie nastraja na przyszłość, życzę Wam jeszcze bardzo wielu pięknych zeszytów z serduszkami
pozdrawiam serdecznie
Ewu
Ps.Musimy kiedyś rzucić na forum temat: jak być ciągle zakochanym nasze sposoby
Chcialam jescze dodac, ze nie mamy zycia bez problemow, szzcegolnie takich banalnych, ktore tworza sie z zycia. Zajrzalam na twoja strone uzytkownika, podajesz gg, moze kiedys poplotkujemy? Wiem, ze mozesz tylko z pracy ale nieraz trzeba miec okienko, z ktorego mozna sie wykrzyczec!!! Dzis mnie nie bylo w domu, bo szybciej bym sie zameldowala a po powrocie z pracy mialam jakas awarie serwera i dopiero teraz wszystko dziala. Jutro bede dopiero po 13-tej. Glumanda
Nawet nie wiesz droga Glumado jak mnie ucieszyłaś swoją propozycją, z największą przyjemnością z Tobą porozmawiam, ostatnio moje przyjaciólki rozmawiają tylko o pieluchach ubrankach dla dzieci itd. a ja bym chciała troszkę inaczej, wieć z niecierpliwością czekammam jeszcze konto na tlenie ewwu@tlen.pl z którego częściej korzystam
ja niestety tylko w pracy mam internet ale w trakcie remontu który planujemy na sierpień założymy sobie internet radiowy
do końca maja pracuję na pół etatu czyli jestem do 11 a w poniedziałki do 15 , piątki mam wolne
pozdrawiam Cię serdecznie Glumando Ewu
Sprząta, pierze, gotuje, odkurza, prasuje, zmywa naczynia ... w sumie to niezła z niego gospodyni
Mimo, że nie mam doświadczeń w tym temacie to jednak postanowiłam się odezwać. Sądzę, iż każdy z nas ma inne usposobienie i inaczej podchodzi do obowiązków. Dlatego też nie przejmowałabym się na Twoim miejscu tym, co mówią koleżanki. Być może one nie mają aż takiego nawału obowiązków... Może też aż tak im nie zależy na tym, aby w domu wszystko było pod "kontrolą". Ty postępuj tak, abyś była zadowolona z każdego dnia i szczęśliwa. Jeśli uważasz, że czujesz się bardziej komfortowo, gdy wszystko zaplanujesz, to zwyczajnie tak rób.
No a już zupełnie na koniec swoich wywodów powiem Ci szczerze, że gdybym była na Twoim miejscu też bym sobie wszystko planowała.
Pozdrawiam ciepło i życzę dużo pozytywnej energii oraz powodzenia w życiu rodzinnym.
Ps. Z czasem codziennośc sama podyktuje Ci co masz planować, co się nie sprawdza a co jest zwyczajną rutyną. :-)
Dzięki Smakosiu!
Ja mam sangwiniczną naturę i od kiedy mam dziecko musiałam po prostu jakoś ogarnąć rzeczywistość żeby nie zapomnieć o czymś ważnym ( co mi się zdarzało) i nie utonąć w chaosie. To planowanie jest super bo raz w tygodniu przez pół godziny zaplanuję sobie jadłospis, zakupy itd. i potem nie muszę się codziennie zastanawiać co dziś na obiad albo biegać po sklepach bo czegoś nie mam no i codziennie gotuję coś nowego tak że w miesiącu staram się gotować coś raz żeby nie było nudno tylko buritos robię częśćiej ;) Dzięki temu mam czas dla mojej córeczki.
równie cieplutko pozdrawiam i dzięki za pozytywną energię strasznie mi jej trzeba bo ostatnio jakoś negatywne fluidy emituje a jest wiosna i trzeba by się więcej cieszyć
Pomysl z planowaniem jest dokonaly, przeciez kazdy dobry menadzer rozpoczyna swoj tydzien pracy od zaplanowania tygodnia....a Ty jestes menadzerem ogniska domowego:)
3mam kciuki i pozdrawiam!
Pięknie brzmi menadzer ogniska domowego świetnie to wymyśliłaś od teraz dziewczyny i chłopaki jesteśmy menadzerami ognisk domowych pozdrowienia i udanego poniedziałku
Hej ewu, znam ten bol. Praca domowa jest na tyle niewdzieczna, ze nieraz naprawde ma sie dosc. Jak moje dzieci byly jeszcze male myslalam, ze utone w garach i pieluchach ale nie dlatego, ze nie lubie tylko dlatego ze mnie rutyna zzerala.
No bo tak: sprzatac czy gotowac trzeba codziennie a efekty wydawaly mi sie znikome. to znaczy wiele pracy z piec minut uciechy potem smak obiadu zapomniany a lazienke znow trzeba posprzatac :-) Z drugiej strony pragnelam byc dobra zona i matka, chcialam by wszystko bylo na medal i.... zestresowalam sie zupelnie. Z czasem nauczylam sie odrozniac zeczy potrzebne i pierwszoplanowe od tych drugich. Ja sadze, ze Ty ewu nie masz problemu z planowaniem (co jest zecza bardzo dobra) ale z polozeniem priorytetow. Wnioskuje ze pylek w kacie jest dla Ciebie jednakowo wazny jak obiad czy opieka nad corcia dlatego Cie to tak stresuje. Nikt nie jest bez skazy (i byc nawet nie powinien ) wiec jesli wolno mi cos doradzic: Planuj ale oddzielaj zeczy wazne od niewaznych i badz mimo planow na tyle gietka by je zmienic jesli to konieczne.
1 - Najwazniejsi sa ludzie czyli rodzinka, cala rodzinka wiec i Ty. W koncu kurz nie wola jesc a domownicy owszem, owszem
2 - ladna pogoda jest nie zawsze wiec kozystaj bo Ci ucieknie w przeciwienstwie do prania ktore na ogol nog nie ma nog
3 - Twoj wolny czas jest baaaardzo wazny bo tylko zadowolona i zrelaksowana bedziesz miala usmiech na twarzy i cierpliwosc dla coruni, meza, tesciowej i nnych krewnych i znajomych krolika (jak mawial juz Kubus Puchatek :-) )
4 najwaznejsi sa najblizsi - dalsza rodzinka jest tez naturalnie wazna ale nie kosztem Twojego przepracowania
5 Kiedy idziesz w odwiedziny czy przyjmujesz gosci nie mysl o praniu i sprzataniu. Goscie lub Gospodarze moga pomyslec ze nie jestes zadowolona z przyjecia jesli bedziesz zbyt zestresowana. Pranie sie nie obrazi jak trzy dni dluzej polezy w koszu.
Jesli Ty przyjmujesz zaplanuj takie rzeczy jak porzadki i zakupy czy ulozenie menu. W tygodniu "przed" planuj dla rodzinki posilki proste i szybkie aby bez stresu posprzatac, zrobic zakupy czy zablysnac kulinarnie na przyjeciu. Popros o pomoc meza czy inna bliska osobe - bo wiadomo obowiazkow jest wiecej. Albo moze sie babcia, ciocia siostra czy przyjaciolka zaopiekuje dzieckiem (na pewno w tym samym czasie wykonasz wiecej jesli wiesz ze corcia dobrze sie bawi a ty nie jestes co piec minut odrywana bo cos tam).
6 Przede wszystkim nie planoj zbyt scisle - zawsze moze cos wypasc i zbyt scisly minutowy plan weznie w leb. Planoj zawsze okolo 15 do 30 minut wiecej czasu niz rutynowo potrzebujesz. Wtedy wipijesz spokojnie filizanke kawy, czy poczytasz gazete badz nie wpadniesz w panike jesli niespodziewanie zadzwoni telefon czy dziecie koniecznie cie bedzie potrzebowac.
7 Jesli mimo to cos nie wyjdzie trodno (postaraj sie by nie wyszlo to co moze czekac na korzysc tego co konieczne). Takie jest zycie
Mam nadzieje, ze nie pomyslisz iz sie "wymadrzam" To tylko moje doswiadczenia. Wez z tego co ci sie podoba i pomysl o tym :nie od razu Krakow zbudowano. Kazda wieksza zmiana w zyciu pozbawia nas rutyny bo musimy sie przystosowac do nowych warunkow. A na to potrzeba czasu. Zycze powodzenia i pomyslnosci Tobie i Twym bliskim.
Ach i jeszcze jedno: na ile to mozliwe poswiec wieczory (gdy dziecko spi ) Tobie lub Tobie i Mezowi - przeciez nie jestes tylko gospodynia i matka lecz rowniez kobieta ktora Twoj Maz pokochal i... soba czyli masz tez wlasne zainteresowania czy hobby.
Jesteś kochana Doroto zza płota. Bardzo mądre rzeczy mówisz i bardzo się cieszę, że odpowiedziałaś mi na moje pytanie. Fajnie spotykać takich ludzi jak Ty. "Przykazania" są naprawdę świetne i powiem szczerze, że większość z nich staram się stosować. Może nie wyraziłam się wcześniej precyzyjnie - moja chaotyczna natura - chodzi mi głównie o to czy są tacy jak ja którzy planują i jak to robią- ja planuje głównie duże rzeczy tzn pranie ,zakupy: robię listę tego co potrzebuje i tzw żelaznego zapasu na wszelki wypadek, i tego co ugotuje, ale to nie jest na wieki wieków amen i jak coś pójdzie nie tak to nie ma problemu, jak pada deszcz to nie robię prania tylko przekładam itd.. Kiedyś zanim nie przeczytałam tej książki "Język niemowląt" to był maxymalnie zestresowana wszystko leciało mi z rąk i sama wiesz jak to jest po porodzie i to w dodatku pierwsze dziecko. Teraz widzę jakie błędy robiłam i powiem szczerze że moje mieszkanie trudno nazwać posprzątanym ale jak ktoś ma z tym problem to jego sprawa, dom jest do mieszkania a nie do sprzątania ;)
A dla siebie staram się wygospodarować choć kilka chwil - uczę się angielskiego z takim fajnym programem bo uwielbiam się uczyć nowych rzeczy. Pozdrawiam serdecznie Dorotko. Naprawdę dużo ciepłej energii płynie z tych listów na WŻ. Dzięki raz jeszcze
ciesze sie ewu. Tak trzymaj. Idzesz w dobrym kierunku . Wiesz mi chodzilo tez o to by zaznaczyc: planowac czy nie planowac? W sumie sprawa drugorzedna bo kazy jest inny. Wiec niech kazdy robi tak jak mu najbardziej odpowiada oszczedzajac nerwy jego i otoczenia. Stad moje "przykazania" . Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Ach i jeszcze jedno: popieram Cie calym sercem: nieposprzatanie mieszkanie (no dobra o ile jeszcze gdzies slady porzadku widac) nie robi nikomu krzywdy. "Nieposprzatani", zestresowani, niezadowoleni ludzie owszem moga gdy im nerwy puszcza. Poza tym taki "stresowiec" stresuje i innych wiec kolko sie zamyka. Buzka
Dokładnie tak. zbieranie zabawek rozrzuconych po dywnia e po raz setny nie ma sensu lepiej siąść i pośmiać się z dzieckiem. Ostatnio robiłam laurki z siostrzeńcami dla mojej siostry wycinaliśmy malowaliśmy pokój wyglądał jak po burzy ale jakie dzieci były szczęśliwe, posprzątałam wieczorem bo kto powiedział że cały czas ma być porządek przecież świat powstał z chaosu
Podoba mi się to ostatnie stwierdzenie, że świat powstał z chaosu. Chciałabym czasami wyluzować ale nie potrafię :(( tak już jestem zbudowana, że jak dom nie lśni, ja nie jestem szczęśliwa...
cewo kochana to sprobuj choc jakies z miocch siedmiu przykazan ...moze znajdziej hoc troszke cos dla siebie bo naprawde warto. Pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia. Wiesz tak na marginesie blyszczace mieszkanie to swietna zecz ale blask w oczkach corci (i Twoich) jeszcze piekniejsza...
Każda z nas jest inna i dzięki temu świat jest piękny ja jestem sangwiniczką i mnie byle głupota cieszy ale
z tym wyluzowaniem też mam problem ja zupełnie tego nie potrafię w kontaktach z ludzmi zaraz się spinam i koniec, balu, staram się pracować nad tym ale średnio mi idzie myślę, że tu trzeba małymi kroczkami
a jeśli chodzi o sprzątanie to w lidlu jest świetna pianka do mycia szyb W5 niebieskie opakowanie za 4,5 chyba nie pamiętam dokładnie - rewelacyjnie się myje okna i zajmuje to mniej czasu niż płynem, pozdrawiam Cię serdecznie
Cewo,zatem ciesz się kiedy dom lsni i doprowadzaj do tego!Łatwiej posprzątać i doprowadzić do lśnienia dom niż drugiego człowieka,a nawet siebie,niestety.
JEszcze jedno . Bardzo mądra kobieta MAgda Grabowska powiedziała mi kiedyś, że dzieci są ale kiedyś odejdą i żeby zawsze mieć tego świadomość bo w małżeństwie najważniejsi są mąż i żona. Staramy się być ze sobą jak najbliżej ale sama wiesz że to nie zawsze się udaje bo to się człowiek pokłóci o głupotę albo coś tam wypadnie.Ale mój mąż mnie ostatnio mile zaskoczył ponieważ chciałam sobie kupić kilka płyt Katie Melua a kwota wyszła z tego spora skrzyknął swoich kolegów z pracy i przyniósł mi płytę z mp3 większości piosenek Katie> no i jedną płytkę mogę sobie kupić. Robimy sobie takie małe przyjemności. W ubiegłym roku podjeliśmy szaloną decyzję ( w opinii naszych rodzin i znajomych) ponieważ za wszystkie oszczędności kupiliśmy motor ja byłam w 8 miesiącu ciązy i z perspektywą zwolnienia po porodzie itd. ale to było jego największe marzenie mieć dobry motor. on kopie mi cierpliwie te wszystkie moje grządki i nosi kamienie choć szczerze tego nie znosi. Ale bycie razem wymaga ustępstw i jest bardzo przyjemne
ewu widze, ze wiesz o co w zyciu chodzi. Masz zupelna racje i ciesze sie bardzo z wami. Wlasnie, milosc trzeba pielegnowac niektore zeczy brac z humorem czasem sie dac zwariowac. Wiesz za moim Skarbem chodzil juz dawno telewizor taki naprawde duuuzy bo nasz stolowy jest ogromny. Wiadomo to duzy wydatek i "do zycia" niekonieczny. Przynajmniej jak na razie bo jak mistrzostwa swiata w pilce przyjda to pewnie tak przynajmniej mezowi. Wiec zawsze sie przekladalo, a w kazdym sklepie ze sprzetem elektronicznym stal przed takimi telewizorami jak dziecko przed sklepem z zabawkami. - dokladnie ten sam wyraz twarzy taki rozanielony.
To ja go namowilam by w koncu kupil - choc pewnie mozna by i na co innego wydac - w firme wsadzic, cos rozsadnego kupic itd. itp. Ale czy zobaczylabym te blyszczace oczy? A wiesz z czego on sie najwiecej cieszyl? Ja jestem bardzo krotkowzroczna wiec moj Tom sie najwiecej ucieszyl... ze ja teraz bede lepiej wszystko widziec. On cieszyl sie moim szczesciem a ja jego. Az sie nam lezki zakrecily w oku.No wlasnie tak jak z waszym motorem....On potrafi tez 138 sklepow odwiedzic w poszukiwaniu termofora (naprawde w zimie ciezko bylo u nas trafic) tylko dlatego ze ja szybko marzne....
To naprawdę super że są tacy faceci na świecie a my chyba jesteśmy szczęściarami, że ich spotkałyśmy no i rzecz jasna oni nas
dla tych błyszczących oczu warto wydać każde pieniądze bo to tylko pieniadze
mój mąż chce w sobotę jechać na paradę motorów i chce mnie zabrać tylko ja nie mam się w co ubraćmoże wiecie w co powinna być ubrana dziewczyna motocyklisty?
chyba w czyms skorzanym ?? hmmm...ludzie melujcie sie!!!
wiesz nie chciałabym popełnić jakiegoś foux -pas to pierwsza parada mojego męża
ja sie spytam jeszcze meza on powinien wiedziec bo "za mlodu" szalal na motorze ale...niestety nie wiem jaka moda jest w Polsce. U nas obowiazuje przewaznie czarna skora czy takia specjalna odziez. Moze polataj po Internecie? Spotkania milosnikow motorow czy cos takiego
To tak przy okazji zapytałam ale dzieki za zainteresowanie ja mam wiśnioą kurtkę skózaną na razie będzie musiała wystarczyć i pozdrów swojego męża serdecznie ode mnie
Nie ma sprawy. Zycze udanej imprezy i pozdrowienia dla MM (Malzonka Motocyklisty)
Mój mąż już się nie może doczekać, cały czas coś tam poprawia przy tym motorze bo on zapalony majsterkowicz i z garażu by nie wychodził. Bardzo mi się podoba to MM
Dziewczyny, bardzo mi się spodobał Wasz wątek i postanowiłam się przyłączyć:) Zaczęło się od menu na cały tydzień i listy zakupów, a skończyło.... na życiowym systemie wartości i ważności pielęgnacji relacji z najbliższymi osobami:) Sama jestem młodą mężatką z dwuletnim stażem i nie ma siły, te problemy nie są mi obce. Wydaje mi się, że dotyczą one nas wszystkich, tzn. kobiet które w swoim życiu wybrały rolę kapłanek domowego ogniska, jakże piękną w swojej istocie. Niestety do ideału, kobiet spełnionych w każdej marerii, sporo nam brakuje, choć dążyć należy...
Ewu, co do twojej listy dań i zakupów, to naprawdę fantastyczny pomysł. Według mnie, koleżanki najzwyczajniej Ci zazdroszczą, gdyż same nie potrafią tak się zaplanować i zyskać dzięki temu sporo czasu dla siebie i innych. Moim zdaniem, to naprawdę ułatwia pracę w kuchni.
Jeżeli chodzi o angażowanie naszych kochanych Połówek, to najlepiej zacząć zaraz po ślubie, albo jeszcze przed:) Mężczyzna, który nauczy się, że kobieta wszystko robi bez jego pomocy, w późniejszym czasie nie będzie się w nic angażował, bo niczego nie będzie potrafił zrobić. Mój mąż sporo mi pomaga w domu, ja nawet wolę, kiedy on sprząta, gdyż jest dokładniejszy ode mnie (a ja do bałaganiarzy nie należę). Ja za to z przyjemnością pichcę, piorę i prasuję. Jednak żadnemu z nas korona z głowy nie spada, kiedy pomagamy sobie wzajemnie. To naprawdę piękna sprawa:)
Odnośnie priorytetów, zawsze na pierwszym miejscu powinny być osoby, nigdy rzeczy. Wszak bez nich to wszystko straciłoby sens, nie byłoby dla kogo gotować, sprzątać, czy nawet dbać o siebie:) Tym osobom natomiast najbardziej zależy na naszej miłości. Wszystko co robimy róbmy z miłością, wtedy zawsze łatwiej podołać obowiązkom:) Nigdy nie mogłam się nadziwić kanapkom mojej mamy, zawsze bardziej smakowały mi w jej wykonaniu. Kiedyś zapytałam, jak ona to robi, przecież składniki takie same. Wówczas usłyszałam, że są tak smaczne, ponieważ robione z miłością .
Pozdrawiam wszystkich czytaczy tego wątku:)
Popieram masz racje z ta miloscia. Moje dzieci tez tak mowia: ze moje kanapki sa najlepsze na swiecie a i moje ciasta - choc przecierz wiele pysznych zeczy juz jadly. Wiesz jak tak sie zastanowie to zgadzam sie zupelnie z Toba to one moja milosc smakuja ....
Jeszcze raz. To tak jak z kwiatkam: dostawalam baardzo dlugo pierwsze przebisniegi, mlecze albi i inne ziele od moich dzieci. wymiete w zacisnietych raczkach ze prawie zwiedle ale co to byla za radosc one zawsze byly najsliczniejsze. tak jak i obrazki albo figurki wlasnorecznie wykonane mniej lub bardziej doskonale...
eNKa pięknie to napisałaś i to chyba przesłanie dla nas wszystkich żeby to co robimy robić z miłością. Czasami to bardzo trudne a czasem wręcz niemożliwe ale trzeba próbować.
Bardzo bym chciała wychować moją córeczkę i moje następne dzieci w takim duchu miłości. I oczywiście nauczyć je planować sobie jadłospisy Jakoś to tak jest że jak jemy coś co ugotuje kochana przez nas osoba zawsze smakuje lepiej. Mój mąż zawsze mówi, że robię najlepsze obiady na swiecie a kiedy gotuje moja mama mi zawsze smakuje jemu troszkę mniej więc coś tu musi być z tą przyprawą miłości
A jeśli chodzi o te moje koleżanki to chyba przyzwyczajenie którego nie chce się zmienić, ja powiem szczerze te moje jadłospisy robię trochę z lenistwa bo tylko raz się zastanawiam nad tym co ugotować Poza tym lubię eksperymenty i lubię poznawać nowe smaki a widzę że większość koleżanek z pracy robi w kółko to samo a na mnie patrzą jak na szaleńca
pozdrawiam Cię serdecznie i uściskaj mamę
Wychodzi na to, że nie ma co się dąsać, gdy mężowie mówią, że ich mamy gotują najlepiej Jakby nie patrzeć, to dostawali obiadki "pełne miłości" :-)))
Smakosiuu nobel za podsumowanie
Dzięki ewu-tku za pozdrowienia, nie omieszkam przekazać mamie:)
Dziękuję eNka i dziękuję wszystkim któzy zabrali głos w dyskusji szczególnie Dorocie zza płota, Glumandzie i trzymam kciuki za Cewę2 mam nadzieję, że przykazania Dorotki troszkę ją zrelaksują
ja niestety muszę się wyłączyć - w mojej zapadłej wioseczce nie mam jeszcze internetu a z pracy już uciekam, mam nadzieję, że może jakieś Zarłoki jeszcze coś dodadzą do dyskusji, pozdrawiam trzymajcie się ciepło
ewu
Ja raczej niczego nie planuje , jedynie dzień wcześniej myslę co jutro zrobic na obiad , jak spedzić czas z dziecmi , a co do męza jak tylko może to mi pomaga , chodz rzadko ze względu na prace , calymi dniami jest poza domem niestety :( smutne , ale prawdziwe .
Biedne dziewczyny, biedne te panie,
wszystko co trudne to spada na nie.
Tak się tutaj ze sobą rozgadały,
że o nas, chłopach zapomniały.
Dajcie dojść do głosu, my też wołamy,
Kochamy Was i Was wykorzystamy.
Nic na rozkaz robić nas nie zmusicie,
lecz zrobimy, gdy nas poprosicie.
Dumy chłopa nie złamiecie,
jak rozkazywać mu będziecie.
Najpierw się do nas przymilajcie,
i w nagrodę, dopiero wykorzystajcie
siuper!!!!!!
Drogi Lajanie!
Pięknie to napisałeś no i cieszę się , że głos w dyskusji zabrał mężczyzna, pozdrowionka
Planowanie - trudne sprawa. Staram się planować, ale zawsze zostaje margines na zmiany, szczególnie jak idzie o zaopatrzenie lodówki i gotowanie - bo może coś zostać z obiadu (choć takich zmian nie lubi syn, bardzo przeżywa, gdy na obiad jest coś innego niż było ustalone wcześniej).
Lubię mieć zaplanowany wyjazd krok po kroku - łącznie z pakowaniem, zajęciami na każdy dzień, przejazdami. jezeli coś się poprzesuwa nie jest to tragedią, ale wcześniejsze rozplanowanie daje mi poczucie bezpieczeństwa.
Zakupy staram się spisywać - ale to nie koniecznie z powodu planów, a ekonomiczności. Jak pójdę z kartką, to przyniosę to co było napisane. Jak robię zakupy na żywioł- pętam się po sklepie, oglądam półki, nakupuję wiele rzeczy, może i potrzebnych, ale w danym momencie mogłyby poczekać, a często to po co poszłam umyka z pamięci.
JA mam korkową tablicę na której przez cały tydzień piszę to co mam kupić i dzięki temu o wielu rzeczach pamiętam ale były czasy że wpadałam do marketu i kupowałam coś zupełnie niepotrzebnego i czasu masa schodziła mi na oglądanie tego całego dobrodziejstwa, teraz wolę spędzić ten czas z rodziną a zakupy robię szybko
jedynym wyjątkiem jest sklep ogrodniczy mogłabym wogóle z niego nie wychodzić ;)