Dziewczyny mam wielki problem . OD4 lat mieszkam z facetem i naszą córeczką która ma 2.5 roku. Mala wczoraj pojechala na wakacje do moich rodziców a ja pierwszego dnia stwierdzilam ze poza malą to chyba nic nas nie lączy i mam wątpliwosci czy ja go kocham - nie wiem. Ja nie pracuje a on na wszystkim oszczedza nawet na jedzeniu katastrofa! wogóle jest wrednym czlowiekiem i bardzi chciwym chce odejsc od niego ale boje sie -no i moja mala marta . CO ROBIC?
Ile masz lat ...Dziewczyno? A co robiłas i myślałaś 2,5 roku temu + 9 m-cy... Co wówczas Ci imponowało? Jego portfel? On jest "dusigrosz"(?), co ...nie daje Ci na kosmetyki i fryzjera raz na tydzień. Czy Wiesz ile dziś cokolwiek kosztuje ...utrzymanie rodziny? A może Masz zbyt "lekką rękę" do wydawania pieniędzy? Napisz jaka Ty jesteś, a nie jaki On jest... Za ostro Ci odpowiedziałem? Ale za to Masz konkretną odpowiedź na Twój problem! A może Ty dla Niego jesteś problemem? Może sama dla siebie jesteś problemem? Zejdź na ziemię i przestań bujać w obłokach. Życie i miłość to nie łączka do wąchania kwiatków, to pole, które wymaga pracy, ciężkiej orki, a nie chodzenia i czekania na kaszkę manną. Pozdrawiam ... Janek
Kaziu, nie bierz tego tak dosłownie. My kobiety zwykle tak mówimy "moje dziecko" Mój małżonek też mi na to zwraca uwagę. Takie jesteśmy, co wcale nie oznacza, że umniejszamy wasze ojcostwo.
Przykro mi, kobitki, ale, sama kobitka, uwazam ze Janek ma racje, nawet jesli faktycznie naskoczyl na dziewczyne byc moze zbyt ostro. Naprawde uwazacie, ze podkulanie ogona przez cale zycie i niedecydowanie o niczym "bo on tak chce" to jest najlepsza rzecz, ktora moze sie przytrafic w zwiazku dwojga ludzi? Rany, przeciez ten facet zostal do tego przyzwyczajony przez swoja zone! A teraz, nagle, przestalo jej sie to podobac! Odkryla, ze tak jest jej zle! A przez cztery lata bylo ok? Marcia, zmien sie ty, nie wymagaj od chlopa, zeby przestal czuc sie panem w domu, gdzie ma wszystko - i kucharke i sprzataczke i panne na noc! I jeszcze, ta osoba sie temu nie sprzeciwia! Postaw sie, zmus go do wysluchania, co masz do powiedzenia, bo widocznie masz duzo - cale cztery lata. Jemu jest wygodnie, nic nie musi, ma wszystko, ale, niestety - to jest tylko i wylacznie twoja wina! Siedzisz w domu i dbasz o pana, nawet poslugaczka ma wychodne! Wez sie w garsc i przestan szukac wad w partnerze, poszukaj raczej, co moglabys zmienic w sobie, zamiast uciekac z podkulonym ogonem, bo ci sie przestalo podobac!
Uwazam Janku, ze jestes za bardzo ironicznym czlowiekiem. Kazdy twoj komentarz jest przesiakniety ironia. Czyzbys mial manie wielkosci???? A moze tak dlugo zyjesz na swiecie, ze juz poznales wszystkie tajemnice swiata??? Uwazam, ze to ty powinienes zejsc na ziemie. To jest portal dla ludzi szukajacych porad, nie tylko kulinarnych. a wiec jakby ci to powiedziec... przystopuj ze swoim cietym jezykiem, bo kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Moze czasem lepiej nie komentowac wypowiedzi? Mowa jest srebrem ale milczenie zlotem. Mysle, ze lepiej zajmij sie pisaniem swoich erotykow, to ci najlepiej wychodzi. Pozdrawiam!!!
Lepiej by chyba bylo spuscic troche z tonu. Czy jestes psychologiem z wyksztalcenia? Na pewno nie takiej rady oczekiwala ta dziewczyna. Moja rada dla Ciebie- nie pisz nigdy w zlosci. Jezeli nachodzi Cie ochota zeby komus dokopac, to lepiej odczekaj pare minut az ci nerwy odpuszcza, i dopier wtedy zdecyduj - chcesz odpisac(oczywiscie juz w innym tonie) albo zrezygnuj z komentarza zamiast kopac lezacego.
Twoja wypowiedź jest "szokująca". Pokazałeś zupełnie inną swoją twarz! Przeżyłeś swoje, ale nie znaczy to, że inni nie mogą popełniać błędów i gubić się w swoim zyciu...
naprawdę niepotrzebnie postawiłyście Janka pod pręgierzem.Janek wcale nie pokazał znienacka "innej twarzy" - on taki własnie jest - bezwzględnie szczery i bezwzględnie uczciwy, nawet jesli ta szczerość miałaby kogoś zaboleć.i bardzo go za to szanuję.dla mnie też gołym okiem było widać,że ta dziewczyna podjeła już decyzję-ale ja pomyliłam się w swej ocenie, bo sądziłam,że boi się odejść i szuka poparcia dla decyzji,żeby zostać. i co sie okazało?-Janek jest najlepszym z nas wszystkich psychologiem - jego przewidywania sprawdziły się w 100%.
Użytkownik katya napisał w wiadomości: >...i co sie > okazało?-Janek jest najlepszym z nas wszystkich psychologiem - jego > przewidywania sprawdziły się w 100%.
Bezwzględna szczerość nie zawswze popłaca, przekonałem się o tym wielokrotnie, Janek jest tu stosunkowo nowy więc jeszcze nie doświadczył pewnych efektów, które wynikają ze zbyt dużej szczerości. Większość ludzi szuka na forum poparcia i miłych słów a nie krytyki (nawet tej najbardziej uzasadnionej i szczerej). Zbytnia szczerość z czasem okazuje się dla "szczerego" zgubna. Bahus
Zgadzam się z Tobą. Widzisz Bahusie, pisząc o sobie w "wizytówce"...napisałem prawdę. Niektórym swoja "ostrością" pomogłem(!), niektórym nie, nikomu nie zaszkodziłem (to wiem, najwyżej mnie zlekceważyli). A, że prawda i szczerość czasem nie popłaca, to zdążyłem przez tych kilka lat życia przekonać, a te trochę jeszcze wytrzymam. Tylko nigdy na "białe" nie powiedziałem "czarne", uznając szary kolor... Te trochę ...jeszcze wytrzymam. Janek
P.S. Tematu wątku nie poruszam, zgodnie z innym postem. J.
mozna byc szczerym do bolu Janku. Ale czy to konieczne? jesli osobie otylej badz majacej jakas inna przypadlosc bede szczerze i na okraglo mowic ze wyglada okropnie to uzyskam najwyzej ten efekt ze:
sfrustrowana bedzie jeszcze wiecej jesc
albo zamknie sie zupelnie w sobie
no i co to komu przyniesie? Absolutnie nic. Naturalnie nie musze i nie bede "slodzic" bo to tez bez sesu. Szczerze mozna jak najbardziej ale z taktem. Jeszcze ostatnie slowo w sprawie tego watkowego rozstania: nawet jesli szukajaca rady byla juz wlasciwie zdecydowana i szukala "moralnego poparcia" co w tym zlego?Dezyzje i jej skutki musi i tak ponosic ona i jej bliscy. A my w-zowicze ne znajacy obojga nie mozemy sadzic i osadzac, mozemy tylko doradzic w momencie gdy jestesmi o rade proszeni. O rade a nie o ocene...
Jest takie powiedzenie: "rob wszystko co chcesz ale zawsze z miloscia a nigdy ze zloscia".
Bahusie, jakąż to szczerą prawdę napisał Janek o Marcii, za jakie prawdy tak cierpi? Prawda pierwsza: czepia się swojego chłopa bo ten nie daje jej na fryzjera i kosmetyki, Prawda druga: jest podstępną materialistką, Prawda trzecia: jest rozrzutną pijawką wysysającą ze swojego faceta jego krwawicę, Prawda czwarta: uczepiła się go i przysparza tylko zmartwień. No i obrzuca go publicznie kalumniami, zamiast nałożyć włosiennicę.
A skąd to Janek wyczytał? Gdzieś spomiędzy czterech wierszy tekstu Marcii. Gratuluję przenikliwości
Ciężko Ci będzie odejść od niego, jeżeli córeczka jest do niego bardzo przywiązana. Podobnie było u mnie, jak mój synek miał prawie 2 latka zdecydowałam się odejść od męża, też stwierdziłam, że oddaliliśmy się od siebie i tylko nas łączy dziecko, ale tylko sobie pogorszyłam sytuację, bo synek tęsknił za tatą, a i ja po tych trzech tygodniach trochę inaczej spojrzałam na sprawę, pomyślałam o sobie, wróciłam do pracy, nabrałam pewności siebie, jak to się mówi "wyszłam do ludzi". Nie jesteśmy idealnym małżeństwem, mamy mało wspólnych tematów, nie tak to sobie wyobrażałam, ale jak patrzę teraz na mojego synka, to powiem Ci szczerze, że nie miałabym serca zabrać mu taty. Moi rodzice też się rozwiedli i to się bardzo odbiło na mojej psychice. Z drugiej jednak strony jakby facet zadręczałby fizycznie i psychicznie mnie i dziecko uciekałabym gdzie pieprz rośnie. Wszystko zależy od sytuacji w rodzinie. Życzę Ci dobrego wyboru i oby ułożyło Ci się jak najlepiej.Głowa do góry!
Kochani, sprawy tego typu to bardzo delikatne i trudne tematy. Bez względu na decyzję, zawsze będzie czyjaś krzywda. Spróbujcie wyjaśnić gdzie tkwi Wasz problem. Może się okazac, że nie jest tak tragicznie. Czasy są ciężkie dla rodziny, jako instytucji więc myślę , ze należy robić wszystko aby się jeszcze bardziej nie pogrążać. Życzę Ci aby wszystko poukładało się jak najlepiej
droga marciu 2003 nie wiem czy to co napisze spodoba się większości z was , chociaż nie mam 100 lat, to musze stwierdzić,że z moich obserwacji wynika następujące spostrzeżenie: wy ,młodzi ludzie coraz częściej tworzycie związki na "parę chwil", czasami nieświadomie, czasami celowo,różnie to tlumacząc: że niby na próbę, że dla dobra dziecka lub dzieci, że tak modnie..... wydaje mi się,że wielu młodych żyje chwilą, daną chwilą, nie zastanawiając się nad konsekwencjami swoich czynów,postanowień i zachowań (znam to z relacji w pracy,tam przecież ogrom zalogi to mlodzi ludzie)...... potem jest ból, rozczarowanie,załamanie i tragedie
Nie jestem ani Bogiem,ani mądrym człowiekiem , ani nawet uczonym ,nie wiem jak odpowiedzieć na twoje pytanie,jest dziecko , będzie krzywda.... dla mnie nie liczyla sie forsa, szpan (ten też byl - od zawsze tyle,że nie taki bezczelny jak teraz), nie liczyło się to,że facet nie ma na sobie firmowych ciuchów( te tez były , kupowane w Pewexach), ja patrzyłam na jego postawę wobec drugiego człowieka, a przede wszystkim wobec własnej matki , dlaczego? ano dlatego właśnie ,że jeśli matke traktuje on dobrze i z szacunkiem, to i dla ciebie będzie dobry i będzie cię szanowal .
Z mężem przeżyłam do tej pory 21 lat w zgodzie, szacunku i miłości pomimo lekkich burz, ale pamiętając maksymę Ślązaka "lepszy chudo zgoda niż rubo niezgoda" czyli lepiej maleńka zgoda od wielkiej burzy zawsze łagodziliśmy nasze małe utarczki i wzajemnie sobie ustępowaliśmy- nie wiem czy to właśnie jest recepta na dobre pożycie, może tak,może nie..... mojego syna też staram się uczyć szacunku do ludzi, do kobiet, a w szczególności do ludzi starszych ........
Na zadane przezciebie pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć- przykro mi , bardzo chcialbym ci pomóc,ale to ty musisz na spokojnie przeanalizować za i przeciw,życzę ci wieleszczęścia w życiu inka21
ja nie twierdze ze jestem bez winy a co do ludzi ; do matki i ojca odnosi sie jak do psa ze mna nie wychodzi bo ja jestem od gotowania i sprzatania z córka nie ma kontaktu dobrego .mala wrecz sie go boi on twierdzi ze to moja wina ona go wogóle nie widuje bo ciagle jest w pracy bo kasa kasa kasa nie dobrze mi sie robi . Janku ja tez mam pieniazki swoje i nie jestem zalezna od niego . zawsze mu ustepuje , ale nie wiem czy sama sobie poradze . boje sie tego no i jeszcze ten szantaz - jak odejdziesz to cie zniszcze Wiem moja wina- wiedzialy galy co braly! Kurcze on taki nie byl !
Więc jeśli dziecko się go boi to coś tu nie jest tak jak byc powinno. Dziecko musi czuć się bezpieczne przy rodzicach jeśli jest inaczej, to faktycznie gra nie warta świeczki. Dlaczego masz nie dać sobie rady? A teraz w takiej sytuacji dajesz radę? Co do szantażu typu "zniszczę cię", to argument człowieka , który czuje się przegrany i (może sie mylę) zakompleksiony. Sytuacja kiepska. Może powinnaś porozmawiać z jego rodzicami, może cos Ci doradzą. Szkoda tej Waszej córeczki. dziecku do 3 roku życia kształtuje się osobowość, to czas kiedy to chłonie wszystko jak gąbka. Weźcie to pod uwagę
zawsze mialam nadzieje ze jakos sie ulozy dla jej dobra i tak to ciągne ae czy mozna w nieskonczonosc? no nic dzisiaj go powiadomie zemusimy odpocząc od siebie niech pomysli troche bo ja mam dosc ! DZięki kobitki
Marcia2003 piszesz, że nie pracujesz, dlaczego więc córeczka, tak mała pojechała na wakacje do dziadków bez Ciebie? piszesz też dalej, że masz swoje pieniądze, czegoś tu nie rozumiem? w tej sytuacji najważniejsze jest dobro dziecka! jeżeli mała boi się własnego ojca a on nie ma z nia dobrego kontaktu to nie ma tu wiele do zastanawiania, nie jesteście po ślubie, więc jedź do małej do rodziców i może zamieszkaj tam? jeżeli jest wredny jak piszesz, to czas odejść; w tej chwili jesteście sami to może warto byłoby siąść i na spokojnie porozmawiać? czego Ty oczekujesz od partnera a on od Ciebie, jakie oboje widzicie wyjście z tej sytuacji, musicie sobie wzajemnie uświadomić, że tak dalej nie może być! Porozmawiajcie szczerze, na spokojnie bez awantur! Życzę powodzenia, rozsądku i realnego spojrzenia w przyszłość ze szczególnym uwzględnieniem dobra WASZEGO dziecka! Pozdrawiam i trzymam kciuki!
kochani miedzy nami nigdy nie bylo awantur jak próbowalam porozmawiac ze cos nie pasuje to on na to ze znowu cos wymyslam i ucinal rozmowe nigdy ze mną nie rozmawial tak jak by nie bylo problemów a tekst [ zawsze masz jakis problem ] to mnie dobija! jemu jest dobrze bo ma kucharke sprzataczke i panne na noc a ja podkulam ogon i cicho siedze a mala jechala na dwa dni tylko i wraca .
Już kiedyś był przerabiany ten temat na forum...pamiętacie???/ Moi kochani jedno powiem! Nikt nie rozwiąże za Was problemów, my też byliśmy młodzi i nie raz i nie dwa było nam nie z górki , wręcz porzeciwnie pod górkę!!. Nie było wtedy forum, ażeby płakać w rękaw!!! Wiedziałam,że wychodząc za mąż zaczynam nowy rozdział swego życia. Byłam na to przygotowana. Kochanie 4 lata to dużo i mało, ale to tylko 4 lata, a jak wyobrażasz sobie resztę życia!!!!!. Nie wolno powtarzam nie wolno oskarżać tylko facetów za niepowodzenie nasze życiowe. Spojrzeć należy na samego siebie , w głąb naszej osobowości, może to nie On a Ja jestem winna temu wszystkiemu co się dzieje. Kompromis....tak to wielkie słowo a jak mądre...jeżeli nauczysz się tego słowa i wdrożysz w czyn, pewno dasz radę sobie z obecnym facetem z obecnym życiem Młodzieży kochana, nie wolno traktować zycia jak zabawki, a dziecka jak laleczkę!!!!- moja własność - twoja własność !ludzie ocknijcie się!!!Czy rozstanie coś zmieni?/czy stworzenie nowego związku coś ulepszy w Twoim i innych życiu.!!!! śmiem powedzieć - pogorszy, a ofiarą będziesz Ty i najbliżsi Życzę wytrwałości, "weż byka za rogi" i pokaż że warto żyć dla tych osób z którymi teraz jesteś, z którymi jesteś związana powodzenia serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki
Marciu,myślę,że powinnaś skorzystać z fachowej pomocy w jakiejś poradni rodzinnej.Tu jest potrzebna dogłębna analiza Waszej sytuacji.Może on jest przeciążony odpowiedzialnością,może nie dorósł do roli ojca małego dziecka,a to wcale nie wyklucza mozliwości,że będzie miał kiedyś dobry kontakt z dużym dzieckiem.Może gdybyś poszła do pracy ,zdjęła byś z niego cześć ciężaru,sama poczuła się lepiej,jako człowiek,jako kobieta,a nie "kucharka itd.."Tak było w moim przypadku ,wiele lat temu.Czy dziecko naprawdę się go boi?Czy może to Ty się boisz,a ono "odbiera" Twoje emocje.Tu naprawdę potrzebna jest fachowa pomoc,bo chodzi o Wasze zycie.Jeśli On uważa,że nie ma problemu,szukaj pomocy sama.To co napisałaś o Jego stosunku do rodziców też świadczy o jakiejś nieumiejętności funkjonowania w rodzinie,braku wzorców itd.Trzymam kciuki za Ciebie i nie bój sie tylko uderzaj po pomoc!
kobieto nad czym ty się w ogóle zastanawiasz?skoro widzisz w nim same wady, i - co wynika dla mnie jasno jak słońce z twoich wypowiedzi - zwyczajnie i po ludzku nie cierpisz gościa, to skąd te wątpliwości c zy być z nim, czy nie?na dodatek odpada argument w postaci dobra dziecka, bo wasza córeczka nie jest z nim związana.wiesz co myślę?ty chyba dobrze wiesz, co powinnaś zrobić, tylko boisz się podjąć ostateczną decyzję, bo łączy się z nią rewolucja w twoim spokojnym, stabilnym - także finansowo - życiu. trzeba by znaleźć pracę, jakieś mieszkanie, na nowo zorganizować sobie życie.dlatego szukasz podświadomie argumentów przemawiających za tym, zeby jednak tkwić w tym związku.
Wiesz , zastanawialam sie co mozna Ci doradzic i stwierdzilam ze nie mozna. Niektorzy wszak probowali na tym forum Ci doradzac, niektorzy probowali to robic nawet zbyt dosadnie, ale jak mozna komus w tej sprawie doradzac nie znajac go dobrze, ani jego partnera, nie wiedzac co sie tak naprawde w ciagu tych 4-rech lat wydarzylo. Nie wiem jakie sa Twoje relacje z rodzicami, moze masz rodzenstwo,lub masz kogos zaufanego, kto zna Was oboje - moze to ich powinnas zapytac o rade. My znamy za malo szczegolow. Jesli jednak tak jest jak opisujesz tzn. po prostu nie do wytrzymania, to ja osobiscie zrezygnowala bym z takiego zwiazku, zyjemy przeciez w 21-szym wieku. Dobro dziecka? A czy dziecko moze byc szczesliwe w nieudanym zwiazku, czy dziecko nie wyczuwa zlej atmosfery w domu??? A moze wlasnie dla dobra dziecka nalezy cos zakonczyc. Ten argument zawsze mnie denerwowal - "dla dobra dziecka", tego przeciez nie mozna uogolniac, to od sytuacji zalezy co jest dobre dla dziecka. Zycze ci przemyslanej i dobrej decyzji, glowa do gory, czasy sredniowiecza bezpowrotnie minely. Przepraszam za czcionke ale nie mam polskiej. Czesc!
zgadzam sie,przykladowo: jesli matka badz ojciec sa przez partnera stale szykanowaneczy ponizane, jesli cala atmosfera jest "zatruta" a obojgu badz jednemu z partnerow nie udaje badz nie chce sie jej zmienic nie jest to na pewno dobre dla dziecka. Wrecz przeciwnie. Dzieci takie rosna w poczuciu zagrozenia, czesto w poczuciu (bezpodstawnej) winy. badz o zgrozo! strachu i poczuciu wlasnej bezwartosciowosci. Dzieci maja bardzo czule anteny. Nawet jesli rodzice staraja sie przed dziecmi ukryc problemy nie uda sie to na dluzsza mete. Lepiej stosownie do wieku dziecka grac w otwarte karty i w momencie gdy jest to konieczne wyciagnac konsekwencje.
Tak, tak, dobro dziecka to czasem odejście od ojca... Mnie niestety mama nie raczyła tej uprzejmości zrobić, za co słono zapłaciłam i płacę nadal... p.
marciu niestety nie latwo mozna Ci tak z daleka cos poradzic. Pewnie, ze nie powinno sie przy najblizszej okazji poddawac i myslec o rozstaniu, ale z tego co piszesz czytam, ze wasza sytuacja nie jest od wczoraj taka jaka jest... W podjeciu wlasciwej decyzji pomoze Ci moze gdy pomyslisz nad tym dlaczego zakochalas sie w swoim mezu, od kiedy sie zmienil -jesli sie zmienil. Jak bylo kiedys miedzy wami, czy klopoty zaczely sie z urodzeniem coreczki czy byly juz wczesniej tylko moze nie chcieliscie pewnych zeczy widziec? To sa bardzo osobiste pytania na ktore tylko Ty i Twoj Maz znaja odpowiedz. Jesli sie nad nimi zastanowisz bedziesz wiedziec wiecej. Nieraz moze byc tez tak. ze stress i codziennosc "zjadaja" milosc, wtedy mozna jak najbardziej cos zrobic. Byc moze rada w poradni jak pisze kucharkalitewska nie bylaby tu najgorszym wyjsciem. Nieraz w stosunku do osoby trzeciej latwiej sie "wywnetrznic". A moze ktos z Rodziny kto meza dobrze zna moglby pomoc? A jesli maz odrzuci taka propozycje i nie bedzie za zadna cene chcial nad waszym zazkiem pracowac biedziesz wiedziala co zrobic. Trzymam Calej Trojce kciuki.
Nie wiem ile masz lat, ale skoro masz male dziecko to chyba jestes mloda i masz cale zycie przed soba, mozesz je sobie na nowo ulozyc. A kiedy nie bedziesz sie bala zmian? - majac lat 80?? A nie boisz sie ze zmarnujesz cale swoje zycie tkwiac w zupelnie nie udanym zwiazku? Czegos tu nie rozumiem, czego Ty sie wlasciwie boisz, szykan ze strony Twojego partnera po odejsciu, a moze problemow finansowych. Dziewczyno musisz sie nauczyc samodzielnosci i szacunku dla samej siebie, obojetnie czy pozostaniesz w tym zwiazku, czy tez nie. I jeszcze raz powtarzam, moim zdaniem powinnas zapytac o rade kogos zaufanego np. rodzine
No własnie ,"nauczyć się samodzielności",tylko czy to jest w obecnej sytuacji Marci możliwe?Czy wystarczy, że tak brzydko powiem zwalić się swoim rodzicom (rodzinie) z dzieckiem na głowę,bo dla mnie to żadna samodzielność ani dojrzałość.
Piszac samodzielnosc nie mialam na mysli zwalenie sie rodzince na glowe. Samodzielnosc moze miec wiele znaczen, rowniez w istniejacym zwiazku partnerskim np. chocby czesciowe uniezaleznienie sie finansowe od partnera - podjecie jakiejs pracy chocby na pare godzin. Lub tez na przyklad jesli nie mozna inaczej postawienie ultimatum partnerowi- jestesmy i zostaniemy nadal rodzina ale... mam prawo wspoldecydowania o wydatkach , wychowaniu dziecka itd. Tylko mi nie pisz ze praca, male dziecko nie jest mozliwe do pogodzenia itd. to tylko przyklady co ja rozumiem przez samodzielnosc. Ja wiem ze to nie sa latwe decyzje, ale co jest w zyciu latwe. Przeciez zreszta napisalam, poradzic sie rodziny, jesli byliby jej w stanie jakos pomoc, to dlaczego nie, przeciez my tak naprawde prawie nic nie wiemy.
Poradzic sie rodziny to nie oznacza zwalic sie rodzinie na glowe. Chyba lepiej najpierw szukac pomocy i rady u rodziny (zalezy oczywiscie od wzajemnych relacji) a dopiero w ostatecznosci w poradni rodzinnej jak Ty napisalas. Zreszta nie sadze zeby jej partner chcial isc do poradni rodzinnej, skoro jemu jest dobrze, on decyduje o wszystkim itd.
Witam. Mnie się wydaje, że pomysł z poradnią rodzinną jest jak najbardziej właściwy i to już teraz a nie w ostateczności. Kiedyś sama korzystałam z takiej poradni, kilka (kilkanaście) rozmów z psychologiem bardzo mi pomogły. Nie ma tam czegoś takiego, że od razu dają Ci radę albo namawiają do radykalnych natychmiastowych decyzji. Raczej pomogą zrozumieć sytuację, w której się znalazłaś, i uświadomić czego właściwie chcesz. I wcale partner nie musi od razu (jeśli w ogóle) iść do tej poradni. Tam nie gryzą ani nie zmuszają do niczego. I wcale nie musisz mówić o sobie wszystkiego (chodzi mi o Twoje dane osobowe, adres itp.). Pozdrawiam almad
Stawiałabym na całkowite uniezależnienie się finansowe od partnera,jeśli mamy mu stawiać jakieś ultimatum.Z całą pewnością nie napiszę Ci,że małe dziecko to uniemożliwia,bo juz napisałam coś dokładnie przeciwnego i to na podstawie własnych doświadczeń,ale chyba nie czytałaś.
czytalam, czytalam. Ultimatum w sensie: albo dochodzimy do porozumienia i decydujemy o wszystkim wspolnie albo sie rozstajemy. ale proponuje zebysmy zakonczyly juz te dyskusje bo przeciez i tak nie my mamy na to wplyw. w kazdym razie dobrze sie z Toba dyskutowalo.Pozdrowienia - Sylwia
w pierwszej wypowiedzi piszesz, że mieszkasz z facetem, zrozumiałam, że nie jest on Twoim mężem(nie braliście ślubu) dalej w odpowiedziach piszesz, że to mąż, trudno mi się już połapać ale to nie ważne, sytuacja jest bardziej skomplikowana jeśli braliście ślub, dlatego o tym piszę
Marciu nie poruszaj takich tematów - nie warto, taka lub bardzo podobna sytuacja do Twojej, doprowadziła dziewczynę do tego że odeszła od nas, było naprawde niemiło i komentarze były bolesne( a wielka szkoda bo miała super przepisy i była bardzo miła), część ludzi bedzie Ci radzić i współczuć ale ta druga połowa nic nie zrozumie i da Ci tak popalić że bardzo będzie boleć - bardzo rzadko już tu zaglądam ale akurat trafiłam na twój wątek pozdrawiam serdecznie dankarz
Niestety, w żadnej wypowiedzi Marci nie widziałem ani razu Jej "winy" tylko o jego wadach ... Co do patentu na "wszechwiedzę", nie, nie mam takiego. Tylko jesli ktoś pisze w pare godzin po odesłaniu córeczki do rodziców, że nagle, w ciągu paru godzin dochodzi do wniosku ...i tylko potrzebuje poparcia na forum do podjętej (!) już decyzji , to wybaczcie coś jest nie tak. Jak niektóre z Was zauważyły ...nie wiadomo kto jest winien, a prawda nie zawsze jest po środku. W każdej wypowiedzi Marcia chce potwierdzenia swojego punktu widzenia, nie widzi swoich błędów. Uważacie, że ostro się wypowiadam(?) przeczytajcie jeszcze raz wszystkie wypowiedzi Marci, i pozostałe. Jedna z Was napisała, że lepiej wychodzą mi erotyki ... Może tak bo ja jednak widzę różnicę między miłością, a (modnym od dłuższego czsu) uprawianiem miłości. Marcia wrzucajac temat na forum musiała sie liczyć z różnymi wypowiedziami, nawet takimi jak moja, wnioski musi wyciagać sama, z każdej wypowiedzi ale wybaczcie jeśli w takiej sytuacji badziemy Ja i jej "słodzić" to wyrosnie z Niej zyciowa niedorajda, niezdolna do podjęcia jakiejkolwiek ale dobrze przemyślanej decyzji. Tego chyba ŻADNA Z WAS nie chce. Ja też. Pozdrawiam. P.S. Marciu SAMA musisz podjąć decyzję. Jesli teraz podejmiesz jakąkolwiek, pamietaj, że to musi być TWOJA decyzja, tylko dlatego żebyś nigdy nie mogła powiedzieć...dlaczego ja posłuchałam...chociaż możesz zrobić i w tym przypadku ..błąd ale TO JEST TWOJE ŻYCIE I WASZEGO DZIECKA . Jednak zdaje się, że nia podałaś nam całej prawdy ...podałąś tylko swój punkt widzenia ...stań z boku i jeszcze raz popatrz na WAS oboje i spróbuj byc obiektywna ...to trudne ale nie niemozliwe... Janek
Janek, potraktowałeś babeczki na forum jak grupkę kretynek, które swoimi durnymi radami mogą doprowadzić marcię do zguby, a Ty jeden – mąż opatrznościowy rozumiesz o co w tym wszystkim chodzi i zamierzasz zastosować terapię wstrząsową, która uratuje dziewczynę od upadku. Z Twojej wypowiedzi wnioskuję to, i coś innego - że w dalszym ciągu jednak nie rozumiesz, że wszystko rozbija się o ton Twoich rad (?), raczej nie o ich sedno. Chyba żadna z dziewczyn nie napisała tego co sugerujesz: nie słodziła i nie wtórowała marcii w pomstowaniu na męski ród. Zarzucasz marcii, że obarcza winą tylko chłopa, a sam to samo robisz w tym poście, za rozpętaną burzę obwiniasz marcię, nie widząc w niej swojego udziału. Powiem Ci jedno – nie chciałabym mieć męża z takim sposobem wyrażania poglądów. I podkreślam – nie o poglądy tu chodzi, bo nudno by było, gdyby wszyscy jednakie mieli, a o kulturę ich przekazania. A co do meritum sprawy: w swoim post scriptum potrafiłeś jednak napisać coś, co mógłbyś napisać marcii od razu zamiast tamtego napastliwego tekstu.
...co odpowiesz teraz po ostatnim wpisie ... Marci. Co do sposobu wyrażania poglądów i kulturę ich wyrażania. Kiedy w słowach, które ktoś do mnie kieruje, widać, że chce tylko potwierdzenia swojego zdania, podjetej decyzji, a obłudnie pyta co mam zrobić ...to odpowiadam tak jak Marci, z taką "kulturą". Jeśli chodzi jescze o wyrazanie poglądów w inny sposób ...jeśli trzeba jestem inny, zupełnie inny tylko nie lubię kpin na poważne tematy , a ten był bardziej niż poważny. Zróbmy małą próbę:Przeczytaj swojemu Mężowi wszystkie wypowiedzi, a moje na samym końcu. Ciekaw jestem jakie będzie Jego zdanie. Proszę, nie przyklejaj mi etykietki, o którą sam nie zabiegam "męża opatrznościowego", ja może tylko bardziej wnikliwie analizuję wypowiedzi na forum i tylko pozornie "walę bez zastanowienia". Pozdrawiam. Janek
P.S. Co do potraktowania babeczek na forum Jak grupę (.....), jak myslisz, kto je tak potraktował...JA? Aby nie "zaogniać" ...możesz odpowiedzeć mi na GG.(Oczywiścioe jeśli będzesz uważała za słuszne).Tym bardziej, że Marcia zakończyła. J.
Marciu związek nie polega na stawianiu ultimatum, a na partnerstwie czego u Was nie ma z tego co przeczytałam.Sutuacja jest poważna bo jest w niej wasze dziecko.Zgadzam się z wypowiedziąautora "atas"Może powinnaś zmieniać Siebie?. JeZeli mogę Ci poradzic to skorzystaj z pomocy psychologa-też kiedyś byłam w trudnej sytuacji życioweji wtedy wydawało mi się beznadziejnej i dzięki psychologowi odbiłam się od dna i zaczęłam życ od nowa nadal w tym samym związku.Też byłam zbuntowana i zagubiona.Rodzina wtedy nie była w stanie mi pomóc.Zyczę Ci pogody ducha i wiary w Siebie.
PROPONUJE ZAKONCZYC TEMAT- serdeczne dzięki za opinie . DECYZJE podjęlam po rozmowie z rodziną i jego i moją . rozstajemy sie tak bedzie najlepiej .Pisze o tym bo Wam sie to nalezy . TAK ZYC NIE MOGĘ DLUZEJ.- I CHYBA BEDZIE DOBRZE- MAM TAKĄ NADZIEJE
Cytuję własne słowa z wsześniejszej wypowiedzi: "...ktoś pisze w pare godzin po odesłaniu córeczki do rodziców, że nagle, w ciągu paru godzin dochodzi do wniosku ...i tylko potrzebuje poparcia na forum do podjętej (!) już decyzji, to wybaczcie coś jest nie tak. Jak niektóre z Was zauważyły ...nie wiadomo kto jest winien, a prawda nie zawsze jest po środku...."
Dalej Twierdzicie Dziewczyny, że nie chodziło tylko o poparcie z Waszej strony, o podjętej juz decyzji???
W pare godzin(!) no rozstaniu z córeczką ...doszła do wniosku(!)(?) ...i już rozmawiała z rodziną swoją i "faceta", i podjęłą (podjęli?!) dezyzję(!) ...i pyta o radę... Bez kpin... Egoizm dwojga, a cierpi to trzecie. I to mnie najbardziej wk.... Uprawianie miłosci (czyt. sex dla sportu!!!) bez miłosci aby dziś a jutro co mi tam. A jak bedzie to trzecie ...albo z matką albo z ojcem albo do adopcjii, albo do bidula!!!
co ty o mnie wiesz wydaje mi sie ze masz jakies problemy ze zrozumieniem to twój problem CZY JA PISALAM ZE JESTEM IDEALNA I PROSZĘ O SAME POCHLEBSTWA? POMYLILES JANKU FORUM nie masz takiego klopotu to fajnie ciesze się oby tak dalej!
Mysle, ze to, co moglo zdenerwowac Janka, to twoje slowa, cytuje: "Mala wczoraj pojechala na wakacje do moich rodziców a ja pierwszego dnia stwierdzilam ze poza malą to chyba nic nas nie lączy (..)". Tak nagle? To nie ironia z mojej strony, to pytanie. Zreszta, widze ze juz podjelas decyzje, mam tylko nadzieje, ze bedziesz sie jej trzymac.
Niestety ...przeżyłem coś znacznie gorszego niż Ty ...od dnia ślubu kłamstwo przez 10 lat i prawie 5 lat sprawy rozwodowej i plucia na mnie ...i zmuszenie do wyciągania dowodów, o ironio(!), dostarczonych przez ...współwinnego(!!!)... po to aby rozstać się od samego poczatku (jak wnioskowałem w swoim pozwie) "bez orzekania o winie". Łącznie z koniecznościa pokazywania dowodów pełnomocnikowi (mecenasowi), który wówczas wycofał się z walki i zgodził: ..." bez orzekania". O tym co przeżywałem nie bedę się ropisywał. W ciągu jednego tygodnia posiwiałem. Nie miałem "kłopotu" ...jak powiadasz. Obys NIGDY nie miała nawet ćwierci tego... I Ty twierdzisz, że ja pomyliem forum, nie to Ty pomyliaś pojęcia: życie ...odpowiedzialność ...za siebie i dziecko . Puszczenie wątku w takiej wersji jak to zrobiłaś ...czyli juz po podjeciu decyzji jest ironią i cynizmem z Twojej strony :"...ciekawe co powiedzą na podjetą przeze mnie decyzję, tylko nie powiem im, że decyzje juz podjełam". O tym świadczą Twoje wpisy, ...godziny...
Janek
P.S. To naprawdę ostatni mój głos w tej sprawie. J.
Nie zawsze jest tak ze to "trzecie"cierpi.Czasem bardziej cierpi widzac rodzicow zyjacych pod tym samym dachem a jednak osobno bo sie nie znosza a czasem wrecz nienawidza.Czasem rozstanie jest lepsze bo wtedy ma rodzicow osobno ale szesliwszych.To chyba na tyle co chcialam dodac.Pozdrawiam wszystkich
Niestety, smutne to ale masz rację ...Tylko decyzja nie może być podejmowana w ciągu paru godzin(!) po 4 latach wspólnego "siedzenia razem" i 2,5 roku +9 m-cy przyjścia na swiat bezbronnej istoty. Pozdrawiam. Janek
Wlasnie nie moze byc podejmowana taka decyzja pochopnie.A moze autorka juz wczesniej o tym myslala tak jak pisze,Ja do takiej decyzji dojrzewalam przez pare ladnych lat.Po 12 latach klamstw, przysiag ze bedzie poprawa,skokow w bok wreszcie powiedzialam dosyc.I teraz mysle ze moja corka jest o wiele szczesliwsza majac nas oboje osobno niz miala ogladac wyskoki swojego ojca,i wstydzic sie za niego.Oczywiscie spotykaja sie od czasu do czasu ale on nie za bardzo sie interesuje losem corki.Ale mysle ze teraz jest lepiej niz przed tem.Pozdrawiam wszystkich
Dziewczyny mam wielki problem . OD4 lat mieszkam z facetem i naszą córeczką która ma 2.5 roku. Mala wczoraj pojechala na wakacje do moich rodziców a ja pierwszego dnia stwierdzilam ze poza malą to chyba nic nas nie lączy i mam wątpliwosci czy ja go kocham - nie wiem. Ja nie pracuje a on na wszystkim oszczedza nawet na jedzeniu katastrofa! wogóle jest wrednym czlowiekiem i bardzi chciwym chce odejsc od niego ale boje sie -no i moja mala marta . CO ROBIC?
Ile masz lat ...Dziewczyno? A co robiłas i myślałaś 2,5 roku temu + 9 m-cy... Co wówczas Ci imponowało? Jego portfel? On jest "dusigrosz"(?), co ...nie daje Ci na kosmetyki i fryzjera raz na tydzień. Czy Wiesz ile dziś cokolwiek kosztuje ...utrzymanie rodziny? A może Masz zbyt "lekką rękę" do wydawania pieniędzy?
Napisz jaka Ty jesteś, a nie jaki On jest...
Za ostro Ci odpowiedziałem? Ale za to Masz konkretną odpowiedź na Twój problem! A może Ty dla Niego jesteś problemem? Może sama dla siebie jesteś problemem?
Zejdź na ziemię i przestań bujać w obłokach. Życie i miłość to nie łączka do wąchania kwiatków, to pole, które wymaga pracy, ciężkiej orki, a nie chodzenia i czekania na kaszkę manną.
Pozdrawiam ...
Janek
....a ponadto piszesz:"...moja mała Marta..." ...TYLKO TWOJA !!! Twoja to była laleczka, w dzieciństwie...
Kaziu, nie bierz tego tak dosłownie. My kobiety zwykle tak mówimy "moje dziecko" Mój małżonek też mi na to zwraca uwagę. Takie jesteśmy, co wcale nie oznacza, że umniejszamy wasze ojcostwo.
Troszkę jednak "umiejszacie"
Bahus
Przykro mi, kobitki, ale, sama kobitka, uwazam ze Janek ma racje, nawet jesli faktycznie naskoczyl na dziewczyne byc moze zbyt ostro.
Naprawde uwazacie, ze podkulanie ogona przez cale zycie i niedecydowanie o niczym "bo on tak chce" to jest najlepsza rzecz, ktora moze sie przytrafic w zwiazku dwojga ludzi? Rany, przeciez ten facet zostal do tego przyzwyczajony przez swoja zone! A teraz, nagle, przestalo jej sie to podobac! Odkryla, ze tak jest jej zle! A przez cztery lata bylo ok? Marcia, zmien sie ty, nie wymagaj od chlopa, zeby przestal czuc sie panem w domu, gdzie ma wszystko - i kucharke i sprzataczke i panne na noc! I jeszcze, ta osoba sie temu nie sprzeciwia! Postaw sie, zmus go do wysluchania, co masz do powiedzenia, bo widocznie masz duzo - cale cztery lata. Jemu jest wygodnie, nic nie musi, ma wszystko, ale, niestety - to jest tylko i wylacznie twoja wina! Siedzisz w domu i dbasz o pana, nawet poslugaczka ma wychodne! Wez sie w garsc i przestan szukac wad w partnerze, poszukaj raczej, co moglabys zmienic w sobie, zamiast uciekac z podkulonym ogonem, bo ci sie przestalo podobac!
Uwazam Janku, ze jestes za bardzo ironicznym czlowiekiem. Kazdy twoj komentarz jest przesiakniety ironia. Czyzbys mial manie wielkosci???? A moze tak dlugo zyjesz na swiecie, ze juz poznales wszystkie tajemnice swiata??? Uwazam, ze to ty powinienes zejsc na ziemie. To jest portal dla ludzi szukajacych porad, nie tylko kulinarnych. a wiec jakby ci to powiedziec... przystopuj ze swoim cietym jezykiem, bo kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Moze czasem lepiej nie komentowac wypowiedzi? Mowa jest srebrem ale milczenie zlotem. Mysle, ze lepiej zajmij sie pisaniem swoich erotykow, to ci najlepiej wychodzi. Pozdrawiam!!!
Malena podpisuje sie pod tym.Dziewczyna szuka wsparcia a tu odrazu nie znajac jej ..,to Ja sie obarcza.
oj Janku az przykro sie czyta taka "nagonke" a po Twoich wierszach sadzac inaczeej o Tobie myslalam
Lepiej by chyba bylo spuscic troche z tonu. Czy jestes psychologiem z wyksztalcenia? Na pewno nie takiej rady oczekiwala ta dziewczyna. Moja rada dla Ciebie- nie pisz nigdy w zlosci. Jezeli nachodzi Cie ochota zeby komus dokopac, to lepiej odczekaj pare minut az ci nerwy odpuszcza, i dopier wtedy zdecyduj - chcesz odpisac(oczywiscie juz w innym tonie) albo zrezygnuj z komentarza zamiast kopac lezacego.
Twoja wypowiedź jest "szokująca". Pokazałeś zupełnie inną swoją twarz!
Przeżyłeś swoje, ale nie znaczy to, że inni nie mogą popełniać
błędów i gubić się w swoim zyciu...
naprawdę niepotrzebnie postawiłyście Janka pod pręgierzem.Janek wcale nie pokazał znienacka "innej twarzy" - on taki własnie jest - bezwzględnie szczery i bezwzględnie uczciwy, nawet jesli ta szczerość miałaby kogoś zaboleć.i bardzo go za to szanuję.dla mnie też gołym okiem było widać,że ta dziewczyna podjeła już decyzję-ale ja pomyliłam się w swej ocenie, bo sądziłam,że boi się odejść i szuka poparcia dla decyzji,żeby zostać.
i co sie okazało?-Janek jest najlepszym z nas wszystkich psychologiem - jego przewidywania sprawdziły się w 100%.
I tu się z Tobą zgadzam w 100% - w każdej linijce Twojej wypowiedzi !! :))
Pozdrawiam - Elek
Użytkownik katya napisał w wiadomości:
>...i co sie
> okazało?-Janek jest najlepszym z nas wszystkich psychologiem - jego
> przewidywania sprawdziły się w 100%.
A co Janek przewidział?
Bezwzględna szczerość nie zawswze popłaca, przekonałem się o tym wielokrotnie, Janek jest tu stosunkowo nowy więc jeszcze nie doświadczył pewnych efektów, które wynikają ze zbyt dużej szczerości. Większość ludzi szuka na forum poparcia i miłych słów a nie krytyki (nawet tej najbardziej uzasadnionej i szczerej). Zbytnia szczerość z czasem okazuje się dla "szczerego" zgubna.
Bahus
Zgadzam się z Tobą. Widzisz Bahusie, pisząc o sobie w "wizytówce"...napisałem prawdę. Niektórym swoja "ostrością" pomogłem(!), niektórym nie, nikomu nie zaszkodziłem (to wiem, najwyżej mnie zlekceważyli). A, że prawda i szczerość czasem nie popłaca, to zdążyłem przez tych kilka lat życia przekonać, a te trochę jeszcze wytrzymam. Tylko nigdy na "białe" nie powiedziałem "czarne", uznając szary kolor... Te trochę ...jeszcze wytrzymam.
Janek
P.S.
Tematu wątku nie poruszam, zgodnie z innym postem.
J.
mozna byc szczerym do bolu Janku. Ale czy to konieczne? jesli osobie otylej badz majacej jakas inna przypadlosc bede szczerze i na okraglo mowic ze wyglada okropnie to uzyskam najwyzej ten efekt ze:
- sfrustrowana bedzie jeszcze wiecej jesc
- albo zamknie sie zupelnie w sobie
no i co to komu przyniesie? Absolutnie nic. Naturalnie nie musze i nie bede "slodzic" bo to tez bez sesu. Szczerze mozna jak najbardziej ale z taktem. Jeszcze ostatnie slowo w sprawie tego watkowego rozstania: nawet jesli szukajaca rady byla juz wlasciwie zdecydowana i szukala "moralnego poparcia" co w tym zlego?Dezyzje i jej skutki musi i tak ponosic ona i jej bliscy. A my w-zowicze ne znajacy obojga nie mozemy sadzic i osadzac, mozemy tylko doradzic w momencie gdy jestesmi o rade proszeni. O rade a nie o ocene...Jest takie powiedzenie: "rob wszystko co chcesz ale zawsze z miloscia a nigdy ze zloscia".
Prawda pierwsza: czepia się swojego chłopa bo ten nie daje jej na fryzjera i kosmetyki,
Prawda druga: jest podstępną materialistką,
Prawda trzecia: jest rozrzutną pijawką wysysającą ze swojego faceta jego krwawicę,
Prawda czwarta: uczepiła się go i przysparza tylko zmartwień.
No i obrzuca go publicznie kalumniami, zamiast nałożyć włosiennicę.
A skąd to Janek wyczytał? Gdzieś spomiędzy czterech wierszy tekstu Marcii.
Gratuluję przenikliwości
Otóż Marcia na tym forum wypowiadała się nie tylko w temacie "rozstanie", Janek zapamietał zsumował i mu wyszło. Dobrze mu wyszło. :) :)
sluchajcie..zostawmy juz ta dziewczyne w spokoju, ok?
poprosila o zamkniecie watku, respektujmy to!!
Ciężko Ci będzie odejść od niego, jeżeli córeczka jest do niego bardzo przywiązana. Podobnie było u mnie, jak mój synek miał prawie 2 latka zdecydowałam się odejść od męża, też stwierdziłam, że oddaliliśmy się od siebie i tylko nas łączy dziecko, ale tylko sobie pogorszyłam sytuację, bo synek tęsknił za tatą, a i ja po tych trzech tygodniach trochę inaczej spojrzałam na sprawę, pomyślałam o sobie, wróciłam do pracy, nabrałam pewności siebie, jak to się mówi "wyszłam do ludzi". Nie jesteśmy idealnym małżeństwem, mamy mało wspólnych tematów, nie tak to sobie wyobrażałam, ale jak patrzę teraz na mojego synka, to powiem Ci szczerze, że nie miałabym serca zabrać mu taty. Moi rodzice też się rozwiedli i to się bardzo odbiło na mojej psychice. Z drugiej jednak strony jakby facet zadręczałby fizycznie i psychicznie mnie i dziecko uciekałabym gdzie pieprz rośnie. Wszystko zależy od sytuacji w rodzinie. Życzę Ci dobrego wyboru i oby ułożyło Ci się jak najlepiej.Głowa do góry!
Kochani, sprawy tego typu to bardzo delikatne i trudne tematy. Bez względu na decyzję, zawsze będzie czyjaś krzywda. Spróbujcie wyjaśnić gdzie tkwi Wasz problem. Może się okazac, że nie jest tak tragicznie. Czasy są ciężkie dla rodziny, jako instytucji więc myślę , ze należy robić wszystko aby się jeszcze bardziej nie pogrążać. Życzę Ci aby wszystko poukładało się jak najlepiej
droga marciu 2003 nie wiem czy to co napisze spodoba się większości z was , chociaż nie mam 100 lat, to musze stwierdzić,że z moich obserwacji wynika następujące spostrzeżenie:
wy ,młodzi ludzie coraz częściej tworzycie związki na "parę chwil", czasami nieświadomie, czasami celowo,różnie to tlumacząc: że niby na próbę, że dla dobra dziecka lub dzieci, że tak modnie..... wydaje mi się,że wielu młodych żyje chwilą, daną chwilą, nie zastanawiając się nad konsekwencjami swoich czynów,postanowień i zachowań (znam to z relacji w pracy,tam przecież ogrom zalogi to mlodzi ludzie)...... potem jest ból, rozczarowanie,załamanie i tragedie
Nie jestem ani Bogiem,ani mądrym człowiekiem , ani nawet uczonym ,nie wiem jak odpowiedzieć na twoje pytanie,jest dziecko , będzie krzywda....
dla mnie nie liczyla sie forsa, szpan (ten też byl - od zawsze tyle,że nie taki bezczelny jak teraz), nie liczyło się to,że facet nie ma na sobie firmowych ciuchów( te tez były , kupowane w Pewexach), ja patrzyłam na jego postawę wobec drugiego człowieka, a przede wszystkim wobec własnej matki , dlaczego? ano dlatego właśnie ,że jeśli matke traktuje on dobrze i z szacunkiem, to i dla ciebie będzie dobry i będzie cię szanowal .
Z mężem przeżyłam do tej pory 21 lat w zgodzie, szacunku i miłości pomimo lekkich burz, ale pamiętając maksymę Ślązaka "lepszy chudo zgoda niż rubo niezgoda" czyli lepiej maleńka zgoda od wielkiej burzy zawsze łagodziliśmy nasze małe utarczki i wzajemnie sobie ustępowaliśmy- nie wiem czy to właśnie jest recepta na dobre pożycie, może tak,może nie.....
mojego syna też staram się uczyć szacunku do ludzi, do kobiet, a w szczególności do ludzi starszych ........
Na zadane przezciebie pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć- przykro mi , bardzo chcialbym ci pomóc,ale to ty musisz na spokojnie przeanalizować za i przeciw,życzę ci wieleszczęścia w życiu inka21
ja nie twierdze ze jestem bez winy a co do ludzi ; do matki i ojca odnosi sie jak do psa ze mna nie wychodzi bo ja jestem od gotowania i sprzatania z córka nie ma kontaktu dobrego .mala wrecz sie go boi on twierdzi ze to moja wina ona go wogóle nie widuje bo ciagle jest w pracy bo kasa kasa kasa nie dobrze mi sie robi . Janku ja tez mam pieniazki swoje i nie jestem zalezna od niego . zawsze mu ustepuje , ale nie wiem czy sama sobie poradze . boje sie tego no i jeszcze ten szantaz - jak odejdziesz to cie zniszcze Wiem moja wina- wiedzialy galy co braly! Kurcze on taki nie byl !
Więc jeśli dziecko się go boi to coś tu nie jest tak jak byc powinno. Dziecko musi czuć się bezpieczne przy rodzicach jeśli jest inaczej, to faktycznie gra nie warta świeczki.
Dlaczego masz nie dać sobie rady? A teraz w takiej sytuacji dajesz radę? Co do szantażu typu "zniszczę cię", to argument człowieka , który czuje się przegrany i (może sie mylę) zakompleksiony. Sytuacja kiepska. Może powinnaś porozmawiać z jego rodzicami, może cos Ci doradzą. Szkoda tej Waszej córeczki. dziecku do 3 roku życia kształtuje się osobowość, to czas kiedy to chłonie wszystko jak gąbka. Weźcie to pod uwagę
zawsze mialam nadzieje ze jakos sie ulozy dla jej dobra i tak to ciągne ae czy mozna w nieskonczonosc? no nic dzisiaj go powiadomie zemusimy odpocząc od siebie niech pomysli troche bo ja mam dosc ! DZięki kobitki
Marcia2003 piszesz, że nie pracujesz, dlaczego więc córeczka, tak mała pojechała na wakacje do dziadków bez Ciebie? piszesz też dalej, że masz swoje pieniądze, czegoś tu nie rozumiem? w tej sytuacji najważniejsze jest dobro dziecka! jeżeli mała boi się własnego ojca a on nie ma z nia dobrego kontaktu to nie ma tu wiele do zastanawiania, nie jesteście po ślubie, więc jedź do małej do rodziców i może zamieszkaj tam? jeżeli jest wredny jak piszesz, to czas odejść; w tej chwili jesteście sami to może warto byłoby siąść i na spokojnie porozmawiać? czego Ty oczekujesz od partnera a on od Ciebie, jakie oboje widzicie wyjście z tej sytuacji, musicie sobie wzajemnie uświadomić, że tak dalej nie może być! Porozmawiajcie szczerze, na spokojnie bez awantur! Życzę powodzenia, rozsądku i realnego spojrzenia w przyszłość ze szczególnym uwzględnieniem dobra WASZEGO dziecka! Pozdrawiam i trzymam kciuki!
kochani miedzy nami nigdy nie bylo awantur jak próbowalam porozmawiac ze cos nie pasuje to on na to ze znowu cos wymyslam i ucinal rozmowe nigdy ze mną nie rozmawial tak jak by nie bylo problemów a tekst [ zawsze masz jakis problem ] to mnie dobija! jemu jest dobrze bo ma kucharke sprzataczke i panne na noc a ja podkulam ogon i cicho siedze a mala jechala na dwa dni tylko i wraca .
Dana 39 o pieniazkach napisalam bo jak wyzej pisal janek ze polecialam na kase tylko dlatego to napisalam
Inka 21, Napisałaś tak jak ja bym to napisał..z jednym wyjątkiem...znam faceta, który uwielbia matkę i tłucze żonę...
Bahus
Już kiedyś był przerabiany ten temat na forum...pamiętacie???/
Moi kochani jedno powiem! Nikt nie rozwiąże za Was problemów, my też byliśmy młodzi i nie raz i nie dwa było nam nie z górki , wręcz porzeciwnie pod górkę!!. Nie było wtedy forum, ażeby płakać w rękaw!!! Wiedziałam,że wychodząc za mąż zaczynam nowy rozdział swego życia. Byłam na to przygotowana. Kochanie 4 lata to dużo i mało, ale to tylko 4 lata, a jak wyobrażasz sobie resztę życia!!!!!. Nie wolno powtarzam nie wolno oskarżać tylko facetów za niepowodzenie nasze życiowe. Spojrzeć należy na samego siebie , w głąb naszej osobowości, może to nie On a Ja jestem winna temu wszystkiemu co się dzieje.
Kompromis....tak to wielkie słowo a jak mądre...jeżeli nauczysz się tego słowa i wdrożysz w czyn, pewno dasz radę sobie z obecnym facetem z obecnym życiem
Młodzieży kochana, nie wolno traktować zycia jak zabawki, a dziecka jak laleczkę!!!!- moja własność - twoja własność !ludzie ocknijcie się!!!Czy rozstanie coś zmieni?/czy stworzenie nowego związku coś ulepszy w Twoim i innych życiu.!!!! śmiem powedzieć - pogorszy, a ofiarą będziesz Ty i najbliżsi
Życzę wytrwałości, "weż byka za rogi" i pokaż że warto żyć dla tych osób z którymi teraz jesteś, z którymi jesteś związana
powodzenia
serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki
Marciu,myślę,że powinnaś skorzystać z fachowej pomocy w jakiejś poradni rodzinnej.Tu jest potrzebna dogłębna analiza Waszej sytuacji.Może on jest przeciążony odpowiedzialnością,może nie dorósł do roli ojca małego dziecka,a to wcale nie wyklucza mozliwości,że będzie miał kiedyś dobry kontakt z dużym dzieckiem.Może gdybyś poszła do pracy ,zdjęła byś z niego cześć ciężaru,sama poczuła się lepiej,jako człowiek,jako kobieta,a nie "kucharka itd.."Tak było w moim przypadku ,wiele lat temu.Czy dziecko naprawdę się go boi?Czy może to Ty się boisz,a ono "odbiera" Twoje emocje.Tu naprawdę potrzebna jest fachowa pomoc,bo chodzi o Wasze zycie.Jeśli On uważa,że nie ma problemu,szukaj pomocy sama.To co napisałaś o Jego stosunku do rodziców też świadczy o jakiejś nieumiejętności funkjonowania w rodzinie,braku wzorców itd.Trzymam kciuki za Ciebie i nie bój sie tylko uderzaj po pomoc!
kobieto nad czym ty się w ogóle zastanawiasz?skoro widzisz w nim same wady, i - co wynika dla
mnie jasno jak słońce z twoich wypowiedzi - zwyczajnie i po ludzku nie cierpisz gościa, to skąd te wątpliwości c
zy być z nim, czy nie?na dodatek
odpada argument w postaci dobra dziecka,
bo wasza córeczka nie jest z nim związana.wiesz co myślę?ty chyba dobrze wiesz,
co powinnaś zrobić, tylko boisz się podjąć ostateczną decyzję,
bo łączy się z nią rewolucja w twoim spokojnym, stabilnym - także finansowo - życiu.
trzeba by znaleźć pracę,
jakieś mieszkanie, na nowo zorganizować sobie życie.dlatego szukasz
podświadomie argumentów przemawiających za tym,
zeby jednak tkwić w tym związku.
Wiesz , zastanawialam sie co mozna Ci doradzic i stwierdzilam ze nie mozna. Niektorzy wszak probowali na tym forum Ci doradzac, niektorzy probowali to robic nawet zbyt dosadnie, ale jak mozna komus w tej sprawie doradzac nie znajac go dobrze, ani jego partnera, nie wiedzac co sie tak naprawde w ciagu tych 4-rech lat wydarzylo. Nie wiem jakie sa Twoje relacje z rodzicami, moze masz rodzenstwo,lub masz kogos zaufanego, kto zna Was oboje - moze to ich powinnas zapytac o rade. My znamy za malo szczegolow. Jesli jednak tak jest jak opisujesz tzn. po prostu nie do wytrzymania, to ja osobiscie zrezygnowala bym z takiego zwiazku, zyjemy przeciez w 21-szym wieku. Dobro dziecka? A czy dziecko moze byc szczesliwe w nieudanym zwiazku, czy dziecko nie wyczuwa zlej atmosfery w domu??? A moze wlasnie dla dobra dziecka nalezy cos zakonczyc. Ten argument zawsze mnie denerwowal - "dla dobra dziecka", tego przeciez nie mozna uogolniac, to od sytuacji zalezy co jest dobre dla dziecka. Zycze ci przemyslanej i dobrej decyzji, glowa do gory, czasy sredniowiecza bezpowrotnie minely. Przepraszam za czcionke ale nie mam polskiej. Czesc!
zgadzam sie,przykladowo: jesli matka badz ojciec sa przez partnera stale szykanowaneczy ponizane, jesli cala atmosfera jest "zatruta" a obojgu badz jednemu z partnerow nie udaje badz nie chce sie jej zmienic nie jest to na pewno dobre dla dziecka. Wrecz przeciwnie. Dzieci takie rosna w poczuciu zagrozenia, czesto w poczuciu (bezpodstawnej) winy. badz o zgrozo! strachu i poczuciu wlasnej bezwartosciowosci. Dzieci maja bardzo czule anteny. Nawet jesli rodzice staraja sie przed dziecmi ukryc problemy nie uda sie to na dluzsza mete. Lepiej stosownie do wieku dziecka grac w otwarte karty i w momencie gdy jest to konieczne wyciagnac konsekwencje.
Tak, tak, dobro dziecka to czasem odejście od ojca... Mnie niestety mama nie raczyła tej uprzejmości zrobić, za co słono zapłaciłam i płacę nadal...
p.
marciu niestety nie latwo mozna Ci tak z daleka cos poradzic. Pewnie, ze nie powinno sie przy najblizszej okazji poddawac i myslec o rozstaniu, ale z tego co piszesz czytam, ze wasza sytuacja nie jest od wczoraj taka jaka jest... W podjeciu wlasciwej decyzji pomoze Ci moze gdy pomyslisz nad tym dlaczego zakochalas sie w swoim mezu, od kiedy sie zmienil -jesli sie zmienil. Jak bylo kiedys miedzy wami, czy klopoty zaczely sie z urodzeniem coreczki czy byly juz wczesniej tylko moze nie chcieliscie pewnych zeczy widziec? To sa bardzo osobiste pytania na ktore tylko Ty i Twoj Maz znaja odpowiedz. Jesli sie nad nimi zastanowisz bedziesz wiedziec wiecej. Nieraz moze byc tez tak. ze stress i codziennosc "zjadaja" milosc, wtedy mozna jak najbardziej cos zrobic. Byc moze rada w poradni jak pisze kucharkalitewska nie bylaby tu najgorszym wyjsciem. Nieraz w stosunku do osoby trzeciej latwiej sie "wywnetrznic". A moze ktos z Rodziny kto meza dobrze zna moglby pomoc? A jesli maz odrzuci taka propozycje i nie bedzie za zadna cene chcial nad waszym zazkiem pracowac biedziesz wiedziala co zrobic. Trzymam Calej Trojce kciuki.
katya masz swiętą racje wlasnie boje sie tych zmian bo do odwaznych nie naleze
a rodzina męza tez z nim nie zadziera tylko pukają sie w glowe jak taki ktos chce zyc w rodzinie jak nie jest do tego stwozony
Nie wiem ile masz lat, ale skoro masz male dziecko to chyba jestes mloda i masz cale zycie przed soba, mozesz je sobie na nowo ulozyc. A kiedy nie bedziesz sie bala zmian? - majac lat 80?? A nie boisz sie ze zmarnujesz cale swoje zycie tkwiac w zupelnie nie udanym zwiazku? Czegos tu nie rozumiem, czego Ty sie wlasciwie boisz, szykan ze strony Twojego partnera po odejsciu, a moze problemow finansowych. Dziewczyno musisz sie nauczyc samodzielnosci i szacunku dla samej siebie, obojetnie czy pozostaniesz w tym zwiazku, czy tez nie. I jeszcze raz powtarzam, moim zdaniem powinnas zapytac o rade kogos zaufanego np. rodzine
No własnie ,"nauczyć się samodzielności",tylko czy to jest w obecnej sytuacji Marci możliwe?Czy wystarczy, że tak brzydko powiem zwalić się swoim rodzicom (rodzinie) z dzieckiem na głowę,bo dla mnie to żadna samodzielność ani dojrzałość.
Piszac samodzielnosc nie mialam na mysli zwalenie sie rodzince na glowe. Samodzielnosc moze miec wiele znaczen, rowniez w istniejacym zwiazku partnerskim np. chocby czesciowe uniezaleznienie sie finansowe od partnera - podjecie jakiejs pracy chocby na pare godzin. Lub tez na przyklad jesli nie mozna inaczej postawienie ultimatum partnerowi- jestesmy i zostaniemy nadal rodzina ale... mam prawo wspoldecydowania o wydatkach , wychowaniu dziecka itd. Tylko mi nie pisz ze praca, male dziecko nie jest mozliwe do pogodzenia itd. to tylko przyklady co ja rozumiem przez samodzielnosc. Ja wiem ze to nie sa latwe decyzje, ale co jest w zyciu latwe. Przeciez zreszta napisalam, poradzic sie rodziny, jesli byliby jej w stanie jakos pomoc, to dlaczego nie, przeciez my tak naprawde prawie nic nie wiemy.
Poradzic sie rodziny to nie oznacza zwalic sie rodzinie na glowe. Chyba lepiej najpierw szukac pomocy i rady u rodziny (zalezy oczywiscie od wzajemnych relacji) a dopiero w ostatecznosci w poradni rodzinnej jak Ty napisalas. Zreszta nie sadze zeby jej partner chcial isc do poradni rodzinnej, skoro jemu jest dobrze, on decyduje o wszystkim itd.
Witam. Mnie się wydaje, że pomysł z poradnią rodzinną jest jak najbardziej właściwy i to już teraz a nie w ostateczności. Kiedyś sama korzystałam z takiej poradni, kilka (kilkanaście) rozmów z psychologiem bardzo mi pomogły. Nie ma tam czegoś takiego, że od razu dają Ci radę albo namawiają do radykalnych natychmiastowych decyzji. Raczej pomogą zrozumieć sytuację, w której się znalazłaś, i uświadomić czego właściwie chcesz.
I wcale partner nie musi od razu (jeśli w ogóle) iść do tej poradni. Tam nie gryzą ani nie zmuszają do niczego. I wcale nie musisz mówić o sobie wszystkiego (chodzi mi o Twoje dane osobowe, adres itp.). Pozdrawiam almad
Stawiałabym na całkowite uniezależnienie się finansowe od partnera,jeśli mamy mu stawiać jakieś ultimatum.Z całą pewnością nie napiszę Ci,że małe dziecko to uniemożliwia,bo juz napisałam coś dokładnie przeciwnego i to na podstawie własnych doświadczeń,ale chyba nie czytałaś.
czytalam, czytalam. Ultimatum w sensie: albo dochodzimy do porozumienia i decydujemy o wszystkim wspolnie albo sie rozstajemy. ale proponuje zebysmy zakonczyly juz te dyskusje bo przeciez i tak nie my mamy na to wplyw. w kazdym razie dobrze sie z Toba dyskutowalo.Pozdrowienia - Sylwia
w pierwszej wypowiedzi piszesz, że mieszkasz z facetem, zrozumiałam, że nie jest on Twoim mężem(nie braliście ślubu) dalej w odpowiedziach piszesz, że to mąż, trudno mi się już połapać ale to nie ważne, sytuacja jest bardziej skomplikowana jeśli braliście ślub, dlatego o tym piszę
Marciu nie poruszaj takich tematów - nie warto, taka lub bardzo podobna sytuacja do Twojej, doprowadziła dziewczynę do tego że odeszła od nas, było naprawde niemiło i komentarze były bolesne( a wielka szkoda bo miała super przepisy i była bardzo miła), część ludzi bedzie Ci radzić i współczuć ale ta druga połowa nic nie zrozumie i da Ci tak popalić że bardzo będzie boleć - bardzo rzadko już tu zaglądam ale akurat trafiłam na twój wątek pozdrawiam serdecznie dankarz
Niestety, w żadnej wypowiedzi Marci nie widziałem ani razu Jej "winy" tylko o jego wadach ... Co do patentu na "wszechwiedzę", nie, nie mam takiego. Tylko jesli ktoś pisze w pare godzin po odesłaniu córeczki do rodziców, że nagle, w ciągu paru godzin dochodzi do wniosku ...i tylko potrzebuje poparcia na forum do podjętej (!) już decyzji ,
to wybaczcie coś jest nie tak. Jak niektóre z Was zauważyły ...nie wiadomo kto jest winien, a prawda nie zawsze jest po środku.
W każdej wypowiedzi Marcia chce potwierdzenia swojego punktu widzenia, nie widzi swoich błędów.
Uważacie, że ostro się wypowiadam(?) przeczytajcie jeszcze raz wszystkie wypowiedzi Marci, i pozostałe.
Jedna z Was napisała, że lepiej wychodzą mi erotyki ... Może tak bo ja jednak widzę różnicę między miłością, a (modnym od dłuższego czsu) uprawianiem miłości.
Marcia wrzucajac temat na forum musiała sie liczyć z różnymi wypowiedziami, nawet takimi jak moja, wnioski musi wyciagać sama, z każdej wypowiedzi ale wybaczcie jeśli w takiej sytuacji badziemy Ja i jej "słodzić" to wyrosnie z Niej zyciowa niedorajda, niezdolna do podjęcia jakiejkolwiek ale dobrze przemyślanej decyzji. Tego chyba ŻADNA Z WAS nie chce. Ja też.
Pozdrawiam.
P.S.
Marciu SAMA musisz podjąć decyzję. Jesli teraz podejmiesz jakąkolwiek, pamietaj, że to musi być TWOJA decyzja, tylko dlatego żebyś nigdy nie mogła powiedzieć...dlaczego ja posłuchałam...chociaż możesz zrobić i w tym przypadku ..błąd ale TO JEST TWOJE ŻYCIE I WASZEGO DZIECKA . Jednak zdaje się, że nia podałaś nam całej prawdy ...podałąś tylko swój punkt widzenia ...stań z boku i jeszcze raz popatrz na WAS oboje i spróbuj byc obiektywna ...to trudne ale nie niemozliwe...
Janek
Z Twojej wypowiedzi wnioskuję to, i coś innego - że w dalszym ciągu jednak nie rozumiesz, że wszystko rozbija się o ton Twoich rad (?), raczej nie o ich sedno. Chyba żadna z dziewczyn nie napisała tego co sugerujesz: nie słodziła i nie wtórowała marcii w pomstowaniu na męski ród. Zarzucasz marcii, że obarcza winą tylko chłopa, a sam to samo robisz w tym poście, za rozpętaną burzę obwiniasz marcię, nie widząc w niej swojego udziału.
Powiem Ci jedno – nie chciałabym mieć męża z takim sposobem wyrażania poglądów. I podkreślam – nie o poglądy tu chodzi, bo nudno by było, gdyby wszyscy jednakie mieli, a o kulturę ich przekazania.
A co do meritum sprawy: w swoim post scriptum potrafiłeś jednak napisać coś, co mógłbyś napisać marcii od razu zamiast tamtego napastliwego tekstu.
...co odpowiesz teraz po ostatnim wpisie ... Marci.
Co do sposobu wyrażania poglądów i kulturę ich wyrażania.
Kiedy w słowach, które ktoś do mnie kieruje, widać, że chce tylko potwierdzenia swojego zdania, podjetej decyzji, a obłudnie pyta co mam zrobić ...to odpowiadam tak jak Marci, z taką "kulturą". Jeśli chodzi jescze o wyrazanie poglądów w inny sposób ...jeśli trzeba jestem inny, zupełnie inny tylko nie lubię kpin na poważne tematy , a ten był bardziej niż poważny.
Zróbmy małą próbę:Przeczytaj swojemu Mężowi wszystkie wypowiedzi, a moje na samym końcu. Ciekaw jestem jakie będzie Jego zdanie.
Proszę, nie przyklejaj mi etykietki, o którą sam nie zabiegam "męża opatrznościowego", ja może tylko bardziej wnikliwie analizuję wypowiedzi na forum i tylko pozornie "walę bez zastanowienia".
Pozdrawiam.
Janek
P.S.
Co do potraktowania babeczek na forum Jak grupę (.....), jak myslisz, kto je tak potraktował...JA?
Aby nie "zaogniać" ...możesz odpowiedzeć mi na GG.(Oczywiścioe jeśli będzesz uważała za słuszne).Tym bardziej, że Marcia zakończyła.
J.
Marciu związek nie polega na stawianiu ultimatum, a na partnerstwie czego u Was nie ma z tego co przeczytałam.Sutuacja jest poważna bo jest w niej wasze dziecko.Zgadzam się z wypowiedziąautora "atas"Może powinnaś zmieniać Siebie?. JeZeli mogę Ci poradzic to skorzystaj z pomocy psychologa-też kiedyś byłam w trudnej sytuacji życioweji wtedy wydawało mi się beznadziejnej i dzięki psychologowi odbiłam się od dna i zaczęłam życ od nowa nadal w tym samym związku.Też byłam zbuntowana i zagubiona.Rodzina wtedy nie była w stanie mi pomóc.Zyczę Ci pogody ducha i wiary w Siebie.
PROPONUJE ZAKONCZYC TEMAT- serdeczne dzięki za opinie . DECYZJE podjęlam po rozmowie z rodziną i jego i moją . rozstajemy sie tak bedzie najlepiej .Pisze o tym bo Wam sie to nalezy . TAK ZYC NIE MOGĘ DLUZEJ.- I CHYBA BEDZIE DOBRZE- MAM TAKĄ NADZIEJE
Cytuję własne słowa z wsześniejszej wypowiedzi: "...ktoś pisze w pare godzin po odesłaniu córeczki do rodziców, że nagle, w ciągu paru godzin dochodzi do wniosku ...i tylko potrzebuje poparcia na forum do podjętej (!) już decyzji, to wybaczcie coś jest nie tak. Jak niektóre z Was zauważyły ...nie wiadomo kto jest winien, a prawda nie zawsze jest po środku...."
Dalej Twierdzicie Dziewczyny, że nie chodziło tylko o poparcie z Waszej strony, o podjętej juz decyzji???
W pare godzin(!) no rozstaniu z córeczką ...doszła do wniosku(!)(?) ...i już rozmawiała z rodziną swoją i "faceta", i podjęłą (podjęli?!) dezyzję(!) ...i pyta o radę...
Bez kpin... Egoizm dwojga, a cierpi to trzecie. I to mnie najbardziej wk.... Uprawianie miłosci (czyt. sex dla sportu!!!) bez miłosci aby dziś a jutro co mi tam. A jak bedzie to trzecie ...albo z matką albo z ojcem albo do adopcjii, albo do bidula!!!
co ty o mnie wiesz wydaje mi sie ze masz jakies problemy ze zrozumieniem to twój problem CZY JA PISALAM ZE JESTEM IDEALNA I PROSZĘ O SAME POCHLEBSTWA? POMYLILES JANKU FORUM nie masz takiego klopotu to fajnie ciesze się oby tak dalej!
Mysle, ze to, co moglo zdenerwowac Janka, to twoje slowa, cytuje: "Mala wczoraj pojechala na wakacje do moich rodziców a ja pierwszego dnia stwierdzilam ze poza malą to chyba nic nas nie lączy (..)". Tak nagle? To nie ironia z mojej strony, to pytanie. Zreszta, widze ze juz podjelas decyzje, mam tylko nadzieje, ze bedziesz sie jej trzymac.
Niestety ...przeżyłem coś znacznie gorszego niż Ty ...od dnia ślubu kłamstwo przez 10 lat i prawie 5 lat sprawy rozwodowej i plucia na mnie ...i zmuszenie do wyciągania dowodów, o ironio(!), dostarczonych przez ...współwinnego(!!!)... po to aby rozstać się od samego poczatku (jak wnioskowałem w swoim pozwie) "bez orzekania o winie". Łącznie z koniecznościa pokazywania dowodów pełnomocnikowi (mecenasowi), który wówczas wycofał się z walki i zgodził: ..." bez orzekania". O tym co przeżywałem nie bedę się ropisywał. W ciągu jednego tygodnia posiwiałem. Nie miałem "kłopotu" ...jak powiadasz. Obys NIGDY nie miała nawet ćwierci tego...
I Ty twierdzisz, że ja pomyliem forum, nie to Ty pomyliaś pojęcia: życie ...odpowiedzialność ...za siebie i dziecko . Puszczenie wątku w takiej wersji jak to zrobiłaś ...czyli juz po podjeciu decyzji jest ironią i cynizmem z Twojej strony :"...ciekawe co powiedzą na podjetą przeze mnie decyzję, tylko nie powiem im, że decyzje juz podjełam".
O tym świadczą Twoje wpisy, ...godziny...
Janek
P.S.
To naprawdę ostatni mój głos w tej sprawie.
J.
Nie zawsze jest tak ze to "trzecie"cierpi.Czasem bardziej cierpi widzac rodzicow zyjacych pod tym samym dachem a jednak osobno bo sie nie znosza a czasem wrecz nienawidza.Czasem rozstanie jest lepsze bo wtedy ma rodzicow osobno ale szesliwszych.To chyba na tyle co chcialam dodac.Pozdrawiam wszystkich
Niestety, smutne to ale masz rację ...Tylko decyzja nie może być podejmowana w ciągu paru godzin(!) po 4 latach wspólnego "siedzenia razem" i 2,5 roku +9 m-cy przyjścia na swiat bezbronnej istoty.
Pozdrawiam.
Janek
moze bo to nie trwa od paru dni tylko miesiecy i wiecej sie nie wypowiadam
Wlasnie nie moze byc podejmowana taka decyzja pochopnie.A moze autorka juz wczesniej o tym myslala tak jak pisze,Ja do takiej decyzji dojrzewalam przez pare ladnych lat.Po 12 latach klamstw, przysiag ze bedzie poprawa,skokow w bok wreszcie powiedzialam dosyc.I teraz mysle ze moja corka jest o wiele szczesliwsza majac nas oboje osobno niz miala ogladac wyskoki swojego ojca,i wstydzic sie za niego.Oczywiscie spotykaja sie od czasu do czasu ale on nie za bardzo sie interesuje losem corki.Ale mysle ze teraz jest lepiej niz przed tem.Pozdrawiam wszystkich