jest Sobota... głośno artykułuję kołaczącą się po głowie od miesiąca myśl... "Słuchajcie... jutro, 130 km od nas rozegrany będzie finał Mistrzostw Świata... być może to ostatnia szansa na doświadczenie atmosfery wielkiego piłkarskiego święta... nie wiem jak Wy, ale ja jadę! Jest jeszcze ktoś chętny?".... Mały podrywa się natychmiast... jego ukochana Francja drugi raz ma stanąć przed szansą zdobyca tytułu.... Duży kręci nosem... ani Włosi ani Francuzi nie zachwycają go na tyle, żeby poświęcić im całą wakacyjną Niedzielę... Małżonka nie wykazuje ochoty choć uznaje pomysł za całkowicie uzasadniony... w Niedzielę rano pakujemy mnóstwo napojów do lodówki turystycznej, kanapki, ciastka, chusteczki, paszporty..... i jedziemy do Berlina... mimo wielu samochodów na ulicach miasto jest przejezdne i bardzo szybko udaje nam się znaleźć parking w centrum miasta... na parkingu grupa kibiców śpiewając "Allez les bleus!!! Allez les bleus!!!" z hukiem otwiera szampana...
mając świadomość, że bilety na Stadion Olimpijski są całkowicie poza naszym zasięgiem, postanawiamy podjąć próbę zdobycia biletów na "mały stadion olimpijski"... zapewne ze względu na dość wczesną porę próba okazała się całkowicie udana i całkiem uspokojeni zabraliśmy się za zwiedzanie "Adidas World of Football"...
na tym terenie oprócz "repliki" stadionu mieszczącej ok 10tys kibiców, umieszczono kilka boisk, na których każdy kto miał ochotę mógł zaprezentować swoje umiejętności... sponsor obiektu zaprezentował wiele swoich produktów... nas zaintrygowało obuwie polskiej reprezentacji, ale nie dopatrzyliśmy się w tych butach, niczego co usprawiedliwiałoby tak słaby występ Polaków ;)
mieliśmy również okazję obejrzenia ogromnych piłek, które były replikami sprzętu używanego na ostatnich dziesięciu mistrzostwach... współczesna piłka na tle starej "biedrony" sprawia wrażenie kosmicznej...
z niemniejszą uwagą zbadaliśmy piłkę, którą Oliver Neuville wbił do polskiej bramki w Dortmundzie 14.07.2006, w 92 minucie meczu....
w tym samym czasie na schodach Reichstagu trwała fiesta... kibice włoscy i francuscy odśpiewywali swoje pieśni przy akompaniamencie kilku osobowej orkiestry...
Brama Brandenburska nie została przekształcona w piłkę, ale tuż za nią umieszczono wielki telebim oraz scenę, na której do rozpoczęcia meczu odbywały się koncerty w rytm piłkarskich przebojów...
z kolei przed nią gigantyczna piłka zapraszała do swego wnętrza...
również słynna berlińska wieża telewizyjna zamieniła się na czas mistrzostw w futbolowy atrybut....
przed hotelem, w którym ulokowana została reprezentacja Francji, fani czekali aby choć przez moment zobaczyć swoich idoli....
jeszcze ostatnie torby ze sprzętem i "trójkolorowi" ruszyli na Olympia Stadion...
Mały z przejęciem opowiadał, których z piłkarzy widział przez szyby autokaru, gdy powoli zmierzaliśmy na nasz "mały" stadion... po drodze swoją uroczą, chłopięcą perswazją nakłonił mnie do upodobnienia go do kibica francuskiego...
jak w reklamie jego zadowolenie było bezcenne ;o) impreza na "prawie-stadionie" zaczęła się od wyboru najlepszego kibica... pośród tłumu i ogromnego tumultu, największe zaangażowanie wykazał pewien Francuz i wraz z żoną zasiadł w nagrodę na wygodnej sofie, pośrodku boiska naprzeciw telebimu... organizatorzy zadbali nie tylko o wygodę pary "superkibiców"... obok sofy oprócz maskotek mistrzostw znalazła się skrzynka piwa, a w przerwie McDonald zapewnił wyżywienie...
wybór tej pary okazał się bardzo trafny, gdyż rewelacyjnie rozbawiali publiczność podrywając do "maksykańskiej fali", wspólnego śpiewu i dopingu... w czasie przerwy odbył się konkurs na najmocniejszy strzał... zwyciężył kibic włoski i w nagrodę otrzymał oryginalną meczową koszulkę zawodnika Niemiec Bastiana Schweinsteigera z autografami całej reprezentacji Niemiec...
po regulaminowym czasie gry, przed dogrywką cały stadion ogarnęło szaleństwo tańca... trybuny zamieniły się na kilka minut w wielką dyskotekę i mimo, iż Mały próbował mnie powstrzymać, obawiając się że zawalę trybunę, ja również włączyłem się w ten pląs...
niestety niedostatek światła nie pozwolił udokumentować przebiegu rzutów karnych i euforii Włochów, ale emocji było co niemiara... gdy wracaliśmy część budynków w Berlinie oświetlała zieleń, biel i czerwień... radość Włochów i o dziwo, radosny smutek Francuzów... zaskakująco łatwo wyjechaliśmy z Berlina i już o drugiej w nocy wylądowaliśmy w domu... ufff... P.S. według mojego zdania mecz był przeciętny, ale atmosfera i okoliczności uczyniły go dla mnie i Małego niezapomnianym wydarzeniem...
ALE PRZYGODA!!!! Napewno długo tego nie zapomnicie!!! Bardzo się ciesze że mogłam to przeczytać i zobaczyć,ponieważ nawet nie miałam jak obejrzeć meczu ,a tylko w trasie słuchaliśmy relacji radiowej.To jednak ..nie to samo ...
Ja śledziłam mecz w TV do ostatniej sekundy !! A czytając Jaru Twoją relację w pewnym momencie poczułam się obecna tam razem z Wami !! Faktycznie , tak jak tajger pisze wspomnienia macie niesamowite !! Tylko ich pozazdrościć !! Pozdrawiam - Elek
Świetnie,że podjęliście szybką decyzję i mogliście poczuć tą niepowtarzalna atomsferę. Też bym chciała....Ale ode mnie do Berlina za daleko. Pozdrawiam.
Dobre zdjęcia i gratuluję trafnie podjętej decyzjii ! Muszę się przyznać do czegoś.... otóż u mnie w domu meczów się nie ogląda... Ani mąż ( ! ) ani ja nie lubimy futbolu, wogóle sportu w TV . Ale............po raz pierwszy w tym roku siedzieliśmy oboje przed TV oglądając mecze! Co prawda nie wszystkie, ale WSZYSTKIE z udziałem POLSKI, HOLANDII i AUSTRALII !!! ! Naprawdę kibicowaliśmy i darliśmy się jak dwa gupole ! Niektóre mecze były naprawdę SUPER ! Zwłaszcza ten, w którym odpadła Australia, szkoda.... A teraz.... teraz będę czekać do następnego Mundialu !
Niedziela ... 19.00 . Starsza Nieletnia oddana do Babci ( jedyna osoba w rodzinie , w której piłka nozna budzi odmienne uczucia ) . Młodsza Nieletnia z nami w domu , najedzona ,wykąpana , wysuszona , przebrana , prawie ululana . Za chwilę zaśnie . My z Mężem ustalamy tylko , kto komu kibicuje . Nie wiem czemu on Francji . Bez sensu. Wygrają Włosi . Po co kibicować Francuzom ? 19.30 Lulamy od pół godziny . Nieletnia Młodsza już potrafi zaśpiewać prawie całą zwrotkę . Szczególnie ładnie jej wychodzi cieniutkie < ja Cię bęęęęęędęęęę koooołysaaaaaałaaa>.Jak na dziecko , które jeszcze nie ma półtora roku to ładne osiągnięcie ... 19.55 Czy my kiedykolwiek wcześniej śpiewalismy jej kołysanki ???? Kto wpadł na pomysł ze spiewaniem????? 20.00 Łóżeczko ustawione w pokoju z telewizorem . Nieletnia entuzjastycznie przyjmuje wykonanie hymnu Włoch . Dołącza się z zaangazowaniem :< jaaa Cięęę bęęęędęęęęę koołysaaaaałaaa> . Jestem pewna , ze też kibicuje tym bardziej przystojnym...;)))) Moja krew!!!! 20.15 Nieletnia w amoku : Bawoooo!!! Śliiiiicnieeeeee!!!!Piłkaaaaaaa!!!! 20.20 Wynoszę Nieletnią na górę . Musi zasnąć .... 21.00 Nie zasnęła . Do pokoju wchodzi mój Mąż - Daj , ja ją uśpię ! Na ile sposobów mężczyzna potrafi wyrazić swoje uczucia do kobiety ... Serce mi topnieje jak wosk. Oddaję dziecko i uciekam na dół, żeby nie zmienił zdania .... 21.45 Nieletnia śpi. Finał trwa . Dalej już wiecie ;))))
"Muszę się przyznać do czegoś.... otóż u mnie w domu meczów się nie ogląda... Ani mąż ( ! ) ani ja nie lubimy futbolu, wogóle sportu w TV " zabki 2006-07-12
Jarekb może to głupio ale strasznie Ci zazdroszcze to nie jakiś tam mecz ligowy ala finał Fistrzostw Świata i to na żywo zostanie to w pamięci na całe życie a zdięcia super pozdrawiam
jest Sobota... głośno artykułuję kołaczącą się po głowie od miesiąca myśl... "Słuchajcie... jutro, 130 km od nas rozegrany będzie finał Mistrzostw Świata... być może to ostatnia szansa na doświadczenie atmosfery wielkiego piłkarskiego święta... nie wiem jak Wy, ale ja jadę! Jest jeszcze ktoś chętny?".... Mały podrywa się natychmiast... jego ukochana Francja drugi raz ma stanąć przed szansą zdobyca tytułu.... Duży kręci nosem... ani Włosi ani Francuzi nie zachwycają go na tyle, żeby poświęcić im całą wakacyjną Niedzielę... Małżonka nie wykazuje ochoty choć uznaje pomysł za całkowicie uzasadniony...
w Niedzielę rano pakujemy mnóstwo napojów do lodówki turystycznej, kanapki, ciastka, chusteczki, paszporty..... i jedziemy do Berlina... mimo wielu samochodów na ulicach miasto jest przejezdne i bardzo szybko udaje nam się znaleźć parking w centrum miasta... na parkingu grupa kibiców śpiewając "Allez les bleus!!! Allez les bleus!!!" z hukiem otwiera szampana...
mając świadomość, że bilety na Stadion Olimpijski są całkowicie poza naszym zasięgiem, postanawiamy podjąć próbę zdobycia biletów na "mały stadion olimpijski"... zapewne ze względu na dość wczesną porę próba okazała się całkowicie udana i całkiem uspokojeni zabraliśmy się za zwiedzanie "Adidas World of Football"...
na tym terenie oprócz "repliki" stadionu mieszczącej ok 10tys kibiców, umieszczono kilka boisk, na których każdy kto miał ochotę mógł zaprezentować swoje umiejętności... sponsor obiektu zaprezentował wiele swoich produktów... nas zaintrygowało obuwie polskiej reprezentacji, ale nie dopatrzyliśmy się w tych butach, niczego co usprawiedliwiałoby tak słaby występ Polaków ;)
mieliśmy również okazję obejrzenia ogromnych piłek, które były replikami sprzętu używanego na ostatnich dziesięciu mistrzostwach... współczesna piłka na tle starej "biedrony" sprawia wrażenie kosmicznej...
z niemniejszą uwagą zbadaliśmy piłkę, którą Oliver Neuville wbił do polskiej bramki w Dortmundzie 14.07.2006, w 92 minucie meczu....
w tym samym czasie na schodach Reichstagu trwała fiesta... kibice włoscy i francuscy odśpiewywali swoje pieśni przy akompaniamencie kilku osobowej orkiestry...
Brama Brandenburska nie została przekształcona w piłkę, ale tuż za nią umieszczono wielki telebim oraz scenę, na której do rozpoczęcia meczu odbywały się koncerty w rytm piłkarskich przebojów...
z kolei przed nią gigantyczna piłka zapraszała do swego wnętrza...
również słynna berlińska wieża telewizyjna zamieniła się na czas mistrzostw w futbolowy atrybut....
przed hotelem, w którym ulokowana została reprezentacja Francji, fani czekali aby choć przez moment zobaczyć swoich idoli....
jeszcze ostatnie torby ze sprzętem i "trójkolorowi" ruszyli na Olympia Stadion...
Mały z przejęciem opowiadał, których z piłkarzy widział przez szyby autokaru, gdy powoli zmierzaliśmy na nasz "mały" stadion... po drodze swoją uroczą, chłopięcą perswazją nakłonił mnie do upodobnienia go do kibica francuskiego...
jak w reklamie jego zadowolenie było bezcenne ;o)
impreza na "prawie-stadionie" zaczęła się od wyboru najlepszego kibica... pośród tłumu i ogromnego tumultu, największe zaangażowanie wykazał pewien Francuz i wraz z żoną zasiadł w nagrodę na wygodnej sofie, pośrodku boiska naprzeciw telebimu... organizatorzy zadbali nie tylko o wygodę pary "superkibiców"... obok sofy oprócz maskotek mistrzostw znalazła się skrzynka piwa, a w przerwie McDonald zapewnił wyżywienie...
wybór tej pary okazał się bardzo trafny, gdyż rewelacyjnie rozbawiali publiczność podrywając do "maksykańskiej fali", wspólnego śpiewu i dopingu... w czasie przerwy odbył się konkurs na najmocniejszy strzał... zwyciężył kibic włoski i w nagrodę otrzymał oryginalną meczową koszulkę zawodnika Niemiec Bastiana Schweinsteigera z autografami całej reprezentacji Niemiec...
po regulaminowym czasie gry, przed dogrywką cały stadion ogarnęło szaleństwo tańca... trybuny zamieniły się na kilka minut w wielką dyskotekę i mimo, iż Mały próbował mnie powstrzymać, obawiając się że zawalę trybunę, ja również włączyłem się w ten pląs...
niestety niedostatek światła nie pozwolił udokumentować przebiegu rzutów karnych i euforii Włochów, ale emocji było co niemiara... gdy wracaliśmy część budynków w Berlinie oświetlała zieleń, biel i czerwień... radość Włochów i o dziwo, radosny smutek Francuzów... zaskakująco łatwo wyjechaliśmy z Berlina i już o drugiej w nocy wylądowaliśmy w domu... ufff...
P.S. według mojego zdania mecz był przeciętny, ale atmosfera i okoliczności uczyniły go dla mnie i Małego niezapomnianym wydarzeniem...
ALE PRZYGODA!!!! Napewno długo tego nie zapomnicie!!! Bardzo się ciesze że mogłam to przeczytać i zobaczyć,ponieważ nawet nie miałam jak obejrzeć meczu ,a tylko w trasie słuchaliśmy relacji radiowej.To jednak ..nie to samo ...
Ja śledziłam mecz w TV do ostatniej sekundy !!
A czytając Jaru Twoją relację w pewnym momencie poczułam się obecna tam razem z Wami !!
Faktycznie , tak jak tajger pisze wspomnienia macie niesamowite !! Tylko ich pozazdrościć !!
Pozdrawiam - Elek
Świetnie,że podjęliście szybką decyzję i mogliście poczuć tą niepowtarzalna atomsferę. Też bym chciała....Ale ode mnie do Berlina za daleko. Pozdrawiam.
Dobre zdjęcia i gratuluję trafnie podjętej decyzjii !
Muszę się przyznać do czegoś.... otóż u mnie w domu meczów się nie ogląda... Ani mąż ( ! ) ani ja nie lubimy futbolu, wogóle sportu w TV .
Ale............po raz pierwszy w tym roku siedzieliśmy oboje przed TV oglądając mecze! Co prawda nie wszystkie, ale WSZYSTKIE z udziałem POLSKI, HOLANDII i AUSTRALII !!! ! Naprawdę kibicowaliśmy i darliśmy się jak dwa gupole ! Niektóre mecze były naprawdę SUPER ! Zwłaszcza ten, w którym odpadła Australia, szkoda....
A teraz.... teraz będę czekać do następnego Mundialu !
Niedziela ...
19.00 . Starsza Nieletnia oddana do Babci ( jedyna osoba w rodzinie , w której piłka nozna budzi odmienne uczucia ) . Młodsza Nieletnia z nami w domu , najedzona ,wykąpana , wysuszona , przebrana , prawie ululana . Za chwilę zaśnie . My z Mężem ustalamy tylko , kto komu kibicuje .
Nie wiem czemu on Francji . Bez sensu. Wygrają Włosi . Po co kibicować Francuzom ?
19.30 Lulamy od pół godziny . Nieletnia Młodsza już potrafi zaśpiewać prawie całą zwrotkę . Szczególnie ładnie jej wychodzi cieniutkie < ja Cię bęęęęęędęęęę koooołysaaaaaałaaa>.Jak na dziecko , które jeszcze nie ma półtora roku to ładne osiągnięcie ...
19.55 Czy my kiedykolwiek wcześniej śpiewalismy jej kołysanki ???? Kto wpadł na pomysł ze spiewaniem?????
20.00 Łóżeczko ustawione w pokoju z telewizorem . Nieletnia entuzjastycznie przyjmuje wykonanie hymnu Włoch . Dołącza się z zaangazowaniem :< jaaa Cięęę bęęęędęęęęę koołysaaaaałaaa> . Jestem pewna , ze też kibicuje tym bardziej przystojnym...;)))) Moja krew!!!!
20.15 Nieletnia w amoku : Bawoooo!!! Śliiiiicnieeeeee!!!!Piłkaaaaaaa!!!!
20.20 Wynoszę Nieletnią na górę . Musi zasnąć ....
21.00 Nie zasnęła . Do pokoju wchodzi mój Mąż - Daj , ja ją uśpię ! Na ile sposobów mężczyzna potrafi wyrazić swoje uczucia do kobiety ... Serce mi topnieje jak wosk. Oddaję dziecko i uciekam na dół, żeby nie zmienił zdania ....
21.45 Nieletnia śpi. Finał trwa .
Dalej już wiecie ;))))
Ale Paskudy .........nie dali dziecku pokibicować do końca !! Taaaaaaaaaaką szansę Niuni odebrać !! A fe fe fe !! :)))
Ale baaaardzo mi się podobała ta kartka z pamiętnika !! Super !! :)))))
Nie moglismy Jej dłuzej pozwolic słuchać Szpaqa . Trzeba chronić delikatną dziecięcą psychikę .....
Dawno nie czytałam (i nie słyszałam) takiego SSUUPPEERR sprawozdania! Brawwwwo!
"Muszę się przyznać do czegoś.... otóż u mnie w domu meczów się nie ogląda... Ani mąż ( ! ) ani ja nie lubimy futbolu, wogóle sportu w TV "
zabki 2006-07-12
Pewnie dlatego .... nie masz żadnego porównania
nie bądzcie towarzyszko taka skromna! Tekst był świetny !
Jarekb może to głupio ale strasznie Ci zazdroszcze to nie jakiś tam mecz ligowy ala finał Fistrzostw Świata
i to na żywo zostanie to w pamięci na całe życie a zdięcia super
pozdrawiam